Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


sobota, 8 sierpnia 2009

(266) essenmithium



Ocenę wystawia: Aki
Słuchając “Au Revoir” Malice Mizer zabieram się za ocenę Essenmithium. Mam nadzieje, że choć tym razem trafię na jakieś nietuzinkowe opowiadanie.

Pierwsze wrażenie: 3/10
Punkty dałam jedynie za adres. Nie mam pojęcia, co on oznacza, ale brzmi na tyle fascynująco, iż niebywale mi się podoba. Mimo to, należę do osób łaknących erudycji, więc postarałam się, chociaż rozłożyć adres na kilka części. To jednak nie przyniosło żadnego efektu, bowiem w żadnym języku nie znalazłam odpowiednika słowa „mithium”. Swoją drogą brzmi to ciut jak „mit”. Kwestionuję jednak by adres miał znaczenie „Zjadać Mit”, a to właśnie wychodzi po dodaniu niemieckiego „essen”. Uważam więc, iż jest to słowo do cna wydumane. Dalej.
Belka. „The boundaries are cut. Story of Katherine Lily Potter”. Granice zostały przecięte. Historia Katherine Lily Potter. Ascetycznie powiem, iż nienawidzę, gdy belka jest po angielsku. Cóż, ze mnie już taki złośliwy człowiek.
Kolorystka. Tło zewnętrzne białe, tło pod posty szare. Czyli jest przeraźliwie nużąco i sztampowo. Do tego kuriozalny nagłówek, o którym wypowiem się za chwilkę. Jak na tematykę Potterowską, blog nie sprawia impresji magicznego. Nawet odrobinkę. Wysil się choć trochę, odwiedź profesjonalną szablonarnię, bowiem panna, która stworzyła Ci to „coś” wcale, wcale się na kreowaniu nie zna.
Cóż, pozostaje mi się cieszyć, iż przynajmniej czcionki pasują barwą do reszty i w miarę przyzwoicie to wszystko razem wygląda. Mimo to mój wzrok nieustannie wędruje ku zgrabnemu krzyżykowi u góry ekranu.

Nagłówek: 2/5
Z całego nagłówka jedyną rzeczą, która mi się podoba są kółeczka, w których zostały umieszczone zdjęcia. Same zdjęcia przedstawiające jakąś mało rozgarniętą dziewczynę są okropne. Cały efekt psują również napisy „Katherine Potter” i „Essenmithium”. Angielski kicz działa mi na nerwy irytując bez miary, a credit autora nagłówka powoduje u mnie odruch zwany wywróceniem oczu.
Po dłuższym wpatrywaniu się w ten cud na kiju wszystko zaczyna się zlewać w jedną, wielką plamę. Plama ta rozpryskała się niczym farba na płótnie w szaro-szare paski. Nonsensowności temu „dziełu” sztuki dodaje kolorowa, połyskująca łuna. Gdybym ja tworzyła takie cuda, moja plastyczka by mnie zabiła.

Treść: 3/10
Zasiadłam do lektury pełna wiary w to, iż autorka zafascynuje mnie indywidualnością zawartą w swoim opowiadaniu. Włączam więc pierwszy rozdział i po trzech zdaniach dochodzę do wniosku, iż bardziej mylić się nie mogłam.
„Rozdział 001. Na dobre i na złe.”
Złapałam się kolejno na: wywracaniu oczyma, głębokim ziewaniu oraz patrzeniu tęsknie na czerwony krzyżyk. Po mniej więcej połowie tego krótkiego rozdziału zaczęłam być podenerwowana i znużona. Podwód? Proszę bardzo:
„Uczę się czarnej magii. Bez różdżki. A to było cholernie trudne”. Cholernie trudne to było, moja droga, zrozumienie sensu tych zdań. Zmieniasz czasy jak w kalejdoskopie. Zdecyduj się łaskawie na jeden i przestań maltretować innym oczy.
„Założyłam czarny top z napisem 'sex, drugs and Rock'n'Roll' i rybaczki tego samego koloru. Przeczesałam włosy szczotką i włożyłam trampki.” Tak, naturalnie. Voldemort zabijał mugoli, wszystkich i wszystko, co z nimi związane, ale zezwoliłby swojej protegowanej śmigać w takich ubraniach. Musiałby wpierw się porządnie naćpać.
Z rozdziału dowiedziałam się jedynie tyle, iż Twoje bohaterka ma iść do Voldemorta oraz, że ma jakiś plan. Rzeczywiście niesłychanie ciekawe. Czytam dalej.
„Rozdział 002. Persfazje.”
Niewątpliwie byłoby miło, gdyby coś takiego jak „persfazje” egzystowało. Mniemam jednak, iż na myśli miałaś „perswazje” i czytam dalej.
Znów tak samo krótki rozdział i znów jest on niewiarygodnie zajmujący. Okazuje się, że Katherine jakimś sposobem wie o fakcie, iż Snape jest podwójnym agentem i właśnie przez to zaczyna go szantażować. Gdybyś jeszcze łaskawie wyjaśniła, jakim cudem ona się o tym dowiedziała, ułatwiłabyś wszystkim życie. Czytam dalej.
„Rozdział 009. Pan Ginny nie wypalił. Czas na Katie”
Błąd w tytule (powinno być „plan”) wcale nie zachęca mnie do przeczytania rozdziału, wprost opacznie. Mam wielką ochotę nacisnąć w końcu ten czerwony krzyżyk i mieć święty spokój. Niestety nie mogę, bowiem oceniający ocenić musi, a w najgorszym wypadku nieco przez to zwariuje. Z taką intrygującą perspektywą zabieram się za ostatni (Bogu dzięki) rozdział.
Dobił mnie on swoją długością. Bijesz rekordy, bowiem ten był nawet krótszy niż rozdziały początkowe. Myślałam, iż urozmaicisz jakoś akcję umieszczając Katherine po stronie zła, ale Ty oczywiście musiałaś rozwiać moje nadzieje i zrobiłaś z niej dobrą dziewczyneczkę. Znów złapałam się na ziewaniu, a więc jest gorzej niż źle.
Podsumowanie. Na myśl przychodzi mi jedynie absencja klarowności i zdolność do zanudzenia na śmierć. Przykro mi to mówić, ale nie posiadasz żadnego stylu. Pomysłu też tu widocznie brakło.

Ortografia i poprawność językowa: 0/10
Wymienię po kolei błędy z rozdziału pierwszego, drugiego i dziewiątego wraz z ich poprawną wersją. Naturalnie nie wszystkie, bowiem jest ich za dużo.
żucę – rzucę!
jesli – jeśli
Cytat: „Mieć jakąś obsesję na punkcie jego obecności.” – Z kontekstu jasno wynika, iż zamiast „mieć” powinno być „miałam” lub chociaż „zaczynam mieć”.
Cytat: „Był taki nie do zniesienia, że w pale się nie mieści.” – Och, cudownie! Kolokwialny zasób słów się kłania. Moje droga: Nie mieści się w GŁOWIE, a nie żadnej pale.
podniusł – podniósł. Zabić mnie chcesz?
ktos – ktoś
zapersfadujesz – kochana, takie słowo nie egzystuje. Ewentualnie „perswadujesz” lub „wyperswadujesz”. Dobrze, że przynajmniej jako-tako znasz znaczenie tego słowa, inaczej całe zdanie brzmiałoby nawet bardziej kuriozalnie niż w tym momencie.
Cytat: „Usiadłam przy stole jak najdalej od Dracona jak się dało.” – Oczywiście, strasznie poprawne jest to zdanie. „Usiadłam przy stole najdalej jak się dało od Dracona.” Widzisz? Dużo więcej sensu.
egoistyczna głowę – egoistyczną głowę
niemacie – tak, jasne. Nie macie.
magicznyc – magicznych
zbyt duża ilość – zbyt dużą ilość
jedniodniowego – jednodniowego
uśmeichnięta – uśmiechnięta
wkórwiona – wkurwiona
stornę – stronę
I wiele, wiele innych. Najbardziej rozbawiło mnie to:
„Ginny spiekła się.” – Biedna Ginny! Musi teraz przypominać węgiel.
Zapominasz maniakalnie o „ogonkach” i „kreseczkach”. Obsesyjnie zjadasz przecinki. Z uporem godnym osła tworzysz zdania pozbawione sensu, a ponad wszystko ignorujesz zasadnicze kanony języka polskiego. Za jakie grzechy przyszło mi czytać te cuda na kiju?

Układ: 3/5
Jednokolumnowy z kolumną po prawej stronie. Na całe szczęście Twój blog nie jest niczym zaśmiecony, a wszystko wygląda w miarę estetycznie. Masz blog, linki, statystykę i uniwersalną, w której znajduje się avek bloga. To postuluje wrzucić na podstronę, lub w zupełności się pozbyć jako, iż nikt tego u siebie nie wstawi, a u Ciebie jest to potrzebne niczym różowa panna na spotkaniu Gothów.

Temat: 0/5
Kategoria się zgadza, ale uczepię się faktu, iż za bardzo opowiadaniem tego nazwać nie mogę. Punkt poleciał również za nudny fanfick Potterowski oraz brak oryginalności. Dwa kolejne za oklepany schemat „Potter i jego siostra”, a także „Ona jest zła i uczy się u Voldemorta”. To daje sferyczne zero, a ja przechodzę dalej.

Czytelność i obrazki: 2/5
Czytelnie może i jest, bowiem czarna czcionka na szarym tle oczu nie męczy. Męczy je zaś ogrom błędów, przez co odejmę tu punkt. Avek jest niedopuszczalny, za co punkty lecą dwa i tak zostajesz z tym co otrzymałaś. Tyle.

Dodatkowe punkty: -
Jak świat się skończy, a ja przestanę uwielbiać X-Japan.

Wyszło 13/60. Brak jednak linku, więc:
Podsumowanie: 8/60
Ocena: niedostateczna

Znów jak zwykle nie bardzo miałam co podliczyć. Przynajmniej tym razem nie odbiła się ta ocena na moim zdrowiu psychicznym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz