Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


niedziela, 21 lutego 2010

(544) upior-i-christine



Czy potwora znajdzie swego upiora?
Nie, no żadna za mnie potwora.
Jestem Lilith.
A Ty jesteś…?
Upior-i-christine


Pierwsze wrażenie: 0/10

Mała Lil się domyśla, że źabjakło pomyślunku na inne ślówko niź „opior”, tak by bjak kjesiećki nie ziuciał się w ociśka. Malusia Lil ziewa, chcie śpać. Siugejuję źmianę siamego adjesu, bo zionie z daleka nuudom. Tejaz i Ty widziś, plawda? Ciesie się śloneczko. Ciesię się, zie się jozumiemy, bo maleńka Lil się jeście psiestjaszy i cio wtedy? Chyba chciemy zić w zgodzie. Dobje, dobje spostsiezienie Lil! Chyba chciemy zić.

Po(sz)czekaj moment, bo muszę malucha położyć spać. W życiu tak szybko nie zasnęła. Masz dar dziewczyno. Teraz do oceny zasiada Sroga Lilith, Pożeracz Punktów… Zresztą, nazywaj mnie jak chcesz… Poczekaj niech spojrzę na ten adres… O stary, dodałaś tam jakiś środków usypiających? Nieźle działają. Ale póki nie zasnę to sobie Droga Pannico porozmawiamy.

Domyślam się, że blog prowadzony jest przez kolejną pannę-wielkie-rozczarowanie, bo Christine wybrała tego całego Raoula, nie Upiora. Tak, spotkałam się z tym parę razy w tym naszym banalnym blogowym świecie, nie jesteś jedyna, mnóstwo nastolatek po obejrzeniu tego filmu założyło sobie blogi by razem kontynuować/przeinaczać historię (nie)zakochanej pary. Nie, nie oglądałam tego filmu, ale czytałam i słyszałam o nim tyle, że czuje się jakbym to zrobiła ze sto razy. Jednakże nie jestem fanką ani tym bardziej anty fanką, gdyż jego temat wije się miedzy moimi pośladkami.
Czyt. Jest mi obojętny.

Przystańmy na chwilę przy belce, której pomysłowość doprowadza moją skromną osobę do konwulsji. Doprawdy, już jakiś kretyński tekst Upiora byłby ciekawszy niż zwyczajne „Upiór w operze.” Twoja bezpośredniość jest godna telenoweli argentyńskiej. Jeśli wydaję Ci się, że po adresie nikt się nie skapnął, to powiem Ci kochanie, że się mylisz. Gdy tylko przeczytałam adres, wiedziałam, że będziesz plagiatować. Nie potrzebuję idiotycznych objaśnień w postaci belki.
Ach, i tym momencie z wielką, nieokiełznaną rozkoszą rozbiłabym Ci ją na pustej, wybrakowanej z WŁASNYCH pomysłów, główce.

Ze skrajności w skrajność. Od minimalnej, oczojebnej czcionki po wielki, mHroczny nagłówek z którego wychodzi wielki, tłusty napis o prawdziwie wymyślnej treści.

Uwaga, uwaga!
Proszę niepełnoletnich i słabych emocjonalnie o odejście od ekranu. Podawane poniżej treści mogą być drastyczne.
(Zdaję sobie sprawę z niezwykle intrygującej treści, ale obywatele mają prawo wiedzieć.)
Prawdziwy obywatel, to poinformowany obywatel. Prawdziwy obywatel szuka wiedzy wśród innych obywateli. Prawdziwy obywatel potrzebuje do rozwoju takich ludzi jak autorka tego bloga. Potrzebuje znać pomysły o jakich nie śniło się nawet ornitologom!
A ta treść to…
A TA TREŚĆ to..
TO…
„Upiór Opery”

A, a, a… Nie naciskaj tak, bo się zesram. Albo zrzygam.
Albo zesram i zrzygam naraz.
O, to by było dopiero innowacyjne.

Przepraszam za komplikacje, ten wielki tłusty napis dziobie mnie w brzuch.



Nagłówek: 0/5

Co widzę?

Śmierdzącego paszteta z do połowy nieumytą gębą po ostatnim dosyć ostrym stosunku, trzymającego w ręku (chyba) twarz jakiejś z deka upośledzonej dziewki (Wnioskuję, po otwartej buzi). Swoją drogę nie dziwię się jej, że ma zamknięte oczy. Jakbym zobaczyła coś takiego nad sobą prawdopodobnie bym zemdlała. A może ona już zemdlała?
Możliwie tak, jeśli się dowiedziała co to za gęsty, biały płyn na jego paskudnym ryju.
W tle jakiś zameczek, ale ten spasiony inteligentny napis („Upiór Opery”) odwraca moją uwagę od wszystkiego co w miarę jadalne.

Koniec widzenia, dycha się należy.
No co?
Nie ma nic za darmo.



Treść: 0/10

Dziesięć razy powiększenie i w końcu mogę czytać.

Upiór i Christine cz. 1

Już pierwsze zdania upewniają mnie, że mam do czynienia z dupą, a nie pisarką.
„Gdy Upiór zniszczył operę zamieszkał w jej ruinach razem z Christine. Upiór dostał pracę w innej operze w której występował razem z Christine.” – Kochasz Upiora, kochasz Christine, ale to chyba nie znaczy, że muszą się pojawiać w każdym zdaniu jako właśnie „Upiór” i „Christine”. Upiór zmienił gacie razem z Christine. Upiór poszedł się wyszczeć razem z Christine. Upiór nastawił pranie razem z Christine. A na koniec Upiór poszedł się kochać. Oczywiście razem z Christine, bo inaczej chyba nie można, prawda?
„Właśnie spali w w swojim wielkim łóżku z kolumnani. Jednak stali tylko z pozoru.” – To znaczy nie rozumiem. Udają że śpią, jednocześnie… Woho! Słyszałam o różnych rodzajach fetyszu, ale ten to istna nowość.

No okej, okej, już czytam. Co się tak gapisz głupi, tłusty napisie? Myślisz, że jak jesteś żółty i gruby to nie zdołam cię pokonać. Aua!
Weź, bo Cię poszczuje zerem.

No przepraszam za te komplikacje, ale on wciąż mnie dziobię.

Streszczenie:

Kiedy już Pan Upiór skasował cały prowiant z lodówki… A nie, zostało mleko… No tak, ale mniejsza o to. Zmarnował ogórki i jajka… (cyt. „Smarzył to tak długo puki nie zrobił z tego czegoś okropnej papki.”) Dziwna jajecznica swoją drogą, ale jak kto woli.

Ach, Lilith skup się!

No tak, więc kiedy pozbył się jedzenia o którym jest właściwie cała notka… (no wiecie, że trutka, że niedobre, że fuu i te sprawy), Christine o nosie Policyjnego Psa (cyt. „Chartine taen smród obudziły nawet pięć pięter wyżej (…)”) zbiegła by spytać „Co ty tam robiłeś? Chcesz stworzyćbąbe jądrową czy trutkę na szczury?” Gdy w końcu zaprzestali szczebiotania o rzekomej „bąbie jądrowej” uznali, że trzeba porozmawiać o paskudnym ryju Pana Upiora (Widocznie nie tylko mi spalona jajecznica, skojarzyła się z jego gębą.). Christine wpadła na genialny pomysł operacji plastycznej, ale Upiór ją zgasił i przypomniał, że żyją w XIX wieku i czegoś takiego nie ma.
W końcu jednak przypomnieli sobie o zbliżającym się karnawale.
Woho, jaka mogła być ich radość!
Paszczurza twarz Upiora nie będzie się wyróżniać!
Z tego tytułu wybrali się na zakupy.

Podsumowując: No nie, jak dla mnie to BĄBA.


Upiór i Christine cz. 2 - Na zakupach

Streszczenie:

Kiedy tak pierwszy raz od trzech lat Pan Upiór spacerował po cyt. „dworzu”, Najdroższa Christine stwierdziła, iż jej kochanek: „skisł w jaskini już pewnie dawno i być może zaczyna śmierdzieć”. Upiór zignorował te obelgi i szedł dalej. Wtedy dziewczyna wyjawiła swoje plany na dzisiejszy dzień „przejdziemy się najperw po rynku a potem do sklepu odzierzowego”, co nie spodobało się Upiorowi. Jednak Christine, jako silna kobieta zganiła go słowami: „Jesteś za stary na latanie w stroju nietoperza.” Widocznie nie spodobał się jej Batman, wolała zwyczajnego Bruce Wayna. (A szkoda, Batman przynajmniej miał maskę. Dla mojego zdrowia Upiór powinien coś w ten de sen nosić zawsze.) Kiedy już mieli wracać z zakupów które są zawarte w tytule, a jednak nie ma o nich krzty słowa, Christine zauważyła, że ktoś jej się przygląda. Chwilę potem… „- Christine! - Zawołała młoda dziczyna klka metrów od niej.” Słyszałam, że zwierzęta mogą rozmawiać w Wigilię, ale żeby tak zesmażona dziczyna? Dziwne czasy. W każdym razie zaprosili dziczyznę, której na imię było „Mary” na herbatę, gdyż na obiad nie przystało, rozumiecie? Upiór i Christine wszczęli kłótnię o to, kto zrobi herbatkę. W końcu Nieuparty Upiór uległ: „Dobrze, ty to zrób jak Ci tak zalerzy a ja porozmawiam z Mery.” I w trakcie rozmowy okazało się, że (Mówi Mary): „Jakiśtydzień temu rozwiodłam się ze swojim mężem choć byliśmy ze sobą tylko pół roku... On zabrał mi mieszkanie i on czterech dni wynajmujęmieszkanie niedaleko rynku ale nie mam pieniędzy i nie wiem czy długo tak wytrzymam...”. Na te słowa zdesperowana Christine rozbiła porcelanę i zmusiła Upiora by pozwolił im stworzyć trójkąt. Długo się nie opierał:
„- A mam inną odpowiedz do wyboru niż 'Tak, oczywiście'?
- Nie,
- No więc, tak, oczywiście.”

c.d.n.n.
(ciąg dalszy nie nastąpi)

Podsumowując: Nie jestem masochistką, więcej niż dwie… Drżę na samą myśl. W ocenie powinny znajdować się wskazówki co zrobić dalej itp. Ja mam dla Ciebie jedną, jedyną radę: Wjedź w ustawienia i kliknij na „Skasuj Blog”, a potem pisz opowiadania w zeszytach. Pamiętaj tylko o oddawaniu ich na makulaturę, bo w przyszłości nie będzie czym tyłka podcierać.


Ortografia i poprawność językowa: o/10

Jeśli ktoś uważa, że Sodoma i Gomora, była Sodomą i Gomorą myli się. Prawdziwa Sodoma i Gomora to jest tutaj.

A jeśli mam coś powiedzieć o twojej ortografii to będzie to krótkie i głośne: Bwahahaha!

Zero.
Nie mogę tak jednak Cię z tym zerem zostawić bez słowa.
Dlatego proszę skopiuj swoją notkę – byle jaką, to nie gra roli – i wklej do byle jakiego programu podkreślającego błędy.
A teraz policz czerwone fale Twojej własnej krwi, porozlewane pod każdą „bąbą”, każym sklepem „odzierzowym”. Widzisz jak się „smarzy”, jaki ze mnie świetny „kucarz”. Zabiłabym Cię gdybym mogła, ale… Nie moge się „nad wyręrzać”, prawda?
To przez Ciebie w tym „momęcie” ciskam piorunami na prawo i lewo!
Jeśli się jeszcze kiedyś napatoczysz to wierz mi: „Zrobie sobie maske z twojego odcienia skury” i będę miała w co się „pszebrać” na karnawał.
Zostawię Twoje ciało tak by „przykłuło” uwagę.
I nie wzbudzisz we mnie litości „swojim” „kszykiem”, jasne?
A teraz: „Nie marudz tylko choć.”
I nie wierz w to co piszesz:
„(…)w mrocznej jaskini można zrobić takie przytulne mieszkanie (…)”
Po prostu kliknij w to „Skasuj blog”.



Układ: 0/5

Twój blog dostał chyba jakiejś sraczki. Wszędzie nawalone jak w jakimś oborniku. Na dodatek ramki są szersze niż nagłówek. Ba! Szersze niż ten tłusty napis, niedający mojemu brzuchowi normalnie funkcjonować.
W dodatku treść wszystkiego jest nieczytelna i bezsensowna. Ja nie Krzysztof Kolumb, nie jestem odkrywcą. Dla mnie ma być na tacy i prosto. Może więc dlatego nie pojmuje zdań typu: „Lubię plastykę i czytanie ksążek, które tylko zaśmiecają mój umysł.”, „Karierze solowej też nie zaprzeczam”, „Jestem małą cząstką tego pokręconego świata, która jest śmiertelnie zakochana w upiorze i w jeszcze jednej małej osóbce ważnej w mojim życiu”, które do najjaśniejszej zamieszczone w rubryce „o mnie” zajmującej większa część i tak nieskładnego bloga.


Temat: 0/5

Tak, tak. W jednej notce opisujesz „smarzenie” jajecznicy, w innej jak Upiór i Christine tworzą trójkąt z „dziczyną”. 100 punktów za oryginalność. Muszę jednak odjąć 1000 za wykonanie, a raczej jego definitywny i nieodwracalny BRAK.
No i znów dodaję 900, bo nie ma ujemnych punktów...


Czytelność/ Obrazki: 0/5

Gdybym w połowie czytania straciła wzrok, była by to piękna chwila.
Jednak nie.
Nie dość, że przeżyłam męczarnie psychiczne to jeszcze fizyczne.
Podam Cię do sądu!

O czymś zapomniałam?
A!
Po co te obrazki?


Dodatkowe punkty: Dodatkowo mogę Ci jedynie przyfasolić w łepetynkę.


Link też się gdzieś zagubił.
- 5 pkt.

Suma: - 5

Ocena: Nieklasyfikowana



Ps: Następnym razem jak będziesz chciała coś splagiatować, zrób to porządnie.

…ale na razie…


AKYSZ!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz