Nerwowa reakcja na krytykę nie kładzie jej kresu. Przeciwnie, rodzi w oceniającym przekonanie, że ma rację w tym, co mówi. — Richard Carlson
Witamy na Opieprzu!
sobota, 10 kwietnia 2010
(584) boi-sie-milosci
Przepraszam, że ocena bloga boi-sie-milosci będzie taka radosna, ale została napisana wczoraj, a dwóch godzin ze swego życiorysu wyjmował nie będę.
Przepraszam też za wszystkie błędy, ale jestem odrobinę roztrzęsiony, a to nie pomaga w sprawdzaniu.
[*]
Ocenia: Kapibara
Pierwsze wrażenia: 3/10
Strona radośnie postanowiła się otworzyć, co przysporzyło mi zarówno bolączek jak i radości. Zacznijmy od wiadomości dobrych – to będzie opowiadanie, co cieszy mnie niezmiernie i nieskończenie.
A teraz złe – adres jest banalny, jak plantacje bananów w jednej z Republik Bananowych. Kto się boi miłości? Pewnie bohaterka. To już było? Chyba tak. Jest jeszcze inne prawdo-, albo raczej nieprawdopodobieństwo – zamiast napisać boie-si, co oznacza ‘piję gdyby’, napisałaś to, co wszyscy już widzimy i wałkujemy na tortillę. Jeden fakt, a raczej słowo, obala moją genialną teorię – jest to ‘miłość’, która, jak wiadomo, zwycięża wszystko*. Teraz spójrzmy na belkę. „Dwie zagubione dusze szukające sensu swojego istnienia.” No patrz, nawet interesujące. Zdecydowanie zachęca, acz upiornego entuzjazmu nie wzbudza. Kolorystyka także nie zachęca, postanowiła raczej pozostać w miejscu, gdzie miesza się biały z czarnym. Jedynym elementem rozświetlającym kompozycję jest reklama firmy *piii***.
Ani to nie jest mroczne, ani wesołe, tylko jakiś grobowy ten nastrój. Aż mnie denerwuje, glonojad jeden.
Nagłówek: 1/5
Na pewno nie zachęca – to nieostre zdjęcia zdecydowanie mnie odrzucają. Zwiększ kontrast, jakoś ogarnij to coś. Na dzień dzisiejszy tylko odstrasza. Trudno się dziwić – cóż interesującego jest w sekwencji zdjęć jakiejś dziewczyny? Nie podoba mi się i basta. Kompletnie nie wiem, co robią te obrazki pod nagłówkiem. Stanowią wykończenie, czy coś?
Treść: 1/10
Z jednej strony się obawiam, bo aby dotrzeć do szerokiej listy, musiałem minąć prolog, który zbyt pokaźnych rozmiarów nie był. Czuję pewien niepokój. Brr… Pan dreszcz się wita i postanawia mnie oprowadzić po tych, zaledwie, dwóch notkach, z czego pierwsze coś zwie się:
„» Wstęp, czyli co, jak i dlaczego.”
Wygląda mi to na przedmowę…
…Proszę czekać…
…Proszę czekać…
…Proszę czekać…
… i nie myliłem się.
Postanowiłaś radośnie poinformować mnie, że opowiadanie nie ma nic wspólnego z adresem. No świetnie. Pomysł wprost genialny.
Po przeczytaniu tego tekstu, mniej więcej wiem o czym będziesz opowiadać i nie powiem, żebym uważał pomysł wtajemniczenia mnie w część tajemnicy już na samym początku był dobry. Powinnaś zacząć od przedstawienia dziewczyn, a dopiero później ujawnić ich dar. Tego wstępu nie powinno tu być. Ono się po prostu mija z celem, któym jest zainteresowanie potencjalnego czytelnika, a tę oto funkcję powinien pełnić nie kto inny jak…
„» Prolog”
Ja może zacytuję z demotywatrów – „You’re doing it wrong!” Czego tak pędzisz, dziewczyno. Akcja nie ucieknie, prędzej mi się to przytrafi. Mam nieodparte wrażenie, że wcześniej napisałaś książkę, a teraz radośnie wzięłaś się za tom drugi, streszczając wcześniejszą część w prologu, który do tego NIE SŁUŻY.
Jak więc powinnaś to napisać? Ja widzę dwie opcje:
a) Rozwinąć pierwszy akapit do długości prologu. Tu zaczęłaby się opowieść. Tyle, że wtedy musiałabyś opisać jej pobyt w USA (nawiasem mówiąc, jak to możliwe, że nastolatka wyjeżdża bez opieki do innego kraju i tam się uczy. Ach, mówiłem już, że Stany to najgorsze miejsce, w którym może się dziać akcja. Dziewczyno, trochę więcej realizmu i oryginalności!), a to raczej odpada, bo wyszedłby Ci drugi „Zmierzch” (byłby jednak gorszy, bo Twój warsztat jest, mówiąc delikatnie, nie najwyższych lotów). Dlatego proponuję następną opcję:
b) Rezygnujesz z prologu, akcja zaczyna się w tym amerykańskim mieście, do którego ostatecznie główna bohaterka się przeprowadziła. Tam możesz opowiadać o jej wcześniejszych losach, co sprawi, że akcja nie rozwiąże się w trzecim rozdziale.
Którą opcję wybierzesz? A może uznasz, że jestem głupi i się nie znam i wszystko zrobisz po swojemu?
Tego nie wie nikt. Nawet Pan Gąbka i Pan Dreszczyk.
Tak, to już wszystko, co miałem do powiedzenia.
Ortografia i poprawność językowa: 1/10
„Jak widać po tytule postu jest wstęp.” - Przecineczek poszedł z TO na wódkę, czy na soczek? Proponuję ich ściągnąć i pierwszego postawić po słowie „postu”, a TO dowolnie po przecinku lub słowie „jest”.
„A stąd, że będąc na nk dobrych iks miesięcy za każdym razem mam kogoś innego.” – Nie skracamy, mówimy Naszej-klasie, poza tym „TEMU też się zapodziało (oj, coś imprezowe te Twoje wyrazy). Przecinek stąd też uciekł, a sensu to tu nie znajdę. Ostatecznie nie wiem, gdzie masz tych innych.
„Adres bloga, jego wygląd” – Lepiej by brzmiało z ‘i’
„Adres ten wzięłam, bo kiedyś było pod tym adresem opowiadanie o Annie Himpton – wciąż mam gdzieś zeszyt z tym opowiadaniem.” – Trzy powtórzenia.
„(…)a to z powodu takiego, iż(…)” – (…) a to dlatego, że(…). Czyż to nie brzmi lepiej?
„Tak, ten blog będzie z postaciami o imieniu Eulalia i Alexandra.” – Błąd stylistyczny! PW: Główny postaciami opowiadania będą Eulalia i Alexandra (albo Aleksandra).
„Obie są ludźmi duchami. ” – ludźmi-duchami
„Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcenie Cię do śledzenia losów bohaterek oraz bloga.” – Bardziej stylistycznie by było w tym wypadku: Nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić Cię do śledzenia bohaterek opowieści.
„Młoda dziewczyna stała właśnie nad grobem ważnej dla siebie osoby, osoby, która pokazała jej jak korzystać ze swojego daru i co może przynieść kolejny dzień.” – To powinny być dwa zdania. Proszę, hojnym będę, poprawną wersję pokażę: Młoda dziewczyna stała właśnie nad grobem ważnej dla siebie osoby. Osoby, która pokazała jej jak korzystać ze swojego daru i co może przynieść kolejny dzień.
„jak by” – Łącznie, córko, łącznie
„Księgi stojące na ogromnym regale, który sięgał sufitu, przechylał się powoli.” – Księgi przechylał się. Fajnie. Tylko może rodzaj nie ten.
„Znalazł się jednak ktoś, komu to powiedziała, ten ktoś sam był inny.” – Nie zrozumiałem zdania. Pozwolę sobie jednak Cię poprawić – Znalazł się jednak ktoś, komu powierzyła tajemnice,/tu przestałem rozumieć o co chodzi w zdaniu.
„Od kogoś kto znał jej tajemnicę.” – Od kogoś, kto znał jej tajemnicę
„(…)od tamtej pory wszyscy mężczyźni, których znała trzymała na dystans.” – Jak powiem, że to zdanie jest złe, nie uznasz mnie za monotematycznego? WERSJA POPRAWNA: (…)od tamtej pory wszystkich mężczyzn, których znała, trzymała na dystans.
To by było na tyle, chociaż jak na dwa krótkie posty, to całkiem dużo. Nad stylem musisz jeszcze popracować. Najlepiej czytaj książki – dużo książek – bo inaczej skończysz marnie z tym opowiadaniem. Masz duże problemy z interpunkcją i stylem. Dlatego pracuj, pracuj i jeszcze raz zapieprzaj jak koń, bo inaczej nie przekroczysz bariery jednego punktu, który ode mnie dzisiaj dostaniesz.
Temat: 2,5/5
Jest to opowiadanie, więc kategoria się zgadza. Może i pomysł był dobry, ale wykonanie i wątek amerykański jest nierealistyczny i nieoryginalny, co pisze Ci się na straty. Otrzymujesz tylko połowę puli.
Układ: 5/5
Układ jest dobry. Nie mam nic przeciwko. Jedyne co, ramkę „Powiadamiam” połącz z „Spójrz”. Nie jest to jednak konieczne.
Punkty dodatkowe: 0/10
Nie tym razem
Podsumowanie: 13,5/60
Ocena mierna
*[N: Oj Kapibaro, Kapibaro! Zmień dilera, pliss...]
**Bynajmniej nie chodzi o liczbę Pi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz