Dolcze
Ocenia Aimee.
ESTETYKA
Wrażenia estetyczne: 5/10
Zacznijmy jednak od adresu, przeanalizujmy go krok po kroku. Dolcze, z osiemdziesięcioprocentową pewnością pochodzi od włoskiego „dolce”. Nie stuprocentową, bo w głowie autorów różne rzeczy się roją. W każdym razie, „dolce” to „słodki”, ale także nazwa rumuńskiej telewizji. Jest też Dolce&Gabbana, ale mamy również Dolce Gusto. Naprawdę boję się pomyśleć, co Autorka miała na myśli wybierając taki, a nie inny adres. Czy kocha nad życie kawę, może marzy o torebce od Dolce&Gabbana, albo jest strasznie słodką osóbką, względnie kocha słodycze i obżera się żelkami Haribo? Tyle znaczeń, ile podsunie nam wyobraźnia. Podoba mi się to! Taka jedna wielka niewiadoma i mnogość interpretacji. W dodatku adres krótki i prosty do zapamiętania, naprawdę dobry wybór!
Kiedy wchodzę na bloga, widzę ciemność, paskudny czarny kolor, mrok i aż mi się słabo robi, bo boję się, że będą Emo-treści. Trzęsę porteczkami i to wcale nie dlatego, że tańczę krakowiaka.
Łącząc szablon i adres w jedno wychodzi mi bardzo ciekawa kompozycja słodkiej czerni, niech pomyślę, co będzie jak dorzucę to tego treść…!
Nie przepadam za ogólną czernią, bo jest smutna, nudna i monotonna. Brak jakichkolwiek obrazków napawa jeszcze większym smutkiem. Szablon jest zwyczajnie smętny. Aczkolwiek, nie wykluczam go całkowicie z dobrych blogów, bo jest tylko czarny. Być może Autorka miała taki, a nie inny zamysł i mi go za chwilę udowodni treścią notek?
Oceniając to, co zastałam, stwierdzam świetny dobór kolorów, który sprawia, że biały nie niszczy mojego i tak paskudnie słabego, wzroku. Mam szary i zielony, z czego się okrutnie cieszę.
Wpatrując się dłużej, nawet ma to jakiś sens, że szablon jest taki ciemno-bury, ale nie pałam do tego zbytnią sympatią. Patrząc na to pod innym kątem, każdy ma jakiś tam swój gust i tego oceniać nie wolno. Poza tym, że grafika nie podoba się mnie, to obiektywnie oceniając, jest dobra. Zgrana i harmonijna. Nawet linki ułożone są schodkowo, co wprawia mnie w niemały zachwyt.
Napis na belce to tytuł piosenki Nirvany, przekładając na polski: „coś na przeszkodzie”. Nie wiem czy Autorka sama sobie walnęła ot tak, takie zdanie czy czerpie z twórczości Cobaina. Gdyby była to piosenka, powinna być w cudzysłowie z podanym źródłem cytatu. Wiem, że Autorka wielkich liter nie używa, dlatego ich tutaj nie wymieniłam, ale niestety źródła nie odpuszczę, takie są prawa cytatu i już! Nie ja je wymyśliłam, ale ja się ich trzymam.
Ciekawa jestem, czy napis na belce odnosi się jakoś do bloga, co takiego stoi na przeszkodzie naszej Autorce?
Skłaniam się ku temu, że ta przeszkoda to jednak Nirvany dzieło, bo tekst w nagłówku również jest z piosenki, tylko tym razem The Raconteurs o tytule „Rich Kid Blues”. Niestety sens tegoż zdania do mnie nie dociera, być może dlatego, że nie znam ani zespołu, ani piosenki i jej tytuł nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
Nie podobają mi się dwie rzeczy, cytat nie ma źródła i cudzysłowu. Możesz sobie mieć nowatorskie metody pisania, a nawet tworzyć neologizmy, ale prawa autorskie szanować i respektować musisz.
Znalazłam Twój opis, przeczytałam i trzeba przyznać, że kiwnęłam głową z uznaniem. Jest konkretnie i na temat, ale nie rozwlekle, bez podawania niepotrzebnych informacji. Dostałam tylko to, czego chciałam najbardziej, trochę cech charakteru i wiek. Nadprogramowo dowiedziałam się, że to jednak Nirvana jest w belce i cytat z nagłówka też dobrze wyszukałam. Cieszę się, że widzę tę informację, ale nie należy jej tak bardzo chować. Nadal jednak nie zreflektowałaś się cudzysłowem.
Obawiam się treści ciężkiej, którą zrozumie tylko sama Autorka, względnie jej znajomi, a już na pewno nie ja. Czuję wylewanie żali i frustracji w sposób mało mówiący, symboliczny, którego odszyfrowanie nie jest możliwe, jeżeli nie zna się Autorki osobiście. Takie blogi ocenia się trudno, bo podejmuję się oceny czyjegoś życia, w dodatku opisanego tak, że nic z tego nie rozumiem, to tak jakbym oceniała autobiografię napisaną po chińsku.
Nie jestem w stanie ocenić każdego postu z osobna, jak to mam w zwyczaju, bo musiałabym bardzo mocno się napocić, by napisać na temat dwóch lub trzech zdań z notki. Po przeczytaniu kilku, stwierdzam duży poziom liryki. Nie przepadam za poezją. Nie mam tutaj do czynienia z wierszami, ale z czymś wierszopodobnym. To źle. Bardzo źle, bo nie rozumiem często Autorki.
Nie mam pojęcia czemu jej rzeczywistość jest czarno-czerwona. Moja byłaby żółto-czerwona i tylko ja wiem dlaczego.
Może powinnam jednak nazwać Twoje dzieła wierszami? Wiem, że pobudzają moją wyobraźnię niczym niejedno opowiadanie, widzę opisaną sytuację bardzo wyraźnie. Jednakże, nie porywają mnie, nie budzą we mnie skrajnych ani nawet nieskrajnych emocji. Nie czuję ich w ogóle, bo to jest wszystko Twoje. Nie mam nic wspólnego z Twoim życiem i nie rozumiem, co próbujesz mi powiedzieć. Gdyby nie fakt, że muszę Cię ocenić, nigdy nie przeczytałabym więcej niż jednej notki.
Wszystko jest takie osobiste, jakby wydarte wprost z umysłu, prawie tak, jakbym zaglądała Ci do głowy, ale nie znała szyfru.
W notce „bezsenni.” Prawdopodobnie zrozumiałam, o czym piszesz. Nie mam pewności, ale wyczuwam tęsknotę za kimś, kto znajduje się dwieście kilometrów dalej, śmiem twierdzić, że tym kimś jest osoba, którą darzysz sporymi uczuciami. Pięknie to opisałaś, wspaniale ujęta chwila tęsknoty podczas stania w oknie. Tak ja to rozumiem, może to być nietrafna analiza, ale ten post naprawdę mi się spodobał.
Zastanawiam się, kim jest louise, naprawdę. Czy to on, ona, czy jakieś uczucie, może samotności, może tęsknoty? Zagadkowa sprawa. Tutaj wszystko jest dla mnie zagadkowe i nie do rozwiązania, ale im dłużej czytam, tym lepiej sobie Ciebie wyobrażam, jakby troszkę Cię poznaję.
W dalszych latach piszesz mniej poetycznie, mniej zagadkowo, a więcej wprost. Można znacznie więcej wyciągnąć na Twój temat, mam już poglądowy obraz. Aczkolwiek nie potrafię tego ocenić, bo pewnie musiałabym, w którymś momencie krytykować Twoje życie, a nie o to chodzi w ocenialni. Jedyne, co mogę powiedzieć, to że robi się coraz ciekawiej, więcej rozumiem i zaczynasz mnie interesować.
Czytając „no Little pt. XLIII”, zastanawiałam się, po co zgłosiłaś się do oceny? Jaki był Twój cel? Naprawdę ciężko ocenić takiego bloga, nie oceniając życia Autorki. Bardzo chciałabym dowiedzieć się, co Tobą kierowało.
Żeby zrozumieć, musiałam przeczytać znacznie więcej niż zwykle. Dużo, dużo więcej. Nie żałuję, bo blog w pewnym momencie stał się naprawdę ciekawy i czytałam już z samej chęci czytania. Z pozoru wydaje się, że czytanie Twojego bloga zmęczy i jest pozbawione sensu, ale kiedy zgłębić kilkanaście notek, wszystko robi się intrygujące.
Muszę przyznać, że cieszę się iż trafiłaś na mnie i mogłam poczytać o Twoim życiu. Musisz być niezwykle ciekawą osobą.
Nie chcę pisać więcej w tej kategorii, to jest wszystko, co mogę powiedzieć.
Doszłam do wniosku, że szablon nie może być inny niż ciemny, natomiast fakt że mi się nie podoba nie oznacza, że żądam różowego, żółtego, fioletowego, czy jakiegoś bijącego po oczach.
Oryginalność: 5/5
Nie mogę dać niższej punktacji, każde życie jest na swój sposób oryginalne. Może być również nudne, ale przy tym opisane w taki sposób, że chce się czytać. U Ciebie nudą nie wieje, zdecydowanie nie, a i sposób opisania jest intrygujący i wymagający trochę myślenia od czytelnika.
Oryginalność sama w sobie.
Ortografia i poprawność językowa: 10/10
Ostrzegłaś mnie, że piszesz małą literą, bo tak. Masz prawo, bo nikt Cię za to nie skrzywdzi. Muszę przyznać, że nawet ta innowacja przypadła mi do gustu, a to z tego względu, że jest oryginalnie. Powiedziałabym, nowatorsko. Zwłaszcza, że niektóre notki są bardzo poetyczne, a takie igranie z zasadami pisowni idealnie wpasowuje się w poezję. Poza tym, ostrzegasz czytelnika na blogu, że spotka go niespodzianka w postaci tylko małych liter, a więc wiemy, że nie jest to błąd.
Twój styl, to krótkie, urwane zdania. Niezbyt wyszukany język, słowa raczej z tych często spotykanych. Czasem łączysz różne, nic nie znaczące i nie powiązane słowa w zdanie, które są bardzo krótkie i proste. Zdań złożonych tutaj się nie uświadczy za wiele, dlatego też ciężko o błędy. Ortografia jest taka jak należy, nie kuleje, interpunkcja również. Przecinki stawiasz tylko dlatego, że stosujesz bardzo dużo wyliczeń, nie potrzebujesz ich w bardziej złożonych konstrukcjach. W wyliczeniu ciężko się pomylić. Językowo nie mam Ci nic do zarzucenia.
Szablon nie ma nawet najmniejszego obrazka. Pomyślałby ktoś, co tu oceniać? Mamy cytat, który już rozpracowałam. Mamy czarny, który już doceniłam. Mamy kilka ramek po prawej stronie. Podoba mi się zwłaszcza ta „egoistycznie – więcej mnie”, dodałaś kilka linków, które umożliwiają poznanie Cię bardziej niż nie jeden opis. Ciekawy sposób, ciekawie podane, nie spotkałam się jeszcze z takim rozwiązaniem. Sam podział na „altruistycznie” i „egoistycznie” to też sprytny i jakże interesujący wybieg. Dobrze, że schowałaś archiwum na sam dół, zburzyłby harmonijną całość i nie byłoby już tak ładnie, jak jest teraz. Archiwum tam nie pasuje, o nie!
W kwestiach czytelności, trochę przytłaczająca jest wielkość czcionki, myślę, że blogowi nie zaszkodziłoby, gdybyś ją nieco powiększyła, a czytelnikowi ułatwiłabyś zadanie. Chociaż… ładnie wygląda tak, jak jest, ale może tak o jeden punkt większa? Przemyśl, wypróbuj, zrób co chcesz.
Dodatkowe punkty: 2/5
Blog nie zachwycił mnie tak, że mogłabym go czytać w długie zimowe wieczory, nie mogąc się oderwać. Jednakże, coś mi się w nim spodobało i zaciekawiło. Forma przekazu? Ta okropna czerń? Linki ułożone według długości wyrazu? Sama nie wiem, ale coś w nim siedzi i intryguje. Czytasz i zastanawiasz się nad sobą, Tobą, albo wyłączasz się z myślenia. Trzeba chcieć czytać Twój blog, ktoś kto po prostu przelatuje literki wzrokiem, długo tutaj nie wytrzyma.
Suma: 52/60
Ocena: celująca
Życzę szczęścia Autorce, wytrwałości i powodzenia. Autorka już dobrze wie dlaczego.
Zacznijmy jednak od adresu, przeanalizujmy go krok po kroku. Dolcze, z osiemdziesięcioprocentową pewnością pochodzi od włoskiego „dolce”. Nie stuprocentową, bo w głowie autorów różne rzeczy się roją. W każdym razie, „dolce” to „słodki”, ale także nazwa rumuńskiej telewizji. Jest też Dolce&Gabbana, ale mamy również Dolce Gusto. Naprawdę boję się pomyśleć, co Autorka miała na myśli wybierając taki, a nie inny adres. Czy kocha nad życie kawę, może marzy o torebce od Dolce&Gabbana, albo jest strasznie słodką osóbką, względnie kocha słodycze i obżera się żelkami Haribo? Tyle znaczeń, ile podsunie nam wyobraźnia. Podoba mi się to! Taka jedna wielka niewiadoma i mnogość interpretacji. W dodatku adres krótki i prosty do zapamiętania, naprawdę dobry wybór!
Kiedy wchodzę na bloga, widzę ciemność, paskudny czarny kolor, mrok i aż mi się słabo robi, bo boję się, że będą Emo-treści. Trzęsę porteczkami i to wcale nie dlatego, że tańczę krakowiaka.
Łącząc szablon i adres w jedno wychodzi mi bardzo ciekawa kompozycja słodkiej czerni, niech pomyślę, co będzie jak dorzucę to tego treść…!
Nie przepadam za ogólną czernią, bo jest smutna, nudna i monotonna. Brak jakichkolwiek obrazków napawa jeszcze większym smutkiem. Szablon jest zwyczajnie smętny. Aczkolwiek, nie wykluczam go całkowicie z dobrych blogów, bo jest tylko czarny. Być może Autorka miała taki, a nie inny zamysł i mi go za chwilę udowodni treścią notek?
Oceniając to, co zastałam, stwierdzam świetny dobór kolorów, który sprawia, że biały nie niszczy mojego i tak paskudnie słabego, wzroku. Mam szary i zielony, z czego się okrutnie cieszę.
Wpatrując się dłużej, nawet ma to jakiś sens, że szablon jest taki ciemno-bury, ale nie pałam do tego zbytnią sympatią. Patrząc na to pod innym kątem, każdy ma jakiś tam swój gust i tego oceniać nie wolno. Poza tym, że grafika nie podoba się mnie, to obiektywnie oceniając, jest dobra. Zgrana i harmonijna. Nawet linki ułożone są schodkowo, co wprawia mnie w niemały zachwyt.
Napis na belce to tytuł piosenki Nirvany, przekładając na polski: „coś na przeszkodzie”. Nie wiem czy Autorka sama sobie walnęła ot tak, takie zdanie czy czerpie z twórczości Cobaina. Gdyby była to piosenka, powinna być w cudzysłowie z podanym źródłem cytatu. Wiem, że Autorka wielkich liter nie używa, dlatego ich tutaj nie wymieniłam, ale niestety źródła nie odpuszczę, takie są prawa cytatu i już! Nie ja je wymyśliłam, ale ja się ich trzymam.
Ciekawa jestem, czy napis na belce odnosi się jakoś do bloga, co takiego stoi na przeszkodzie naszej Autorce?
Skłaniam się ku temu, że ta przeszkoda to jednak Nirvany dzieło, bo tekst w nagłówku również jest z piosenki, tylko tym razem The Raconteurs o tytule „Rich Kid Blues”. Niestety sens tegoż zdania do mnie nie dociera, być może dlatego, że nie znam ani zespołu, ani piosenki i jej tytuł nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
Nie podobają mi się dwie rzeczy, cytat nie ma źródła i cudzysłowu. Możesz sobie mieć nowatorskie metody pisania, a nawet tworzyć neologizmy, ale prawa autorskie szanować i respektować musisz.
Znalazłam Twój opis, przeczytałam i trzeba przyznać, że kiwnęłam głową z uznaniem. Jest konkretnie i na temat, ale nie rozwlekle, bez podawania niepotrzebnych informacji. Dostałam tylko to, czego chciałam najbardziej, trochę cech charakteru i wiek. Nadprogramowo dowiedziałam się, że to jednak Nirvana jest w belce i cytat z nagłówka też dobrze wyszukałam. Cieszę się, że widzę tę informację, ale nie należy jej tak bardzo chować. Nadal jednak nie zreflektowałaś się cudzysłowem.
POSTY
Treść: 25/25Obawiam się treści ciężkiej, którą zrozumie tylko sama Autorka, względnie jej znajomi, a już na pewno nie ja. Czuję wylewanie żali i frustracji w sposób mało mówiący, symboliczny, którego odszyfrowanie nie jest możliwe, jeżeli nie zna się Autorki osobiście. Takie blogi ocenia się trudno, bo podejmuję się oceny czyjegoś życia, w dodatku opisanego tak, że nic z tego nie rozumiem, to tak jakbym oceniała autobiografię napisaną po chińsku.
Nie jestem w stanie ocenić każdego postu z osobna, jak to mam w zwyczaju, bo musiałabym bardzo mocno się napocić, by napisać na temat dwóch lub trzech zdań z notki. Po przeczytaniu kilku, stwierdzam duży poziom liryki. Nie przepadam za poezją. Nie mam tutaj do czynienia z wierszami, ale z czymś wierszopodobnym. To źle. Bardzo źle, bo nie rozumiem często Autorki.
Nie mam pojęcia czemu jej rzeczywistość jest czarno-czerwona. Moja byłaby żółto-czerwona i tylko ja wiem dlaczego.
Może powinnam jednak nazwać Twoje dzieła wierszami? Wiem, że pobudzają moją wyobraźnię niczym niejedno opowiadanie, widzę opisaną sytuację bardzo wyraźnie. Jednakże, nie porywają mnie, nie budzą we mnie skrajnych ani nawet nieskrajnych emocji. Nie czuję ich w ogóle, bo to jest wszystko Twoje. Nie mam nic wspólnego z Twoim życiem i nie rozumiem, co próbujesz mi powiedzieć. Gdyby nie fakt, że muszę Cię ocenić, nigdy nie przeczytałabym więcej niż jednej notki.
Wszystko jest takie osobiste, jakby wydarte wprost z umysłu, prawie tak, jakbym zaglądała Ci do głowy, ale nie znała szyfru.
W notce „bezsenni.” Prawdopodobnie zrozumiałam, o czym piszesz. Nie mam pewności, ale wyczuwam tęsknotę za kimś, kto znajduje się dwieście kilometrów dalej, śmiem twierdzić, że tym kimś jest osoba, którą darzysz sporymi uczuciami. Pięknie to opisałaś, wspaniale ujęta chwila tęsknoty podczas stania w oknie. Tak ja to rozumiem, może to być nietrafna analiza, ale ten post naprawdę mi się spodobał.
Zastanawiam się, kim jest louise, naprawdę. Czy to on, ona, czy jakieś uczucie, może samotności, może tęsknoty? Zagadkowa sprawa. Tutaj wszystko jest dla mnie zagadkowe i nie do rozwiązania, ale im dłużej czytam, tym lepiej sobie Ciebie wyobrażam, jakby troszkę Cię poznaję.
W dalszych latach piszesz mniej poetycznie, mniej zagadkowo, a więcej wprost. Można znacznie więcej wyciągnąć na Twój temat, mam już poglądowy obraz. Aczkolwiek nie potrafię tego ocenić, bo pewnie musiałabym, w którymś momencie krytykować Twoje życie, a nie o to chodzi w ocenialni. Jedyne, co mogę powiedzieć, to że robi się coraz ciekawiej, więcej rozumiem i zaczynasz mnie interesować.
Czytając „no Little pt. XLIII”, zastanawiałam się, po co zgłosiłaś się do oceny? Jaki był Twój cel? Naprawdę ciężko ocenić takiego bloga, nie oceniając życia Autorki. Bardzo chciałabym dowiedzieć się, co Tobą kierowało.
Żeby zrozumieć, musiałam przeczytać znacznie więcej niż zwykle. Dużo, dużo więcej. Nie żałuję, bo blog w pewnym momencie stał się naprawdę ciekawy i czytałam już z samej chęci czytania. Z pozoru wydaje się, że czytanie Twojego bloga zmęczy i jest pozbawione sensu, ale kiedy zgłębić kilkanaście notek, wszystko robi się intrygujące.
Muszę przyznać, że cieszę się iż trafiłaś na mnie i mogłam poczytać o Twoim życiu. Musisz być niezwykle ciekawą osobą.
Nie chcę pisać więcej w tej kategorii, to jest wszystko, co mogę powiedzieć.
Doszłam do wniosku, że szablon nie może być inny niż ciemny, natomiast fakt że mi się nie podoba nie oznacza, że żądam różowego, żółtego, fioletowego, czy jakiegoś bijącego po oczach.
Oryginalność: 5/5
Nie mogę dać niższej punktacji, każde życie jest na swój sposób oryginalne. Może być również nudne, ale przy tym opisane w taki sposób, że chce się czytać. U Ciebie nudą nie wieje, zdecydowanie nie, a i sposób opisania jest intrygujący i wymagający trochę myślenia od czytelnika.
Oryginalność sama w sobie.
Ortografia i poprawność językowa: 10/10
Ostrzegłaś mnie, że piszesz małą literą, bo tak. Masz prawo, bo nikt Cię za to nie skrzywdzi. Muszę przyznać, że nawet ta innowacja przypadła mi do gustu, a to z tego względu, że jest oryginalnie. Powiedziałabym, nowatorsko. Zwłaszcza, że niektóre notki są bardzo poetyczne, a takie igranie z zasadami pisowni idealnie wpasowuje się w poezję. Poza tym, ostrzegasz czytelnika na blogu, że spotka go niespodzianka w postaci tylko małych liter, a więc wiemy, że nie jest to błąd.
Twój styl, to krótkie, urwane zdania. Niezbyt wyszukany język, słowa raczej z tych często spotykanych. Czasem łączysz różne, nic nie znaczące i nie powiązane słowa w zdanie, które są bardzo krótkie i proste. Zdań złożonych tutaj się nie uświadczy za wiele, dlatego też ciężko o błędy. Ortografia jest taka jak należy, nie kuleje, interpunkcja również. Przecinki stawiasz tylko dlatego, że stosujesz bardzo dużo wyliczeń, nie potrzebujesz ich w bardziej złożonych konstrukcjach. W wyliczeniu ciężko się pomylić. Językowo nie mam Ci nic do zarzucenia.
DETAL
Dodatki: 9/10Szablon nie ma nawet najmniejszego obrazka. Pomyślałby ktoś, co tu oceniać? Mamy cytat, który już rozpracowałam. Mamy czarny, który już doceniłam. Mamy kilka ramek po prawej stronie. Podoba mi się zwłaszcza ta „egoistycznie – więcej mnie”, dodałaś kilka linków, które umożliwiają poznanie Cię bardziej niż nie jeden opis. Ciekawy sposób, ciekawie podane, nie spotkałam się jeszcze z takim rozwiązaniem. Sam podział na „altruistycznie” i „egoistycznie” to też sprytny i jakże interesujący wybieg. Dobrze, że schowałaś archiwum na sam dół, zburzyłby harmonijną całość i nie byłoby już tak ładnie, jak jest teraz. Archiwum tam nie pasuje, o nie!
W kwestiach czytelności, trochę przytłaczająca jest wielkość czcionki, myślę, że blogowi nie zaszkodziłoby, gdybyś ją nieco powiększyła, a czytelnikowi ułatwiłabyś zadanie. Chociaż… ładnie wygląda tak, jak jest, ale może tak o jeden punkt większa? Przemyśl, wypróbuj, zrób co chcesz.
Dodatkowe punkty: 2/5
Blog nie zachwycił mnie tak, że mogłabym go czytać w długie zimowe wieczory, nie mogąc się oderwać. Jednakże, coś mi się w nim spodobało i zaciekawiło. Forma przekazu? Ta okropna czerń? Linki ułożone według długości wyrazu? Sama nie wiem, ale coś w nim siedzi i intryguje. Czytasz i zastanawiasz się nad sobą, Tobą, albo wyłączasz się z myślenia. Trzeba chcieć czytać Twój blog, ktoś kto po prostu przelatuje literki wzrokiem, długo tutaj nie wytrzyma.
Suma: 52/60
Ocena: celująca
Życzę szczęścia Autorce, wytrwałości i powodzenia. Autorka już dobrze wie dlaczego.
Przepraszam, że komentarz jest kompletnie nie na temat oceny, ale chciałabym zostawić drobne powiadomienie. Głównie dla Asetej, ale i dla Was, reszty ekipy Opieprzu.
OdpowiedzUsuńJutro (poniedziałek 7.01) o godzinie 7 rano na Katalogu Ocenialni pojawi się wywiad właśnie z Asetej. Zapraszam do lektury i pozdrawiam ciepło,
Dzień dobry! Czy zgodziłybyście się, żebym umieściła Was w jednej z kolejnych części preferencji czy też mam jeszcze trochę poczekać? : )
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo za ocenę, dostać ocenę celującą na opieprzu to wielki zaszczyt : )
OdpowiedzUsuń