Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


sobota, 20 marca 2010

(571) cudnie-paskudnie



Zwarta i gotowa Atritarusza do szturmu na cudnie-paskudnie niczym niezwykła jednostka do zadańspecjalnych.



Pierwsze wrażenie – 2/10

Mam dzisiajdoskonały humor (mimo odbytej niedawno pielgrzymi do Katowic w celu wzięciaudziału w konkursie polonistycznym), co jednak nie oznacza, że będzie lekko. Onie, nie! Nie dam się stłamsić lekkiemu uczuciu doskonałego nastroju, wypatrzęwszystkie niedoskonałości i ładnie je wyeksponuję, żeby Twoje patrzałki czymprędzej je namierzyły i zlikwidowały. Oj tak, przykleję na nie wskaźniklaserowy, a Ty tylko naciśniesz guzik odpalający torpedy. I bum!

Nie mamnajmniejszego, najdrobniejszego nawet pojęcia, co też zamieszczasz na swoimblogu. Adres niewiele mi mówi pod tym względem, okrywając treść niezwykłątajemnicą. Czuję się jak wędrowiec przedzierający przez gęstą mgłę wposzukiwaniu wody pitnej i znajduje ją, gdy wpada do niezauważonego wcześniejjeziora. Z jednej strony nastawia mnie to pozytywnie, ponieważ lubię takowe niedo końca wyjaśnione sprawy, z drugiej natomiast przeraża mnie ogromna ilośćtego, co może się u Ciebie znaleźć. Trzymając przy boku cichutką nadzieję,naciskam jakże często używany lewy przycisk myszy.

Na pierwszy ogieńrzuca się na mnie kłoda w postaci belki – śliczny, wypasiony cytat, ale niewielemówiący o temacie tworu, podobnie jak adres (zmówiły się, skubane). Radzę teżdopisać autora: Stanisława Leca, gdyż jest to, jak wcześniej wspomniałam,cytat. Następnie szarżuje w moją stronę rozwarta książka z wygiętymi do środkaponiektórymi stronnicami (moje wewnętrzne ja aż skacze i burzy się zwściekłości na takie traktowanie woluminów). Potem zwracam uwagę na czarne tłozewnętrzne oraz białe wewnętrzne. Typowy układ czerń-biel z szarą czcionką nadodatek przeważnie prezentuje się schludnie i przyjemnie, lecz mam wrażenie, iżcoś jest nie tak. Pewnie to przez te pochylone jak na ścięcie literki, któremnie wydają się kanciaste. Może powinnaś pomyśleć nad zmianą stylu na bardziejzaokrąglony (o, na przykład taki Comic Sans MS, który nawet kopnięty przezkursywę wygląda jak w garniturze za tysiaka).

Po prawej stroniegapi się na mnie sporo niepotrzebnych rzeczy, którym należałoby łby poukręcać iprzypalić kikuty, aby czasem paskudy nie odrosły. Wyszukiwarka jest kompletniezbędna, ponieważ każdy, kto chciałby odszukać coś w internetowym oceaniewszedłby prędzej na google czy portal typu onet. Archiwum zakleszczyło się nablogu niczym głodny kleszcz na skórze, więc radzę użyć porządnych kleszczy lubtrucizny. „Polecone” lepiej wyglądałoby tkwiąc po lewej stronie, nad notkami, anie upchnięte w środku Sajgonu. Przydałoby się również je nieco wyeksponować,gdyż teraz nie przyciągają wzroku i wcale nie widać, iż coś jest przez Ciebieproponowane do przeczytania. „Podziękowania” także marnie wyglądają – daj im rutinoscorbinlub coś podobnego.

Całość nieprzekonała mnie zbytnio do dalszego studiowania bloga, tym bardziej doprzejścia do treści. Wszystko jest suche, pozbawione smaczku, który krzyczałby‘Czytaj! Czytaj dalej!”. Czarno-białe kolory są nawet w porządku, jednak możnaby je nieco ożywić jakąś czerwienią, zielenią czy błękitem. Czymś, coprzyciągnie skutecznie uwagę i zmusi do pozostania, zapoznania się z notkami.Jak na razie niczego takowego nie dojrzałam, a to nie rokuje dobrze naprzyszłość. Dodaj tutaj coś, zmodyfikuj nieco szablon, a będzie dobrze.

Ogólnie – nie jestemzachwycona, nie wrzeszczę z ogromnego zachwytu, nie wydaję z siebiedenerwujących pisków, które zdolne by były obudzić martwych (na przykład mojedwie niedawno zmarłe sąsiadki z dołu). Ożyw bloga, na Merlina, to każdy chętniena niego wejdzie.



Nagłówek – 1/ 5

Cóż mogę powiedziećo nagłówku? Jest to jedynie zdjęcie brutalnie potraktowanej książki, bezżadnych napisów, dodatków, ramek czy czegoś innego. Jedynym pozytywnym aspektemokazuje się jakość, której nie mogę wytknąć pikseli wielkości wieżowców czyrozmazania godnego tego Gaussa z GIMP-a. Za to przyznaję punkcik, ale i takradziłabym go zmodyfikować genetycznie. Powinien on zachęcać do zjechanianiżej, nakłaniać niczym malutki kusiciel przy uchu do przeczytania treści.



Treść – 2/10
Nigdzie ani widu, ani słychu po choćby jednym słowie o charakterze autorki. Coprawda nie zawsze takowa wzmianka musi być dołączona do bloga, jednakżewolałabym wiedzieć o niej choć odrobinkę. Wtedy mogłabym przygotować siępsychicznie na to, co ma nadejść i zapoznać się pobieżnie ze stylem pisaniaRaiji. Mówi się trudno i przechodzi do pierwszej notki.



Tu się mieści wieletreści

Na odstrzał idzie najstarszy wpis, który przeszedł już nasłodką emeryturkę, więc żal go nie będzie. Wycisnę go jak cytrynkę, zdanie pozdaniu będę katować skórzanym pejczykiem. Zatem jedziemy!

Wywnioskować łatwo można, iż to Twój drugi twór w blogowychprzestworzach. Poprzedni zawierał Twoje recenzje najróżniejszych książek,natomiast ten prócz tego ma mieścić jeszcze inne rzeczy (Asetej, nie bij!). Jakna razie ta dewiza sprawdziła się po części, gdyż bystre oczka me zobaczyłytylko jedną notkę, która odskoczyła od analizowania i przedstawienia książek.

Nie wspomnę też o tym, że połowa tej genialnej i wspaniałejnotki dotyczy trudności z dobraniem adresu. Moim skromnym zdaniem chęć zajęciatakowego, należącego już do kogoś świadczy o braku kreatywności orazoryginalności. Dopiero potrzeba czy też brak odzewu od tamtych posiadaczyzmusił Cię do wymyślenia czegoś nowego.

Przykro mi, dla mnie takie właśnie wstępy są gorsze odsplunięcia w twarz. Nie można się po prostu przedstawić, napisać o sobie cośkrótkiego i przedstawić planu działalności? To byłoby lepsze od tego bełkotu,który wniósł tylko tyle, że będziesz wstawiała na bloga recenzje. Przynajmniejwiem, z czym przyszło mi się zmierzyć.



Antoine DeSaint-Exupéry – „Mały Książę”

Wybrałam sobie tę oto recenzję ze względu na drobny fakt –czytałam tę książeczkę i osobiście przypadła mi do gustu (jak Krzyżacy, lecz teraz nie o nich, ne?).

Słyszałaś ten huk? Nie przejmuj się, to jedynie moja głowazaliczyła spotkanie trzeciego stopnia z blatem biurka. Szkoda, że nie miałampod ręką poduszki, to przynajmniej moje czoło nie nosiłoby teraz czerwonegośladu. Nieestetycznie to wygląda, ale na szczęście jutro już tego nie będzie.Przyczyną zderzenia był początek Twego dzieła (nie, to nie to kiepskiej jakościzdjęcie okładki książki. Wbrew pozorom), a dokładniej ujmując – zdania zaznaczonekursywą. Toż to dokładny, niezmieniony cytat, który szerzy się w całymInternecie i znaleźć go można chyba wszędzie, gdzie stykamy się z chociażbywzmianką o Małym Księciu. Normalnieaż się cała zaczerwieniłam, chociaż przynajmniej w tym momencie nie widać tegoszkarłatnego odbicia na moim czole. Może zamieściłaś to dlatego, ponieważ jestto w każdym innym zakątku. Może dlatego, że chciałaś wprowadzić czytelnika dopowieści. Może z powodu, o którym nawet nie śniłam. Niemniej powinnaś sama,własnoręcznie wykonać wstęp wprowadzający, inspirować się tylko innymitekstami, nie robić znaną kombinację klawiszy i heyah.

Dalsza część jest już na szczęście Twoja, co nie wymazujejednak ogromnego jak tyranozaur minusa. Nie podoba mi się sposób, w jakibudujesz swoją recenzję, co omówię niedługo w następnym punkcie. Cierpliwości.

Nie odczułam zbytnio palącej ochoty sięgnięcia po tęgimnazjalną lekturę po zapoznaniu się z Twoim wpisem. Raczej przeleciałamwzrokiem po literkach, zaś mój wspaniały Wen machnął ogonem z lekceważeniem.Malutki plusik za końcowy cytat, który ładnie zamyka notkę. I tyle.



Dwa tygodnie minęłyjak jeden dzień…

Teraz zajmę się biedną sierotką porzuconą pośród złych,zębatych stworów. Prawie natychmiast tego pożałowałam.

O ile spodobała mi się konstrukcja wpisu, o tyle słowa nietrafiły do mnie niemal w ogóle. Ot, narzekanie typowej nastolatki na brakczasu, wczesne wstawanie z łóżka i naukę. Większość naszego społeczeństwa toprzeżywa lub przeżyła, co w tym takiego wyjątkowego? Dlaczego o tym pisać, ileżosób weźmie na siebie gorzkie wyrazy rówieśniczki (lub niemal rówieśniczki)? Ojtak, jesteś biedna i wyjątkowa, ponieważ miałaś ferie i te się skończyły.Oczywiście, powiesić tych, co stworzyli szkołę (chociaż oni i tak od dawiendawno już są częścią Ziemi), nie pamiętając o tym, że bez tego postępu nadalbylibyśmy na poziomie homo habilis.



Ogółem Twoje notki nie przypadły mi do gustu, nie zachowająsię w mojej pamięci zbyt długo.


Ortografia i poprawność językowa – 7/10

Na początek znowu zwrócę uwagę na termin recenzji. Twojewpisy nie są nimi w pełni, przypominają bardziej streszczenie połączone zwłasnymi przemyśleniami, a to nie klasyfikuje się zbytnio do gatunku, którywybrałaś. Radzę zapoznać się wpierw z innymi recenzjami (najlepiej znanychpublicystów), przeanalizować je dogłębnie i pomyśleć nad swoimi tworami.

Przechodzimy do treści właściwej.



Tu się mieści wiele treści

„Na początek – mam nadzieję, że dobry – witam wszystkich,którzy tutaj trafili. :)”

Na końcu zdania wkradł Ci się okropny emotikon.



„cudnie-paskudnie to mój drugi blog.”

Tutaj natomiast „cudnie-paskudnie” nie dostało wymaganychwitaminek, czego skutkiem było niewyrośnięci „c” do odpowiednich rozmiarów.



„Nie chcę zajmować adresu, bo wiem, ile miałam zachodu ztym, by trafić na wolny i taki, który mi się spodoba. Tak, cudnie-paskudniewpierw miało mieścić się pod adresem alter-ego, aurea-dicta, memories i innych.Większość z tych, na które trafiłam były opuszczone.”

A ja tu trafiłam na powtórzenie.



„W najbliższym czasie opublikuję dawną recenzję z dawnegobloga. Recenzję pewnej niezwykłej sagi.”

Kolejne powtórzenie zakamuflowało się sprytnie.



Nadużywasz także słowa „by”. Jest tego zdecydowanie za dużojak na tak krótki wpis.



Antoine DeSaint-Exupéry – „Mały Książę”

„Myślę, że każdy z Was tego autora kojarzy właśnie dzięki”Małemu Księciu” – i że większość ten tytuł ma już przerobiony. :)”

Czy w recenzjach przewiduje się zamieszczanie uśmieszków? Boja sądzę, że nie.



„Zaraz po porannej toalecie zajmuje się wyrywaniem baobabów,gdyż gdyby pozwolił im urosnąć – mogłoby dojść do rozerwania na strzępy jegoplanety z powodu jej małych rozmiarów.”

Wepchnął się tutaj bezczelnie niepotrzebny myślnik.Zatrudnij jakieś ochroniarza.



„Na następnych stronach powieści możemy śledzić zapoznawaniesię Róży z Małym Księciem, a potem jego podróż po sąsiednich planetachzamieszkiwanych przez ludzi, których życie ogranicza się do wydawania rozkazów,picia, liczenia, pozdrawiania przechodnich, zapalania i gaszenia latarni, czyteż pisania ogromnych ksiąg.”

To zdanie jest kolosalne, długie, wijące się jak anakonda.Spokojnie można to rozdzielić na dwoje. Pożyczyć Ci topora?



„Dzięki temu nie raz i nie dwa na mojej twarzy zagościłszeroki uśmiech. :)”

O, wspomniany uśmiech pojawił się pod postacią emotikonowegoducha. Wezwać egzorcystę?



„Tego nie można nie przeczytać. :)”

Zaczynam się martwić czy to nie jakaś plaga lub nalot. Teuśmieszki są wszędzie! Niedługo przez nie dostanę rozstrojenia nerwowego iparanoi, przez którą wszystkie moje sztylety zgarnę pod poduszkę i nie będęmogła zasnąć przez całą noc.



Dwa tygodnie minęłyjak jeden dzień…

Nic? Żadnego, najmniejszego błędu? Niewiarygodne!



Nie robisz byków jak stodoły, lecz zdarzają Ci siępotknięcia, za które muszę przywłaszczyć sobie parę punktów. No już, malutkie,chodźcie do cioci Rity.

Układ – 1/5
Oczywiście zostałam przekupiona układem dwukolumnowym, który na nieszczęściezostał potraktowany jak ta biedna książka z nagłówka. Już wypisałam wcześniejuwłaszczające mu mankamenty, nie mam zamiaru powtarzać się w tej kwestii. Potraktujproszę te niedopatrzenia prądem, usmaż je i spal na popiół, a będzie git (jakto się mówi powszechnym slangiem).

Temat – 0/5

Tak, jak na niebie dużo jest obłoków podczas burzy, tak i w internetowejprzestrzeni znajdziemy mnóstwo blogów z recenzjami książek. Nie jest tooryginalny, niepowtarzalny temat, a wałkowany i obrabiany cały czas niczymrzeźba artysty, który ciągle coś do niej dodaje. Wykonanie nie grzeszywspaniałością, więc tym bardziej nie mogę przyznać tutaj punktów. Zebrało sięprzy mnie już spore ich stadko, przez co czuję się jak pasterka chroniącaowieczki przed pożarciem.

Czytelność, obrazki – 0/5

Czcionka wielkości mrówek jest tak czytelna jak hieroglify naukruszonej ścianie liczące pięć tysięcy lat. Kompozycja zaś przywodzi na myślzawalony grobowiec wielkiego faraona, który ograbiony został przez pospolitychzłodziejaszków. Wyposaż bloga w żywsze barwy i zamontuj alarm przeciwwłamaniowy, żebyś czasem znowu nie została z kłócącymi się ze sobą czernią ibielą.



Dodatkowe 0/10

Długo rozmyślałam nad tym punktem, aż wreszcie doszłam downiosku, iż nic nie przyciągnęło mojej uwagi. Żadna cząstka Twojego tworu niezasługuje na dodatkowe punkty zasilające teraz skromne stadko przy moim boku.



Podsumowanie: 13punktów.

Ocena: Mierna.

Punkciki skandują, celownik Cię namierza i… awaria sprzętu. Uważajna pole minowe, jak będziesz wracać do siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz