Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


sobota, 8 sierpnia 2009

(265) morze-smierci



http://morze-smierci.blog.onet.pl/



Ocenia: Burlesque, fioletowa zołza, której całkiem długa nieobecność mentalna spowodowana była różnego rodzaju zawirowaniami życiowymi, skutkującymi brakiem weny (dochodzi teraz do wniosku, że nie chodziło jednak wyłącznie o zawirowania alkoholowo-towarzysko-wakacyjne). Jakby nie było, wszystko wskazuje na to, iż życie Bu prostuje tory i sprząta zamtuzy. Tak więc radosną twórczość jej również należy ogarnąć – do kompletu.



Pierwsze wrażenie: 6/10

Eee… deja vu? Jakieś spięcie w elektronice mózgu? Nie, to tylko szablonowy. Przy pierwszym wrażeniu mam więc ochotę zanucić jedynie znudzonym głosem zarzynanego koguta (nie da się być dobrym we wszystkim, niestety) ‘ale to już było’ i zarżnąć Ci kilka punktów (tak żeby kogutowi przykro nie było)… Ponieważ jednak jutro czeka mnie spotkanie, na którym nie mogę być miła ani wyrozumiała, bo inaczej przez najbliższych kilka lat będę sobie pluła w twarz, dziś muszę wyczerpać swój jutrzejszy limit dobroci. W porządku. Puszczamy relaksujący kawałek, przestawiamy druciki, wdech, wydech, wyobraź sobie Bu, że jesteś w tej okolicy po raz pierwszy. Co widzisz?

Ciemność widzę, i morze śmierci. A wszystko razem wydziela brzydki odór, charakterystyczny dla chorej fascynacji mrokiem i depresją, bleh. Ale przeanalizujmy może skład chemiczny cuchnącej mieszaniny. Szablon jest całkiem dobry, nastrojowy, w jakiś sposób przemawiający do wyobraźni – stoi pan w długim płaszczu, w ręku trzyma walizkę, a my oglądamy go z perspektywy kogoś stojącego na dole, w przejściu podziemnym, patrzącego w górę schodów. Kim jest pan w długim płaszczu? Jaką tajemnicę trzyma w torbie? Już-już zaczynam czuć dreszczyk gilgoczącego plecy podniecenia, gdy kolejna belka wali mnie po głowie. ‘Historia śmierci i innych (nie)ciekawych spraw.’ (Nie)ciekawe to, powiem Ci. Wytniesz nawias – będzie szydera, zostawisz – pojawi się smutna prawda, przekazana w najbanalniejszy sposób. Pisałam oczywiście o swoim komentarzu, bo tekst w belce sparaliżował mnie swoją (nie)ciekawością. A ponieważ jestem teraz w stanie irytacji, spowodowanej wyżej wymienionym spotkaniem, na którym nie wszystko poszło po mojej myśli (tak, teraz wprowadzam burdel również do słownej czasoprzestrzeni), nie potrafię twórczo sprawić, żebyś była w stanie imaginować sobie, o co mi chodzi i co mi nie leży. Więc spróbuję wyjaśnić to w sposób mało twórczy: słowo ‘sprawy’ w tym kontekście jest zdecydowanie nieodpowiednie, nie dość, że nieładne, to jeszcze nijak działa na wyobraźnię. Zabawa z nawiasami mi osobiście nie leży – tandetny sposób na budowanie wieloznaczności. Przeredagowałabym może na ‘Śmierć i inne ciekawe historie.’ Nie mówię, że taka belka byłaby dużo ładniejsza, ale na pewno mniej ciężkostrawna. Byłby przynajmniej kontrast, tak jak w tytule filmu ‘Miłość i inne nieszczęścia’ (nie widziałam, ale tytułowe stwierdzenie przemawia do mnie w jakiś sposób).

Autoprezentacja nie wyszła Ci. Powinna być integralną częścią bloga, powinnaś podawać informacje w tym samym senno-depresyjnym klimacie. Przede wszystkim, powinien bić od niej słowny polot, cholercia, no, przecież Ty chcesz pisać! Więc PISZ, zamiast bezmyślnie wklepywać w klawiaturę szereg mało przemyślanych i nieuporządkowanych faktów.

Zjeżdżam niżej i wali mnie po oczach jakieś Fantasy Poison. Nie mam pojęcia, co to jest i dlaczego trzymasz to na głównej, ale jeżeli musisz to robić, przynajmniej wyłącz kolory. To tak w ramach kampanii TROCHĘ KONSEKWENCJI LUDZIE.



Nagłówek: 3/5

Obrazek, który opisałam nieopatrznie gdzieś tam na górze, jest naprawdę dobry. Pobudza wyobraźnię – a to najważniejsze, szczególnie, kiedy mamy do czynienia z opowiadaniem – i ładnie wtapia się w czarne tło. Niestety, widoczek oglądany przez jakąś podziemną lupę ma wokół siebie za mało przestrzeni. A to już jest nieestetyczne, napisy niegrzecznie czepiają się niemal samych schodów. Proponowałabym przedłużyć nagłówek czarnym paskiem, tak ze dwa centymetry. Albo najlepiej dodać pod spodem motto czcionką a la ręczne pismo. Wtedy byłoby dużo bardziej estetycznie i, co ważniejsze, bardziej Twojo.



Treść: 3/10

Cztery rozdziały plus prolog, cudownie, lecimy z całością.

p r o l o g

Przeczytałam ten króciutki tekst wstępowy, szczęka opadała mi coraz niżej, prawie dotknęła kolan, a na ustach czułam niesmaczne (a niech mnie współoceniające zlinczują, mnie tam nie rażą anglosaskie wstawki!) ‘łotdefak?’ Wytłumacz mi, Słonko, jakie to miało być? Refleksyjne? Porażające? Śmieszne? Nawet opcja numer trzy nie wypala. Wiesz, szepnę Ci w tajemnicy, że również pseudofilozoficzne wywodu powinny mieć trochę sensu i choćby odrobinę czegoś nowatorskiego. Ty zaś spłodziłaś jakieś trywialne farmazony. Nie rób tego więcej, bo kiedy czyta się po latach podobne rzeczy i ma się świadomość, że pisała je Twoja własna ręka, to jednak trochę nieprzyjemne.

Jakby mało było żenujących truizmów, dałaś mi jeszcze błąd logiczny gratis.

‘Może jakiś bóg? Ale jaki? Bóg, Allach… czy może inny bóg?’

Zarówno chrześcijański Bóg, jak i Allach, mają wspólne korzenie i pochodzą od judaistycznego Jahwe. Pisanie ‘istnieje ten, czy może ten’ jest więc wyrazem ignorancji.

r o z d z i a ł p i e r w s z y

Tworzysz dziewczynko coś bardzo dziwnego. Mamy Amy, pannicę z dobrego (a w każdym razie majętnego) domu, która czuje się trochę samotna wśród rówieśników, ponieważ dystansują się od niej, odstrasza ich stan posiadania jej rodziców. Ale! To, że dziewoja nie ma przyjaciół wśród ludzi wcale nie oznacza, że nie ma ich w ogóle. Otóż, proszę państwa, materializuje się przy niej jej anioł stróż, pełniąc rolę opiekuna-przyjaciela. I o ile w takim zachodzeniu na siebie paralelnych światów nie widzę nic drażniącego (a wręcz przeciwnie, fantastyczne motywy są mi niemal tak bliskie, jak Odświeżająca Pobudzająca Groteska), o tyle kreacja tego anioła-przyjaciela – przynajmniej jak na ten moment – wywołuje u mnie świąd, rzeżączkę i inne przykre dolegliwości niecielesności mojej mentalności (pretensjonalne rymy są wyrazem zdegustowania). On jest tak całkowicie, tak kompletnie i niepodważalnie LUDZKI! Szydzi, drażni się z podopieczną jak zafascynowany erotycznie małolat, obraża się i wydziela śliskie aluzje ‘ja tak pragnę ciepła’… I co to niby ma być, zesłaniec niebos? Gdyby niebiosa rzeczywiście istniały, chciałabyś, żeby zamieszkiwały je tak oczywiste i przewidywalne istoty? To, co ludzkie, zostawmy na ziemi, niebo wymyśliliśmy po to, żeby tchnąć w życie trochę boskości.

Na deser błąd logiczny, tak w ramach urozmaicenia.

‘Co z tego, że podobno liczy się osobowość, a nie to, co widać? Czy to się tyczy tylko biednych ludzi? Nie można być bogatym i szczerze miłym? Widocznie nie. A tyle się mówi o tolerancji.’

Łotdekompletnebzdury. O tolerancji to możesz sobie pisać odnośnie różnic etnicznych, kulturowych czy obyczajowych (przyjaźń z homoseksualistą, związek z przedstawicielem rasy czarnej, te sprawy). Jeśli chodzi szczebelki drabiny społecznej, tutaj spotykamy się tylko z pogardą, zazdrością lub szacunkiem. Znaczy, jeżeli powiem: ‘Nie toleruję majątku Angeliny Jolie’, zabrzmi to śmiesznie, bo każdy będzie wiedział, że prawdziwy przekaz brzmi: ‘Co za pieprzona zdzira, trzepie kasę na ładnej buźce, gdybym urodziła się w anglojęzycznym kraju i wstrzyknęła trochę kwasu w usta, zbiłabym większe kokosy, niż ona’. Nie mam nastroju na dalsze dywagacje, niech więc koślawy przykład posłuży za puentę.

Aczkolwiek końcówka rozbawiła mnie lekko, ale tak pozytywnie, aż się zaciekawiłam.

r o z d z i a ł d r u g i

Rozbawił mnie strasznie. Jamie, anioł stróż, obraża się i oddala od Amy, a wtedy przybywa demon i zaczyna ją napastować. Celem demonów, to jest Czarnych Aniołów, (jak dowiadujemy się później) jest zabijanie ludzi. Poprzez podszeptywanie czarnych myśli, bo kontaktu fizycznego z nimi nie mają. No tak, ale Amy jest wyjątkiem, dlatego postać pokryta sadzą nie pozbawia jej życia – popęd bierze górę, brutalne macanko zamienia się w kradnięcie całusów. Niemniej jednak, pozytywne jest to, że zaczęłaś tłumaczyć jakoś ten paralelny metafizyczny świat.

p o d s u m o w a n i e

Tak jak obiecałam, przeczytałam wszystko. W rozdziale czwartym zaczyna zarysowywać się w końcu jakaś akcja, ale wiesz? Strasznie to wszystko mętne i jakoś tak niedoskładane. Przede wszystkim, proroczy sen na początku opowiadania nie jest dobrym zabiegiem, jeżeli zdradza tak dużo informacji. Jakoś zniesmaczył mnie motyw obustronnej fascynacji cielesnej, jeśli chodzi o Amy i jej anioła. Cholernie oczywiste już po pierwszym rozdziale, teraz wulgarnie rzucone na plastikowej tacy. Niedobrze, powinnaś budować nastrój mniej jednoznacznymi aluzjami, ja przynajmniej lepiej bym to wtedy strawiła. Bardzo nie podobał mi się opis kobiety z sfery nicości. Wyglądała jak ta elfka z filmów? Złotko, przypominam Ci, że prowadzisz narrację trzecioosobową, narrator powinien być więc trochę ‘ponad’ opisywaną rzeczywistością. Jeżeli warsztat Twój nie starczał do tego, żeby uzyskać pożądany efekt bez walenia po oczach banalnym obrazem, mogłaś przynajmniej dopowiedzieć ‘przypominała Amy elfkę’. Byłoby to smaczniejsze jakoś wówczas.

Źle zrobiłaś, że nie podałaś wieku swojego nigdzie. No, i jak ja mam Cię teraz ocenić? Gdybyś miała lat jedenaście, dostałabyś może ode mnie piątaka, podejrzewam jednak, że masz koło trzynastu. Jeżeli tak jest, pisz dużo i czytaj dużo, a kiedyś może będzie miło Ciebie poczytać. Jeżeli masz więcej, niż trzynaście, pisanie nie jest dla Ciebie. Przykro mi.



Ortografia i poprawność językowa: 2/10

Nie jest dobrze. Ubogie słownictwo, masa powtórzeń. Nie wypisywałam wszystkich, ale tak dla przykładu zerknij sobie na cytacik o bogach powyżej. Albo tutaj:

‘Jej skóra była gorąca. I to nie tak gorąca, jak ciało człowieka, który ma gorączkę. O wiele bardziej gorąca.’

Killerów takich jest u Ciebie dużo więcej, niż dwóch, mnie to zniesmacza. Składnia wcale nie lepsza. Odnoszę wrażenie, że jedyny spójnik, którym potrafisz się posługiwać, to koślawe ‘jak’. Gdybym była w lepszym nastroju, zobrazowałabym Ci to na przykładach i podała jakieś alternatywy, ale mózg mi zaraz wyleci oczami, więc wybacz, dziewczynko, poczytaj jakieś mądre książki, Robbinsa na przykład, tam zobaczysz, jak budować zdania po mistrzowsku, a i słownictwo swoje wzbogacisz znacznie. I jeszcze kilka błędów, które sobie wypisałam: nie piszemy ‘z za’, ale ‘zza’; nie ‘z resztą’, a ‘zresztą’; nie ‘jakiś Ich’, a ‘jakichś Ich’; nie ‘znaleść’, a ‘znaleźć’.



Układ: 3/5

Jak już wspominałam powyżej, literki jak na mój gust pojawiają się zbyt szybko. Trochę przestrzeni by się przydało między nimi a nagłówkiem, przestronniej by się zrobiło. Źle wygląda autoprezentacja, pisana pogrubioną czcionką. Takie ni z gruszki, ni z pietruszki to. Ponieważ mózg wypływa mi oczami, nie znajdę ładniejszego obrazka, żeby Ci dosadniej pokazać, o co mi chodzi. A spis rozdziałów na lewo przerzuciłabym. Porządek większy by był.



Temat: 2/5

Anioły i demony w oprawce z krzywej składni i kwaśnego słownictwa. Punkty przyznaję tylko dlatego, bo jestem głęboko przekonana, żeś młoda i napalona na pisanie. A oba zjawiska cenne są.



Czytelność, obrazki: 5/5

Tutaj do autorki szablonu zarzutów żadnych nie mam.



Punkty dodatkowe: -

Choćbym nie wiem jak chciała, nie znalazłabym niczego, za co mogłabym sypnąć cokolwiek.



Punkty: 24/60

Ocena: dostateczna



Ocenę rodziłam chyba pięć dni i powiem Wam, że bolesny był to poród. Nie wiem, kiedy się zdecyduję na kolejnego brzydalka. I nie sądzę, by nastąpiło to przed wyjazdem.

Mózg boli, a zamtuz jest wielki. Prostowanie ścieżek? Pindolenie jakieś. Czekających w mojej kolejce przepraszam za opóźnienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz