Nerwowa reakcja na krytykę nie kładzie jej kresu. Przeciwnie, rodzi w oceniającym przekonanie, że ma rację w tym, co mówi. — Richard Carlson
Witamy na Opieprzu!
wtorek, 29 grudnia 2009
(433) nie-takie-proste
Poświątecznie i przedsylwestrowo Tenshi siadła do oceny nie-takie-proste. Wynikło z tego kilka zabawnych sytuacji, o czym mowa będzie poniżej.
Pierwsze wrażenie: 0/10
Auć, to boli! Właśnie straciłam połowę zębów, bo moja szczęka z hukiem opadła na biurko. Dla własnego bezpieczeństwa, jeśli już będziecie wchodzić na ocenianego bloga, zwiążcie sobie szczękę jakimś sznurowadłem czy innym kawałkiem linki, aby Was nie spotkała ta sama krzywda, co mnie. Lojalnie uprzedzam, że wejście na to-nie-takie-proste to żadna przyjemność, a raczej spotkanie trzeciego stopnia. Wierzyć mi się nie chce, że ktoś o zdrowych zmysłach zrodziłby w swojej głowie pomysł założenia takiego chłamu. Parafrazując nazwę bloga, mogę rzec: to-nie-takie-proste-zrobić-coś-z-niczego. Autorce się nie udało, zaliczyła potężnego faila, ponieważ jej kawałek internetowego świata śmierdzi mi chorobą zwaną odszczepieństwem. Na gacie Merlina, Wujek Onet powinien wprowadzić ograniczenia wiekowe, weryfikowalne za pomocą jakiegoś testu na inteligencję, który wyeliminowałby ryzyko powstania kolejnych ewenementów na miarę bloga Czekoladowej. Bronię się przed nim rękoma i nogami, zapieram się jak mogę, ale nie mogę wytrzymać i zwracam świąteczne pierogi z barszczem czerwonym, uszkami i śledziem w oleju. Zwracam wszystko, co zjadłam w 2009 roku, tak okropne wrażenie zrobił na mnie ten adres. Co innego belka - ta to mnie zaatakowała hakiem i sierpem. Niech mnie dunder świśnie, ale przysięgam, że więcej na tego bloga nie zajrzę, choćby mi płacili garnkami ze złotem. Dajcie spokój, czy w dzisiejszych czasach nikogo już nie stać na oryginalny cytat bądź zwrot, który zachęciłby mnie do lektury całości? Jeszcze się z takim nie spotkałam, a trochę już przecież zdążyłam w swym dwudziestoletnim życiu zobaczyć. Jak widać, nic mnie już, do groma jasnego, nie zaskoczy. A przynajmniej żaden blogger nie zaskoczy mnie czymś przyjemnym dla oka. Kiedyś się przez takich osłów, co bez celu blogi zakładają, jaskry nabawię. I im wyślę rachunki za leczenie! Czekoladowa w głównej mierze zapłaciłaby najwięcej, bo nie dość, że adres i belka są do dupy Maryni, to jeszcze wygląd woła o pomstę do nieba. Takie blogi powinny być kierowane na oddziały zamknięte dla chorujących na bloggerów z zanikiem najważniejszych funkcji mózgu, które odpowiadają za wybitnie minimalny zmysł estetyczny. Tutaj naprawdę go brakuje, więc dzwonię po panów od kaftanu bezpieczeństwa, spełniając swój obywatelski obowiązek pomocy bliźniemu.
Nagłówek: 0/5
Wielgachne jak dziura ozonowa zero za brak normalnego nagłówka. Nie mam czego oceniać, chyba że tę bliżej nieokreśloną masę, którą wstawiłaś zamiast niego. Kurcze blade, tutaj mamy zagłówek. Albo zadupek, jak kto woli.
Treść: 0/10
Skoro autorka nie wstawiła niczego, co imitowałoby nagłówek, to wpadła na jakże wspaniały pomysł, by wkurzyć Tenshi i dać się ocenić, kiedy sensu treści zawartych w notkach ani widu, ani słychu, ani brzdęku. Wieje mi tu zgrozą i nudą. Nie przemilczę radosnej nowiny, że połowa Twoich notek to mało udane przemyślenia trzynastolatki, która myśli, że wszystko wie o życiu. To, co uznałaś za opowiadanie, a w rzeczywistości opisałaś po prostu swoje [arcyciekawe], o Dobry Duszku Sarkazmu, przygody, wprawia mnie w stan osłupienia, przez co wyglądam jak zombie, które jeszcze nie wpadło w mordercze łapska głównego bohatera filmu akcji. Jak w ogóle można jedną, nudną rozmowę przeciągać przez kilka, o zgrozo, ‘roździałów’ i jeszcze liczyć na pozytywne komentarze? Naiwność ludzka nie zna granic. Głupota też, jeśli już znalazł się ktoś, kto to gówno śmiał pochwalić. Za co? Za wybitną głupotę sięgającą jej samiuśkich szczytów? Dobre sobie. Po mnie się wiele nie spodziewaj, zwłaszcza że sama mam do czynienia z opowiadaniami. Twoje jakoś mi się nie ‘spodobało’, a to i tak mało i zdecydowanie eufemistycznie powiedziane. Przejdę może dalej, do notki z rozmową na giegie, przez którą dostałam ataku śmiechawki. Czternastolatka, po uszy zakochana w swoim czternastoletnim koledze, którego życie zna na wylot (w tym i to w jakich śpiochach sypiał, kiedy był jeszcze małym berbeciem), nazywa go per ‘kolegą’, zupełnie jakby nie znała jego imienia (a przecież zna, kurka wodna!). Pobijcie mnie rózgami, bo miotam teraz przekleństwa na prawo i lewo, dając upust negatywnym emocjom, ale nie przestanę, bo mnie boli ten przejaw kretynizmu. No i na sam koniec notka łódzka. Tutaj zgadzam się w zupełności, że Łódź do udanych miast nie należy, ale to jedyna rzecz, w której podzielam zdanie autorki. Śmieszy mnie, po raz kolejny z rzędu, naiwność jej notek. Jakie to żałosne, pisać o zawarciu znajomości z obcym chłopakiem, który okazał się tak zniewalający, że rzeczona Alicja dała mu się głaskać, a na koniec nawet go pocałowała! Stara, toć Ty jesteś szybsza niż bohaterki argentyńskich telenowel! Droga Alu, ja już nie wspominam, że nie masz nawet jego numeru telefonu. Ale pomyśl, co by mamusia powiedziała, gdyby wyszło na jaw, jak jej smarkata córeczka prowadza się po łódzkich lasach. To tyle na temat treści. Znaj moją hojność, gdyż daję Ci zero, zamiast odejmować, na co z pewnością wydębiłabym zgodę u naszych kochanych Administratorek.
Ortografia i poprawność językowa: 0/10
O Cię parasol, czy ktoś, kto nie potrafi napisać rozdziału i częstuje czytelników tandetnymi ‘roździałami’, zasługuje na coś więcej niż zero? Nie wydaje mi się. Ta żałosna ignorancja naszego rodzimego języka wprowadziła mnie w tryb berserka. Właśnie podarłam na strzępy resztki mojego człowieczeństwa i zabieram się za solidny opieprz. Dziecko drogie! Gdzieś Ty się podziewało, kiedy w podstawówce pani pokazywała literki i uczyła, jak je stawiać, żeby wyszedł wyraz, a nie byk, czy inne bydło rogate?! Czy zajęta byłaś wtedy lizaniem lizaczków z koleżanką z ławki? Bo mnie się wydaje, że wcale a wcale nie słuchałaś co pani mówiła i przez to polszczyzna traci. Nie powinnaś się nią posługiwać, jedź do Angolów, skoro tak bardzo lubisz inglisz i używasz go nawet w tym czymś, co miało imitować nagłówek, choć w rzeczywistości nim nie jest. Takie śmieszne błędy, jakie popełniłaś, nie powinny nigdy się pojawić. Nigdy, rozumiesz?!
‘Nie załważyłam że zatrzymaliśmy się pod moim domem. Nie załważyłam nic.’
Łapię się za brzuch i płaczę ze śmiechu. Czego potrzeba więcej?
‘-Choć! Pokażę ci!-’
Łubudu, i szczena o ziemię. Twój brak szacunku do polszczyzny pobił mnie i uciekł z miejsca zbrodni. Będą go szukać, obiecuję. Jestem mściwą bestyjką i nie daruję Ci tego, że słownik poprawnej polszczyzny, słownik ortograficzny oraz zasady polskiej interpunkcji masz tam, gdzie słońce nie dochodzi. Ja też mam Cię teraz tam, gdzie słońce nie dochodzi. Dam Ci tylko zero i ani skrawka punktu więcej. No co, przecież zero to też liczba! A ktoś kiedyś powiedział, że nie zgadza się z matematyką, bo suma zer daje przecież groźną liczbę. Cóż, jak zsumujemy Twoje zera, to chyba wybuchnie trzecia wojna światowa. Dziecko, nie dbasz nawet o pokój na świecie…
Temat: 0/5
Masz chyba skłonności do zajmowania się rzeczami, które nie są tym, za co miały być brane. Zajmujesz się na przykład niepoprawną językowo breją tekstu, którą śmiesz nazywać opowiadaniami. Do tego wplatasz nudne jak flaki z olejem wpisy pamiętniczkowi rodem ze słit blogasków, które wywołują migrenę i grypę żołądkową jednocześnie. Co tu dużo mówić? Niczym się nie popisałaś, zaliczyłaś upadek godny niejednego początkującego skatera.
Układ: 0/5
Lipny i lewostronny, czynnik ziewotwórczy. Nie wiem po jaką cholerę Ci archiwum, ostatnie posty i szeroka lista na dodatek. Co to, dla każdego coś dobrego? Dziewczyno, Ty się nie baw w Caritas dla ułomnych i zdecyduj się na coś konkretnego. I wywal kalendarz, bo dzieci Neo czasu nie liczą.
Czytelność, obrazki: 0/5
Obrazków nie masz żadnych, poza jednym w notce, który przedstawia kobiece usta i kawałek czekolady. Wkurzyłaś mnie nim, bo jestem na diecie i czekolady, którą kocham i ubóstwiam, jeść nie mogę. Notki kąsają mnie po gałkach ocznych, więc nie licz na punkty, ja nie jestem tą dobrą, co się ulituje i po główce pogłaszcze, bo w końcu masz jeno trzynaście wiosen za sobą. Ja mam siedem więcej, ale chociaż pisać się nauczyłam. I przede wszystkim nikt mnie nie musiał do tego zmuszać. Nad Tobą chyba musiałby stać kat z pejczem jak za czasów budowy piramid w Gizie, bo inaczej palcem byś nie kiwnęła. Ale nie o tym mowa, więc już się zamykam. Dzięki Bogu, to już koniec i mogę odetchnąć z ulgą.
Dodatkowe punkty: 0/10
A znowu z chęcią bym parę odjęła…
Podsumowanie: 0/60
Ocena: wybitnie niedostateczna.
Rada na przyszłość: nie zakładaj blogów, jeśli nie masz na nie pomysłu i czasu, bo tylko zaśmiecasz tym gównem blogosferę. Mało to już się po niej śmieci wala, że musisz jeszcze dorzucać coś od siebie? Jestem pewna, że znaleźliby się tacy, co by to miejsce dobrze zagospodarowali. Pomyśl o tym.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz