Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


niedziela, 12 maja 2013

(810) soneys




Czeka Was dzisiaj wspaniały wieczór, ale zanim to nastąpi… Zoltana ocena Soneys.

Estetyka, czyli to, co powinno przykuć moją uwagę 4/10

Zacieram dłonie, rozluźniam nadgarstki, rozmasowuję kark, kładę palce na klawiaturze i… słychać tylko cykanie świerszcza. Co do kroćset, nie mam zdania na temat tego, co widzę? Żadnej, nawet niekonstruktywnej krytyki nie potrafię z siebie wykrzesać? To straszne. Równie straszne, co adres bloga, który jest też wirtualnym jestestwem autorki. Całe szczęście w tej tragedii, że nie jest to 123nata-lunia666, bo musiałbym wezwać egzorcystę. I o ile adres byśmy sobie odpuścili, to przy belce bez wody święconej, krzyża i łacińskiej formułki by się nie obeszło. „SoneyS – OFFICIAL PAGE” – precz, demonie! Precz, precz, Ty, który podsuwasz młodym umysłom takie figielki. Droga SoneyS, chciałbym Cię uświadomić, że fakt wyświetlania się na mapce w statystykach informacji, jakoby odwiedził Twoją stronę ktoś spoza Polski, nie oznacza, że on Twego bloga szukał. To są zmyłki wyszukiwarek. Zatem tworzenie sobie „official page” jest śmieszne – gdybyś jeszcze dwujęzycznego bloga prowadziła, to byłbym w stanie zrozumieć ten zapis. Taka strona pasuje wszelkim organizacjom, instytutom, tudzież osobom publicznym, a nie dziewczęciu, które poza Internetem świata nie widzi. Pewnie napłodziłaś blogasków jak Mormon dzieci i podjęłaś spontaniczną decyzję, że któryś oficjalnym być musi. Ale co to znaczy oficjalna strona? Zastanów się. Czyżby reszta Twoich blogów zeszła do podziemia? Zakonspirowała się i spiskuje przeciw Tobie? Publikują się tam świńskie teksty, chamskie żarty i obnaża się Twoje prawdziwe JA. Czyżbyś naczytała się pewnego pisemka, w którym każdy artykuł kończy się angielskojęzycznym Super Hasłem? Cóż chcesz tym udowodnić poza tym, że brak Ci oryginalności? Bo to, że potrafisz używać Caps Loka, już wiem. Jeśli chodzi o kolorystykę strony, to jest blada, strasznie blada. Takiego nagromadzenia pastelowych kolorów w jednym miejscu nie stosuje się już nawet w szpitalach dla obłąkanych. Biało, kremowo i nijak, aż razi w oczy. Dostosowałaś barwy do koloru nagłówka, który podobno sama zaprojektowałaś. Ale ja nie jestem co do tego przekonany. Grzebiąc się w Twoim małym prywatnym bagienku, znalazłem coś, co mi bardziej karykaturę przypomina niż portret. Przeglądając wszystkie grafiki, których – jak twierdzisz – jesteś autorką, znalazłem ten jeden nieszczęsny, w porównaniu do innych, dosłownie nabazgrany. Nie posądzam cię o plagiat, „kopiarstwo” i tak dalej, lecz wklejenie screena ze Stardoll i przepuszczenie go przez wszelkie filtry nie jest żadną sztuką. Przynajmniej nie dla mnie. Pokusiłaś się nawet o małe szkolenie dla niewtajemniczonych a pragnących doznać oświecenia. Jak zrobić, by obrazek wyglądał jak namalowany na płótnie. Jako przykład umieściłaś „własny” obrazek. Dziwnym zbiegiem okoliczności Internet pełen jest grafik, a raczej screenów, z tą właśnie śliczną buźką lalki ze Stardoll. Cóż… prawdę znasz tylko Ty. Ja czuję się lekko zmieszany i nie bardzo wiem, co o tym myśleć. Szablon zasadniczo jest dobrze zrobiony, nie rozłazi się, lecz pięknie rozciąga się w dół, co - w połączeniu z kolorystyką - daje wrażenie, jakby się czytało z rolki papieru toaletowego. Brakuje mi jedynie zapachu rumianku i charakterystycznego, metalicznego dźwięku uchwytu ze stali nierdzewnej. Przewijam sobie i widzę, że blog jest uporządkowany, a wszystko, co najważniejsze, znajduje się pod nagłówkiem. W dwóch kolumnach jest treść i coś, co ja nazywam śmietnikiem, czyli: statystyka, buttonik do wklejenia, obserwatorzy, najlepsze wpisy, polecane blogi i - największy śmieć - wyszukiwarka. Zaraz sobie coś tam wpiszę i zobaczymy, jaki będzie efekt. Wpisuję „głupie” i… brak wyników. Beznadziejny dodatek zważywszy na to, że otwarty mam wpis, w którego tytule występuje to słowo. Nad tym wszystkim, a pod nagłówkiem, przycupnęła sobie jeszcze listwa z odnośnikami. Mamy tu: stronę główną, archiwum, obrazki i kontakt. To ostatnie szczególnie przykuło moją uwagę. Niestety, wybacz, lecz się nie podłączę, brak tu wtyczki do szajsunga.

Treść

Posty 17/25  
Jak mawiał wróbelek Ćwirek: fiu, fiu. Dziewięćdziesiąt trzy wpisy nim ta zabawa Cię znudziła to całkiem niezły wynik. Z pobieżnego przeglądania zdążyłem się zorientować, że nudno nie będzie. Ale czy będzie na tyle ciekawie, żebym nie musiał sobie powiek taśmą podklejać, to się dopiero okaże. Zaczniemy od pierwszego wpisu, który jest bardzo a propos tego, o czym pisałem wcześniej.

1. Spam, kopiarstwo i zastraszanie w sieci 
Mało starannie piszesz i coś mi się wydaje, że nie czytasz tego przed publikacją. Trochę koślawych zdań, brakujących przecinków i literówek znalazło się w tekście. Kiepskie stylistycznie przywitanie jest wstępem do postu poprzedzonego filmikiem, na którym dwóch chłopców wygłupia się w rytm jakiegoś hitu. Ty nazywasz ich idiotami. „Trolle często też udają idiotów lub nimi są) co też widać na tym filmie” chyba się trochę zapędziłaś, nawet bardzo, zważywszy, że z podniecenia umieściłaś w zdaniu nawias zamykający. Poza tym jeśli zastosować Twoje stwierdzenie do tego, co obecnie można znaleźć choćby na Youtube, to wszyscy są idiotami. Od naszego ambasadora w Pekinie, po rzesze studentów, małolatów, sportowców, drogowców, urzędników i wszystkich tych, którym wpadło do głowy nakręcenie filmiku z podkładem muzycznym powszechnie uznawanym za hit. Rozumiem frustrację z powodu tego, że ktoś podkrada Ci Twoje prace i sygnuje je swoim nickiem – masz prawo być zła. Po co jednak zaraz wyszukiwać taki filmik i wyzywać ludzi? Tym obrazem nie udowodniłaś, że masz rację, a jedynie, że kierują Tobą niskie pobudki i złość. Odniosłem wrażenie, że uważasz się za dorosłą, a wszelkie dzieciaki działają Ci na nerwy. Potem trochę poużalałaś się nad spamem (ciekaw jestem, czy Ty nigdy nikomu podobnego komentarza nie zostawiłaś, zwłaszcza wtedy, gdy zaczynałaś żywot blogerki) i zastraszaniem w sieci. Zaskoczyła mnie Twoja inicjatywa i pomysł na sprawdzenie własnej teorii. Okazuje się więc, że nie mielisz językiem bezpodstawnie i przynajmniej starasz się sprawdzić podawane przez siebie informacje.

4. Powrót  
Ależ Ty potrzebujesz uwielbienia od swoich czytelników! Wiadomo, że fajnie jest przeczytać coś miłego w komentarzach, lecz żeby tak samemu o nie skomleć, to już wstyd. „Podobają wam się? Zamieszczajcie opinie w komentarzach”. Co, jeśli ktoś napisze przekornie, że mu się nie podobają? Druga sprawa, że ten post jest potrzebny na blogu jak klima w śnieżnym skuterze Inuity. Nie było Cię zaledwie pięć tygodni, a Ty smarujesz notkę, jakbyś co najmniej po roku wróciła. Szkoda czasu na takie dyrdymały i oczu na czytanie ich. Dodam jeszcze tylko, że nadmiernie, powtarzam, nadmiernie używasz pewnego spójnika i ja już czuję, jak mnie cholera bierze, gdy go widzę.

7. Komercyjny Stardoll 
Kochana, dziękuję Ci za tę małą instrukcję do gry Stardoll. Jak nic ta wiedza przyda się facetowi w moim wieku. Będę mógł zagaić rozmowę z dziewczętami z podstawówki, bo cukierki już nie działają. Na mnie za to zadziałało zdanie, które tam umieściłaś. Wiesz, że ono ma długość dziewięciu linijek? Ach, tasiemca wypuściłaś, żeby sobie na słonku pohasał, bo ruch to zdrowie – cudownie, organizacja Animals się ucieszy. Kwiatuszku, jaką mądrą rzecz odkryłaś – tak właśnie, świat kręci się wokół pieniędzy, bo forsa to władza. Nie sądzisz chyba, że ktoś będzie pracował nad jakąś grą za przysłowiową kromkę z masłem. Jeśli tak myślisz… toś naiwna. Oczywistą oczywistością jest to, że te strony istnieją, by zarabiać dla swoich twórców, a szczytne idee, które porywają tysiące, często kończą jako podwalina terroru i chaosu. Aż strach pomyśleć, jak można wykorzystać takie strony, by zasiać w młodych umysłach ziarenko buntu, które kiełkować będzie spokojnie podjudzane maleńkimi impulsami. Stop. Bo się nakręcam i własne teorie spiskowe snuć zaczynam. Jeszcze sobie pomyślicie, że mam z nimi coś wspólnego. Co do tekstu, jest długi i prawie bez błędów, lecz czy wyczerpuje temat? Nie sądzę. Więcej miejsca poświęciłaś opisowi zasad gry niż właściwemu tematowi, który zaledwie pobieżnie został omówiony. W tym miejscu kłania się zasada – napisz, zostaw, przeczytaj, popraw, publikuj. Przy czym „zostaw” – obejmuje przynajmniej jeden dzień przerwy. Przekonany jestem, że miałabyś znacznie więcej do dodania.

9. Blondynki - głupie, czy mądre?  
Ładne zdjęcie jest wszystkim, czym ujęłaś mnie w tym wpisie. Po co rozwodzić się nad takim tematem? Stereotypy były i będą. Zapierasz się, że nie uważasz blondynek za głupie, a kilka zdań później piszesz, że niektóre z nich po prostu głupie są. I co? Masło maślane. Najlepsze jest jednak Twoje wyjaśnienie, dlaczego brunetek nie uważa się za głupie „Ale dlaczego brunetki nie są kojarzone z idiotkami? Bo więcej brunetek farbuje włosy na blond, a mniej blondynek farbuje włosy na kolor czarny. Według mnie te stereotypy są bez sensu, bo inteligencja nie zależy przecież od koloru włosów, tylko od mózgu!”. Brawo! Dodałbym jeszcze: od stopnia wiedzy, oczytania i znajomości świata. Uwierz mi, że temat szufladkowania ludzi jest stary jak sama ludzkość i pojawiał się już wielokrotnie na różnych blogach. Wszyscy wiemy, że Polacy to złodzieje, Rosjanie to pijacy, Szkoci to sknery, Niemcy to faszyści, a Żydzi to samo zło. Sama widzisz, że blondynki to zaledwie kropla w morzu. Tu przytoczę wypowiedź pewnej jasnowłosej dziewoi, którą usłyszałem dziś, siedząc u fryzjera.
„- Czyje jest to czarne auto? 
  - Które? 
  - No, to srebrne, takie brązowe”.

23. O wszystkim i o niczym…  
Kolejny wpis z serii – piszę, choć nie mam o czym. Zionie nudą, wspomnieniami i Stardollem. A mówią, że to Al-Kaida jest niebezpieczna. Ja myślę, że przyzwolenie na nieograniczony dostęp do Internetu jest niebezpieczne, bo powoduje powstawanie takich smętnych postów. Nie masz nic do powiedzenia, to siedź cicho, a jeśli Twoim celem było pochwalenie się nowym bohomazkiem, to trzeba było tak od razu. Na koniec zapytam jeszcze, co to znaczy, że „zmienił mi się wróżcie gust muzyczny”? Nie będę tego nawet komentował, bo szkoda mi klawiatury. 
     Jesteś wściekła? I słusznie, ja też. Wiesz czemu? Bo przestałaś pisać. Bo olałaś swój blog. Teraz się ukorzę – przepraszam. Z dziewięćdziesięciu trzech postów wyciągnąłem tylko te, które były o niczym i zeszmaciłem Cię, bo taką miałem ochotę, wizję, nie ważne. Staram się przypomnieć sobie, czy kiedykolwiek trafił mi się blog, który zasypałby mnie aż taką ilością różnych ciekawostek ze wszelkich dziedzin. Chyba nie. Sam fakt, że chce Ci się je wyszukiwać i okraszać zdjęciami jest dla mnie powodem by wyrazić mój szacunek. Może jeszcze nie podziw, ale szacunek na pewno. Teraz kilka co smaczniejszych kąsków.

24. Upiorne „Wesołe” Miasteczko 
Post traktuje, jak głosi tytuł, o „wesołym” miasteczku gdzieś w Japonii. Kto, poza Tobą, interesuje się jakimiś zardzewiałymi karuzelami? I to gdzie? W Japonii, w kraju, który leży za wschodzącym słońcem, a są tacy, którzy twierdzą, że jeszcze dalej. Króciutko wyjaśniasz, co przedstawiają zdjęcia, ale znowu robisz to niezbyt starannie. Z Twojego tekstu wynika, że miasteczko zostało zamknięte po trzęsieniu ziemi i tsunami z dwa tysiące jedenastego roku, ale ono nie działa już od dziewięćdziesiątego dziewiątego. Jeśli podejmujesz się takiego tematu, to postaraj się trzymać faktów i nie zapominaj o istotnych szczegółach, bo mają one wpływ na to, jak Twoje posty (i Ty sama) będą odbierane. Może się przecież zdarzyć, że ktoś zechce wytknąć Ci, jak ja teraz, to drobne niedomówienie i powie, że wypisujesz głupoty, których nawet dokładnie nie sprawdziłaś. Stylistycznie ten post też trochę kuleje i – nie obraź się – styl pisania masz adekwatny do wieku. Znowu pojawił się tu ten znienawidzony (między innymi dzięki tobie) spójnik. Uduszę Cię za niego. W następnych postach było coś o kwiatach z lukru, motywie galaktyki na ubraniach, sukience z żelków (to mnie kręci, ciekawe ile czasu zajęłoby mi wszamanie takiej sukienki, zanim dobrałbym się do zawartości?), fryzurach w kształcie zwierzęcych głów (jestem w szoku!) i kilku innych dziwactwach.

36. Jeansowe obrazy  
Znowu zaskakujesz mnie tematem. Czytam i myślę, ile czasu poświęcasz na wyszukiwanie takich hitów? Tym razem recycling (lubię to słowo) starych wytartych gaci przybrał formę obrazów. Sztuka naprawdę wysokich umiejętności manualnych i wszechogromnej wyobraźni. Uradowany tym widokiem przypomniałem sobie dywan, który niedawno widziałem w pewnej galerii. Uszyto go ze spodni, na których widać było jeszcze ślady po farbie, błocie i innym paskudztwie. Pomyślałem wtedy, cóż to ludzie jeszcze nie wymyślą? Twój post, Soney, zachęcił mnie do odwiedzenia strony autora, gdzie jeszcze przez kwadrans z wywalonym jęzorem gapiłem się w monitor jak sroka w gnat. Masz u mnie punkcisze za linkowanie takich stron i edukację artystyczną Zoltana. Uraczyłaś mnie jeszcze obrazami z guzików i „wyplutymi obrazami”. Tu, jak zwykle, zadziałała moja wyobraźnia, ukazując mi wyplute obrazy, jakie czasami można spotkać na chodnikach w niedzielę rano po sobotnich libacjach. O tak, sztuka najwyższych lotów.

55. Restauracja na drzewie  
Kolejny wpis z niesamowitym tematem w roli głównej. Tym razem wstrzeliłaś się w moje gusta. Zawsze lubię oglądać ciekawe modernistyczne rozwiązania architektoniczne. Restauracja wygląda trochę jak gigantyczna narośl na drzewie. Ciekawe, co na to drzewo? Trochę mało treści jest w tym poście. Oczywiście temat broni się sam, a ładne zdjęcia sprawiają, że niewiele trzeba pisać.

71. Zanim umrę…  
Tytuł przykuł moją uwagę, bo pomyślałem, że będziesz się wywnętrzać, przeliczyłem się. Postanowiłaś pokazać swoim czytelnikom, jak bawią się znudzeni mieszkańcy pewnego zadupia w USA zwanego Nowym Orleanem. Bardzo fajnie, ale szkoda, że nie zechciałaś dorzucić czegoś od siebie. Trochę własnych przemyśleń, skojarzeń. Zaskoczony doszedłem do wniosku, że czuję się jakbym czytał gazetę, a nie prywatny blog. Fajnie jest dowiadywać się różnych, nowych rzeczy, lecz od tego są wszelkie czasopisma i strony branżowe, a w prywatnym blogu powinno być trochę osobistych przemyśleń autora. Chciałbym wiedzieć, jaki masz stosunek do danego tematu, czy Ci się podoba czy nie. Na koniec „wskoczyłem” jeszcze na stronę główną, by przyjrzeć się ostatniemu postowi. Opisujesz w nim hinduskie święto Holi, ale znowu robisz to po łebkach. Kilka zdań, parę zdjęć i odnośnik do forum, na którym ktoś podejmuje ten temat. Pomyślałem wtedy, że to mało wiarygodne źródło. Niemniej jednak sam fakt podjęcia przez Ciebie takiego tematu może sprawić, że czytająca Twój blog osoba zainteresuje się zagadnieniem i sama zechce poszukać informacji o tym święcie, a to już coś. Było mi naprawdę miło spędzić te kilka chwil, czytając Twojego bloga. Oby więcej było takich, z których można coś zaczerpnąć dla siebie.

Oryginalność 5/5  
Zaskoczony różnorodnością omawianych tematów z czystym sumieniem przyznaję Ci pięć punktów. Z wieloma motywami spotkałem się po raz pierwszy, o niektórych słyszałem, lecz nigdy nie zagłębiłem się w nie. Ten blog sprawił, że uzmysłowiłem sobie, jak wielu rzeczy jeszcze nie wiem i jak wiele z nich nigdy nie znajdzie się w kręgu moich zainteresowań. Naprawdę żal, że straciłaś chęć, by pisać dalej.

Poprawność 4/10  
Oto coś, nad czym należałoby popracować. Kalekie stylistycznie zdania, literówki i porzucone przecinki nie są najlepszą wizytówką dla bloga. Na szczęście wraz z rozwojem strony, rozwijają się też Twoje umiejętności pisarskie.

Interpunkcja:  
„Przez to wszystko czuję się jakbym zaraz miała iść do szkoły, bo zazwyczaj miałam tak zaplanowany dzień jeszcze kilka miesięcy temu...” – oprócz braku przecinka wystąpiła tu jeszcze mała wpadka stylistyczna, zdanie brzmi po prostu dziwnie. Przez to wszystko czuję się, jakbym zaraz miała iść do szkoły, bo właśnie tak miałam zaplanowany dzień jeszcze kilka miesięcy temu. 
„A taka jest prawda, że niektóre "blondynki" to farbowane brunetki, więc na jakiej podstawie niektórzy oceniają inteligencję po kolorze włosów?” – po co ten cudzysłów? 
„Zastanawialiście się kiedyś co zrobić ze starymi jeansami?” – przecinek przed „co”. 
„Zastanawialiście się kiedyś co chcielibyście zrobić przed śmiercią?” – jak powyżej. 
„W szkole zapewne mówili wam jak ważna jest gra zespołowa […]” – to nie jest porównanie, zatem przecinek powinien znaleźć się przed „jak”. 
„Do niedawna, kojarzyło mi się to tylko z grami typu piłka nożna, lub siatkówka […]” – przed „lub” i „albo” przecinki stawiamy tylko, gdy są zastosowane jako spójnik powtórzony. 
„Jak pewnie wiecie, trapery to doskonałe buty do chodzenia po górach, lub po trudnej powierzchni” – oj, bo zaboli. 
„Dodatkową opcją jest zainstalowana aplikacja Instagram, żeby ci, którzy nie posiadają iPhona[,] mogli z niej korzystać” – wtrącenia, jeśli znajdują się w środku zdania, wydzielamy przecinkami obustronnie.

Stylistyka:  
„Wreszcie znalazłam idealną stronę do stworzenia bloga! Przez cały miesiąc męczyłam się przy szablonie mojego poprzedniego bloga na stronie blog.pl, który nie doczekał się niestety ani jednej notki... Ale na szczęście nie mam już tego problemu - mam nadzieję, że tu będzie wszystko idealnie i, że spodoba Wam się mój blog :)” – Wreszcie znalazłam idealną stronę do stworzenia bloga! Przez cały miesiąc męczyłam się przy szablonie poprzedniego na stronie blog.pl, który nie doczekał się, niestety, ani jednej notatki... Na szczęście nie mam już tego problemu i wierzę, że tu będzie wszystko idealnie i że spodoba Wam się mój blog. Małe wyjaśnienie: przed powtórzonym „że” połączonym ze spójnikiem „i” nie stawiamy przecinka. 
„Większość z was zastanawia się zapewne dlaczego więc blondynki są spostrzegane jako puste lale” - Większość z was zastanawia się zapewne, dlaczego blondynki są postrzegane jako puste lale. 
„Dlatego polecam ta grę 'modowym ofiarą', bo naprawdę można się tam wiele nauczyć” – poza poprawnym pisaniem, czyż nie? TĘ grę, na dziesięć skrzynek zwietrzałego wina, i OFIAROM, bo chyba chciałaś użyć liczby mnogiej, a apostrof nie służy do tego, do czego go tu zastosowałaś. 
„Postanowiłam jednak reaktywować tą stronę - w końcu, przecież bardzo się nad nim napracowałam i aż żal byłoby go zmarnować. Już wkrótce zmienię całkowicie jego wygląd (już pracuję nad nagłówkiem), ale jak na razie dają wam nowa notkę o tajemniczym wesołym miasteczku” - Postanowiłam jednak reaktywować TĘ stronę - w końcu przecież bardzo się nad NIĄ (bo piszesz o stronie) napracowałam i aż żal byłoby JĄ zmarnować. Wkrótce zmienię całkowicie wygląd BLOGA (już pracuję nad nagłówkiem). Na razie daję wam nową notkę o tajemniczym wesołym miasteczku. 
„Chciałabym wyjaśnić niektórym dlaczego większość modelki wyglądają trochę inaczej (figura, twarz itp.)” - Chciałabym wyjaśnić niektórym, dlaczego większość modelek wygląda trochę inaczej (figura, twarz itp. – Inaczej niż reszta ludzi? Oczy mają na czole, czy jak? 
„Festiwal Kolorów to chyba najradośniejsze hinduskie święto. To właśnie w nim wszystko wygląda tak bardzo kolorowo, jak możecie zobaczyć to na zdjęciach” - Festiwal Kolorów to chyba najradośniejsze hinduskie święto. To właśnie podczas niego wszystko wygląda tak bardzo kolorowo, jak możecie zobaczyć to na zdjęciach. 
„Chodzi tu o szparę między zębami, którą posiada naprawdę wiele modelek (między innymi tą z reklamy Rimmel […]” – ta z reklamy. 
„[…] ale zasłynęła na stronie deviantART (strona dla uzdolnionych plastycznie) dzięki swoim uzdolnieniach plastycznych do robienie bardzo ciekawych rzeczy z modeliny” – pozostawię to bez komentarza, gdyż wierzę, że sama dostrzeżesz tę żenadę. 
„A więc, zauważyłam ostatnio, że dużo jego komiksów ostatnio doczekało się adaptacji filmowych […]” – powtarzasz się. 
Teraz wreszcie doszliśmy do spójnika, o którym już wspominałem, jest nim kaleki brat bliźniak „że”, czyli „iż”. 
„Otóż przez to, iż […], Pewnie przez to, iż byłam […], Muszę przyznać, iż […], Na początku myślałam, iż zostało ono zamknięte właśnie z powodu wybuchu elektrowni, ale okazało się iż […]”.

Odmiana:  
„Zapewne większość facetów nie oglądało by stroi […]” – ona stroi się od stroić się, tu natomiast powinno być strojów oraz oglądałoby. 
„[…]żeby dostać tą nagrodę […], […] które nie grają w tą grę […]” – tę. 
Literówki:   
„Jeszcze kilka tygodni temu miałam wiele pomysłów na pierwszą 'oficjalna' notkę, a tu nagle pustka” – oficjalną. 
„[…] mam nadzieję, że zmotywuje się do dalszego pisania notek […]” – zmotywuję.

Ortografia:  
„Chodź mam dziwne uczucie […], Żeby chodź trochę […], Zapewne każdy spotkał się z chodź jednym kawałem o blondynkach” – choć. 
„Może dlatego, ze tyle rzeczy […], o tym, ze zostałam milionerką...” – gratuluję, błędy często powtarzane zalicza się do ortograficznych.

Detal


Dodatki 6/10 
Zdjęcia to najlepszy dodatek na tym blogu, bez nich cała ta pisanina nie miałaby sensu. Niestety, umieszczając tylko ich adresy URL, naraziłaś niektóre wpisy na utratę tej cennej i niezbędnej okrasy. Po tych, które zniknęły z internetowego świata, pozostały jedynie ledwo widoczne ślady w postaci małych kwadracików. Dobrą rzeczą jest to, że nie rzucają się zbytnio w oczy. Poznęcałem się jeszcze nad wyszukiwarką i, ku memu zaskoczeniu oraz nieskrywanej frajdzie, odkryłem, że dodatek ten działa. Wyszukuje żądaną frazę w tekście i wyświetla te posty, w których została użyta. Szkoda tyko, że nie odkryłem Ameryki i sensu umieszczania takiego dodatku. Tym spośród Twoich czytelników, którym zachwycanie się nad genialnością wpisów weszło w rutynę, oferujesz jeszcze dodatek Obrazki. Mogą tam sobie pochlebcy do woli wyrażać swój zachwyt, podziw i podniecać się Twoim poczuciem estetyki – brawo! Autopromocji nigdy dosyć, niechaj gawiedź oko nacieszy, nawet, jeśli to mają być tylko nagłówki z różnych blogów, do których - jak twierdzisz - stworzyłaś szablony. Tu nie kończy się wcale agresywny marketing, bo przecież ręka rękę myje, a o wiele prościej jest, gdy ma się stałych czytelników. Każdy, kto kiedykolwiek miał bloga, wie, że trzeba czytać i komentować, by być „czytanym” i komentowanym. Dlatego właśnie po prawicy postów zasiadły adresy do wszelakich polecanych i odwiedzanych przez Ciebie blogiszczy. To, co czytasz, świadczy o Tobie, zerkam zatem nieśmiało (czyli pakuję się bez skrupułów). Pierwszy nie istnieje. Drugi nie istnieje. Trzeci toż samo. Czwarty padł, piąty… zaraz, ile tego jest? Dwadzieścia cztery! Mam uwierzyć, że wszystkie odwiedzasz i komentujesz? To kiedy czas na siusiu, papu i naukę? Sześć punktów za zdjęcia.

Dodatkowe punkty 3/5 
Jasnym jest, mam nadzieję, że takowe przyznać Ci muszę. Za tematy postów, oczywiście.

Suma: 39/60 
Ocena: dobra

Wpływ na ocenę w znacznym stopniu miała tematyka bloga, bo znalazło się na nim wiele ciekawych rzeczy, i to tyle.

8 komentarzy:

  1. "Opisujesz w nim hinduskie święto Holi, ale znowu ronisz to po łebkach." wydaje mi się, czy chodziło o "robisz"? Ocena przezacna, uśmiałam się setnie, taki promyk słońca pomiędzy jedną a drugą turą nauki niemieckiego... Miłej reszty weekendu wszystkim ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, poprawiłem. Niemiecki piękny język jest. ;)
    Ja właśnie przed chwilą pożegnałem moich gości zza zachodniej granicy i, bogatszy o nowe słownictwo i pakiecik nieprzyzwoitych filmów w smartfonie, zabieram się za następną ocenę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ wcale to nie oznacza, że potrafi umiejętnie posługiwać się Caps Lokiem, Zoltanie. Może to tak naprawdę przebiegły shift?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, ale byłam taka głodna, że zjadłam "c". ;)

      Usuń
    2. Faktycznie, takiej ewentualności nie wziąłem pod uwagę. Wniosek z tego taki, że nie jestem tak przebiegły, jak myślałem.

      Usuń
  4. Opieprz znowu żywy, jak miło :) Ocena jak zawsze serwuje idealnie wręcz wyważoną dawkę humoru na idealnym wręcz poziomie (przynajmniej jak dla mnie). Aż poczułam chęć odwiedzić ocenianego bloga...
    Mam nadzieję, że kolejna ocena szybko się pojawi!
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
  5. Najpierw, błędzik z tej ramki pzrylepionej na górze, co to za Chiny nie wiem, jak się nazywa: "W imieniu całej załogi, ja, czyli Zoltan, jedyny męski pierwiastek w tym babskim gronie zapraszam do wspólnego opieprzania (się)." – przecinek po "gronie".
    "„SoneyS – OFFICIAL PAGE” – precz demonie!" – przecinek po "precz"
    "gdybyś jeszcze dwujęzycznego bloga prowadziła, to byłbym wstanie zrozumieć ten zapis." – w stanie.
    "Ja czuje się lekko zmieszany i nie bardzo wiem, co o tym myśleć." – czuję.
    "Co jeśli ktoś napisze przekornie, że mu się nie podobają?" – przecinek po "co".
    "Niemniej jednak sam fakt podjęcia przez Ciebie takiego tematu może sprawić, że czytająca Twój blog osoba zainteresuje się tematem" – a tu powtórzenie "temat".
    Pozdrawiam, Taimi





    OdpowiedzUsuń
  6. Jeden punkcik NASA dla Ester V i sześć punktów dla Taimi Arvoitus. Brawo!

    OdpowiedzUsuń