Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


piątek, 9 października 2009

(361) sceptiker

www.sceptiker.blog.onet.pl
Ocenia wykończona po wspaniałym wychowaniu fizycznym - Pani Lovett.
Pierwsze wrażenie: 7/10
Adres mrugający do mnie z kolejki nie nastraja mnie zbyt optymistycznie i przyznam otwarcie obawiam się utyskiwań młodego tetryka, który chowa się pod ciężką zasłoną sceptycyzmu. Mój pogląd na sprawę nieco odmienił się, kiedy załadował mi się blog. Ujrzałam czerń, która bardzo kojąco wpływa na mój narząd wzroku, da się także wyczuć misterną otoczkę, którą zbudowałeś wokół własnej osoby. Przypuszczam, że starasz się być zagadkowy, a blog w pewnym sensie staje się Twoją ucieczką od tego, co w życiu codziennym Cię przytłacza i czego nie możesz się pozbyć, bądź nie chcesz. Stwarza też możliwość mówienia z łatwością o tym, co drzemie w najciemniejszym kącie Twojej duszy, podczas gdy wstydzisz się mówić o tym głośno. Twierdzisz, że "Każdy ma bestię, trawiącą go od środka". Z tym się zgodzić muszę, a u Ciebie nawet to obserwuję. Żyje w Tobie coś, co zjada Cię od środka, jakaś rozsierdzona bestia, która broni Ci mówić otwarcie o sobie, więc znalazłeś dla swoich myśli inne ujście: blog. Mówią, że cel uświęca środki. Żyję więc w nadziei, że przeczytam coś, co odmieni moje zapatrywanie się na Blogosferę. Wracając do pierwszego wrażenia, bo przecież to na dobry początek jest ofiarą dywagacji, oprócz uczuć jakie we mnie wzbudziłeś w stosunku do swojej osoby (co ciekawe, szatą graficzną!), to zadbałeś o to, żeby można dobrze się czuć na Twoim blogu. Są jednak rzeczy, które podczas przeglądania Twojego bloga sprawiają, że puchnie mi krtań, a wszystko, co próbuję przełknąć ustawia się w poprzek i staje w gardle. Jak nie chcesz być winowajcą mojej śmierci, albo uczyć się w tempie natychmiastowym jak skutecznie przeprowadzić tracheotomię, to najlepiej znajdź jakieś uniwersalne rozwiązanie na problem za długich linek i zbyt krótkiego postu. Przejrzałam Twój album, także. Czy któreś ze zdjęć przedstawia Ciebie? Wnioskuję, że tak skoro opatrzone są (prawdopodobnie) autentycznymi nazwiskami. Jeżeli tak, to czemu nie umieścisz ich zamiast tej sieroty trzymającej w ręku balonik? Nie żebym miała coś przeciwko temu, ale uważam, że zdjęcia w albumie są dużo lepsze technicznie. Z artystycznego punktu widzenia, rzecz jasna.
Nagłówek: 4/5
No właśnie, ta sierotka. Zagubiona w świecie, trochę metaforyczna, bo niby czarno-biała, ale z rekwizytem optymizmu - balonikiem. To nie zmienia faktu, że nadal sierotą pozostanie. Wystarczy spojrzeć na postawę prezentowanej persony. Ewidentnie i jednoznacznie wskazuje na niedopieszczenie, takie jak występuje u dzieci, którzy są sierotami, pół-sierotami, lub mieli ograniczony kontakt z rodzicami. Czy identyfikujesz się w jakikolwiek sposób z postacią z nagłówka? Tak, czy srak wygląda w tym miejscu dosyć dobrze, wprowadza w pewien klimat i pozwala zrodzić w moim umyśle pewną wizję Ciebie.
Treść: 8/10
Po raz kolejny, w swojej krótkiej karierze oceniającej mam do czynienia z piszącym przedstawicielem płci męskiej. Czyż to nie dziwne? Zawsze myślałam, że Blogosfera jest zdominowana przez dziewczynki. Nie ukrywam, że oprawa i ta wspominana przeze mnie misterna otoczka, jaką wytworzyłeś pobudza moją ciekawość, ciągle głodną i nienażartą. Zatem ad rem. Post zatytułowany i zanumerowany: "2. Ucieczka nigdy nie jest najlepszym rozwiązaniem". A to Ci dopiero. Mam nadzieję, że do czynienia nie mam z człowiekiem przesadnej odwagi, a jest to metafora tylko. Po przeczytaniu postu nasuwa mi się myśl jedna, błyszcząca niczem gwiazda na ciemnym niebie: Lovett miałaś rację. W istocie post daje wyraz temu, że jesteś człowiekiem zagadkowym, albo raczej stwarzającym takie pozory. Przed światem i czytelnikami udajesz nieodgadnionego, niedostępnego, podczas gdy można z Ciebie czytać jak z otwartej księgi. Kisisz się sam z własnymi myślami, właśnie po to, żeby wytworzyć wokół siebie dość (przepraszam za określenie) antypatyczną powłokę, którą z początku kontrolowałeś, ale teraz wymknęła się spod kontroli. Kiedy masz zły humor, zamykasz się na wszystkich i wszystko, jakby bliscy Ci ludzie zawinili, nieładnie. Mam wrażenie, że odbiegłam od tematu treści. W poście przedstawiasz sytuację, gdzie wbrew swojej woli udajesz się do klubu.
Cytat: "Chciałem jak najszybciej stąd wyjść. Dusiłem się. We własnym świecie." Więc czemu tego po prostu nie zrobiłeś? Jak coś jest dla nas złe i nas dusi, zostawiamy to za sobą (chyba, że mamy obowiązek oceniać dalej, ale to inna bajka).
Cytat: "Czas coś zmienić! Zrobić na przekór losowi. Zgodzić się z własną wolą." Zgadzanie się z własną wolą, to wg Ciebie robienie na przekór losowi. Otóż widzisz, niekoniecznie. Czasem nasze świadome wybory zmieniają bieg naszego życia, a los i tak pozostanie bezwzględnym. Nie masz na to wpływu. Całość... przyznaję zionie swego rodzaju, dość osobliwą innością. Mam wrażenie, że Twoje zamknięcie na świat i przeżywanie wg własnych schematów staje się dla Ciebie sposobem na życie i daje możliwość wykreowania tajemniczego człowieka, trochę obojętnego na otoczenie.
Post kolejny, który trafi pod mój nóż, nosi tytuł: "Świata nie namalował Walt
Disney". Zaskakujące jak przez ten tytuł wyziera swego rodzaju życiowy realizm, zakrawający odrobinkę o pesymizm i twarde stąpanie po ziemi. Niezłe, naprawdę. Ku mojemu zdumieniu post opisuje imprezę, na której nie miałeś ochoty być. Całość przeplatasz myślami, które Tobą targają, dajesz jasno do zrozumienia, że Twój świat i wartości uległy zmianom, wnioskuję, że po jakimś wydarzeniu, które trwale odcisnęło się w Twojej psychice.
Cytat: "zaczęła się żalić tak, jakbym miał na czole wypisane: PORADNIA." Ha! Musiałam zacytować, bowiem to świetnie oddaje sytuacje, w jakiej ja okrutnie często mam zaszczyt przebywać. Nie wiem, może masz w oczach to samo co ja, co sprawia, że ludzie lecą jak muchy do gówna, jakby wiedziały, że mogą liczyć na współczucie, wyrozumiałość, czy coś w ten deseń. A to czasem męczące. Dążę do tego, że rozumiem doskonale jak się wtedy czułeś.
Cytat: "Zastanawiam się, ile czasu potrzeba, żebyś zaczął być sobą. Odnoszę że nie, że Ty po prostu taki nie jesteś." To mówi do Ciebie jakaś dziewczyna. I mam nieodparte wrażenie, że ma stuprocentową rację. Jak już mówiłam, dzieje się w Tobie coś nad czym nie potrafisz zapanować i poświęcasz temu każdą swoją myśl. Czasem trzeba trochę odbiec od rzeczywistości i pomyśleć, że gdzieś coś mogło jednak zostać pokolorowane przez Disneya.
Podsumowując ten post, chciałam napisać, że jest to kolejna porcja Twoich rozterek egzystencjalnych, ale ubrana w bardzo ciekawą sukienkę. Z cekinami nawet.
Ciekawski ze mnie babol, zatem pośpiesznie przechodzę do postu pt. "Wszechświat to suka". Auć! Zabrzmiało jakbyś świata nienawidził tak bardzo, że obawiam się jakichś wylewających się ramkami i hiperłączami żali. Pohamowałam jednak swoją skłonność do przeżywania czegoś, zanim się to wydarzy. W końcu każdy z nas ma prawo do załamania, prawo do stanięcia w pewnym miejscu i zastanowienia się nad sobą samym i życiem.
Cytat: "Więc nie mów mi, co mi wolno, a czego nie! Dwadzieścia lat z tobą mi
wystarczy. Giń!" Przepraszam, jeśli coś źle zrozumiałam, ale czy Ty z zimną
krwią, używając Twojego porównania chcesz utopić sumienie, jak gówno w kiblu? To takie... bezlitosne! Nie zamykaj się na własne sumienie, czasem lepiej posłuchać wewnętrznego głosu, aniżeli postępować tak jak oczekuje tego społeczeństwo. Serio, serio. Po przeczytaniu tej notki mam wrażenie, że winisz siebie, za coś, co niekoniecznie może być Twoją winą. Rozumiem Cię, przynajmniej. Czasem stajemy w takim punkcie, że życie wymaga pewnych weryfikacji. Trzymam za Ciebie kciuki, wiem, ze jesteś na tyle silny, że uda Ci się to podźwignąć. No w końcu jesteś facetem, czyż nie?
Poświęciłeś ten blog w pełni swojej osobie. Swoim rozważaniom, swoim odczuciom i przeżyciom. Pomimo kilku sprzecznych kwestii chylę czoła, ponieważ pisząc potrafisz oddać całego siebie. Potrafisz zrzucić z siebie ciężkie jarzmo życia i podzielić się tym z innymi dając innym charakterystykę Ciebie. Doceniam, bo niewielu ludzi tak potrafi.
Ortografia i poprawność językowa: 10/10
Dacie wiarę, że ktoś na tym świecie dba o przecinki, o ogonki, o ortografię i pisanie mu z taką łatwością przychodzi? Zawierasz pełno porównań, tytułowanie postów jest wyszukane i dalekie od banałów, którymi się brzydzę. W dodatku nie zauważam u Ciebie objawów chełpienia się swoją pisaniną, ona po prostu przynosi Ci ulgę. Borze szumiący i zielony, tu nie ma ani jednej emoty! Poza kilkoma małymi wyjątkami (jak np. użycie słowa "ustała koło mnie" zamiast "stanęła koło mnie") wyrażam swój absolutny podziw. Najszczersze gratulacje.
Układ: 3/5
Sam wybór układu: dwie kolumny, jest naprawdę dobry. Wspominałam już o tym, że denerwują mnie linki dłuższe niż posty? Ja wiem, że tak się dzieje tylko w przypadku, kiedy nie masz zbyt dużo do napisania, ale to nie zmienia faktu, że nadal boli w oczy. Sprawia wrażenie troszkę niedopracowanego, chociaż na pierwszy rzut oka konwencja jest po prostu genialna.
Temat: 4/5
To takie trochę refleksje (wnosząc po tytułach), trochę pamiętnik, takie pomieszanie z poplątaniem. Nie szkodzi. Całość ma ciekawą formę, czyta się to dobrze. W dodatku dajesz coś od siebie, żeby nie powiedzieć oddajesz całego siebie. Czytając odnosi się wrażenie, że czyta się kawałek czyjejś duszy.
Czytelność, obrazki: 4/5
Ach, ta sierotka. Nie trafia w stu procentach w mój gust, ale coś w sobie ma.
Zdjęcia w albumie (choć nie wszystkie) są świetne technicznie, z dobrym użyciem światła, cienia i rekwizytów. Problemów z odczytaniem tekstu nie miałam, dziękuję, że oddalasz moją ostatnią fobię, mianowicie perspektywę udania się do okulisty.
Dodatkowe punkty: 4. Za oddawanie siebie, za nie pomijanie suchych faktów i ubieranie ich w ciekawą oprawę.

Punkty: A imię jego 44. Na 60.
Ocena: bardzo dobra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz