Bret ocenia blog o jakże tajemniczym tytule hogwart1937-1944.
Do dzieła!
Pierwsze wrażenie: 2/10
Adres to chyba jakaś straszliwa pomyłka… Sprawdziłam adresy [dawnotemuwhogwarcie], [dawnyhogwart], [dawniejwhogwarcie] a nawet [hogwartonegdaj] i samo [onegdaj] na blog.onet.pl i wiesz co? Wszystkie są wolne. Wiesz co znaczy onegdaj? To takie bardzo poetyckie i przestarzałe „kiedyś”, które wzbudziłoby zainteresowanie w potencjalnym czytelniku, a na razie adres Twojego bloga kojarzy mi się z historią, której od pierwszej klasy gimnazjum uporczywie nie znoszę. Belka potwierdza, że brak Twojemu blogowi kreatywnego nęcenia, bo nie wnosi nic ponad to, czego mogłabym się domyślić z adresu.
Wdech wydech i do przodu.
Kolorystyka tu czarno, tu fioletowo, to jakieś zdjęcia w różnych kolorach tęczy, a tu niebieskozielony nagłówek i niebieska czcionka. Czy tylko ja mam wrażenie, że za dużo tu napaćkałaś?
Nagłówek to zdjęcie zamku, a na nim wwalony byle jak ledwo czytelny napis. Jak mogłaś nie mieć skrupułów i tak ten obrazek zniszczyć? Jesteś bez serca, to go boli!
Wdech wydech i do przodu.
Klasycznym już przypadkiem staje się umieszczanie niezliczonej ilości uniwersalnych (poświęconych poszczególnym bohaterom) w lewej i prawej kolumnie bloga, przy czym zdjęcia bohaterów to albo piękne rysunki (gdzie najpiękniejszy rysunek to najdobziejsza bohaterka), albo zdjęcia wspominanych kiedyś już przeze mnie gwiazd wątpliwego formatu (gdzie najładniejszy Efforn czy inny wampir to idol autorki, który oczywiście pokocha najdobziejszą bohaterkę), albo autentyczne zdjęcia filmowych bohaterów (czyli tam, gdzie autorka nie miał pomysłu by tworzyć coś oryginalnego). Twój blog, zawierał wszystkie wymienione wyżej przypadki do wczoraj na stornie głównej. Dziś wszystko przeniosłaś na podstronę, na którą na Twoje nieszczęście zajrzałam. Gdyby rysunki były pod jeden styl a opisy poprawnie napisane, nie mogłabym się przyczepić. A tak wcale, ale to wcale mi się to nie podoba. Może jeszcze mi wyjaśnisz, co robi ten janioł w nagłówku podstroniy? Jak dla mnie to pasuje jak czerwone skarpetki do czarnych sandałków.
Jedyne co zachęca, to kategoria ‘opowiadania’ i motyw HP, na więcej nie licz.
Nagłówek: 1/5
Zamczysko. Wpisuję w Gogle słowo „hogwart” i już na pierwszej stronie pojawiają się piękne obrazki, tymczasem Twój przeciętniak widnieje na drugiej stronie. Mogłaś się bardziej wysilić. Zdjęcie w ogóle nie pasuje do grafiki bloga, kolorystycznie również. Dodatkowo ten napis! „Hogwart i jego uczniowie ponad pół wieku temu… wchodzisz???”, już weszłam i wcale wyjść szybko nie zamierzam. Tak na marginesie, czemu uważasz, że jeden znak zapytania jest mniej skuteczny od trzech?
Tragedia. Jeden punkt wyłącznie za to, że o zamku Hogwart piszesz.
Treść 1/10
Widziałaś kiedykolwiek jak głodny pies rzuca się na mięso? Ja jestem pies, a Ty jesteś mięso.
Zaczynam po pierwszych postów, później ruszymy do przodu. Posty piszesz krótkie, więc pójdzie gładko.
Przyjrzyjmy się głównej bohaterce, Róży. Ma prawie lat jedenaście, czyli dziesięć i mieszka w Paryżu. Matka wymaga od niej niemiłosiernie dużo, ukończyła Akademię Magii Beauxbatons, teraz pomimo zakończonej kariery ucznia idzie do Hogwartu wraz ze swoim rocznikiem. Tak na marginesie, ile lat trzeba się uczyć by ukończyć Beauxbatons? Tak mnie to zastanawia jak nasza dziesięcioletnia geniuszka to zrobiła… Matka chciała, by poszła do trzeciej klasy w Hogwarcie wiedząc, że Róża UKOŃCZYŁA już jedną szkołę. Jakaś chora matka. Dodatkowo córcia mówi dyrektorowi, że woli iść do pierwszej klasy z kuzynką, czyli przed nią siedem lat uczenia się tego, co już ukończyła. Oczywiście żeby było pięknie matka się zgadza a Róża okazuje się prymusem, wszystko przychodzi jej z łatwością, wszystko wie i wszystko umie.
Cytaty „Z jeziora wynurzyła się duża głowa.
<To pewnie wielka kałamarnica>- pomyślała.”, „Po wykonaniu tej czynności klasa zaczęła omawiać czym jest transmutacja i o jej rodzajach. Róża powoli zaczynała się nudzić. <Przecież to łatwizna!>- pomyślała. Lecz zgodnie z obietnicą daną Dumbledore'owi i matce odzywała się tylko wtedy, gdy nikt nie znał prawidłowej odpowiedzi oraz starała się nie rzucać formułkami.” Dowodzą jedynie o geniuszu dziesięciolatki i Twojej nieumiejętności zbudowania realnej postaci. Zapomniałam dodać, że Róża płynnie i bez francuskiego akcentu porozumiewa się z kolegami, no kombajn nie dziewczyna! Istny geniusz ta dziesięciolatka.
Jednakowoż cała szkoła trzyma narzucony przez Różę poziom inteligencji. Nauczyciel eliksirów w pierwszym miesiącu szkoły zadaje pierwszoklasistom pracę; eliksir na czyraki! Z tego co ja pamiętam, to na pierwszych lekcjach omawia się podstawowe pojęcia dotyczące eliksirów, najprostsze substancje i zioła, ale co mi tam. Ach, przepraszam, pamięć mnie zwiodła, Harry na pierwszej lekcji też robił eliksir na czyraki. Jakież to oryginalne.
Twoje bohaterki przypominają mi lalki Barbie, takie małe a już takie duże! Piją kawusię z rana, by ‘postawić się na nogi’ w rozdziale ósmym. Nie wnikam, co robiły całą noc, nie wnikam od kiedy piją kawę. Ja mam prawie dekadę więcej od nich i kawy w ustach nie miałam. Bo nie znoszę, a co!
Poziom inteligencji wciąż podnosi Róża „-Mini, ty nie przeginaj. Ja potrafię oprzeć się Imperiusowi, a i tak przyznaję rację dziewczynom.”, która swoimi zdolnościami (jak na przykład opieraniu się zaklęciom niewybaczalnym) sieje zamieszanie w Hogwarcie. Nawet skrzaty wzięły się za siebie i zaczęły tak gotować, że cytuję „Tego dnia od rana roznosił się po zamku cudowny zapach pieczonej dyni, prażonych migdałów i puddingu.” Roześmiałam się w głos czytając to zdanie. Szkoda, że nie dopisałaś jeszcze „roznosił się po CAŁYM zamku” to już by mnie tu nie było, umarłabym ze śmiechu.
Fabuły jako takiej załapać nie zdążyłam. Na razie życie toczy się własnym torem, rok szkolny po woli się toczy, a Ty nie stawiasz przed nami żadnych zagadek godnych Harry'ego Pottera. Skoro tak zamierzasz opisywać tytułowe siedem lat, to współczuję stałym czytelnikom.
A propos Harry'ego Pottera. Pomysłów jako takich nie widzę u Ciebie własnych, wszystko przypomina książkę Pani Rowling. Przykłady? Róża załatwia stojącego na jej drodze chłopaka petryfikacją, jak Hermiona Newilla. Tom przyprowadza do gabloty sław Różę, by pokazać kim był jej ojciec, jak Hermiona pokazała Harry’emu statuetkę jego ojca. Na lekcji historii wszyscy z klasy Róży śpią, tylko Mini opiera się znużeniu i notuje, jak Hermiona w klasie Harry’ego. Podczas przydziału do domu, tiara bardzo długo się zastanawia, gdzie przydzielić Różę, ona sama podpowiada jej, że chce być w Gryfindorze. Czy nie tak było z Harrym?
Za dużo podobieństw. Nie podoba mi się w ogóle. Fabuła, bohaterki, bohaterzy, wszystko to mi się nie podoba. Styl… jaki styl? Piszesz co popadnie, w kilkunastu rozdziałach, które zdążyłam w pół godziny przeczytać, znalazłam jedne zjawisko, zwane środkiem stylistycznym. Oto i one (fanfary) „Uśmiechnęła się i zamknęła oczy, pozwalając zabrać się Morfeuszowi do jego królestwa.”.
Szkoda, że Twoje opowiadanie nie jest tak genialne i inteligentne jak główna bohaterka.
Ortografia i poprawność językowa: 4/10
Nie widziałam ortograficznych błędów, to plus. Interpunkcyjnych kilka no i stylistycznych miliony. Piszesz bardzo potocznie, czego nie mogę znieść w opowiadaniu. Starasz się, to fakt, ale nie zawsze wychodzi. Przykład;
„Dziewczyna zachłannie wchłaniała ten widok. Gdy w przyszłości wspominała to wydarzenie, zazdrościła sobie samej tego uczucia lekkości i nadziei na przyszłość. Nagle usłyszała czyiś głos, który ją wołał.
-Pst, Róża!- dobiegał z prawej strony.”
Stylistyczna tragedia, brak podmiotu w ostatnim zdaniu (Tom, czy głos dobiegał z prawej strony?).
Układ: 2/5
W ostatnim momencie zmieniłaś z wielokolumnowego na dwukolumnowy. Jak na opowiadania jest akurat, ale czemu masz różne wyrównania w tej samej kolumnie? Prawa strona jest po prostu tak zawalona, że aż boli.
Klasycznie, jak to w takich blogach bywa, statystyka na samiusieńkiej górze.
Temat: 0/5
Potterowskich opowiadań jest prawdopodobnie więcej niż ludzi na Ziemii, dlatego polecam pisanie takich właśnie opowiadań tylko i wyłącznie tym, którzy naprawdę mają pomysł, a Ty go nie masz. Na razie bynajmniej go nie okazałaś, a to już trzynaście rozdziałów! Nie ma Twoim dziele nic, za co mogłabym tu przyznać punkt, pomysłów brak.
Czytelność i obrazki: 2/5
Nareszcie mogę zadać to pytanie. Dlaczego czcionka jest tak ogromna?! Chyba tylko po to, by optycznie wydłużyć post… Czarna czcionka na jasnym tle jest ok, tylko za wielka. Obrazków wepchnęłaś tyle, ile bohaterów, czyli stanowczo za dużo.
Dodatkowe punkty poszły w las.
Suma: 12/60
Ocena: mierna
Sama nie wiem, jak to zrobiłaś.
Dobrze, że nie masz adresu "onegdaj", pozostawmy go dla kogoś kto będzie prowadził ciekawy blog.
Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz