Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


piątek, 17 maja 2013

(811) 1d-offcamera

Witajcie, kochani! Córce nigdy nie przyszłoby do głowy, że będzie oceniać fanfiction z udziałem zespołu One Direction. Jesteś tak daleka, directionerko, od mojej bajki jak to tylko możliwe, więc mam niemałe wyzwanie. Serdecznie zapraszam do oceny 1d-offcamera.

Estetyka

Wrażenia estetyczne: 2/10
Kiedy widziałam adres bloga w zgłoszeniach, pierwsze co mi przyszło do głowy to myśl, że jest to blog klasowy. W zasadzie byłam pewna, widząc „1d”. Trochę myliło mnie „off camera”, ale nie spodziewałam się jednak fanfiction. Zgłosiłaś się do mnie w grudniu, a wtedy One Direction nie było ani w połowie tak popularne, jak jest obecnie. Adres jak adres, nie ma się co nad nim rozczulać, ale jednak zastanawia mnie fakt, że dwa słowa zlepiłaś w jedno (offcamera) a jedno (1d) oddzieliłaś myślnikiem. Teraz gdy wiem, że „1d” to nazwa One Direction, jestem przekonana, że będę mieć do czynienia z chłopakami z zespołu. Postanowiłam więc nieco o nich poczytać, bo moja wiedza o nich sprowadza się do nucenia pod prysznicem jednej jedynej piosenki, którą znam. Szata graficzna bloga jest bardzo prosta. Na belce widnieje powtórzenie tytułu bloga, a przy adresie mamy faviconę z napisem „I love One Direction” w takim telegraficznym skrócie. Jestem bardzo ciekawa, jak opowiadanie będzie wyglądało. Powracając do szablonu, na lawendowym tle umieściłaś podkładkę dla tekstu w kolorze szarym. Strasznie ponuro u Ciebie, biorąc pod uwagę fakt, że zamierzasz pisać o grupce młodych, pełnych energii muzyków. Prędzej spodziewałabym się poezji funeralnej. Nie będę ukrywać, że nagłówek jest nietrafiony. Umieściłaś na tym szarym tle cztery „chmurki” ze zdjęciami chłopaków. Kolory zwiały do Tajlandii ryby łowić. Czarno-białe fotki na szarym tle to zdecydowanie kiepski pomysł. Dodam jeszcze, że na nagłówku pod zdjęciami widnieje adres bloga, który znowuż napisany jest jeszcze ciemniejszym odcieniem szarości. Mam też poważne zastrzeżenia co do jednego ze zdjęć chłopaków, ponieważ jest całe zamazane i w zasadzie mam wrażenie, że majstrował przy nim ktoś, kto na obsłudze Gimpa nie zna się w najmniejszym stopniu. Mam nadzieję, że czytelnicy nie zjedzą mnie za tak krótko napisaną kategorię, ale nie ma o czym pisać. Ot, parę czarno-białych fotek na szarym i lawendowym tle. Nie masz na stronie głównej żadnych innych napisów, obrazków. Nic. Zero. Null. Tym większe było moje zaskoczenie, gdy przeczytałam, że w opowiadaniu występują dosyć… ciekawe wątki. Nie żeby trzeba było oznajmiać to drukowanymi literami na nagłówku, ale po całości spodziewałam się raczej typowego bloga fansite. Jednym jedynym plusem jest fakt, że z racji znikomej ilości dodatków, napisów i obrazków nic się nie zlewa i blog, choć o ponurej kolorystyce, nie odstrasza bajzlem na stronie głównej. Doradzałabym dodanie jakichś akcentów lub dodatków, które chociaż trochę rozjaśniłyby tę ponurą aurę.

Treść:

Odcinek 1
Pierwszy odcinek okazał się dla mnie… bardzo zaskakujący. Akcja rozgrywa się gdzieś, bo nie wiemy gdzie, a chłopcy kręcą filmiki dla swoich fanek. Nie widziałam nigdy jeszcze takiego filmiku, w którym muzycy machają i śmieją się do obiektywu przez dziesięć minut. Może wywiad jakiś, może piosenka, ale żeby tak żartować sobie jedynie? To w końcu muzycy czy komicy? W pierwszym akapicie jest mowa o fankach, które chłopcy bardzo sobie cenią, zresztą to nic dziwnego. Gdy więc przeczytałam to oto zdanie, nie mogłam wyjść ze zdumienia: Nasze fanki nie są takie głupie i potrafią wyczuć jeśli między nami jest jakieś napięcie! Innymi słowy chłopcy cenią swoje wielbicielki, ale uważają, że są głupie. Jednak nie aż tak nierozumne, by nie zauważyły napięcia w zespole. Ciekawa wymiana zdań. Directionerko, musisz uważać na takie stwierdzenia, bo z mojego punktu widzenia wkopałaś się w niezłe bagno i to już na samym początku kariery. Chłopcy pokłócili się jak na przykładne baby na jarmarku przystało, że muszą się przytulać przed kamerą, aż w końcu Harry strzela focha, gdy ktoś mu zarzuca, że… przewraca oczami przed kamerami. Directionerko, czy oni przez całe opowiadanie będą tak strzelać fochy? Akcja przeskakuje co chwilę na innego chłopaka, a w kolejnym akapicie Niall stwierdza, że mógł pocieszyć kumpla, ale wyszedłby na zwykłego mięczaka. Coś mi nie pasuje… Przecież nie musiał biec z okrzykiem bojowym do Harry’ego, informując wszystkich sąsiadów, że zamierza iść i pocieszyć kumpla, prawda? Summa summarum i tak do niego poszedł. Trochę napsioczyli na kumpli z zespołu i po raz dziesiąty stwierdzili, że nie układa im się razem z chłopakami. Nikt nie wie dlaczego? Podsumowując, na razie kiepsko widzę całość. Opowiadanie jest po prostu usiane błędami każdego rodzaju. Chłopcy tylko ze sobą rozmawiają, akcji jako takiej nie było w pierwszym odcinku w ogóle. Nie ma ani słowa o otaczającym świecie, więc nie wiemy, gdzie oni wszyscy są teraz. Nie doczytałam się nawet takiego tyciego komentarza na temat ich wyglądu. Nie wiemy, czy jest wiosna, lato, rok trzy tysiące dziewięćdziesiąty piąty czy może początki kariery One Direction. Mam nadzieję, że w dalszych częściach dowiem się czegoś więcej. Jedyna rzecz, jaka podobała mi się, to gif na końcu odcinka, który jest po prostu… uroczy.

Odcinek 2
Okej. Jeszcze raz zbierzmy to do kupy. Piszesz opowiadanie o pięciu dorosłych mężczyznach. Na psa krew! Mam wrażenie, bardzo silne wrażenie (coś jakby uderzanie młotkiem po głowie), że kreujesz swoich facetów z One Direction na takie stereotypowe kobiety. Po pierwsze ciągle rozmawiają o uczuciach, płaczą, patrzą się na siebie i wzdychają. Po drugie Twoim ulubionym motywem jest wyjście z pomieszczenia (nigdy nie wiadomo skąd) i trzaskanie drzwiami. Po trzecie w drugim odcinku na dzień dobry mamy… kłótnię o dostęp do łazienki. Chłopcy pojechali na wywiad do telewizyjnego „szoł" i wchodząc do studia, podkreślasz, że już byli na wizji. Czy przypadkiem nie jest tak, że gwiazdy najpierw się czesze, maluje, przykleja sztuczne rzęsy i wtedy wysyła na wizję? Dla mnie jest to coś abstrakcyjnego, że z buta idą z minibusika do studia i z miejsca są kręceni. Oczywiście wywiad ciekawością dorównuje przepisowi na rosół. Zespół wymienił z prezenterką trzy zdania, podczas których jeden z chłopaków prawie się wygadał, że między nimi nie panuje tak serdeczna atmosfera, jaka powinna być. Była chwila grozy i na tym się skończyło. Wreszcie zaczęło się coś dziać i bardzo ubolewam nad tym, że opisałaś scenę po łebkach.

Odcinek 5

Zayn wraca wspomnieniami do czasów, gdy jeszcze kumplował się z Lou. Pierw mowa o wielkiej przyjaźni, która ich łączyła i z roku na rok stawała się coraz silniejsza, a potem mamy krótki opis, jak to ta przyjaźń legła w gruzach. A było tak, że Lou stwierdził, iż ufa drugiemu chłopakowi, po czym tamten strzela focha, zapowiada koniec ich przyjaźni i wychodzi. Directionerko, kreujesz tych chłopaków nie na stereotypowe kobiety. Robisz z nich pięciolatki w pieluszkach, z Kubusiem w łapkach i smoczkiem w buzi. Z tego co wiemy, chłopcy mają po dziewiętnaście lat i więcej. Zdecydowałam się skomentować ten odcinek, bo chciałam pochwalić Cię za cokolwiek na tym blogu. Bardzo przypadła mi do gustu wstawka o brytyjskim X Factorze. Sądziłam, że zmyśliłaś to, że wszyscy chłopcy poznali się ze sobą, przychodząc osobno do castingu do tego programu. A tu psikus, bo okazało się, że to fakt. Wstawka o genezie One Direction jak na razie jest jedyną rzeczą, która mnie zainteresowała w ciągu pięciu rozdziałów. Zauważyłam, że u Ciebie nie istnieje akcja. Są ciągle przemyślenia i rozmowy o uczuciach. Sporadycznie chłopcy pójdą na wywiad (dobra, raz poszli), a całe wydarzenie opisujesz w dwóch linijkach tekstu. Mieszasz też okropnie style. Raz piszesz w pierwszej osobie, drugim razem opisy mają charakter gawędy, potem mamy zwykłego, trzecioosobowego narratora. Czasami zwracasz się do czytelnika, co mnie bardzo denerwuje. Zwłaszcza, że zaimki zapisujesz raz wielką a raz małą literą. Zastanów się i pisz jednym stylem, a nie piętnastoma naraz. Odnosząc się do rozdziału już szóstego, muszę zwrócić Twoją uwagę na fakt, że notka odautorska nie powinna wyglądać tak, jak Twoja. Zamiast powtarzać dwa razy, że wyszedł Ci bubel a nie rozdział i przepraszać za, cytując, „badziewny odcinek”, postaraj się napisać coś, co Cię satysfakcjonuje. Gdybym zobaczyła taki wstęp przed jakimś rozdziałem na moich ulubionych blogach, nie zaprzeczałabym w komentarzu, a Ty do tego dążysz, co można wywnioskować z komentarzy pod rozdziałem. Więcej pewności siebie. Odnosząc się do rozdziału ósmego, nie powinnaś na wstępnie przepraszać czytelników za… przekleństwo. Nie jesteś ani pierwsza, ani ostatnia.

Odcinek 14
Rozdział czternasty pozwolił wyjaśnić tajemnicę Zayna i jego kochanki, którą okazała się być jego siostra chora na białaczkę. Już zaczynałam wczuwać się w sytuację, już się szykowałam do biegu po chusteczki, gdy zobaczyłam wyrażenie „czekoladowe ślepki” i zwątpiłam w ludzkość. Polski język dobry język, wystarczyło napisać po prostu oczy. W następnej scenie Niall ogląda komedię romantyczną i ryczy jak bóbr. Zaczyna mnie załamywać jego zachowanie. Chłopcy szykują się do wyjazdu ze wsi, o którym oczywiście prasa nie ma zielonego pojęcia. Niall spotyka się więc ze swoją przygodą o wdzięcznym imieniu Emily i uświadamia jej, że ich związek, którego nie ma, nie przetrwa ani godziny, bo jest mało znana. Trochę mi to nie gra, w ogóle mi to nie gra z jego zamiłowaniem do romansów. Potrafi beczeć na każdym filmie romantycznym, a dziewczynie z wyrachowaniem mówi, że jest od niego gorsza? Louis ni z gruchy ni z pietruchy wspomina swoją byłą dziewczynę, chłopcy po raz ostatni grają w… karty. Sielanka. Ale kto zniesie sielanki?

Odcinek 16
Po kilku godzinach dotarłam do ostatniego odcinka. Lou spotyka się z byłą, do której NIC A NIC nie czuje, po czym uginają się pod nim kolana na widok jej uśmiechu. Innymi słowy: logika jak zawsze na pełnych obrotach. Z drugiej strony znowu pół odcinka to wyciąganie pająków spod szafy, heroiczna walka pomiędzy telefonem komórkowym i Zaynem. Nic nie zmieniło się przez te szesnaście odcinków. Popełniasz ździebko mniej błędów, ale fabuła nadal stoi w miejscu. Teoretycznie coś tam się dzieje, przykładowo teraz Zayn jedzie do chorej siostry do szpitala, ale już teraz mogę przewidzieć, że kolejne dwa rozdziały to będzie płacz, załamka i być może pogrzeb. O ile zdecydujesz się wrócić do pisania, bo ostatni rozdział umieściłaś w grudniu.

Opisy: 0/5
Opisujesz tylko i wyłącznie zachowanie chłopców. Wygląd, ich pokoje, ich minibusik – nie istnieją dla Ciebie. Największy ubaw miałam, gdy przed rozdziałami zamieszczałaś linka do piosenek. Ani raz nie wspomniałaś o dyskografii One Direction, raz przytoczyłaś fragment ich piosenki. Tymczasem przed rozdziałami mamy odnośniki do System of a down, Simple Plan. Często raczysz nas takimi stworkami konstrukcyjnymi jak: „Dziewczyny posłały nam śliczne uśmiechy i już miałem podejść do nich zagadać, kiedy sprzedawczyni obwieściła dość donośnym głosem, że w tym sklepie niestety nie kupimy podpasek. Kiedy to usłyszałem, od razu poczerwieniałem na twarzy. Podpaski?! To Agnes jeszcze miała coś takiego jak okres?”
Nawet, gdyby czytelnicy chcieli mnie oskubać za to, musiałam wkleić ten fragment. Pokazuje idealnie całą wymowę opowiadania oraz niesamowity fenomen braku podpasek w zwykłym sklepie spożywczym. Gdy czytałam po raz sto piętnasty o przesyłaniu uśmiechu, miałam dosyć. Przesyłanie uśmiechu wywaliło z piedestału mojego faworyta, czyli „z jego oczu pociekły łzy”. Ani to opowiadanie nastrojowe, ani konkretne. Mam wrażenie, że sama nie wiesz, jak chcesz pisać, szukasz swojego stylu. Czy oceniam Cię na podstawie jednego opisu? A skąd, ale nie będę cytować wszystkich. Najbardziej kłuje mnie w oczy infantylizm. Stwierdzenia, że chłopcy idą na „siusiu”, dobijają mnie. To samo tyczy się zdrobnień typu „buziaczki”, „dzidzia”, „paluszek”, „nosek” i „całuski”. Mam wrażenie, że stwarzasz jakąś sytuację po to, by pisać o niej w kontekście uczuć przez kolejne dwa rozdziały i tak w kółko.

Dialogi: 0/5
Dialogów zdecydowanie jest za mało. Umieszczasz je zazwyczaj w schemacie długi opis, krótki dialog, długi opis. Jednakże te dialogi są zdecydowanie ubogie. Po pierwsze nie wnoszą nic a nic ciekawego do treści. Jeśli coś się dzieje, to nigdy nie napiszesz „Liam, bo Zayn mnie uderzył!” tylko zawsze „Liam powiedział mi, że Zayn go uderzył”. Dialogi są tylko po to, by opowiadanie można było nazwać opowiadaniem i ta myśl towarzyszyła mi przez wszystkie szesnaście odcinków. Ponadto ich forma pozostawia wiele do życzenia. Zapisujesz je tak, jak Ci się podoba. Nie ma najmniejszego sensu przytaczać ich i poprawiać, bo popełniasz każdy z możliwych błędów i jedyną radą jest znalezienie informacji na temat konstrukcji dialogów i wdrażanie nabytej wiedzy w życie. Co ja się będę mądrzyć, kiedy kropka, a kiedy pytajnik, skoro musiałabym tutaj napisać elaborat, a można znaleźć wszystkie informacje w Internecie? Dodatkowo, gdy już sklecisz jakieś krótkie wypowiedzi, to są one totalnie pozbawione sensu. Gdy matka jednego z chłopców nie odbiera telefonu – uwaga, dwa razy po rząd – ten wrzeszczy na nią i ogólnie nie jest zbyt spokojny, o czym informuje nas użycie Caps Locka. A gdy dzwoni i informuje, że Safaa jest w szpitalu, Zayn jest tylko przerażony, o czym informuje nas narrator. Zdecydowanie jestem zawiedziona.

Kreacja: 2/10
W okolicach dziewiątego rozdziału poinformowałaś czytelników, że chłopcy mieszkają w Londynie. Szesnaście rozdziałów mieszkają w hotelu i, poza ględzeniem o życiu i śmierci, nic nie robią. Nie opisałaś nigdy wyglądu żadnego pomieszczenia, środka transportu, miejsca, do którego się udawali. Spotykane osoby, które zazwyczaj były kobietami, obdarzałaś jedynie takimi przymiotnikami jak „blond” lub „szatynowe włosy”. Nie ma ani słowa o czasie akcji. Można wywnioskować, zagłębiając się w biografię chłopaków, który rok mamy, ale na tym koniec. Nigdy nie umieściłaś nawet maleńkiej informacji o miesiącu, porze dnia, roku. Sami chłopcy zachowują się co najmniej dziwacznie. Przez sześć rozdziałów nienawidzą się jak dwa koguty w jednym kurniku, a tylko jeden z nich zobaczy, że drugi płacze, to od razu pocieszają się, przytulają. Liam dręczy i nienawidzi Harry’ego, a gdy ten zastaje go w rozsypce, to opowiada mu ze łzami w oczach, że jest gejem i kocha Zayna. Właśnie, łzy. Twoi bohaterowie cały czas płaczą, obrażają się, wiecznie na siebie kablują. Często mam wrażenie, że zachowują się tak, jakby znali się tydzień. Ewentualnie dwa. Nie wspomniałaś ani słowem o ich rodzinach. Emily, koleżanka chłopaków i siostrzenica ich gospodarzy na wsi, chodzi smutna, ponieważ zna Nialla całe dwanaście godzin i nie chciała się z nim całować. Nie dziwię się jej, ale ten oto fakt staje się problemem numer jeden całego rozdziału. Słowem kreacja jest bardzo uboga, żeby nie napisać, że w ogóle nie istnieje.

Fabuła: 0/5

Ekhm, może pominiemy ten podpunkt? Szkoda, że nie mogę tego zrobić, bo nie mogę, po prostu nie mogę docenić Cię w tej kategorii. Zacznijmy od faktu, że film pornograficzny ma więcej akcji w sobie niż Twoje opowiadanie, na które składa się szesnaście rozdziałów. Nie dzieje się tutaj totalnie NIC, a chłopcy są przecież sławni, młodzi i mają mnóstwo fanek! Logika pozostawia wiele do życzenia. Piszesz fanfiction, więc niewątpliwie jakiś kanon powinien zostać zachowany. Chociaż tyci a tyci. W Londynie chłopcy na każdy wywiad, imprezę jeżdżą minibusikiem ze stadem ochroniarzy, a wyjeżdżając na wieś, udają się do miasta na zakupy i, jakby nigdy nic, idą sobie do spożywczaka. Sam wyjazd jest dla mnie jakąś czarną magią. Przychodzi ich manager, który gwoli ścisłości rządzi One Direction jak klawisz więziennymi, i informuje ich, że jadą się docierać na wieś. Nikt się nie zbuntował, nikt nie protestował. Chłopcy jak stadko baranów jadą na farmę, gdzie odbiera im się telefony, laptopy i zmusza do przenoszenia gnoju. Nie wiem, naprawdę nie wiem, co ma wspólnego próba dogadania się ze sobą i zmuszanie do ciężkiej harówki. Zespół miał się do siebie zbliżyć, a nie zaliczyć krótki pobyt w obozie pracy. Nawet wizyta w Londynie pozostawia dla mnie wiele do życzenia. Raczysz nas takimi informacjami, jak przykładowo opis hotelu, w którym są… dwie łazienki. One Direction, najpopularniejszy boysband tego roku, nocuje w jakimś moteliku dwa na trzy z dwoma łazienkami? Chłopcy jeżdżąc busikiem, grają w zawody na kropelki deszczu, która szybciej spłynie na dół szyby. Innym razem rozmawiają w kuchni i gdy jeden z facetów grozi Liamowi, że wyda jego sekret, tamten… mdleje. Raczysz nas takimi opisami, jak ten, że kierowca może jeździć z jaką tylko prędkością chce, bo na takich pustych drogach i tak w nic nie „przyrąbie”. Moim mistrzem jest wizyta w studiu, gdzie kręcone jest show o chłopcach. Faceci wchodzą do pomieszczenia z buta, bez przygotowania do wejścia na wizję, i zanim jeszcze usiądą, są już filmowani. Zero przywitania, pozdrowień. Każdy z nas widział w życiu nie raz i nie dwa wywiady w telewizji, ja nie widziałam nigdy takiego, jaki nam opisałaś.

Oryginalność: 2/5
Opowiadanie fanfiction o One Direction. Jesteś pierwsza, gratuluję. Oceniałam całkiem niedawno ff na podstawie 30 Seconds to Mars i to by było na tyle, jeśli chodzi o moje przygody z tego typu opowiadaniami. Historia, choć pozbawiona jakiejkolwiek logiki i polotu, niewątpliwie jest oryginalna.

Poprawność: 2/10
Błąd na błędzie błędem poganiany. Najwięcej trudności sprawiają Ci przecinki. Ignorujesz podstawową zasadę oddzielania orzeczeń w zdaniu, więc o innych nawet nie wspomnę. Przytoczyłam niżej tylko kilka przykładów z całego ogromu. Musisz popracować nad stylem. Moją uwagę często przykuwały liczne błędy, które denerwowały mnie swoją obecnością. Większość z nich wykryłby Word lub nawet przeglądarka na Bloggerze, wystarczy tylko włączyć odpowiednie ustawienia w opcjach. Nie ma co ukrywać, że opowiadanie z błędami traci 70% swojej wartości jeśli nie więcej. Ignorując zasady poprawnego pisania, można mieć wrażenie, że nie dbasz o czytelnika. Nawet jeśli publikujesz tylko dla siebie, to skoro opowiadanie może przeczytać każdy, powinno być napisane w miarę możliwości poprawnie. Nie każdy z nas jest asem ortografii, ale tutaj wystarczyłoby zwykłe przejrzenie rozdziału przed publikacją.
„I tak mamy już spóźnienie”. Spóźnienie nie jest najnowszym modelem Hondy, nie można go mieć. Można być spóźnionym.
„Ja pierdo!” Polskich przekleństw jest tyle, co liści na drzewach, więc można spokojnie używać ich w razie ochoty. Ale takie modyfikacje jak ta wyżej są niepoprawne i nie wiem, co robią w tekście.
„Oboje weszli do łazienki nie zamykając drzwi”. Oboje dotyczy dwóch osób różnej płci, jeśli mowa o dwóch facetach, to musisz napisać obaj. Postaw też przecinek przed imiesłowem.
„Nie pamiętam kiedy w ogóle ją follownąłem”. Generalnie chyba zbyt dosłownie traktujesz zasadę złotego środka. Raczej pisz po polsku. W porywach weny zawsze można używać makaronizmów, ale spolszczać angielskie słówko to przesada. Postaw przecinek przed "kiedy".
„Popatrzyłem na kominek, w którym płonął żywy ogień”. Ogień nie może być żywy, chyba że to jakaś przenośnia, jednak kontekst na to nie wskazuje.
„Pokiwałem twierdząco głową”. Zawsze kiwa się twierdząco, bo przecząco się kręci.
„Strasznie się z nim męczyłam i na umór coś pisałam byle móc dodać go dzisiaj”. Na umór generalnie się pije, w innym kontekście nie używa się tego słowa. Postaw przecinek przed "byle".
„Z jego podkrążonych oczów można było wyczytać (…)” Oczu, nie oczów!
„Reszta chłopaków wraz z Liamem także podtrzymywali tą wersję”. Zamień „tą” na tę. Po drugie reszta chłopaków to reszta chłopaków, po co dodawać, że „z Liamem”?
„Widać było, że Liamowi nieco zrzędła mina”. Mina może zrzednąć, nie „zrzędnąć”.
„Nasza przyjaźń z roku na rok była coraz większa”. Przyjaźń nie może być większa. Może być trwalsza.
„Zawiązałem na guza buty”. Tego zdania w ogóle nie rozumiem. Nawet sprawdzałam w Google, czy jest takie wyrażenie.
„Życie w One Direction z pozoru wydaje się być łatwe”. Cała konstrukcja brzmi dziwacznie. One Direction nie jest państwem, nie można w nim żyć. Powinnaś dodać „z chłopakami z One Direction”.
„Paparazzi śledzą Cię na każdym kroku a potem na portalach plotkarskich wypisują na twój temat bzdurne informacje”. Po pierwsze dopisz przecinek przed spójnikiem, a po drugie piszesz opowiadanie, a zaimki pisane wielką literą są domeną listów.
„Wczoraj, kiedy usłyszałem stłumiony dźwięk pukania do czyiś drzwi (…)” Czyichś drzwi jest poprawnie.
„Niektóre fanki aż za bardzo okazują swoje oddanie naszemu zespołowi i robią różne przykre rzeczy no i strasznie piszczą na twój widok”. W końcu jest nasz zespół czy twój widok? Podmiot powinien być jeden. Postaw też przecinek przed „no".
„Te 'nasze dziewczyny' są naprawdę wyjątkowe”. Apostrof nie służy do cytowania, od tego jest cudzysłów.
„Chłopcy pomachali od niechcenia głowami dając znak, że wszystko jest pod kontrolą”. Postaw przecinek przed „dając” i nie pisz nigdy więcej, że głową można machać. Proszę cię.
„- Ty Liam stań obok Zayn'a, Lou obok Harry'ego a ja gdzieś wcisnę się obok was. – rzucił”. „Liam” powinien być z obydwu stron otoczony przecinkami, bo wołacz zawsze oddzielamy od reszty zdania i postaw kolejny przecinek przed „a” oraz sprawdź, jak powinno się odmieniać imię Zayna.
„Stanąłem przed łóżkiem i padłem na nie jak placek”. A nie jak kłoda?
„Niall odpalił kamerę”. Włączył kamerę. Odpalić można silnik lub kosiarkę spalinową.
„- Spędzamy ze sobą maxymalnie tyle czasu na dobę ile się da (…)” Po pierwsze albo spędzają ze sobą maksymalną ilość czasu, albo tylko tyle ile się da. Te dwie opcje wykluczają się wzajemnie. Po drugie słownik polskiego nie zna takiego wyrażenia jak „maxymalnie”, a maksymalnie.
„Całe te przedstawienie (tak, przedstawienie) trwało koło 10 minut”. Pomiędzy słowem koło i około jest spora różnica, wielu osobom myli się ich poprawne użycie. Coś może trwać około dziesięciu minut, ale nie koło, bo koło to rzeczownik.Zamień też "te" na to.

Detal

Dodatki: 4/10
Dodatków nie ma jakoś specjalnie dużo, w zasadzie ograniczają się do prostego menu. Oprócz tego pod postem można wybrać reakcje, a skala to: „zajebiste”, „spoko”, „może być”, „tragedia”. Zasadniczo kłócić i bić się z Tobą nie będę, ale usunęłabym którąś ze środkowych reakcji, bo oznaczają to samo. Przechodząc do menu, oczywiście pierwsza z podstron prowadzi nas do dokładnie tego samego miejsca, w którym się znajdujemy. I po co ten „start”? Każdy z nas ma w przeglądarce taką fajną strzałkę, której można użyć do cofnięcia się lub po prostu drugi raz wklepać adres, który łatwo zapamiętać. Jest jeszcze dumny odnośnik do Opieprzu, do ask.fm, gdzie odpowiedziałaś na pytania aż sześćset sześć razy. Są linki do Twoich dwóch pozostałych blogów. Powinnaś je umieścić w bardziej widocznym miejscu, tam, gdzie jest odnośnik do Opieprzu. Siebie warto reklamować. Coś, co mnie zdziwiło, to fakt, że prowadzisz trzy blogi z opowiadaniami o One Direction. Tym bardziej powinnaś je reklamować. Stali czytelnicy powinni mieć dostęp do takich informacji. Bardzo utrudnia życie fakt, że po przeczytaniu odcinka, nie można spokojnie przejść do kolejnego, bo odnośnika… nie ma. Trzeba wracać do menu, klikać na odpowiedni odnośnik i tam wybrać kolejny rozdział i znowu kliknąć. Wiesz, jakie to pracochłonne, directionerko? Duży plus za rozpiskę o bohaterach. Jako osoba, która o One Direction wie tyle co nic, często przenosiłam się do zakładki „Bohaterowie”, by sobie któregoś z chłopaków wyobrazić, przeczytać, co o nim napisałaś. Tak czytało mi się znacznie lepiej niż na początku, gdy nie kojarzyłam twarzy Zayna, Lou, Liama, Harry’ego i Nialla. Wyrzuciłabym jednak na zbity pysk krótkie streszczenie całej historii. Po kiego grzyba pisać, co się wydarzy? Czytelnicy nie mają żadnego elementu zaskoczenia, ja cieszę się, że zaglądnęłam tutaj dopiero po przeczytaniu rozdziałów. Sama sobie strzelasz tym w stopę, directionerko, bo sądzę, że wiele osób, przeczytawszy to streszczenie, zamknie okno bloga. W kilku zdaniach powinnaś zbudować napięcie, zachęcić, jednocześnie niczego nie zdradzając, a nie podawać na tacy całej koncepcji. Podsumowując, otrzymujesz cztery punkty za te kilka podstron i czytelność. Jednakże oprócz tego, widzę, że tak powiem, „sztuczny tłum”. Przykładem są te ponumerowane odcinki lub umiejscowienie różnych linków w różnych miejscach, zamiast wszystkich w jednym.

Dodatkowe punkty: 1/5
Jednego skromnego punkcika dam Ci za Twoją pasję. Czy to wchodzi w kanon oceny? Nie, ale ujęło mnie to, że piszesz równocześnie trzy blogi generalnie o tym samym.

Suma: 13/60
Ocena: mierna

34 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. "One Direction nie było ani w połowie tak popularne, jak jest obecnie Adres jak adres, nie ma się co nad nim rozczulać" Tutaj kropki zabrakło.
    "przychodząc osobno do kastingu do tego" Tu muszę przyznać, że zdębiałam i przeszukałam wszystkie słowniki jakie posiadam, i takiej formy nie znalazłam. Chyba jej jeszcze nie ma, no albo mam stare słowniki. A porównanie do przepisu na rosół jest niebywale krzywdzące, są bardzo ciekawe D: Miłego weekendu ludzie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa punkty dla Ciebie, Ester V. Sama muszę przyznać, że nie wiem, dlaczego napisałam "kasting" zamiast casting.
      Choć z drugiej strony czy są jakieś jasne reguły spolszczania wyrazów? Napiszesz dizajn lub design i obie formy będą do przyjęcia.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. No właśnie tych reguł nie ma i według mnie to jest najgorsze. Powinno się to w końcu uregulować.

      Usuń
  3. "I tak mamy już spóźnienie”. Spóźnienie nie jest najnowszym modelem Hondy, nie można go mieć. Można być spóźnionym" - Old school, choć w sumie to nie takie znowu old. Tak samo jak można mieć wpisaną nieobecność, tak samo można mieć spóźnienie. Więc "mieć spóźnienie" nie jest tu błędem, bo chodzi raczej o wpis do dziennika niż o stwierdzenie "jesteśmy spóźnieni".
    "„Oboje weszli do łazienki nie zamykając drzwi”. Oboje dotyczy dwóch osób różnej płci, jeśli mowa o dwóch facetach, to musisz napisać obaj" - Forma to jedno, a gdzie przecinek przed imiesłowem?
    "„Nie pamiętam kiedy w ogóle ją follownąłem”. Generalnie chyba zbyt dosłownie traktujesz zasadę złotego środka. Raczej pisz po polsku. W porywach weny zawsze można używać makaronizmów, ale spolszczać angielskie słówko to przesada" - Znowu pominęłaś brak przecinka.
    " „Strasznie się z nim męczyłam i na umór coś pisałam byle móc dodać go dzisiaj”. Na umór generalnie się pije, w innym kontekście nie używa się tego słowa" - Ej dobra, niby narzekasz na to, że są błędy interpunkcyjne, ale jak już wypisujesz te przykłady, to mogłabyś okazjonalnie też powstawiać przecinki w odpowiednie miejsca, wiesz? Bo przed "byle" świeci pustkami.
    Zapis "Liam'owi" nie jest błędny pod względem odmiany, tylko pod względem złego użycia apostrofu, tymczasem Ty wszędzie wciskasz odmianę. Zmień to, bo to chyba nawet nie jest roztargnienie, skoro ciągle powtarzasz to samo.
    "„Całe te przedstawienie (tak, przedstawienie) trwało koło 10 minut”. Pomiędzy słowem koło i około jest spora różnica, wielu osobom myli się ich poprawne użycie. Coś może trwać około dziesięciu minut, ale nie koło, bo koło to rzeczownik" - I naprawdę nie zauważyłaś, że "przedstawienie" to rzeczownik w mianowniku, a co za tym idzie - powinno być "to przedstawienie"?
    "Zasadniczo kłócić i bić się z Tobą nie będę, ale usunęłabym którąś ze środkowych reakcji, bo w zasadzie oznaczają to samo" - ryli?

    Nie chciało mi się czytać oceny od początku, ale zajrzeć w błędy zawsze mam ochotę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emilyanne, mieć spóźnienie, jak sama napisałaś, to przykładowo odpowiednia adnotacja w dzienniku na lekcji. Spóźniając się na mszę niedzielną, mogę powiedzieć, że mam spóźnienie? Raczej nie bardzo. Według mnie można by to podpiąć do slangu. Jeśli jednak znajdziesz jakieś uzasadnienie, to chętnie zobaczę. Google nie znalazło zbyt wielu informacji na ten temat.
      Pięć punktów przyznaję za pominięcie przecinków. Na 1d-offcamera jest ich mnóstwo. W każdym zdaniu. Chyba automatycznie już je pomijałam. Co do odmiany również się zgodzę. W trakcie oceny sprawdzałam, jak zapisać imiona chłopców we wszystkich przypadkach i chyba trafiłam na kitowe źródło, skoro podało mi "Liam'owi".
      Czyli dostajesz 6 punktów, brawo!

      Usuń
    2. Byłam przekonana, że mowa tu o szkole. Baj de łej myślałam, że foruma śledzisz na bieżąco po swoich ocenach, ale widać nie, skoro wciąż wisi tu "dictionerka". "Directionerka"; kompletnie zmieniłaś sens tego słowa.

      Usuń
    3. Nie wiem, jak mogłaś pomyśleć o szkole, skoro mowa o... One Direction :]
      Nie mam czasu na łażenie po forach, Opieprz pochłania bardzo dużo czasu.
      Jednakże dzięki za wskazanie tego błędu, już poprawiam.

      Usuń
  4. Jeszcze nie przeczytałam do końca, ale podsyłam:

    Chłopcy pokłócili się jak na przykładne baby na jarmarku przystało, że muszą się przytulać przed kamerą, aż w końcu Harry strzela focha, gdy ktoś mu zarzuca, że… przewraca oczami przed kamerami. - jeszcze przecinek przed „jak na przykładne baby z jarmarku przystało”
     rok trzytysięczny dziewięćset dziewięćdziesiąty piąty – trzy tysiące (http://www.youtube.com/user/Polimaty – 3.40)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Aż wstyd przyznać z tym rokiem trzytysęcznym :)
      Dwa punkty, pozdrawiam.

      Usuń
  5. "na obsłudze Gimpa nie zna się w najmniejszym stopniu" - "nie zna się nawet w najmniejszym stopniu".

    "Nie widziałam nigdy jeszcze takiego filmiku" - "Jeszcze nigdy nie widziałam takiego filmiku".

    "ale żeby tak żartować sobie jedynie" - "ale żeby jedynie tak sobie żartować" lub "ale żeby tak sobie jedynie żartować".

    "Nasze fanki nie są takie głupie i potrafią wyczuć jeśli między nami jest jakieś napięcie!" - Przed tym zdaniem jest dwukropek. Wnioskuję zatem, iż to nie są "słowa" oceniającej. Jeżeli jest to cytat z ocenianego bloga, to powinien być wyróżniony przynajmniej cudzysłowem, ewentualnie kursywą bądź pogrubieniem.

    "Directionerko, musisz uważać na takie stwierdzenia, bo z mojego punktu widzenia wkopałaś się w niezłe bagno i to już na samym początku kariery." - Przed i po "z mojego punktu widzenia" powinny się znajdować przecinki lub myślniki, gdyż jest to wtrącenie do zdania.

    "Nie wiemy, czy jest wiosna, lato, rok trzy tysiące dziewięćdziesiąty piąty czy może początki kariery One Direction. " - Przed drugim "czy" poskąpiłaś przecinka.

    "Jedyna rzecz, jaka podobała mi się" - "jaka mi się podobała".

    "(...) patrzą się na siebie (...)" - bez "się".

    "(...) jaka powinna być (...)" - ładniej będzie "jaka być powinna", ale to nie błąd. ^^ ;P

    "(...) zaimki zapisujesz raz wielką a raz małą literą" - przecinek przed "a".

    "(...) wyszedł Ci bubel a nie rozdział (...)" - przecinek przed "a".

    "(...) udają się do miasta na zakupy i, jakby nigdy nic, idą sobie do spożywczaka (...)" - "jak gdyby nigdy nic".

    "Chłopcy jak stadko baranów jadą na farmę (...)" - Przed i po "jak stadko baranów" powinny znajdować się przecinki lub myślniki - to wtrącenie.

    "Chłopcy jeżdżąc busikiem (...)" - Po "chłopcy" przecinek.



    Skopcie mnie, jeśli coś "poprawiłam" źle, czyli po prostu tylko się ośmieszyłam. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawianie konstrukcji zdania to lekka głupota. Ja wiem, że polonistki lubią tak robić, ale to, że Tobie źle brzmi "Nie widziałam jeszcze nigdy takiego filmiku" nie znaczy, że innym też. Tak więc może zostaw to polonistkom. Polski to nie angielski, nikt tu nie napisał "Zrobiłem jeszcze nie zadanie"; dopóki zdanie jest czytelne, a jego sens się nie zmienia, dopóty konstrukcja jest dobra.

      Usuń
    2. Ponumeruję Twoje uwagi, będzie łatwiej. Mamy ich więc czternaście.
      6, 10, 11, 14 - zgadzam się, otrzymujesz 4 punktów.

      1. Jak bardzo słusznie zauważyła emilyanne (której dziękuję za komentarz), mylisz polski z angielskim. Przysłówek nie musi być na początku lub końcu zdania.
      2. Polski język dobry język, możliwości konstrukcji zdania są ogromne. Znowuż kierujesz się zasadami języka angielskiego.
      3. Patrz punkt 1
      4. Jeśli cytat kończy się kropką, wykrzyknikiem lub pytajnikiem i jest zapisywany po dwukropku, wówczas nie trzeba zapisywać w cudzysłowie.
      5. Wtrącenia to wredne bestie, bo ich oddzielanie zależy od intencji autora - w tym przypadku mojej - w zależności, co mam na myśli. Jeśli "z mojego punktu widzenia" to część, która wymaga podkreślenia, wnosi coś do tekstu ważnego, to otaczam z obydwu stron myślnikami lub przecinkami. Ja nic na myśli nie miałam, ot, zwykłe stwierdzenie.
      6.-
      7. To nie jest błąd, choć wyżyna konstrukcyjna również.
      8. Niby można uznać, że to pleonazm, ale tak naprawdę to również nie jest błąd. Nawet w codziennym języku używa się takich wyrażeń jak dogadać się ze sobą itp.
      9. Co ładniej będzie lub nie będzie, to kwestia gustu i oczytania.
      10. -
      11. -
      12. Slang. Wkrada się do moich ocen często i jest ich częścią, ot taki styl.
      13. Patrz podpunkt 5.
      14.-
      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Ten blog to nie tylko oceny innych. To również dobre miejsce na doszlifowanie własnego języka. xD

      Jestem straszną fanatyczką angielskiego. Wybaczcie mi zatem moje błędne wytykanie błędów. Następnym razem postaram się nie popełniać tych omyłek. ^^

      Usuń
    4. Gemini, ja również jestem fanatyczką angielskiego. W swoim czasie As walczyła z tym, gdy byłam na stażu, bo mam zwyczaj wplatania angielskich słówek w ocenach.

      Oczywiście czekamy na Twoją obiecaną ocenę próbną!
      córka

      Usuń
  6. Wchodzę na mojego bloga a tu komentarz, że blog został oceniony. Pierwsza myśl: czy to, że tak dawno nie pisałam przed ocenieniem nie powinno mnie wykluczyć z oceny? Nieważne! A teraz to wszystko skomentuję. Zacznę od szaty graficznej. Nie wszyscy są super grafikami (jak ja). Och, no tak, mogłam to zlecić komuś innemu, no zapomniałam. Jednakże wolałam, aby to był całkowicie mój blog, a nie, żeby ktoś mi tam maczał palce. No i nic w Gimpie nie zostało zrobione, tylko w innym programie ;). A filmiki takie akurat są, gdybyś obejrzała chociaż jeden to byś się na taką uwagę nie pokusiła. Błędów robię dużo, zważając na to, że z języka polskiego mam ocenę 3. Przez swoją nieuwagę pomyliłaś również imiona chłopaków, bo to nie Lou przyjaźnił się przed powstaniem bandu z Zayn'em, tylko Liam ;). I oczywiście, akcji tu również nie ma, bo przecież każdy czasownik jaki użyłam oznacza "stanie w miejscu i nicnierobienie". Całę opowiadanie ograniczyło się dla Ciebie do jednej czynności: płacz. Nie wiem też po co miałabym wspominać o dyskografii zespołu, skoro ani razu nawet nie zacytowałam jakichkolwiek słów piosenek One Direction o co mnie "posądziłaś". Jedyny cytat jaki w opowiadaniu zaistniał pochodził z piosenki zespołu Simple Plan "Everytime". Dla fanów 1D takie rzeczy są oczywiste. Raczej nikt, kto ich fanem nie jest nie będzie czytał opowiadania o nich. Aaaa, co do pory roku też istnieje taka informacja, może zacytuję: "Wieczory robiły się z dnia na dzień coraz zimniejsze. Nic dziwnego - typowa wiosna. I to w dodatku wczesna." Nie ma? Jest. Nawet wczesna, nie tylko wiosna! Trzeba po prostu czytać uważniej. Więcej rzeczy nie chce mi się komentować, bo oczywiście w jakiejś części masz rację, więc nie będę się kłóciła. Nikt nie jest idealny. Blog ten należał bardziej do mojej letniej rozrywki, nic zobowiązującego, jak sama zauważyłaś. Jednym się podoba, drugim nie - trudno. Nie zagłębiam się w opisy, bo nie jestem w tym dobra. Jak mogę być w tym dobra, skoro nawet dialogu sklecić nie potrafię? Wymagasz ode mnie zbyt wiele... I masz rację z tą pasją. Uwielbiam 1D, bardzo. Mimo wszystko dziękuję za opinię ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pierwsza myśl: czy to, że tak dawno nie pisałam przed ocenieniem nie powinno mnie wykluczyć z oceny?" - srsly? Jestem oceniającą i szlag mnie trafia, jak widzę tego typu wypowiedzi. Pytanie pierwsze: to po jakie licho się zgłaszałaś? Pytanie drugie: jeśli nie zależało Ci na ocenie, to dlaczego z niej nie zrezygnowałaś? A nie teraz mieć wątpliwości co do rzetelności (pomińmy już tu złą sławę corki) oceniającej, która oceniła, choć ostatni post ukazał się szmat czasu temu. Twoja wina, tylko i wyłącznie.

      Usuń
    2. A widziałaś może kiedy się zgłosiłam? masa czasu minęła, kilka miesięcy a odkąd na bloga nie wchodziłam (grudzień) to nie myślałam o tym, że się do opieprzu zgłosiłam, przepraszam, ale nie żyję tylko i wyłącznie tym blogiem. dlatego też się nie wypisałam, bo zupełnie o tym wszystkim zapomniałam. i to moją winą nie jest, że zgłosiłam się w okolicach mojego ostatniego postu, a oceniona zostałam dopiero teraz i to mnie szlag powinien trafiać, że zarzucasz mi coś takiego. jesteś oceniającą a nie wiesz nawet ile jeden blog może czekać do oceny? gratuluję zatem.

      Usuń
    3. Ekhem...
      Pozwólcie, że i ja się wypowiem w tej sprawie.

      Jeżeli ktokolwiek czytał regulamin Opieprzu dla oceniających (tak z czystej ciekawości), to zapewne dostrzegł tam punkt szósty o treści "Oceniamy blogi zawieszone, zakończone, obumarłe i zdychające."

      Myślę, że kwestię pojawienia się oceny możemy uznać za zakończoną. ^^

      Usuń
    4. Na ten nie zaglądałam ;). Oczywiście temat uważam za zamknięty, po prostu nie znoszę, gdy ktoś mi coś wpiera.

      Usuń
    5. I jeszcze otwarcie przyznaje, że zgłosiła się bez uprzedniego przeczytania regulaminu. Zeżarłabym!

      Usuń
  7. Directionerko, dzięki za komentarz do oceny. Za pomyłki i niedoczytanie przepraszam. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale czasami może coś umknąć, gdy czyta się szesnaście rozdziałów masowo ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, rozumiem i nie ma sprawy, po prostu musiałam zwrócić na to wszystko uwagę, inaczej nie byłabym sobą ;). Dziękuję jeszcze raz za ocenę.

      Usuń
  8. "Nie ma co ukrywać, że opowiadanie z błędami traci 70% swojej wartości jeśli nie więcej" - przecinek przed "jeśli" powinien być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Punkt dla Ciebie.

      Taimi, jeśli gdzieś pozostał komentarz bez odezwy, to powiadom mnie o tym w komentarzu. Ostatnio nie przychodzą powiadomienia o komentarzach na maila, a codziennie nie mam sił sprawdzać wszystkich zakładek na Opieprzu ;-)

      Usuń
    2. Moje komentarze bez odezwy... *próbuje sobie przypomnieć, gdzie je zostawiała*
      Na pewno w zakładce "Agenci NASA", tam są nawet dwa. Jak teraz tak przeglądam, to na resztę są odpowiedzi.
      Absolutnie rozumiem brak sił, szczególnie jeśli tych zakładek jest tak dużo :)
      Pozdrawiam,
      Taimi.

      Usuń
  9. "Wieczory robiły się z dnia na dzień coraz zimniejsze. Nic dziwnego - typowa wiosna. I to w dodatku wczesna." Nie ma? Jest. Nawet wczesna, nie tylko wiosna!" - chciałbym zapytać, na jakiej szerokości geograficznej wczesnowiosenne wieczory są zimniejsze od późnozimowych? Jak dla mnie to typowa jesień. Wcale się nie czepiam, po prostu tak dla ścisłości. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie to bardzo zastanowiło... ;D

      J.K. Leittmann

      Usuń
  10. Ja to mam ogólnie taką sprawę, bo i "ogniem i dymem", jak i zarówno "paradoks-hazardzisty" przeniosłam na fabryka-smile.blogspot.com (taki kaprys!) i czy mogę po prosić po prostu o zmianę adresu, czy powinnam zrezygnować z oceny, któregoś opowiadania?

    OdpowiedzUsuń
  11. Adres obydwu blogów zmieniłam na jeden fabryka-smile.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem jakiej magii użyliście, ale w zakładce NASA, nick Taimi Arvoitus jest zalinkowany następująco: "T" <- Tatis, "A" <- emilyanne, reszta <- Taimi Arvoitus.
    Skąd coś takiego? Zainteresowało mnie to tylko dlatego, że nick był napisany kursywą.
    Pozdrawiam, Niah.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niah, Taimi strasznie się buntuje. To znaczy za każdym razem, gdy wpisuję nawet ręcznie jej nick i punkty, to zapisuje kursywą. W innych nickach coś takiego nie zdarza się. Niemniej jednak dzięki, coś musiałam pomieszać, gdy wklepywałam odnośniki.

      Usuń
    2. Nie ma sprawy. Jestem takim zwierzątkiem, co musi wybadać każde odchylenie od normy ;) Cieszę się, że się przydałam.
      Pozdrawiam, Niah.

      Usuń