Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


piątek, 7 stycznia 2011

(700) ichibankawaii



Przede mną ogromniasta czterdziesto centymetrowa czekolada, kubek gorzkiej kawy bez mleka (buuu zapomniałem kupić mleko) i blog o dziwnym japońskim adresie ichibankawaii.

Pierwsze wrażenie: 7/10

Całkiem sympatycznie się zapowiada, kolorki miłe dla oka mego, nie drażnią i nie odrzucają. Sprawiają przytulne wrażenie, aż naszła mnie ochota zaszyć się po uszy w cieplutkim łóżeczku. Fajnie było, tylko mi kawa wystygła. Wróciłem, więc do gapienia się w ekran i podziwiania Twej umiejętności, łączenia szarego z szarym a w zasadzie grafitowego z – czekajcie, poszperam trochę, to może zabłysnę jakąś oryginalną nazwą… O, mam hebanowym lub (o, jaka fajna nazwa) sadzą angielską – kto wymyśla nazwy tych kolorów?
Twój buraśny szablonik (nie myl z buraczanym) spodobał mi się na tyle, że nawet moja zimna kawa nie popsuła mi romantycznego nastroju.
Ty sama go spaprałaś i ten szablon też, wciskając w niego te wszystkie linki, złotą myśl, szeroką listę i archiwum. Ale będę się na tobie wyżywał w tym temacie – to jednak później, bo…
Zabiłaś mnie adresem. Co to za słowo i dlaczego mam łamać sobie na nim umysł i język? Oh, ładnie z Twojej strony, że zechciałaś wyjaśnić, cóż owo dziwactwo znaczy. Panie i Panowie ichibankawaii, tłumacząc z wyspiarskiego na nasz, znaczy najsłodszy, to o mnie. No, naprawdę nie musiałaś, ale skoro chcesz, możesz się tak do mnie zwracać. Najsłodszy Zoltan pod wpływem tego miodu zmiękł już trochę w pewnym miejscu. To jednak nie sprawi, że Ci wybaczę – płyniesz z falą dziewczyno, japońskie tsunami Cię porwało, stracona już jesteś dla słowiańskiego świata. Pewnie gdyby nie fakt, że „Titanic” już tak dawno nakręcony, to i Leonardo miałby przerąbane. Nowa moda nam nastała, japońskie jest super, japońskie jest git i wciska nam kit. Czy ja nie lubię Japonii? Ależ lubię – japonki lubię i tyle mi wystarczy.
Poszłaś, widzę, po rozum do głowy i na belce wysmarowałaś cytat naszego polskiego wieszcza, który obwieszcza, że nasz kraj jest do bani, bo nic się w nim nie zmienia. Moja droga, z takim podejściem to nie dziw się, że nic się nie zmienia. Wszyscy załóżmy ręce i będzie lepiej. Może by tak coś motywującego napisać, np.: „Ludu pracy, szpadle w dłoń i do roboty. Do 2012 zdążymy!”. Już widzę, co znajdę w Twoim pamiętniku, aż boję się czytać. Ależ mnie korci by rzucić się na Twój pamiętnik i rozszarpać go zębami, powyrywać guziczki, którymi jest spięty i miętosić materiał, z którego jest utkany.

Nagłówek: 1/5

Podziwiam zdjęcie, które się tu znajduje i wcale nie nabieram ochoty by zagłębić się dalej. Fakt, że dziewczyna, kobieta na tym obrazku ubrana jest tylko w skromną koszulkę i oświetla ją zachodzące słońce, nie pociąga mnie na tyle, bym mógł dać jej i Tobie najwyższą liczbę punktów. Pokazuje mi ciało, a twarz skrywa w cieniu. Czy Twój pamiętnik też taki będzie? Na pokaz i nic w nim szczerego? Bo Twoje prawdziwe ja ukryte jest, gdzieś głęboko w cieniu Twojej duszy i nie chcesz, by ktoś poznał Cię tak naprawdę? Chyba znowu szukam drugiego dna i za bardzo staram się w to zagłębić. Szablon Ci się spodobał i dlatego go użyłaś, nie zastanawiając się nad przesłaniem zdjęcia – ot, cała prawda. Mnie jednak nie podobają się rączki tej paniusi, bo wyglądają jak łapska boksera.

Treść: 5/10

Spoglądam na trzydzieści cztery posty i zastanawiam się, jakim sposobem mam je sobie wybierać do czytania. Może po tytułach? Ten, który będzie najbardziej chwytliwy – przechodzi dalej. Nie. Wiem, wezmę sobie trzy kostki do gry i przeczytam te posty, które wskażą cyfry. Jestem genialny. Zanim przejdę do tej wyjątkowej przyjemności, poczytam sobie o Tobie. Ciekaw jestem, czy znajdę potwierdzenie tego, co o sobie napisałaś w Twoich postach. Rozpoczynamy odliczanie, komora losowania jest pusta, następuje zwolnienie blokady i losujemy. Co jest? Jedynka? To losowanie było ustawione. Wyczuwam tu jakiś „układ”, wszyscy jesteście podejrzani.

„Przyjaźń”
Jak Ty pięknie umiesz pisać, teoria o przyjacielu cudna, ale to działa też w drugą stronę. Wszystko ma swoje granice nawet wszechświat, przyjaźń też ma granice, więc uważaj z tym dzwonieniem po nocach i wpuszczaniem do domu. Przeczytałem i rozmyślam, rozmyślam i wymyśliłem. Namazałaś tu jakiś nieistniejący ideał przyjaźni, ale zrobiłaś to bardzo ładnie. Wygląd tego postu nie jest już jednak idealny. Różne wielkości czcionki, pogrubianie niektórych części tekstu i formatowanie raz do prawej a raz do lewej strony sprawiło, że cały post wygląda jak zaniedbane pole porośnięte chwastami. Zemdliło mnie. O Jezu, chyba zwymiotuję, nie, nie martw się, to nie przez Ciebie zjadłem po prostu całą czekoladę. Rety! – blokada naprawdę zwolniła – śledziki sylwestrowe, wy tutaj?

„Zachody słońca”
Czemu tak krótko? Wena Ci uciekła? Łap ją za kostki i nie puszczaj albo pisz o zachodzie, a nie kiedy jest już ciemno. Jakiż ja jestem genialny i przenikliwy, przejrzałem Cię na samym początku, pamiętasz, co pisałem o zdjęciu? Teraz Cię zacytuję: „Czuje w środku pustkę i ból a zarazem śmieje się z tego. Czy to maska? Czemu wciąż to ukrywam przed innymi?” Nie, to masakra. Ciekaw jestem, jak ma się do tego postu ten o przyjaźni? Nic nowego nie wniosłaś, napisałaś go, bo musiałaś zapchać dziurę, i żeby się czytelnicy nie nudzili, ale wierz mi – nudzili się.

„Bezsenność, ciąg dalszy”
„Znowu zasnę po 5.” Świetnie Cię rozumiem, ja, jak nie walnę sobie pięciu setek czystej, to też nie mogę zasnąć. Co popijasz przed snem? Możesz coś polecić? Może zmieniłbym repertuar na ten Twój. Oj, ale gafa, Tobie o godzinę chodziło. Jakoś tak nieskładnie napisałaś, że taki prostak jak ja – nie zrozumiał głębokiego przesłania. Przynudzasz dziewczyno, strasznie przynudzasz, a co gorsza, widzę tu mały regres. Zaczynasz pisać nieskładnie i niestarannie. Temat – nuda. Obserwator przyrody też z Ciebie kiepski. Cisza przed burzą to, tylko w przysłowiu panuje, a w rzeczywistości przeważnie wieje, i to bardzo mocno wieje. Tytuł postu powinnaś zmienić na: Czego słucham, gdy nie mogę zasnąć. A, na sen mam dla Ciebie radę, przeczytaj słownik ortograficzny z naciskiem na interpunkcję – dowiesz się ciekawych rzeczy i zaśniesz szybciej niż myślisz.

„Szaleństwo”
Kolejna „dłuuuugaśna” notka poświęcona bzdetom. To, co w niej opisujesz nazwałbym pasją, a nie szaleństwem. Tytuł, moim skromnym zdaniem, nie pasuje do treści. Pragnienie zbudowania takiej spowalniającej czas maszyny to wizja i niekoniecznie nieosiągalna, kto wie, co przyniesie man przyszłość. Sam zaczynam pierdzielić jak pobita pupa. Losuję następny post, bo ten mnie znudził.

„Halloween”
Ciary po plecach, brrr. Rozpoczynasz taką mieszaniną, że sam nie wiem, coś Ty tam napisała. Krótkie zdanie z długaśnym wtrąceniem w nawiasie. Pogubiłem się, a temat przestawiania zegarków to dla mnie jakiś kosmos – moje same się przestawiają, wiec nie mam takich problemów. Znowu nuda. Błagam, nie zabijaj naszych pięknych tradycji kiepskimi imitacjami zza oceanu. Dynie i cukierki, indyk i parady, białe kaptury i płonące krzyże, jest w czym wybierać to prawda. Napisałaś, że kupiłaś dynię, ale dlaczego to zrobiłaś i co Cię pociąga w dziwnej amerykańskiej tradycji? Tego już nie wyjaśniłaś. To mogłoby być ciekawe. Nie zachwycam się, może jestem jednym z tych „nieludzkich osobników płci męskiej” i dlatego nie potrafię odnaleźć nic ciekawego w tym, co piszesz.

Zebrałem w sobie wszystkie męskie siły i postanowiłem przeczytać Twoje cudo od deski do deski. Zaczynam więc jeszcze raz. Ładnie podbijasz sobie ilość komentarzy na blogu, pod jednym z nich naliczyłem aż sześć napisanych przez Ciebie, to sposób na popularność? Przecież na wszystkie możesz odpowiedzieć w kolejnym poście, może wreszcie miałabyś ciekawy temat, bo te Twoje to takie „zapchaj dziury”. Patrzcie i uczcie się głuptaki, tak się nabija komentarze. Zaraz mnie krew zaleje. Znalazłem jedną notkę, która mi się spodobała. Była długa i już myślałem, że coś z niej wynikanie, coś od Ciebie, z głębi Twego jestestwa, a Ty znowu pakujesz cytat i zabijasz nim cały sens. Ja nie chcę czytać cytatów genialnych ludzi, którym czasami udaje się powiedzieć lub napisać coś mądrego. Chcę czegoś od ciebie, czegoś szczerego a nie na pokaz.
Jestem mięczakiem, nie dam rady przeczytać wszystkiego. Zmęczę jeszcze cztery ostatnie posty, w jednym widzę już błąd w samym tytule „Choć, wprowadzę Cię w świat kitu i anarchii”. Chodź od iść, a nie choć. „Powoli zaczęłam usychać”, „Blog, felietony i dużo kawy” i „Witaj NOWY”, ten ostatni tytuł ma przynajmniej coś wspólnego z postem. Cóż kobieto, nie porwałaś mnie, nie uwiodłaś, nie sprawiłaś, że miałbym ochotę na więcej i na jeszcze jeden raz. Nie przejmuj się jednak, bo to moje własne zdanie, inni mogą myśleć inaczej.

Ortografia i poprawność językowa: 6/10

Odmiana:
„Czuje jak w żyłach przepływa gorąca krew. Czuje adrenalinę w całym ciele.” – czuję.

„Czuje w środku pustkę i ból a zarazem śmieje się z tego. Czy to maska?” – co jest z Tobą, dziewczyno! Pierwsza osoba liczby pojedynczej z końcówką „ę”. Pięknie zaczęłaś, już myślałem, że dam Ci maksymalną liczbę punktów, bo ładnie, stylistycznie i w ogóle, a tu wychodzi, że albo olewasz gramatykę, albo nie chce Ci się poprawiać błędów, albo – co gorsza – olewasz czytelników.

„Będe” – a, ja nie bede, bo nie i już, ale jeśli mnie ładnie poprosisz i nazwiesz „najsłodszy”, to będę.

„Wiele ludzi wolałoby” – wielu ludzi.

„jakbym nie widziała ich pare dobrych lat” – parę

Przecinki i inne winki:
„Wiem co się z tym wiąże..znam tego konsekwencje.” – wiem – przecinek, bo co robi? wiąże – dwa czasowniki i wielokropek ma trzy kropki, a po nim powinien być odstęp.

„Jeśli jest się samotnym to kocha się zachody słońca.” – przecinek przed „to”.

„Nawet pomimo, że będę w stanie odczuć początki fazy REM” – przecinek przed „pomimo że” ponieważ to jedno z tych wyrażeń, w których przed „że” nie stawiamy przecinka.

„Będe mogła wtedy spokojnie zasnąć…
…ale niestety do 5 jeszcze daleko, więc będę ubolewać te niecałe dwie godziny.” – teraz mały retusz: Będe mogła wtedy spokojnie zasnąć……ale niestety do 5 jeszcze daleko, więc będę ubolewać te niecałe dwie godziny. Łu, to najdłuższy wielokropek jaki w życiu widziałem. Teraz zaaplikujemy botoks: Będę mogła wtedy spokojnie zasnąć… ale, niestety, do piątej jeszcze daleko, więc będę (tu wstaw inne słowo, bo to nie pasuje i tyle, a ja nie wiem, co wtedy sobie myślałaś) te niecałe dwie godziny.

„A czy współwinna temu dzisiaj może być wypita kawa? Piłam po 18..a nawet chyba była już 19 bo w telewizji był początek Faktów. Tak czy inaczej..piłam ją i teraz żałuję.” – o, zgrozo – cóż to za twór! Stylistyka umarła. – Czy współwinna temu może być wypita dzisiaj kawa? Piłam ją po godzinie 18-stej, a może było już po 19-stej, bo w telewizji zaczynały się Fakty. Tak czy inaczej – piłam ją i teraz żałuję.

„Nawet nie zdziwiłabym się gdyby się obraził, bo ostatnio Myslovitz słucham wyłącznie w nocy,” – przecinek przed „gdyby”.

„Wydaje się(,) jakby było to zaledwie wczoraj.”

„Ten koniec który ma nadejść.”, ” żałośni są ci którzy w to wierzą.” – a ci, którzy w to nie wierzą, niech sprawdzą, przed „który” stawiamy przecinek.

„Mówią że to dziwne..” – podwójny zgrzyt, brak przecinka przed „że” i jednej kropki w wielokropku.

„Wciąż strojenie tych samych głupich min kiedy mi coś nie pasuje, kiedy jestem oburzona i kiedy na siłę próbuje kogoś rozśmieszyć.” – Wciąż stroję te same głupie miny, kiedy mi coś nie pasuje, kiedy jestem oburzona i kiedy na siłę próbuję kogoś rozśmieszyć.

„Przez sześć lat byłam oślepiona, z klapką na oczach i oceniałam ludzi po tym, jak sobie ich wymyśliłam. ” – przed „i” można wstawiać przecinek, jeśli znajduje się przed nim wtrącenie, bez niego ten pierwszy przecinek traci sens.

„Nie , nie. ja po prostu nie potrafię.” – ja już też nie potrafię, ale wyliczę, a co wyliczę, to wyliczę:
1) odstęp przed przecinkiem,
2) mała litera po kropce,
3) wtrącenie oddzielamy przecinkami.

Stylistyka:
„Już narobiłam się nerwicy, a teraz staram się z tego wyleczyć.” – aha, mhm, ehe narobiłam się – jasne, a może „nabawiłam się”.

„Cóż…włączyłam muzykę, bo tak cicho trochę w moim pokoju.” wywalamy słowo „tak” – tak? Tak.

„Na Red Hot Chili Peppers jak i na samo rozmyślanie o samym tajemniczym panem X nie mam ochoty,” – stylistyka i odmiana poszły razem do domu dzieci robić.

„Ostatnio właśnie przeglądałam zdjęcia z Wigilii 2002r. i nie mogłabym wyjść z podziwu.” – udało Ci się, widzę, zbudować wehikuł czasu i śmigasz od przeszłości do przyszłości. Można i owszem, ale nie w tym zdaniu.

„Patrze na te zdjęcia i myślę sobie, że może tak jak z wyglądu, mało się jednak zmieniłam z zachowania.” – powiedz, jak można w jednym zdaniu takiego kulfona wstawić? Patrze – myślę. Wiesz, że ma być „ę” to czemu nie stosujesz się do tego. Przecinek po „może” uciekł za morze.

Ortografia:
„zmróżę” – lepiej otwórz je szeroko i popatrz coś napisała, zmroziło mi krew w prawym górnym członku, przez co nie mogę podrapać się po tyłku. Spróbuję drugą ręką, udało się. Otwarte miało być!

Temat: 2/5

Pisałem już, że nie ujęłaś mnie tematyką swojego bloga. Opisujesz rzeczy powszednie i dostępne dla każdego: miłość, przyjaźń, bezsenność, picie kawy. Nic, czego byśmy wszyscy nie doświadczyli. Jeżeli wybierasz tak proste, by nie powiedzieć błahe tematy, to dobrze byłoby podać je w jakiś zaskakujący i nie tuzinkowy sposób.

Układ: 2/5

Na to czekałem. Przesadziłaś z ilością, prawa strona Twojego bloga to istne wysypisko, na którym zwaliłaś wszystko, co przyszło Ci do głowy. Zacznijmy od góry, gdzie dostojnie króluje złota myśl, wyjątkowo długa złota myśl, ale niech Ci będzie, bo to całkiem mądre dwa zdania. Pod nimi umieściłaś coś, co normalnie nazywamy menu i dobrze, tylko do serwowanych w nim dań dodałbym zestaw sałatek o najsłodszej nazwie „muzycznie”. Niech te pekińskie, lodowe, włoskie i wszelkie inne sałaty otwierają się z podstrony, bo na głównej robią malutki kompostownik, gniją i już nieładnie pachną. Poniżej pleśnieje statystyka, a pod nią – archiwum. Po co Ci archiwum, skoro masz szeroką listę? Wywal jedno albo drugie. Zrobi się przejrzyściej i ładniej. Podstrony nie otwierają się w nowych okienkach, a ja tak lubię sobie po nich pobrykać. To mi jednak nie przeszkadza i myślę, że przeżyję bez tej rozkoszy.

Czytelność, obrazki: 5/5

Nie miałem problemów przy czytaniu Twojego bloga, literki są dobrej wielkości, a ich kolor też jest dobrze dobrany. Nie wcisnęłaś żadnych obrazków do postów i dzięki temu, z czystym sumieniem, mogę dać Ci pełne pięć punktów.

Dodatkowe punkty za wybitne zasługi: 0/10

Eeee, mmmm, aaaa, no, ten tego, jak by to rzec - okrągłe jak sombrerro całe, pełne zerro.

Suma: 27 dostateczna

Tak wyszło, może to nie był ten dzień, dzień, w którym blask Twoich oczu i jedno słowo – najsłodszy – wystarczyłoby, bym zapomniał i wybaczył całą resztę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz