Czy jest jakiś defekt, na blogu Defect?
Sprawę bada Lilith.
Pierwsze wrażenie: 4/10
A niedawno były walentynki. Jestem urodzonym dramaturgiem (jak Edward) i żałuje, że nie oceniłam Cię wcześniej. Czternasty luty to idealna data. Nie sądzę jednak by pozwolili mi czekać rok. Po za tym możesz wyjść wtedy z okresu „koffania” i przejść w okres „Zuo”, a wtedy musiałabym czekać pół roku do Hallowen. Nie ryzykujmy, więc. Po za tym, nie wiem jak długo pozwoli mi żyć ŚETC (Śmierć enzymów trawiących cukier), którego nabawiłam się przez nikogo innego, jak przez Ciebie. Jak dotykam ekranu to się do niego kleje. Kurde, mój włos… O, już. Galaretowate paskudztwo.
Moja ulubiona kategoria, tj. pamiętniki i dzienniki. Tak ostatnio, to pierwsza rzecz jaka mi się rzuca w oczy. Wiesz, jestem zapaloną fanką takowych blogów. Po ostatnim siedziałam w lusterku co najmniej cztery godziny, taki był wpływowy. Zupełnie nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Ostatecznie po prostu się zrzygałam. Przez moją grubą skórę nie przebija się żadna żyletka. A szkoda, bo być może chociaż Śmierć wybawiłaby mnie od oceny kolejnego, tym razem ‘’Sfitaśnego’’ bloga.
Blech, lepko tu jak w kubku z kisielem. Swoją drogą nie wiem co to za kolor. Różowa Malina? Różowa Poziomka? Różowa Huba-buba? A może różowa twarz spoconego żula? Albo (co bardziej prowokujące) różowa twarz spoconej nastolatki? To ostatnie widziałoby mi się najlepiej. Kocham seksomaniaków.
W każdym razie nie mogę się nadziwić połączaniu różowego tła, z liliowym szablonem i różowym nagłówkiem. Próbuję Cię rozgryźć i dochodzę do wniosku, że niesamowita różnorodność w wyborze kolorów, może świadczyć o przynależności do jakiejś szczytnej subkultury. Brakuję mi czerni i zdjęcia pociętych, trzynastoletnich łapek z obdartym lakierem do paznokci więc domyślam się, że to nie EMO. Więc może…? Nie, zachowam to siebie.
Nawet Lil, ma czasem tajemnice.
Może zajmijmy się czymś, co mnie nie przeraża? W przypadku pamiętnika, gratuluję zastosowania układu jednokolumnowego. To na górze to chyba uniwersalna, co moim zdaniem jest o wiele ciekawszym pomysłem, niż zwyczajowe „o mnie” doprowadzające moje skołatane nerwy do jeszcze większego skołatania. Co do kolorystyki to przynajmniej tyle, że zastosowałaś dwa nie gryzące się ze sobą kolory, chociaż moim zdaniem mało zachęcające. W dzisiejszym społeczeństwie kolor różowy uważany jest za kolor idiotek. O ile nie piszesz bloga tylko dla siebie, powinnaś się nad tym zastanowić. Odradzam czerń, bo sprowadzisz na siebie deszcz Krwiomaniaków (Emo). Może czerwień? Mam nadzieje, że nie wspomagam w ten sposób armii Bolszewickich. O, to wiem. Może pozycja na patriotę?
Na dole (tło) czerwień a na górze biel (Szablon).
Naprawdę też różowy to jakaś Kleista Masakra Różową Piłą z Galarety. Fuj, fuj.
No, i w zasadzie to trochę to nazbyt kwadratowe. Może jakaś szabloniarnia, ma coś ciekawszego? Nowe pozycje warto poznawać na innych powierzchniach.
Sprawy mniej przyjemne to nazwa bloga i belka. Niestety i tym trzeba się zająć. Ja jestem lekarzem, a ty pacjentem chorym na zaćmę tFurczą, więc proszę nie broń się, tylko słuchaj. Wiem, że dobór adresu bloga nie jest taki prosty, ale aktualny "defect", pasuję raczej do podróby Zmierzchu (Z tego co pamiętam Edward był chory na awersję do ludzkiej krwi a na dodatek nie słyszał sumienia Belli <przerażająca sprawa>. Chociaż jak dla mnie największy defekt to widać było na twarzy Taylora Lautnera grającego Dżejkoba.). Poszukaj w główce czegoś ciekawszego. Tylko błagam nic w stylu "ja-i-moje-myśli’", bo Ci się z premedytacją zrzygam w twarz. To tyle o adresie, przejdźmy do sprawy jeszcze mniej przyjemnej niż twarz Lautnera, albowiem do belki. Mam ochotę krzyknąć "banał" ale ostatnio mam lekkie problemy z gardłem. Niewidzialna ość mi jednak w gardle stanie, jeżeli nie wyjaśnię Ci swoich racji na temat tej myśli, którą na (nie)szczęście umieściłaś w belce.
„Tylko jedno może unicestwić marzenie, strach przed porażką. – Deze”
Po pierwsze: Rozumiem, że jesteś dumna z tego co wymyśliłaś, ale zbytnie afiszowanie się z tym nie wygląda ciekawie, a już na pewno nie estetycznie. Jeśli to rzeczywiście jest Twoje, możesz o tym napisać w którejś z notek.
Po drugie: Zajeżdża to banałem tak mocno, ze zatykając nos, oczy i uszy nadal to czuję. Nie chodzi o jakiś Twój brak talentu, czy cuś. Po prostu setki ludzie, mają setki podobnych belek. (I nie chodzi mi tu o podobieństwo wywołane wyborem np. stylu klasycznego we właściwościach.) Może jednak jakiś cytat? Tylko błagam nie z amerykańskiej piosenki!
Po trzecie: Jeśli już ma zostać jak jest to przynajmniej zmień tak, by brzmiało lepiej i bardziej sensownie? Poprawna wersja: „Tylko strach przed porażką może unicestwić nasze marzenia”
Podsumowując: Nie lubię kisielu ani galaretki. Cukier jest fajny, ale jak wspomniałam na początku, mam problemy z jego trawieniem. Trochę za mało, żeby mnie przekonać. Dlatego właśnie, cztery.
Nagłówek: 1/5
Tutaj już nie będę taka łagodna. To może od razu powiem za co ten punkt? Co prawda wspomniałam o zmianie kolorystyki, ale muszę przyznać, że dobór różowego z liliowym jest dość ciekawy i przyjemny dla oczu. Szkoda tylko, że nie moich. Hm. Sprawa jest prosta. Zgrywająca się ze sobą kolorystyka to za mało, by zwrócić uwagę wymagającego czytelnika. A przecież zależy Ci na tych prawdziwych czytelnikach, prawda? Widoczność i oryginalność to chyba największe postawy, bez których nie przyciągniesz tutaj nawet desperatów. Jeśli chodzi o czytelników trzeba sięgnąć po pierwotne sposoby. Potrzebny jest Ci tylko kij i marchewka, a w zasadzie tylko marchewka (oryginalny nagłówek). Mam nadzieje, że mnie rozumiesz. Jak na razie to wszystko się zlewa w jeden kubek. Gdyby nie ten liliowy, to prawdopodobnie uznałabym że ktoś sobie ze mnie jaja robi. Jakieś zdjęcie w negatywie, najlepiej dopasowane do pozycji na patriotę i będzie troszki ciekawiej. Chociaż nagłówek to pół biedy…
Treść: 5/10
Nieźle ubawiłam się już przy uniwersalnej, na którą chcąc nie chcąc zwróciłam uwagę. Odnoszę wrażenie, że masz obsesje na punkcie jednowyrazowych równoważników zdań, które ułożone w piramidę wyglądają dosyć zabawnie. Na kolana powaliły mnie jednak kolokacje między wyrazowe. Np. „nadziana nadzieją”, których znaczenia nie potrafię jednoznacznie dookreślić. Domyślam się, że nie ma to żadnego powiązania z seksem (szkoda, szkoda), a jedynie z złym zastosowaniem przymiotnika. Nie uważasz, że lepiej by brzmiało „Przepełniona nadzieją”? W takim wypadku nie robiłabyś mi zbędnych bolesnych nadziei na ostre opowiadanko o gorących związkach. Chociaż straciłam nadzieję już wcześniej, czytając, że masz 15 latek. Trochę za mało na ciekawe przeżycia seksualne. Chociaż kto wie? Ostatnio w jednej z gazet dwunastolatka zapytała „Czy mając okres mogę zajść w ciąże?” Zawsze w takich chwilach mam nadzieje, że to tylko głupie dzieci stroją sobie żarty. Ale do rzeczy. W końcu to ocena treści.
Zakochanie.
Strutututu, pitu-pitu i inne duperele. Mogłam się domyślić, ze notka będzie nudna. Nie wiem czy to ma być napisane w jakiejś formie wiersza czy co, ale ja potocznie takiego słownictwa nie używam. Właśnie to utrudniało mi rozumienie i tak zwięzłej treści. Trochę mi się to kojarzy z moją rówieśniczką, która rok temu zaszła w ciąże. (Dla Twojej świadomości mam 17 lat.) Rozumiem z tego tyle, że się zakochałaś w facecie z super twarzą (o charakterze ani słowa) i podniecasz się tym jak pies kotem. W dodatku przemycasz po drodze jakieś niezrozumiałe słowa typu „surpise”. Jak domniemam miało to być po angielsku, ale nie wyszło. Siedem lat uczę się języka i pierwsze słyszę o jakimś „surpise”. Z kontekstu dochodzę do wniosku, iż chodzi Ci o „surprise”. Myślę i nadal nie rozumiem dlaczego nie napisałaś po prostu „niespodzianka”. Przez to podświadomie i świadomie traktuje Cię mniej poważnie.
Co jeszcze? W zasadzie nieźle się ubawiłam. Niezły melodramat z tymi ostatnimi zdaniami: „Zakochana wariatka, z naprawionym sercem. Może i kolejny mi je złamie, ale dla takich chwil jak ta warto żyć.” Dla takich żalowych tekstów jak ten, warto oceniać.
Jestem nikim.
No i dostałaś kosza. Nie smutaj się. Moja koleżanka kiedyś rozmawiała z chłopakiem który miał ADHD i dostała metalowym koszem po twarzy. Lepiej poniżyć się emocjonalnie niż pokazywać się z siniakami na twarzy przez dwa tygodnie, prawda? Ech, jestem na to za płytka. Może to jednak nie był kosz? Trochę trudno interpretować coś czego praktycznie nie ma. Nie powiedziałaś też o co chodzi. Jezu, ja nie jestem matką miłosierdzia! Jak mam ocenić notkę w której ktoś piszę, że jest nikim i, że się poddaje? Wydaję mi się, że trochę za mało logiczne są Twoje wypowiedzi.
Ale to pamiętnik, na Boga!
Jak ocenia się treść w pamiętnikach?
Uśmiech.
Ze strachem w oczach wyszukiwałam na szerokiej jakiejś z góry optymistycznej notki. Po tej „Jestem nikim” mam ochotę zwinąć się w kłębek i rozpłakać. No dobra.
Nie żyjmy przeszłością…
Świetnie, ja tu nawjeżdżałam na Zmierzch, a Ty jesteś jego fanką. Może dlatego, tak dużo tu banału? Bez obrazy, czytałam to i oglądałam. Nie mój gatunek, po prostu… No i twarz Lautnera, po prostu nie mogę, bo rzygam. Co do Harrego Pottera to był fajny jak miałam 13 lat, teraz już nie bardzo.
Wróćmy jednak wyżej do notki, która jest o uśmiechu. „Najbardziej w poniedziałkowe poranki. Idąc do szkoły, uśmiecham się do przechodniów. Widać, że poprawiam im tym humor.” Wierz mi, że gdybyś kiedykolwiek odważyła się do mnie uśmiechnąć w poniedziałek rano, prawdopodobnie zabiłabym Cię z zimną krwią. Jestem urodzonym optymistą, ale nie ma nic gorszego niż poniedziałkowy poranek, kiedy mam na ósmą i biegnę przez te zaspy do szkoły, gdzie czeka na mnie wf. Nie ma nawet czasu żeby zapalić i się uspokoić. Wrrr… Ferie, tak się cieszę, że mam ferię. Nie mówmy o szkole. Okay? Nie podoba mi się sposób w jaki przekazujesz treść. Krótkie zdania, wyszukane słówka itp. Coś mi się robi.
Zima
To parskanie to nie konie, to ja. Ten uśmiech to nie po poprzedniej notce. Nie spodziewałam się, że chowasz takiego królika w kapeluszu. „Temat na topie, nie sądzicie? Irytujecie mnie. Tym swoim ciągłym narzekaniem. Że zimno, że śnieg, że w domu siedzieć. Ej, ludzie. Zima jest co roku, to naturalne, kolejna pora roku. Więc czemu tak narzekacie?” – Twoje zdolności dyplomatyczne są powalające. Powinnaś spróbować swoich sił w marketingu. Niesamowita przemowa, przyprawiła mnie o ciarki. Już nie chodzi o dziwnie zaczynające się i kończące zdania, ale sam ich niezwykle niezrozumiały przekaz. Może jednak polityka? Odnoszę wrażenie, że jesteś niezła w mówieniu o niczym.
Jak widzę są jednak rzeczy które bardziej Cię interesują. Dokładnie chodzi mi o udzielanie rad. My się zimy nie boimy… „Może właśnie masz pretekst by poślizgnąć się na największe 'ciacho' na osiedlu?” Niesamowite. Szkoda mi jednak tych dziewczyn które usłyszą „Jak ty ku*wa chodzisz?”. Chociaż nie powiem, sposób na podryw niezły. Jeśli połamiecie sobie przy poślizgu żebra być może spędzicie ze sobą sporo czasu na tym samym oddziale w szpitalu. Dobre, nie? Jeśli mogę jeszcze zaproponować coś w tym stylu…
Uwaga Lil radzi:
Kupujesz od chłopaka podręcznik albo cokolwiek innego i mówisz, że zapłacisz jutro. Potem wystarczy już go tylko unikać. Wierz mi będzie za Tobą ganiał a ganiał.
(Tzn. Za twoimi pieniędzmi.)
PS: W zasadzie chłopcy też mogą próbować.
Podsumowując: Nie bardzo widzę w tym wszystkim sens, ale inni chyba widzą. (Patrzę na statystyki.) Czytałam parę komentarzy, bo chciałam sprawdzić czy wymieniasz się komentarzami (Jestem wścibska, wiem.), ale nic takiego nie zauważyłam.
Ludzie naprawdę to czytają.
Gratuluję. Mam nadzieje, że dzięki moim wskazówkom popyt wzrośnie jeszcze bardziej!
Ortografia i poprawność językowa: 6/10
Najgorsze jest w tym, że czasem wierszujesz, czasem rozmawiasz z czytelnikiem, a czasem zwyczajnie piszesz. Takie mieszanie stylów trochę komplikuję sprawę.
Radziłabym się trzymać jednego, a będzie znaczniej czytelnie.
Ogólnie jednak nie popełniasz błędów. Przynajmniej ortograficznych. Po za tym wszystko wygląda dosyć porządnie, dlatego całe sześć.
Są jednak rzeczy, których musisz się nauczyć:
Rozpocznę od tego nieszczęsnego „surpise” za które dostałaś już opieprz wyżej. Możesz to oczywiście jeśli chcesz poprawić na surpRise, ale nie taka jest moja rada. Muszę przyznać, że należę do tych ludzi którzy po zdaniach w stylu „A tu surprise!” określają przynależność do pewnego typu osobowości. Właściwie w tym przypadku jego braku, bo chodziło mi o „pusta”.
Osobiście wiem, że najłatwiej poprawiać jest błędy kiedy wie się gdzie są one popełniane. Nie chcę mi się poprawiać wszystkich notek, więc jeśli zamierzasz poprawiać szukaj wśród tych wcześniej wybranych (patrz treść).
„Mogłabym się na niego patrzeć godzinami, byleby tylko mnie nie przyłapał.” – Jako tako nie ma tu błędu, jednakże lepiej w miejscu „byleby” umieścić „jeśliby”. Nie wiem czemu, ale „byleby” kojarzy mi się ze starymi babkami ze wsi, a nie z delikatną kartką z pamiętnika. Jest to więc błąd stylistyczny.
Poprawna wersja: Mogłabym się na niego patrzeć godzinami, jeśliby tylko mnie nie przyłapał.
„Chociaż możliwość napotkania jego niesamowitych oczu jest niezwykle kusząca.” – Jakbyś napisała „Chociaż fakt” i reszta zdania mogłabyś zacząć zdanie od słowa „chociaż”. Najlepiej połączyć je z poprzednim, oddzielając jedynie przecinkiem.
Poprawna wersja: Mogłabym się na niego patrzeć godzinami, jeśliby tylko mnie nie przyłapał, chociaż możliwość napotkania jego niesamowitych oczu jest niezwykle kusząca.
Masz chyba jakąś obsesje na punkcie kropek, bo ciągle kończysz zdania nie w tym momencie w którym powinnaś! Wiem, niby uczą, że jak nie radzisz sobie ze zdaniami wielokrotnie lepiej radzić sobie z prostymi. Moim zdaniem nie jest jednak wielkim problemem zapytać mamy „dobrze, to napisałam?”. Nie dość, że podszkolisz budowanie zdań to poprawisz kontakty z rodzicielką. Dwa w jednym.
Rozchodzi się o to zdanie: „Chociaż możliwość napotkania jego niesamowitych oczu jest niezwykle kusząca. Czy jego uśmiechu skierowanego tylko do mnie.” Ostanie zdania ze sobą połączyłam, ale te też źle wyglądają oddzielnie. W zasadzie w tym przypadku nie chodzi już tylko o zły wygląd. To jest najzwyczajniej w świecie błąd składni.
Poprawna wersja: Mogłabym się na niego patrzeć godzinami, jeśliby tylko mnie nie przyłapał, chociaż możliwość napotkania jego niesamowitych oczu albo uśmiechu skierowanego tylko we mnie jest niezwykle kusząca.
Niby w ten sposób jedno zdanie to pół twojej notki, ale przynajmniej jest poprawnie.
„Czekam tylko, aż wyskoczy mi wiadomość od niego na gadu.” – Błędna składnia.
Poprawna wersja: Czekam tylko, aż wyskoczy mi od niego wiadomość na gadu gadu.
„Lub pójdę do szkoły, by pocieszyć oczka.” – W połączeniu z poprzednim zdaniem (to również poprzednie zdanie, jakie poprawiałam) nie ma najmniejszego sensu. Po co więc „lub” od którego, swoją drogą, nie zaczynamy zdania?
Poprawna wersja: Pójdę jutro do szkoły, by pocieszyć oczka.
Chociaż na Twoim miejscu zastosowałabym sposób mądrego „Backspace’a” i je po prostu skasowała.
„To chyba jest ten dzień, gdy nie mogę doczekać się jutra, a gorzej, że nie wiem co na siebie włożę, eh...” – Wiedziałam, że masz problemy z układaniem zdań wielokrotnie złożonych, ale wierz mi tutaj wystarczyłyby dwa złożone. Słaba intuicja i tyle. No i też wyglądają średnio estetycznie, dlatego pozwoliłam sobie poprawić…
Poprawna wersja: To chyba jeden z takich dni, kiedy nie mogę się doczekać jutro. Najgorsze jest to, że nie wiem co na siebie włożę! Ech…
„Zakochana wariatka, z naprawionym sercem.” – Nie potrzeba tutaj przecinka, chociaż mam nieodparte wrażenie że ugodziłam w elementy pseudo poezji i te dwa człony to jakieś oddzielne określenia. Mimo to, ja stawiam na poprawność językową!
Poprawna wersja: „Zakochana wariatka z naprawionym sercem.”
„Muszę płakać. By jutro spróbować od nowa.” - Znów te kropki, co?
Poprawna wersja: Muszę płakać, by jutro spróbować od nowa.”
„W związku z licznym pytaniem pod poprzednim postem, udzielę odpowiedzi na nie tutaj.” – Ach, ach. Źle, źle, źle. Słowa „licznym” nie używa się z rzeczownikiem w liczbie pojedynczej, to raz. Dwa, znów nieładna składnia.
Poprawna wersja: W związku z powtarzającym się pod ostatnim postem pytaniem, udzielę na nie odpowiedzi tutaj.
„Tak, pokochałam sagę Zmierzch, przeczytałam ją z trzy razy.”
Poprawna wersja: Tak, pokochałam sagę Zmierzch, że przeczytałam ją ze trzy razy.
„Irytujecie mnie. Tym swoim ciągłym narzekaniem. Że zimno, że śnieg, że w domu siedzieć.” – Znowu… Ech, wpędzisz mnie do grobu tymi kropkami. To wszystko powinno być w jednym zdaniu. I zgubiłaś czasownik. Jest na to jakiś środek poetycki, ale zakładam, że nie o to Ci chodziło.
Poprawna wersja: „Irytujecie mnie, tymi swoimi ciągłymi narzekaniami, że zimno, że śnieg i, że trzeba siedzieć w domu.”
„Ej, ludzie.” – Ej ludzie, tutaj powinien być wykrzyknik, co nie?
Poprawna wersja: Ej, ludzie!
„Lubię poleżeć w łóżku z herbatą i kotem, pospacerować z chłopakiem za rękę z zamarzniętymi palcami, przytulić go tak bardzo mocno.” – W zasadzie nie wiem co chciałaś osiągnąć tym zdaniem. Wierz mi, że udało Ci się doprowadzić mnie do czkawki. Z tego zdania wynika, że lubisz trzymać zamarznięta rękę swojego chłopaka. Szanuję Twoje upodobania czy tam dewiację, ale nadal zdanie wydaje mi się jakiejś dziwne. Swoją drogą to takie słodkie, że wspierasz go i przytulasz. Może jednak bardziej przydałaby mu się randka w kinie albo w jego mieszkaniu? Wiem, że kochasz jego zamarznięte ręce, ale na dłuższą metę może się to skończyć amputacją.
Poprawna wersja: Lubię leżeć w łóżku z herbatą i kocem, pospacerować z chłopakiem, trzymając się za zamarznięte dłonie i czasem się do niego mocno przytulić.
Podsumowując: Natychmiast weź kartkę i idź z mamą ćwiczyć zdania wielokrotnie złożone!
Układ: 3/5
Już pochwaliłam wybór układu jednokolumnowego i uniwersalnej. Szeroka lista jest spoko, bez żadnych wymyślnych numeracji. Statystyka na dole i fajnie, nie czepiam się. Jedyna rzecz jaka mi tutaj nie pasuje to linki, za które obcięłam Ci aż 2 punkty! Musiałam sprawdzić co oznaczają te liczby, swoją drogą źle poukładane i jestem co najmniej oburzona. Pominę fakt, że link do opieprzu jest pod numerem 4, a nie 1. Chodzi o brak nazwy! Nie wiem czy nie będę musiała za to odjąć 5 punktów. Link niby jest, ale tak skitrany…. Blech.
Paskudnie wyglądają te linki, doprawdy. Niszczą całą estetykę bloga.
Zmień to.
I to szybko.
Temat: 2/5
Opisywanie swojego życia, to niby tak życiowy temat, a jednak taki nudny. Ziewam, ziewam i jeszcze raz ziewam, chociaż powiem, że niektóre teksty miałaś dobre. Nie podoba mi się jak to wszystko opisujesz. Ten wierszowany styl… Być może kwestia wyśrodkowanego tekstu? Nie znoszę "do lewej", więc radzę wyjustować. Pomoże Ci Szanowny Pan Word!
Treściwość jest dobra, ale nie w przypadku wypracowania na maturze.
Radzę się rozbudować na przyszłość.
Czytelność/ Obrazki: 3/5
Mam przez Ciebie ślipka niczym krecik. Może najlepiej dowal trójkę, albo czwórkę! Ech, nie wiem czy to ósemka czy dziewiątka, ale bolą oczy, bolą. Na Twoim miejscu wybrałabym też inny styl. Hm, może Georgia 11? Wydaje mi się, że będzie dużo lepiej. Czarny kolor niech pozostanie. To jedyny powód dla którego nie musiałam uważać tajnego szyfru „Ctrl +”
Dodatkowe punkty:
Jeden za dobrą radę.
(„Może właśnie masz pretekst by poślizgnąć się na największe 'ciacho' na osiedlu?”)
Dwa za dobry żarcik.
(„Może właśnie masz pretekst by poślizgnąć się na największe 'ciacho' na osiedlu?”)
I niestety - 5, bo link do nas jest umieszczony nie tak jak trzeba.
W sumie: 22 pkt.
Ocena: Dostateczny
Nie martw się, te 5 punktów by Cię nie uratowało.
Przyznam, że rozśmieszył mnie nie tylko adres bloga, ale i Twój nick.
Nie sądzisz, że Deze brzmi trochę jak Dezel?
Dezel piszę bloga o adresie defekt.
Cóż, ciekawa koncepcja na udanego bloga.
Powodzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz