Nerwowa reakcja na krytykę nie kładzie jej kresu. Przeciwnie, rodzi w oceniającym przekonanie, że ma rację w tym, co mówi. — Richard Carlson
Witamy na Opieprzu!
piątek, 12 lutego 2010
(523) monster-or-angel
Sethrickowa, wpatrująca się w monitor jak urzeczona postanowiła złamać wszelkie zasady i, nie przejmując się jutrzejszym* sprawdzianem, rozpocząć ocenę bloga monster-or-angel.
Pierwsze wrażenie - 5/10
Rzucając okiem na adres byłam święcie przekonana, że to kolejna opowiastka nałogowej fanki fantasy i Zmierzchu czyli mieszanki wprost wybuchowej dla mojego i tak potwornie poranionego ludzką i swoją głupotą umysłu. Ani belka, ani nagłówek nie wyprowadziły mnie z tego błędu. Czy to błąd, to się zaraz okaże, na razie po przeczytaniu ramki „przedsmak” jestem pełna dobrych myśli, ale, jak wiadomo, Sethrickowa naiwną bestią jest, i łapczywie szukając wszelkiej angelologicznej prozy popełnia ogromne, wręcz niewybaczalne błędy co do dobierania sobie lektury. Pełna nadziei kliknęłam w odnośnik „bohaterowie” i... bardzo, naprawdę bardzo się zawiodłam. Nie mogę tego opisać. To tak, jakbym była małą, siedmioletnią dziewczynką i mama powiedziała mi, że dostanę chomika, po czym z uśmiechem wyciąga złożone dotychczas z tyłu ręce na których leży zmasakrowana krwawa plama, czyli tyle, co zostało z gryzonia po przejechaniu go przez samochód. Spodziewaj się więc należytej kary, bo ja, Sethrickowa von (umieść tutaj epicki przydomek, bo mi się wyczerpały pomysły) obiecuję Ci, że będę bezwzględna, wyjątkowo krytyczna i marudna, a nawet jeśli okaże się, że te zakazane twarze z tłajlajtu i ich imiona oraz nazwiska nie mają nic wspólnego z Twoim opowiadaniem a Ty je wypożyczyłaś tylko dlatego, że nie miałaś pomysłu na wygląd własnych postaci, to przejadę biczem zwącym się „wena twórcza” po tyłku tyle razy, ile oni wszyscy razem mają lat. Pomnożone razy sto.
Nawet swoją ulubioną piosenkę włączyłam... Wolę nie ryzykować, że po ocenie Twojego bloga będzie mi się ona kojarzyła tylko z czymś naprawdę nieprzyjemnym.
Nagłówek - 2/5
Nie, nie, jeszcze raz nie, zdecydowane NIE mówię nagłówkom, które są – za przeproszeniem – z pupy wyjęte i nie wyrażają nic poza ideałem dzisiejszego piękna w postaci skaczącego człowieka z permanentnym szczękościskiem dzisiaj określanym mianem „uśmiechu”. Może to jej urok, może foto-szop? Nie wiem. Na dodatek odcień nagłówka różni się od koloru wypełniającego blog, co prawda tylko odrobinę, ale takie rzeczy zauważa się bardziej, niż gdybyś wylała na swój nagłówek paintowe wiaderko z różową farbką, bo jeszcze w takim wypadku można się zastanawiać, czy to było zamierzone. Ładny jest, nie powiem, ale przywodzi mi na myśl raczej pamiętnik lub blog z dodatkami niż opowiadanie z krwi i kości.
Treść - 5/10
Zastanawiam się nad kilkoma rzeczami. Dlaczego tytuły ostatnich notek są po angielsku? Nie jestem jakimś lingwistycznym analfabetą, jednak – jako zagorzała fanatyczka teorii spiskowych – odnoszę wrażenie, że w ten sposób porzuca się piękną polszczyznę na rzecz jakiegoś hamerykańskiego z buszu wyjętego i wcale mi się to nie podoba.
„Kapitel 1.”
Postanowiłam zacząć lekturę od pierwszego rozdziału/chapteru/kapitelu, już się pogubiłam.
Dziewczyno, czy Ty nie czytasz swoich wypocin i wstawiasz kolejne rozdziały tak, bez przejrzenia? Bo nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że to coś jest wręcz najeżone (nie obrażający jeży) przekleństwami. Jedną „cholerę” rozumiem, dopuszczam też „lekkie” przekleństwa raz na jakiś czas, ale tych kurw nie popuszczę! Rzucasz gorsze wiązanki niż osobnicy w paskowanym ubiorze co litrami żłopią bursztynowy napój przed szarymi, odrapanymi blokami. Jednak wiesz, że przesadzasz z przekleństwami, bo pod koniec notki za nie... przepraszasz. Mała pociecha, bo tutaj nie „przepraszam” pomoże, tylko klawisz backspace i słownik synonimów!
Zauważyłam, że na tym blogu (chyba) prowadzisz dwa opowiadania. Pozwól, że ocenię po dwie notki każdego z nich, bo jeśli nadal masz zamiar używać wulgaryzmów zamiast przecinka, to ja wyjdę z siebie, stanę obok i zadzwonię po pogotowie psychiatryczne, które mnie zabierze do pięknego pokoju wykładanego pianką i dalsze oceny będę pisała kredkami świecowymi.
„Kapitel 14.”
Tym razem zaatakowałaś mnie tłajlajtowymi ikonkami. Potrafisz robić większą „wodę z mózgu” niż pośmiertny rozkład ciała.
Z każdym kolejnym przeczytanym zdaniem cały mój umysł krzyczy coraz głośniej i butniej „Wyłącz to, WYŁĄCZ” i nie wiem, czy go nie posłucham. Zmierzchu nie czytałam, ale z tego co o nim słyszałam jestem pewna, że gdybym to zrobiła, to nie za bardzo różniłby się od Twojego opowiadania, a może na odwrót. W połowie rozdziału zrozumiałam, że jeśli szybko nie ukoję nerwów starymi, dobrymi Guns'ami to niedługo mi z nich nic nie zostanie. Z nerwów, oczywiście, chociaż nie jestem pewna, czy niszcząca komórki mózgu moc taniego romansidła nie zniszczy również mojego jedynego odtwarzacza muzyki, za jaki robi mój telefon.
Nawet nie potrafię opisać, z jaką miną siedzę i czytam ten rozdział. Uniesiona brew i półotwarte usta powtarzające co chwilę słowa „Co takiego?” i oczy pełne zdziwienia. Na szczęście pozbyłaś się tych okropnych przekleństw, które jedynie utrudniały czytanie niż podkreślały beznadziejność sytuacji (albo autorki, która nie ma żadnych innych określeń niż „zjebane”).
„Chapter 1.”
Na Sethricka, ta notka jest nieporównywalnie lepsza niż poprzednie! Początek mnie bardzo zaciekawił, uwielbiam takie tajemnicze sytuacje pełnie niedomówień. Choć bardzo łatwo jest przesadzić, to Ty poradziłaś sobie z tym świetnie. Później trochę mi się wszystko zaczyna komplikować, może dlatego, że od razu przeskoczyłam z jednego opowiadania do drugiego – czy to ta sama Bella, która gościła w poprzednim? Jeśli tak, to jak ona ma zamiar odwiedzić matkę, skoro ona nie żyje? Niestety, te wątpliwości zostaną, bo raczej nie zabiorę się za te rozdziały, które teraz ominęłam, nawet, gdy psychopata w postaci Autorki z nożem w ręku będzie stał nade mną i groził śmiercią, jeśli tego nie zrobię. Zdecydowanie powinnaś pisać więcej zdań złożonych, wzbogacać opowiadanie o opisy wyglądu, ubioru, miejsca i tak dalej. No nie powiem, bardzo mile mnie zaskoczyłaś, nawet ani jednego błędu nie wyłapałam w tym rozdziale! Jednak nie licz na maksimum punktów, bo co do poprzedniej części nadal mam mieszane uczucia.
Myślę, że na tym poprzestanę. Podaruję sobie czytanie jeszcze jednej notki, bo moje odczucia co do niej są identyczne co do tych, jakie mam na widok przypalonego ciasta – chcesz ugryźć, zjeść, ale boisz się, że coś Ci się po tym stanie, lub się rozczarujesz jego smakiem. Wolę żyć w błogiej niewiedzy.
Podsumowując, wreszcie przekonałam się na własne oczy, że trening czyni mistrza! Choć do mistrzostwa to jeszcze Ci daleko, powoli idziesz w dobrym kierunku i tylko spróbuj mi zboczyć, wtedy się z Tobą policzę gorzej niż odjęciem punktów w tej kategorii za pierwszą notkę pełną wulgaryzmów.
Ortografia i poprawność językowa - 1/10
„Małe,zapomniane przez Boga miasteczko po raz kolejny zalewał zimny deszcz. Małe domki jednorodzinne, wielkie posesje ludzi, którzy mieszkają tu tylko z litości i faktu, że nie mają wyboru.” - „Małe, zapomniane przez Boga miasteczko po raz kolejny zalewał zimny deszcz. Nieduże domki jednorodzinne, wielkie posesje ludzi, którzy mieszkają tu tylko z litości i faktu, że nie mają wyboru.” Po znakach interpunkcyjnych zawsze stawiamy spację, powtórzenie wyrazów.
„Fajnie, prawda.? Tragicznie.! „ - „Fajnie, prawda? Tragicznie!” Albo piszesz kropkę, albo wykrzyknik lub pytajnik, nigdy razem. Takich błędów popełniasz mnóstwo, praktycznie za każdym razem.
„Brakuje tu tylko krat i tych fajnych wdzianek.” - „Brakuje tu tylko krat i tych świetnych wdzianek.” Piszesz opowiadanie, nie pamiętnik, staraj się nie używać slangu, zwłaszcza w opisach.
„Wchodząc do szkoły przyjęłam tą pierdoloną minę zbuntowanego dziecka.” - „Wchodząc do szkoły przyjęłam tą irytującą minę zbuntowanego dziecka.” Nie wiem, jaki związek ma określenie „pierdolone” w stosunku do ludzkiej twarzy.
„Dzięki Bogu tym razem obyło się bez zbędnego pierdolenia bez sensu i składu.” - „Dzięki Bogu tym razem obyło się bez zbędnego paplania bez ładu i składu.” Takim paplaniem nazwałabym Twoją pisaninę.
„-Hej-uśmiechnęłam się patrząc na ich zażenowane miny.” - „- Hej - uśmiechnęłam się patrząc na ich zażenowane miny.” Jeśli zepsuł Ci się klawisz spacji to mi powiedz, wyślę Ci jeden i kilka w zapasie.
„Poza był spoko.” - „ Poza tym był w miarę normalny.” Nie wiem dokładnie, co słowo „spoko” mogłoby oznaczać w odniesieniu do zachowania.
„I to mnie właśnie wkurwiało jak chuj.” - „To mnie właśnie irytowało jak nie wiem co.” Zdaję sobie sprawę, że takie poprawianie wulgaryzmów wygląda komicznie, nie musicie mnie już uświadamiać.
„Owszem to moi przyjaciele, ale ile można wytrzymać coś takiego.?” - „Owszem, to moi przyjaciele, ale ile można wytrzymać coś takiego?”
„Nie długo kurwa.” - „Niedługo.”
„ Czas w szkole czasem moja nawet szybko i sprawnie.” - Konkurs na najbardziej absurdalne zdanie wygrała... Shy Lady! „ Czas w szkole niekiedy mija nawet szybko i sprawnie.”
„-Nie. A powinnam.? -zapytałam głupio patrząc na swój kawałek pokarmu.” - „- Nie. A powinnam? - zapytałam głupio patrząc na swój kawałek posiłku.” Pokarm brzmi dobrze jedynie w podręczniku od biologii i wtedy, gdy robisz sobie żarty udając elokwentnego człowieka.
„Przez chwilę miałam wrażenie, ze jakiś skurwiel po nim zapierdala.” - „Przez chwilę miałam wrażenie, ze jakiś popapraniec/pajac/koleś/gość po nim biega.” Dziewczynko odłóż narkotyki/alkohol, bo wyniszczyły Ci już mózg i masz halucynacje.
„Zaciekawił mnie kurwa fakt z tmy bratem” - „Zaciekawił mnie niezmiernie fakt z tym jego bratem”
„-Córcia ile razy Ci mówiłem, że to nic dobrego.?” - „-Córciu, ile razy Ci mówiłem, że to nic dobrego?”
„Siedziałam na parapecie okna po raz kolejny tępo patrząc się w urodę mojej matki na zdjęciu.” - „Siedziałam na parapecie okna po raz kolejny tępo patrząc się w zdjęcie mojej matki, niezwykle urodziwej kobiety.” Stwierdzenie „Patrzeć się w urodę” ma tyle sensu, ile prowadzenie wojen dla pokoju.
„Nie wiem, może to dziecinne, ale czasem mam wrażenie, że gdzieś tam jest. I ta myśl pomaga mi w życiu codziennym.” - „Nie wiem, może to dziecinne, ale czasem mam wrażenie, że gdzieś tam jest, i ta myśl pomaga mi w życiu codziennym.”
„Jestem lekko pojebana i zawsze zamykam drzwi od pokoju na klucz.” - „Jestem lekko nienormalna i zawsze zamykam drzwi od pokoju na klucz.”
„ Jej drobne piąstki zaciskały się, by po chwili rozluźnić mięśnie. Jej powieki były mocno zaciśnięte.” - „ Jej drobne piąstki zaciskały się, by po chwili rozluźnić mięśnie, powieki były mocno zaciśnięte.” Powtórzenie.
Powinnam Ci tu przyznać zero punktów za zbiorowe gwałty na naszym języku, ale znaj moje dobre serce i moc jednego punktu na pocieszenie, który postanowiła przyznać Ci narodowa konfederacja wikingów za to, że okazałaś się być w masowych gwałtach i paleniu osad poprawnej polszczyzny lepsza od nich.
Układ - 3/5
Dość ciężko się czyta notki ze względu na układ prawostronny, bo tekst zostaje wtedy niemiłosiernie zduszony na rzecz mnóstwa niepotrzebnych ramek. Może to i lepiej, bo mało komu chciałoby się takie coś przeczytać. Masz szczęście, że ja się właśnie prawą ręką posługuję, bo gdyby było inaczej to bym poleciała tutaj z punktami, taka zemsta za tę pamiętną notkę do której aluzje będę robić jeszcze w następnych punktach, i dłużej. Do opowiadania, według mnie najlepszy jest układ jednostronny z jedną statystyką i menu z podstronami, wtedy wszystko widać jak na talerzu i trudniej się pogubić.
Temat - 2/5
To najpierw pojedziemy po onetowskich kategoriach – jesteś w opowiadaniach, i tam masz pozostać dopóki ja w przypływie szaleństwa nie zechcę zniszczyć Twojego bloga, który dosłownie spać mi nie daje, bo zamiast grzecznie „kimać” to ja próbuję wymyślić kilka ciętych ripost. Chyba tracę pazur... Wracając do bloga - kategorię realizujesz, a temat opowiadania... No właśnie. Nie jestem do teraz pewna, czy tylko pożyczyłaś tłajlajtowe postacie bo na swoje nie miałaś pomysłu, czy rzeczywiście piszesz o tych meyerowskich świecących wampirach. Powtarzam zasadę - „Jeśli to coś się błyszczy, zabić”. Niech stracę, masz te dwa punkty.
Czytelność, obrazki - 4/5
Co za dużo, to niezdrowo – 2 razy powtarzasz adres bloga, na nagłówku i buttonie, przez co ja czuję się jakby mnie brano za osobę mało inteligentną której trzeba trzy razy przypominać, na jakiego bloga weszła, a ja jestem tylko upośledzona społecznie i nic poza tym. Zdarzyły się raz jakieś ikonki w notce, ale w rozsądnej liczbie „3” sztuki, słownie „trzy”.
Dodatkowe punkty:
Link do Opieprzu jest. Będziesz mogła sobie obok nazwy naszego bloga dopisać piękne, soczyste... No właśnie, sama jestem ciekawa, czy punkty okażą się dla Ciebie łaskawe.
RAZEM:
22/60
Ocena ledwo-dostateczna.
Podsumowując - podręcznik z biologii zestawiony z Twoim blogiem wygląda niezwykle kusząco...
* Jutrzejszym, bo ocenę produkowałam prawie cztery dni, na szczęście mam go już za sobą...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz