Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


środa, 6 stycznia 2010

(454) uwolnij-sie



Lovett zamierza domęczyć coś, co zaczęła męczyć parę dni temu, a jest to blog: uwolnij-sie.

Pierwsze wrażenie: 7/10
No właśnie. Niech mnie ktoś uwolni, to jest poezja, a biedna ja, jak widzę poezję to zaczynam się naprawdę poważnie obawiać, czy jakiś znudzony prozą autor nie wyżre mi mózgu narzędziem zwanym klawiaturą. Na samym wstępie dowiedziałam się, że „Poezja jest najgorszą formą prostytucji…”, co uważam za wielce trafne określenie, bo poezja to nic innego jak uzewnętrznianie własnego „ja” i kontynuując metaforę: obnażanie siebie przed szerokim gronem czytelników. Zakładając oczywiście, że szanowny „poeta” wie co robi. Niestety jedyna obróbka, jakiej poezję poddawać lubię, polega na samym czytaniu i przetwarzaniu pod kopułą, niekoniecznie dzieleniu się moimi wrażeniami z innymi. Nic to. Podejrzewam, że każdy z oceniających na Opieprzu powiedziałby Ci dokładnie to samo, dlatego (niech stracę!) wybąkam coś od siebie, podźwignę to brzemię, głównie dlatego, że moje ego zostało przez Was, mili czytelnicy, przyjemnie połechtane. Czy mi się zdaje czy zagubiłam swój schemat działania? Zagubiłam, więc do rzeczy ruda kreaturo! Adres twojego wytworu wreszcie coś zasugerował. Jak tylko zobaczyłam go w swojej kolejce, to przyznaję bez bicia, miałam wrażenie, że to będzie o dziecku z patologicznej rodziny, które próbuje się wyzwolić spod panowania ojca alkoholika i takie tam głodne kawałki o nieszczęściach dzisiejszego świata. Pomyślałam „a niech tam, wezmę ją na terapię za free, może wyprostuję jakąś ścieżkę i nie wyłoni nam się kolejny Wiśniewski z czystej patologii”, ale jak widać się pomyliłam, bo Ty zamiast nam wybebeszać siebie za pomocą prozy, fundujesz sporą dawkę poezji. Mam nadzieję, że wszyscy znani mi patroni, będą czuwać nad pomyślnym funkcjonowaniem mojego organizmu podczas oceniania.
Bez zbędnych wstępów wskoczyłam na blog. O maskę jeża. Czy to, aby na pewno blog? Ty wiesz co? Podoba mi się. Czerń tła wspaniale kontrastuje z czerwienią ust, tworzy coś nowego, odbiegającego od schematów. Zdecydowanie pasuje do bloga z poezją, ma jakiś przekaz. Dżisas, jesteś genialna. Mam ja tylko jedno poważne zastrzeżenie, mianowicie za dużo naraz chcesz przekazać. W moim mniemaniu jeden skromny post na stronie głównej wystarczyłby w zupełności. Zwłaszcza, że masz szeroką listę. Poza tym, kijowy jest podpis pod każdym postem, datowanie i godzina publikacji. Psu na budę!

Nagłówek: 5/5
Powiedzmy, że tutaj oszczędzę Ci te kilka punktów i wezmę na tapetę właśnie te usta. Piękne, wydatne, soczyste, mniam! Mówiłam już, dają wspaniały kontrast, dzięki czemu cudownie ożywiają szablon. Już pominę to, że kopcą, jak zardzewiała, przedwojenna lokomotywa; jej problem, że jej zęby zżółkną. Co muszę powiedzieć: ujęcie ciekawe, niebanalne, śmiało rzeknę nawet, że odważne. Podoba mi się.

Treść: 6/10
Dziesięć wierszy do analizy. Jak swoje kapcie kocham, gdybym miała tyle na maturze, to wyłabym do księżyca i wznosiła modły do bliżej nieokreślonego bóstwa, żeby wybawił mnie od tego i oszczędził martyrologii z tym związanej. Tutaj, o dziwo, z przyjemnością rozpocznę rozkładanie ich na czynniki pierwsze, a skoro mowa o chemii nie zdziwcie się, jak przestanę reagować na bodźce zewnętrzne. Potrzebuję skupienia (nie, nie stanu skupienia, ten jasno określam jako STAŁY, z nadzieją, że się rozpłynę i nie wyparuję). Zatem, Winamp milknij, ad rem.
Oczywiście postów nie tytułujesz, bo i po co? Zamiast jedynki mamy trzykropek, co jest niewątpliwie naleciałością z jakiegoś innego, niż polski, alfabetu. Problem techniczny, czyżby? Słowem wstępu, to miało być. Sprawdźmy więc, czy trafiasz do mojego serca i od razu błagam: wybacz, ale poezja nie jest moją mocną stroną. Skonfrontujmy się może i zamiast prawić morały, powiem Ci co przeciętny czytelnik w tym widzi. Najpierw cytat z wiersza (nawet blokada mnie nie powstrzyma), a potem moje dukanie.
1.
na deszczu już nie moknę
jak ta tania lala w szpilkach z wyprzedaży

Już w pierwszych wersach dowiadujemy się, że podmiotem lirycznym jest autorka wiersza. Najpierw fundujesz nam paradoks, a potem wyjaśniasz go komparacją. Sprytne. Skoro podmiot liryczny mówi „już nie moknę”, może to oznaczać tylko jedno, mianowicie coś zmieniło się w jego życiu, nastąpił jakiś punkt zwrotu. Porównanie do „taniej lali z wyprzedaży” może nam mówić, iż podmiot liryczny choruje na swego rodzaju znieczulicę. Staje się pusty w środku, nie ma nic do powiedzenia i tępo obserwuje przechodniów. Naprawdę, miałoby to sens, gdyby była choć odrobina prawdy w tym co mówię i gdyby to było przemyślane. Mam nadzieję, że tak było.

rzucam gromem

Pomiot liryczny, tym razem rzuca gromem, znaczy, że jednak funkcje życiowe sensu fizycznego zachował, choć niekoniecznie psychicznego. W końcu mowa o manekinie, tak?

a Michał Bajor grozi mi palcem
i śpiewa moją ulubioną piosenkę
" nie umiem kłamać ale ty się ucz
nieszczerość to do serca pewny klucz"

Rozumiem, że podmiot liryczny ma ulubioną piosenkę. Rozumiem, że jest nią zafascynowany, ale zamiast bezpośredniego cytatu z piosenki, trzeba było umieścić własną interpretację. Co to ma być? Zastosowanie narracji szkatułkowej w wierszu? Nie, jakoś się gryzie. W każdym razie chodzi o to, że Michał Bajor dzieli się poprzez śpiew (co z resztą mu nieźle wychodzi) z podmiotem lirycznym, swoją mądrością. Umieszczanie jej w we własnym wierszu i nie zaprzeczanie jej słowom, może wyrażać podziw dla tych słów. Znaczy się podmiot liryczny myśli podobnie, jak śpiewający Bajor i uznaje, że najlepiej trafić do czyjegoś serca nieszczerością. Prawda, bo ludzie odczytują tylko pozory, nie widzą drugiego dna.

cisza do cholery!

Podmiot liryczny się wzburzył, znaczy mogła mu się znudzić piosenka, tudzież zrozumiał kłamliwość jej słów i spróbował przestać nucić. Ma ten sam problem co ja, bo ja ciągle, od jakiegoś czasu, podśpiewuję piosenkę z reklamy Kinder Bueno.


i zaraz za moment za chwilę
ukoję cię pocałunkiem ostrym jak skalpel
lecz "teraz nie pora szukać wymówek
fakt że skończyło się"

i nie płacz już proszę kochanie
moje oczy nie są kuloodporne

Ot i rozwiązanie zagadki. Podmiot liryczny rozstaje się ze swoim kochankiem, o czym świadczą słowa: „fakt że skończyło się”. W tym wypadku „pocałunek ostry jak skalpel”, to drogą dedukcji: pocałunek = pieszczota = słowa. Dlatego podmiot liryczny wcale nie zamierza dzielić się śliną z kochankiem, a powiedzieć mu kilka „ciepłych” słów, tak na dobry początek końca znajomości. Jednak podmiot liryczny nie zostaje całkiem bez serca, jak to mówił na początku (zawsze to mogło być złudzenie), ponieważ prosi kochanka o zachowanie zimnej krwi, gdyż widok cierpiącej, niegdyś kochanej osoby, mógłby przyprawić go o łzy. Swoją drogą, mocne porównanie: „moje oczy nie są kuloodporne”, znaczy nie przyjmują ciosów.

Polecę więc dalej z tym koksem, bo te rozkłady naprawdę zaczęły mnie bawić. Moje pierwsze wrażenia, to głównie radość, że nie wykładasz wszystkiego, jak pastuch krowie na granicy, tylko muszę się do tego dodłubać. Przyjemne odczucie, chociaż jak dotąd nie sprawiłaś, że się rozpłynęłam.

3.
jestem tak nieodwracalnie skończona
jak akcja stworzenia świata

Domyślam się, że znów mamy do czynienia z podmiotem lirycznym w postaci autorki wiersza. W dwóch pierwszych wersach mówi o sobie, że procesy, które ją utworzyły są „nieodwracalnie skończone”, zupełnie jak stworzenie świata. Szczerze mówiąc, tu bym polemizowała, co do nieodwracalności tworzenia świata, bo przecież w znacznej mierze to my, ludzie cały czas tworzymy świat. Poza tym są jeszcze dziury ozonowe, topniejące lodowce, ruchy górotwórcze i temu podobne, które mają nie mniejszy wpływ na kształtowanie Ziemi. Niech Ci będzie, w końcu wiersz ma przedstawiać Twoje spostrzeżenia i Twoje poglądy.

napisy końcowe wypalane na karku
układają się w arabskie przesłania
i bombardują oczy

Widzę tutaj delikatny atak na Islam. Pomiot liryczny mówi, że na jego karku wypalane są napisy końcowe, a więc to co często nazywamy „listą płac”, po zakończeniu filmu, albo inaczej sygnaturą Stwórcy. To układa się w „arabskie przesłania i bombarduje oczy”. Rozumiem to, jako motywy i wierzenia islamskie, które ktoś niechybnie dołączył do świata, i które teraz „bombardują”, a więc atakują nasze oczy. W moim mniemaniu podmiot liryczny, jest wyraźnie kłuty w oczy przez niesprawiedliwość, jaką gotują światu terroryści. Przypominam skromnie, że każda religia ma fanatyków, którzy wypaczają swoją wiarę. Nigdzie w Koranie nie ma napisane, że trzeba ginąć i przy okazji rozwalić setki tysięcy innych osób! Równie dobrze, mogłabyś napisać o Świętej Inkwizycji, która „szczyci się” nie mniejszą liczbą ofiar, niż arabscy terroryści. Chciałam jeszcze zaznaczyć, że Koran ma wiele wspólnego z Biblią, pomijając już historię o Adamie i Ewie, historię Maryi z Nazaretu, czy nawet cuda Jezusa, podobnie jak Biblia nakazuje pomoc biednym, życie w prostocie, czynienie dobra i wiarę w jednego Boga. Trochę mnie drażni, jak ludzie z niewiedzy walą takie głupoty. Tymczasem pogniotę Cię dalej.

bo to ja jestem sprite a ty pragnienie
więc wymiataj serię słów blokowanych w gardle
pif paf
pif paf

Podmiot liryczny, za pomocą neologizmów z resztą, mówi, iż to on ma władzę, a reszta parafrazując reklamę Sprite: „nie ma szans”. Jeżeliby wierzyć, że Bóg istnieje, to rzeczywiście byłby wszechmocny i nie pozostawiałby innym możliwości pertraktowania. W dodatku podmiot liryczny, który utożsamia się że Stwórcą ma wyraźnie wysokie mniemanie o sobie, traktuje świat z wyższością i wreszcie strzela.

jestem bezbronna-strzelaj
zanim world trade center opadnie

Tutaj obserwuję, jakąś niespodziewaną zmianę podmiotu lirycznego. Najpierw był nim Stwórca, teraz jest nim ofiara. Być może i to wynika z dualizmu ludzkiej natury, być może ma odniesienie do dwóch żyjących w człowieku „natur”, że się tak wysłowię, a cały wiersz polega na paraleli, tj. przyrównaniu całego świata do pojedynczej jednostki. Jesteś mistrzynią komplikowania sobie życia. Tłumaczyć nie muszę, o co w tych wersach chodzi? Nie wiecie… Dżisas, kurdę… poczytać trochę i się ogarnąć z zakresu języka polskiego. Podmiot liryczny – ofiara odważnie wystawia się oczekując na strzał, bo wie, że prędzej czy później śmierć nadejdzie. Tymi słowami, tak jakby poddał się całkowicie, bo uznał walkę ze Stwórcą, za bezsensowną. Poza tym, obserwując zło świata (odwołanie do WTC) przestaje wierzyć w dobre intencje Stwórcy. Bolało?

chmury dymu nad twoją głową
obwieszczają światu że
niepokalanego poczęcia nie będzie

No i na koniec dowiadujemy się, że Stwórca kiepsko uporządkował świat. Tutaj ferwor walki, o dobre urządzenie świata, chmary, kłęby dymu, stworzył wszystko tylko… zapomniał dać światu Chrystusa. Jak wszystkim wiadomo, to jedyny przypadek niepokalanego poczęcia, stąd wiadomo o czym mowa. Oczywiście, nie licząc invitro. W tym wypadku (czyt. wnioskując z podejścia autorki) może to oznaczać, że zapomniał dać światu człowieka, który zapoczątkował dobro na świecie. siódmego sprawa się rypła. Całe zło wynika z tego, że:

- siódmego dnia odpoczywam

Znów następuje zmiana podmiotu, tym razem wygląda to lepiej, bo jest poprzedzone myślnikiem, co nadaje temu charakter wypowiedzi. Morał: jak ktoś robi sobie wolne w niedzielę, to jego całotygodniowa robota idzie w pizdu. O.

To taki trochę krzyk przeciwko bierności Boga/Bogów, czy nazwijmy to lepiej Stwórcy tego świata. Nie wnikam, przekaz jest dosyć mocny i pomimo kilku gorszych momentów wyszło całkiem, całkiem, chociaż, jak zdążyłaś zauważyć morał wyniknął z tego beznadziejny.

Mówiłam już, że się nie znam na poezji, ale podobno ile ludzi, tyle interpretacji wiersza. Uznaj to za komplement. Twoje perełki są tak ukryte w zaciśniętych mocno muszelkach, że trzeba z resztek kory mózgowej wyciągnąć potężny młot, żeby się do nich dobrać. Oczywiście uważając, żeby ich nie uszkodzić. Całość… może i byłaby zjadliwa, na pewno o niebo lepsza niż wiersze rymowane „raczkujących” w dziedzinie poezji, ale nadal jestem zdania, że starasz się tak bardzo zawoalować przekaz, że sama go gubisz gdzieś po drodze. Ćwicz, może będą z Ciebie Szymborskie.

Ortografia i poprawność językowa: 7/10
Nie dam Ci maksymalnej liczby punktów. Nie, nie dlatego, że nie robisz błędów, przecież to by się mijało z celem. Po pierwsze dlatego, że starasz się być dojrzałym twórcą, a więc powinnaś lepiej dbać o tekst. Braki spacji są niedopuszczalne. Po drugie dlatego, że niekonsekwentnie stosujesz interpunkcję. Jeżeli w wierszu jej nie ma, to nie ma. Wyjątków dla kropek, trzykropków, czy wykrzykników się nie robi. Koniec monologu.

Układ: 2/5
Ciągnie się… w dół, w nieskończoność. Ustaw jeden post na stronie. Zlikwiduj podpis autora, zlikwiduj datowanie. Wywal statystykę, po co Ci? Wywal to nędzne „napisz do mnie”, bo mam ochotę się rozpłakać. Żebyśmy się zrozumiały. Na stronie głównej ma zostać sam wiersz i usta. Reszta… wiadomo gdzie… do lamusa.

Temat: 3/5
Poezja działa na mnie niezbyt dobrze; jednak najlepiej czuję się w prozie. Mam wtedy jakąś pewność, co do swoich stwierdzeń, a w przypadku liryki błądzę po omacku. Coby nie było, czytało się to nieźle, nie było naiwne, infantylne, ale nie mogę też powiedzieć, że doznałam mentalnego orgazmu.

Czytelność, obrazki: 5/5
Absolutnie nic do zarzucenia. Tak białe na czarnym, jak i czarne na białym jest opcją najczytelniejszą z możliwych. Rozmiar tekstu wybrałaś idealnie, a usta… mam ochotę je cmoknąć i gdyby nie to, że moje rybki uznałyby mnie za idiotkę, to pewnie bym to zrobiła.

Dodatkowe punkty: +4
Za przywrócenie mi symbolicznej nadziei w młode pokolenie poetów.
Niestety moja nadzieja została zjedzona i wyrzygana, bo muszę odjąć 5 punktów za brak linka do Opieprzu.

Punkty: 34/60
Ocena: dobra.

Jak Bogackiego, nie wiem ile kitów z tego wypłynęło. Co mnie nie zabije, to wzmocni, a mam wrażenie, że jeszcze żyję. Teraz wybaczcie, ale się oddalę, bo właśnie na zegarek mi wskoczyła 4:00.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz