Nerwowa reakcja na krytykę nie kładzie jej kresu. Przeciwnie, rodzi w oceniającym przekonanie, że ma rację w tym, co mówi. — Richard Carlson
Witamy na Opieprzu!
sobota, 9 stycznia 2010
(460) niedotykalny
Pani Lovett zamierza dotkliwie dotknąć blog, który na pierwszy rzut oka jest niedotykalny. Bullshit.
Pierwsze wrażenie: 3/10
Niedotykalny, to znaczy, innymi słowy „nietykalski”? Nie tykaj mnie, nie tykaj, bo to ja zamierzam tykać i wybuchnę i zostanie z Ciebie mokra plama! Już się boję Cię dotknąć… A gówno tam, wcale się nie boję, zaraz Ci robię wjazd na chatę i wtedy pogadamy. Jakoś mnie specjalnie nie przerażasz. Jeszcze. Oby na długo. Jeżuniu! Ty jesteś facetem… No bracie, to coraz lepiej mi się podoba wybór adresu. Od razu widzę chłoptasia z buntowniczą miną, zadziornym charakterkiem „bez kija nie podchodź”. Uważaj, mam dres i nie zawaham się go użyć, albo coś w ten deseń. Z tym dresem to może przesadziłam, ale z pewnością nastoletni bunt (wewnętrznie stłumiony) ma odbicie na Twoim blogu. Bunt u nastolatków przejawia się na wiele sposobów. Jedni (ci mniej wrażliwi) wyrywają krzesełka na stadionach, inni piszą blogi. Chwała Ci, że zamiast sponsorować osiedlową menelię, masz bardziej twórcze zajęcie, ale… porażasz mnie momentami. Głównie belką, kobiecą dość, w dosłownym rozumieniu tego słowa. „Kobieta którą znasz, nie zawsze będzie tą której nie znasz…” Mam wrażenie, że labirynt minotaura był mniej skomplikowany. No co się tak jopisz w ten ekran? Tak, właśnie, że tak. Monolog będzie, o. W moim skromnym mniemaniu to mi jedzie autodegradacją, czyli jeżdżeniem wielkim walcem po własnych zwojach mózgowych, celem wyprostowania ich, otumanienia siebie i przy okazji otumanienia kilkuset innych czytelników. Bleh. Być może i mam umysł pokręcony, jak arabski pergamin, ale ja tu węszę jakąś ukrytą strategię pt. „inni mają lepiej”. Rzecz jasna, dokąd się nie przekonasz na własnej skórze, że dziewczyna kolegi Twojego kolegi, której nie znasz, jest równie „zua” co Twoja. Pff. Żałosne męskie podejście do sprawy. Albo to może chodzi o to, że kobieta nie zawsze zaskakuje mężczyznę? Powtórzę: Pff. Żałosne męskie podejście do sprawy. Oczywiście mogę nie mieć racji, bo to przecież żadna krzywda dla mnie i innych, ale dywagować mi nie zabronisz. Dobra, zdradzę Ci swój sekret. Jak nie mam o czymś pojęcia to pieprzę trzy po trzy, para szesnaście z nadzieją, że ten do kogo kieruje swoje słowa nie zauważy, że nie wiem o czym mowa. To jest dobra strategia, a teraz z łaski swojej, wytłumacz mi o co w tym chodzi, bo choćbym zdechła to się nie domyślę. Myślałam, że kobieta jest skomplikowaną istotą, ale to… to mnie bardzo skutecznie przerosło. Czytałam na sto sposobów. Akcentując przecinki, nie akcentując przecinków, robiąc pauzy na zastanowienie, jak widać gówno z tego wyszło. Tylko błagam, mów do mnie powoli i najlepiej dużymi literami, bo mój organ myślący, jest dziś wybitnie zaćmiony przez bodźce zewnętrzne, nazywane „zamułem”. Jest też inna opcja… Odwaliłeś jakąś manianę, taki pic na wodę a la fotomontaż i Lovett ma zagryzkę. Słowo daję, że walnę Cię w bambuko, jeżeli Twoja belka nie ma sensu, a jest jedynie inteligentnie wyglądającym powiedzonkiem. Tak a propos powiedzonek, to pasuje tu świetnie myśl Oskara Wilde’a: „Prawdziwe piękno kończy się właśnie tam, gdzie inteligentny wyraz twarzy zaczyna.”, bo właśnie rzuciłam swą szanowną gałką oczną, na Twoją mniej szanowną szatę graficzną. Lodowato. Szaroburo i ponuro. Kolorystyka jest, mówiąc eufemistycznie, odpychająca. Brak świeżego powiewu, równa się wysoki współczynnik kijowości. To taki standard, standardów, aż zarzucę linkiem, który ostatnio rozbawił mnie do łez. KLIK. Proszę nie bierz sobie tego do serca i nie upiększaj swojego dzieła sposobem polecanym przez naszego głównego sponsora, tj. Onet, ale najlepiej zajrzyj TUTAJ i wybierz sobie coś mniej porażającego.
Nagłówek: 0/5
Dwie stopy, wbite w palestyńskie pomykacze. Dla niewtajemniczonych, palestyńskie pomykacze to tanie pepegi, tudzież trampki sprzedawane na lokalnych giełdach przez „ekskluzywnych”, zagranicznych importerów. No wiecie, taki Armani dla najbiedniejszej kasty społecznej. Wnioskuję, że męskie, chociaż w tych czasach, kiedy jest moda na hermafrodytów nic mnie nie zdziwi. Osobnik, posiadacz pomykaczy, popisuje się umiejętnościami jazdy na deskorolce, zapewne dla lansu, ale nie mnie to oceniać. W tle mamy super „czystą” ścianę, w sam raz, jak na dzisiejsze standardy. Poza tym wszystko jest czarno białe i bezpłciowe, na domiar złego z powtórzeniem adresu. Użyłeś czcionki przedszkolnej, co gryzie mi się z koncepcją młodzieniaszka ze zdjęcia. Chyba, że statystyczny gimnazjalista w naszym kraju, nie ma jeszcze wyrobionego charakteru pisma i nadal patrzy w elementarz, żeby nakreślić literkę. Luz, możliwe, że ja jestem niedoinformowana, ale jak mówiłam, nic mnie nie zdziwi.
Treść: 0/10
Wujcio Onet, jak widzę, kilka razy połechtał Twoje ego, czym się szczycisz i czego nawet bym Ci pogratulowała, jakby było czego gratulować. Nie będę się wywodzić nad stanem polecanych przez Wujka notek, bo pewnie zbrakłoby mi kartek w Wordzie, ale za to chętnie je sobie przeczytam i obym nie musiała narzekać.
„Jedni mają gorzej, by ci drudzy mieli lepiej.”
Nie do końca się z tym zgadzam, ale świat zna tyle przykładów, że w niektórych momentach mogłabym temu przytaknąć. Gadajcie sobie, że Hammurabi dzisiejszych czasów przeze mnie przemawia. Tak myślę, tak mówię, ot co. Przechodząc do Twojej notki, to załamałam się, załamałam się i się załamałam. Co za androny… Zamiast wysnuć sensowną tezę, że na ten przykład pracownik fizyczny, czy pracownik, który boryka się z masą problemów dostaje w naszym kraju żałosną płacę, a odprowadza horrendalne podatki, żeby tłusty polityk, który pierdnie od czasu do czasu w stołek, mógł jeździć limuzyną, Ty mnie mówisz o złamanym paznokciu! Mon dieu! Ta notka powinna mieć raczej tytuł: „Bierność prowadzi do tragedii”, albo coś w tym stylu, ale ja tu żadnego powiązania Twojego tytułu z Twoim tekstem nie widzę. Oślepłam? Nie sądzę. Poza tym, konstruujesz zdania, jakbyś nie umiał się posługiwać językiem polskim. Toż to zakrawa o kpinę. Słuchałeś kiedyś wywodów Bogdana Knajpy? Rzucam dziś linkami, obejrzyj sobie TO. Jego gadanina do złudzenia przypomina Twoją pisaninę. Jedyne poprawne, nie zmasakrowane zdanie w tej notce, brzmi: „No taka prawda.” Pustynia intelektualna. Masz coś do powiedzenia, chcesz coś zakomunikować, ale wypływa spod Twoich palców niezrozumiały bełkot, którego nawiasem mówiąc nie pojmuję.
„Głupota ludzi śmieszy (I to czyja... 10-latków)”
Odkryłeś bracie, nowy ląd właśnie. Dziesięciolatki śmieszą swoją głupotą, dacie wiarę? Przepraszam, ale myślałam, że ciężko o tak wybitną jednostkę, która w wieku dziesięciu lat, nie przejawiałaby skłonności do głupoty. Nic to, czytam. To się naczytałam. O czytelnikach BRAVO. Nie kłamię, nie przejawiam chęci do żartów. Czytałam o zestresowanej dziewczynie, której zrobił się guz na kolanie i pyta, czy to nie ciąża pozamaciczna. Tak, to na pewno to! A dzieci, jak akurat nie przyniesie ich bocian, to można znaleźć w kapuście, albo urodzić przez dziurę w pięcie. Rzeczywiście, tutaj się muszę z Tobą zgodzić, że czytelnicy tej popularnej gazetki rozwalają pytaniami. Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? Że sam jesteś czytelnikiem owej gazetki. W głowie cyrk, a w dupie karuzela, o. Jeżeli idzie o sam tekst, to znów mnie przygniótł. Pieprzenie kotka, za pomocą młotka. Mówisz o tak oczywistych zjawiskach, że siłą rzeczy czytelni musi się z Tobą zgodzić. Weź może wypruj z siebie, jakieś kontrowersyjne poglądy, zamiast nabijać się z czegoś, z czego nabija się połowa populacji świata.
Koniec, bo nie mam siły. Przytłaczasz mnie. Płynie z Ciebie jakaś żenująca naiwność i próbujesz, próbujesz, próbujesz być taki poważny, że aż mi się śmiać zachciało.
Ortografia i poprawność językowa: 2/10
W tym miejscu powinien nastąpić psychodeliczny brecht. Co z tego, że z ortografią żyjesz w zgodzie, jeżeli zabijasz tępym nożem interpunkcję, bez żadnych skrupułów? Dałabym Ci dziesięć lat, bez sądowego wyroku, za to co Ty wyczyniasz z tymi bidnymi literami. Przykładów masa, zaznaczam, że z dwóch notek.
Cytat: „Ja po prostu mówię do kogoś, a ten jak grochem o ścianę.” Ty mu coś mówisz, a ten sięga do kieszeni ŁUP! paka grochu rozerwana i sru! nią o ścianę! Moje gratulacje, człowieku. Jeżeli mówisz coś do kogoś, a ten ktoś nie reaguje i ma Cię w poważaniu, to Ty bracie, rzucasz grochem o ścianę.
Cytat: „wtedy kiedy im sie przelawa.” Przelawa? Coś, co było przed lawą?
Cytat: „Potrafiliby by się tylko martwić, czy im się cos nie stało się z paznokciem.” Wychylybymy się coś się bymy napili. Się zaroiło od „się”.
Cytat: „Jestem zodiakalnym rakiem, podobno bybym dobrym przyjacielem, no to by się i zgadzało bo ja sam nie umiem patrzec na cierpienie innych, no po prostu nie umiem.” Ręce i majtki opadają. Przeczytaj to zdanie i mi powiedz, czemu uważam, że jest diabelnie infantylne?
Cytat: „Nie powiem wam, byście rzucili wszystko i zaczeli pomagać potrzebujących itp.” A to niby czemu nie? Bo co? Łapki urwie? Egocentryzm to za mało w Twoim przypadku.
Cytat: „no i w rzeczywistości, gdy poznam daną osobę, to wtedy otwieram się całkowicie, czasami za bardzo, gdyż muszę odreagować to, gdzie nie mogłem się otworzyć, wiem, wiem, masło maślane ale cóż.” Maślanką polane, w dodatku. „Ale cóż”? I to ma być wytłumaczenie, że nie umiesz poprawnie skleić zdania? Nie umiem tego opisać, ale cóż.
Cytat: „Podobno żyję we własnym świecie, to nieprawda! Przecież interesuję się czy Britney założyła majtki czy nie” To było mocarne. Rzeczywiście nie żyjesz we własnym świecie, tylko w majtkach Britney. Niepokojący objaw.
Cytat: „No, ale tak, czytacie horoskopy? Ja tylko te w BRAVO, dobra, dobra czytam tą gazetkę, bo lubię sobie pooglądać obrazki, porozwiązywac krzyżoweczki (te przynajmniej umiem!) i mogę sobie poczytać co się dzieje u celebrytów... Pewnie i tak też to czytacie XD” Nie, nie czytamy. Emoty. Wyrzygam się na kolorowo. Między swoimi wymiocinami odnajdę zagubione nawiasiki i dwukropeczki. Boję się pomyśleć, co będzie, jak będę musiała wyrzygać tego „iksa”, a na pewno gładko nie pójdzie.
Układ: 3/5
To się ciągnie w dół… Jadę i jadę i się zaraz nabawię choroby lokomocyjnej. Jeszcze chwila i wysiądę… O mam! Jest koniec strony, a na końcu polecone posty. Prawa strona w miarę sensownie ułożona, lewa trochę gorzej. Jakby nie było, większych zastrzeżeń nie mam.
Temat: 0/5
Banał. BANAŁ. Tragiczny banał. Tragicznie infantylny banał. Banał. Bleeeh. Miejscami odbiera mi mowę i zdolność pojmowania tekstu pisanego. Lejesz tę swoją wodę, po całej długości bloga, a ja mam mdłości.
Czytelność, obrazki: 3/5
Mogę to przeczytać, chociaż miejscami jest ciężko ze względu na emotikonki. Polecana płyta, nawet mi nie przeszkadza, button Opieprzu, stary, ale i tak dziękujemy, link by wystarczył do szczęścia. No i ten nieszczęsny mało wymowny nagłówek… Średnio mi się to podoba.
Dodatkowe punkty: 1.
Wiesz czemu? Bo płakałam ze śmiechu czytając pozostawione u Ciebie komentarze. Szczególnie te pod pierwszą ocenianą przeze mnie notką, jak ktoś ma ochotę to niech zobaczy, jak dziewczyny bronią Miley Cytrus, która robi sobie pół nagie fotki, słowami: hormony jej buzują. Aż i mnie zabuzowały!
Punkty: 12/60
Ocena: mierna.
Ogólnie to nie mam nastroju. A fuj, a kysz, idź Lojra w diabły dziś. Nawet pisanie nie sprawia mi radości i jestem jakaś radioaktywna, a ludzie mnie omijają. Gdzie Lojra to ma? Właśnie. W dupie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz