Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


niedziela, 2 sierpnia 2009

(242) uzalezniona-od-marzen



www.uzalezniona-od-marzen.blog.onet.pl

Ocenia Ciotka Meei.

Przypominam dzisiaj wiekowego zombie, po serii załamań psychicznych i cesarskim cięciu. Poszłam spać późno, wstałam wcześnie. Czyli bez entuzjazmu podchodzę do wszystkiego, co na pewno nie będzie miało wpływu na ocenę. Jestem jeszcze w stanie wykrzesać odrobinę obiektywizmu, nie bój nic Panno o dźwięcznym, czy tam wdzięcznym nicku - Marietta.

Pierwsze wrażenie: 6/10
Już na samym wstępie zaznaczę, że myślenie mi ciężko przychodzi i pierwszy raz piszę tak wolno, ale wciąż jestem pełna podziwu dla adresu. Niech społeczność Onetu patrzy i się uczy, bowiem wreszcie trafiłam na adres, który porusza moją szarą masę mózgową i o czymś świadczy. Mogłabym zaraz wysnuć tysiąc teorii spiskowych, składających się na małą dywersję. Nie powinnam się jawnie z tym obnosić, ale dywersja dotyczyć będzie drugiej części belki. Wracając jeszcze na moment do adresu, cieszę się niezmiernie, że mogę z niego wyczytać tak wiele: Uzależniona od marzeń. Każdy ma jakiegoś nałogi, ja np. jestem uzależniona od rytmicznego stukotu klawiatury, a Panna Marietta od marzeń. No, bo czym byłoby życie bez marzeń? Bez czegoś, co trzyma nas przy życiu i dodaje skrzydeł w ciężkich chwilach? I ta tląca się gdzieś nadzieja na spełnienie pragnień... Jakie życiowe. Teraz przystępujemy do pierwszej fazy - zasadniczej i zerkniemy na obiekt ataku, tj. na belkę.
"Lusterko zasłania nam oczy przed całym światem. W nim widzimy tylko swoje ego." Tak jak pierwsza część mi się podoba, tak drugą wysadziłabym w powietrze, dokonując heroicznego, dywersyjnego czynu. Rzeczywiście patrząc w lustro widzimy tylko swoje odbicie, nie myśląc o niczym innym. Co nie zmienia faktu, że dokonałabym jakiejś modyfikacji, w stylu: "Jesteś ślepy na świat, ale nie na własne odbicie w lustrze." Ładnie to jednak traktuje o ludzkim egoizmie, zadufaniu w sobie i przy tym (tak! wreszcie to powiem) braku odporności na krytykę. Druga część belki w moim mniemaniu jest zbędną, bo nie po to, w pierwszym członie usiłowałaś pobudzić mózgi do działania, żeby w drugim dać rozwiązanie dla metafory. Tak się nie robi. Zostaw coś w domyśle i pozwól każdemu znaleźć swoje rozwiązanie, pozwól postrzegać belkę każdemu na swój sposób. Zdaję sobie sprawę, że większość może mieć z tym problemy, bo niestety poziom intelektualny niektórych bloggerów, jest równy IQ lecącego ptasiego guano, ale zakładając bloga nigdzie nie zobowiązałaś się do tłumaczenia wszystkim swojego postępowania, jak pastuch krowie na granicy. Kiedy przechodzę na stronę bloga, najpierw zalewa mnie fala gorąca, potem fala zimna i gwarantuję, że nie ma to związku z chłodną kolorystyką. To reakcja alergiczna, zarówno na dziewoję w nagłówku (to Ty?), jak i na biały placek po środku morskiego kolorku. Jednak najbardziej przeraziłam się kategorią: Pamiętniki i dzienniki. Pozostaje mi żywić głęboką nadzieję, że nie spuchnę, nie dostanę wysypki, tudzież nie zacznę się drapać. Cóż, chyba trochę źle trafiłaś z tym do mnie, bo choć lubię przeróżne blogi, to na pamiętniki mam chorobliwe uczulenie, wywołujące odruchy wymiotne. Taki uraz psychiczny, no wiesz. Nie poddam się tak łatwo, postaram się wyjść obronną ręką z tej konfrontacji, a przy życiu trzyma mnie znaczek: Używam poprawnej polszczyzny. Błagam, żeby tak właśnie było. To wszystko, co widzę pozostawia jakiś niedosyt. Jest, co prawda minimalistycznie, ale zbyt pospolicie. Pozwól, że to, co mogłabym jeszcze tu powiedzieć powiem w kolejnych podpunktach, bo się wystrzelam z amunicji i zabijesz mnie jakimś hitem, przy najbliższej okazji.

Nagłówek: 3/5
Gdybym miała stuprocentową pewność, że jesteś na nim Ty, powiedziałabym to trochę inaczej. Niestety takiej pewności mi nie zagwarantowałaś, a jedynymi poszlakami, jakie na to wskazują są: kiepska jakość zdjęcia i brak linku do szabloniarni. Detektyw ze mnie jak z koziej dupy trąba, ale to, co do tej pory powiedziałam wydaje mi się spójnym i w miarę logicznym. Wracając do nagłówka: po raz pierwszy chyba nie mam za złe, że to kanciasta bryła... Ujęcie jest świetne, co prawda nie pochwalam tak śmiałej manifestacji swojego wyglądu, tudzież wyglądu z którym utożsamiasz się, ale ogólnie rzecz biorąc wyszło to ładnie, ma pazur i stwarza wakacyjny charakter. Uwielbiam refleksy, jakie tworzy światło w odbiciu wody.

Treść: 3/10
Tego się obawiałam. Postów mało, więc będzie ciężko skupić się na tym, co mnie prawdziwie zainteresuje. Zmuszona zostałam do zajrzenia wszędzie, ot co. I tak na sam początek, do golenia pójdzie post, o autorce bloga. Uwielbiam czytać takie pierdoły.
"Czasem przybiera postać skrytej w sobie dziewczynki. Zawsze ma swoje zdanie i lubi postawić na swoim." I tak dalej, analogicznie (czyt. zdania są krótkie i obszarpane, a to coś, co drażni mnie bezlitośnie). Tak na wzór wyliczanki w przedszkolu. Zaręczam Ci, że gdybyś oddała nauczycielce polskiego taki opis Ciebie, to zjadłaby Cię żywcem, mimo braku jakichkolwiek zapędów kanibalistycznych. Największy hit: "Ma trzynaście lat." Dodane na końcu. Jakoś mi się to kupy wszystko nie trzyma. Przez tekst wylewa się swego rodzaju infantylizm, tak jak np. tutaj: "Pierwsza to dwulicowość, a druga to podlizywanie się nauczycielom." Czy naprawdę nie ma bardziej poetyckich określeń na zachowania tego typu? Zdecydowanie zabroniłam sobie czytania ‘czegoś o autorze’ przed lekturą postów, więcej tego błędu nie popełnię, bo przyznam szczerze, że cały ten opis już mnie nieprzychylnie do Ciebie nastawił.
"Początek"
Pozwoliłam sobie ominąć posty z linkami i buttonem. Ten ostatni, co prawda nie wydaje mi się koniecznością na blogu w kategorii pamiętnik, ale odpuszczę, bo mam nieodparte wrażenie, że jeszcze będziesz miała, za co mnie znienawidzić. Z tekstu o ujmującym tytule dowiaduję się, że chcesz być bardziej anonimowa, dlatego zakładasz bloga, tak tylko dla siebie. Jaki sens ma zakładanie blogów dla siebie? To jak strugać łódkę przez kilkanaście miesięcy dla właściciela sześciu jachtów i przystani portowej. Bez sensu. Lepiej wziąć kartkę, czy tam kajecik i sobie skrupulatnie notować, albo przestać chrzanić farmazony, że nie zależy Ci na tym, żeby ktokolwiek to przeczytał. Możesz się zapierać, krzyczeć, dusić mnie, wyrwać resztkę włosów... I tak zawsze powiem Ci to samo: zakładanie bloga, to oczywista oznaka, że chcesz się z kimś swoim życiem podzielić. Najlepiej, żeby to byli anonimowi, którzy rozumieją, doradzą, porozmawiają. Taki pic na wodę á la fotomontaż.
"Bardzo cieszę się z założenia tego bloga." Patrz! Mała rzecz, a cieszy.
Kolejny post do rozgryzienia, to: "A ja nie zwierzam się mamie".
Ja się zwierzam, co z tego?
"Wiele ogląda się filmów czy seriali, w ktrych to mama jest najlepszą, zaufaną przyjaciółką nastolatki." Ja to mam, na co dzień i uważam się za przeogromną szczęściarę. Co z tego? Dobra wiem, przerywam, a Ty zbliżasz się do punktu kulminacyjnego. Zamilknę.

Nie zamilknę:
"Moja mama jest tylko mamą - wydaje polecenia, zabrania niektórych rzeczy, daje kieszonkowe, chodzi do pracy. Nie jest moją najlepszą przyjaciółką, i nie wie o moich problemach." Widocznie najwyższy czas coś z tym zrobić. Mamy mają to do siebie, że jak idiotki kochają swoje dzieci. No chyba, że nie są normalne, albo godzą się rodzić dzieci dla innych za pieniądze ( surogatki tak?). Wierz mi, że dużo zależy od twojego podejścia, wiem, bo to przeżyłam.
"Nie lubię ingerowania rodziców w sprawy dzieci. " Jak sobie wyobrażasz świat bez rodzicielskiej ingerencji? Nie uważasz, że to takie... chore? Rozumiem, że czasem przesadzają i konflikty pokoleń wynikające z niedomówień, czy konserwatywnych poglądów są dość częste. A wiedz, że im bardziej się buntujesz i stajesz okoniem, tym bardziej zaciskają pętlę.
"Nie chcę, żeby moja mama taka była i dlatego nie mówię jej, gdy mam jakieś kłopoty." Dziewczyno, Ty się zastanów, kto Ci lepiej pomoże niż Twoja matka, która nie dość, że przerasta Cię wiekiem, doświadczeniem, to jeszcze mądrością życiową i źle dla Ciebie nie chce?
"Mówię o nich mojej najlepszej przyjaciółce, do której jestem pełna zaufania." Na Twoim miejscu darowałabym sobie cackanie się z przyjaciółkami. Wszystko jest fajnie do czasu; wystarczy drobny konflikt i wszystko trafia szlag, a o Twoich problemach wiedzą wszyscy w ułamku sekundy. Wiesz zapewne, że ploty tego typu rozchodzą się z prędkością światła? Zwierzanie się swojej matce to jak lokata pieniędzy w sejfie, w Banku Gringotta. Nigdy Cię nie wyśmieje, zawsze zrozumie i doradzi. Nie ważne, jaka jest, wiem, że w głębi serca chciałaby być Twoją najlepszą przyjaciółką, ale do tego muszą chcieć dwie strony. Dorośniesz do tego jeszcze.
"Moja mama nie jest moją przyjaciółką. Jest tylko mamą." Raczej AŻ mamą. W hierarchii wartości: MAMA stoi zdecydowanie wyżej niż PRZYJACIÓŁKA i zapewniam, że życie Cię o tym przekona niejednokrotnie.
"Boję się"
Swego rodzaju znużenie mnie ogarnęło. Zmęczyłam się wywodem, o temacie życia. Chcę czegoś świeżego. Czytam i stwierdzam, że z pierwszych czterech, bez sensu rozstrzelonych zdań można było zrobić jedno, porządne.
"Muszę pokazać, że nie jestem małym dzieckiem, które ze strachu zrezugnuje w ostatniej chwili." Oczywiście. Sama nie wiesz, jakie masz obawy, ale jednak wiesz, że je masz? Pozwolę sobie wysnuć stwierdzenie miesiąca: człowiek jest cholernie zawikłaną jednostką, która bez z góry ustalonego celu zaginie w czeluści bezradności. W sumie nie mam bladego pojęcia, jaka jest zasadność tego wpisu, po jasnego sandała on się tam znajduje, w samym końcu z resztą udając kawałek poezji, ale po prostu wpisze kolejny krzyżyk przy Twoim nicku.
Sumując: mam ochotę wysadzić tory tramwajowe pod moimi oknami, a tak na poważnie to widzę, że do czynienia mam z jakąś młodą, niedojrzałą jednostką, która w przypływie weny i z braku poważniejszego zajęcia wypisuje dość sztywno, co lepsze kawałki. Głodne kawałki. Swoiste stękanie da niedouczonych. Łopatologia dla troglodytów.

Ortografia i poprawność językowa: 6/10
Teoretycznie poprawna polszczyzna to jest. Zdania mają sens, są nawet przecinki, szał w tropikach. Za to kropek jest zdecydowanie za dużo (czyt. zdania są za krótkie). Ponadto Twój styl mnie nie rzucił na kolana, nie zagryzam biurka w zazdrości, nie chylę czoła przed wybitnym dziełem. Jest naprawdę przeciętnie. Zdarzają Ci się też literówki i braki ogonków, co w dobie popularyzacji programu Word uznaję za największy grzech:
"Satara się być twarda i ma swoje zasady."
"w ktrych to mama"
"ze strachu zrezugnuje".
Dużo tego nie jest, ale jam jest złośliwa bestia i uczepić się muszę. Pracuj nad stylem i jakością wypowiedzi.

Układ: 4/5
W myśli minimalistycznej konsekwentnie tkwię. Więc zrozumiałym być powinno, że to mi się nawet podoba. Nie pieję jednak z zachwytu, jelenia na rykowisku nie przypominam też, bo brakuje mi jakiejś świeżości i jak już mówiłam jest zbyt pospolicie. W dodatku kolorystyczne zestawienie mnie troszkę odstręczyło. Brak mi jakiegoś innowacyjnego rozwiązania.

Temat: 0/5
Boże... Nie mogę. Naprawdę. Nie chce się powtarzać, ale klepanie takich bzdurek mnie przytłacza. Absolutnie niczym mnie nie poruszyłaś, jedyne uczucia, jakie wzbudziłaś we mnie na masową skalę, to ogólna bulwersacja. Za co mam dać punkty? Za temat, jak każdy inny? Nie mogę, nie wytrzymam...

Czytelność, obrazki: 4/5
Bez większych zastrzeżeń. No może poza tym, że jakość zdjęcia z nagłówka nie olśniła mnie, a czcionka postów jest odrobinę za mała. Podoba mi się natomiast to wyczucie: użycie morskiego koloru w tle zewnętrznym przy jednoczesnym użyciu w czcionce i subtelnym nawiązaniu do niego w nagłówku.

Dodatkowe punkty:
Zostały poszkodowane przy akcji dywersyjnej, której celem było wysadzenie drugiego członu belki.

Punkty: 27/60
Ocena: dostateczna.

Ani odrobinę mnie to nie zdziwiło. Mówiłam, że przeciętnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz