Nerwowa reakcja na krytykę nie kładzie jej kresu. Przeciwnie, rodzi w oceniającym przekonanie, że ma rację w tym, co mówi. — Richard Carlson
Witamy na Opieprzu!
piątek, 21 stycznia 2011
(702) rezolutna pnienka
Po dzisiejszym nawiedzeniu przez ziemskiego przedstawiciela Najwyższego, Zoltan zabiera się za zdzieranie łaszków z rezolutnej panienki.
Pierwsze wrażenie: 5/10
Dosyć udawania, jestem jaki jestem i raczej się nie zmienię. Możesz się rezolutna panienko wściekać, ale ja na taki adres zacieram rączęta, bo mi się nieodzownie z nieprzyzwoitością kojarzy. Wiem, że źle mi się kojarzy, ale nic na to nie poradzę. Nadzieja moja wielka jak drogowe dziury po zimie, że będzie ciekawie i fju, fju jak mawiał wróbelek Ćwirek. Ależ kiszki mi skręca, by na treść się rzucić. Ten adres wiele obiecuje i modlę się, by na obietnicach się nie skończyło. Pewna siebie, wygadana, bystra i zaradna wszystko w jednym, taki all inclusive. Aj, dlaczego bijesz mnie belką. No, co ja Ci zrobiłem? Jeszcze nic, ale nie martw się, zbieram się w sobie, szykuję się na Ciebie i przypuszczam atak. Cóż za genialnego odkrycia dokonałaś? „Życie niemal na pewno ma sens” – tak, prokreacja to jego cel i sens. Sama na to wpadłaś? Nie odpowiadaj, sam sobie odpowiem. Nie, nie sama. Albert Einstein palną kiedyś tę genialną myśl, a Ty wsadziłaś ją sobie na belkę i czekasz, że ona jak kura na grzędzie zagdacze. Jajek z tego jednak nie będzie, bo cudze słowa w cudzysłowie zamykamy i żeby było śmieszniej, to na straży stawiamy jeszcze autora tychże słów. Dlaczego przewracasz oczętami i robisz taką be minkę? Tłumaczysz się, że ty sama na taką myśl wpadłaś, a cała sprawa mocno śmierdzi, bo Einstein zerżnął ją od Ciebie? A, to drań! Pewnie Ci jeszcze w doborze szablonu pomagał. Zrozum jednak dziewczyno, że genialni ludzie często są też ekscentryczni i dziwni.
Szablon dowodem jest na to, że jesteś kolejną panną z „dołem”. Grafit i biel – brzydal. Ubogi – brzydal. To już nawet Leonardo ładniejszy niźli to coś. Dlaczego boisz się kolorów? One cacy, cacy są, a do tego bardziej pasowałyby do wesołego adresu.
Nagłówek: 1/5
Cholera, muszę sobie ekran wyczyścić, bo chyba czymś go wysmarowałem. Co to jest do diaska, niezły rozrzut miało. Nie chce zleźć. Fuj – słone. No, dalej złaź kurzu przeklęty! O kur… zapiał, to zdjęcie z nagłówka wygląda jak zakurzone. Pewnie nie łatwo było osiągnąć taki efekt, bo trzeba najpierw: rzucić zdjęcie na podłogę, na której jest spora ilość piasku, potem mocno przydepnąć i stosując „łyżwę” sunąć na przód. Wspaniały efekt brudu i zaniedbania osiągnięty. Skoro odkryłem, że to jednak nie ekran mam taki zapaćkany, to mogę się wypowiedzieć o samym zdjęciu, które jest po prostu brzydkie. Rozczochrana panna w wielgachnych buciorach z „fajką” w dłoni nie zachęca mnie do czytania. Jej wygląd nasuwa mi niemiłe skojarzenie z kobietą lekkich obyczajów (duma, duma i wymyślił: ciekawe jak wyglądałby pamiętnik takiej kobity? Nieważne.). Pierwsze, dobre wrażenie wywołane adresem upadło pod naporem brzydoty tego zdjęcia. Pisałaś o sobie, że lubisz muzykę country, to trzeba było coś w ten desenik upchnąć, może wesołą krowią-dzieweczkę, bo ta damulka wygląda tutaj jak cowboy tańczący pogo. Jeden punkt dostajesz za mini sukienkę tej panienki.
Zgarniając siano mych słów do kupy; szablon nie spodobał mi się wcale i raczej nie zachęca do czytania, no, chyba że ktoś szuka kolejnej pogrążonej w rozpaczy blogerki, by zusammen z nią rozczulać się nad nędzą własnego żywota.
Treść: 5/10
Zacznę od poczytania sobie o Tobie. U, dużo tego i jak ładnie podzielone na tematykę, można sobie wybrać i przeczytać tylko to, co człowieka interesuje. Zobaczmy, może zacznę od „Ideał chłopaka”, ciekaw jestem, czy spełniam twoje wymagania, może złożę podanie. Kurczę, tylko wzrost mnie kwalifikuje, poległem na starcie, chyba się popłaczę ze szczęścia. Widzę, że nie będzie łatwo, dla ciebie nie dla mnie, bo już na początku wystartowałaś z błędami, zwłaszcza stylistycznymi. Zastrzegłaś sobie kopiowanie, bo jesteś tak oryginalna czy tak pospolita, że boisz się, iż na świecie znajdzie się druga osoba o takich samych zainteresowaniach jak twoje? To mi nie przeszkadza i tak swoje dostanę. Czytam sobie dalej. O, podpunkt „fobie”. Zaraz, zaraz dziewczyno, mylisz pojęcia. To, co Ty wymieniłaś to są pasje, rzeczy, które Cię interesują, są dla Ciebie ważne i ciekawe, a fobia to lęk przed czymś, wręcz paniczny strach. Poczytaj sobie definicje słów, zanim zaczniesz szafować na prawo i lewo pojęciami, o których nic nie wiesz.
Dobra jedziemy z tym koksem! Na boisko zapraszamy…
„Nic na raz”.
Beznadziejny, bezsensowny i nic nie mówiący tytuł. Post składa się aż z dziewięciu zdań, więc nie zmęczę się czytając go. Jezu, jak się zmęczyłem, nic nie zrozumiałem. W jakim języku Ty piszesz, bo to na pewno nie jest polski. Mam wrażenie, że z własnych myśli spisałaś co drugie słowo i dlatego wyszedł taki dziwoląg. W zasadzie, to mam taką nadzieję, bo jeżeli ty myślisz i mówisz tak, jak piszesz, to bez urazy, ale jesteś chyba… Nie chciałem tego robić tutaj, ale przytoczę twoje słowa. „Ostatnio za bardzo pochłonął mnie fbl (a, cóż to do zielonego smarka jest ten fbl). Coś albo coś (tu nabiłem sobie guza, waląc głową w stół). Nie mam nawet o czym pisać, bo jak już nad czymś się stosownie zastanawiam piszę tam. Nie bo zawieszam tego bloga właściwie, bo chcę tu pisać. Czekam tylko na odpowiedni moment, jakieś pytania?” Tak ja mam pytanie: ile razy kiblowałaś z polskiego? Jeżeli wszystkie Twoje posty i tematy tak wyglądają, to obawiam się, że po przeczytaniu Twojego pamiętnika, zmienię się w warzywo, a potem pójdę się posadzić w ogródku.
„A teraz mam wszystko gdzieś”
To Twoje gdzieś musi być naprawdę wielkie, że Ci się wszystko tam zmieściło. Przeczytać Twój post i zrozumieć go za pierwszym razem to prawdziwy sukces, którego nie udało mi się osiągnąć. Musiałem, więc przeczytać go jeszcze raz. Oto czego się dowiedziałem: jesteś nie poprawną imprezowiczką, która za cel postawiła sobie pobicie rekordu w głupocie. Piszesz o sobie, że różne rzeczy robiłaś, niby w prost tego nie mówisz, ale przez to pozostawiasz pole do popisu dla wyobraźni czytelnika. Nie twierdzę, że to źle, lecz wolałabyś chyba nie wiedzieć co ja sobie pomyślałem. Chcesz się od tego odżegnać – dobrze, tylko że z następnego zdania wynika, że zmieniasz po prostu miejsce baletów i tyle. ” Będą ogniska, zabawy plenerowe, po prostu inaczej niż zawsze, a zaczynam od dzisiaj.” Zabawy plenerowe – tak to się teraz nazywa?
„Nasz kraj miał się zmienić.”
W tytułach nie musisz umieszczać kropek. Wspaniały temat katastrofy smoleńskiej, który ciągnie się do dziś dnia jak ser na pizzy. Napisałaś, że wydarzenie to było szokiem dla wszystkich. Nie pisz, co czują inni, bo nie masz o tym pojęcia. Pisz o swoich odczuciach, napisz, co robiłaś, kiedy się o tym dowiedziałaś, a nie zanudzasz jak dziennikarze w telewizji. Dalej jest na szczęście lepiej, poznałem Twoje zdanie i tylko parę razy powaliłaś nie składnią zdań.
„Tęsknisz, jednak ona nie tęskni za tobą.”
O czym miał być ten post? Bo znowu nie zatrybiłem. Najpierw piszesz, że straciłaś przyjaciółkę, że Ci smutno i takie tam, a potem – siup – zmieniasz temat i piszesz o bujaniu się w kimś. Tytuł pasuje do pierwszej części, zawiera się w nim cała kwintesencja postu, po co więc ładujesz tam te bzdety o huśtaniu, przepraszam bujaniu. Zaskoczył mnie jeszcze Twój opis samej siebie ujęty myślami Twojej byłej przyjaciółki. Skąd wiesz, że ona o Tobie tak myśli. Użyłaś takich epitetów, że aż gały wyszły „Dla niej jesteś pustą laską, dziwką, lodziarą.”. Trochę szacunku dla samej siebie, ja też lubię lody, najbardziej czekoladowe, a ty?
Aha, tu mamy drugi tytuł, czyli dwa w jednym, czyści i wybiela. Przeczytałem trzy notatki z twojego pamiętnika i już drugi raz odwołujesz decyzję o zawieszeniu bloga. To taki chwyt marketingowy czy jaja sobie robisz z czytelników? Cały Twój komentarz do zmiany zdania zawiera się w słowach: Cóż, marne moje zdanie. Bardzo marne. Zmienisz zdanie tak często jak ja gatki i do tego przyznajesz się, że nie wiesz, co piszesz.
„Teraz czas na najsową notkę.”
Mam Ci klaskać, gratulować, bić pokłony za to najsowe słowo. Wyjaśnić proszę, cóż to miało znaczyć, bo ja krowie z pod ogona wylazłem i nie znam takich wielkoświatowych słów. O chodaku świętej Cycuni, toż to spolszczona wersja słówka „nice”. Miło, miło by było, gdyby sensu przybyło. Jedyne co mogę pochwalić to Twoją ambicję, tak trzymaj w życiu trzeba wiedzieć czego się chce, chociaż w twoim przypadku to nie jest takie oczywiste.
Teraz będzie o poście, którego tytułu w żaden sposób nie jestem w stanie odwzorować, bo składa się on z tak dziwnych znaków, że moja klawiatura zwiotczała na ich widok. Nie mam pojęcia skąd wytrzasnęłaś takie cuda i co chciałaś tym udowodnić, ale jeżeli Twoim zamiarem było wprawienie mnie w osłupienie, to Ci się udało. Ładnie zaczęłaś, ale jeszcze lepiej rozwinęłaś. Taka postawa mi się podoba. Alleluja i do przodu – jak mawiają teraz księżulkowie. Post niestety wydaje się być nieskończony, podczas czytania ma się wrażenie, że czegoś w nim brak, jakiegoś podsumowania.
W końcu dochodzimy do ostatniego wpisu w twoim pamiętniku. „Dziwne te pieprzoty” głosi tytuł. Mnie też podoba się to słowo i wiesz co Ci powiem? Ono idealnie odzwierciedla Twoją pisaninę. Cały pamiętnik to pieprzoty, a ostatni post rozwala składnią zdań. Ponieważ jednak od każdej reguły są wyjątki, to i Tobie się to zdarza.
Ortografia i poprawność językowa: 6/10
W zasadzie nie jest aż tak źle, ale zastanawiam się, czy to twoja znajomość ortografii sprawiła, czy po prostu program podkreśla Ci błędy i niestety skłaniam się do tej drugiej opcji. Masz niewielkie problemy z interpunkcją, ale to da się nadrobić, wystarczy trochę poczytać i uzupełnić wiedzę. Niestety, stylistyka leży, kwiczy i drze ziemię raciczkami – nie zawsze, ale jednak.
odmiana:
„Nie zajdę w ciąże, bo Maryją nie jestem.” – alleluja, ciążę.
„[...] pomyśleć o rodzinach ofiar, którzy stracili najważniejsze osoby w swoim życiu.” – o rodzinach, które straciły (odpowiedz sobie na pytanie jakiego rodzaju jest słowo „rodzina”).
interpunkcja:
„Świat jest sceną” Czas, żebym zagrała swoją rolę (Szekspir) – o tak, będzie bolało. Nie ma kropki po cytacie, więc po co ta duża litera? Na końcu zdania też nie ma kropki pewnie biedronka je zaniumała. W nawiasie mamy autora cytatu, który po przeczytaniu własnego nazwiska umarł jeszcze raz, ale ponieważ ta spolszczona wersja jest stosowana od bardzo dawna i dopuszczona w naszym kraju, to ja też się do niej nie przyczepię, chociaż nie chciałbym, by moje nazwisko było tak okaleczone. Wracając do twojego nawracania, ten sposób zapisu zdania sprawia, że po przeczytaniu nasuwa mi się myśl iż pan Szekspir był kobietą. Poza tym cytujesz tylko część wypowiedzi więc powinno to wyglądać tak: „[...] świat jest sceną [...]” czas, żebym zagrała swoją rolę. Brzydko prawda? Po co więc przytaczać słowa wielkich pisarzy i pakować je w cudzysłów. Pomyśl, każde słowo, które wypowiadamy, ktoś już kiedyś powiedział, czy mamy je wobec tego wszystkie zamykać w cudzysłowie?
Świat jest sceną – czas bym zagrała swoją rolę. Ta dam! Ładnie co?
„Wiem, że każdy obywatel ma prawo wiedzieć, ale czy kosztem innych?” – dostałaś jakiegoś tiku nerwowego i wcisnęłaś pięć razy spację.
„W obliczu wypadku, mówionio, że wszystko się zmieni.” – po co Ci ten pierwszy przecinek?
„Ciekawi mnie to ilu ludzi pójdzie na wybory.” – przecinek po „to”, bo w tym miejscu pada akcent zdaniowy.
„Póki co moje uczucia wyraziłam ostatnio, uczucia…a czy to można nazwać uczuciami? .” – po wielokropku powinien być odstęp, a po znaku zapytania nie stawiamy kropki.
„Wiecie co moja zmienność mnie przeraża.” – Po „co” przecinek, bo bez niego zdanie jest bez sensu.
„Nawet w weekendy nie mam czasu bo się uczę [...]” – przed „bo” przecinek.
„Nie wiem (przecinek) kiedy przystopuje (przystopuję), może w przerwie między Bożym Narodzeniem, (bez przecinaka) a Sylwestrem.”
stylistyka:
„Ponad dwa miesiące temu wydarzyła się tragedia, tragedia dla całego polskiego narodu, a jak się później okazało dla wielu innych narodów.” – Co dla innych narodów? Nie widzisz, że to zdanie nie ma sensu i wygląda jak niedokończone? Wstaw słowo „również” po „okazało”.
„Od paru tygodni jesteśmy świadkami, wszelkiego zdobycia poparcie u wyborców.” – zatkało mnie. Od paru tygodni jesteśmy świadkami, imania się wszelkich sposobów na zdobycie poparcia u wyborców.
„Właściwie to nie wiem co napisać. Próbowałam wiele razy cokolwiek, ale teraz bywam już gdzieś indziej, na onecie nie ma już tych ludzi, którzy byli kiedyś. No chyba, że gdzie indziej tak jak ja.” – co to za twór? Może ktoś mi wyjaśni? – Właściwie to nie wiem co napisać (to nic nie pisz – ciśnie się na usta), próbowałam wiele razy, ale teraz nie bywam na onecie, bo nie ma tu już ludzi, którzy kiedyś tu bywali. No, chyba że są gdzieś indziej, tak jak ja. – Podmioty i orzeczenia w zdaniu się przydają, naprawdę, uwierz mi.
„Nie wiem czy już mówiłam, ale blog był lekarstwem na moją kiepską psychiczność, której kiepskość już minęła.” – w moim słowniku nie ma takich słów jak psychiczność i kiepskość, pewnie mam kiepskościowaty słownik.
„Teraz jestem zbyt szczęśliwa, żeby pisać, bo nie umiem pisać gdy jestem szczęśliwa, bo też nie lubię czytać o szczęśliwościach.” – ludzie, otwórzcie lodówki i wyrzućcie wszystkie Red Bulle, Tigery i inne energy drinki, bo oto nastała era sensera. Ty to wiesz jak mi podnieść ciśnienie, a wiesz co się dzieje z facetem, jak mu się ciśnienie podniesie? Znowu będę musiał szafę wymieniać.
„[...] nie mogę powiedzieć, że próbowałam wszystkiego, bo takie określenie moim zdaniem mogłabym powiedzieć gdybym próbowała te wszystkie próby przez chociaż 7 dni.” – przeczytaj, a zrozumiesz.
literówki:
„nie pdpowiadam” – a ja podpowiadam, że odpowiadam,
„mówionio” – nio, mnie też mówiono,
Temat: 2/5
Nieszczególnie ciekawy, powiedziałbym , że nawet nudny, ale ponieważ od każdej reguły są wyjątki, to i Tobie się to zdarza. Znalazłem parę całkiem ciekawych tematów i, co więcej, zgadzam się z Tobą w zupełności. Szkoda, że nie pisałaś tylko wtedy, gdy miałaś coś ciekawego do powiedzenia, bo te pieprzoty popsuły Twój blog i moją punktację w tej kategorii.
Układ: 4/5
Nago tu jak w playboyu. Nie ma statystyki, więc wnioskuję, że piszesz dla samej przyjemności pisania, chociaż ilość komentarzy pod postami jest naprawdę imponująca, czyli popularność jest. Z dwóch linków do podstron bloga jedna nie działa, więc jest śmieciem na chodniku, a tego nie lubię – jeden punkt w dół. Druga otwiera się pięknie, przenosząc nas w świat Twojego ja. Umieściłaś tu wszystko, co nie powinno zaśmiecać strony głównej i to mi się podoba.
Czytelność, obrazki: 1/5
Mniejszych literek nie dało się wcisnąć? Nie dało, bo mniejszych już nie ma. Ty dla smerfów piszesz czy dla ludzi? Strasznie źle to się czyta. Dobrze, że mamy opcję powiększania, bo inaczej nie zawracałbym sobie głowy i od razu zamknąłbym stronę z Twoim blogiem. Proszę powiększyć troszkę te literki, bo nie ręczę za siebie i jestem w stanie molestować Cię słownie nawet codziennie. Obrazki w postach, a jakże, są i to z hiperłączem wciśniętym w tyłek, kliknąłem sobie na te cudne laski na zdjęciach i z przykrością stwierdziłem, że z siedmiu zamieszczonych trzy nie działają. Jeśli się umieszcza takie wytwory, to czasami należałoby sprawdzić, czy nic się nie zmieniło i polecane przez Ciebie strony działają.
Dodatkowe punkty za wybitne zasługi: 1/10
Za co? Za nic! I tyle. A, wróć – jeden punkt za nie umieszczanie emot w postach i nie używanie wulgaryzmów. Promujmy ładną, wolną od chamstwa mowę polską.
Suma: 25 dostateczna
Na koniec chciałem Cię tylko zdopingować. Myślę, że wiesz o co mi chodzi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz