Nerwowa reakcja na krytykę nie kładzie jej kresu. Przeciwnie, rodzi w oceniającym przekonanie, że ma rację w tym, co mówi. — Richard Carlson
Witamy na Opieprzu!
niedziela, 10 stycznia 2010
(465) wreeeedna
Eo będzie wredna przy ocenie bloga wreeeedna.
Pierwsze wrażenie 3/10
…jest bardzo złe. Cokolwiek słowo „wreeeedna” znaczy, skoro nie istnieje w słowniku języka polskiego oraz i innych słownikach języków znanych wujkowi Góglowi, powinno w jakikolwiek sposób wiązać się z całością bloga.
Blog tymczasem rozpoczyna belka głosząca naiwnie dumne słowo „Wreeeedna”. Zaczynam się poważnie zastanawiać, czy aby na pewno nie jest to jakieś starożytne zaklęcie, lub klątwa Beatrice. Tylko mi się zacznij tłumaczyć, że „wreeeedna” oznacza „bardzo wredna”, tyle że adres inny był zajęty, to rzucę w Ciebie tasakiem a (uwierz mi) nie mam takiego cela jak pan w cyrku i na pewno coś Ci niechcący odrąbię.
Twój szablon jest dobrym przykładem na to, że nikt, nawet zakazane, nie jest nieomylny. Kolor tła to sprana koszulka mojego sąsiada (prawdopodobnie onegdaj była koloru tła Opieprzu, ale onegdaj znaczy bardzo, bardzo, bardzo przed dinozaurami), a kolor tła wewnętrznego to zieleń niepewnej jakości. Przypomina mi to zwiędnięte brokuły, ale może to tylko pleśń na serze? W każdym wypadku, połączenie jest po pierwsze nieciekawe, po drugie niesmaczne, a po trzecie trudno odeprzeć wrażenie, że monotonne i po prostu nudne jak galareta z udźcem w środku. Ani bym to dotknęła, ani zjadła. Odczytanie czcionki jest równie prawdopodobne z odtworzeniem płyty winylowej przy pomocy paznokcia, więc poszukam sobie magicznego hasła „powiększ czcionkę”, które tak długo ułatwia mi pracę, jak długo panuje moda na miro czcionki.
Po dłuższym wpatrywaniu się w sraczkowate tło dochodzę do wniosku, że na stronie głównej masz katastrofalny błąd w kolorze sraczkowatybłękit treści- „Roździał pierwszy. – „Miłość od pierwszego wejrzenia”” Pominę fakt, że pomiędzy słowem pierwszy i miłość powinien stać GÓRA jeden znak interpunkcyjny. Nie pominę natomiast niemałego zaskoku na widok spektakularnego opowiadania rozpoczętego od słowa „roździał”.
Panowie i Panie, zapowiada się niezły ubaw, proszę zapiać pasy i rozkoszować się podróżą.
Nagłówek 3/5
Oczywiście link do zakazanych nie wystarcza, bo nie jesteś autorką tego właśnie obrazka, więc punkt w plecy na starcie. Prawa autorskie to rzecz święta, świętsza niż święty Mikołaj, choć prezentów nie przynosi. Widzę tu bure jak pies Burek tło i dwie postaci. Jedna to robot koloru sraczkowaty błękit, który nakleił sobie (na blaszkę klatki piersiowej) serduszko, żeby w razie wypadku wiedzieli, gdzie go naoliwić. Druga postać to sraczkowaty smoczek, uśmiechnięty, lub zbliżający się do ataku, trudno mi ocenić. W każdym wypadku okazuje pełną gamę własnych burych zębów. Smoczek również nakleił sobie serduszko na klatę, tym razem w celu odpowiedniego miejsca ucisku na wypadek konieczności zastosowania Resuscytacji Krążeniowo Oddechowej, bo u smoczków to inaczej niż u ludzi bywa. Sytuację tę niemalże liryczną -walkę o życie- wzmacnia kwiatek w wyciągniętej ręce (przypominającej rurę od odkurzacza) w stronę smoka. Smok tymczasem już wyciąga łapki, prawdopodobnie chce zjeść kwiatek, bo niemały obżartuch z niego, ma problemy z otyłością, jak zresztą większość amerykańskich dzieci. Liryczny napis „Who Said that robots cant love?” niewiele mi mówi. Najwięcej wątpliwości sprawia oczywiście słowo „cant” które oznacza ‘obłudę, skos’. Spróbujmy więc translacji- Kto powiedział, że roboty obłudnie kochają? Powiem Ci, że nawet to ma sens! Mówiąc serio, brak apostrofu kompletnie zmienia sens zdania, więc zastanów się, czy tego nie poprawić, a jeśli nie potrafisz, to nie instaluj szablonu z błędem.
Proste.
Treść 0/10
Kolejny oceniany blog, który ma tylko jeden post. Czy to nie dziwne? Może i tu odnajdę tajny trop do większej ilości postów? Niestety, szeroka lista i wszystkie inne sztuczki, jakie zastosowałam mówią to samo- post jest jeden i basta. (Albo pasta, w zależności, czy lubimy spaghetti, czy nie.)
Roździał pierwszy.- „Miłość od pierwszego wejrzenia”
Tytuł posty jest tak tragiczny, że aż mi nerki na lewą stronę skręca. Co nie zmienia faktu, że popłakałam się ze śmiechu, czytając ten post. Głównym bohaterem jest robot, który zaczyna swoje rozważania od refleksji czy robot może kochać. Następnie, przechodzimy do jego pięknej znajomej robotki- Lucyny, która jest piękna, zimna, oschła i niebieska. Zaskakująco nasz główny bohater zakochuje się w Lucynie i nawiązuje z nią kontakt przez rozmowę o pogodzie oraz wspólnym ucztowaniu przy kieliszkach pełnych oleju. Robocik postanawia zabrać dzień po przyjęciu Lucynę na spacer. Czeka więc całą noc, podczas której nie śpi i myśli o Lucynie (no tak, roboty nie sypiają, jakie to logiczne, że nudzi się przez 10 godzin by kiedy stanie się jasność wybrać się do Lucyny, która po 10 godzinach nudzenia się pójdzie z nim na spacer). Nie było prościej ich wygonić na spacer gdy wszyscy ludzie śpią, a oni samo we dwoje pod romantyczną osłoną nocy spędzają upojne chwile swej niewinnej miłości w świetle księżyca? Nie musieliby tyle czekać i zachowaliby dyskrecję. No, chyba że mają parcie na sławę, to nie wnikam.
Pojawia się również wątek florystyczny- główny bohater zrywa małego, biednego i chronionego Czerwoną Księgą kwiatka, za co dostaje w policzek. Oczywiście buziaka, co przekonuje mnie, że deprawujesz społeczeństwo! Kwiatki są piękne, kiedy rosną, a nie kiedy zabierasz im wodę i przez kilka dni podziwiasz jak cierpią. To je boli! Tak jak Twojego bohatera boli wyzysk przez właścicielkę, która zagania go do roboty, w zamian ofiarując wyłącznie najbardziej podstawowe środki do życia- olej i baterie.
Opowiadanie to Moja Droga na pewno nie jest. To zalążek czegoś, co może w przyszłości stać się opowiadaniem. Na chwilę obecną śmieszyły mnie jedynie absurdalne sytuacje (jak te dziesięć godzin czekania, lub kolacja przy oleju zamiast wina), co nie wynika z Twojego talentu, a bardziej z bezsensownego pomysłu. Tak, jak wyblakły jest Twój szablon, tak i akcja jest wyblakła. Brak tu życia! I to nie jest ironia wobec robota, który nie żyje, ale działa, tylko z założenia chciałaś mi udowodnić, że roboty potrafią kochać, tak? No to Ci się nie udało, bo do uczuć przekonuje się rozbudowanymi opisami przeżyć wewnętrznych, a nie lakonicznym „Chyba się zakochałem - pomyślałem„ Spróbuj poczytać sobie jakieś romansidło (typu Cierpienia Młodego Wertera czy Dzieje Tristana i Izoldy) i zobacz, jak tam jest opisana miłość oczami bohatera, bo na razie jesteś dla mnie autentyczna jak gruszki na wierzbie i śliwki na sośnie.
Ortografia i poprawność językowa 1/10
Najlepszym przykładem byłoby odesłanie wszystkich na Twój blog i polecenie lektury pierwszego akapitu, a już byłoby wiadomo, z kim mamy do czynienia. Polacy nie gęsi, swój język mają, szkoda że ciągle go ośmieszają- z tomiku „Eo- Rymy Częstochowskie”. Idealnie wpasowujesz się we wszystkie błędy, zastanawiam się nawet, czy to nie celowy zabieg. Gdyby jeden błąd był złotym pierścionkiem, mogłabyś spokojnie otworzyć jubilerski zakład. Najgorsze jest to, że masz masę błędów głupich! (Są błędy głupie i mądre, głupie to literówki, omyłki, ortograficzne, stylistyczne. Mądre błędy tymczasem to merytoryczne, rzeczowe i inne.) Przecież zarówno Word, jak i Mozilla podkreślają pięknym czerwonym szlaczkiem słowa nieistniejące w słowniku! Nawet jeśli nie rozróżniamy kolorów, to takiej fali pod wyrazem trudno nie zauważyć, prawda?
Ortograficzne;
„roźdźał”- Rozdział.
„Przerzyć”- Przeżyć.
„nawed”- Nawet.
„przeciesz” Przecież.
„mądżejsi” – Mądrzejsi. O tak, to było trudne słowo, szczególnie dla tych nie mądrzejszych.
Literówki i omyłki;
Imie- Imię.
„olśniewająo”- Olśniewająco.
„Niezgadzam się z tym.” Absolutnie, ja też się nie zgadzam z brakiem spacji.
„struchu”- Strychu, strachu, staruchu?
„nawizałem”- Nawiązałem?
„Uśmiechneła”- Uśmiechnęła, a w dodatku się.
„minoł”- Minął?
„mineła” – Próbuj dalej, słowo „minąć” to widocznie Twoja pięta Achillesa.
„symtaptyczna”- Sympatyczna.
„nastepnego”- Następnego.
„przybęde”- Przybędę.
„Dotego”- Do tego, dętego?
„wkoncu” – W końcu.
„szepnołem”- Szepnąłem.
Interpunkcyjne;
„Skonstruował mnie Pan Lin ,” Spacja przed przecinkiem nie gwarantuje przejrzystości tekstu, gwarantuję Ci to.
„Zapukała do drzwi Pani Lin i oznajmiła że dziś wieczorem idziemy do Państwa Flinks”- Przecinek przed „że” jest konieczny jak olej Twojemu robotowi, zdanie bez niego po prostu ginie.
Na koniec perły nad perły;
„Ludzie myślą że roboty nie mają rozmu .” Ja też uważam, że nie mają rozmu, bo co –do jasnej jaskini!- to jest rozm? Rozmarzenie? Rozmawiać? Rozmyty? Tak, to na pewno rozmyty sens wypowiedzi, przy takich błędach.
„Ba nawed moim zdaniem my roboty jesteśmy mądżejsi od przeciętnego człowieka.” Ba! Nawet strach z mądrzejszymi rozmawiać, bo Ci jeszcze błędy wypiszą i co wtedy?
Układ 4/5
Jednokolumnowy, a Eo kocha jednokolumnowe układy, głównie dlatego, że tak mało osób potrafi o nie dbać. U Ciebie jest, powiedzmy, w porządku, gdyby nie te ciągnące się linki na dole strony. Bardzo podoba mi się to, że nie masz statystyki, za to plus.
Temat 1/5
Nigdy nie czytałam o robotach w blogosferze, co nie zmienia faktu, że tak marnej wersji opowiadania również dawno nie czytałam. Czasami się zastanawiam, czy wielcy artyści też zaczynali od opowieści o miłości jasnej jak słońce od pierwszego spotkania. Wszystko, co piszesz, wydaje się być oczywiste jak utrzymujący się wzrost bezrobocia. Jedyne, co mnie ciekawi, to jak poradzi sobie tenże bohater po ucieczce, bez „bateri” i oleju.
Czytelność i obrazki 2/5
Obrazek stanowi bura interpretacja pierwszej notki (swoją drogą zastanawiam się, czy wena nie tchnęła Cię na widok tegoż obrazku, bo wątpię w wersję o poszukiwaniu szablonu dla opowiadania o robocie i trafienia tak dokładnego). Szału nie ma, bo nie znoszę burości. Lubię, gdy kolor jest integralną częścią dzieła, a u Ciebie bure kolory bardziej i bardziej brzydzą mi Twój blog. Co do czcionki, to musiałam uważać z lupą, bo o mały włos nie spaliłam monitora przez zastój na słowach pisanych małą czcionką ze straszliwymi błędami! Dla nieświadomych- skupienie wiązki światła zwiększa temperaturę obiektu na nią wystawionego- i niech to będzie kolejna ze sławetnych zasad kłusownika.
Dodatkowe punkty 0/10
Nie dostaniesz ich za oczywistości. Jakie? Takie, ze nie napiszesz więcej jak pięć rozdziałów tego opowiadania. Znajdziesz inny szablon zakazanych, wena tchnie Cię inaczej, znów zrobisz masę sadomasochistycznych błędów w nowym poście na nowym blogu z tymże nowym szablonem. O wreeeednym zapomnisz i zbawczy wujcio Onet usunie go w przeciągu roku na dobre. Bez Happy Endu Robotka i Lucyny.
Dodatkowo odejmuję pięć punktów za brak linka do Opieprzu.
Suma 14-5=9/60
Powiedzmy że dostałabyś dwóję na zachętę, tylko do czego ta zachęta? Do pisania dalej? Nie. Dlatego właśnie dostaniesz niedostateczny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz