Nerwowa reakcja na krytykę nie kładzie jej kresu. Przeciwnie, rodzi w oceniającym przekonanie, że ma rację w tym, co mówi. — Richard Carlson
Witamy na Opieprzu!
niedziela, 13 grudnia 2009
(409) mroczne-zycie-ksiezniczki
Pani Lovett klaszcze w łapki, co sił w kończynach! Ocenę bloga mroczne-zycie-ksiezniczki miała już dawno i uważa ją za szczęśliwą, bo pozwoliła jej dostać się w szeregi Ekipy Opieprzu!
Pierwsze wrażenie: 1/10
Moje puzderko, pełne ociekających krwią (winnych blogowiczów) brzytew już gotowe. Chciałam, tak bardzo chciałam i marzyłam znaleźć w świecie blogowym ukojenie dla wydarzeń ostatnich dni, ale poniosłam sromotna klęskę, oblałam się niecnością, a moja dusza wyrwała się z mej piersi pozostawiwszy mnie w dogłębnym upokorzeniu. Wybacz wszystkie słowa me, ale zwykłam mówić prawdę i tylko prawdę, jako jej odwieczny głosiciel. Przejdę więc do rzeczy i dam upust kipiącej we mnie szczerości: Twój blog mentalnie żyje w Galicji. Bezbrzeżna czerń rozlała się po moim monitorze, z bloga wyziera smutek i (nie przebierając w słowach) marnota. Całość niestety przypomina zwęglony do hebanowych odcieni naleśnik, który jest duży. Zdecydowanie za duży. Wykopałam sobie niemalże bezdenny grób już kiedy zobaczyłam adres w kolejce. Zawstydził mnie, omotał, rozgniótł jak plugawą glistę. Zakrwawiony anioł, płaczące dziewczę, istota ukryta pośród ciemności szafy... Jedno słowo: emo. Wietrzę to wyczulonym na egoistyczne rozterki nosem. Zaczęło się od adresu skończyło na rozczulonym dziewczęciu z lewej strony. Powiedzcie, czyż to nie zatrważające, że przeżywamy oblężenie, nawet szarżę sfrustrowanych nastolatek, które w swym niebosiężnym mniemaniu o sobie, mają czelność nazywać się księżniczkami? Kimże Ty jesteś? Córką zachłannego Midasa, który zamiast w złoto, wszystko w czerń przeobraża? Może córką Króla Ćwieczka? Pozostaje mi posłużyć się aforyzmem Lidi Jasińskiej: "W niebieskich ptakach rzadko płynie błękitna krew." Kontemplując (nie! To zbyt ambitne słowo)... Oglądając dalej wytwór Twej zmęczonej i podminowanej wyobraźni dowiaduję się, że miałam rację. Jesteś emo i jak twierdzisz "chOoj mi do tego". Och, emo! Tak krótkie zwięzłe słowo, a wyraża tyleż emocji! To przeżywanie, martyrologia i hamletyzm dyskursywny. W dodatku wyszukany wygląd... Zasłaniające oczy grzywki, krateczka, kokardeczka, że niby takie mroczne. Nawet mhroczne. Niespodzianka – wyglądacie nie jak mroczne demony na depresji, ale jak holenderski kabaret w domu rozpusty. Równie gustownie, równie ostentacyjnie, i równie szczerze. Jakby wszystkiego było mało, odnoszę nieodparte wrażenie, że emo z lat współczesnych ma tyle wspólnego z prawdziwym nurtem z lat 80', co cycki Dody z naturą. Kolesie wyglądają jak serki, a laski, jak sieroty. Gdy bycie poza szablonami staje się szablonem, można dostać pomieszania klepek. Nie jestem w stanie przekroczyć tej bariery. Bariery świata, który sama sobie stworzyłaś. Nie jestem zachwycona, ani odrobinkę.
Nagłówek: 0/5
Tutaj mogłabym napisać elaborat na 100 stron. Starać się będę, żeby mój wywód chaotycznym nie był, a więc zacznę od góry, gdzie umieściłaś powtórzenie adresu. Duże, rozpraszające mój wzrok litery, które zdają się krzyczeć: "Pani Lovett jesteś intelektualną niziną, bo nie wiesz, gdzie jest pole adresu". Nie pozwolę, żeby obrzucano mnie inwektywami. Czerń, człowiek w szafie, krwawiący wytwór aniołopodobny, to wszystko razem sprawia, że odnoszę wrażenie, iż mam do czynienia nie tylko z rozstrojonym umysłem emo, ale także z osobą niestabilną emocjonalnie, która w dodatku nie ma wyczucia smaku. Napis głosi: "MiłoŚĆ jest mĘkĄ, brak miłoŚci ŚmierciĄ." Jakież to mało subtelne, jakież to wulgarne i odpychające. W dodatku pomiędzy przyzwoitą czcionkę wepchnęłaś zwykłą, która ma polskie znaki i wyraźnie pyszni się zepsuciem całego efektu. Po prostu okropne. Tak samo jak to serduszko, będące zaledwie umownym symbolem miłości. Więc całą Twoją mhroczną otoczkę i pozostawanie poza szablonami, a także próby udowodnienia swojej inności trafił szlag. Dzięki jednemu drobnemu znaczkowi graficznemu.
Treść: 4/10
Trafiłam w poezję. Ciało obce będące we mnie poczęło kipieć, wrzeć i złowieszczo bulgotać. Powiedziałabym, że chcę umrzeć, właśnie tu i teraz, w tym momencie, ale wolałabym pozostać w duchu racjonalizmu i swoich przekonań, aniżeli stać się tą czarną masą, która zowie się emo.
Wiersz pt. "Ostatnie cięcie"
Zamierzam dokonać takowego cięcia i ukrócić żywota wszystkim, którzy czytać wierszy emo zamiaru nie mają. Pozbawię Was złudzeń, na odnalezienie krzty godności w tym, co czytam. Przykro mi, wiersz to bezpłodne krzyki, wydalane na uwalaną krwią murawę. To pozbawione emocji dzieło nie pozostawia nadziei, rozdziera i zabija. Z żalu oczywiście. Z żalu nad wszechwiedzącymi jej wysokościami mrocznymi księżniczkami. Zacytuję, po czym przejdę do analizy.
"Krzyczałam
Odejdź!
Mówiłam
Nie chciałeś...
Musiałam coś zrobić.
Sięgnęłam po sztylet...
Cięłam na oślep
Krew wspomnień tryskała
Twoja siła słabła
Odeszłeś
Zostały tylko poszarpane stronice
naszej księgi życia...
Wspomnienia odeszły!"
Jesteśmy świadkami tego, jak podmiot liryczny wiersza, tj. 16-letnia Patrycja krzyczy i mówi, natomiast osoba, do której się zwraca nie słucha. Zirytowana i zniecierpliwiona chwyta za broń, w nadziei uzyskania posłuszeństwa i tnie na oślep. Co prawda nie zauważa, że tnąc rani też swoje ciało, rani swoją duszę. W agonii widzi jedynie, że jej przeciwnik słabnie i wreszcie odchodzi. Skoro już "odeszedł" stwierdza, iż zostały tylko poszarpane stronice księgi życia, a więc jak mniemam niewykorzystane szanse i nadzieje w związku dwojga, bliskich sobie osób. Podkreśla to wszystko stwierdzeniem, że "Wspomnienia odeszły". Dziwi mnie to określenie na tyle bardzo, że jestem personą świadomą niemożności pozbycia się wspomnień, a już na pewno nie w sposób tak banalny jak wykrzyczenie frustracji i postanowienie, o zrobieniu krótkiego cięcia. Sumując: wiersz zrozumiałam, bardzo szybko. Wiesz czym różni się dobry wiersz od wiersza? Tym, że wiersz zrozumiesz podczas czytania, a dobry wiersz podczas czytania go po raz tysięczny. Wniosek: Twojemu do dobrego wiersza bardzo daleko.
Wiersz pt. "Cmentarzysko, trup, prawda"
"Biegnę przez stary las wzniesiony na wzgórzu
Ciemność ogarnia mnie coraz bardziej
Noc rozpostarła swe skrzydła niemocy
I zamyka ostatnie promienie słońca."
W pierwszej zwrotce wiersza od razu rozpoznajemy podmiot liryczny, którym jest, ku zaskoczeniu milionów 16-letnia Patrycja. Dziewczyna biegnie przez las i opisuje mroki, jakie w gęstwinie panują. Dziwi mnie natomiast fakt, że ktoś wzniósł las. Odkąd zaczęłam mówić, odkąd myślenie we mnie rozbujało, odkąd mam świadomość mego istnienia myślałam, że wznieść można jakąś budowlę, a las rośnie sam. Ponadto nigdy nie przypuszczałam, że można tak "pięknie" animizować noc, dając jej skrzydła niemocy. Skoro biegniesz przez las, otacza Cię niezwyciężona ciemność, to Ty odczuwasz niemoc. Noc staje się wszechpotężną, zwłaszcza, że potrafi zakończyć dzień i zabrać promienie słoneczne.
"Nie ma już nadziei za późno na nią jest
Nawet zwierzyna pochowała się przed ciemnością
W powietrzu bowiem czuć było strach i pogoń
Znikąd nie mógł nadejść ratunek dla gonionej ofiary."
W drugiej zwrotce dowiadujemy się, że podmiot liryczny jest goniony. Zwrotka jest przedłużeniem opisu mroku, a także uzmysławia czytelnikowi samotność ofiary pośród ciemnego lasu.
„Znajduję się na środku samego cmentarzyska
Lecz biegnę dalej w strachu który przesyca powietrze
Za cmentarzem jest przepaść głęboka w której nie ma dna
Mgła powoli zakrywa mi widoczność myślenia.”
W trzeciej zwrotce, ni stąd ni zowąd podmiot liryczny znajduje się na cmentarzysku, przez które także biegnie, nie uwzględniając szacunku dla pochowanych tam istot. Dowiadujemy się także nieco o miejscu akcji, jest bowiem za cmentarzem bezdenna przepaść, która niewiele wspólnego z tekstem ma. Wszechogarniająca mgła zasłania podmiotowi lirycznemu nie tylko widoczność sensu fizycznego, ale także plącze jej myśli. Nareszcie sensowna metafora.
„Czuje jak to przed czym uciekam się ciągle zbliża
Jest tuż tuż a ja nie mam gdzie się ukryć
Odwracam się w stronę lasu i patrzę na zjawę przede mną
Wyciąga w moją stronę rękę a ja się cofam do tyłu.”
Kolejna zwrotka to klasyczne przeciąganie struny. Ja się boję, ja się nie mam gdzie ukryć, odwracam się, a tam zjawa, z wyciągniętymi rękami.
„Zaczynam chwiać się na skarpie w stronę przepaści
Jedną nogą stoję na granicy życia i śmierci
Zjawa przybliża się ciągle a ja czuje że nie mam gdzie uciec
Czuje że skarpa się obsunęła zaczynam spadać.”
Ta zwrotka mogła zostać w całości wydedukowana ze zwrotki poprzedniej, tym samym uznaję za bezsens umieszczanie jej w wierszu.
„Tak to właśnie kończę z życiem
Gdyż bałam się zjawy która objawienie mi niosła
Mogłam żyć i być szczęśliwą
A stałam się trupem bez czucia.”
Żeby wiersz, tak naprawdę nabrał sensu zjawa powinna mieć swoje imię. Np. "Prawda ubrana w szkaradne lica". Wówczas czytelnik rozumie przez to, że w życiu odwracamy się często od tego, co dla nas dobre, ze strachu, który wynika z powierzchownej brzydoty dobra. Wyraziłam się jasno? Reasumując mam wrażenie, że moja ocena jest bardziej poetycka, aniżeli Twoje rodzone w bólu dziecko. Całość jest wysilona, wymuszona, brakuje Ci lekkości
pióra. Umęczyłaś mnie tymi "mhrocznymi trupoSHami".
Ortografia i poprawność językowa: 6/10
Starasz się, ale starania to nie wszystko. Zdarzają Ci się właśnie literówki, które uznaję za bezwyjątkowych destruktorów piśmiennictwa. Poza tym słowo "odeszłeś" nie istnieje, zamiast tego używa się pięknego słowa "odszedłeś". Proszę zapisz gdzieś, bo cytowany przeze mnie powyżej wiersz, nie jest jedynym, w którym Ci się to zdarzyło. Ponadto przeczytałam także coś o Tobie, co niestety nie pozostawia jakichkolwiek złudzeń, że sprawdziłabyś się dobrze w prozie. Krótkie zdania, na poziomie sześciolatka. Zupełnie tak, jakbyś dopiero się uczyła pisać po polsku. Na dokładkę, to zdanie: "Resztę jak chcecie się o mnie dowiedzieć to napiszcie" jest całkowicie pozbawione logiki. Jeśli chodzi o wiersze, bo przecież te stanowią podstawę treści tego bloga... są dla mnie zbyt łopatologiczne. Mało w nich wyczucia, zamiast pozostawić coś w domyśle, wykładasz jak kawa na ławę. Przeczytałam ich naprawdę sporo. Jedne są lepsze, inne gorsze, ale cały czas wylewa się z nich to cierpiące emo. I zero dyskusji – dyskusja nie pozwala spokojnie pocierpieć i popierniczyć oklepane pseudo-intelektualizmy.
Ponadto obserwuję u Ciebie interpunkcyjne rozdarcie. Jeżeli decydujesz się w wierszu na interpunkcję, rób to konsekwentnie i nie zapominaj o przecinkach przed „że”.
Układ: 0/5
Ten naleśnik, zdecydowanie zbyt długo przebywał w piekielnych otchłaniach. Zwęglił się, okopcił, usmolił, tym samym stał się niestrawnym. Stał się toksycznym, śmiertelnym zjawiskiem, które polecam omijać wrażliwym oczom. Nie dość, że ciągnie się w dół, jak krzywa mojego mniemania o sobie, to jeszcze zakłóca czasoprzestrzeń dennie rozmieszczonymi obrazkami. Ma trzy kolumny, ma kalendarzyk, ma statystykę, ma krwawy album zdjęć, także wyszukiwarkę. Na blogu z wierszami? Miej litość, czemu babrzesz iście encyklopedyczny pomocnik z poezją? Wniosek, to ponoć punkt, w którym nie mamy siły myśleć dalej, dlatego stwierdzę w tym miejscu, że blog jest archaicznym wytworem pozbawionym życia, prawdziwą pożywką dla archeologów z tysiącem eksponatów do "Muzeum Blogownictwa".
Temat: 0/5
Czemuż, powiedz mi czemuż pozwoliłaś moim nadziejom na przeczytanie czegoś dobrego ożyć i blog w kategorii ‘Opowiadania’ umieściłaś? Postradałaś zmysły? Ja nieszczęsna wdepnęłam w ekskrementy ciemnego umysłu! Poezja... żeby była dobrą w mych oczach potrzebuje wielu czynników. Zaspokajasz zaledwie jedną czwartą, jednego z miliona wymogów.
Czytelność, obrazki: 1/5
Tak jak widzę, tak jak czytam biało na czarnym, tak nadziwić się nie mogę, jak w trzy kolumny jednego bloga można tak wiele nawalić. Zmieszałaś moje poczucie estetyki z błotem, kafelkujące, powtarzające się zdjęcia, rozmazane płaczące dziewczę obudziło we mnie litość i pogardę. Prawdziwą abominację i zgorszenie. Tu są wszelkie możliwe gadżety, jakie oferuje wujek Onet. Wszystko to wygląda jak czarny naleśnik z powbijanymi setkami wykałaczek, szpetnie sterczących i prowadzących do myśli samobójczych u osób o delikatnej konstrukcji psychicznej. W albumach są odrażające zdjęcia, zwłaszcza te z okrwawionymi rękami. Przydałoby się długotrwałe leczenie, bo wymawianie się przynależnością do jakiejś subkultury Cię przede mną nie ratuje. Jakbym złapała, to bym natłukła do dupska, za wpędzanie się w depresję i autodestrukcyjne czyny. Jedynym plusem tego wszystkiego, jest to, że mogę to wszystko przeczytać, choć niekoniecznie mam ochotę.
Dodatkowe punkty:
Się pocięły, chyba.
Punkty: 12/60
Ocena: mierna.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz