Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


niedziela, 2 stycznia 2011

(699) euforia-pisze



Nie wierzcie, że euforia-pisze. To perfidne kłamstwo, naprawdę. Mnie, Mrówce, przypadł ten (wątpliwy) zaszczyt. Nie zaleca się dźgania Mrówki różem, brakiem kropek w dialogach ani bezczelnymi plagiatami, gdyż znajduje się ona pod wpływem taniego antybiotyku*.

A teraz do Ciebie, droga autorko! Zapewne zastanawiasz się, dlaczego tak długo Cię oceniam. Brutalna prawda jest taka, że Twój blog wpływa na mnie jak gołąb za szybą na kota – mam ochotę go dopaść i zmiażdżyć mu kark (gdziekolwiek się on znajduje, nie wyznaję się na blogowej budowie), ale nie mogę. Wysnuwa ze mnie wenę, którą sobie pielęgnuję, przycinam i smaruję kremikiem jak wrośnięty paznokieć. Poza tym, okazuje się że jestem człowiekiem z gruntu złym – jak Kuba Rozpruwacz – tyle, że z językiem zamiast noża. Konsekwencje są takie, że widuję komputer tylko do odrabiania lekcji. Ale dość o mnie. I nie myśl sobie, że moja chwilowa niedyspozycyjność fizyczna osłabia umysł.

A teraz adnotacja miesiąc później:

Czuję jak mi naciska na palce silna potrzeba, z rodzaju tych wrzeszczących. Każę jej się zamknąć, na co ona mnie upomina, że nie mogę wrzeszczeć na samą siebie. Toteż, bardziej chcąc niż nie chcąc, powracam do pisania tej… oceny.

Pierwsze wrażenie: 4/10

„Rzućcie nadzieję wy, co tu wchodzicie!” – Dante, „Boska komedia”

Znajdą się ludzie, którzy będą się rozpływać nad adresem Twojego bloga, bo jest taki „oryginalny” i do tego „po polsku!”. Znajdą się jednak też ludzie, którzy zaczną się ślinić na widok cudnej emobreji w różowym zabarwieniu. Kwestia gustu, a w tej chwili nie przechyla to szali zwycięstwa na twoją stronę. (Przepraszam, może by tak zainwestować w wagi elektryczne? Szalkowe to przeżytek.) W każdym razie, całkiem ładnie mi to porusza brzmieniem cząsteczki powietrza, ale jednak jest troszkę… puste. Bo wiesz, wszystko byłoby cudownie, gdyby euforia była euforią, a nie Euforią. Jeśli powyższe zdanie nie tworzy dla Ciebie żadnego sensu, zalecam skontaktuj się z lekarzem bądź farmaceutą, gdyż powinnaś rozumieć rzeczy, które sama tworzysz. Tak z zasady. „Euforia” to Twój Nick. Więc równie dobrze adres mógłby brzmieć „Ola pisze”, „Maurycy pisze”, czy „Hermenegilda pisze”. Zostawmy rozwodzenie się nad adresem Tobie (bo mam wielką nadzieję, że coś z tym zrobisz) i rzućmy się w wir o wdzięcznej nazwie „Euforia”. Nastrój euforyczny mi się bynajmniej nie udzielił. Plus za niebieski, bo na samo jego wspomnienie niebiańska ślinka mi do ust nabiega. Tyle, że ten Twój niebieski jest troszkę przetrawiony i zmieszany z cementem. Jak w wyjątkowo szary i deszczowy dzień. Pudło, kochana, bo za oknem śnieżek prószy i na zawieję rodem z filmów katastroficznych się zapowiada. Albo to tylko moja chora wyobraźnia, jedno z dwóch. Jak mnie ostatnio zmuszono nauczyć się na chemię, roztwór rozcieńczony jest wtedy, kiedy ilość substancji rozpuszczonej wynosi jedynie kilka procent w stosunku do ilości rozpuszczalnika. Nasycenie kolorów Twojego bloga jest rozcieńczone do granic możliwości. Przyjrzyjmy się więc belce, może ona nam dobrą nowinę przyniesie. Proszę bardzo, po policzku mogę Cię poklepać, aż Ci, droga autorko, siniak zostanie. „Delektuję się życiem i jest mi z tym znakomicie !” Ładnie, jak moja babcia mawia, trzy plus. Jest wesoło i można się domyślić, w jaki sposób będziesz pisać. Dokładnie to chodziło! Brawo, brawissimo! Nie napalaj się, wystarczy, że ja się napaliłam. Mnie zaraz przejdzie, uwierz. Już. Taka drobne uwaga. Po co ta spacja przed wykrzyknikiem? Literki swatasz przez spację? Spacja do najlepszych przyzwoitek nie należy, wiem z doświadczenia. Odśnieżamy dalej, uwaga na psie niespodzianki i popękane płyty chodnikowe! Coś mi tu moje wewnętrzne oko na prawo znosi… Co to za wysunięcie nagłówka?! Hm?! Myślisz sobie, że ja tu beztrosko jak Czerwony Kapturek przebiegnę od razu z belki do treści bloga? A guzik z pętelką! Właśnie, że się wszystkiemu przyjrzę, bo kapturek mam w praniu, a z wilkiem utrzymuję bliskie stosunki. Rozjeżdżasz mi się jak Śnięty Mikołaj na snowboardzie, co znowu tak bardzo nie odbiega od świątecznej atmosfery. Sezonowo na zimę Ci się rozjeżdża? Mamy XXI wiek i łopat Ci u nas w bród. Zagarnij to niesforne coś na miejsce i będzie cacy.

Jakiż długi suwak! Którędy do Rowu Mariańskiego? Czyżbyś pisała aż tak długie posty? Nie? Nie. Cierpisz pewnie na syndrom Czerpania Przyjemności Na Myśl O Opadzie Szczęki Czytelnika. Mnie zęby wtoczyły się pod biurko, bynajmniej jednak nie z zachwytu. Wszystkie posty w jednej linii. O Wielki Kubku Herbaty, zlituj się!

Podsumowując: szaro, brudno, niechlujnie i ciągnie się jak poniedziałek. Kot rzuca mi karcące spojrzenie renifera. No dobrze, przyznaję Ci plus za ten niebieski, za ładny napis na belce i… Ej! Kot! Pomóż mi! Niewdzięcznik jeden… Pech dla Ciebie, tylko za niebieski i belkę.

Nagłówek: 2/5

Jakaś dziewoja w kwiecistej bluzeczce pozbywa się dolnej części garderoby. Hm… Jakby nie spojrzeć, dla mnie to są spodnie albo niezidentyfikowany obiekt latający w postaci worka na śmieci. Pozostaje jednak zadać sobie pytanie: po co na nagłówku worek na śmieci? Spodnie są bardzo wygodne, uniseksowe, praktyczne, uniwersalne… Worek zaś… jest na śmieci. Dlatego, dla Twojego dobra, uznam, że to spodnie. Cokolwiek jednak jest całkowicie przeciwna ekshibicjonizmowi na nagłówkach, bo to jest… Zwyczajnie, niesmaczne. Jak już chcesz się rozbierać to znajdź sobie jakieś odludne miejsce. Albo przeciwnie, bardzo ludne, to zależy od gustu. Na miłość boską, nie tutaj! Dzieci, koty i wzburzone babcie patrzą! Widać, że dziewczynka się cieszy i za to możesz dostać zimowy uśmiech, bo mi do adresu i Nicku pasuje. Tylko jakoś tak… szaro. Podobnie jak w tle bloga, kolory są wyzute, wyplute na chodnik i uwięzione pod podeszwą buta jakiegoś futbolisty. Do tego wszystkiego dochodzi nam ta nieszczęsna prawa strona. Dajcie mi tu alkomat, bo odnoszę wrażenie, że ten obrazek jest pod wpływem! Całkowicie odjechał. Na prawo. Skoro euforia, to powinna u Ciebie gościć miłość i wszystko się do siebie powinno radośnie kleić. Czyż nie tak? Moje meteorologiczne oko rejestruje, że zbiera się na deszcz. Biedna dziewuszka w samych majtkach, nie poskacze sobie.

Treść: 6/10

Skończę z cytowaniem sławnych ludzi, przytoczę za to zdanie mojej kochanej nauczycielki matematyki.

„Zacznijmy od początku. Początek jest na początku, a nie na końcu!”

Powracam do pisania tej oceny, zanurzając się w kawie. Tak, zdradziłam herbatę, ale tak to jest kiedy człowiek już nie wyrabia z życiem. Ciężko uwierzyć ile się może zmienić przez taki miesiąc. Zapodział Ci się gdzieś pod choinką pierwszy post, szkoda tylko, że milion pięćset sto milionów następnych zostało. Jestem dziś dość pesymistyczna i ślamazarna, ale Mrówka w każdej postaci bywa groźna. Bój się więc, mimo wszystko.

Pierwszym postem, który ocenię, będzie ten, który widnieje na samym spodzie, przygnieciony przez parę ton spasionych liter. Obawiam się, że ciśnienie mnie zgniecie jak na dnie Rowu Mariańskiego. Wolałabym już zrobić efektowne bum i pomazać koralowce wnętrznościami, ale śmierci się nie wybiera. Taki już los.

Tytuł postu brzmi złowieszczo. W moich uszach pobrzmiewa powtarzalność i brak oryginalności. Powlokę się po rentgen, może jak dostanę choroby popromiennej to mi odpuszczą rozkład składniowy zdań. Dość wstępów.

„Podsumowanie wakacji”

Dobrze zrobiłaś kryjąc przed czytelnikami poprzednie posty. Nie wiem dlaczego, może to zasługa kawy, może zapalonej choinki, może po prostu mięknę… Czytam to i nie mogę się przestać uśmiechać. Powinnam Ci wygarnąć, ale to jest… ładne. Takie pamiętnikowe. I na podsumowanie się nawet nadaje. Oczywiście będę się czepiać. Po pierwsze ta masa panów M. W. R. i tak dalej bardzo mi działa na nerwy. Mogłabyś ich po prostu nazwać: bratem, siostrą, wujkiem, kolegą, upierdliwą sąsiadką z wąsami… Skoro nie chcesz wymieniać ich imion to chociaż nie zmuszaj człowieka do oczopląsu! Bo skąd ja mam wiedzieć, że K. to ta K. a nie przypadkiem inna K.? Piszesz tak, jakbyś pisała dla swoich przyjaciół. Rozumiem to, ale skoro się zgłaszasz do oceny to znaczy, że chcesz, żebym to czytała. Czyli że, powinnam coś zrozumieć, a nie tylko owinąć się kocem i popatrzeć ze skrzywioną z wysiłku twarzą w pusty kubek. Poza tym, podsumowanie na porządnych blogach kojarzy mi się bardziej z jakąś refleksją. Bierze się widły tudzież widelec i upycha pomiędzy wspomnieniami. Post jest ciepły, ale mało oryginalny i trochę nijaki. Bo ile się można w ciszy grzać przy kaloryferze? W końcu się człowiekowi zachce tej nutki kofeiny, czyli oryginalności.

„Reklama :D”

Jak chyba wszyscy w tej ocenialni, jestem przeciwna emotikonom. Rozumiem, na gadu-gadu, forum, w smsach. Blog ma oddawać Ciebie a nie jakieś nawiasy i dwukropki. Masz do dyspozycji tyle liter, tyle słów, żeby wyrazić to, co czujesz. Poza tym, nie ma co się głupio szczerzyć, bo tylko zęby się wykrzywiają. I tutaj mnie całkowicie zawiodłaś, na całej linii, po torze prostoliniowym, ruchem jednostajnie zmiennym przyspieszonym… Obiecujesz zastanowić się czym jest patriotyzm w dzisiejszych czasach (swoją drogą, oryginalne to jak przepalone lampki na choince), a dajesz mi dwa zdania o wywieszaniu flagi i tego, że do końca roku zostało 50 dni. Nie wiem, czy w moim patriotyzmie zmienia coś to, czy mamy 15 listopada, czy 31 stycznia. Może zmienia się położenie gwiazd? Przepraszam, ale dłużej nie wytrzymam.

„Do Świętego Mikołaja”

Jakoś nie mogę się powstrzymać przed wyborem tego postu. Coś mi ze wczesnego dzieciństwa zostało i na samo wspomnienie Mikołaja mam ochotę przywdziać czerwony sweterek i zacząć śpiewać kolędy.

„Yhm…no to… no okej…” Yhm, yhm… Niech mnie dunder świśnie, po plecach poklepie i wiadro pod nos podstawi! To jest naprawdę niemiłe tak czytelnika z marszu na podłogę rzucać i młotkiem po głowie uderzać. Czy to naprawdę tak trudno, zacząć od jakiegoś powitania, wprowadzenia, kopnięcia w tyłek… czegokolwiek? List mi się czytało całkiem przyjemnie, wprawił mnie w jakiś taki dobry nastrój (to może być także zasługa zapachu sosu w powietrzu). Całkiem, całkiem. Nauczyłam się już, że moje wymagania rzadko zostają spełnione, więc staram się na wszystko patrzeć przychylniejszym okiem. Pochylmy się więc, może to nam w czymś pomoże. Z tej perspektywy mogę Ci przyznać, że jest całkiem, całkiem, całkiem. Pasuje? List do Mikołaja z której strony by nie patrzeć. Jest może troszkę mało oryginalnie, ale. Będę Cię musiała chyba zwyczajnie pochwalić, na co lepsza część mojej natury reaguje głośnym pomrukiem (to może być jednak z głodu). Tylko po co te wszystkie emotikony? Czy jeden nawias przy dwukropku już nie wystarczy? Znowu nie jestem na czasie? Ludzie kochani, trzymajcie mnie.

Teraz będzie taka zbiorowa ocena, bo mam ocenić cztery posty, a chciałabym zaznaczyć egzystencję takich jak:

„Nie zapomnę”, „Miłego, nie?”, „:)”, „Wszystko po staremu”, „Brak tytułu”, „Hej Jude”

Sprawiasz wrażenie, że większość Twoich postów jest pisana na odczep się, żeby było cokolwiek. Sęk w tym, że ludzkość jest w stanie przeżyć, jeśli tego „cokolwiek” przez jakiś okres nie będzie. Jednakże, nie jest w stanie przeżyć czytania postów na dwie linijki, zupełnie pozbawionych sensu. Dobra rada dla Ciebie: Nie zmuszaj się do pisania, poczekaj na wenę i ochotę.

Niemniej, jak już chcesz i się postarasz to potrafisz pisać porządnie i właśnie za to przyznaję Ci te punkty. Poza tym, zrobiłaś w tych postach pewne postępy, a to się chwali.

Ortografia i poprawność językowa: 6/10

Błędów dużo nie robisz i chwała Ci za to. Na pierwszy rzut oka zauważyłam niewiele. Teraz wezmę rakietkę tenisową i będę to oko odbijać i odbijać, aż wyłapie satysfakcjonująco dużo lub zauważy ich (jeszcze bardziej satysfakcjonujący) prawie całkowity brak. Piszesz ładnym językiem, synonimami strzelasz jak smrodem ze skarpet. Wszystko byłoby pięknie, gdybyś swój… nazwijmy to… talent wykorzystywała do zacnych celów. Panimajesz, w stylu Supermen Mózgociastko wtłoczy wam do głów trochę oleju. Na Twoim oleju smażono już frytki co najmniej pięćdziesiąt razy, a Ty nawet nie pokusisz się, żeby przewrócić je na drugą stronę. (Swoją drogę strasznie fajne jest potrząsanie tym siteczkiem. O ile tłuszcz nie pryska. Ale o czym to ja… A, tak.)

Spacje. Kochasz spacje. Śpisz ze spacjami. Swatka Mrówka prawdę Ci powie: Ten związek nie ma przyszłości.

„Delektuję się życiem i jest mi z tym znakomicie !” – O tym już wspomniałam i powtarzać się nie będę, nie będę, nie będę…

„’( )Lato’” –Proszę państwa, widzimy tu ( w miejscu objętym nawiasem) głęboką metaforę do okresu poprzedzającego lato. Wskazuje ona równocześnie nierozerwalny związek przeszłości z teraźniejszością, jak również fakt, że wszystko co miało miejsce w przeszłości, w teraźniejszości może zostać naprawione i, że nie należy się w przeszłość oglądać. Jest to również zastanowienie się nad bytem jako bytem samym w sobie oraz tym, skąd ten byt się bierze. Autor uważa, że przed „ja” z punktu widzenia teraźniejszości nie jesteśmy w stanie dostrzec nic, jednakowoż istnienie czegoś takiego należy uznać za prawdziwe…

„’ tatuaże ‘” – Dzyń, dzyń. Świecąca choinko, mania przestrzeni!

„Przeżyłam też parę smutnych chwil, to normalnie” – Litróweczka. Normalnie, nienormalnie, normalne tu jest tylko normalne, normalnie.

„dojrzalsza ?” – Jak ktoś dojrzewa to może rzeczywiście zwiększa się jego powierzchnia. Obawiam się jednak, że w tym przypadku to nie działa.

„A jak Wy spędziliście wakacje ? Jakie są Wasze wspomnienia ?” – Error 404 komentarz not found.



„Ponieważ jutro mamy ważne Święto Państwowe(,) podczas pisania dzisiejszej notki chciałabym się chwilę zastanowić” – Tam gdzie nawias wskazuje należy niezwłocznie zaaplikować przecinek. Czy pacjent przeżyje, dowiemy się rano.



„Jestem naprawdę pełna podziwu i mam szacunek, do tych ludzi” – Przecinek jest zbędny, załatw mu wizytę u terapeuty.



W poście „Do Świętego Mikołaja” cierpisz na typowy przypadek zjadacza polskich znaków: „sprawe”, „przynosza”, „moze”, „kiedys”.

„na codzień” – Czy „codzień” to jakaś okazja? Święto państwowe? Międzynarodowy dzień integracji wyrazów? NA CO DZIEŃ.

„Pamiętam ten piękny czas(,) kiedy byłam małym dzieckiem” – Tu również winien być przecinek.



„Dziś te list” – Litera „n” na celowniku. Wiemy, że tam jesteś. Chodź tu z podniesionymi rękami i wracaj na miejsce!



„Nie mam dla Ciebie ciastka, ani nawet szklanki mleka.” – Zabierz przecinek… Usypiasz mnie, a już mi się chciało spać… Przed „ani” nie stawiamy przecinka, jeśli nie jest to któreś „ani” z kolei.

„nie wiem, naprawdę nie wiem czy była grzeczna” – Kto? Z kontekstu i zasad logiki wynika, że mówisz mi o sobie. Może masz drugie ja?

„fajny kapelusz, jaki widziałam w takim fajnym, drogim sklepie” – Fajnie, że fajnie, ale jednak nie za fajnie, kiedy jest za dużo „fajnie”.

„ogóle nie rzecz biorąc” – Nie wiem, jak się „ogóle nie bierze rzecz”, ale mogłabyś mnie nauczyć. To musi być ciekawe doświadczenie.

„p.s. przez chwilę poczułam się jak taka mała dziewczynka. i wiecie co ? to jest niesamowite uczucie. polecam.” – Czyżby awaria Shifta?





Widać, że z ortografią nie masz problemów. Powyższe błędy są raczej wynikiem niedbalstwa, a tego się tak łatwo nie wybacza. Sprawdzaj swoje posty przed opublikowaniem i wszystko powinno być cacy.

Temat: 4/5

„Jak oryginalnie! Niczym zielona żaba w mulistym stawie robiąca „kum”. Ostatnimi czasy blogerzy nawet nie wysilają się na tyle, żeby zmusić żabę do rechotania. Miast kumkania. Oczywiście, nie wszyscy. Ty jednak zaliczasz się do grupy rasowych dłubaczy w nosie, którzy myślą, że jak napiszą to samo co inni, to będą fajni.” Tak napisałam miesiąc temu, będąc pod wpływem jakiś dziwnych substancji odurzających. Jednak nastrój świąteczny sprawia, że na wszystko patrzę przez jakiś różowy filtr. Jest nawet nieźle… Nie przedstawiłaś nic ciekawego, a treść twojego bloga ciągnie mi się iście krówkowo. Ale to miał być pamiętnik i jest pamiętnik. Wyrzuć z kategorii, te „opowiadania”, bo ich tu ani widu, ani słychu, ani czuju.

Układ: 0/5

… I ciągnie się, ciągnie się koło za kołem.

A Mrówka już charczy i płacze, a wszystko w rytm kół

I rwie się, i rwie się, i rwie się do snu.

Lecz Mrówka Odważna nie podda się wcale,

Bo ma w posiadaniu największe morale.

A suwak się ciągnie i ciągnie jak chce

A Mrówka, biedaczka, do łóżka się rwie.

Lecz co to? Już prawie! Już widać gdzieś dno!

Kilometr, drzwi jeszcze i okno…

I STOP!

Masz szeroką listę, skorzystaj z niej z łaski swojej. Oczy mi wypadły z orbit i poszły się przejść. Ogranicz się do jednego, góra dwóch postów na stronie głównej, błagam. To nam wszystkim wyjdzie tylko na dobre.

Układ jednokolumnowy niby, a tu z boku kontratakują jakieś linki. Na Twoim miejscu umieściłabym je na podstronie i jednak zrezygnowała z tych dopisków po prawej stronie.

Czytelność i obrazki: 4/5

Czytelnie jest, obrazków nie ma. I tylko ten suwak przyprawia mnie o oczopląs. Zrób coś z tym, bo się na Ciebie muchy obrażą, że im robotę (wkurzanie ludzi) odbierasz. W tej sprawie akurat nie mam się w czym wypowiadać. Czcionka jest ładnie dopasowana, widoczna, rozmiar dobry, wygodnie się czyta. Cud, miód i kryształki od Svarovskiego.

Dodatkowe punkty: 2/10

Dodaję Ci dwa, za to coś, co sprawiło, że nie byłam w stanie ocenić Twojego bloga. To zawsze coś nowego.

Nie mogę uwierzyć, że przebrnęłam. Zaraz zacznę skakać i tynk mi z sufitu odpadnie.

Uzbierałaś 28 punktów, a ja z czystym sumieniem wystawiam Ci ocenę dostateczną.

Kochani, może już trochę po czasie, ale życzę Wam wesołych Świąt, weny, wiary w siebie i przyjaciół oraz, jak to ujęła moja wychowawczyni, tego „drugiego skrzydła”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz