Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


poniedziałek, 8 lutego 2010

(515) dont-cry-to-me



Sethrickowa z dzikim okrzykiem radości „O, opowiadanie!” otworzyła worda i patrzy, od której strony uszczypnąć dont-cry-to-me.




Pierwsze wrażenie - 8/10

Czy moje oczy dobrze widzą, czy na nagłówku umieściłaś Tarję z Nightwisha? Na pewno, skoro pod spodem znajduje się cytat z piosenki „Wish I Had An Angel”. Aż sobie tę piosenkę włączę, coby się w nastrój wpasować. Pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że ten cytat w jakiś sposób odnosi się do treści opowiadania, bo nie cierpię sytuacji typu „wstawię to, co z tego, że nie pasuje ale popiszę się, że słucham takiej muzyki”. Prawdziwym spełnieniem moich najskrytszych marzeń byłoby poznać takiego ekscentryka jak ja, lubującego się w Aniołach, Demonach i innych takich, dlatego wprost nie mogę się doczekać przeczytania pierwszego rozdziału, i wtedy albo będę rozpływała się nad Twoim blogiem, albo zjadę go rzetelnie i doszczętnie, tak, że zostaną tylko zgliszcza.

Tak, to była aluzja.

Belka, belka... Cytat życiowy, na pewno każdy mógłby się z tymi słowami zgodzić. To chyba jeden z niewielu blogów które oceniałam bez powtórzenia adresu na nagłówku i belce. Za to masz u mnie wielki, naprawdę wielki i Sethrickowy plus i moją dozgonną wdzięczność, że może w końcu będę mogła komuś wystawić bardzo dobry.

Ta wszechobecna czerń jest przytłaczająca. Widzę, że próbowałaś ją „złamać” ciemnoszarym, ale według mnie lepiej by było zrobić na odwrót, tak, by we wnętrzu było jaśniej.

Klikałam po kolei w podstrony... I nie podoba mi się zmiana szablonu, która ma miejsce na prawie każdej z nich. Lepiej by było utrzymać je w kolorystyce głównego bloga. W sumie niezła taktyka na oceniającego, najpierw uraczyć czernią, a gdy jego oczy się przyzwyczają oślepić turkusem. Jednak z natury jestem naprawdę bardzo miłym człowiekiem, więc przymknę oko (w sumie powinnam to zrobić gdy zdecydowałam się przeglądać podstrony, może wtedy nie miałabym tych okropnych plamek przed patrzałkami) na to, jeśli tylko okażesz głęboką skruchę, padając przede mną na kolana. Żartowałam!




Albo i nie.




W „Autorce” mamy standardowe wyliczanie negatywnych cech charakteru. Nie wiem, czy to taka moda, czy ludzie zaczęli głęboko zastanawiać się nad swoim wnętrzem, nie wstydząc się wad, czy może to taktyka która ma na celu wywołanie potoku słów „Na pewno nie jesteś wredna!”, wiem, że to mi się kłóci z postacią Sethricka, który z założenia miał być cyniczny, nieczuły, taki „Pan Whatever”, a na tym tle wychodzi strasznie blado i wtórnie. Dość o mnie, a raczej o nim. Widzisz, wystarczyło, że tylko wspomnisz o tych nadnaturalnych istotach, a ja już się tak strasznie rozpisałam!...

Bohaterowie są niepozorni, może to i lepiej, bo już za dużo nasłuchałam się o Tym-Boskim-Edwardzie i jego super mocach. Nazwiska i imiona są bardzo interesujące, muszę przyznać.




… Zdecydowanie zrobiłam się za „mientka”.




Nagłówek - 3/5

Jak już wspomniałam powyżej – nagłówek jest radosny niczym pogrzeb własnej matki. Apeluję – nie bójcie się wesołych, optymistycznych akcentów! Jedyna moje zastrzeżenie w tej kwestii: „Jeśli to coś się błyszczy, zabić”, i tyle. Uwydatniając pozytywne cechy zgrabniej wprawisz czytelnika w szok, gdy w opowiadaniu zdarzy się coś niezbyt radosnego, na przykład śmierć. Taka zasada uśpionej czujności. O wiele lepiej ona zadziała, gdy przed śmiercią bohater będzie się śmiał, niż płakał w kącie. Wracając do nagłówka – nie mogę o nim nic innego powiedzieć, ani złego, ani dobrego. Jako całość, razem z blogiem wyglądał dobrze, ale solo jest mdły.




Treść - 5/10

Nie mogę się doczekać, aż wreszcie zacznę lekturę!

„Prolog.”

Nic ciekawego, same lanie wody i wielkie, filozoficzne uniesienia. Na razie się zawiodłam.

„Rozdział pierwszy.”

Od razu w oczy rzucił mi się brak akapitów. Czyżbyś nie zdawała sobie sprawy, jakie one są potrzebne? Nie dość, że trzymają w cuglach chaos i niespójność, to jeszcze wprowadzają ład i względne uczucie, że autor wie, co robi. A co robi? Pisze opowiadanie. Opowiadanie, które może być zalążkiem książki. A książka bez akapitów to co najwyżej instrukcja obsługi mikrofalówki.

Przez prawie 11 (!) linijek tekstu każde zdanie kończysz znakiem zapytania. Uwielbiam te małe, zakręcone bestie i schematy typu „Dlaczego (…)? Co takiego zrobiła? Czym sobie zasłużyła na (...)?”, ale uważam, że maksimum najwyższe jeśli chodzi o taką budowę to trzy zdania, nie więcej, bo potem łatwo się pogubić w narracji lub zwyczajnie zanudzić czytelnika, który – tak jak ja – może zacząć zastanawiać się, czy autorce nie nawalił czasem klawisz kropki.

No i mamy kolejne opowiadanie o zbuntowanej nastolatce, której nikt nie rozumie i dlatego jest taka samotna. Na razie całe moje dobre wrażenie opadło na podłogę razem z kurzem z firanek, obok niego leżą pogrzebane nadzieje na opowiadanie na naprawdę wysokim poziomie. Czuję w kościach, że dzisiaj blogosfera zapłonie jasnym ogniem bijącym od bloga dont-cry-to-me...

„Rozdział drugi.”

… Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! To, że rozdziały są niemiłosiernie krótkie zniosę, to, że zabijasz każdą akcję też, ale problemów typowej nastolatki nie zniosę, zwłaszcza, że ja dawno przestałam mieścić się w kategorii „typowa” i mnie one nie interesują! Błagam, niech coś się stanie... Chyba zasłużyłam na niedługie, ale całkiem dobre opowiadanie, nie?...

„Rozdział trzeci.”

Nie dość, że żelkofilka, to jeszcze całuje się z kuzynem. No cóż, dostajesz ode mnie order „Morderca Akcji”, możesz go sobie przykleić do bluzki, ręki lub czoła i nosić z dumą i nieukrywaną wyższością. Muszę przyznać, na początku mnie zaciekawiłaś, ale potem dialogi zaczęły się ze sobą mieszać i w efekcie zrozumiałam tyle, co nic. Jeszcze raz powtarzam, tak na wszelki wypadek – akapity, akapity, akapity, wtedy wszystko będzie piękne i przejrzyste jak łza lub moje okno za czasów swojej świetności.

„Rozdział czwarty.”

No właśnie, co z optymizmem? Co z radością, uśmiechem? Ja rozumiem, że nie można wiecznie być szczęśliwym, ale, analogicznie, wiecznie smutnym też nie, więc Twoje opowiadanie jest naciągane.




Tak oto nadszedł koniec. Szczerze mówiąc, to potężnie się rozczarowałam, aż dopadł mnie deficyt słów, który zwykle występuje na testach i podczas pisania wypracowań. Proszę, poznaj – oto Maciej Metafora, Paweł Porównanie i Elżbieta Epitet, od dzisiaj Twoi najlepsi przyjaciele, których nie możesz opuścić ani na krok. Na twojej drodze do pisarskiego życia możesz spotkać także Olafa Opis i Dagmarę Dialog, a na pewno nie ominie Cię spotkanie z Andrzejem Akapitem, więc przygotuj się na nie dobrze, tak, że gdy wejdę ponownie na Twojego bloga za jakiś miesiąc zostanę porażona Twoją elokwencją. Spróbuj się bawić językiem, stwierdzeniami, odkrywaj coraz to nowe porównania i przenośnie, obserwuj świat zewnętrzny i przelej to wszystko na papier. To naprawdę wspaniała przygoda, tylko trzeba się do niej odpowiednio zabrać! Nie od razu Rzym zbudowano, i nie od razu Sethrickowa została oceniającą, przecież.




Ortografia i poprawność językowa - 5/10

Naprawdę przyjemnie by było, gdybyś zdjęła tę blokadę na kopiowanie treści z bloga. Napisałabym tutaj coś wrednego, ale powstrzymam się do końca lektury.




„Jak ma powiedzieć to matce ?” - Jak ma powiedzieć to matce?” Zauważyłam, że bardzo dużo popełniasz takich błędów. Zapamiętaj, że nie robimy spacji przed znakami interpunkcyjnymi, lecz dopiero po ich napisaniu.

„Dlaczego obchodzą się z nią, jak z lalką (…)?” - „Dlaczego obchodzą się z nią jak z lalką (…)?”

„Tak właściwie, potrafiła wpatrywać się w bajeczne płótna z różnych wieków (…)” - „Tak właściwie, potrafiła wpatrywać się w bajeczne płótna z różnych epok (…)”

„Czy ona i matka nie mogły, tak, jak wcześniej, swobodnie porozmawiać?” - „Czy ona i matka nie mogły tak, jak wcześniej, swobodnie porozmawiać?”

„Istotnie, Katarzyna Dec, nie mogła znieść myśli (...)” - „Istotnie, Katarzyna Dec nie mogła znieść myśli (...)”

„Jak to możliwe, że nauczyciele pozwalają na przemoc w szkole, wobec tak delikatnej dziewczyny?” - „Jak to możliwe, że nauczyciele pozwalają na przemoc w szkole wobec tak delikatnej dziewczyny?” De facto nauczyciele nie powinni w ogóle pozwalać na przemoc w szkole, bez względu na to, czy ktoś jest korpulentny, czy delikatny.

„Jej kasztanowe włosy wciąż były mokre od deszczu, a niebieskie oczy były pozbawione jakiegokolwiek blasku” - „Jej kasztanowe włosy wciąż były mokre od deszczu, a niebieskie oczy patrzyły w talerz, pozbawione swego dawnego blasku”. Następne zdanie „Były puste, nie wyrażały niczego” spokojnie mogłaś wpleść w poprzednie, i wyszłoby nam „Jej kasztanowe włosy wciąż były mokre od deszczu, a niebieskie oczy patrzyły w talerz, pozbawione swego dawnego blasku, puste, nie wyrażające niczego poza suchą obojętnością”.

„(...) rzucając się mu na szuję” - „(...) rzucając się mu na szyję”

„(...) słysząc głos kuzynki miała ochotę wrócić śniadanie” - „(...) słysząc głos kuzynki miała ochotę zwrócić śniadanie”

W okół – wokół

Prze szczenne – przestrzenne




Układ - 4/5

Zero zbędnych gratów, chwała Ci za to. Wszystko umieszczone na podstronach, ładnie, zgrabnie, jednak ja wybrałabym układ jednokolumnowy ze statystyką na górze i menu na dole, lub odwrotnie, lub jeszcze inaczej. Jak chcesz, do wyboru, do koloru, a kolor to to, czego Twojemu blogowi potrzeba najbardziej.



Temat - 4/5

W opowiadaniach jesteś, i masz tam siedzieć aż do Ragnaroku. Amen.

Co do innego tematu... No nie powiem, pomysł miałaś całkiem dobry, tylko wciąż nie mogę się pozbyć myśli, że nie bardzo wiesz, co robisz. Na początek proponuję nie zaczynać internetowego opowiadania, tylko pisać dla siebie. To wszystko jest w Twojej głowie, więc nawet jeśli napiszesz fragment, który dla kogoś niewtajemniczonego będzie niezrozumiały, to Ty będziesz wiedziała, o co Ci chodziło. Nie pisz rozdziałami, nie pilnuj chronologii. Opisuj tylko najważniejsze wydarzenia w swoim opowiadaniu, a gdy będziesz miała takich opisów dość dużo, łatwym sposobem można to wszystko zgrabnie połączyć i tak urodzi Ci się gotowy materiał na książkę lub blog.




Czytelność, obrazki - 3/5

Obrazek jest jeden, czyli nagłówek, o którym już się wypowiedziałam. Czytelność czcionki jest do duszy. Oczy mnie pieką i to wcale nie od niewyspania. Jakoś nigdy nie zawiodłam się na sygnałach, jakie daje mi moje ciało, więc radzę zmienić kolor czcionki na jakiś jaśniejszy lub wyraźniejszy, bo po pewnym czasie zlewa się ona z tłem.




Punkty dodatkowe:




+2, bo mimo wszystko było to inne.




RAZEM




34/60




Ocena dobra.




No właśnie, przyszedł czas na odrobinę mojej wrodzonej wredoty – wątpię, czy ktokolwiek chciałby skopiować Twoje opowiadanie w całości. Jest pozbawione takiej specyficznej magii, która przyciąga czytelnika na długie godziny, która sprawia, że przeżywa wszystko razem z bohaterami, razem z nimi śmieje się, płacze, cieszy się i smuci.

Zemsta za długie godziny spędzone na czarnym blogu dokonana, teraz możecie mnie rozerwać na strzępy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz