Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


niedziela, 2 sierpnia 2009

(243) something-magic-happened

www.something-magic-happened.blog.onet.pl

Ocenia Ciotka Meei.


Pierwsze wrażenie: 4/10
Coś się magicznego wydarzyło i mnie opowiadaniem uraczyło. O, jaki rym! Właśnie w takiej kategorii jest blog, aż zaczynam się bać, bowiem belka głosi: " 'O miłości nie zawsze szczęśliwej." Dostałam drgawek. Mam alergię, na tego typu potwory. Naturalnie adres bloga jest angielski, nie wiedzieć czemu, bo kilkaset innych POLSKICH, oscylujących w tematyce znaleźć mogę od razu, na poczekaniu, ale niech Ci będzie. Całość jest beżowym plackiem na białym tle. Dość minimalistycznie, skromnie i kusząco, aż się chce na dłużej przycupnąć. Na dłuższą metę, jednak pobolewają mnie oczy, a nieszczęsna emotikona pod nagłówkiem, nie umila mi czasu. Z tej samej ramki dowiaduję się, że mogę Cię polecić, dziękuję bardzo za pozwolenie. Sugeruję mierzyć czyny na zamiary i raczej ramkę z bloga wydalić. Za wiele tu nie masz, a może jakieś linki, coś o Tobie? Skromne menu na dwie podstrony, coś o bohaterach ze zdjęciami? Pomysłów jest masa. Na samym dole smętnie tkwi zbyt duża i zbyt czarna statystyka. Sugeruję zmienić.

Nagłówek: 3/5
Nie będę się rozwodzić: podoba mi się. Zgrywa kolorystycznie z resztą. Niewielu to doceni, ale ja na pewno tak, bowiem niezmiernie podoba mi się czarna postać trzymająca serduszko i utrzymane w podobnej konwencji ramki naokoło całości. Lubię jak kolory mają jakiś sens, nie są z łaski na uciechę.

Treść: 0/10
Tym razem zmuszacie mnie do lektury nieszczęśliwe miłosnego gniota. Pominę ten fakt, który z uporem maniaka ignorujecie, że to nie moja bajka. Męczy mnie czytanie o miłości w każdym przejawie, daj Boże, żebyś mój pogląd odmieniła. Tym razem nie będę się bawić w Skłodowską i rozrzucać wszystkiego na części pierwsze. Przeczytam i poprowadzę monolog, wspierany tu i ówdzie cytatami.

Przyznam szczerze, że jak na prolog, który ma ZACHĘCIĆ i mieć spokojną akcję Ty natłukłaś mnóstwo przeróżnych faktów, w sposób dość chaotyczny, w którym się gubię. Historia ma polegać na tym, że nijaka osiemnastoletnia - Cassie White po rozwodzie rodziców przeprowadza się z matką z Nowego Jorku, AŻ do Rio de Janeiro, do przestronnego pokoju, w którym znajduje się cud nad cuda, niezbędny element fabuły, tj. cytuję:
"(...) biurko (...) białe i dość duże." Ponadto jest jeszcze balkon z widokiem na morze. W Rio? Z prologu dowiadujemy się również, że dziewczyna czuję się obco w nowym mieście, a niemal jak bohater z bajki zjawia się chłopak, o ciemnej karnacji, mówiący w tym samym języku, proponując jej wspólny wypad. Na pytanie, czemu ją zaczepia, odpowiada:
"-Ach nic takiego..po prostu zobaczyłem cie i pomyślałem że jestes tutaj nowa." W sumie każdy napotykając naszą główną bohaterkę - Cassie, w mieście zamieszkiwanym przez prawie 6 mln osób, pomyślałby, że jest NOWA. Potem bez przedstawiania się i tego typu, jakże zbędnych ceregieli, umówili się na pizzę, nie podając czasu, miejsca, godziny, tak po prostu. Nie trudno jest się domyślić, że panna Cassie zaczyna świrować na punkcie Latynosa; szukając ucieczki od rozmyślań założyła nawet bloga. Tego to jeszcze nie pisali, co? Ponadto bohaterka wymyśla sobie 3 szalenie trudne postanowienia, cytuję: "1.Znaleźć jakąś koleżankę 2.Wybrać się na plaże 3.Wybrać się na zakupy i poranny jogging." Życzymy powodzenia.
Rozdział pierwszy zaczyna się od porannej złości, na zbyt pojemną szafę, cytuję: "Poco mi większa szafa jak ledwo co w niej znajduję?!Zdenerwowana ubrałam się szybko,wzięłam Ipoda i wyszłam na zewnątrz." Panna Cassie dotrzymała słowa i wybrała się na jogging, oddając się przeróżnym rozważaniom, jak np., cytuję: "Mój nos uderzył zapach morza.Westchnęłam z zadowoleniem-tak dawno nie byłam nad morzem." Przyznaję rację, będąc w Nowym Jorku, bardzo ciężko było do morza się dostać. [Uświadomię Cię jeszcze tylko, że Rio leży nad Atlantykiem, a nie przypominam sobie, żebym o MORZU, o takiej nazwie słyszała. Podobnie z resztą Nowy Jork.] Wracając do lektury dowiadujemy się, że Cassie mdleje dwukrotnie z bólu, ponieważ puchnie jej łydka, co kwituje: "Chyba skręciłam sobie kostke..". Oczywiście z opresji wybawia ją tajemniczy chłopak. Po krótkiej wymianie zdań zaprasza ją na lody, na co oczywiście roztropna Cassie się zgadza. [ W tajemnicy Wam powiem, że ja czasem biorę cukierki od Miłych Starszych Panów. ] W kawiarence, czy gdzieś tam na lodach chłopak dopuścił się wielce obscenicznego gestu i objął Cassie ramieniem, na co zareagowała dość dziwnie, cytuję: "Zaskoczona tym gestem spojrzałam na niego.Zauważywszy co zrobił chłopak szybko zdjął ze mnie swoją rękę.". Oczywiście nigdy, sam by nie wpadł na to, co właśnie zrobił, gdyby nie wymowne spojrzenie Cassie. Kolejny etap w życiu naszej bohaterki to biegi po centrach handlowych, a następnie szykowanie się na wyjście z tajemniczym, cytuję: "Nim".
Kolejny rozdział, już drugi, zaczyna się od wspólnego wyjścia Cassie i Jake'a, no bo wreszcie się dowiadujemy, jak ów młodzieniec ma na imię. Po krótkim spacerze wybrali się do "Clubu Banana", co brzmi jeszcze komiczniej, niż cała ta historia. W klubie wśród ekipy znajomych Jake'a - Cassie rozpoznaje blondyna, który ratował jej kostkę - Chrisa. [Jakie to Rio małe! Wszędzie można spotkać kogoś znajomego, mimo, że jest się tam kilka dni.] W części kulminacyjnej (jeżeli w ogóle, o jakiejkolwiek kulminacji mówić w tym beznadziejnym przypadku można) na Jake'a rzuca się z całusami jego dziewczyna Mandy, zadając tym samym potworny ból głównej bohaterce, doprowadzając ją niemal na skraj załamania psychicznego. Jakie to dojrzałe. Potem siedząc na krawężniku Cassie płacze jak dziecko, a z pomocą spieszy jej siostra Chrisa - Alex, niedawno potraktowana w podobny sposób przez Jake'a. [To wszystko zaczyna mieć fabułę zbliżoną do brazylijskiej telenoweli i zaczynam rozumieć, dlaczego akcję umieszczasz w Rio.] Następnie Alex zaprasza ją do siebie i proponuje jej nocleg, na co oczywiście Cassie się zgadza. [Oniemiałam z zachwytu.] Szybko okazało się, że Cassie i Alex zostaną przyjaciółkami.
[Sama się sobie dziwię, ale brnę w to dalej.] Rozdział trzeci zaczyna się od snu, chyba zacytuję, bo słów nie mam na wyrażenie tego, co czytam: "Spojrzałam w lewo.Jake wyciagał ku mnie ręke z wielkim smutkiem w oczach.Miałam już ją chwycić gdy przypomniałam sobie że jest jeszcze jedna czekająca na mnie postać.Spojrzałam w prawą stronę i ujrzałam Chrisa." Sen jak mniemam ma symbolizować wewnętrzne rozdarcie bohaterki. [ Nie myślałam, że tak pustego gniota, uda mi się tak ładnie skomentować.] Później w przypływie paniki dziewczyny orientują się, że mają pierwszy trening piłki nożnej i prawie się spóźniły. Zaznaczę, że jest południe, a to przecież najlepsza pora na bieganie w prawie trzydziesto stopniowym upale. Po drodze niezdarna Cassie wpada jeszcze na Chrisa. [Jakżeby inaczej.] Potem jest jeszcze trochę narzekania na samą siebie, aż wreszcie udaje się przenieść akcję na trening, gdzie oczywiście spotykamy wszędobylską Mandy. Po krótkim teście sprawności Cassie dostaje się do drużyny z niezłym wynikiem. Oczywiście kilka zdań, na przysłowiowy kisiel w majtkach, a potem przywrócenie porządku i kopniecie nowo otrzymanej piłki wprost pod nogi Jake'a, który cytuję: "Wyglądał jak kupka nieszczęścia." Na sam koniec rozdziału Cassie robi mu scenę zazdrości, czy tam wyrzutów, na co on wykrzykuje: "Cassie , naprawdę mi na tobie zależy!".

Czy ktoś zainteresowany dalszą lekturą? Umęczyłam się niemożebnie brnąc przez tego tasiemca. Mam wyprany mózg, a moje ręce z każdym zdaniem, które czytałam opadały coraz niżej. Nie mam pojęcia, co mają w głowach takie 'pismaki', które umieszczają akcję w miejscu, o którym nie wiedzą nic, nie starając się nawet owej wiedzy poszerzyć, za pomocą portali internetowych. Nie trzeba być intelektualistą z górnej półki, żeby wiedzieć, że Rio jest ogromne, czy też, że leży nad Atlantykiem. Jakie morze!? Ponadto chciałam zaznaczyć, że klimat tamtych terenów jest ciepły i wilgotny, znaczy Cassie jest zmiennocieplną rybą, która natychmiast przyzwyczaiła się do zmiany klimatu, wyczyniając cuda z piłką oraz uprawiając jogging. Dla przeciętnego człowieka, z suchego klimatu jest cholernie ciężko funkcjonować przy takiej wilgotności, a co dopiero biegać! Mija jakiś tam czas, zanim się przyzwyczai, Ty tego nie uwzględniłaś. To tak jak kazać Etiopczykowi biegać nago po Antarktydzie. Zrozumiałaś, że świat nie jest taki sam wszędzie? Pomijając błędy rzeczowe, jest też cała masa logicznych, które już przytaczałam. Wykreowani przez Ciebie bohaterowie zachowują się jakby spadli z księżyca, nadają się raczej tylko do tego, żeby prowadzić pociąg w Teleexpresie, bo natychmiast kiedy się odzywają czar pryska. Jak można powiedzieć 'przecierz' przez RZ, na miłość boską!
Całe opowiadanie budzi we mnie głęboką odrazę, a nawet swego rodzaju litość, bo jest po prostu cienkie jak dupa węża. Miejscami jest nawet niesmaczne jak galaretka z musztardą i psuje mi wizję spokojnego świata. Dno przy TYM, to wyżyna. Przepraszam, tak właśnie myślę.

Ortografia i poprawność językowa: 0/10
Cały tekst, jest jedną wielką, językową klęską. Część przykładów już powyżej cytowałam. Czytając to czułam, że nie masz zielonego pojęcia, o podstawowych zasadach języka polskiego. Przecinki fruwały gdziekolwiek, byle jak. Poziome dwukropki, to również twór Ci bliski. Masakryczna konstrukcja zdań, tak jak np. tutaj:
"Zaskoczona tym gestem spojrzałam na niego.Zauważywszy co zrobił chłopak szybko zdjął ze mnie swoją rękę." Gdzie sens, gdzie logika? Tańczą na plaży w Rio i mają głęboko w zadku Twoje opowiadanie. Z poradnika Ciotki Meei: czytać sześć razy zanim opublikujesz, głaskać i pieścić, a nie wrzucać strzępy przypadkowych liter, cudem zbierających się w 'wall of text'. Dalej mam kilka smacznych ortografików do połknięcia, klasy 0, czyli tej najgorszej:
"No przecierz nie ja-zaśmiał się." - przecież.
Kolejne błędy, równie tragiczne:
"Usiadłam spowrotem obok niego i zdjęłam skarpetkę." - z powrotem.
Błędy uwidaczniające wyraźny konflikt: Ty vs język polski.
"na co wybuchnęłam ogromnym śmiechem." - gromkim śmiechem.
Błędy, za które mam ochotę mordować, bo spróbuj to wymówić:
"przypatrywałam się wszystkim dziewczyną." - DZIEWCZYNOM!
I wiele, wiele innych. Czas się zabrać za czytanie książek, Skarbie.

Układ: 3/5
I tak jak wątpliwości moje, co do treści rozmiarami dorównują Himalajom, tak zastrzeżenia do układu są nikłe. Podoba mi się wykorzystanie jednej kolumny i ogólny porządek. Z kolei nie podoba mi się emotikona i ramka z prośbą o polecanie, także statystyka powinna zostać zmodyfikowana. Zamiast tego powinno się pojawić menu ze spisem treści, bo zapowiada się, że rozdziałów będzie sporo, linki, coś o Tobie i o bohaterach. Tego mi straszliwie brakuje.

Temat: 0/5
Niestety. Nie dość, że jest to opowiadanie wzorowane na kiepskiej brazylijskiej telenoweli, a na końcu pewnie okaże się, że Cassie i Alex są siostrami rodzonymi, to jeszcze w tak kiepskiej formie. W żaden sposób to do mnie nie trafia, nie zapiera tchu, ani nie zaciekawia.

Czytelność, obrazki: 4/5
Jak już mówiłam nagłówek jest w porządku, ale emotka dźga mnie w oczy. Poza tym zadbałabym lepiej o czcionkę, nie dość, że jest za mała to jeszcze źle dobrana i trochę to utrudnia czytanie. Oczywiście ilość błędów, wręcz przytłaczająca, nie jest czynnikiem pracującym na Twoją korzyść.

Dodatkowe punkty:
Pewnie zaszły w ciąże z siostrą wujka taty - Jose.

Brak linka do Opieprzu, a więc jesteś jeszcze 5 punktów w plecy.

Punkty: 9/60
Ocena: niedostateczna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz