Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


niedziela, 13 grudnia 2009

(410) abismo-de-suenos-irreales



Pani Lovett stała się maszyną i przyspiesza tempa, czyli korzysta z natchnienia póki ma wolne, oceniając bloga abismo-de-suenos-irreales.

Pierwsze wrażenie: 5/10
Wobec tego, co nam się właśnie napatoczyło rozłożył ręce sam wujek Gógl, podobnie jak stryjek Ling i kilku innych powinowatych. Nie mam zielonego pojęcia cóż to może oznaczać, nie mam pojęcia nawet w jakim języku mogłabym szukać (hiszpański słownik też się poddał). Jam niestrudzona istota, więc rozpoczęłam poszukiwanie i myszkowanie na Twoim blogu z nadzieją jakiegokolwiek słowa wyjaśnienia, co ten zawikłany i długi, jak ruski miesiąc adres oznacza. Rozumiesz chyba, że trzeba poznać język wroga. Pośród tego całego galimatiasu trafiłam także na podstronę z nagłówkiem z Tokio, co się ma do hiszpańskiego dialektu (pomijając globalizacyjne aspekty), jak potrzeby fizjologiczne gołębia do kapusty. Znaczy nijak, bo nie słyszałam o kapustożernych gołębiach nigdy. [Do rzeczy Lovett, bo ukiśniemy tu wszyscy]. Zatem nie wiem, co adres oznacza, a więc coraz bardziej się tego obawiam. Dalej, ubodła mnie w oczy, rzecz jasna, belka. Umieszczona pomiędzy dwoma apostrofami, wzbudziła tym większą moją irytację. Cytujemy, a więc używamy cudzysłowów prostych, tj. takich: „”! Tak proste, jak chodzenie wprzód. Apostrofy i inne cyngle mniejszej ważności pozostawiamy dla tumanów, niezaznajomionych z interpunkcją. Ponadto wymysł Twój głosi: „Za mało jest cudownych chwil, by bać się tych, pozornie złych”. Zostawię te nędzne przecinki, które wg mojego uznania powinny zostać zredukowane o liczbę sztuk – 1 sprzed wyrazu „pozornie”, natomiast dobiorę się do znaczenia tytułu bloga i jego znikomego przekazu. Brzmi to co najmniej jak tani slogan spomiędzy opisów komunikatora GG. Takie super optymistyczne, że aż mną zatelepało. Ni to głębsze, ni odkrywcze i na dobrą sprawę, właśnie nijakie, mdłe, czerstwe, manieryczne, pozerskie, sztuczne i właściwie to: dupne. O. Kolorystyka tchnie radością niczym dom pogrzebowy. Może i zaliczyłam porażkę na wstępie, nie umiejąc przetłumaczyć adresu, ale głupia nie jestem i wiem, że to jakiś miłosny gniot. Nie, nie czytałam, natomiast rozejrzałam się po tych wszystkich smętnie zawieszonych ramkach, podstronach i zieje mi z tego zawikłanymi wątkami miłości chybionej. Zatem dlaczego tu tak ponuro? Ktoś umiera? Kogoś przejechał walec? Miejmy nadzieję, że zaraz się dowiem. No i miejmy nadzieję, że reprezentujesz coś więcej swoją pisaniną, niż nieudaną szatą graficzną.

Nagłówek: 2/5
Jakiś koleś w uśmiechu (to jest uśmiech?) przerażającym liczbą i bielą zębów, upodabniającym go do rozwścieczonej małpy, razy dwa. W dodatku powtórzenie adresu, które ma na celu, chyba tylko i wyłącznie uzmysłowić mi, jak niskim intelektem władam i nie wiem, gdzie jest pole adresu. Cienki pasek z prawej w kolorze ecru, pasuje tu jak świni siodło, a podejrzewam, że jest efektem ubocznym mało żmudnej pracy w programie graficznym. To co się znajduje w tle wspomnianej przeze mnie małpy jest ciężkie do określenia, a zarazem mało wyrafinowane. No i ten dziwny filtr na froncie… Jakoś mnie nie urzekło.

Treść: 6/10
Opowiadanie! Moje ulu… o Cię flanela! Czy to ma być litania ku miłości i urodzie bohaterów serialu „Zbuntowani”? Umawiamy się tak: ja nie będę się uprzedzać i zacisnę zęby, a Ty postarasz się za wszelką cenę udowodnić mi, że takie opowiadania też mogą być mądre. Deal? Nie masz wyjścia. Deal. Pięć rozdziałów i prolog widzą oczy me. Wciągnie mnie, to i wszystkie ocenię. Nie wciągnie mnie, to ja Ciebie wciągnę przez otwór gębowy. Czy to jasne?
Powiem Ci, że po przeczytaniu prologu szczena mi spadła z hukiem na stopy. Zobaczysz, że będę miała gigantycznego, spuchniętego palca, albo co gorsza zejdzie mi paznokieć. Jestem w stanie ciężkiego osłupienia, jak dobrze udało Ci się wprowadzić klimat, jak dobrze oddajesz uczucia głównej bohaterki, w dodatku w narracji pierwszoosobowej. To jest kawałek naprawdę dobrej prozy, zaczyna się całkiem przyzwoicie i mimo, że nie jest to jakieś dzieło wyższych lotów, to nie ucierpiał na tym język polski. Podoba mi się fakt, że trochę woalujesz rzeczywistość, coś pozostawiasz w domyśle i pozwalasz czytelnikowi niemal płynąć przez opowiadanie, bez sztormów i zawirowań. Jak dotąd jestem na tak, chociaż znalazłam kilka niuansów, które zamierzam wytknąć Ci później. Jeżeli idzie o kreację bohatera… Jak na prolog przystało opisujesz w nim jakieś zdarzenia, które mają znaczenie dla fabuły i wprowadzają w dalszą część opowiadania. Jadę z tym koksem dalej, w nadziei, że zachowasz klimat i mimo pojawienia się bożyszcza tłumów nie zatracisz rozumu.
W kolejnym rozdziale zaskakujesz mnie znowu. Samo to, jak dobrze udało Ci się wczuć w klimat bogatego środowiska zasługuje na pochwałę. Co prawda prawdopodobieństwo zatrudnienia jakiejś modelki do pracy z zespołem RBD jest tak duże, jak awans reprezentacji przedszkolaków z Bangladeszu, w osłabionym składzie, do Mistrzostw Świata w piłce nożnej. No, ale nic to, trzeba przyznać, że ekstrema się zdarzają i skoro już opisujesz taką historię to robisz to naprawdę dobrze. Przede wszystkim w tym rozdziale zaskakujesz mnie opisami. Wreszcie czytając takowy jestem w stanie użyć wyobraźni i przenieść się w miejsce opisywane – w tym przypadku lokal dla zamożnych sfer. W ten sposób ukazujesz zepsucie środowiska, umieszczając w nim jednocześnie swojego bohatera, którym targają życiowe rozterki i walczy sam ze sobą. I tak jak opisy stanów bohaterów, opisy miejsc i wydarzeń przychodzą Ci naprawdę łatwo, tak z dialogami jest gorzej. Przede wszystkim cierpi w nich interpunkcja, ale o tym za chwilę. Sama fabuła opowiadania jest, jak do tej pory nudna, bo w dwóch rozdziałach wydarzyło się niewiele, ale rekompensują to udane opisy. Mam za to spore zastrzeżenie, które nawet mnie nie dziwi. Zaczynasz od narracji pierwszoosobowej i z narratora robisz główną bohaterkę. W pierwszym rozdziale opisujesz bar, w którym znajduje się jeden z bohaterów, a skąd niby narratorka ma o tym wiedzieć? Zapamiętaj, że narrator wszechwiedzący to nie taki, który bierze udział w opisywanych wydarzeniach. Dlatego proponuję zmienić narrację na trzecioosobową w całym tekście. Początek drugiego rozdziału jest dobitnym przykładem tego, że coś tu nie gra, cytuję: „Christian przyglądał mi się z niepokojem, a jego serce biło z taką prędkością, że, daję słowo, gdyby tylko mogło, pewnie wyskoczyłoby z jego lewej piersi. Śmiem domyślać się nawet, jak bardzo był wzburzony tym, że jego idealny, perfekcyjny wręcz plan w jednej sekundzie legł w gruzach, pozostawiając po sobie ledwie widoczną bliznę.” Wyczuwasz ten paradoks? Przecież zapytała się go wcześniej o przyczynę spóźnienia, a opowiadając wyraźnie daje do zrozumienia, że wie co go zatrzymało na dłużej w mieście. To musi koniecznie ulec zmianie, jeżeli chcesz, żeby opowiadanie trzymało poziom. Drugi rozdział zmierza swobodnym krokiem w kierunku klęski i zatracenia całego początkowego smaku. Samo to, jak rozmawiają ze sobą, daje rzeczywiście obraz obu postaci, które niech zgadnę, w końcowej fazie zejdą się ze sobą i będą szczęśliwi, dokąd ich „sarkastyczne temperamenta” nie będą musiały zostać brutalnie utemperowane, przez strony przeciwne. Dalej opisujesz oddzielne wątki dwóch bohaterów, które jak mniemam, wkrótce zespolą się w jeden wielki miłosny wątek, zmierzając do happy end’u. Przez podkreślanie samotności obojga dajesz czytelnikowi do zrozumienia, sposobem łopatologicznym wręcz, że wreszcie się w sobie zakochają, po mniejszej lub większej ilości przygód.
Dalej się w to nie zagłębiam, bo obawiam się, że mogłoby być gorzej. Podsumowując całe opowiadanie jest pisane dobrze, lekkim piórem, ale jak dla mnie za mało się dzieje. Ten sobie patrzy, ta sobie wzdycha… no wiesz… przydałoby się coś na kształt akcji. Być może i po prologu i dwóch rozdziałach ciężko oczekiwać szalonych zwrotów, czyta się to dobrze, ale brakuje tego czegoś, co sprawia, że otwierasz usta w zdumieniu i nie możesz się doczekać kolejnego rozdziału. Tak, dlatego właśnie kończę w tym miejscu.

Ortografia i poprawność językowa: 8/10
Wreszcie czytam coś, co oprócz rąk i nóg ma też głowę. Rozsądną głowę, mocno przytwierdzoną do karku. Wspominałam już o lekkości pióra, ładnych opisach, ale znalazłam kilka niuansów. No wiesz, wraz z wzrostem poziomu pisaniny, wymagam więcej. To chyba oczywiste, nie?
Cytat: „I nagle, wszystko burzy się.” Inwersja tutaj jest niepotrzebna, bo rozprasza gładkość opisu.
Cytat: „Świat wyglądał zupełnie inaczej, jak w bajce.” Proponowałabym zastosowanie kropki, zamiast przecinka, albo średnika. Mógłby też być trzykropek, albo myślnik, czyli coś co przenosi do następnej części zdania, a nie oddziela pierwszą od drugiej.
Cytat: „Punktualnie o 9, usłyszałam charakterystyczny klakson czarnego smarta, który zaparkował na śliskiej powierzchni, tuż przed moim domem.” Nie „powierzchni”, a „nawierzchni”.
Cytat: „- Znam skrót. - uprzedziła mnie przyjaciółka,” Tutaj, tak jak wspominałam, mamy przykład złego użycia interpunkcji. Kropka po tej wypowiedzi jest zbędna, ponieważ zdanie opisujące ją jest jej kontynuacją, a nie nowym zdaniem.
Cytat: „W klatkę piersiową mojej przyjaciółki wbity był wielki odłamek szkła, który zahaczył nawet skórzaną tapicerkę.” Starałam się bardzo, ale nie byłam w stanie wyobrazić sobie tego zjawiska.
Cytat: „Przy moim wysokim wzroście, jakim niewątpliwie były 172 centymetry.” Wysoki wzrost, to takie masło maślane i trochę mi to nie siedzi. Znacznie lepiej brzmiałoby: „Przy moich stu siedemdziesięciu dwóch centymetrach wzrostu”. Poza tym w opowiadaniach staramy się nie cyferkować.
Cytat: „właścicielowi idealnie ciepłego głosu.” Jaki to jest „idealnie ciepły głos”? Poszukaj innego epitetu w miejsce słowa „idealnie”.
Cytat: „Idol nastolatek, znany na całym świecie. Pięknie. Pomocy! Ja tu nie pasuję!” Zdania tego typu występują u Ciebie rzadko, ale jak już są to umartwiają mi korę mózgową. Krzycząc w ten sposób rujnujesz klimat.
Cytat: „przyglądając z niekrytą ciekawością” Lepiej pasowałoby tu określenie: „nieskrywaną.”
Cytat: „Wszyscy członkowie fenomenalnego zespołu byli niezwykle punktualni i przykładali się do swojej pracy i wkładali w nią serce i cały talent.” Powtórzenia „i”. W języku polskim mamy jeszcze (heelooł!) przecinki i inne spójniki, jak np. „oraz”.
Cytat: - Chris zniknął. Nikt nie może się do niego dodzwonić, szczerze mówiąc, boję się o niego. - odpowiedziała drżącym głosem” Po słowie „dodzwonić” Postawiłabym kropeczkę. Znów jest tutaj ten sam problem interpunkcyjny; zbędna kropka po wypowiedzi.
Cytat: „Świetnie. Tylko tego mi brakowało. Spóźniającego się, rozpieszczonego gwiazdora.” To kolejne zdanie z serii „pozbawić mózgu oceniającego.” Poza tym nie zapominaj, że akurat głównej bohaterce mniej przeszkadzał rozpieszczony gwiazdor, niż reżyserowi.
Cytat: „Od niego aż kipiało 'innością'.” Kiepska konstrukcja zdania. Zastąp to czymś zmyślniejszym.
Cytat: „Mikstury, które, niczym siewca, uklepywały strach i ból, by potem zebrać zwiększony plon bezsilności.” Bardzo ładne zdanie w odniesieniu do narkotyków. Z tym, że jest tu za dużo przecinków. Drugi i trzeci przecinek do wydalenia.
Cytat: „knując przy tym szańskie intrygi” Auć. Literówka!
Cytat: „spuścił głowę i, siedząc już w aucie” Znów zbędny przecinek po „i”.
Cytat: „z powodu S-P-Ó-Ź-N-I-E-N-I-A” Jak chcemy coś podkreślić, czy sprawić, że słowa są wypowiadane przez bohatera z naciskiem wystarczy sam CapsLock. Myślnikowanie powoduje raczej literowanie. Jeśli wiesz, o co mi chodzi…
Cytat: „Mam nadzieję, Christopherku, że przedstawisz mi jakąś ciekawą laskę” Nie wiem, czy wiesz, ale zdrobnienia imion zagranicznych brzmią trochę inaczej niż nasze polskie. Dlatego to… to mnie rozśmieszyło. Powinnaś użyć np. Chris, albo Chrissy, no wszystko lepsze niż Christopherku.
Cytat: „Chris, stojący na balkonie i oparty się o szare szczebelki” Oparty się o szczebelki? Oparłszy się o szczeble, może?

Nie ma tragedii. Naprawdę stylistycznie wygląda to ładnie. Ortograficznie, wręcz śpiewająco, ale zdarzy Ci się jakaś tam literówka, czy zaprzecinkowanie maksymalne. To są niuanse, nad którymi można popracować i je wyuczyć, a Ty jesteś na dobrej drodze. Z resztą zdarza się każdemu. Teraz się zastanawiam, czy obciąć Ci uszy za te emotki na końcu każdego rozdziału? Nie, daruję sobie. I tak nie zwracałam uwagi na to co tam bazgrzesz na dole.

Układ: 2/5
Spore zastrzeżenia, przede wszystkim do wyglądu tekstu. Powinien być wyjustowany, skoro to jest opowiadanie. Widziałaś kiedyś książkę wyrównaną do lewej, albo wyśrodkowaną? Nie? Tak myślałam. Dialogi powinny być lepiej wyróżnione, tutaj możesz wybrać dwie opcje. Albo oddzielać wypowiedzi od ściany tekstu enterem, albo za każdym razem używać tabulatora. Wtedy tekst stanie się bardziej czytelny i przejrzysty. Inna sprawa. Opowiadanie wymaga dużo przestrzeni. Uważam, że pasek dla niego jest zbyt wąski, sugerowałabym dlatego zmianę układu na jednokolumnowy, albo rozszerzenie głównej kolumny, za pomocą tzw. „rozpychacza”. Statystyka na samej górze to zły pomysł. Umieść ją w mało widocznym miejscu, chyba, że mam sobie pomyśleć, że ona jest najbardziej ceniona przez Ciebie. Podstrony są dosyć dobrze rozpracowane, ale ocenialnie również mogłyby się wśród nich znaleźć. Chyba wszystko.

Temat: 3/5
No tak się obawiałam, a wyszło nadspodziewanie dobrze! Widać jesteś diamentem w popiele. Opowiadanie zdecydowanie się różni od tych wszystkich utyskiwań ze stratowaną stylistyką i kulejącą interpunkcją. Ponadto masz na nie jakiś pomysł, choć może nie do końca udało Ci się go zrealizować. Przyznaję, że miejscami bywa nudnawe, ale idzie ku lepszemu. Chociaż ni krzty w tym oryginalności, to urzekło mnie swobodą pisania, której tak brakuje przeciętniakom.

Czytelność, obrazki: 3/5
No wiesz, ta wściekła małpa, jakoś na mnie nie działa. Poskaczę zatem po podstronach i może coś upoluję. Mam podstronę „Bohaterowie” i muszę Ci przyznać, żeś nieźle to obcykała. Sobie klikam w szeroką, wybieram kogo chce… pomysł godny pochwały. Tylko powiedz mi… co tam robi Harisson Ford, pod nazwiskiem Juan Lopez Garcia? Reżyserem, Skarbie nie będziesz, bo kiepsko Ci wyszło dobieranie postaci. Poza tym wygląda to nawet nieźle. Szkoda tylko, że te wszystkie postacie są takie wymiziane, wychuchane i wytapetowane, a tak brakuje im naturalności. Oj Lovett, czego się spodziewałaś?

Dodatkowe punkty: 4/10
Wydaje mi się, że zasłużenie. Za pokazanie siebie z najlepszej strony i odmianę moich poglądów na temat opowiastek o sławnych.

Punkty: 33/60
Ocena: dobra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz