Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


niedziela, 30 sierpnia 2009

(311) ruski-rusek

www.ruski-rusek.blog.onet.pl
Ocenia: Tosia

Pierwsze wrażenie - 6/10
Ten ruski rusek spać mi po nocach nie daje, więc postanowiłam w końcu wydobyć z siebie chociażby kilka sensownych zdań na jego temat. Zacznijmy może od tego jak to się stało, że blog ten pozbawił mnie snu. Otóż pewnego pięknego wieczora usiadłam nad nim pełna zapału i ochoty. O mało co się pode mną nie ugiął, ale dał radę wytrzymać ciężar mojego przeszywającego wzroku i dzielnie przetrzymał czas badania. Zadowolona z siebie i z bloga opublikowałam ocenę, po czym spostrzegłam, że czyn ten jest tylko złudzeniem, bo w rzeczywistości kochany wujek Onet wylogował mnie z sieci. Treść znikła. Mój zapał i chęć również. Lekko zniechęcona postanowiłam dać sobie chwilę przerwy na ukojenie nerwów, po czym ukoiłam je do tego stopnia, że usnęłam snem twardym jak u niemowlaka. Czyt.: Budziłam się co chwilę z niemalże łzami w oczach, bo przecież cała moja robota poszła na marne. Pomimo moich starań w ciągu ostatnich dni nie udało mi się odzyskać równowagi po tej jakże bolesnej stracie i dopiero dzisiejszego ranka stwierdziłam, że może jednak dam radę.
Z tego, co pamiętam blog nie zrobił na mnie najlepszego wrażenia. Miało być ironicznie, absurdalnie, przezabawnie i w ogóle och i ach, a przywitana zostałam jakże smutnym i bezpłciowym szarym szablonem. Braku jakichkolwiek barw nie zastąpił mi nawet adekwantny do treści adres oraz belka, równie trafna. Jeszcze zanim zdążyłam zapoznać się z treścią bloga, byłam nimi wysoce zainteresowana, ponieważ wprowadziły mnie do zupełnie innego świata. Świata, jakiego na Onecie jeszcze nie widziałam. Fakt ten działa oczywiście jak najbardziej na osobistą korzyść autorki czy autorek tegoż bloga, bo oryginalności nigdy za dużo, a tu proszę, cała jej masa. Żeby jakoś załagodzić swoiste braki w szablonie, postanowiłam zaznajomić się nieco bardziej z jego wnętrzem, co by treści po okładce nie oceniać. Jako, że to jeszcze nie czas na treść, poczytałam sobie o autorkach, bohaterach i ogólnym założeniu bloga. Wszystko to sprawiło, że zapomniałam na chwilę o burym szablonie, ale w podsumowaniu tego oto punktu oceny, zmuszona byłam sobie o nim przypomnieć i odebrać Ci należne punkty. Winą obarczaj tylko i wyłącznie swoją szatę graficzną. Żeby nie było żadnych niedomówień wspomnę jeszcze tylko, że zwracać się będę do jednej autorki, nieważne której. Ważne, że mówienie do trzech osób naraz działa na mnie rozstrajająco na wielu płaszczyznach, jeśli wiecie o czym mówię.
Biorąc pod uwagę to, że niektórym pewne rzeczy trzeba tłumaczyć jak krowie na granicy, wytłumaczę, co ogólnie myślę na temat ruskiego ruska, bo sama nie znalazłam jeszcze jakiejkolwiek puenty w całym tym nawale zbędnych zdań i zdanek. Otóż pomijając oczywiście szablon, do wymiany koniecznej i absolutnej w tempie natychmiastowym, co by nam niepotrzebnie humoru nie psuł, jestem wielce kontentna. Zapowiada się naprawdę absurdalnie, a przede wszystkim oryginalnie. Łał.
Nagłówek - 1/5
W przypadku ruskiego-ruska nie przeszkadza mi nawet nagłówek z powtórzonym adresem. Być może dlatego, że różni się on od zwyczajnych nagłówków i nie tylko reprezentuje sobą bloga, a trafnie w nas w niego wprowadza. Zdjęcia oraz imiona postaci w pierwszej chwili nieco mnie zgorszyły, bo jak to tak można obnażać się przed obcą osobą w pierwszej chwili znajomości, ale zaraz zreflektowałam się i stwierdziłam, że znajomość ta jest wysoce interesująca i nie warto przekreślać jej z powodu bezpośredności. Właściwie bezpośredniość ta z sekundy na sekundę podoba mi się coraz bardziej, bo wiem już, że nie o kolejnej zakochanej Ani czy innej Kasi przyszło mi dziś czytać, a o czymś, co być może ma ręcę, nogi i do tego ciutkę dobrego pomysłu. Sam nagłówek nie jest zły, ale postacie na nim są za mało związane z II Wojną Światową, żeby reprezentować sobą ten właśnie blog. Szukam i szukam, przeszukając wszystkie zakamarki mojego umysłu, ale nie potrafię odnaleźć odpowiedniego dla niego określenia, więc uznajmy po prostu, że nagłówek ten jest najzwyczajniej w świecie zbyt nowoczesny. Nie jest zły i wciąż jestem zdania, że odpowiednio dobrze wprowadza nas w treść bloga, ale mógłby robić to o niebo lepiej, gdyby tylko miał jakiekolwiek powiązanie ze wspomnianą wyżej wojną.
Treść - 9/10
Śmiem stwierdzić, że jest prawie idealnie, absurdalnie, zabawnie, humorystycznie i najzwyczajniej w świecie głupio, co jest niesamowicie pożądanym przeze mnie w tym momencie zjawiskiem. Czyta się lekko i przyjemnie, a ewentualne przerwy spowodowane są jedynie nagłymi wybuchami śmiechów, gdyż, zgodnie z założeniem, blog potrafi nas rozbawić. Negatywny stereotyp Rosjanina, który opisujecie jest niesamowicie pozytywny. Oczywiście dla kogoś, kto z Rosji nie pochodzi. Mówiąc szczerze bałam się, że z moją 'znajomością' II Wojny Światowej oraz serialu "Stawka większa niż życie" nie bardzo odnajdę się w treści, ale wbrew pozorom, wszystko wyjaśniłyście na tyle jasno, że nawet taki leser historyczny jak ja, czuje się całkiem obeznany. Nieco zalatuje mi to serialem "Halo Hans", który zdarzyło mi się kilka razy obejrzeć. Czuję się mądra na tyle, że śmiem przypuszczać, że wszystkie wydarzenia, jakie opisujesz, zdarzyły się tylko i wyłącznie w Twojej imaginacji, a jedynie co po niektóre osoby wzorowane są na postaciach serialowych. Bo przecież nie historycznych. Chciałabym móc Ci cokolwiek zarzucić, ale choćbym nie wiem jak się starała, nie jestem w stanie znaleźć na Ciebie choćby najmniejszego haczyka. Nie mówiąc już o haku. Podoba mi się i przyznaję bez bicia, że już dawno nie czułam się tak usatysfakcjonowana czymś, czego nie napisałam sama. Jakie to skromne, prawda?
Ortografia i poprawność językowa - 7/10
W tej kwestii możnaby znaleźć na Ciebie niejedno 'ale'. Gdzieś tam pomsknęła Ci się noga na interpunkcji, gdzie indziej stylistycznie możnaby co nieco poprawić. Na szczęście potknięć takich jest niewiele. Całość utrzymana jest w lekkim i o dziwo dość poprawnym tonie, a wybuchy śmiechu, jakie nawiedzały mnie raz po raz nie były spowodowane Twoimi błędami, a zwyczajnym komizmem opisywanych przez Ciebie sytuacji. Śmiało mogę Ci pogratulować. Gratuluję.
Układ - 3/5
Jedynym, co wywołuje u mnie poczucie zdezorientowania jest opis bohaterów. Z jednej strony patrzę na niego okiem dość przychylnym: Bohaterów jest niewielu, a ich opisy są krótkie i treściwe. Z drugiej jednak zastanawiam się, czy nie wartoby było zalinkować ich na podstronę, żeby na głównej stronie bloga zachować wrażenie porządku. Stoczyłam długą i tragiczną w skutkach walkę z samą sobą. To moje poczucie estetyki biło się ze świadomością tego, że wcale nie jest źle. Ostatecznie wygrała świadomość i choć w każym innym przypadku doradziłabym zalinkowanie opisów, dziś tego nie zrobię. Być może to kwestia tego, że całość bardzo, a nawet BARDZO mi się podobała, patrzę na resztę z lekkim przymrużeniem oka.
Temat - 5/5
Bez żadnych wątpliwości i z sumieniem jak najbardziej czystym, przyznaję w tym podpunkcie maksymalną liczbę punktów. Pomysł jest, mega oryginalny. Jest również świetne jego wykorzystanie. Czego chcieć więcej? No właśnie, na dzień dzisiejszy nic więcej nie przychodzi mi do głowy.
Czytelność, obrazki - 2/5
Na dłuższą metę czcionka podstawowa staje się nieco męcząca dla oka. W kwestii obrazków... Ogólna fala smutku uderzająca z szablonu mogłaby zostać chociażby w najmniejszym stopniu zneutralizowana jakąkolwiek barwą inną niż szarą.

Dodatkowe punkty - 5
Na punkty te sumiennie sobie zapracowałaś.
Suma punktów: 38/60
Ocena: DOBRA
Gdybym miała oceniać samą treść być może byłaby nawet bardzo dobra. Aczkolwiek nie na pewno, więc myślę, że ta jest jak najbardziej wystarczająca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz