Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


sobota, 29 sierpnia 2009

(310) nowa-w-hogwarcie


Ocenę wystawia: Aki
Z herbatą w ręce siadam do ocenienia Nowej w Hogwarcie.

Pierwsze wrażenie: 5/10
Zakrztusiłam się herbatą, gdy zobaczyłam ten nagłówek. Jeśli sama go zrobiłaś, to muszę szczerze powiedzieć, iż jest ładny. Jeśli nie to moje zdanie jest podobne, aczkolwiek bardziej ukontentowana byłabym wiedząc, że to Ty go wykonałaś. Nadaje blogowi należytego charakteru, fakultatywnie sama realizacja sprawia panegiryczną impresję, pomimo kameralnego mroku. Coś, co naprawdę mnie zaintrygowało, bowiem rzadko zdarza się połączenie tych dwóch czynników.
Adres jest zły. Zupełnie banalny, a jak wiadomo, co banalne, to nie warte uwagi. Jak można tak po prostu nie wyróżniać się z tłumu – tego nie wiem. Zastrzeliłabym się dawno temu, gdybym była tak nieoryginalna.
Belka nie podoba mi się z kilku powodów. Po pierwsze drażni mnie stan liczbowy wielokropków zawartych w tym jednym pasku, po drugie absencja cudzysłowie, które bardzo by się tam przydało, a po trzecie cały efekt. Miało wyjść tajemniczo, miało wyjść z głębią, a efekt jest następujący: „Przejrzyste dno”.
Czarne tło zewnętrzne, do tego „przygaszony” zielony na tło wewnętrzne. Ta zieleń jest fatalna, tudzież ohydna, ponadto działa na nerwy, a i czcionka za bardzo koreluje z tłem. Aby każdy mógł to w spokoju przeczytać i nie maltretować oczu okularami minus dziesięć, zmień kolor czcionki. Najlepiej na czarny. Nie mówię tego ze względu na to, iż to mój ulubiony kolor, wcale, a wcale!
Odnalazłam algorytm, choć wprawdzie wcale go nie szukałam, to raczej on mnie znalazł, a dokładniej rzucił się na oczy. Albo raczej w oczy, ale kto tu rozgryzie zagmatwane, niczym korytarze labiryntu, myśli Aki?
Brakuje mi krzyny magii, co niestety na Twoje nieszczęście jest wymagane w takiego asortymentu blogach. Gdzie się zawieruszyła ta wszystka enigma? Z pewnością zabito ją Kedavrą. Nieładnie.
Nagłówek: 3/5
Jak już mówiłam, jest wykonany bardzo dobrze, aczkolwiek śmiem odczuwać przeświadczony niedosyt. Dziewczyna, prawdę mówiąc dosyć ładna, z wyciągniętą różdżką, rzucająca wspomnianą ówcześnie klątwę. Podoba mi się Mroczny Znak na wewnętrznej stronie jej ręki, widać, iż to iście Voldemort’owa postać. Zdziwiło mnie zaś, dlaczego nie jest widoczny na jej ramieniu. Skoro już go ma, to zapewne jest Śmierciożercą, a oni, o ile dobrze pamiętam właśnie tam ten znak mieli. Nie wiem skąd wzięłaś to zdjęcie, aczkolwiek śmiem konstatować, iż z pożytecznego DeviantArt, co nieco tłumaczy fakt znaku w złym miejscu.
Choć nagłówek ładny, nawaliły barwy, tudzież unifikacja z blogiem nie wygląda dobrze. Statystuje się to następująco: mafia szalonych myszy wgryzła się w ser. Trzymasz na swoim blogu myszy, fakultatywnie z mafii? Jeśli tak, to właśnie widzisz efekt ich pracy.
Nie wiem jak Ty, ale ja te gryzonie lubię, dopóty oczywiście nie zjadają sera, który mam ocenić. Ten pierwszo wrażeniowy Camembert zwany Nagłówkiem został niestety przez te myszy nadgryziony, przez co traci na wartości i finalizuje gdzieś obok nazwy: Ser Spleśniały. Nie pleśniowy. Spleśniały. Tego już myszy nie chciały.
Treść: 4/10
Opowiadanie skończone, a liczy sobie trzydzieści pięć rozdziałów i epilog. Jako, że nie zamierzam marnować kolejnej godziny mojego życia, przeczytam wyłącznie ostatni rozdział i wyżej wspomniane zakończenie. Nawet gdybym inklinowała, to nie przeczytam kompletu, bowiem po przeczytaniu połowy pierwszego rozdziału stwierdzam, iż całość jest dość nużąca. Złośliwie mówiąc nie podoba mi się Twój pomysł, fakultatywnie mogę zostać zdefiniowana w pełni agnostykiem, bowiem nie wierzę, iż wymyśliłaś coś powalającego na kolana.
„Rozdział 35”
Przeczytałam pierwszy paragraf i poczułam się, jak gdyby ktoś recytował mi listę zakupów. Zdania są za krótkie, tudzież brzmią kabotyńsko, a na Twoje nieszczęście ja cenie sobie spontaniczność.
Sytuacja w gabinecie Dumbledore’a nieco zmieniła moje sceptyczne nastawienie, choć poczułam lekką irytację czytając o eliksirze dającym moc trzech braci. To dość tandetny koncept, a tandeta w ogóle nie pasuje mi do opowiadania tego typu. Gdyby taki eliksir faktycznie istniał, to Dumbledore na pewno wiedziałby o nim, tudzież nie spojrzałby się na nią pytającym wzrokiem. Rozumiem, że chciałaś perswadować to jak eliksir działa, jaki jest, ale mogłaś zrobić to w inny sposób. Przykładowo: „Dumbledore spojrzał na eliksir z rytuału, który Lucy trzymała w ręce (…)”. Tu umieszczasz wypowiedź Lucy, lecz w formie egzegetycznej, a więc przeistaczając ją egzoteryczny opis. Nie jest to wtedy tak absurdalne.
Nie wiem, gdzie podziała się cała moja perfidia, ale zwykle scena, która spodobałaby mi się niezmiernie, tym razem zniechęciła mnie do konsekutywnego czytania. Mówię o fakcie, iż Lucy zabiła swojego męża(?). Szczerze powiedziawszy nie widzę w tym żadnego celu. Mrucząc wyrazy niezadowolenia pod nosem, czytam dalej.
Następny paragraf trochę poprawił mi ogólną impresję, zniszczoną przez ten poprzedni. To zaskakujące, jak potrafisz zepsuć, ale zaraz odbudować swoja sytuację, jeśli chodzi o pisanie. Dosłownie niczym Człowiek Destrukcja, a zaraz McGayver. Myślałam, że tylko ja tak potrafię.
Koniec rozdziału jest znośny, choć szczerze spodziewałam się czegoś spektakularnego. Jak zwykle lipa.
„Epilog”
Mogę orzec jedynie to, iż nie lubię melodramatycznych zakończeń, tudzież preferowałabym przeczytać o jakieś rzezi godnej najlepszego horroru. Nie interesujesz mnie swoim stylem pisania, niestety. Zastanawiałam się długo, jaką dać Ci radę na przyszłość, ale wyszło mi z tego piękne nic.

Ortografia i poprawność językowa: 4/10
Brak mi u Ciebie interesujących opisów, które stworzyłyby oszałamiającą akcję. Środki stylistyczne, to rzecz zupełnie Ci obca, nie zauważyłam byś specjalnie przejmowała się głębią tego, co tworzysz. Jest prozaicznie i dość trywialnie. Fakultatywnie źle wykorzystujesz ciekawe koncepty, a to wszystko za sprawą absencji pisarskiej perełki, tudzież pospolitością tekstu. Do tego dochodzą literówki oraz błędy.
„Ku wielkiemu zdziwieniu dziewczyny, w walce miała wziąć udział również Narcyza i Nell.” – Nell i Narcyza są jedną i tą samą osobą? W walce miały wziąć udział również Narcyza i Nell. Widać różnicę?
„Gdzie o jest?” – Zjadasz literki. Gdzie on jest.
juz – nieładnie tak ignorować przycisk „alt”. Już.
„Walka wrzała.” – A któż ją tak rozpalił? Nie jestem pewna czy istnieje określenie „wrzącej walki”, bowiem nigdy się z nim nie spotkałam.
„(…) deportowali się w popłochy.” – W popłochu. Czytaj, to co napiszesz przed publikacją.
„ – Za…? – spytała.” – Spytała, już Ci tam nie potrzebne. Skoro rozmawia tylko z Harrym, a wiadomo, kto mówi co, redundantne jest dodawanie cały czas wyrazów po myślniku.
„I wygrali.” – Co z tego, iż wygrali, skoro nie zaczyna się zdania od „i”?
Zapominasz o przecinkach, tych oczywistych.

Układ: 2/5
Na blogu panuje algorytm, co na pewno wpływa panegirycznie na całą moją dotychczasową impresję. Nie podoba mi się zaś fakt, iż jest tak pusto. Statystyka, linki i blog, tylko to widzę u Ciebie, choć można tam przecież dodać tyle addendów! Cała ich masa nawiedziła właśnie mój umysł, urządzając sobie huczne przyjęcie, a wyliczając na palcach wyszło ich około szesnastu. Czy naprawdę nie wpadło Ci do głowy nic z tego, co ja wymyśliłam?
Lubię ten układ kolumn, za to dam Ci punkt.

Temat: 1/5
Kategoria się zgadza, fakt, ale czy rzeczywiście dostać ma tu punkty, oklepany, nużący, zupełnie nieoryginalny Potterowski fanfick? Chyba nie muszę mówić więcej.
Dam jeden. Za trzymanie się wybranego motywu, co wcale nie jest godne panegiryku, a już szczególnie od człowieka równie wrednego, co ja.

Czytelność i obrazki: 0/5
Czytelnie nie jest. Jak już wspominałam czcionka za bardzo unifikuje z tłem, co wcale, a wcale nie wpływa dobrze na czytanie. Nie wiem jak reszta czytelników, ale ja poczułam się urażona faktem, iż jestem zmuszona wysilać mój genialny wzrok, tudzież właśnie w tym momencie chciałam podkreślić tekst. Uderzyła mnie niczym kopnięcie z półobrotu Chucka Norrisa, blokada kopiowania tekstu, czyli również możliwość podkreślenia go i wiesz co? Szlag mnie mało nie trafił, za to oberwał kenzan stojący obok. Obecnie jego szczątki leżą w koszu, a ja ssę krwawiącego palca. Twój blog naprawdę doprowadza do szału, a przynajmniej mnie.
Obrazków nie znalazłam, ale jestem na tyle subiektywna, iż daje sferyczne zero. Złośliwość, czysta idiosynkrazja do strony – zwał, jak zwał punktów i tak nie będzie.

Dodatkowe punkty: -
Nie ma za co, a za mojego krwawiącego palca na pewno ich nie dostaniesz.

Podsumowanie: 19/60
Ocena: mierna
Mówiłam, że ta ocena mnie dręczy? Otóż teraz zaczęła mi wszędzie asystować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz