www.maybe-shaddy.blog.onet.pl
Długo zabierałam się za ocenę tego bloga. Wzbudził we mnie tak mieszane uczucia, przynajmniej na pierwszy rzut oka, że nie wiedziałam, co napisać, a raczej jak ubrać myśli w słowa.
Pierwsze wrażenie: 6/10
Może z braku słów opisujących pierwsze moje odczucia zacznę od adresu. Rzecz jasna po angielsku, którego uczyłam się bardzo długo, ale i tak nie wiem, co oznacza słowo „SHADDY”? Kojarzy mi się z cieniem, a raczej z czymś cienistym, jeżeli tak przymiotnik od słowa "shadow" stworzyć można. Poddałam się, wchodzę w słownik... Ku mojemu zdumieniu słownik też nie wie, co ów słowo oznacza, a najbliższe, co znalazłam to słowo "SHADY", wg słownika: "cienisty, zaciemniony; niesolidny, niepewny, podejrzany, ciemny". Znaczy spodziewam się pewnych niedoskonałości z Twojej strony i byłabym wdzięczna za wytłumaczenie mi, o co w adresie chodzi. Żeby było jasne... To, że adres mnie zadziwił, nie oznacza, że natrafiając nań gdziekolwiek miałabym ochotę wejść i poczytać. Kojarzy mi się raczej z jakimś blogiem z dodatkami, instrukcjami i tego typu podobnymi. Bez urazy, tak właśnie sobie pomyślałam.
"Gdyby sarkazm był truskawką, piłabym koktajl." Już lepiej, bo po polsku, ale to i tak nie pozwala mi na całkowite zrozumienie tekstu. Skoro sarkazm jest truskawką, a ty wypijasz koktajl to znaczy, że co? Nie do końca to pojęłam, a jedyne, co mi przychodzi do głowy to delektowanie się ironią, no... chyba, że ktoś nie lubi koktajlu. Dobra, mniejsza o większość, bo czuję, że zapędzam się w jakiś wielce filozoficzny wywód, a nie o tym miało być. Biało, ładnie, ale zimno. Spodobało mi się, że nie zatknęłaś wszelkich możliwych bajerów, jednak czuję jakiś poważny niedosyt, może połknęłam nienasytkę? W każdym razie jest równo... bo ja nie znoszę jak się coś rozjeżdża. Dużo angielskiego, za dużo jak na mój umęczony nauką łebek.
Nagłówek: 3/5
Od razu na wstępie: zdjęcie dziewczyny nie do końca mi pasi. Za to rewelacyjnym jest tekst "Deformują nas formuły", czyjego autorstwa by nie był. Zdaje się potwierdzeniem tego tekstu jest cała oprawa graficzna bloga, wbrew jakimkolwiek regułom, a przede wszystkim wbrew panującej modzie.
Treść: 7/10
I tu mnie masz. Już po przeczytaniu pierwszego postu zrozumiałam, że mam do czynienia z jakąś inteligentną bestią. Piszesz, o problemach dnia, ubierając to w tak ciekawie dobrane słowa, że nawet ten "inglisz" mi nie przeszkadza, a nawet zdumiewająco dobrze się komponuje. Jedyne, do czego przyczepię się: to, że tytuły postów, choć oddzielnie brzmiące wydają się rozgarniętymi, nawet śmiesznymi to z postem mają niewiele wspólnego. Podobają mi się Twoje rozważania a propos wiary, chociaż najbardziej zażenował mnie fakt, że poszłaś do kościoła tylko po to, żeby porozmyślać tam na temat, cytuję: 'Po jakiego ch*ja ONI chodzą do kościoła?', obwiniając młodzież o chichoty i brak skupienia, podczas gdy sama błądziłaś myślami z daleka od kapłańskiego gadania. Uśmiałam się też ze znalezionych przez Ciebie talentów że szkolnej gazetce i z ogromną dawką szyderstwa twierdzę, iż należałoby ich chyba wypromować w Bravo. Ważne, że zamiast pisania tylko i wyłącznie o prozaicznych rzeczach dodajesz od siebie jakąś refleksję, swoje przemyślenie. Naprowadzasz czytelnika na jakiś trop, za to ogromny plus.
"-Po czym poznać, że jakiś ród ma frajerstwo zakodowane genetycznie?
-Jednym z objawów może być to, że wszyscy, jak jeden mąż (i żona) współczują Azerbejdżanowi.
-A gdzie jest Azerbejdżan?".
Co jeszcze muszę rzec? Jak na moje kryteria zasłużyłaś na maksimum punktów, bo zaciekawiłaś mnie i z chęcią odczytywałam kolejne posty, ale bogate w treść, to to niestety nie jest, oprócz błyskotliwości i sporej dawki sarkazmu niestety nie fundujesz nam jakiegoś extra wyszukanego przekazu. "Anywayz" jest dobrze.
Ortografia i poprawność językowa: 7/10
Tym razem odpuszczę, nie będę się bawić w jakiegoś marnego strażnika ortografii, a to tylko dlatego, że mam do czynienia z osobą, która potrafi się językiem polskim posługiwać. Nawet, jeżeli używasz gdzieś tzw. "inglisza" masz na tyle wyczucia, że nie jest to przesadzone i przeładowane. Widziałam, widziałam emotikony, ale stawiane w znośnej dawce. Wiadomo, jakieś tam literówki, czy braki przecinków zdarzają się każdemu, ale zdecydowanie najbardziej doceniam to, że masz świadomość tego, co robisz. Dobrze budujesz zdania, przyjemnie się to czyta, chociaż czasem jest chaotycznie, to nie jest to jakieś dukanie strudzonej życiem i pisaniem małolaty, typu: "Hejka. Byłam w Pcimiu. Jadłam wafelki!".
Układ: 4/5
Jest dobry. Mocno dobry. Najważniejsze, że bez przesady, nic nie włazi tam gdzie nie potrzeba, równo, wyśrodkowane, czyli coś, co ciocia Meei najbardziej lubi.
Temat: 2/5
Właściwie to... pamiętnik tak? Jak wiadomo rewolucji nie wprowadziłaś, aczkolwiek ujęłaś go znacznie lepiej, niż większość dotychczas przeze mnie ocenianych autorek.
Czytelność, obrazki: 5/5
Bardzo lubię, kiedy wszystko dodane jest w tak dobrze przyswajalnej dawce! Bez przepychu, kiczu, tandety. Do tego czarno na białym, ze skromnymi znaczkami, w dobry i oryginalny sposób zastępującymi opis Ciebie.
Dodatkowe punkty: +5
Rzadko udaje się komuś mnie zachwycić, zwłaszcza treścią, a Tobie się udało i zasłużone punkty przyznaję.
Punkty: 39/60
Ocena: Dobra.
Nie będę ględzić, że mało brakowało, tak właśnie wyszło jak miało być.
Morał: nie bój się rozpakować tego, co wygląda średnio ciekawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz