Estetyka
Wrażenia estetyczne 5/10
W ramach kary za adres czeka Cię kaplica, grób, larwy wygłodniałe, krzyż marmurowy i wszystkie inne niedogodności mieszkania na cmentarzu. Primo mamy tu do czynienia z paskudnym błędem gramatycznym. Jeśli chciałaś powiedzieć ,,Alex – to ja”, formą poprawną byłoby ,,Alex-it’s me”. Secundo omijając wzrokiem kompromitujący byk w adresie i usuwając ,,it me”, nadal sądziłabym, że Alex to Twoje imię, a nie bordowy króliczek, jednoosobowa grupa satanistyczna czy flaki żyrafy. Tertio oczywiście jest to Twoja decyzja, ale dyskretnie podpowiadam i szepczę cichutko do ucha, że lepiej przyjmowane są adresy polskie. Paskudna moda na adresy angielskie mnoży się i szerzy w blogowym świecie, a słowniki polskie zawierają przecież niekończący się arsenał haseł różnorodnych: cała gama przekleństw, lawina archaizmów, a słowa języka powszedniego roją się jak muchy w kanalizacji. Nietrudno o doskonałą inspirację na ciekawszy adres niż odkrywcze stwierdzenie, że Alex to ty. Na belce umieściłaś favikonę w postaci bladopomarańczowego kółeczka, pośrodku którego pyszni się Niezidentyfikowany Obiekt Zakręcony. Może to wielkie, bogate w ornamenty ,,A”, a może pomalowany fioletową farbą kawałek tasiemca? I skąd ten blady pomarańcz zadziwiający kolorystycznie jak różowy jeleń? Favikona winna zaciekawić, podszepnąć coś intrygującego do ucha, podpowiedzieć, o czym jest blog, a nie siedzieć na pomarańczowym tyłku, chwalić się fioletowym znakiem wymalowanym na brzuchu i przekazywać człowiekowi tyle samo informacji, co ślad po zabitym komarze. Tuż obok kokosi się nick autorki, co w sumie nie wnosi do naszej wiedzy żadnych ekscytujących nowości – że autorka zwie się Aleksandra, wiemy już z adresu. Umieszczenie swojego nicka na belce było zabiegiem pospolitym, zważywszy na to, iż zaułki internetu są po brzegi wypełnione najróżniejszymi cytatami, między którymi na pewno odnalazłabyś jakiś świetnie pasujący do twojej witryny. Inną opcją jest wciśnięcie siłą woli zielonego guziczka, uruchomienie kilkudziesięciu szarych komórek, intensywne wentylowanie mózgu i (co za tym idzie) główkowanie przez dobrych parę minut, a wreszcie, w efekcie, stworzenie oryginalnego przywitania czy śmiesznego hasła, ewentualnie krótkiego, banalnego wyjaśnienia, czym zamierzasz nas na blogu raczyć. Powinnaś w jakiś sposób powitać czytelników, pomachać entuzjastycznie łapką, wyszczerzyć zęby w słodkim uśmiechu (za pomocą tekstu oczywiście). Moje oczy kierują się powoli w dół strony i dochodzę do wniosku, że właśnie umarłam, a moja świadomość wybrała się na wieczny spacer w kierunku niebios. Minimalizm się tu jak widać porządnie umościł, ustanowił monarchię absolutną i rozsyła wszędzie fluidy spokoju oraz biel, biel i jeszcze raz biel. Na nagłówku puszą się gigantyczne kulfony tworzące napis „Aleksandra blog” i przez złośliwość przyprawiają mnie o konwulsyjne drgawki. Albo pisz po polsku (Blog Aleksandry), albo po angielsku, lecz poprawnie (Aleksandra’s blog). Nie widzę też sensu we wpychaniu wszędzie gdzie się da Twojego imienia. Adres, belka, nagłówek, może czas pokusić się o kreatywniejsze rozwiązanie? Wygląd owego napisu odpowiada mi w całej swej gwieździstej pełni. Romantyczne ławice złotych punkcików na fioletowym nieboskłonie i mgliste rozbłyski są dobrze dobraną kolorystycznie teksturą i zastępują brak tradycyjnego obrazka, klaszczę więc łapkami jak szalona i biję pierwsze pokłony (miejmy nadzieję, że nie ostatnie). Na nagłówku udało Ci się jakimś cudem upchnąć jeszcze adres Twojego bloga. Czcionka, owszem, miodzio z mleczkiem, ale adres możemy równie wyraźnie zobaczyć, kierując wzrok trzy centymetry wyżej. Czy lepszym rozwiązaniem nie byłoby przywitanie czytelników albo skrobnięcie paru słów o tym, co zamierzasz pisać? Pod nagłówkiem stoi na baczność i w równym szeregu oddział stron, ładnie i dyskretnie wpasowujących się w białe tło - Król i Władca, Najjaśniejszy Minimalizm, pewno podzwonił porteczkami pełnymi monet, że takie posłuszne i grzeczne. Czas na stronę estetyczną twoich tworów pisanych. Datę i tytuł oddziela prawie że niewidoczna szara krecha. Po cóż ona? A, rozumiem! To taka stylizacja na dawne czasy, blog tradycyjny, barok i ornamenty, czyż nie? Tylko po cóż jakieś fiu-bździu kreseczki, skoro reszta szablonu jest przykładem minimalizmu doskonałego, ograniczenia, wstrzemięźliwości od kształtów geometrycznych wszelkich i innych dziwactw? Kolor tytułu, owszem, nie najgorszy, trzeba za to rzucić koło ratunkowe czcionce, która jest z pewnością niepolska i całkowicie nieczytelna. Przeglądając nagłówki postów, nieraz dostawałam mentalnym bumerangiem w łepetynę i nie umiałam ich za nic odczytać. Funkcjonalność bloga burzy jeszcze (o zgrozo) ilość postów na stronie głównej. Wepchnęłaś tam wszystkie swoje dotychczasowe twory, przez co blog ciągnie się jak latynoski serial.
Grzecznie, pięknie i ładnie podczas zgłaszania oceny prosiłaś o rzucenie okiem na Twoje zdjęcia, zamieniam się więc w dobrą wróżkę (ewentualnie złotą rybkę) i spełniam twe życzenie. Oczka wypadają z oczodołów (oczywiście z zachwytu) na widok twoich zdjęć przyrody. Romantyczne pejzaże, natura, kwiaty, ogrody wychodzą Ci najpiękniej, trudno oderwać od owych fotografii wzrok. W zdjęciach swoich czworonogów, jak i ludzi, nie wyzwalasz swojej artystycznej duszy – wychodzą nijakie, niektóre wręcz takie sobie. Sugeruję umieszczać więcej zdjęć przedstawiających martwą naturę.
Podsumowując, napis na belce, adres i nagłówek powinny bezzwłocznie ulec zmianie, podobnie jak pomarańczowa favikona. Pomimo wielu niedociągnięć, kolorystyka jest przyjemna dla oka, a pierwsze wrażenie wcale nie takie straszne. Pięć punktów przyznaję ze spokojem serducha, bez chachmęcenia i naciągania.
No i cóżeś uczyniła? Pozostawiłaś przy życiu zaledwie osiem owoców swej wyobraźni, z czego dwa są krótkie jak mysie ogonki!
Ogród ożywa!
Na początku przebrnijmy przez kilka zdań (konkretniej dwa) refleksji pod tytułem ,,Jaka ta przyroda cudna! Ach, ach!”. Każde zdanie (łącznie z tytułem) kończy się wykrzyknikiem, co w moim odczuciu sugeruje, że albo rzeczywiście wczuwasz się w opis duszą oraz ciałem, albo nie kontrolujesz użycia znaków interpunkcyjnych i siła nadprzyrodzona ciągnie Twoje paluszki do Shifta oraz górnej jedynki. Teraz rozpoczyna się opowieść o tej złej stronie życia, czyli „maleńkim stresie” oraz niedolach, które czyhają na niewinne dziewczęcia w postaci apelu na trzeciego maja. Przerażające potwory zwane nauczycielami postawiły przed nimi trudne zadanie, a mianowicie wprowadzenie wszystkich nieznośnych kolegów w stan otumanienia, powagi i głębokich przemyśleń. Nie, nie chodzi o opium, na szkolną społeczność ma zadziałać magia poezji (rozwiązanie zgoła trudniejsze). Kolejna stresująca Cię sprawa, to liczne występy taneczne. Dowiadujemy się, gdzie i kiedy się odbędą oraz co możecie wygrać. Dane personalne podałaś już wcześniej, wiemy jak się zwiesz, w jakiej miejscowości mieszkasz. Pragniesz może, żeby któryś z twoich zagorzałych czytelników przyjechał popatrzeć? Nagle BACH! Temat zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni i lądujemy z powrotem w samym środku twoich przemyśleń o pięknej przyrodzie, zielonej trawce i śpiewie wróbelków. Efektem jest zbiór ślicznych zdjęć, krótka prośba o ocenienie, które z nich najlepiej się udało, i jeszcze jedno zdanie pobrzmiewające dokładnie tak samo jak wcześniejsze refleksje o urodzie twego ogrodu. Post podsumowujesz krótkim opisem swojego dnia i szybkim przedstawieniem tematów filmików, które w czasie najbliższym zamierzałaś dodać, lecz z nieznanych mi powodów nie dodałaś. Podoba mi się język, którym piszesz. Wyłapałam może dwa wyrażenia slangowe, a przed szkłami okularów przemknęły cichutko jakieś samotne błędy językowe (o tym w „Poprawności”). Czasami używasz mało znanych, ale ładnych słów (na przykład „mamony”, „natchnione do życia”), a pomimo opisywania wydarzeń banalnych, treść ciekawi nawet, nawet. Żeby Cię tu nie przechwalić, dodam na pocieszenie (moje), że czasem piszesz trochę nieskładnie. No, Mabeemko, usatysfakcjonowana? To lecimy dalej!
Lżej
Zanim myśl przewodnia posta zdąża się porządnie rozwinąć, zbaczasz pięknie na temat seminarium swojej mamy i odeszłabyś zapewne bardzo daleko, gdyby nie determinacja i samozaparcie. W porę dostrzegłaś zagrożenie, szybkim ruchem (w tym wypadku słowem) unicestwiłaś próbę zejścia z objętej drogi. Owym decydującym słowem jest napisane z literówką „Kurcze”, którym to od razu zrażasz mnie do siebie jak spleśniała kanapka upojnym zapachem. Odkrywamy, dlaczego to w tytule zawitał przysłówek ,,lżej”. Chodzi mianowicie o pewnego rodzaju swobodę, która cechuje życie w szkole pod koniec roku, o przyzwolenie na zdjęcie obrzydliwych mundurków (nie łudzę się, nie ma na świecie mundurku ładnego) i o lżejsze tornistry (opisując je, autorka zaczyna się gubić i kluczyć). Stosunkowo niewiele, lecz właśnie tyle przykładów lekkiego życia zostało przytoczonych. Cóż to jest, brak pomysłów? A może chęć jak najszybszego przejścia do opisywania zjawisk meteorologicznych, zachodzących w twoich okolicach? „(...) bez sensu by było, gdyby łaskawa ,,Pani Natura'' miała nas zaskakiwać tak głupią zmianą pogody!". Ale widzisz, ta Pani Natura to taka zła kobita, egoistka klasy najwyższej, co tka sobie głupie sukienki z bla, bla, bla jesiennych listków i bla, bla, bla śnieżynek, tylko jak ma ochotę i nic ją nie obchodzi jakaś mała, człowiecza istota, a pomimo licznych próśb i nawoływań nie chce się uparta podać do dymisji. Jak widać, nie pragniesz (ku memu niezadowoleniu) dyskutować nad niewątpliwymi atutami i defektami pani Natury, wolisz zdać pokrótce relację z wycieczki do popularnego wśród młodzieży sklepu ,,Cropp”. Relację wyjątkowo zdawkową, bowiem informujesz jedynie, że tam byłaś. Wyczerpałaś temat, oj, wyczerpałaś. Ogólnie stwierdzam, że post jest zdecydowanie gorszy niż poprzedni, ni pies, ni wydra, błąd na błędzie.
Mój nowy piesek Nero
Oho, dużo tu literek upchnęłaś. Ciekawi mnie tylko czy sensownie? W pierwszych zdaniach informujesz nas, że powodem „długiej nieobecności” na blogu jest oczywiście zmora szóstoklasistów – zakończenie roku i chudy pasek w biało-czerwonym kolorze, wydrukowany na błękitnej kartce papieru. Dopiero potem mamy przyjemność poznać głównego bohatera tego wpisu. Proszę o uwagę, na scenę wchodzi psi panicz Nero! Dziwnym zbiegiem okoliczności, a może za sprawą telepatii lub więzi umysłowych, cała rodzina autorki wybrała imię jednogłośnie, co na przykład w moim domu jest jedynie marzeniem ściętej głowy. Drugi psi domownik, Nelly, patrzyła z początku na Nero krzywym okiem, potem jednak radykalnie zmieniła nastawienie i cała historia ma tutaj happy end. Historia tak, ale nie post, ponieważ Aleksandra postanowiła uraczyć nas jeszcze swoimi odczuciami oraz refleksjami na temat pupilów. Ogólny zarys jej wypowiedzi mówi, że ma w posiadaniu psy cudowne, słodkie i bezkonkurencyjne. Patrząc na umieszczone potem zdjęcia, myślą, która natrętnie dobija się mi do głowy, nie jest ,,Ale one piękne!”, lecz ,,Jak ona je do diaska rozróżnia?!”, a o tym niestety w dalszej części posta nie napisano. Zamiast tego dowiadujemy się, że psy otrzymują od swej właścicielki równomierne dawki miłości oraz uwielbienia. Kiwam główką z uznaniem, pomimo dość licznych błędów wszystko powiedziane ładnie i sensownie, choć momentami przydługo. Zwierząt futerkowych wybitnym uwielbieniem nie darzę, ale dla wielbicieli tychże istotek rozmiarów niewielkich, post wydaje się być zapewne wciągający i potwierdza ich ścisłą zażyłość ze zwierzętami.
MobileBlog zaległości
Co ma piernik do wiatraka, cukierek do Odry, spódnica do świeczki, a mobileblog do Twojego bloga? Mobileblog to inaczej blog o urządzeniach mobilnych, więc albo ja jestem ślepa doszczętnie, że nie widzę powiązania, albo Ty raczysz nas tytułami przypadkowymi, co się zdecydowanie nie chwali. Coś mi się jedynie jarzy, że może chodziło o zdjęcia robione telefonem, który zalicza się do urządzeń mobilnych w pełni, ale tytuł tak czy siak dziwaczny, jeśli spojrzeć na treść. Tekst zaczyna się od ubogiego w słowa wyjaśnienia, czemu jesteś „padnięta”, a następnie ogranicza się do krótkich wstawek pomiędzy kolejnymi kolażami. Nie omieszkam wspomnieć, że zaimponowało mi, iż obramowania zdjęć w twoim kolażu zostały stworzone z tego samego motywu co kulfony na nagłówku. To bardzo dużo i pozytywnie mówi o Twojej staranności. Podpisy zrobiłaś w sposób oryginalny. Króciutki opis każdego zdjęcia oddzieliłaś serduszkiem, misternie to wygląda, że hoho! Dłuższy tekst pojawia się dopiero po kolażu złożonego ze zdjęć pewnego kanadyjskiego młodzika, w którym kocha się połowa istot ludzkich płci żeńskiej do lat osiemnastu (druga połowa chciałaby go zabić). Aleksandra oznajmia wszem i wobec, że jest (jak to się teraz mówi) belieber od dłuższego czasu, a potem gasi wszelki ludzki entuzjazm, informując, że ,,o tym porozmawiamy kiedy indziej :)”. Teraz czas na zbitkę przypadkowych zdań, w których poruszane są takie fascynujące tematy jak długo obiecywany filmik, ukochane pieski i zakupy. Moja irytacja pogłębia się natomiast z każdym słowem, w którym autorka stosuje niepotrzebne literki. Po cóż to komu? ,,Muuuszę” od razu skojarzyło mi się z muczeniem krowy. ,,Przeeeeeeezadowolona” z powodu powtórzonego ,,e” przywodzi na myśl słowo ,,przeć”, z którego wędrujemy już do prostackiego skojarzenia ze zwykłym wydalaniem. ,,Spoooro” z niczym mi się nie skojarzyło, ale irytacja pozostała. Masz ci, pożal się Boże, los. Przed ostatecznym pożegnaniem powtarza się jeszcze seria narzekań na nieludzkie zmęczenie i na tym post się kończy (omijam wzrokiem nieznośne postscriptum).
Better
Przysięgam na Boga, że kiedyś uduszę człowieka, który wymyślił, ażeby ustanowić język angielski językiem międzynarodowym. Piętrzą się teraz w Polsce angielskie tytuły, napisy, hasła, adresy, a ten, kto po angielsku nie mówi, jest skazany na wieczną niewiedzę. ,,Better” oznacza tyle co lepiej i nie mam pojęcia, czym jest lepsze od swojego polskiego odpowiednika. Brzmi modniej, fajniej? To trzeba wziąć tyłek w troki, pomyśleć i dojść do wniosku, że wyróżniać się solidarnością wobec języka ojczystego nie jest tak źle! W poście opowiadasz o tym, że Twój wujek jest zawodowym fotografem, o jego sposobach na dobre zdjęcia oraz o zawiłych gałązkach Twojego drzewa genealogicznego. Zwyczajny post o wydarzeniach minionego dnia. „Porobiłam kilka zdjęć lustrzanką wujka i z efektu jestem strasznie zadowolona, gdyż wziął ze sobą właśnie swój najlepszy sprzęt”, ubarwiony przemyśleniami natury życiowej. „Na pewno byłoby dziadkowi przykro, widząc łzy każdego z naszej rodziny, więc mam nadzieję, że cieszy się, że chociaż ja z rodzicami trochę odreagowaliśmy”.
Czas na parę szczegółów, których ominąć nie sposób. Po cóż na początku każdego posta umieszczasz informację, że jesteś jego autorką? O ile dobrze się orientuję, bloga piszesz tylko i wyłącznie ty, a ten zabieg ma sens, jeżeli współtwórców jest kilku. Ba! Czasem, pomimo tej niepotrzebnej informacji, podpisujesz się po raz drugi. Kolejna sprawa to emotikonki w notorycznym użyciu, ciągle zabiegane, wszędzie upychane. Uczucia powinien wyrażać sam tekst, a nie dziwaczna konstrukcja dwukropka i nawiasu. Rzecz to całkowicie zbędna, więc każ im z łaski swojej spakować manatki i wynieść się w trybie natychmiastowym.
Kolej na podsumowanie ostateczne, proszę więc otworzyć oczka, odetkać uszka, wyciągnąć palucha z nosa i uważać! Aleksandro, Twoje posty wypadają... różnie. Potrafisz pisać ciekawie, ale zdarza Ci się też przynudzać niemiłosiernie. Najlepiej wychodzą Ci refleksje, w których może i z błędami, ale umiejętnie potrafisz wyrazić swoje uczucia. Gorzej z opisami i streszczeniami jakichś wydarzeń, które robią się po prostu mętne i nudne. Pamiętnik nie powinien polegać na schemacie ,,wstałam, zjadłam, poszłam, zjadłam, wróciłam, rozmawiałam, napisałam, poszłam, zasnęłam”, bo robi się nudny jak flaczki z olejem. Z Tobą nie jest jeszcze tak źle, ale kiedy próbujesz opisywać jakąś wycieczkę albo uroczystość, niebezpiecznie się do owego schematu zbliżasz. Ogólnie rzecz biorąc, Twój styl pisania jest więcej niż zadowalający, zabieram więc jedynie siedem punktów.
Oryginalność 0/5
Zarówno blogów z refleksjami jak i pamiętników jest w sieci milion i jeszcze jeden na dokładkę. Spośród standardowej szkoły, życia, hobby, odczuć, zakupów i zdjęć tematyka Twojej witryny niczym specjalnym się nie wyróżnia. Przyznać więc punktów za oryginalność bez fałszerstw i chachmęcenia nie mogę.
Poprawność 2/10
Jak na osiem postów, udało Ci się narobić całkiem sporo błędów wszelakich. Od interpunkcji, przez gramatykę, po ortografię, po prostu padam do nóżek!
„Chciałbym by mimo zmian”. Literka Ci umknęła i płeć podmieniła, a przed ,,by” przecinek jest niezbędny.
„Potem przyszły myśli, o zmianie adresu bloga i usunięcia starych notek”. Przecinek jest całkowicie zbędny, a po drugie usunięciu, nie usunięcia.
„Na nazwa, niby banalna”. Myślę, że chodziła Ci o słowo ,,ta”.
„Może to, co piszę jest takie... oklepane<?> ale, to prawda”. Wskazane jest wstawić przecinek pomiędzy ,,piszę” i ,,jest”, wklepać kolejny przed ,,ale”, a następnie usunąć przecinek z przed ,,to prawda". Poza tym, po cóż znak zapytania w czymś, czego nawiasem nazwać nie można?
„Połówki. puki co, stety, niestety muszę je nosić”. Pisze się ,,póki”, a nie ,,puki” i powinno zaczynać się wielką literą. Uznam, że „stety-niestety” to Twój neologizm i nie będę się go czepiać. Doceń łaskę Mabeemki!
„Jutro kręcę filmiiiiik”. Nie zauważone przeze mnie wcześniej, idiotyczne przeciąganie literki w kolejnym wyrazie.
„Mówimy tam wiersze, i naszym zadaniem jest trochę wprowadzić inną atmosferę”. Przed ,,i”, w takim kontekście, przecinków nie stawiamy, a poprawna wersja brzmi ,,Naszym zadaniem jest wprowadzić trochę inną atmosferę”.
„Chodzi o powagę, i głębokie przemyślenia”. Kolejny przecinek przed ,,i”.
„Chyba nigdy nie słyszałam, czytałam tak dziwacznego wiersza”. Albo słyszałaś, albo czytałaś, znaczenie będzie to samo.
„Kolejna rzecz, jaką się denerwuje”. Brak mi tutaj ogonka na końcu ,,denerwuję”.
„Wyszłam na dwór, na mój ogród”. Patrzysz na ogród, ale wychodzisz do ogrodu.
„Wszystko w okół takie kolorowe”. Wokół piszemy razem.
„Teraz się pożegnam i do zobaczenia, usłyszenia niebawem !”. Albo do zobaczenia, albo do usłyszenia, pożegnanie nie ma znowu takiego wielkiego znaczenia. Przed wykrzyknikiem spacji nie stawiamy.
„Tydzień temu pojechałam z rodzicami i bratem po... Szczeniaczka”. W tym wypadku, wielka litera po trzech kropkach jest zbędna całkowicie.
„Myślała pewnie, bo tylko się domyślałam, że to jakaś zabawka”. Trzeba zmienić kolejność myśli wypowiadanych w zdaniu, bo brzmi jakbyś to Ty się domyślała, że to jakaś zabawka. Proponuję „Domyślałam się, że myślała, iż to jakaś zabawka.”, co i tak nie jest do końca poprawne, bo występuje tu jeszcze paskudne powtórzenie: domyśleć i myśleć mają ten sam temat.
„Na prawdę, te psy mają w sobie coś”. Chodziło chyba o naprawdę.
„No ale”. A potem bez żadnego znaku interpunkcyjnego zaczynasz nowy akapit. Przydałaby się kropka.
„Nero ma... 9 tygodni ale rośnie jak na drożdżach”. Trzy kropki są niepotrzebne, a przed ,,ale” postaw przecinek.
„Robione bodajże dzień po przywiezieniu Nero”. Brakuje kropki.
„Ktoś zadał mi na asku, chyba pytanie”. ,,Chyba pytanie” oznacza, że nie jesteś pewna czy to jest pytanie, czy ucho zająca. Proponuję: ,,Chyba ktoś zadał mi na asku pytanie.”.
„Od razu odpowiedziałam, ze to kompletna”. Sądzę, że miałaś na myśli ,,że”.
„baaardzo, baardzo, baardzo go kocham”. Za dużo ,,a”.
„Pojawiają się automatycznie i nawet nie pojawiają mi się w ,,kolejce'' do moderacji”. Powtórzenie słowa ,,pojawiać się”.
„Heej”. Za dużo ,,e”.
„prac licencjackich ale moja mama”. Między licencjackich i ale musi być przecinek.
„muszę przyznać, że chyba jak każdemu, uwielbiam”. Muszę przyznać, że chyba jak KAŻDY.
„Pieniądze( i to nie ,,małe) wysłane”. Skąd cudzysłów? Niemałe pisze się razem.
„Czeeść”. Za dużo ,,e”.
„Wydaje mi się, ze zdjęcia są lepszym rozwiązaniem”. Na końcu brakuje kropki, a ponownie zamiast ,,że” napisałaś ,,ze”.
„Ja teraz na prawdę uciekam”. Znowu przebrzydłe ,,naprawdę”.
„Pozdrowionko, i jedno zdjęcie”. Usuń przecinek sprzed ,,i”.
„Zostało skradzione! jeżeli ktoś chce”. Zaczynamy zdanie wielką literą.
„Bo puki co siedzę”. Powtarzam, póki przez o z kreską.
„Hej hej”. Jeżeli już koniecznie chcesz powtórzyć, rozdziel przecinkiem.
„Bo było by to głupie”. ,,Byłoby” piszemy razem.
„Dowiedziałam się, że mam kilka kuzynek z Lwówka (niedaleko Zbąszynia :) ) które są tak: jedna ma 14 i 13 lat,dwie mają 20 i jedna ma chyba 11”. Tutaj uwag trochę więcej. Przed ,,które” przecinek, nie możesz powiedzieć w tym wypadku, że ,,są tak”, a jedna nie może mieć jednocześnie 14 i 13 lat. Moja wersja: Dowiedziałam się, że mam kilka kuzynek z Lwówka (niedaleko Zbąszynia). Jedna z nich ma 14 lat, druga 13, dwie mają po 20, a jeszcze inna 11.
„Gdzies muszę”. Gdzieś muszę.
„bloggowanie, i wszystko”. Przed ,,i” nie ma przecinka.
„Nienawidzi kopiarstwa, i udawania kogoś”. To samo.
„Takie wiadomości zwyczajnie ignoruje”. Ignoruję.
„Ale nie małej”. Niemałej piszemy razem.
Pilnuj znaków interpunkcyjnych, bo kropki i przecinki lubią Ci uciekać. Często przez nieuwagę zapominasz o polskich znakach, a zdarza się, że wali Ci się cała składnia zdania. Wychwyciłam jedynie dwa powtarzające się błędy ortograficzne ,,póki” i ,,naprawdę”, co nie jest znowu wynikiem tragicznym. Jak na taką ilość postów, pomyłek jest jednakowoż zdecydowanie za wiele, otrzymujesz więc jedynie dwa punkty.
Czas na prawą kolumnę, która odróżnia się od białego tła kolorem szczurzego futerka. Irytują mnie w niej jaskrawo-błękitne tytuły ramek, pasujące do bloga niczym pasiaste skarpetki do delikatnych sandałków. Na samym szczycie kolumny mamy do czynienia z kochaną, praktycznie obowiązkową już na blogach-pamiętnikach, ramką ,,O mnie”. Na umieszczonym nad nią zdjęciu występujesz w charakterze romantycznej i zasmuconej, co podkreślają czarno-białe kolory. Fotografia nie współgra nijak z tekstem, w którym opisujesz się jako szaloną dziewczynę z wyobraźnią. Poza tym drobnym szczegółem ramka zdecydowanie przypadła mi do gustu. Zwłaszcza ze względu na krótki a treściwy opis Twojego charakteru i upodobań. Choć wolałabym, abyś pisała o sobie w pierwszej osobie. Pisanie w ,,O mnie” w trzeciej osobie jakiś idiota już u zarania dziejów blogspota wyprzedał, a bloggerzy rzucili się na niego niczym tłum harpii krwiożerczych. Niestety, estetykę ramki kiełbasi bardzo umiejętnie niesmaczna czcionka, w której brak polskich znaków, przez co tekst robi się kompletnie nieprzejrzysty i trudny do odczytania. W ramce ,,Kontakt” Twój adres mail okazał się nie być wpisany jak zwykły, ludzki tekst, lecz wklejony w postaci obrazka (stąd białe tło). I po cóż to? Dla zawijasowatych literek? Czcionka, której użyłaś, jest praktycznie nieczytelna, więc jeśli ktoś naprawdę chce się z Tobą skontaktować, ma problem rozmiaru słonia. Dalej lecimy standardem, to znaczy mamy takie codzienne cudeńka jak ,,Obserwatorzy”, ,,Ulubione” (moim zdaniem powinnaś je umieścić w zakładce lub podstronie, wyglądają nieestetycznie), ,,Archiwum”, Twój Facebook i wreszcie ramka ,,Polecam!”, z którą spotkałam się po raz pierwszy w życiu i która do gustu w żadnym razie mi nie przypadła. Po co wklejać linki do ogólnodostępnych sklepów? Jeżeli ktoś ma ochotę kupić sobie jakiś wisiorek czy inny zapychacz szuflad, nie zapyta o sklep i cenę Ciebie, lecz najmilszego wujaszka wszystkich internautów. Ramka ,,Polecam!’’ jest blogu potrzebna tyle, co ludziom drugi nos na czole i robi z kolumny przebrzydły misz-masz. O dziwo, to nie wszystkie dostępne dodatki. Są jeszcze estetyczne strony pod nagłówkiem. Naprzód przepchnęła się strona główna i bardzo dobrze, spotkałam się z wieloma blogami, w których ku mej irytacji, tło ją z premedytacją zeżarło (za namową autorów). Dalej zakładka ,,About’’, którą niestety muszę porządnie zrugać za angielski tytuł. Dobrze, że przynajmniej pisałaś w niej narracją pierwszoosobową. A, przepraszam najmocniej! Tekst w niej zawarty został przez Ciebie podzielony na trzy części. W pierwszej (,,O mnie” się zwie) rzeczywiście, na pochwałę zapracowałaś. W ,,O blogu” piszesz już niestety ,,Autorka jest dumna”, a w ,,Zdjęcia robię” wracasz z powrotem do pierwszej osoby. Pomieszanie z poplątaniem na zagmatwaniu. Podobnie z zakładką ,,Kontakt”, w której umieszczasz link do swojego Facebooka, chociaż jest już w prawej kolumnie, do Aska oraz Twittera, pomimo że obaj mizdrzą się tuż obok jako kolejne zakładki. Jedyną nowością jest GaduGadu, a dla samotnego słoneczka z ośmiorgiem czerwonych łapek-zabójców nie warto poświęcać całej podstrony. Drugą możliwością jest usunięcie zakładek Aska i Twittera, a pozostawienie linków w ,,kontakcie”, chyba że te monstrualne ilości podstron są Ci potrzebne dla zapchania pustego miejsca, żeby wszystko ślicznie wyglądało, tralala! Reszta zakładek to linki do twoich kont na innych serwisach, czyli różne Youtube, Blogowiny i inne dziwactwa, a że działają czynnie, sprawdziłam osobiście, i chyba z trudem powstrzymam się od zapytania, po jakiego borowika te wszystkie konta pozakładałaś? Ostatni dodatek to czerwona cegiełka umieszczona z lewej strony, na której odcisnął się ślad po karzełku tańczącym labado oraz cyferka ,,1”. Aż się rumienię, zażenowana, czyżby to jakiś podstawowy, blogowy dodatek, którego nie znam po dziś dzień? Ładnie to tak wytykać mi paluchem czarne dziury w wykształceniu? Klikam dwa razy z serduszkiem bijącym intensywnie i doznaję zawodu na skalę światową. Toż to zwykli użytkownicy online, połączeni ze statystyką ogólną, jak życie kocham! Targa to niemiłosiernie człowiecze poczucie kolorystyki, a sprawdziłam, da się łatwo zmienić barwę czerwonego kloca na jakieś lawendy, błękitki, czy co tam chcesz. Jeszcze łatwiej tę wadliwość w formie najczystszej podmienić na blogspotowy odpowiednik, który przynajmniej działa solidnie i bez zarzutów.
Ogólnie rzecz biorąc, pomimo swego zamiłowania do minimalizmu, umieściłaś na blogu wszystkie możliwe dodatki, z których część jest całkowicie zbędna. Dwa punkty otrzymujesz jedynie za to, że o dziwo nie psują wyglądu witryny.
Punkty dodatkowe 2/5
Za piękne fotografie przyrody, kwiatków-bratków, słoneczka i pajęczynek. O, i jeszcze romantycznych jeziorek, jakże mogłam nie pamiętać!
Podsumowanie: 29 pkt.
Ocena: dostateczna
Aleksandro, popracuj w szczególności nad szczegółami estetyki swojego bloga. W twoim przypadku to właśnie one zadecydowały o nie najwyższej punktacji. Nie lekceważ też poprawności, bo błędów popełniasz stanowczo za wiele. Masz duży potencjał, a Twoje twory, jak na internetowy pamiętnik, są pisane całkiem nieźle.
Życzę powodzenia w dalszym blogowaniu!
Podsumowując, napis na belce, adres i nagłówek powinny bezzwłocznie ulec zmianie, podobnie jak pomarańczowa favikona. Pomimo wielu niedociągnięć, kolorystyka jest przyjemna dla oka, a pierwsze wrażenie wcale nie takie straszne. Pięć punktów przyznaję ze spokojem serducha, bez chachmęcenia i naciągania.
Posty
Treść 18/25No i cóżeś uczyniła? Pozostawiłaś przy życiu zaledwie osiem owoców swej wyobraźni, z czego dwa są krótkie jak mysie ogonki!
Ogród ożywa!
Na początku przebrnijmy przez kilka zdań (konkretniej dwa) refleksji pod tytułem ,,Jaka ta przyroda cudna! Ach, ach!”. Każde zdanie (łącznie z tytułem) kończy się wykrzyknikiem, co w moim odczuciu sugeruje, że albo rzeczywiście wczuwasz się w opis duszą oraz ciałem, albo nie kontrolujesz użycia znaków interpunkcyjnych i siła nadprzyrodzona ciągnie Twoje paluszki do Shifta oraz górnej jedynki. Teraz rozpoczyna się opowieść o tej złej stronie życia, czyli „maleńkim stresie” oraz niedolach, które czyhają na niewinne dziewczęcia w postaci apelu na trzeciego maja. Przerażające potwory zwane nauczycielami postawiły przed nimi trudne zadanie, a mianowicie wprowadzenie wszystkich nieznośnych kolegów w stan otumanienia, powagi i głębokich przemyśleń. Nie, nie chodzi o opium, na szkolną społeczność ma zadziałać magia poezji (rozwiązanie zgoła trudniejsze). Kolejna stresująca Cię sprawa, to liczne występy taneczne. Dowiadujemy się, gdzie i kiedy się odbędą oraz co możecie wygrać. Dane personalne podałaś już wcześniej, wiemy jak się zwiesz, w jakiej miejscowości mieszkasz. Pragniesz może, żeby któryś z twoich zagorzałych czytelników przyjechał popatrzeć? Nagle BACH! Temat zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni i lądujemy z powrotem w samym środku twoich przemyśleń o pięknej przyrodzie, zielonej trawce i śpiewie wróbelków. Efektem jest zbiór ślicznych zdjęć, krótka prośba o ocenienie, które z nich najlepiej się udało, i jeszcze jedno zdanie pobrzmiewające dokładnie tak samo jak wcześniejsze refleksje o urodzie twego ogrodu. Post podsumowujesz krótkim opisem swojego dnia i szybkim przedstawieniem tematów filmików, które w czasie najbliższym zamierzałaś dodać, lecz z nieznanych mi powodów nie dodałaś. Podoba mi się język, którym piszesz. Wyłapałam może dwa wyrażenia slangowe, a przed szkłami okularów przemknęły cichutko jakieś samotne błędy językowe (o tym w „Poprawności”). Czasami używasz mało znanych, ale ładnych słów (na przykład „mamony”, „natchnione do życia”), a pomimo opisywania wydarzeń banalnych, treść ciekawi nawet, nawet. Żeby Cię tu nie przechwalić, dodam na pocieszenie (moje), że czasem piszesz trochę nieskładnie. No, Mabeemko, usatysfakcjonowana? To lecimy dalej!
Lżej
Zanim myśl przewodnia posta zdąża się porządnie rozwinąć, zbaczasz pięknie na temat seminarium swojej mamy i odeszłabyś zapewne bardzo daleko, gdyby nie determinacja i samozaparcie. W porę dostrzegłaś zagrożenie, szybkim ruchem (w tym wypadku słowem) unicestwiłaś próbę zejścia z objętej drogi. Owym decydującym słowem jest napisane z literówką „Kurcze”, którym to od razu zrażasz mnie do siebie jak spleśniała kanapka upojnym zapachem. Odkrywamy, dlaczego to w tytule zawitał przysłówek ,,lżej”. Chodzi mianowicie o pewnego rodzaju swobodę, która cechuje życie w szkole pod koniec roku, o przyzwolenie na zdjęcie obrzydliwych mundurków (nie łudzę się, nie ma na świecie mundurku ładnego) i o lżejsze tornistry (opisując je, autorka zaczyna się gubić i kluczyć). Stosunkowo niewiele, lecz właśnie tyle przykładów lekkiego życia zostało przytoczonych. Cóż to jest, brak pomysłów? A może chęć jak najszybszego przejścia do opisywania zjawisk meteorologicznych, zachodzących w twoich okolicach? „(...) bez sensu by było, gdyby łaskawa ,,Pani Natura'' miała nas zaskakiwać tak głupią zmianą pogody!". Ale widzisz, ta Pani Natura to taka zła kobita, egoistka klasy najwyższej, co tka sobie głupie sukienki z bla, bla, bla jesiennych listków i bla, bla, bla śnieżynek, tylko jak ma ochotę i nic ją nie obchodzi jakaś mała, człowiecza istota, a pomimo licznych próśb i nawoływań nie chce się uparta podać do dymisji. Jak widać, nie pragniesz (ku memu niezadowoleniu) dyskutować nad niewątpliwymi atutami i defektami pani Natury, wolisz zdać pokrótce relację z wycieczki do popularnego wśród młodzieży sklepu ,,Cropp”. Relację wyjątkowo zdawkową, bowiem informujesz jedynie, że tam byłaś. Wyczerpałaś temat, oj, wyczerpałaś. Ogólnie stwierdzam, że post jest zdecydowanie gorszy niż poprzedni, ni pies, ni wydra, błąd na błędzie.
Mój nowy piesek Nero
Oho, dużo tu literek upchnęłaś. Ciekawi mnie tylko czy sensownie? W pierwszych zdaniach informujesz nas, że powodem „długiej nieobecności” na blogu jest oczywiście zmora szóstoklasistów – zakończenie roku i chudy pasek w biało-czerwonym kolorze, wydrukowany na błękitnej kartce papieru. Dopiero potem mamy przyjemność poznać głównego bohatera tego wpisu. Proszę o uwagę, na scenę wchodzi psi panicz Nero! Dziwnym zbiegiem okoliczności, a może za sprawą telepatii lub więzi umysłowych, cała rodzina autorki wybrała imię jednogłośnie, co na przykład w moim domu jest jedynie marzeniem ściętej głowy. Drugi psi domownik, Nelly, patrzyła z początku na Nero krzywym okiem, potem jednak radykalnie zmieniła nastawienie i cała historia ma tutaj happy end. Historia tak, ale nie post, ponieważ Aleksandra postanowiła uraczyć nas jeszcze swoimi odczuciami oraz refleksjami na temat pupilów. Ogólny zarys jej wypowiedzi mówi, że ma w posiadaniu psy cudowne, słodkie i bezkonkurencyjne. Patrząc na umieszczone potem zdjęcia, myślą, która natrętnie dobija się mi do głowy, nie jest ,,Ale one piękne!”, lecz ,,Jak ona je do diaska rozróżnia?!”, a o tym niestety w dalszej części posta nie napisano. Zamiast tego dowiadujemy się, że psy otrzymują od swej właścicielki równomierne dawki miłości oraz uwielbienia. Kiwam główką z uznaniem, pomimo dość licznych błędów wszystko powiedziane ładnie i sensownie, choć momentami przydługo. Zwierząt futerkowych wybitnym uwielbieniem nie darzę, ale dla wielbicieli tychże istotek rozmiarów niewielkich, post wydaje się być zapewne wciągający i potwierdza ich ścisłą zażyłość ze zwierzętami.
MobileBlog zaległości
Co ma piernik do wiatraka, cukierek do Odry, spódnica do świeczki, a mobileblog do Twojego bloga? Mobileblog to inaczej blog o urządzeniach mobilnych, więc albo ja jestem ślepa doszczętnie, że nie widzę powiązania, albo Ty raczysz nas tytułami przypadkowymi, co się zdecydowanie nie chwali. Coś mi się jedynie jarzy, że może chodziło o zdjęcia robione telefonem, który zalicza się do urządzeń mobilnych w pełni, ale tytuł tak czy siak dziwaczny, jeśli spojrzeć na treść. Tekst zaczyna się od ubogiego w słowa wyjaśnienia, czemu jesteś „padnięta”, a następnie ogranicza się do krótkich wstawek pomiędzy kolejnymi kolażami. Nie omieszkam wspomnieć, że zaimponowało mi, iż obramowania zdjęć w twoim kolażu zostały stworzone z tego samego motywu co kulfony na nagłówku. To bardzo dużo i pozytywnie mówi o Twojej staranności. Podpisy zrobiłaś w sposób oryginalny. Króciutki opis każdego zdjęcia oddzieliłaś serduszkiem, misternie to wygląda, że hoho! Dłuższy tekst pojawia się dopiero po kolażu złożonego ze zdjęć pewnego kanadyjskiego młodzika, w którym kocha się połowa istot ludzkich płci żeńskiej do lat osiemnastu (druga połowa chciałaby go zabić). Aleksandra oznajmia wszem i wobec, że jest (jak to się teraz mówi) belieber od dłuższego czasu, a potem gasi wszelki ludzki entuzjazm, informując, że ,,o tym porozmawiamy kiedy indziej :)”. Teraz czas na zbitkę przypadkowych zdań, w których poruszane są takie fascynujące tematy jak długo obiecywany filmik, ukochane pieski i zakupy. Moja irytacja pogłębia się natomiast z każdym słowem, w którym autorka stosuje niepotrzebne literki. Po cóż to komu? ,,Muuuszę” od razu skojarzyło mi się z muczeniem krowy. ,,Przeeeeeeezadowolona” z powodu powtórzonego ,,e” przywodzi na myśl słowo ,,przeć”, z którego wędrujemy już do prostackiego skojarzenia ze zwykłym wydalaniem. ,,Spoooro” z niczym mi się nie skojarzyło, ale irytacja pozostała. Masz ci, pożal się Boże, los. Przed ostatecznym pożegnaniem powtarza się jeszcze seria narzekań na nieludzkie zmęczenie i na tym post się kończy (omijam wzrokiem nieznośne postscriptum).
Better
Przysięgam na Boga, że kiedyś uduszę człowieka, który wymyślił, ażeby ustanowić język angielski językiem międzynarodowym. Piętrzą się teraz w Polsce angielskie tytuły, napisy, hasła, adresy, a ten, kto po angielsku nie mówi, jest skazany na wieczną niewiedzę. ,,Better” oznacza tyle co lepiej i nie mam pojęcia, czym jest lepsze od swojego polskiego odpowiednika. Brzmi modniej, fajniej? To trzeba wziąć tyłek w troki, pomyśleć i dojść do wniosku, że wyróżniać się solidarnością wobec języka ojczystego nie jest tak źle! W poście opowiadasz o tym, że Twój wujek jest zawodowym fotografem, o jego sposobach na dobre zdjęcia oraz o zawiłych gałązkach Twojego drzewa genealogicznego. Zwyczajny post o wydarzeniach minionego dnia. „Porobiłam kilka zdjęć lustrzanką wujka i z efektu jestem strasznie zadowolona, gdyż wziął ze sobą właśnie swój najlepszy sprzęt”, ubarwiony przemyśleniami natury życiowej. „Na pewno byłoby dziadkowi przykro, widząc łzy każdego z naszej rodziny, więc mam nadzieję, że cieszy się, że chociaż ja z rodzicami trochę odreagowaliśmy”.
Czas na parę szczegółów, których ominąć nie sposób. Po cóż na początku każdego posta umieszczasz informację, że jesteś jego autorką? O ile dobrze się orientuję, bloga piszesz tylko i wyłącznie ty, a ten zabieg ma sens, jeżeli współtwórców jest kilku. Ba! Czasem, pomimo tej niepotrzebnej informacji, podpisujesz się po raz drugi. Kolejna sprawa to emotikonki w notorycznym użyciu, ciągle zabiegane, wszędzie upychane. Uczucia powinien wyrażać sam tekst, a nie dziwaczna konstrukcja dwukropka i nawiasu. Rzecz to całkowicie zbędna, więc każ im z łaski swojej spakować manatki i wynieść się w trybie natychmiastowym.
Kolej na podsumowanie ostateczne, proszę więc otworzyć oczka, odetkać uszka, wyciągnąć palucha z nosa i uważać! Aleksandro, Twoje posty wypadają... różnie. Potrafisz pisać ciekawie, ale zdarza Ci się też przynudzać niemiłosiernie. Najlepiej wychodzą Ci refleksje, w których może i z błędami, ale umiejętnie potrafisz wyrazić swoje uczucia. Gorzej z opisami i streszczeniami jakichś wydarzeń, które robią się po prostu mętne i nudne. Pamiętnik nie powinien polegać na schemacie ,,wstałam, zjadłam, poszłam, zjadłam, wróciłam, rozmawiałam, napisałam, poszłam, zasnęłam”, bo robi się nudny jak flaczki z olejem. Z Tobą nie jest jeszcze tak źle, ale kiedy próbujesz opisywać jakąś wycieczkę albo uroczystość, niebezpiecznie się do owego schematu zbliżasz. Ogólnie rzecz biorąc, Twój styl pisania jest więcej niż zadowalający, zabieram więc jedynie siedem punktów.
Oryginalność 0/5
Zarówno blogów z refleksjami jak i pamiętników jest w sieci milion i jeszcze jeden na dokładkę. Spośród standardowej szkoły, życia, hobby, odczuć, zakupów i zdjęć tematyka Twojej witryny niczym specjalnym się nie wyróżnia. Przyznać więc punktów za oryginalność bez fałszerstw i chachmęcenia nie mogę.
Poprawność 2/10
Jak na osiem postów, udało Ci się narobić całkiem sporo błędów wszelakich. Od interpunkcji, przez gramatykę, po ortografię, po prostu padam do nóżek!
„Chciałbym by mimo zmian”. Literka Ci umknęła i płeć podmieniła, a przed ,,by” przecinek jest niezbędny.
„Potem przyszły myśli, o zmianie adresu bloga i usunięcia starych notek”. Przecinek jest całkowicie zbędny, a po drugie usunięciu, nie usunięcia.
„Na nazwa, niby banalna”. Myślę, że chodziła Ci o słowo ,,ta”.
„Może to, co piszę jest takie... oklepane<?> ale, to prawda”. Wskazane jest wstawić przecinek pomiędzy ,,piszę” i ,,jest”, wklepać kolejny przed ,,ale”, a następnie usunąć przecinek z przed ,,to prawda". Poza tym, po cóż znak zapytania w czymś, czego nawiasem nazwać nie można?
„Połówki. puki co, stety, niestety muszę je nosić”. Pisze się ,,póki”, a nie ,,puki” i powinno zaczynać się wielką literą. Uznam, że „stety-niestety” to Twój neologizm i nie będę się go czepiać. Doceń łaskę Mabeemki!
„Jutro kręcę filmiiiiik”. Nie zauważone przeze mnie wcześniej, idiotyczne przeciąganie literki w kolejnym wyrazie.
„Mówimy tam wiersze, i naszym zadaniem jest trochę wprowadzić inną atmosferę”. Przed ,,i”, w takim kontekście, przecinków nie stawiamy, a poprawna wersja brzmi ,,Naszym zadaniem jest wprowadzić trochę inną atmosferę”.
„Chodzi o powagę, i głębokie przemyślenia”. Kolejny przecinek przed ,,i”.
„Chyba nigdy nie słyszałam, czytałam tak dziwacznego wiersza”. Albo słyszałaś, albo czytałaś, znaczenie będzie to samo.
„Kolejna rzecz, jaką się denerwuje”. Brak mi tutaj ogonka na końcu ,,denerwuję”.
„Wyszłam na dwór, na mój ogród”. Patrzysz na ogród, ale wychodzisz do ogrodu.
„Wszystko w okół takie kolorowe”. Wokół piszemy razem.
„Teraz się pożegnam i do zobaczenia, usłyszenia niebawem !”. Albo do zobaczenia, albo do usłyszenia, pożegnanie nie ma znowu takiego wielkiego znaczenia. Przed wykrzyknikiem spacji nie stawiamy.
„Tydzień temu pojechałam z rodzicami i bratem po... Szczeniaczka”. W tym wypadku, wielka litera po trzech kropkach jest zbędna całkowicie.
„Myślała pewnie, bo tylko się domyślałam, że to jakaś zabawka”. Trzeba zmienić kolejność myśli wypowiadanych w zdaniu, bo brzmi jakbyś to Ty się domyślała, że to jakaś zabawka. Proponuję „Domyślałam się, że myślała, iż to jakaś zabawka.”, co i tak nie jest do końca poprawne, bo występuje tu jeszcze paskudne powtórzenie: domyśleć i myśleć mają ten sam temat.
„Na prawdę, te psy mają w sobie coś”. Chodziło chyba o naprawdę.
„No ale”. A potem bez żadnego znaku interpunkcyjnego zaczynasz nowy akapit. Przydałaby się kropka.
„Nero ma... 9 tygodni ale rośnie jak na drożdżach”. Trzy kropki są niepotrzebne, a przed ,,ale” postaw przecinek.
„Robione bodajże dzień po przywiezieniu Nero”. Brakuje kropki.
„Ktoś zadał mi na asku, chyba pytanie”. ,,Chyba pytanie” oznacza, że nie jesteś pewna czy to jest pytanie, czy ucho zająca. Proponuję: ,,Chyba ktoś zadał mi na asku pytanie.”.
„Od razu odpowiedziałam, ze to kompletna”. Sądzę, że miałaś na myśli ,,że”.
„baaardzo, baardzo, baardzo go kocham”. Za dużo ,,a”.
„Pojawiają się automatycznie i nawet nie pojawiają mi się w ,,kolejce'' do moderacji”. Powtórzenie słowa ,,pojawiać się”.
„Heej”. Za dużo ,,e”.
„prac licencjackich ale moja mama”. Między licencjackich i ale musi być przecinek.
„muszę przyznać, że chyba jak każdemu, uwielbiam”. Muszę przyznać, że chyba jak KAŻDY.
„Pieniądze( i to nie ,,małe) wysłane”. Skąd cudzysłów? Niemałe pisze się razem.
„Czeeść”. Za dużo ,,e”.
„Wydaje mi się, ze zdjęcia są lepszym rozwiązaniem”. Na końcu brakuje kropki, a ponownie zamiast ,,że” napisałaś ,,ze”.
„Ja teraz na prawdę uciekam”. Znowu przebrzydłe ,,naprawdę”.
„Pozdrowionko, i jedno zdjęcie”. Usuń przecinek sprzed ,,i”.
„Zostało skradzione! jeżeli ktoś chce”. Zaczynamy zdanie wielką literą.
„Bo puki co siedzę”. Powtarzam, póki przez o z kreską.
„Hej hej”. Jeżeli już koniecznie chcesz powtórzyć, rozdziel przecinkiem.
„Bo było by to głupie”. ,,Byłoby” piszemy razem.
„Dowiedziałam się, że mam kilka kuzynek z Lwówka (niedaleko Zbąszynia :) ) które są tak: jedna ma 14 i 13 lat,dwie mają 20 i jedna ma chyba 11”. Tutaj uwag trochę więcej. Przed ,,które” przecinek, nie możesz powiedzieć w tym wypadku, że ,,są tak”, a jedna nie może mieć jednocześnie 14 i 13 lat. Moja wersja: Dowiedziałam się, że mam kilka kuzynek z Lwówka (niedaleko Zbąszynia). Jedna z nich ma 14 lat, druga 13, dwie mają po 20, a jeszcze inna 11.
„Gdzies muszę”. Gdzieś muszę.
„bloggowanie, i wszystko”. Przed ,,i” nie ma przecinka.
„Nienawidzi kopiarstwa, i udawania kogoś”. To samo.
„Takie wiadomości zwyczajnie ignoruje”. Ignoruję.
„Ale nie małej”. Niemałej piszemy razem.
Pilnuj znaków interpunkcyjnych, bo kropki i przecinki lubią Ci uciekać. Często przez nieuwagę zapominasz o polskich znakach, a zdarza się, że wali Ci się cała składnia zdania. Wychwyciłam jedynie dwa powtarzające się błędy ortograficzne ,,póki” i ,,naprawdę”, co nie jest znowu wynikiem tragicznym. Jak na taką ilość postów, pomyłek jest jednakowoż zdecydowanie za wiele, otrzymujesz więc jedynie dwa punkty.
Detal
Dodatki 2/10Czas na prawą kolumnę, która odróżnia się od białego tła kolorem szczurzego futerka. Irytują mnie w niej jaskrawo-błękitne tytuły ramek, pasujące do bloga niczym pasiaste skarpetki do delikatnych sandałków. Na samym szczycie kolumny mamy do czynienia z kochaną, praktycznie obowiązkową już na blogach-pamiętnikach, ramką ,,O mnie”. Na umieszczonym nad nią zdjęciu występujesz w charakterze romantycznej i zasmuconej, co podkreślają czarno-białe kolory. Fotografia nie współgra nijak z tekstem, w którym opisujesz się jako szaloną dziewczynę z wyobraźnią. Poza tym drobnym szczegółem ramka zdecydowanie przypadła mi do gustu. Zwłaszcza ze względu na krótki a treściwy opis Twojego charakteru i upodobań. Choć wolałabym, abyś pisała o sobie w pierwszej osobie. Pisanie w ,,O mnie” w trzeciej osobie jakiś idiota już u zarania dziejów blogspota wyprzedał, a bloggerzy rzucili się na niego niczym tłum harpii krwiożerczych. Niestety, estetykę ramki kiełbasi bardzo umiejętnie niesmaczna czcionka, w której brak polskich znaków, przez co tekst robi się kompletnie nieprzejrzysty i trudny do odczytania. W ramce ,,Kontakt” Twój adres mail okazał się nie być wpisany jak zwykły, ludzki tekst, lecz wklejony w postaci obrazka (stąd białe tło). I po cóż to? Dla zawijasowatych literek? Czcionka, której użyłaś, jest praktycznie nieczytelna, więc jeśli ktoś naprawdę chce się z Tobą skontaktować, ma problem rozmiaru słonia. Dalej lecimy standardem, to znaczy mamy takie codzienne cudeńka jak ,,Obserwatorzy”, ,,Ulubione” (moim zdaniem powinnaś je umieścić w zakładce lub podstronie, wyglądają nieestetycznie), ,,Archiwum”, Twój Facebook i wreszcie ramka ,,Polecam!”, z którą spotkałam się po raz pierwszy w życiu i która do gustu w żadnym razie mi nie przypadła. Po co wklejać linki do ogólnodostępnych sklepów? Jeżeli ktoś ma ochotę kupić sobie jakiś wisiorek czy inny zapychacz szuflad, nie zapyta o sklep i cenę Ciebie, lecz najmilszego wujaszka wszystkich internautów. Ramka ,,Polecam!’’ jest blogu potrzebna tyle, co ludziom drugi nos na czole i robi z kolumny przebrzydły misz-masz. O dziwo, to nie wszystkie dostępne dodatki. Są jeszcze estetyczne strony pod nagłówkiem. Naprzód przepchnęła się strona główna i bardzo dobrze, spotkałam się z wieloma blogami, w których ku mej irytacji, tło ją z premedytacją zeżarło (za namową autorów). Dalej zakładka ,,About’’, którą niestety muszę porządnie zrugać za angielski tytuł. Dobrze, że przynajmniej pisałaś w niej narracją pierwszoosobową. A, przepraszam najmocniej! Tekst w niej zawarty został przez Ciebie podzielony na trzy części. W pierwszej (,,O mnie” się zwie) rzeczywiście, na pochwałę zapracowałaś. W ,,O blogu” piszesz już niestety ,,Autorka jest dumna”, a w ,,Zdjęcia robię” wracasz z powrotem do pierwszej osoby. Pomieszanie z poplątaniem na zagmatwaniu. Podobnie z zakładką ,,Kontakt”, w której umieszczasz link do swojego Facebooka, chociaż jest już w prawej kolumnie, do Aska oraz Twittera, pomimo że obaj mizdrzą się tuż obok jako kolejne zakładki. Jedyną nowością jest GaduGadu, a dla samotnego słoneczka z ośmiorgiem czerwonych łapek-zabójców nie warto poświęcać całej podstrony. Drugą możliwością jest usunięcie zakładek Aska i Twittera, a pozostawienie linków w ,,kontakcie”, chyba że te monstrualne ilości podstron są Ci potrzebne dla zapchania pustego miejsca, żeby wszystko ślicznie wyglądało, tralala! Reszta zakładek to linki do twoich kont na innych serwisach, czyli różne Youtube, Blogowiny i inne dziwactwa, a że działają czynnie, sprawdziłam osobiście, i chyba z trudem powstrzymam się od zapytania, po jakiego borowika te wszystkie konta pozakładałaś? Ostatni dodatek to czerwona cegiełka umieszczona z lewej strony, na której odcisnął się ślad po karzełku tańczącym labado oraz cyferka ,,1”. Aż się rumienię, zażenowana, czyżby to jakiś podstawowy, blogowy dodatek, którego nie znam po dziś dzień? Ładnie to tak wytykać mi paluchem czarne dziury w wykształceniu? Klikam dwa razy z serduszkiem bijącym intensywnie i doznaję zawodu na skalę światową. Toż to zwykli użytkownicy online, połączeni ze statystyką ogólną, jak życie kocham! Targa to niemiłosiernie człowiecze poczucie kolorystyki, a sprawdziłam, da się łatwo zmienić barwę czerwonego kloca na jakieś lawendy, błękitki, czy co tam chcesz. Jeszcze łatwiej tę wadliwość w formie najczystszej podmienić na blogspotowy odpowiednik, który przynajmniej działa solidnie i bez zarzutów.
Ogólnie rzecz biorąc, pomimo swego zamiłowania do minimalizmu, umieściłaś na blogu wszystkie możliwe dodatki, z których część jest całkowicie zbędna. Dwa punkty otrzymujesz jedynie za to, że o dziwo nie psują wyglądu witryny.
Punkty dodatkowe 2/5
Za piękne fotografie przyrody, kwiatków-bratków, słoneczka i pajęczynek. O, i jeszcze romantycznych jeziorek, jakże mogłam nie pamiętać!
Podsumowanie: 29 pkt.
Ocena: dostateczna
Aleksandro, popracuj w szczególności nad szczegółami estetyki swojego bloga. W twoim przypadku to właśnie one zadecydowały o nie najwyższej punktacji. Nie lekceważ też poprawności, bo błędów popełniasz stanowczo za wiele. Masz duży potencjał, a Twoje twory, jak na internetowy pamiętnik, są pisane całkiem nieźle.
Życzę powodzenia w dalszym blogowaniu!
Gratuluję Mabeemko bardzo udanego debiutu! Ocena wyjątkowo przypadła mi do gustu, ale blog wyjątkowo nie ;) Mimo że autorka robi przepiękne zdjęcia to nie jestem w stanie przeczytać więcej niż pół wpisu naraz. Ale myślę, że za kilka lat będzie o wiele lepiej, w końcu ćwiczenie czyni mistrza! Pozdrawiam i życzę wielu udanych ocen :)
OdpowiedzUsuńSkoro do Czarnej Dziury są przyjmowane osoby z liczbą punktów 30 lub wyższą to dlaczego emilyanne i Taimi Arvoitus nie są jeszcze przeniesione do tamtej rubryki?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Niah.
Kochana Ester V, dziękuję serdecznie za komentarz :)
OdpowiedzUsuńNowa duszyczka uraczyła nas swoja oceną, bardzo mi miło. Mabeemko, wyjątkowo udany debiut, chociaż zastanawiam się czy to wada fabryczna czy po prostu ja jestem jeszcze jedną nogą w łóżku, ale czy ta Ałtoreczka nawala tych serduszek więcej od dawnych, onetowskich blogasków?
OdpowiedzUsuńO jakich serduszkach mówisz??
UsuńO tych w tekście na Twoim blogu, droga Aleksandro. I w nicku. I na belce.
Usuńeee tam :D Serduszka są słodkie ^^ Ale i tak będę je ograniczać. Nie mam 6ciu lat, haha
UsuńOch, boże. Są słodkie, ale w odpowiednich ilościach. Czasami żałuję, że jestem rówieśniczką niektórych osób c:
UsuńDziękuję bardzo za ocenę :) Zdrowa krytyka dobrze działa na każdego. Ja postaram się popracować nad swoimi wypowiedziami, bo gdy czasem wracam do starych postów (gdzie niedawno usunęłam wszystkie i piszę od początku) sama się dziwię, że popełniam tak dużo błędów. Bardzo się cieszę, że w końcu nie musiałam sobie tego sama uświadamiać. Oczywiście za dwa dni wakacje więc zabieram się do pracy nad blogiem.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i pozdrawiam cieplutko :)
Mabeemko, gratuluję udanego debiutu! Ocena miodzio z mleczkiem, jak sama w ocenie napisałaś o blogu, czytelnicy zadowoleni, więc jest co świętować! Czekam oczywiście na następną :)
UsuńNiah, moje niedopatrzenie, poprawione :)
Dodam jeszcze coś apropo opinni na temat adresu mojego bloga. Wiem, że nie jest to zbyt udana nazwa, i strasznie banalna! Jednak gdy zakładałam bloga miałam jakieś 10? 11 lat? Raz, że mój angielski był na dość niskim poziomie i nie raczyłam sprawdzić nigdzie pisowni tego adresu to dwa, (bo akurat to pamiętam) niem mogłam wymyślić czegoś lepszego jak na 10 latkę.
UsuńI tak dziękuję jeszcze raz za konstruktywną opinię na temat mojego bloga i pozdrawiam :)
Aleksandro, dzięki za komentarz. To, że tak spokojnie przyjmujesz krytykę, bardzo dobrze o Tobie świadczy :)
OdpowiedzUsuńInformuję jednocześnie, że wyjeżdżam na dwa tygodnie, więc w najbliższym czasie nie będę mogła ani odpowiadać na komentarze, ani tworzyć kolejnej oceny. Kiedy wrócę, rzucam się oczywiście w wir pracy ;)
Gratuluję wspaniałego debiutu! Mabeemko, Twój pierwszy post wyszedł świetnie. Oby tak dalej. A blog mocno średni. OK, minimalizm też jest sztuką, ale jak dla mnie, to tam właściwie, poza serduszkami, nic nie ma. Cóż, o gustach się nie dyskutuje (:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
"Minimalizm się tu jak widać porządnie umościł" - "jak widać" to wtrącenie. Trzeba by je było czymś oddzielić.
OdpowiedzUsuń"Nie widzę też sensu we wpychaniu wszędzie gdzie się da Twojego imienia" - przecinek przed "gdzie", bo jednak dwa czasowniki nam schodzą się do kupy. Ale w sumie to "gdzie się da" można by było potraktować też jako wtrącenie po prostu.
Miałam jeszcze parę słów odnośnie oceny, ale zastanawiam się, czy warto tak od razu gnębić nową, nieźle zapowiadającą się stażystkę. Mnie tylko nie pasuje Twoje niekoniecznie zawsze trafne szyderstwo (nawet sobie nie wyobrażasz, ile można wywnioskować, patrząc na ślad po zabitym komarze). No, ale niestety cała idea O-pieprzu opiera się na idei Pałlo Kohleło. Tylko on próbuje brzmieć mądrze, a O-pieprz próbuje brzmieć zabawnie.
Czy mogłabyś ocenić nasz blog? :)
OdpowiedzUsuńhttp://jak-my-to-rozumiemy.blogspot.co.uk/2013/07/1-pendulum-island-part-1-dawn.html <----- teksty piosenek, tłumaczenia, interpretacje. zapraszamy :)
Emilyanne, dwa punkty NASA. Co do "gdzie się da" to ptoraktowałabym to jako wtrącenie. Ja tam nie widzę nigdzie szydery w ocenie Mab, w sumie trochę jej brakowało, ale myślę, że się rozkręci i będzie z dumą nas reprezentować ;]
OdpowiedzUsuńJak My To Rozumiemy, do stażystów nie zgłaszamy się, proponuję przeczytać regulamin. A zgłaszać się można w odpowiednim dla tego miejscu, a nie pod ocenami.
Niestety dla mnie w ocenie za dużo "kwiecistej" mowy, rozbudowanych metafor, które mają się jak "spódnica do świeczki" a za mało treści. Brakowało też takiej lekkości, dowcipu- ciężko się czytało bo miałam wrażenie, że to wszystko jest takie wymuszone i usilnie pisane pod opieprzową modłę. Może z następnymi ocenami będzie lepiej:)
OdpowiedzUsuńAnonimowy - zgadzam się z Tobą. Podchodziłam do tej oceny trzy razy i za każdym z nich wyłączałam Opieprz po jednym z podpunktów. Ocena ciężka dla mnie do strawienia, nie czyta się lekko jak oceny Zoltana czy Córki. Może jeszcze Mab nie odnalazła swojego konkretnego stylu więc pożyjemy, zobaczymy. Nie od razu metro w Warszawie rozbudowano, miejmy tylko nadzieje, że zajmie to dużo krócej... Pozdrawiam serdecznie i udanej kolejnej oceny, Mab!
OdpowiedzUsuńPhantom
Secundo omijając wzrokiem kompromitujący byk w adresie i usuwając ,,it me”, nadal sądziłabym, że Alex to Twoje imię, a nie bordowy króliczek, jednoosobowa grupa satanistyczna czy flaki żyrafy. - Po "secundo" przecinek.
OdpowiedzUsuńNie, nie chodzi o opium, na szkolną społeczność ma zadziałać magia poezji (rozwiązanie zgoła trudniejsze). - Po "opium" kropka, a "na" wielką literą, ponieważ w obecnej formie zdanie to brzmi dziwnie. Po zrobieniu dłuższego odstępu, jest znacznie lepiej, więc kropka byłaby tu najodpowiedniejsza.
Przecinek jest całkowicie zbędny, a po drugie usunięciu, nie usunięcia. - Czy "usunięciu" i "usunięcia" nie powinny być w cudzysłowach?
Albo słyszałaś, albo czytałaś, znaczenie będzie to samo. - Jak wyżej.
[...](moim zdaniem powinnaś je umieścić w zakładce lub podstronie, wyglądają nieestetycznie)[...]. - Po przecinku powinno być jakieś "bo", "ponieważ" lub "gdyż", ewentualnie jakiś inny zamiennik do wymienionych wyrazów.
Pierwsza oficjalna ocena Mabeemki jest całkiem udana, to muszę przyznać. Jest długa, ciekawa, ale... No właśnie, ALE.
Niektóre z porównań, które zostały użyte, wyglądają na wymuszone, na przykład: Owym decydującym słowem jest napisane z literówką „Kurcze”, którym to od razu zrażasz mnie do siebie jak spleśniała kanapka upojnym zapachem lub [...] bo robi się nudny jak flaczki z olejem. Wygląda to strasznie sztucznie, wręcz zrobione właśnie tak, dlatego że TEKST MUSI BAWIĆ, ale szczerze powiedziawszy, mnie on nie rozbawił. Później jednak natrafiłam na nieco luźniejsze, które faktycznie wykreowały w wyobraźni czytelnika (a przynajmniej mojej) całkiem zabawne obrazy. Dla przykładu: Moja irytacja pogłębia się natomiast z każdym słowem, w którym autorka stosuje niepotrzebne literki. [...] ,,Spoooro” z niczym mi się nie skojarzyło, ale irytacja pozostała. I tutaj pojawił się mój uśmiech. Widać luz, z jakim napisano te zdania. Do tego dochodzi również Przysięgam na Boga, że kiedyś uduszę człowieka, który wymyślił, ażeby ustanowić język angielski językiem międzynarodowym jak i Ramka ,,Polecam!’’ jest blogu potrzebna tyle, co ludziom drugi nos na czole.
Myślę, że używanie pospolitego systemu polegającego na stosowaniu zakorzenionych powiedzonek lub porównań dla [wymuszonego] humoru nie jest najlepszym pomysłem. Najlepiej z luzem wykreować nietypowe zdanie i czekać na reakcję czytelników.
Pozdrawiam,
GeminiGirl...;)
Zbierałam się by odpisać, zbierałam i zapomniałam. Nikczemna ja ;]
OdpowiedzUsuń1. Po primo, secundo i tertio nie stawiamy przecinka. Po po pierwsze, po drugie i po trzecie również się postawisz go, a to w tłumaczeniu to samo.
2. "Nie, nie chodzi o opium, na szkolną społeczność ma zadziałać magia poezji (rozwiązanie zgoła trudniejsze). - Po "opium" kropka, a "na" wielką literą, ponieważ w obecnej formie zdanie to brzmi dziwnie. Po zrobieniu dłuższego odstępu, jest znacznie lepiej, więc kropka byłaby tu najodpowiedniejsza".
Można dać tam kropkę, ale nie ma musu. Może lepiej konstrukcyjnie brzmiałoby takie zdanie, ale do czasu, aż nie jest błędnie zapisane, tak ja Ci racji nie przyznam.
3. "Przecinek jest całkowicie zbędny, a po drugie usunięciu, nie usunięcia. - Czy "usunięciu" i "usunięcia" nie powinny być w cudzysłowach?".
Hmm, tutaj miałam zagwozdkę. Pierwsze słowo na pewno nie może być w cudzysłowie, a co do "usunięcia", to myślę, że powinno być wzięte w cudzysłów jako cytowane słowo z posta.
4. "Albo słyszałaś, albo czytałaś, znaczenie będzie to samo. - Jak wyżej".
Nie, bo to nie cytat z oceny tylko komentarz Mab.
5. "[...](moim zdaniem powinnaś je umieścić w zakładce lub podstronie, wyglądają nieestetycznie)[...]. - Po przecinku powinno być jakieś "bo", "ponieważ" lub "gdyż", ewentualnie jakiś inny zamiennik do wymienionych wyrazów".
To również wyżyna konstrukcyjna nie jest, ale błąd też nie.
Jeden punkt dla Ciebie.