Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


sobota, 19 grudnia 2009

(417) psychodeliki



Tym razem w ręce Tenshi wpadają psychodeliki.



Pierwsze wrażenie: 5/10



Na samiuśkim wstępie chciałabym zaznaczyć, że tak wysoka nota nie jest wynikiem strachu przed autorką, która słucha gotyckiej muzyki i ubiera się jak na Czarną Mszę. Pierwszy raz mam do czynienia z prawdziwym gotem. Taaaak, teraz wszędzie się będę doszukiwać gotyckich akcentów i do reszty zbrzydnie mi słowo ‘gotyk’… W pierwszym momencie chciałam zrezygnować z oceny, ponieważ zaczęłam drżeć o życie moich ukochanych kotów, no i nie chciałam, aby mnie porwał Czarny Pan. Suma sumarum zabrałam się za opieprzanie, bo mamy do czynienia z opowiadaniem na kanwie Zmierzchu. Ogarnęło mnie niezdrowe zaciekawienie, od razu zapragnęłam zapoznać się z treścią, aby przekonać się, jak dużo nasza autorka zerżnęła z sagi. Jak się okazało, sporo spraw zmieniła, niekoniecznie na lepsze, o czym wspomnę w dziale treściowym. Teraz chciałabym napomnkąć o adresie. Odważne posunięcie z tymi psychodelikami. Dla niewtajemniczonych nadmienię, iż są to substancje psychoaktywne, wpływające na nasz umysł, kreując wizje/omamy/urojenia i powodując szereg innych szkodliwych dla człowieka sytuacji. Takie LSD chociażby. Cóż, nie wiem, co mam sobie myśleć w tym momencie o autorce. Na pewno jest odważna, ale czy w tym przypadku odwaga nie jest przejawem głupoty? Znaczy się, czy nazywanie bloga w ten sposób nie jest swego rodzaju prowokacją? Szczerze mówiąc nie przepadam za prowokatorami, a narkotyki doprowadzają mnie do wścieku, więc odgradzam się od tego grubą krechą. Zdanie zawarte w belce nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia. Pospolite to jak wiewiórki w polskich lasach albo szczury w każdym zakątku globu. Za to bardzo pozytywnie wpłynął na mnie wygląd bloga. I ciul z tym, że kolorystyka jest ciemna jak wnętrze szafy w środku nocy. Mnie tam się podoba, zwłaszcza ten głęboki granat. No i Jasper, tfu, Jackson, jest fenomenalny. Dobrałaś genialne zdjęcia i z tego, co wyczytałam, szablon wykonałaś sama. To dobrze, że nie zatrudniłaś do tego innych. Lenistwo w dzisiejszych czasach to plaga egipska i choroba zakaźna w jednym. Pominę fakt, że sama na nie zachorowałam jeszcze w wieku niemowlęcym, kiedy nie chciało mi się samodzielnie raczkować do nocnika i musieli mnie zanosić…



Nagłówek: 3/5



Sikam po nogawkach na widok Jacksona Rathbone’a w Twoim nagłówku. Nie na darmo jakieś tam piśmidło amerykańskie ogłosiło go najpiękniej uśmiechającym się facetem na świecie (notabene nie widzieli uśmiechu mojego chłopaka). Aż chce się patrzeć. Do tego zastosowałaś sprytny chwyt marketingowy, mający na celu przyciągnięcie do siebie fanek Jaspera z ekranizacji Zmierzchu. W dużym stopniu na pewno Ci się udało, spryciulo. Wszechobecne na blogu czerń i granat działają niepokojąco, jak te Twoje cholerne psychodeliki, ale mimo wszystko się podobają. Się podobają mi. Plus za użyte w nagłówku słowa Moliera. Oczytany umysł, czy serwis cytaty.info? Mniejsza o to, ważne, że jest ładnie i refleksyjnie. Chociaż ja bym się z Molierem nie do końca zgodziła. Nie zawsze jest tak, że jak się kocha za mocno, to przychodzi nienawiść. No ale nie przyszłam tu po to, by filozofować, lecz po to, by oceniać. Mogę? No to super, przejdę dalej. Fajnie, że nie dostrzegam w Twoim blogu śladów oczojebności. Po ostatniej ‘formalinie’ do oceny zakładam na wszelki wypadek okulary przeciwsłoneczne. Przezorny zawsze ubezpieczony, ot i co.



Treść: 5/10



Znowu Zmierzch, ale tym razem nieco inaczej, z deczka drapieżniej. Bohaterką jest tutaj Carol, która słucha (a jakżeby inaczej) metalu i ubiera się w gotyckie fatałaszki. Ma roztrzepaną koleżankę Roxy. Gdzieś tam przewija się jakiś Wiktor. No i oczywiście cała chmara Cullenów, a nawet wataha wilczków z La Push. Do wyboru, do koloru! Kreowanie własnych postaci zawsze mi się podobało, ale niestety, tutaj nie do końca mnie satysfakcjonuje. Czemuż to, spytasz zapewne. Otóż dlatego, że poszłaś na łatwiznę, leniu patentowany! Carol to Ty, a Roxy to Twoja koleżanka. Tak domyśliłam się z komentarzy. Przyznasz, że łatwiej jest pisać o kimś, kogo już się zna, niż tworzyć zupełnie nową postać, od podstaw podstawy. Odwrotną sytuację mamy w fabule. Tam, zamiast zżynać od Meyer, zmieniasz fakty i mieszasz jak Baba Jaga w swoim kotle. I znowu nie do końca mnie tym przekonujesz. Przeczytałam kilka rozdziałów, w tym ostatnia, w którym Carol, aby mieć sny z Jasperem, pożera LSD w zatrważających ilościach. Zalatuje mi tutaj pro aną, nie powinnaś raczej zniechęcać do tego typu ekscesów? Teraz to wygląda jak zachęta, bo po LSD ma się zajebiste sny, czyż nie? I mamy plus w postaci tego, że z naszym wyglądem nic się nie dzieje. Nie, no super, tylko co z mózgiem, z którego robi się sieczka? No wybacz, ale ja bym nie chciała jamochłona zamiast mózgu. Zrób przysługę dzieciom Neo i nie pokazuj dobrych stron dragów, inaczej Cię znajdę i pobiję, nie patrząc na to, że naślesz na mnie Czarnego Pana i wszystkie Belzebuby, Lucyfery i inne kreatury, jakie przyjdą Ci na myśl. Przeklnij mnie, spal na stosie, utop w gorącej magmie, ale dragów mi nie promuj, bo to badziew jest i niszczy ludziom życie! Co mi się jeszcze nie podoba? Przewaga dialogów nad opisami. Powinno być na odwrót, a przynajmniej ktoś, komu zależy na opowiadaniu, jakoś by o to zadbał. Czy Tobie nie zależy? Jakby nie patrzeć notki nie grzeszą długością. Nikt Cię nie pogryzie jak napiszesz więcej, wierz mi. A jeśli Cię poganiają, to pokaż im środkowy palec i po sprawie. To znaczy, niech się odczepią, no… Na sam koniec pragnę przypomnieć, że nie wszyscy wśród dobrych wampirów noszą nazwisko Cullen. Rosalie i Jasper nazywają się Hale i uchodzą za bliźniacze rodzeństwo. Powinnaś o tym pamiętać, a jeśli to zmieniłaś, to potępię to jeszcze bardziej, ponieważ nie ma to najmniejszego sensu.



Ortografia i poprawność językowa: 8/10



No, no, nieźle Ci idzie. Nie dostrzegam większych błędów, ani ortograficznych, ani interpunkcyjnych. Dzięki Bogu nie ma emotikon, przynajmniej nie w tekście stricte przynależącym do opowiadania. Zdarzają Ci się drobne potknięcia, ale jest to do wybaczenia. Gdybyś jeszcze zwiększyła liczbę opisów i zgrabnie wplotła w nie dialogi, a do tego pisała ciekawie i z pazurem, Twój tekst byłby doskonały. Popracuj nad tym.



Temat: 3/5



Oklepany, bo jakżeby mogło być inaczej? Ale to, co wyróżnia Cię od innych opowiadań, to wplecenie w fabułę ekscentrycznej bohaterki i budzących kontrowersję tematów (zniesławione, obtoczone przeze mnie w błocie narkotyki). Siłą rzeczy jest więc inaczej. Do tego wiele zmieniasz w fabule, mieszasz nawet w charakterach bohaterów (miła Rozalie?). Wilki z La Push zostały zdeprecjonowane, co nie do końca mi się podoba, a sam wątek narkotykowy (od kiedy Clearwaterowie są mafią narkotykową?) zdecydowanie mnie odpycha. Ale nie wpisujesz się całkiem w kanon, dlatego tak wysoko Cię oceniam.



Układ: 3/5



Cieszę się, że nie obsrałaś ramek byle jak, dzięki czemu blog jest estetyczny i sprawia ogólnie dobre wrażenie. Prawostronne menu jest najpopularniejsze, a przeze mnie najlepiej trawione. Masz statystyki, menu i spis rozdziałów, który ostatecznie kupię, skoro nie używasz szerokiej listy (bo wygląda ładnie, nie to co u co poniektórych).



Czytelność, obrazki: 4/5



Myślę, że trafnie dobrałaś kolor czcionki, jednak nie odpowiadają mi jej rozmiary. Troszeńkę przymała, bo od czasu do czasu jestem zmuszona mrużyć oczy bądź wcisnąć na nos znienawidzone okulary. Nie każcie mi ich zakładać, kiedy nie muszę, ja Was błagam, grzecznie proszę! Obrazków trochę masz, co prawda poukrywanych na podstronach, ale jednak. Do tego ładne, część z New Moon, co obecnie jest bardzo na czasie. Nie ma przy tym ich nadmiaru, a umiar w tym przypadku nawet Ci się chwali. Nie to, co przy notkach, pamiętaj.



Dodatkowe punkty: 2/10



Znaj moją hojność. Punkty przydzielam Ci za kilka podstron, które stworzyłaś dla czytelników. Masz opisy bohaterów, spis z linkami, swój opis (nieco diaboliczny, ale zawsze coś), a nawet ścieżkę dźwiękową. To mi się podoba.



Podsumowanie: 33/60

O kurczę pieczone, ocena dobra!

Nie sądziłam, że będzie aż tak dobrze. Jestem w głębokim szoku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz