Szkoła rozpoczęła się na dobre, a uczniowie z promiennymi uśmiechami codziennie biegną do szkoły na ósmą rano, by chłonąć wiedzę. Mediate, na szczęście, ma dłuższe wakacje (studenci pozdrawiają), więc wykorzysta to na ocenienie kolejnego bloga. Tym razem padło na noc-dusz.
Adres jest tajemniczy, kojarzy mi się z opowiadaniem, w którym króluje mrok. Z początku przyszła mi na myśl dziewiąta scena trzeciej części „Dziadów” Adama Mickiewicza, to jest noc dziadów, gdzie znienacka pojawiały się duchy, ale wątpię, by ktokolwiek pokusił się o opowiadanie na ten temat. Chociaż to mogłoby być interesujące. Belka uzupełnia adres o dodatkową informację, jaką są łowcy duszy. Dzięki temu można domyślić się, że Wasza opowieść to fantastyka. Zastanawia mnie tylko ta kropka. Aż oczy mnie zabolały. Proszę uprzejmie o wyrzucenie tego, gdyż jest to niepoprawne gramatycznie oraz politycznie, bo kropki po tytule nie stawiamy.
Szablon jest stosunkowo ciemny, ale dzięki zgrabnemu połączeniu granatowego, szarego i fioletowego nie wprawia w melancholijny nastrój. Nagłówek przedstawia dwie mangowe postaci – dziewczynę i chłopaka. Ich wyrazy twarzy oddają smutek i troskę, więc nie będzie to raczej opowiadanie z gatunku wesołych.
Kolor czcionki jest perfekcyjnie dobrany, ale rodzaj jest kompletnie nietrafiony. Litery przechylają się w różne strony, są poszarpane i wyglądają po prostu niechlujnie. Momentami nie widać też polskich znaków, co mi utrudnia sprawę. Użycie podstawowego stylu czcionki jak Arial, Times New Roman czy Calibri poprawi wizerunek ramek i postów.
Ogromne, czarne kwadraciki, zwane również statystyką, które wzniosły się ponad wszystkie inne ramki, przyprawiają mnie o dreszcze. Liczba odsłon nie jest jakoś porażająco wielka, więc nie wiem, czym się chwalicie. Radzę przenieść to gdzieś niżej i zmienić te okropne prostokąty na zwykłe cyferki, bo to co teraz widzę pod nagłówkiem pasuje do wystroju bloga jak pięść do nosa.
W zakładce „O Łowcach dusz” opisaliście tylko jedną bohaterkę, więc czemu tytuł jest w liczbie mnogiej? I dlaczego „łowcy” napisane jest wielką literą? Mimo tego, czytając owe wprowadzenie do opowiadania, zaciekawiłam się. Pomysł jest niezwykle ciekawy i mam nadzieję, że Wasz warsztat pisarski podoła, bo nic tak nie psuje dobrej fabuły jak nieumiejętność przelania myśli na papier.
Oddzielna zakładka ze spisem rozdziałów jest dobrym pomysłem, ale nie dodajecie innych postów prócz opowiadań, więc archiwum w zupełności by wystarczyło. Tak jest zdecydowanie łatwiej przemieszczać się po wpisach, niż za każdym razem wchodzić w podstronę i klikać w kolejny tytuł. Jednakże zrobiliście to schludnie i przejrzyście, więc może tak zostać. A nuż, widelec kiedyś będzie to potrzebne.
Pod linkami znajduje się ramka „Autorzy.”. I po raz drugi zadam to pytanie: na co ta kropka? Przy innych tytułach takowej nie było, więc albo jest to nieumyślny błąd (no, ale po takim czasie go nie zauważyliście?), albo miało to na celu wyróżnienie tej ramki spośród innych. Wstawiliście zdjęcie, na które narzuciliście tyle efektów, ile tylko posiadał PhotoShop czy inny program graficzny. Ładna z Was parka, ale czy oby nie za bardzo odarliście się w ten sposób z anonimowości? W prawym dolnym rogu umieściliście Wasze nicki. Naff jestem w stanie rozczytać, gdyż wcześniej odkryłam podpis pod postem, ale drugiego pseudonimu mogę się tylko domyślać, ponieważ użyta została ta sama czcionka co w postach. Pod fotografią dodaliście króciuteńki opis. Jest luźny i całkiem zabawny. Zastanawiam się tylko, dlaczego uważacie się za psychodelików. Czy powinnam zacząć się bać?
W linkach widnieje tylko jeden blog i to w dodatku autorki. Gdyby nie to, że szukałam jakiegoś odnośnika do Opieprzu, to bym go nawet nie zauważyła. Serio, nie odwiedzacie żadnych kolegów z branży?
Jakże mnie wręcz zadziwiło, że nie macie prologu. Już dawno nie spotkałam się z opowiadaniem, które ominęłoby ten nietęgo wychodzący autorom wstęp. Zanim zaczęła się właściwa część rozdziału, Naff grzecznie przywitała się z nami. Nie jestem zadowolona z tego, że owa przedmowa zamiast kropką, zakończona została znakiem mniejszości i trzema trójkami. Przy nicku również znalazł się taki przedziwny znaczek. To musi być jakaś oznaka narcyzmu czy innego uwielbienia do swojej osoby. Ponadto, po przeczytaniu fragmentu, że piszecie bez głębszego zastanowienia się, o czym właściwie piszecie, mój entuzjam zniknął. Mam tylko nadzieję, że opowiadanie będzie miało chociaż sens.
Pierwszy rozdział przypomina mi fabułę Bleacha. Jako że znalazłam informację, że Naff jest fanką Japonii, wnioskuję, iż zapewne nieco wzorowała się na tym anime. Jest spójnie i akcja została ładnie opisana. Miejscami jest też zabawnie, czy to z powodu Waszego nienagannego humorku, czy to z przejaskrawienia. „Zaraz. Miała chusteczkę. Może mu ją wręczy!”. Ubawiłam się, czytając ten fragment, bo brzmi tak pretensjonalnie i nienaturalnie, że aż nie mogę uwierzyć, że ktokolwiek mógłby napisać coś takiego. Dalej pojawia się opis chłopaka. Przedstawiony został tak, jak gdyby siedemnastoletnia dziewczyna pierwszy raz w życiu zobaczyła przedstawiciela płci brzydszej. Chociaż myśli bohaterki, że zaraz owy osobnik ją wykorzysta seksualnie na szkolnym korytarzu za oblanie sokiem, pozwala myśleć, że może faktycznie widzi mężczyznę pierwszy raz na oczy. Albo to ona jest psychodeliczna, a nie Wy, drodzy Autorzy. Ewentualnie ma bardzo perwersyjne fantazje. Pomimo tych małych wpadek opowiadanie czyta się płynnie i przyjemnie. Powiem szczerze, że pierwszy rozdział mi się spodobał i ochoczo zabieram się do następnego. A może ją jednak zbałamuci.
Bach! W drugim rozdziale znów go oblała. Niestety, tym razem znów do niczego nie doszło, ale wierzę panu Felixowi na słowo, że po kilku spotkaniach przejdą do rzeczy. Tym razem nie było sztucznych dialogów, z czego się niezmiernie cieszę. Dalej jednak pojawiają się dziwne i nienaturalne opisy czynności. Zastanawia mnie, jak można potknąć się o puszkę. Równie dobrze mogłaby poślizgnąć się na skórce od banana, przynajmniej mogłabym sobie to wyobrazić.
Kolejny rozdział jest świetną odskocznią od dwóch poprzednich. Pokazaliście, że nawet nasi mężni i twardzi chłopcy mogą posikać się w majtki, czy doznać hańbiącego wstydu, jakim jest wywrócenie się na lodowisku. „Felix czuł, że dziewczyna jest rozpalona i zastanawiał się czy to przez to, że na zewnątrz jest tak gorąco”. Ale jak na prawdziwego mężczyznę przystało, jest niesamowicie niedomyślny.
W czwartym rozdziale zastosowaliście bardzo dobry chwyt, czyli podpuszczenie czytelnika, że w końcu następuje kulminacja, by za chwilę okazało się, że był to tylko sen i akcja toczy się dalej. Drażni to okropnie, ale skutecznie zachęca do dalszego czytania. Zabieg rodem z dobrej powieści. Gratuluję! Główna bohaterka zaczyna się trochę nudzić. Jest urocza i przyjemnie się śledzi jej kolejne upadki, ale ileż można… Mam nadzieję, że ta tajemnicza wizyta na cmentarzu pokaże, że jednak nie jest chodzącym nieszczęściem. Jeśli mnie zaskoczycie, to zwrócę honor i szybko wybaczę.
Początek piątego rozdziału zgrzyta. Ja rozumiem, że kobiety mają dziwne zachcianki i każda chce od czasu do czasu wystroić się, by poprawić swoje samopoczucie, ale na Boga, na cmentarz? O godzinie dziesiątej wieczorem? Cóż, zdarza się. Jednak zastanawia mnie, dlaczego kreujecie bohaterkę na aż tak głupią. Skoro chłopak wyraźnie dał jej do zrozumienia, że wie, kim jest i czym się zajmuje, to Anniece powinna się chociażby zdziwić, a nie zadręczać się myślami, że po raz kolejny nie złapała nieznośnego ducha.
Po kilkunastu minutach dobrnęłam do ostatniego posta, to jest rozdziału czternastego, i jestem zawiedziona, że od maja nie pojawiło się nic więcej. Już dawno nie napotkałam bloga z opowiadaniami, który by mnie tak wciągnął. Macie polot do pisania i nie popełniacie aż tak okropnych błędów, żeby się zniechęcić.
Fabuła jest niezwykle ciekawa, a Wasz styl pisania zachęca do czytania. Dialogów jest zdecydowanie za dużo. Opisy są krótkie i niczego nie wyjaśniają. Umiecie bawić się językiem i wychodzi Wam to całkiem dobrze, więc nie rozumiem, czemu tak panicznie boicie się kreślenia miejsca akcji. Bohaterowie są barwni i nieprzewidywalni, więc niełatwo odgadnąć, co zrobią. Czasem zdarza się Wam upchnąć do opowiadania pozbawione naturalności, polotu i lekkości dialogi, ale na szczęście są to wyjątki, jak na przykład „zlać rzyć” czy „ale z niej lejba”. Słowo daję, że pierwszy raz spotkałam się z autorem, który używa takich słów. Ba! W życiu nie słyszałam, żeby wielkomiejski siedemnastolatek (tu mowa o Felixie) stosował takie słownictwo, o ile w ogóle je zna.
Winszuję autorom za nienaganny pomysł na opowiadanie. Na początku pisałam, że zalatuje mi tu Bleachem, ale fabuła jest tak malownicza, że właściwie to podobieństw z owym anime jest mniej z każdym kolejnym rozdziałem. Plusem jest również długość opowiadań. Nie są to dyrdymały zajmujące niewiele ponad pół strony w Wordzie, a zgrabne cztery kartki A4.
Faktycznie piszecie luźno, ale poprawnie, co mnie niezmiernie cieszy. Brakuje mi tu jednak szafowania środkami stylistycznymi. Może by tak używać więcej epitetów, porównań czy metafor? Poza tym denerwują mnie te zdrobnienia. Czuję się jakby oglądała program kulinarny czytając w kółko: oczko, włosek, rączka, łapka, stópka, dupka, kupka.
Wiecie, co piszecie, i jak to robicie. Błędami są źle odmienione słowa czy przesadne wydłużanie ich. Czasem zjecie ogonek, a czasem zniknie Wam gdzieś literka, ale tak się zdarza, więc nie biję.
„spoglądnął”. Spojrzał.
„głuuupia”. Jedno „u” w zupełności wystarczy.
„rozglądnął się”. Generalnie rzecz biorąc, nie jest to błąd, ale „rozejrzał się” brzmi lepiej.
„hahaha”. Ha, ha, ha.
„mo-że tak a mo-że nie”. Nie wiem, dlaczego notorycznie dzielicie słowa na sylaby. Na kiego te myślniki tam?
„tą dziewczynę”. Tę dziewczynę, bo to biernik (kogo? co?).
„ssskarbie”. Za każdym razem, gdy to słowo zostaje użyte, poprzedzone jest trzema „s”. Nie rozumiem, dlaczego, ale jak już to pisałam wcześniej – jedno wystarczy.
„dostane”. Dostanę.
„spytała a Lucy”. Niepotrzebne „a” się wkradło.
„nie chce być jeszcze ciocia”. Nie chcę być jeszcze ciocią.
„zgodził z nią w duchu”. Zgodził się z nią w duchu.
„łezy”. Łzy.
„Ann weszła oburzona do łazienka”. Kali wejść do łazienka, ale Ann weszła do ŁAZIENKI.
Nasłodziłam Wam okropnie, więc nie powinniście być zdziwieni, gdy powiem, że zakochałam się w tym opowiadaniu. Poprawcie tylko błędy i będzie fantastycznie. I na litość boską dodajcie kolejne rozdziały, bo nie wytrzymam.
Wielką literą, nie z wielkiej litery.
OdpowiedzUsuńAjć, dziękuję za zwrócenie uwagi. :)
UsuńFakt, jestem fanką Japonii i anime, Bleacha też oglądałam, ale osobiście mi się nie spodobał, więc zdziwiło mnie to porównanie! :3 no, ale zgodzić się muszę z tym, że inspirowaliśmy się trochę różnymi anime. Anniece przypomina trochę głupiutką bohaterkę anime (tak, też mnie wkurza, mimo tego, że to ja ją wykreowałam D:)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać szczerze, że zakładając tego bloga z moim chłopakiem, jakoś szczególnie się nie staraliśmy, ale rzeczywiście pierwsze słowa z pierwszego rozdziału zabrzmiało dziwnie. Fakt, nie wymyślaliśmy nic w przody, tylko rozdział po rozdziale i rzucaliśmy luźnymi pomysłami, zbytnio nie trudząc się w dobieraniu poetyckich słów - i raczej o to mi chodziło. Shadox (taki ma nick) zawsze mi mówi, że jestem narcyzem :c ale nie sądziłam, że można się zorientować po serduszkach. Żartuję. Po prostu jestem przesłodzona. Wszelakie zdrobnienia w opowiadaniu to moja wina. Błędy też, bo ja je poprawiam (najwyraźniej źle. Wiedziałam, że czas wymienić okulary :c)
Ogólnie jestem zaskoczona taką pozytywną oceną. Myślałam, że zostaniemy równo zjechani. Dziś piszemy trochę lepiej, niż te 2 lata temu i jak sobie czytam te wszystkie rozdziały to strzelam sobie facepalma, ale jeżeli komuś się to podoba to mnie to niezmiernie cieszy!
Rozdział już dawno w bloggerze, ale poprawiam go literka po literce. Zostałam przez ciebie zmotywowana, a więc najwyraźniej dzisiaj go wstawię ^___^ i poprawię te kilka istotnych błędów. Dziękuję bardzo! Teraz zwrócę się do ciebie z oceną mojego osobistego bloga opowiadaniowego, bo jestem ciekawa opinii!
Ślę trójkątne nawiasy z trójkami! XD
Cieszę się, że "wylosowałam" Wasze opowiadanie, bo naprawdę mi się podobało. :) Co do zgłoszenia bloga - jestem stażystką, więc raczej nie możesz się do mnie zgłosić. Jeśli opieprzowa rodzinka uzna, że nadaję się do adopcji, to wtedy chętnie przyjmę Twoje twory. :)
UsuńPrzypełzam ponownie w obronie przecinkologii ;)
OdpowiedzUsuń* "Jako, że znalazłam informację"
- bez przecinka przed "że", bo stawiamy go przed całym wyrażeniem. Podobna sytuacja jest na przykład z popularnym "mimo że"
* "bo to co teraz widzę pod nagłówkiem, pasuje"
- przecinek przed "co"
* "Miejscami jest też zabawnie czy to z powodu"
- to nie jest porównanie, więc należy stawić przecinek przed "czy"
* "nie dodajecie innych postów, prócz opowiadań"
a tutaj nie wiem po co ten przecinek
Cztery punkty, brawo!
Usuń"Kolor czcionki jest perfekcyjnie dobrany, ale rodzaj jest kompletnie trafiony."
OdpowiedzUsuńkompletnie NIEtrafiony - tak wynika z sensu logicznego zdania :)
Muszę skonsultować to z Mediate, czy niepotrzebnie jest tam kompletnie czy ma być nietrafiony. Niech się wypowie :)
UsuńTak, powinno być "nietrafiony" i już to naprawiłam. :)
Usuń1 punkt!
UsuńNerwowa reakcja na krytykę nie kładzie jej kresu. Przeciwnie, rodzi w oceniającym przekonanie, że ma rację w tym, co mówi. — Richard Charlson
OdpowiedzUsuńA nie Carlson? ;)
O żesz w mordę... ;]
UsuńMasz rację, teraz pytanie, jak to poprawić na nagłówku?
Tak czy inaczej - 1 punkt!
Szkoła rozpoczęła się na dobre, a uczniowie z promiennymi uśmiechami codziennie biegną do szkoły na ósmą rano, by chłonąć wiedzę.
OdpowiedzUsuńPowtórzenie.
bo to co teraz widzę pod nagłówkiem pasuje do wystroju bloga jak pięść do nosa.
To nadal nie jest poprawione, a w tym zdaniu powinny być umieszczone dwa przecinki: przed co i pasuje.
czytając owe wprowadzenie do opowiadania
Owo wprowadzenie, ale owe wprowadzenia.
zaciekawiłam się. Pomysł jest niezwykle ciekawy
Powtórzenie.
dlaczego uważacie się za psychodelików. Czy powinnam zacząć się bać?
A dlaczego miałabyś się bać substancji psychoaktywnych? Same ci do gardła nie wskoczą. ;) (Takie określenie człowieka w stanie psychodelii jest potocyzmem.)
Jakże mnie wręcz zadziwiło
Albo jakże, albo wręcz. Nie wszystko naraz.
„ssskarbie”. Za każdym razem, gdy to słowo zostaje użyte, poprzedzone jest trzema „s”. Nie rozumiem, dlaczego, ale jak już to pisałam wcześniej – jedno wystarczy.
Kojarzy mi się z Gollumem, może to takie nawiązanie?
1. Racja.
Usuń2. Racja.
3. Racja.
4. Racja.
5. Potocyzm w ocenie ma prawo się pojawić :)
6. Racja.
7. Tak, mnie też tylko Gollum przychodzi na myśl, ale nawet takie nawiązanie musi mieć jakieś uzasadnienie w tekście. Jeśli autor oceny nie znalazł takowego, to może wskazać błąd.
5 punktów!