Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


piątek, 7 czerwca 2013

(812) seliandina-milosc-silniejsza-niz-krew

Córka ocenia bloga o wdzięcznym adresie seliandina-milosc-silniejsza-niż-krew. Kochani czytelnicy, siedzicie wygodnie? Zabieram Was w podróż życia. Obiecuję, że po przeczytaniu tej oceny Wasze życie nabierze nowego sensu.

Estetyka

Wrażenia estetyczne: 0/10
Dawno, dawno temu był sobie Onet. Po wielu perypetiach umarł. Ty wytrwałaś, Seliandino. Z miejsca dałabym Ci dziesięć punktów za walkę z szablonami i wariactwami tejże domeny, ale chyba nie wypada tak powierzchownie oceniać. Twój blog balansuje na granicy prowokacji z opowiadaniem pisanym for fun. Sam adres dał mi wiele do myślenia. Brzmi on: Seliandina miłość silniejsza niż krew. Już nie będę czepiać się szczegółu, że na belce jest napisane „Miłość jest silniejsza od krwii”, co powoduje pewną rozbieżność. Generalnie tytuł bloga jest równocześnie jego adresem, więc powinnaś się go trzymać, a nie zmieniać "krew" na "krwi". Nie będę też rozwodzić się nad genezą tych słów, bo to mija się z celem. Tak miało być, jak to mawiał Mickiewicz. Bardzo wątpię, czy jest sens wytykać Ci błędy, które świadomie popełniasz, więc przemilczę to „krwii”. Porównanie miłości do niej zwaliło mnie z krzesła obrotowego. A gdyby kiedyś Seliandinę ugryzł wampir i sama by się w niego zamieniła? Wtedy raczej to krew byłaby silniejsza niż miłość. Powinnaś wziąć wszystkie opcje pod uwagę, w końcu sama do końca nie wiesz, co będzie za dziesięć, dwadzieścia, tysiąc odcinków. Oczywiście jesteś kolejną osobą, która używa cytatu Coelho na nagłówku. Zapisałaś nazwisko Paula… bezbłędnie. Na rany wszystkich biednych karpi bożonarodzeniowych, nie wierzę! To na tyle pochwał, bo cytat już zapisałaś źle. Że już nie wspomnę o tych okropnych kropkach po nim i po nazwisku. Mdleję, ach, biada moim biednym oczom! Oczywiście, jak na porządne opowiadanie przystało, szata graficzna zniewala swoim urokiem i wdziękiem. Na samym środku nagłówka (a raczej miejsca przeznaczonego na nagłówek) dumnie wypina płatki jakiś chwast. Dalia? Tulipan? Nie mam pojęcia, co to za zielsko. Blog utrzymany jest w kolorach czerwonym i czarnym. Cóż za wachlarz barw! Cieszę się tylko, że wybrałaś czerwoną czcionkę na czarnym tle, a nie na odwrót, bo wtedy, ku ogólnej uciesze, zwątpiłabym w siebie i uciekła z Opieprzu. Oprócz tego, że Twój blog nie ściął mojego przedpotopowego komputera, to nie wiem, czy znajdę jakieś plusy. Szata graficzna jak z kurnika, czcionka o ogłupiająco czerwonym kolorze i nagłówek, na którym nie widać kawałka cytatu. Selcia byłaby świetnym przykładem do prezentacji multimedialnej pod tytułem „Jak nie robić grafiki”, a poza tym to nie wiem, czy ktoś byłby w stanie wytrzymać tutaj dłużej, niż trwa napisanie oceny.

Treść

Posty
Dostanie się do pierwszego posta, było jak przedzieranie się przez dżunglę patyczkiem od sprawdzania wilgotności ciasta: długie i bezsensowne. Podczas poszukiwań natknęłam się na notkę objaśniającą zmianę szablonu, która była napisana z przecinkami, bez błędów i w miarę sensownie. Pojawił się jakiś promyk nadziei, że nie będzie tak źle, jak przypuszczam.

Prolog
Zapowiadasz romans „paranormalny-histeryczny” i moje nogi już się trzęsą ze strachu. Histerycznie pewnie będę też wyć o północy do księżyca, gdy będę kończyć tę ocenę. Jak na prawdziwe opcio przystało, oczywiście przekręcasz wszystko, co jest możliwe. Włoszech na „Włochach”, swoje na sojowe. Prolog powala swoją długością. Na dzień dobry ostrzegasz, że masz „dyslekcję”. Poza tym wygrażasz czytelnikom, że „jak nie będzie komci, to nie będzie noci”. Prolog wygląda jak zerżnięty żywcem ze „Zmierzchu”, tylko inaczej sformułowany. W dużym skrócie: dziewczyna biegnie przez las i jest głodna, a na końcu spotyka przystojnego blondyna. W pięciu pierwszych zdaniach użyłaś po trzy razy słów głód i ból, dręcząc mnie ich nagromadzeniem. Gdybym miała w jednym zdaniu podsumować prolog, byłoby to masło maślane z maślanym masłem pod masłem maślanym. Uraczyłaś nas królewsko bezsensownym opisem żądzy przez „rz” płynącej w oczach faceta, którego włosy powiewały na „wietrze wietrze”. Popełniłaś kolejną wpadkę. Nie odróżniasz dysleksji od pisania bez sensu. Dostrzegłam jeden jedyny błąd ortograficzny, charakterystyczny dla dyslektyków, a reszta to przemyślane bzdury, jak powtórzenia, zaimki pisane wielką literą.

Rozdział trzeci

Zdecydowałam się go skomentować ze względu na jeden cytat, który mnie po prostu rozbroił i wytrącił z ręki wszystkie argumenty. Selcia, podróżując z ojcem przez Wenecję, podziwia palmy. Być może po drodze spotkamy jeszcze jakąś górę lodową? Nasi mali bohaterowie podróżują do pałacu na bal, gdzie okna są umieszczone w złotych „ranach”, a róże pną się niczym bluszcz po kiju. Bohaterka jest zaniepokojona, bo nie podoba jej się nastrój panujący w zamku. Tym oto sposobem dotarliśmy do tej perełki, którą chciałam przedstawić: Poczułam się trochę dziwnie, ale włożyłam rękę pod sukienkę i wymacałam miecz w pochwie. Takiej gry słów jeszcze nie spotkałam. Zaczynają mnie bawić te posty. Chyba dociera do mnie sens bloga. Niestety w ocenie wypada trzymać się kanonów i z pewnością ucierpisz na kreacji, dialogach, opisach. Poza tym posty są długości kwitka z pralni.

Rozdział czwarty

Zabijcie mnie i zjedzcie z czosnkiem, ale po przeczytaniu tego rozdziału wybuchłam śmiechem. Jednak po kolei. Pojawiły się wampiry, więc już masz dziesięć punktów do fabuły. W zasadzie to jeden wampir, który oznajmia Selenie, że jest jej narzeczonym, a potem próbuje ją zabić. Generalnie bohaterka znajdowała się w zamku, zaczęła biec i nagle pojawiła się w zaułku. Teleportacja? Ale to jeszcze nic, bo Selcia, po kopnięciu pana wampira w wiadome miejsce, wyskakuje z OKNA. Potem mamy typowy przykład czarów, gdy nasza bohaterka zdejmuje spódnicę i zostaje w… męskim stroju. Nie do końca wiem, o co chodzi z tym męskim strojem. Nosi zbroję czy bieliznę na odwrót? Żałuję, że nie ma jakiegoś szerszego opisu. Rozdział kończy się faktem, że Seliandina niechcący zabija amanta. Ta dzisiejsza młodzież, zero kultury!

Rozdział 5,5
Jako żywo znalazłam kolejną perełkę, która przypomina mi ulubioną wypowiedź córkowej koleżanki. Selcia bowiem dowiaduje się, że jest wampem, a jej rodzina wywodzi się z dynastii królewskiej. Giacomo wyjawia bohaterce tę tajemnicę w… trzech dosyć złożonych zdaniach. Bohaterka komentuje to słowem „aha”. Generalnie na tym kończy się fabuła tego rozdziału. Zastanawia mnie, dlaczego nie napisałaś po prostu rozdział szósty, tylko zamieściłaś jakieś „5,5”. Potem doszłam do wniosku, że to pewnie celowy zabieg, by oceniający właśnie nad tym się zastanawiali. W końcu zgłosiłaś się do wielu, wielu ocenialni. W każdym razie nasza bohaterka wysłuchuje opowieści o „zapijaniu” wampirów i następuje koniec odcinka. Jak zawsze w nieodpowiednim momencie, bo zdarza Ci się kończyć rozdział w połowie dialogu, a czasami nawet wypowiedzi.

Rozdział trzynasty
Początek jest niezły, bo nie każdy autor pokusiłby się opisywać pocałunek jako „namiętne tango języków”. I dlaczego tango? Wytężam mózgownicę, by przypomnieć sobie cokolwiek o tangu, czego dowiedziałam się z trzynastu edycji „Tańca z gwiazdami”, ale w głowie mam tylko argentyńskie seriale. Nasi bohaterowie posuwają się, że tak powiem, dalej. Chciałam wybrać jakieś jedno zdanie i zacytować, ale, moi kochani czytelnicy, nie potrafię. „Porcelanowa powierzchnia łabędziej szyi”, „łagodna krzywizna struny obojczyka”, „pokrywanie skóry pocałunkami niczym filiżanki szkliwiem”, „ruch płynny niczym uderzenie ogona glonojada”, „guziki strzelające na boki niczym spadające gwiazdy” to tylko kilka smaczków, które towarzyszą całemu rozdziałowi. Seliandina oczywiście przeraziła się jak mysz kota, gdy ujrzała, że tak zacytuję, „to”. Drodzy czytelnicy, czy macie już dosyć tych opisów? Mam nadzieję, że nie, bo mamy jeszcze wiele. Przede wszystkim „kwiat kobiecości wilgotny jak leśna ściółka po deszczu” już mnie trochę odstraszył. Wolę sobie tego nawet nie wyobrażać, biorąc pod uwagę, że córka często maszeruje rankiem po lesie i często jej stopy zapadają się w tym bagnie do kostek. Mniejsza z tym. Porównanie do rumaka, który wkracza do świątyni, odebrało mi już całkiem mowę. Wszyscy pewnie sobie myślą, że ocena tego bloga była katorgą. Wcale nie. Dowiedziałam się przykładowo, co to jest buzdygan. Chyba nie muszę wyjaśniać, co ma do sceny erotycznej ten przedmiot. Te masakryczne opisy kończy orgazm jako kula ognista. Uff, najgorsze za nami.

Rozdział szesnasty
Igrasz z ogniem, Seliandino. Uderzyłaś w najczulszy punkt. Do opowiadania wprowadziłaś moją miłość życia, wzór do naśladowania i ulubionego bohatera. Zrobiłaś z niego właściciela restauracji. O kim mowa? Oczywiście o Draco Malfoyu! Pierwszy błąd jest taki, że Draco nigdy nie wita nikogo „w naszych skromnych progach”. Malfoy i skromne? To coś wewnętrznie sprzecznego. Po drugie Malfoy nigdy by w swojej restauracji sam nie obsługiwał klientów i również nie serwowałby… pierogów. A jego opis, gdy „gna” do kuchni, całkiem zbił mnie z pantałyku. Siedzicie, czytelnicy moi mili? Bo oto wpadła czwórka ziomków na czele z Aragornem, po czym jedna z jego towarzyszek wspomina, że pobiera lekcje warzenia eliksirów u… Właśnie, jak myślicie, u kogo? Oczywiście, że mowa o Snapie. Ulica Tuńczykowej Norki to jako żywo nawiązanie (aluzja literacka, a co!) do ulicy Nokturnu. Selcia strzela focha, bo wszyscy traktują ją jak dziecko, a sytuację ratuje Malfoy z tacką pierożków. Moje życie legło w gruzach, już nigdy nie przeczytam spokojnie żadnego Drarry.

Tajemniczy nieznajomy
Wreszcie dotarłam do ostatniego rozdziału. Łatwo nie było. Na początku, jak zawsze, powaliłaś na łopatki, stwierdziwszy, że czekanie było nudne. Łał, odkrycie na miarę parowozu. Z rozdziału na rozdział coraz mniej przyjemnie czytało mi się, a „Tajemniczy nieznajomy” jest punktem kulminacyjnym. Teraz już nie widzę zabawnych pomyłek, dziwnych sformułowań, ale ględzenie trzy po trzy o niczym. Dopiero po lekturze tylu rozdziałów jestem w stanie z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że denerwujących opisów, które wywołują irytację, jest coraz więcej, a Selcia zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Podsumowując, zmieniło się, ale na gorsze. Może czas wycofać się z pisania tego opowiadania? Miałaś już kilka zwątpień, zawieszałaś bloga, przestawałaś publikować. Teraz też od dwóch miesięcy panuje cisza.

Bonusy, które zebrałam, by wywołać ogólną uciechę czytelników:
„Mimo wszystko uśmiechnęłam się do niego zalotnie i zatrzepotałam węglowym wachlarzem keratynowych wytworów naskórka okalających szkarłatną otchłań moich narządów wzrokowych”, „Uniosłam moje idealne brwi swym kształtem przypominające łuki w żebrowym sklepieniu jakiegoś nudnego kościoła”, „Jego dłonie, wędrujące swym szlakiem niczym opętane szaleńczym pędem lemingi, zsunęły się po atawistycznej strukturze klifu moich pleców, mimochodem rozpinając haftki i guziczki”, „Mężczyzna w tym czasie rozświetlał żarówki mych piersi prądem pocałunków. Ja anihilowałam jego odzienie, będące tylko zbyteczną kurtyną, ukrywająca scenę na której miał się rozegrać dramat pożądania na dwóch aktorów”, „– Będziesz się nazywać Ceridwen Morrigan Orchidea Kaliope Truskawka Amber Światowida, w skrócie Cmoktaś. To od pierwszych liter twoich imion – wyjaśniłam, widząc zdziwione spojrzenie smoczka”, „- Sansa Stark? – zapytał głosem ponurym niczym czeluście liliowego kwiati zapomnienia, a jednocześnie miękkim i uwodzicielskim jak futro kapibary*”.

Oryginalność: 1/5
Czy opowiadanie, które wyróżnia się ogromem błędów, można uznać za oryginalne? Czy grafikę, którą charakteryzuje brzydota w pierwotnej postaci, można nazwać jedyną w swoim rodzaju? Skrzywdziłabym wszystkich blogerów, uznając, że to cechy pozytywne. Niewątpliwie wyróżniasz się, Seliandino, ale w tę złą stronę. Czytelników masz dosyć sporo, co świadczy o tym, że opowiadanie przyciąga ludzi na bloga. Nie wiem, co oni takiego widzą w czytaniu tego opowiadania. Czasy świetności Selci minęły bezpowrotnie.

Poprawność: 0/10
Hee… Co ja miałam? A tak, poprawność. Jaki jest sens, by przytaczać błędy popełniane umyślnie? Może choć ta ocena będzie dłuższa. Wypisałam poniżej wszystkie błędy z losowego rozdziału, który ma dokładnie sto siedemdziesiąt jeden słów. Tak przynajmniej twierdzi Word.
„- Moje prawdziwe oblicze?-zdziwiłam się”. Brakuje spacji po obydwu stronach myślnika.
„-Wiesz że nie jesteś człowiekiem , tylko wampirem? Twój ojciec nie jest Twoim prawdziwym ojcem Twoim prawdziwym ojcem jest król wampirów, a matką królowa wampirów. Ty jesteś zaginioną księżniczką a Twoje prawdziwe imię to Seliandina”. Po kolei: postaw przecinek po „wiesz”, nie oddzielaj przecinków z obydwu stron spacjami, tylko z jednej, po nim. Po „Twój ojciec nie jest twoim prawdziwym ojcem” postaw kropkę. Nie pisz zaimków wielką literą, bo to nie list, tylko, na miłość Merlina, dialog. Postaw przecinek po „księżniczką”.
„- Ten wampir którego zapiłaś był zabójcą wynajętym przez króla wilkołaków który chce zniszczyć wampiry. Nikt nie sadził,że uda Ci się go zabić , ponieważ był on najsilniejszym wampirem jaki kiedykolwiek żył. Nikomu nie udało się go zapić”. Oddziel przecinkami wtrącenie, czyli przed „którego” i po „zapiłaś”. Co do tego „zapiłaś”, jak mniemam, miał być czasownik zabijać. Kolejny przecinek postaw przed „który chce”. Zamień „sadził” na sądzić, bo to jednak jest jakaś delikatna różnica pomiędzy sadzeniem ziemniaków i wyrażaniem opinii. Postaw spację przed „że”. Usuń spację przed przecinkiem obok „ponieważ”. Postaw przecinek przed „jaki”. Nie pisz zapić zamiast zabić, proszę Cię.
„-Dlaczego? – Ale nie odpowiedział , tylko schylił się nade mną i pocałował. Jego pocałunek był delikatny a zarazem zdecydowany. Nagle ktoś zapukał do drzwi i Giacomo oderwał się ode mnie i z niesamowitą szybkością wyskoczył przez okno. Szkoda bo chciałam się jeszcze czegoś o nim dowiedzieć i poznać go. Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi które stały obok wielkiej pułki książek z szybami. Otworzyłam je i zobaczyłam….” „Ale” powinno być zapisane małą literą. Po raz kolejny widzę tę denerwującą spację przed przecinkiem. Kolejny przecinek przed spójnikiem „a”. Następny przed „i z niesamowitą (…)”, po „szkoda”, „które”. „Pułki” zamień na półki i nie zapisuje się wielokropka czterema kropkami, bo to nie jest po „polskiemu”. Nie jestem też przekonana, czy drzwi mogą stać.
Każdy rozdział wygląda dokładnie tak samo. Spacje przed znakami interpunkcyjnymi, źle zapisywane dialogi, przeinaczanie słów, ignorowanie przecinków. Tragedia. Cieszę się, że przy tak częstych odpowiedziach Selci „Aha” nie udało Ci się popełnić błędu.

Opisy: 2,5/5
Czasami te opisy były śmieszne, czasami wkurzające. Ciężko jest znaleźć Ci jakąś granicę i lubisz przedobrzyć w którąś stronę. Weźmy taki jeden opis: Mężczyzna w tym czasie rozświetlał żarówki mych piersi prądem pocałunków. Ja anihilowałam jego odzienie, będące tylko zbyteczną kurtyną, ukrywająca scenę na której miał się rozegrać dramat pożądania na dwóch aktorów. Skupiasz wzrok, niby czytasz, a trzy sekundy później nie wiesz, o czym to było. Zdaję sobie sprawę, że musisz wkładać wiele, wiele pracy, by takie kosmiczne opisy stworzyć, ale ciągle nie znasz swoich możliwości. W pierwszych kilkunastu rozdziałach bawiłaś się słowami, a mnie czytało się lekko i przyjemnie. Pamiętasz mój śmiech z miecza wyciąganego z pochwy? Takich opisów było od groma, a ja leżałam i kwiczałam. Potem zmieniłaś nieco styl i zaczęłaś zalewać czytelników takimi pseudoopisami, które przede wszystkim, z tego co zauważyłam, wydłużały rozdziały. Wolałam te krótkie i treściwe. Najlepszym przykładem jest rozdział „Przygotowania”, w którym pierwszy akapit zwalił mnie z nóg swoim bezsensem. Daję pół na pół za świetny początek tego… czegoś, co tworzysz. A mawiają, że nieważne jak się zaczyna, ale jak się kończy. Cóż, w Twoim przypadku nie sprawdziło się.

Dialogi: 1,5/5
Dialogi nigdy zbyt inteligentne nie były i to trzeba przyznać. Bardzo wyraźnie widać, że unikasz ich, a nadrabiasz opisami. Dominuje wiele, wiele wypowiedzi, które zaczynają się i kończą na „Aha”, „No”, „Tak”, „Nie”. Jeśli napiszesz coś dłuższego, to prawie zawsze w stylu podobnym do opisów, przykładowo „- Moje życie jest wielopasmową autostradą mrocznego cierpienia, po której kłusują amarantowe nietoperze zawodu – westchnął rozpaczliwie i zapłakał gorzko”. Więc po kolei. Czy są jakieś plusy? Tak, bo cieszę się, że trzymasz się schematu i dialogi nie odstają od opisów pod względem stylizacji. Na tym koniec plusów. Dialogi są, jak widać, mało zróżnicowane. Za dużo tych „Aha” i „No”. Zwykłe wypowiedzi czasami są niesamowicie dziwne i niedopasowane do sytuacji. To rzutuje na całe opowiadanie. Czasami miałam wrażenie, że w którymś momencie już pisałaś bardziej na siłę, a nie z weny. Koniec końców całość wychodzi bardziej na minus, ale doceniam wkład pracy i przemyślenia.

Kreacja: 0/10
No, tutaj, droga Seliandino, nie poszalejemy jak ojciec panny młodej na poprawinach. Przez tak rozbudowaną fabułę cierpi kreacja. Jak to? A tak, że Twoi bohaterowie nie mają swoich charakterów, lecz zmieniają własne zachowanie pod wpływem sytuacji. Raz zachowują się jak dzieci, innym razem przypominają rozchwiane emocjonalnie nastolatki, by ostatecznie prawić kazania godne ludzi po siedemdziesiątce. Kreacja leży i woła o pomstę do nieba. Selcia to egoistka, która sypia z kim popadnie i jest wiecznie znudzona otaczającym ją światem. Reszta bohaterów jest jak te wszystkie komary zabite kapciami, bez ducha. Pojawiają się po to, by zniknąć. Nic o nich nie wiemy. Miejsce akcji to dla Ciebie czysta abstrakcja, oprócz jakiejś zdawkowej informacji. Czas nie istnieje, a raczej nie płynie. Wieczór, poranek to jedyne wyznaczniki. Paradoksalnie, powracając do Seliandiny, o niej też nic nie wiemy, a przeczytałam prawie trzydzieści rozdziałów.

Fabuła: 2/5
Fabuła gna na złamanie karku. W każdym rozdziale dzieje się ciągle coś nowego, a nawet dziesięć „cosiów”. Zazwyczaj wszystko łączy się ze sobą w miarę logicznie, ale za dużo się dzieje. Wiem, że to brzmi okropnie i zaraz pewnie dostanę kopniaka od czytelników. Jednakże ja zdania nie zmienię. W najlepszym filmie akcji nie ma tak, żeby akcja rozgrywała się ciągle. Zero opisów wewnętrznych, zero przemyśleń. Opisujesz wydarzenie, do tego krótki komentarz i tak wkoło Macieju. Bardzo też nie podoba mi się, że kończysz rozdziały wielokropkiem, w połowie dialogu lub opisu. To kiepski magnes na czytelników, raczej działa jak zbyt duża częstotliwość na kuny. Odstrasza. Dwa punkty dostajesz za ten ogrom akcji. Tyle się dzieje, że przynajmniej nie ma czasu na nudę, a to w połączeniu z błędami, które popełniasz, zabiłoby mnie.

Detal

Dodatki: 0/10
W pierwszej kolejności chciałabym zaznaczyć, że przemieszczanie się wśród rozdziałów to SKANDAL. Ja rozumiem, że prowokacja, że wszystko ma odstraszać, ale przecież można było po ludzku to zorganizować, czyż nie? Wchodzimy na bloga. W skupieniu odczekujemy dziesięć minut, aż nasz wzrok przywyknie do barw. Z miną myśliwego, który wytropił jakiegoś śmierdzącego jelenia, namierzamy napis „Opowiadania”. W oczach pojawiają się triumfalne błyski. Odkrywamy, że dotarliśmy do strony z odnośnikami do rozdziałów od dwudziestego trzeciego wzwyż. Gdzie są pozostałe dwadzieścia dwa? Wytężasz wzrok, nie reagując na szturchanie, byś poszedł na obiad. Wreszcie znajdujesz tyciusieńką szeroką listę i przenosisz się do poszczególnych miesięcy. Mission completed. Zakładki „Bohaterowie” i „ocenialnie” kierują nas donikąd. Czy to jakaś aluzja? Metafora? Przynajmniej odnośniki na menu działają. Bohaterów nam przedstawiasz krótko i na temat, ale co to za dodatek? Nigdy nie zrozumiem tej mani blogerów, którzy robią tego typu zakładki. Zupełnie jak kompendium maturalne z lektur, ale na co to komu? I nazwanie Dracusia PIEROŻKIEM nie jest ani trochę zabawne, o! Oprócz tego na blogu jest mała kolumna z informacjami o Tobie, które pisałaś już w „selciowym” stylu, więc nie ma tam nic użytecznego. Widzę liczniki, statystyki, linki do tryliarda ocenialni. Ubogo i szkaradnie.

Dodatkowe punkty: 0/5
Hmm. Naciągnęłam nieco punktację w podpunktach treści, by docenić wkład pracy. To nie zmienia faktu, że ten blog z perspektywy zwykłego schematu oceniania to skandal. Gdybym oceniała Selcię jak zwykłe opowiadanie, a nie jak prowokację, to wstawiłabym zero punktów i ocenę niedostateczną. A więc nie, punktów dodatkowych dzisiaj nie będzie.

Suma: 7/60
Ocena:
niedostateczna

* W tym miejscu chciałabym serdecznie pozdrowić Kapibarę, jeśli czyta!

32 komentarze:

  1. Tak tylko chciałam zwrócić uwagę, że link jest z błędem. Poprawcie to i, jeśli chcecie, usuńcie komcia żeby nikt się nie dowiedział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, z rozpędu zawsze piszę "blogspot.com", bo nigdy bym nie przypuszczała, że ktoś prowadzi bloga na Onecie ;]
      Dzięki, jeden punkt dla Ciebie.

      Usuń
  2. Pisałam na maila, zgodnie z wytycznym, ale nie wiem czy dostałyście, wszak onet się psuje. Więc piszę raz jeszcze tutaj - fabryka-smile rezygnuje kategorycznie z oceny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O BOŻE SPADŁAM Z DRACUSIEM.
    Selcia jak Ty mogłaś?! Jak?! Nie no, masakra! I Snape. Jak!? Toż to skandal!
    A ten no, opis eeee, no rozdział trzynasty wymiata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Drakula drgnął i zwrócił na mnie pełne żalu oczy.
      - Nie ma już dla mnie nadziei, moje nieżycie straciło sens.
      - Aha." Roooooooooomantycznie xD

      Usuń
    2. Ten trzynasty to jest sztuka przecież, Sela wymiata <3

      Usuń
  4. Po raz kolejny widzę tę denerwujące spację przed przecinkiem. - A czy nie powinno być "tę denerwującą spację"? ^^

    „Pułki” zamień na półki i nie zapisuje wielokropka czterema kropkami, bo to nie jest po „polskiemu”. - Ktoś zjadł "się" między "zapisuje" a "wielokropka". :P

    Ciężko jest znaleźć Ci jakąś granicę i lubisz przedobrzyć w którąś stronę. - Czy to nie brzmi trochę dziwnie? Wydaje mi się, że "Ci" powinno znajdować się przed "znaleźć".

    Natalia SStefania Borucka wspomniała coś o błędnym adresie. W domenie powinien być "blog.onet.pl", a jest "blogspot.com". Idę o zakład, że to przyzwyczajenie do ciągłego oceniania blogów znajdujących się na blogspot.com.

    Ciężko było znaleźć jakieś błędy w tej ocenie. To oczywiście dobrze, ale fajnie by było nazbierać trochę punktów do NASA. xD
    Żartuję oczywiście. ^^

    Tak z ciekawości zdecydowałam się zajrzeć na bloga i cóż... Nadal czekam, aż mój internet zlituje się nade mną i pozwoli dostać się do Onetu. Makabra jakaś.

    Autorka ocenionego bloga ma potencjał, ale do pisania wierszy, zostania poetką. Może jeszcze się na to zdecyduje. ^^

    No i nic z tego. Do Onetu mnie nie wpuszczą. Pewnie nadal złoszczą się za te 10 blogów, które u nich założyłam i usunęłam po niedługim czasie użytkowania. xD No nic. Trudno, bo przyjrzałabym się temu blogowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz, dwa... dwa punkty dla Ciebie. Z "Ci" mogłabym się teoretycznie zgodzić, ale praktycznie się nie zgodzę. Ot, taki mam styl pisania niechlujny, to nie jest błąd. Co do złej domeny to zgadzam się w całej rozciagłości z Twoją teorią, ale już ktoś wcześniej znalazł ten błąd, więc to jemu przyznaję punkcika.
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. Och, tak, wiem... Mój syndrom poprawnej angielszczyzny. xD

      Usuń
  5. Zgadzam się z GeminiGirl, ciężko było znaleźć błędy ;) "Tym oto sposobem dotarliśmy do tej perełki, którą chciałam przedstawić: Poczułam się trochę dziwnie, ale włożyłam rękę pod sukienkę i wymacałam miecz w pochwie." Ale tak swoją drogą nie powinno tutaj być cudzysłowu? Chociaż w przypływie impulsu przeczytałam rozdział z Draco i przyznam że po tym co stało się z moim mózgiem niczego nie jestem już pewna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ester V, jeśli cytujemy po dwukropku i cytat kończy się kropką, wykrzyknikiem lub pytajnikiem, wówczas nie trzeba dawać cudzysłowu :)
      Cieszę się, że moja ocena zachęciła Cię do przeczytania tamtego rozdziału, Draco z pierożkami jest naprawdę niezły xD

      Usuń
    2. No proszę, człowiek się całe życie uczy a i tak głupi umrze ;) Ale to zapamiętam. Niezły to dosyć... oryginalne słowo na ten rozdział XD

      Usuń
  6. Też pisałam na maila i nie wiem, czy dotarło. Byłabym wdzięczna, jeśli Corkatsw przyjęłaby do oceny mojego bloga, o ile podejmuje się ocen opowiadań o tematyce fantasy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że Cię przygarnę ;] Ostatnio zaczytuję się w fantasy ;]

      Usuń
  7. „- Moje prawdziwe oblicze?-zdziwiłam się”. Brakuje spacji po obydwu stronach pauzy.
    To nie jest pauza.

    Tak naprawdę nie wiem czym jest to opowiadanie. Autorka się nim bawi? Mimo to jestem pod wrażeniem, bo napisałaś tę ocenę i naprawdę z "tego" wybrnęłaś.

    N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślnik, pauza, dywiz... gdzieś widziałam taki fajny artykuł o różnicach, ale gdzie? Dobre pytanie ;]
      Dziękuję bardzo, miło słyszeć takie słowa, bo nie byłam do końca pewna reakcji czytelników ;]

      Usuń
    2. Trudno, żeby myślnik i pauza się różniły, skoro są tym samym.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Rzeczywiście, myślnik i pauza to to samo :<

      Córko, artykuł artykułowi nierówny i nie powiedziane, że będzie się po nim mądrzejszym. Ja już spotykałm się z wieloma sprzecznymi informacjami. Jest bajzel. Tym bardziej, że są nazwy pauza, półpauza, dywiz, ale też łącznik i myślnik (jako określenia zamienne). To wprowadza zamieszanie. Też gdzieś wyczytałam, że do wtrąceń stosuje się półpauzy, co nie jest prawdą.

      Usuń
  8. Zawsze mi się to myli wszystko konkretnie ;] Tutaj fajny artykuł jest o tych wszystkich pauzach, półpauzach i dywizach ;]


    http://www.ekorekta24.pl/aktualnosci-jezykowe/16-opracowanie-tekstu/122-myslnik-pauza-polpauza-i-dywiz-lacznik-czym-sie-roznia-i-jak-je-stosowac

    OdpowiedzUsuń
  9. O mój Rozmarynie.
    Pierwszy raz się tak uśmiałem od tygodni.
    Serdecznie dziękuję ci, corkatsw, za tę zniewalającą ocenę i chwilę przyjemności.
    Wyśmiałem się na te wszystkie lata :)
    Nie zwróciłem uwagi na błędy, bo po odbyciu kilku podróży do wuceta kompletnie o nich zapomniałem.
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie chcę wyjść na niedyskretną, ale co spowodowało nagły odpływ oceniających z Opieprzu? ): Nie dość, że odeszły Asetej i Dziabara, to jeszcze obie na raz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, faktycznie!
      Co się dzieje?! o.O [panika]

      Usuń
    2. Moja decyzja podjęta została na początku kwietnia. Powodów jest kilka, ale główną przyczyną jest czas i mój harmonogram tygodnia, który sukcesywnie przebudowuję ;] Na szczęście w upragnionej pracy pojawiło się więcej obowiązków (więcej pracy, więcej pieniążków, ale muszę poświęcać jej więcej czasu i podjęłam decyzję o odejściu z Opieprzu.

      Dziabara, z tego co mi wiadomo, odeszła z pobudek sensu stricte naukowych - pisze pracę, po której otrzyma wyższe wykształcenie.

      Kontakt ze mną wciąż pozostaje niezmienny - asetej@gmail.com w razie innych pytań.

      Pozdrawiam ;]

      As.

      PS GeminiGirl - z Twoim komentarzem o poprawie humoru zgadzam się w 100% ;]

      Usuń
  11. Jej, dziękuję za poprawę humoru. Z ciekawości sama przeczytałam parę rozdziałów, i poległam. To nie na moje nerwy ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. "Jednak ból trwał tylko milisekundę, by później zamienić się wszechogarniającą rozkosz, oplatającą moje ciało niczym macki legendarnego krakena." HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA, Matko Boska Elektryczna z Żoliborza! Przecież to jakaś bzdura jest, naprawdę. Podziwiam Cię, Córko, że w ogóle wytrzymałaś na tym blogu dłużej, niż jeden rozdział. Chwała Ci za to! :D
    O, faktycznie... Co się stało, że nagle nam ubyło oceniających? :<

    OdpowiedzUsuń
  13. Żeby nie było, że pomijamy ten temat milczeniem, napisać chyba mogę, że coś się w tej kwestii tworzy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziękuję za przedłużenie życia - godzinę tarzałam się po podłodze :D

    Bea Parówkowski

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja Cię, Córko, podziwiam za wytwanie w ocenie tego bloga. Po wszystkich wymienionych fragmentach można tylko wnioskować, że to prowokacja i do tego strasznie bzdurna >.< Nieraz uśmiałam się na tej ocenie, choć osobiście nie miałabym cierpliwości, gdyby mi przyszło obcować z samym tekstem ;)

    Pozdrawiam!
    Phoe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam jeszcze, że strasznie smutna nowina, że As i Dziabara odeszły *smuteczek* :( Naprawdę szkoda. No cóż, pozostaje się pogodzić, że w życiu są pewne priorytety, niestety ;)

      Usuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń