Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


poniedziałek, 14 grudnia 2009

(412) rafael-bielecki-yaoi



Robię dziś wielki bunt wiatraków i mam gdzieś, że zaraz mnie nadziejecie na pal, podlejecie benzyną, podpalicie, po czym obsracie moje nędzne szczątki. Zamierzam ocenić coś, na co od dawna mam ochotę, mianowicie Lovett opieprzy dzisiaj rafael-bielecki-yaoi. Niech trochę przyjemności mi się należy z tytułu oceniania tutaj.




Pierwsze wrażenie: 4/10

Moje pierwsze wrażenie było takie silne i odciskające piętno na mojej psychice, że wyszarpałam ten adres z kolejki Lesaira, gdzie skazany był na długie oczekiwanie. Nie, to właściwie było drugie wrażenie, bo szata graficzna sprawiła moje minimalne przerażenie i popłoch. No i ten adres… Wiem na czym polega yaoi i zapewne to mnie przeraziło i odrzuciło od komputera, jak od kupki łajna. Jak się okazuje zupełnie bezpodstawnie. No, ale miało być o pierwszym wrażeniu, więc cofam się do momentu niewiedzy i jadę z tym od początku.

Niech mnie dunder dundrnie! Mamy do czynienia z wyimaginowanym światem, który wziął się i zglobalizował doszczętnie. Skąd wiem? Ponieważ mamy tu Rafaela Bieleckiego, który zamierza grać główną i tytułową rolę w jakimś yaoi. Znaczy się Włoch, o polskich korzeniach wyjeżdża do Japonii. Nie! On wyjeżdża, całkiem niespodziewanie do Hogwartu, a krzyczy do mnie nagłówek, to obwieszczając. Jak wiadomo FF z Hardym Pojebem nie lubię, bo w ogóle książki nie lubię, ale raz można zrobić wyjątek od chleba powszedniego, nie? Belka mi mówi, że ten cały Rafael przeeeżył, coooś straaaasznego. Niepotrzebnie wydłużasz, bo mnie to lekko męczy. Co do samego odzienia Twojego bloga, to jest troszkę nieetyczne. Jak można pomieszać taki blady niebieski z takim musztardowym? Słowo daję, że zostanę daltonistką, ale tego koloru nazwać nie potrafię. Co by to nie było, nie przypadło mi do gustu. Nie powiem, ale ramka ze słowem wstępu sprawiła, że poczułam się zainteresowana i zaciekawiona. Zwłaszcza tym absurdem i parodią. Może będzie nawet śmiesznie? Wracając do ramek i ogólnie: szaty graficznej, muszę powiedzieć, że w moim mniemaniu za dużo tu niepotrzebnie napakowałaś. Prawa kolumna prezentuje się mniej więcej tak: ściana upchanego tekstu, bannerek Bloga Roku, opis głównej postaci, czyli kolejna zapchana ścianka, notabene przeurocza (bez zgryźliwości), potem jakieś pitu-pitu, aż wreszcie masa linków przeróżnej maści. Czy nie dałoby się zredukować liczby ramek do minimum i postarać się o jakieś podstrony? No przecież, że by się dało. Z zastrzeżeń koniec, z pochwał w temacie ogólnym także.




Nagłówek: 2.5/5

Dużo tekstu mamy i plan Hogwartu z lotu ptaka. Nawet ładny plan, jednak napis na sieczkę przerobić trzeba. Jakby nie było nagłówek daje mi wyraźnie do zrozumienia, że tematyka Hardego się będzie tu kręcić. Sama nie wiem, czy to dobrze czy źle. Ogólne moje odczucia, co do nagłówka są raczej mieszane. Z jednej strony mi się podoba (uściślając – z lewej strony), a z drugiej niekoniecznie. Napis, a właściwie długi napis, sprawia wrażenie lekko rozmytego. Nie wiem, może moja wina, bo stukam dziś w te literki bez opamiętania, albo to mało trafna kolorystyka powoduje, ale to mi skacze w zawrotnym tempie przed oczami. Coby mnie czacha nie rozbolała, jadę dalej do punktu kulminacyjnego.



Treść: 10/10

Najpierw sobie przeczytam, co „łobwieszczasz”, normalnie to bym za to przylutowała, że łeb by Ci z patyka spadł i potoczył w kierunku drzwi, ale przy życiu Cię trzymają słowa, które ciągle kołaczą mi się w umyśle, mianowicie obiecywany absurd i parodia. Nie, nie jestem uprzedzona do związków homoseksualnych, więc z nieskrywaną ochotą, po pokonaniu wszelakich wizualnych trudności zabieram się do czytania. Od czego zacząć? A! Od wpisu pierwszego, na pewno, żeby nie czuć się zagubionym. Notatnik gotów do łapania porażonych prądem cytatów, myślisz, że mi się nie przyda? Zaskocz mnie.

Przyznaję zaskoczyłaś mnie mega pozytywnie! Czytając to nie raz parsknęłam histerycznym rechotem, zakłócając naturalną ciszę mojego siedliska. Przede wszystkim narracja pierwszoosobowa jest dla Ciebie, wręcz stworzona. Celowe przedłużenia liter w wyrazach po raz pierwszy od niepamiętnych czasów mi nie przeszkadzają, a sprawiają, że widzę minę nieszczęśnika Bieleckiego nastawionego do życia bardzo sceptycznie z klasyczną maksymą „wszystko na nie”. Wulgaryzmy używane w taki sposób, który nazwałabym „zmyślnym”, albo raczej „bez przesadyzmu”, nadają tekstowi mocy i tym bardziej sprawiają, że wydobywam z siebie śmiech a la osioł z trzmielem w pysku. Patrzcie dzieci i się uczcie, jak można opisać rzeczy przyziemne, tak, żeby Pani Lovett nieskora do śmiechu odchylała głowę do tyłu i ryła się, jak głupia. Jeszcze chwila i mnie w kaftan zapakują „uczynni” sąsiedzi z dołu. Jedyne zastrzeżenie jakie mam, to pogubienie się w narracji, w jednym momencie wpisu pierwszego, cytuję: „– Psia karma... – stęk poszkodowanego (przygniecionego jakimiś duperelami starszej oraz zużytymi chusteczkami do nosa) wyrwał się z jego ust.” Skoro Rafael jest narratorem, to czemu nagle mamy trzecią osobę? Sam początek jest bardzo dobry, chociaż jedyną rzeczą, jaka zachęca mnie do czytania dalej jest nieprzemożona ochota dalszego rycia. I tak nasz bohater, nieszczęśnik odprowadza „ukochaną” siostrzyczkę do przedszkola, po czym zmierza w kierunku swojego liceum, ale los ma dla niego niespodziankę. Ląduje w Hogwarcie. Bardzo mi się podoba koncepcja, bo jest inna od tych wydukanych i wymuszonych FF, a przede wszystkim lawirowanie pomiędzy inteligentnymi porównaniami nie sprawia Ci żadnych problemów.

Podczas czytania wpisu drugiego znów się pokładałam ze śmiechu, ale w pewnym momencie zapomniałaś o wyróżnieniu dialogów i trochę się pogubiłam. Co nie zmienia faktu, że nadal czytam ze spadającą coraz niżej szczęką, od czasu do czasu ją podnosząc, coby nie zalać monitora śliną i go w niej nie utopić. Co najlepsze… tu jest wszystko. Jest akcja, są przezabawne dialogi, jest wszelka możliwa poprawność językowa, są zwroty akcji… psia mać! To dopiero drugi wpis, opamiętaj się, bo się poszczę ze śmiechu! Caritas co prawda ogólnie znany jest ze swojej naiwnej dobroduszności, ale jesteś pewna, że pozwalałby na takie bezczelne i wulgarne odzywki? To w sumie było jedyne, co mnie zdezorientowało, ale przecież to miał być absurd. Powiedzmy, że odpuszczam i śliniąc się jak wściekłe bydlę lecę dalej.

Wpis trzeci również spowodował u mnie bulgot śliny i histeryczne rechoty. Chociaż powiem Ci szczerze, że Twoje celne i śmieszne porównania nieraz się powtarzają. Mam nadzieję, że nie zaczyna Ci brakować pomysłów. Co by nie było… jedziesz że swoją opowieścią w sposób spektakularnie naśladujący kolejność wydarzeń z książki Pani Rowling, ale z czystym sumieniem stwierdzam, że po prostu umiesz rzeźbić w gównie i dałaś niezły popis. Opisy wyglądu, a przede wszystkim opisy uczuć głównego bohatera są bardzo trafne i po prostu nie mam żadnych większych zastrzeżeń. Udało Ci się mnie rozbawić i przysięgam, że gdyby nie późna pora i perspektywa jutrzejszej pobudki o godzinie siódmej dojechałabym do końca. W każdym razie, obiecuję, że przeczytam do końca całe opowiadanie i zostawię Ci „kjutaśnego komcia”, jak tylko tego dokonam.



Ortografia i poprawność językowa: 10/10

Mam dla Państwa komunikat. Otóż błędów tragicznych, nie znalazłam żadnych. Jesteśmy ludźmi, więc gdzieś tam się potknęłam o brak kreseczki przy „e”, tudzież małą literówkę. Nieważne, bo ważne jest to, że język polski nie sprawia Ci absolutnie żadnych problemów. Nie tylko potrafisz nim fantastycznie operować, powodując u mnie uśmiech, ale także masz pomysł na opowiadanie, które ma fabułę i przyszłość. W związku z tym, że nie chciałam zostawić tej kategorii gołej, pozwoliłam sobie pobawić się w poławiaczkę pereł i zamieszczam tutaj cytaty z opowiadania, które doprowadziły mnie do śmiechawki. A co! Niech wszyscy mają korzyść z tej oceny. Zaznaczę, że było tego o wiele więcej, ale nie chciałam kopiować całych postów. Czujcie się ukontentowani ucztą rodem z jeja.pl.



„Podobieństwo do człowieka w tym momencie 49/100.”



„– Jasssssne, tak samo mi po drodze, jak Chińczykowi na Stadion Europa z Chin poprzez Amerykę Południową – burknąłem ponuro, łypiąc na to dziecko Hiroszimy wzrokiem złego bulteriera.”



„Seryjni zabójcy w więzieniach stanowych są łagodniejsi niż banda Krasnali w wieku czterech lat. Wolałbym siedzieć w jednej celi z bossem mafii/Osama bin Ladenem/Kubą Rozpruwaczem/Hannibalem Lecterem/Laleczką Chucky dziesięć lat, niż spędzić piętnaście minut na oddziale przedszkolnym.”



„Usilnie starałem się zagłębić w brudach własnego ego, ale niestety, piskliwy alcik „Ewci” doprowadzał moją jaźń do krwawych zamachów na moją psychikę. Nic, jeno RZEŹNIA!”



„Nie zwracaj uwagi, nie zwracaj uwagi, nie zwracaj uwagi...

JEB!

Kurrrwa, ale otwórz oczy i UWAŻAJ NA LATARNIE, DEBILU LUKROWANY!”



„Korupcja osiągnęła samoświadomość i przekupiłem bestię przeterminowanym michałkiem.”



„Wspomniałem też, że podgatunek dziecięcy spożywa zawartość komór nosowych w hurtowych ilościach?”



„Zabiję swoją starą. Tak. Urządzę jej takie piekło, przy którym dziewięć kręgów piekielnych Dantego to Disneyland dla Amerykańców.”



„Po chwili zorientowałem się, że wcale nie jest Poranek Skacowanego, jeno uprawiałem stosunek z ptakiem, znaczy się, wyjebałem orła.”



„Był zaczerwieniony niczym młoda dziewica, z tym, że dziewica nie czerwieni się od wkurwu, jedno ze wstydu, a ten tu miał mordercze instynkty i zapędy.”



„Sugerowałbym strzyżenie, golenie, dobry garniak i z menela można zrobić menagera.”



„– Mały wypadek... – Lucjusz zabił mnie serią spojrzeń, wróżących mi jedynie cudowną przejażdżkę po BelzebubLandzie, i spojrzał na starca. – ... PRZY PRACY.”



„Poczekaj, niech no matka się dowie, zrobi ci takie rasta w domu, że dżizas, kurwa, ja pierdolę...”



„[…] powiedziałem, uśmiechając się w stylu „mam downa i właśnie się oplułem. Niech mnie ktoś pocałuuuujeee...” […]”



„Dobra, Raf. Zaraz wyłuszczymy temu panu, że my, kurwa, z emajsiks, że akcje wywiadowcze, honor, ojczyzna i, psia mać, królowa, niech se jaj nie robi, tylko otwiera te zasrane podwoje! Ja chcę do domu na schabowe!”



„Budzę się w podłym humorze, zostaję wyeksmitowany z własnego kibla, musiałem odprowadzić piszczący wyrób siostropodobny w opakowaniu zastępczym do jakiegoś w dupę kopanego kopernikańskiego dębowca, a sam trafiam do Ekologicznego Zakątka Dla Psychicznie Poparzonych.”



„Już miałem zacząć „Podejście Drugie: uświadom nieświadomemu świadomość, że jesteś świadomy tego, że E.T goł hołm” […]”



„Przez ogromne dębowe drzwi weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia, no i szczerze powiedziawszy moja szczęka rozpoczęła podróż za jeden uśmiech po posadzce.”



„W sumie szybkie oszacowanie szans przyniosło mi wydruk strat i zysków. Wolałem trzymać się blisko Malfoya. Siostry D. przyprawiały mnie o dreszcze i nerwowe drgania mięśni policzkowych. Wolałem dostać po mordzie od mokrego i wkurwionego hippisa, śpiewającego o wolności i paleniu trawki, niż dostać się w łapska dwóch wygłodniałych lwic w lateksach.”



„Jagnię w stadzie lwów, umrę tu, zginę! Moje Ja pisnęło przeraźliwie i zwinęło się w rulonik. Rafael, spokojnie. Wdech, wydech, wdech, nie rzygaj, wdeeech...”



„W tej samej chwili do sali wparowała młoda nauczycielka o wyglądzie Miss Ojro 1939, się znaczy – niedożywionej belfrzycy o twarzy tak zaciętej, że łożeżtyłorzeszki.”



„Szmata ryknęła tak głośno, że bębenki mi zastrajkowały. O kurwa i wszyscy święci, co to za marka wzmacniaczy i dlaczego używają ich tutaj, a nie na spędach plenerowych dla fanów ryczenia wspomnianego Slipknota?!”



„No, chyba nie myślą, że wezmę udział w tej heretyckiej inicjacji?! Może jeszcze rozstawią ołtarz, każą mi zgwałcić kota i zjeść dziewicę?! Przecież ta szmata na bank ma wszy, się znaczy, zmotoryzowany łupież!”



Właśnie zapomniałam jeszcze wspomnieć, że pierwszy raz mam do czynienia z osobą, która poprawnie stosuje interpunkcję w dialogach. Proszę o oklaski i mam nadzieję, że autorka nie ma mi za złe, że zrobiłam sobie tutaj "mały poprawiacz humoru".




Układ: 2.5/5

Jak już wspomniałam, jest trochę napakowany. Umieściłabym to wszystko wdzięcznie na podstronach, żeby się nie „ciągło” jak lasagne. Poza tym kontynuuję swoją osobistą walkę że statystyką na górze i sugeruję przesunięcie jej na cypel, możliwie najniżej umieszczony.



Temat: 5/5

No może i oklepany, jak dupsko leniwego mułka, ale potraktowany w taki sposób, że boki zrywać. Jak dla mnie rewelacja.



Czytelność, obrazki: 3/5

Wiesz, tu jest pomieszane tyle koncepcji, począwszy od murów Hogwartu z nagłówka, ukończywszy na postaciach wyrwanych z mangi, że w sumie nie wiem, co mnie bardziej przeraża, bo ani jednego, ani drugiego nie trawię. Rozumiem parodię, rozumiem prześmiewczość, ale czarno biały prostokąt z Bieleckim zwyczajnie na głównej stronie nie pasi. Bannerek Bloga roku również mnie dźga w oczy, ale skoro już tu musi być, to na dół z nim, niech mnie nie rozdrażnia.



Dodatkowe punkty: 10/10

Za unikatowy sposób rozłożenia mnie na łopatki i bóle brzucha.



Punkty: 47/60
Ocena: bardzo dobra.



Polecam wszystkim, którzy mają ochotę się uśmiać do łez.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz