Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


środa, 24 lutego 2010

(550) urufu



Specjalista demonolog Tenshi zabiera się za ocenę bloga urufu, gdzie ma do czynienia z istotami nie z tego świata. Jednak nie boi się ich, wiedząc doskonale, że są przyjaźnie nastawione (przynajmniej na czas oceny).



Pierwsze wrażenie: 10/10



Wspaniała Raveno Black, choć Twój nick nie przypadł mi do gustu, to muszę przyznać, że serwujesz mi dziś wszystko, czego oczekuję po porządnym, zadbanym blogu. Jestem wniebowzięta, że Twoja strona znalazła się w mojej kolejce. Naprawdę.



Adres jest magiczny. Krótki, łatwy i treściwy. Ktoś mógłby powiedzieć, że całkowicie niezrozumiały, ale już Ty o to zadbałaś, by na stronie głównej świeciła informacja, że ‘urufu’ to z japońskiego ‘wilk’. Kocham ten język, więc za użycie takiego zwrotu masz u mnie dużego plusa. Poza tym zdecydowanie powiązany jest z fabułą, co widzę już po samym nagłówku, gdzie oprócz sporej wielkości jaszczurki jest jeszcze czarny futrzak. Cieszę się, że wybrałaś adres z rozmysłem, dążąc do tego, by wyrażał sobą charakter Twojego bloga.



Belka oczywiście dotyczy stworzeń, które w Twoim opowiadaniu wysuwają się na pierwsze pole. Ciekawa i intrygująca, nie sądzę, by skądś zaczerpnięta. Zastanawiam się, czy jest cokolwiek, o co się tutaj nie zatroszczyłaś. To bardzo miłe, oglądać Twojego bloga i wiedzieć, że nie masz go w dupie, wręcz przeciwnie: że traktujesz go naprawdę poważnie. Gdybym prowadziła stronę z równym pietyzmem, co Ty teraz, pewnie mogłabym nazywać siebie pedantką, ale wierz mi, że nie ma w tym nic złego. Złem jest ‘Moda na sukces’, która zżera mojej babci prawie godzinę cennego czasu dziennie.



Oprawa graficzna jest miła dla oka. Rzecz jasna w subtelny sposób nawiązuje do historii, co każdy czytelnik, początkujący lub bardziej wtajemniczony, powinien szybko wyłapać. Przyjemnie mi się patrzy na to połączenie głębokiego błękitu z uniwersalną czernią.



Podsumowując składowe tej kategorii, przyznaję, że bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie Twoja dbałość o najdrobniejsze szczegóły. Nie mam do czego się przyczepić (no może do przydługiego nicka, ale to akurat najmniej istotny aspekt), ba, nawet tego nie chcę. Mam coś takiego, że wchodząc na jakąś stronę, od razu wiem, czy jest warta mojej uwagi. W Twoim przypadku doznałam olśnienia i w jednej chwili uznałam, że tego właśnie szukam.



Nagłówek: 5/5



Zajrzyj do mojej ostatniej oceny, a tam zapoznaj się z nagłówkiem ocenianego bloga. Następnie odpowiedz mi na pytanie: czy po takim porównaniu mogłabym nie przyznać Ci maksymalnej ilości punktów? Znajduję w Twoim nagłówku wszystko, czego mi trzeba: estetykę, sens, nawiązanie do opowiadania. Wszystko jest przemyślane i starannie dopracowane niczym najdoskonalsza praca magisterska. Bez żadnego ociągania za nagłówek wystawiłabym Ci osobną piątkę. A wiesz co mi się tutaj najbardziej podoba? To genialne połączenie całości bloga w postaci oryginalnej czcionki, która pojawia się nie tylko w nagłówku, ale i w menu bloga. W to mi graj!



Treść: 10/10



Czytam sobie na wstępie, czym się inspirujesz i już mi się gęba cieszy, bo czegoś tak oryginalnego dawno me oczęta nie widziały. Trzeba Ci przyznać, że nie idziesz po najmniejszej linii oporu, decydując się na coś, czego nikt przed Tobą nie próbował. Tym samym utrudniasz sobie zadanie, bo nie możesz u nikogo podpatrzeć jak przedstawiają się sprawy, czego Ci brakuje, a co jest lepsze niż w przypadku konkurencyjnego bloga. Ty jesteś wyjątkowa i czynisz z tego prawdziwy atut. Podoba mi się nawiązanie do Harry’ego Pottera i już samo wykreowanie, a nawet wybranie konkretnych bohaterów. FMA niestety nie znam, chociaż kojarzę o czym mowa i mam nadzieję, że czytając wszystkie Twoje rozdziały (bowiem taki mam zamiar), nie będę się czuła doszczętnie pozbawiona wiedzy. Co jeszcze mogę pochwalić, to całkiem długie notki, pisane starannie i z pewnością nie raz sprawdzane. Drobne błędy, które popełniasz, szybko da się wyeliminować, ale o tym to już w następnej kategorii. Teraz chciałabym przejść do oceny poszczególnych rozdziałów.



Prolog



Podstawowe założenie, czyli że prolog ma być krótki i nie narzucający od razu nie wiadomo jak wyszukanych informacji, jest u Ciebie zrealizowane. Ani razu nie pada tutaj imię przedzierającego się przez płonący dom mężczyzny, chociaż bystra główka Tenshi wpadła na pomysł, że mamy do czynienia z rodziną Potterów, a więc owym tajemniczym człowiekiem musi być jej głowa - James. Oczka me zamieniły się w wielgaśne spodki, bo czytając tak odmienny wstęp aż miło jest oderwać się od dobrze znanej historii. Każdy fan twórczości JKR wie jak wyglądała śmierć Lily i Jamesa. Ty przedstawiasz to inaczej, kto wie, czy nawet nie ciekawiej? Aż mnie skręciło, kiedy przeczytałam o monecie z wizerunkiem wilka. Co to oznacza? Dlaczego akurat moneta? Tego nie wiem, bo do oceny wybrałam sobie tylko trzy rozdziały, ale jak byk mam zamiar doczytać resztę, kiedy tylko znajdę chwilę wolnego czasu.



Rozdział I

‘Bo wojna ma to do siebie, że nie pozwala nacieszyć się wygraną’



Zanim zapomnę, od razu wymienię pierwszy rzucający mi się w oczy atut tego rozdziału. Otóż, moja wspaniała Raveno, dajesz bardzo ambitne tytuły notek, co mnie wręcz wystrzeliwuje na orbitę okołoziemską, tak się cieszę. Niech Cię dunder świśnie, nawet ja w swoim opowiadaniu nie mam tak ciekawych tytułów dla rozdziałów. Po prostu rozwaliłaś mnie tym na milion kawałeczków. Sama treść również powaliła mnie na kolana. Obława Zakonu Feniksa w, jak mniemam, świecie mugoli, a do tego ostra potyczka ze Śmierciożercami to istny majstersztyk. Czytałam notkę z zapartym tchem, nie mogąc się doczekać co będzie dalej. Wręcz poganiałam akcję, domagając się coraz więcej i więcej! I powiem Ci, że właśnie tego mi brakowało: oblicza Zakonu, do jakiego od zawsze tęskniłam. Rowling nigdy nie pokazała żadnej akcji związanej z działalnością organizacji, a ograniczała się jedynie do podawania suchych faktów, że coś tam gdzieś tam miało miejsce. Ty przebijasz autorkę, serwując coś, czego ona nie chciała/nie mogła/nie potrafiła opisać (niepotrzebne skreślić). Mało tego, wprowadzasz pewne ulepszenia do fabuły, wymyślając własne zaklęcia, combosy, a nawet wykorzystujesz lusterka, które w oryginale służyły właściwie do niczego. Brawo! Im dalej, tym bardziej jestem zachwycona. Współpraca Syriusza z Remusem jest arcyciekawa i wciągająca. Ich charaktery zarysowane są z dokładnością jubilera szlifującego diament. Sama bym ich lepiej nie opisała, nie ma co się oszukiwać. Dalej mamy rozmowę z Dumbledore’m, którego w takiej postaci nie widziałam nigdy! Znowu sikałam po kostkach z zachwytu. I na koniec nieoczekiwany zwrot akcji: porażka Zakonu w postaci zasadzki zastawionej przez Śmierciożerców. Co za tym idzie, w rozdziale pojawiło się wszystko, czego oczekiwałabym po dobrym opowiadaniu.



Rozdział II

‘Jarzące się ślepia spoczęły na wirującym, szafirowym dysku’



Kolejny magiczny tytuł wprowadza odpowiednią atmosferę do kolejnej części Twojej historii. Dalej przedstawiasz działalność Zakonu. Tym razem planuje on atak na Śmierciożerców w samym sercu Nokturnu. Chłodny i wyrachowany Dumbledore, tak cholernie odmienny od pierwowzoru, słucha uwag członków organizacji, którzy próbują jak najlepiej zaplanować akcję, tak, aby przyniosła jak największe efekty. Prułam przez rozdział jak lodołamacz, czekając na rozwój akcji. I w końcu się doczekałam: walka była opisana tak dokładnie, że oczami wyobraźni byłam w stanie ją zobaczyć. Odtworzyć ją sobie na podstawie opisów. Jest tak, jak obiecałaś na wstępie. Historia nie jest zbyt kolorowa, bo Zakon wcale nie wygrywa jednym czy dwoma machnięciami różdżek, jakby to zapewne przedstawiła JKR. To również jest oryginalne, a przede wszystkim dużo ciekawsze od pierwowzoru. W końcu dochodzę do punktu kulminacyjnego, kiedy pojawia się smok i sieje zniszczenie wśród szeregów organizacji. Jej członkowie walczą z odpowiednią sobie zaciekłością, ale mimo to przegrywają, ponoszę straty w ludziach. Odwrót jest nieunikniony, a przy tym tak bardzo utrudniony przez potwora latającego im nad głowami. To coś pięknego - trzymasz czytelnika w napięciu aż do ostatniej sekundy.



Jestem przekonana, że nie ma niczego, co mogłabyś pokazać źle. Wszystko jest dokładnie przemyślane, przeanalizowane i starannie dopracowane. Dbasz o szczegóły, utrzymujesz napięcie, selekcjonujesz informacje i nie wprowadzasz kilku wątków jednocześnie. Gdybyś tylko pisała jeszcze dłuższe rozdziały, to z powodzeniem mogłabyś wydać książkę. Jeśli kiedykolwiek napiszesz coś wybitnie własnego, mam nadzieję, że kiedyś znajdę to na półkach Empiku. Będę pierwszą, co Twoją książkę zakupi i przeczyta z zapartym tchem tak jak te dwa rozdziały, które dziś oceniałam.



Ortografia i poprawność językowa: 7/10



Twój styl pisania jest niemal idealny. Spodziewałam się tego już po wstępnych oględzinach tekstu. Co mi się podoba, to akapity, które dzielą wypowiedź na mniejsze fragmenty, dzięki czemu całość czyta się jeszcze przyjemniej. Masz wyszukane słownictwo i widać, że zasób leksykalny jest u Ciebie na bardzo wysokim poziomie. Przeglądając inne rozdziały, widziałam, że wprowadzasz pojęcia, których przeciętny Kowalski może nie znać. Oczywiście wyjaśniasz u dołu każdego rozdziału, o czym była mowa. Podoba mi się sam fakt, że masz tak szeroką wiedzę na różne tematy. Błędów nie popełniasz wcale, bądź są one tak nieistotne i łatwe do wyeliminowania, że szybko wypracujesz sobie nawyk nie popełniania ich nigdy więcej. Naprawdę ciężko było mi z tak dobrego tekstu wyłuskać coś, co byłoby napisane błędnie. Popełnione przez Ciebie błędy nie są wynikiem Twojej niewiedzy, a co najwyżej zwykłego niedopatrzenia (w przypadku błędów interpunkcyjnych przed imiesłowami). Łatwo to zweryfikować, czytając większą część tekstu, gdzie tych błędów już nie ma. Jestem pewna, że zasady znasz i masz w najmniejszym paluszku.



Poniżej kilka błędów, które nie mają zbyt dużego znaczenia, biorąc pod uwagę niemal idealny tekst, jaki serwujesz czytelnikowi:



‘Otyły, blond włosy mężczyzna siedział przy biurku, podpisując coraz to nowe dokumenty.’



Popełniłaś tutaj malutki błąd ortograficzny, ponieważ powinnaś napisać ‘blondwłosy’.



‘- Przestań, Alastorze. Severus nie zrobiłby tego – fuknęła na aurora używając do tego tonu przeznaczonego do karcenia niezdyscyplinowanych uczniów.’



Tak jak mówiłam, zdarza Ci się zapominać o przecinkach przed imiesłowami. Z pewnością wiesz, że takowy powinien się pojawić przed wyrazem ‘używając’.



‘Meble nie zdatne do użytku zagracały niewielką przestrzeń, a znajdujący się obok drzwi zegar, o dziwo, ciągle tykał.’



I tutaj wkradło się łagodne bydło rogate w postaci błędu ortograficznego. Powinno być ‘niezdatne’. Nie mogę przy tym odpędzić od siebie myśli, że po prostu omsknął Ci się palec, gdy wciskałaś spację.



‘Natarli jednocześnie odcinając większość dróg ucieczki.’



To samo, co w przypadku drugiego przykładu. Zabrakło przecinka przed wyrazem ‘odcinając’. Pamiętaj o tej zasadzie, tak jak to robisz w większej mierze.



‘Błoniaste skrzydła załopotały nad nimi, gdy zwierze zaciągnęło się po raz kolejny.’



Zwykła, właściwie nic nie znacząca literówka w wyrazie ‘zwierzę’. Zapomniałaś o ogonku.



Jak widzicie, błędy popełnione przez Ravenę są nieliczne i przede wszystkim łatwe do wyeliminowania. Jeśli zagłębicie się bardziej w jej twórczość, zobaczycie, że zazwyczaj tych błędów nie popełnia. Wydaje mi się, że są one wynikiem zwykłej pomyłki. Na plus liczę tutaj erudycję, bogactwo leksykalne, dokładność i brak emotikon. Tekst naszej autorki mógłby służyć za wzorzec dla tępych ‘ałtoreczek’.



Temat: 5/5



Już wcześniej wspominałam o tym, że podoba mi się fakt, iż czytam o działalności Zakonu Feniksa, o której JKR nawet nie raczyła wspomnieć. Nie spotkałam się nigdy wcześniej z takim punktem widzenia, dlatego uważam, że opowiadanie jest w stu procentach oryginalne. Do tego połączenie trzech różnych tytułów i połączenie je w logiczną całość zasługuje na kolejną z rzędu pochwałę. Wydaje mi się, że w tym blogu nie ma niczego, co nie byłoby w pewien sposób wyjątkowe i magiczne.



Układ: 4/5



Nie myśl sobie, że ten jeden punkt odjęłam Ci z przyjemności odejmowania. Twoje menu jest uporządkowane i niezwykle estetyczne i właściwie nie mam się do czego przyczepić poza jednym mankamentem, którego mój subiektywny umysł nie może zdzierżyć. Naprawdę nie lubię prawostronnego układu. U Ciebie nawet nie przeszkadza mi długaśna lista rozdziałów. Dzięki temu mam ułatwioną nawigację - chyba jeszcze bardziej niż w przypadku osławionej szerokiej listy.



Czytelność, obrazki: 5/5



Wszystko jest piękne i starannie dopracowane. Czcionka jest odpowiednia i czytelna, kolor dobrze dopasowany do tła i nie męczący oczu. Jeśli chodzi o obrazki, to muszę przyznać Ci ogromny plus za wizerunek wilka przy początku każdego rozdziału. Nie wiem dlaczego odnoszę takie wrażenie, ale wydaje mi się, że dodaje Ci to profesjonalizmu.



Dodatkowe punkty: 5/10



No właśnie. Jeśli mowa o profesjonalizmie, to nie mogę Ci go odebrać, bo tak właśnie widzę Twoją działalność. Cały Twój blog, ‘od stóp do głów’, urzekł mnie niemożebnie. Uśmiechałam się przy tej ocenie równie często co do mojego chłopaka, gdy jesteśmy razem. Opowiadanie jest oryginalne i magiczne - dosłownie i w przenośni. W pełni zasługujesz na maksymalną ilość punktów w tej kategorii. Pietyzm, z jakim tworzysz swoją stronę, jest godny pochwały. Oby więcej takich blogów pojawiało się w onetowskiej blogosferze. Jednak z pewnością niewiele zagrozi Twojej ugruntowanej w moim przypadku pozycji. Dla mnie jesteś mistrzynią w swoim fachu. Szczerze gratuluję.



Przy całym swoim zachwycie i dobrych chęciach muszę niestety odjąć Ci pięć punktów za brak linka do Opieprzu. Jeśli jednak coś przegapiłam z racji mojego oczarowania, swój błąd z pewnością naprawię.



Podsumowanie: 51/60

Ocena celująca.

Zakochałam się w tym blogu od pierwszego wejrzenia. Wiedziałam od samego początku, że zasługuje na szóstkę. Wystawionej oceny nie żałuję i nigdy żałować nie będę. Ta ocena była dla mnie czystą przyjemnością, za co Tobie, droga Raveno, serdecznie dziękuję z całego serca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz