Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


wtorek, 16 grudnia 2014

(854) samirlih

Mediate została ocenoholiczką, więc musi to wykorzystać i ocenić Tiamat oraz jej cudownego bloga samirlih

Część I: Co autor miał na myśli?
Adres nie mówi mi kompletnie nic. Zapytałam nawet wujka Google, ale on także nie ma pojęcia, o co Ci chodzi. Starałam się rozszczepić to słowo na miliardy sposobów, ale ciągle wracałam do punktu wyjścia. Jedyną opcją jest to, że może to coś oznacza, ale w Twojej twórczości. Mam przynajmniej nadzieję, bo inaczej stracę resztki wiary w ludzkość. Adres jest krótki, ale to tyle dobrych wieści. Teraz przejdę do tych gorszych:
1) Nie jest polski, więc nie trafia w moje gusta;
2) Ba! Nie ma polskiego odpowiednika, bo takie słowo nawet nie istnieje;
3) Dość pokręcony, więc ciężko go spamiętać.


Belka dumnie się prezentuje z tym jednym jedynym słowem „samirlih”. I chyba zaczynam domyślać się, o co tu chodzi! Coelho wkroczył w erę minimalizmu i skrócił swoje złote myśli, a z ich pierwszych liter powstało nowe, czaderskie słowo. No dobrze, koniec. Jestem po prostu zawiedziona, że komuś, kto pisze opowiadania czy inne twory literackie, brakuje weny do napisania najprostszego, ale i najtrafniejszego zdania na belce. Oszczędzanie słów nie powinno się kojarzyć z pisarzem. Możesz wstawić fragment jakiejś filozoficznej wypowiedzi bohatera, to będzie i ładnie wyglądało, i oryginalnością byś zaskoczyła. A przede wszystkim byłoby to Twoje.


Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, gdy spojrzałam na szatę graficzną, to ogromny czerwony napis „SAMIRLIH”. Musisz naprawdę lubić to słowo skoro umieszczasz je wszędzie, gdzie się tylko da. Szablon jest minimalistyczny i schludny. Barwy są stosunkowo ciemne, ale nie dołują, gdyż zgrabnie został wpleciony kolor krwistoczerwony (nie licząc tego paskudnego napisu na nagłówku), a postać, która zdominowała przestrzeń graficzną, ma tak niesamowicie bladą cerę, że aż bije od niej blask. Wybrałaś układ jednokolumnowy, a treść oraz wszystkie ramki wyrównałaś do lewej. Zawsze mnie denerwowało to masowe wyrównanie treści do któregoś z boków. Czyta się wtedy nieprzyjemnie i niewygodnie. Linki, które umieściłaś na samej górze, nieco wychodzą poza szablon, ale nie jest to coś poważnego. Kwestia malutkiej korekty. U dołu widzę ramkę „ważne daty”. Klikając w losową datę, wyświetlają mi się poszczególne opowiadania. Nie wiem, jaki w tym sens, gdyż dosłownie obok widnieje archiwum. Cóż, wyobraźnia internautów nie zna granic.

Czcionka, którą raczysz czytelników, jest nieprzyzwoicie mała, a w dodatku biała, co na ciemnym tle wcale nie wygląda tak dobrze. Biel bije po oczach i już przy czytaniu ramki „aktualności” dostałam ataku szału. Będę apelowała, aby w regulaminie dla zgłaszających się, pierwszym punktem było: „Rozmiar czcionki – 14”. A tak poza tym, dlaczego wciąż widnieją informacje z marca? Z października jeszcze rozumiem, ale…


Wchodząc w zakładkę „rozdziały”, oświeciło mnie. „Ważne daty” to nie kolejne archiwum, a wyselekcjonowane opowiadania, gdyż piszesz ich kilka. Mimo tego, dalej nie wiem, po co aż tyle odnośników do rozdziałów. Według mnie archiwum jest zbędne w tym momencie.

„O historii” zachęciło mnie do przeglądania bloga. Na samej górze widnieje cytat, którego autorką jesteś Ty (i nie można tak było zrobić z belką?), a pod spodem zamieściłaś obrazek kota, który świetnie nawiązuje do powyższych słów. Poniżej krótko zarysowałaś fabułę. Przyznam bez bicia, że zaintrygowałaś mnie. Dawno już nie spotkałam się z oryginalnym i prawdziwie autorskim opowiadaniem. Jeśli dobrze operujesz językiem, a Twoja wyobraźnia nie zna granic, to może to być dla mnie świetna odskocznia od tych wszystkich tworów fanowskich.

W kolejnej zakładce przedstawiasz krótko siebie. Cieszę się, że blog jest dla Ciebie jakąś formą rozwoju własnego. Każdy powód do pisania jest dobry. Pod opisem zamieściłaś Carlosa Ruiza Zafóna. Autora znam, ale tej książki nie czytałam i już wiem, że nie przeczytam. To chyba miało być ironiczne i zabawne, a wyszło mu to… śmiesznie, tyle że w negatywnym tego słowa znaczeniu. Dodatkowo irytację we mnie wzbudza ten a’la BB-code w postaci: [pocieszający cytat][/pocieszający cytat]. Gdzie ja jestem? Na forum gry internetowej?

„Geografia” to coraz częstsza zakładka na blogach, które tworzą gatunek fan-fiction. Nie rozumiem tego fenomenu, ale być może to jakaś chęć zbliżenia się do wersji książkowych, gdzie pojawiają się mapy, słowniki i tym podobne. Pod względem estetycznym obrazek planety jest schludny i ładnie wykonany, a opisy poszczególny miast i królestw są krótkie, ale treściwe. Czego chcieć tu więcej?

Podstrony „postaci” nie trawię. Przecież każdy z tych bohaterów pojawi się w powieści i tam powinni zostać opisani. Bezsensownym więc wydaje mi się dodawanie jednozdaniowej charakterystyki o treści: „krewny <tu imię>, nie/umie posługiwać się magią”. 

Część II: Być albo nie być
Jako iż podzieliłaś opowiadania na trzy kategorie, z czego trzecia to zbiór luźnych rozdziałów, postaram się napisać coś o kilku z różnych wariantów.


„# 1 # Rozkaz”
Jestem niesamowicie zdziwiona, bo myślałam, że odkryłam już wszystkie pomysły polskich blogerów. Jak widać, wyobraźnia nie szwankuje i podsunęła autorce pomysł na dodanie dziwnych znaczków, które przytulają jedynkę. Cóż to może oznaczać? Bo estetyki tytułowi na pewno nie dodaje.
Tak sobie czytałam, jak to Flavintr dzielnie przemierzał drogę i mozolnie wspinał się po kamiennych schodach do jaskini Seetha i pomyślałam, że Tobie również pisanie tego musiało sprawić niezłą frajdę, bo zapomniało Ci się dodać na początku, że akcja rozgrywa się w świecie, który znajduje się pod wodą. Do myślenia dały mi bąbelki powietrza, które wydobyły się z ust elfa, gdy ten westchnął. Ale mogłam pomyśleć także, że ten gatunek już tak ma i dalej żyłabym w tej błogiej nieświadomości. 

„# 9 # Zakazana miłość”
Rozdział nudny i bez polotu. Tytuł zachęcał i dawał do myślenia, a okazało się, że z braku pomysłu wycięłaś po prostu te dwa słowa z dialogu i wkleiłaś obok cyferki. Opisy walki są dziwne i monotonne. Nie do końca rozumiem „wycelował cios w przerażone oczy”, a bohaterowie mają komiczny styl walki. Rycerze wątpliwej moralności w kółko rzucają się z mieczem od tyłu, a Flavintr tylko skacze. Mogłabyś to trochę urozmaicić. Poczytaj trochę o jakichś stylach walki (mężczyzna w zbroi, który stosuje na elfie ciosy karate – bezcenne) i spróbuj opisać to w rozdziale. 

„~ 1 ~ Fenris”
Widzę, że krateczki w tytule już Ci się znudziły, więc postanowiłaś zamienić je na równie irytujące tyldy? Mniejsza z tym. Rozdział stanowi dla mnie zagadkę, gdyż niewiele z niego rozumiem. Wywnioskowałam, że jest to prequel historii, którą czytałam wcześniej, ponieważ nikt jeszcze nie wie o istnieniu magicznych istot. Jest tajemniczo i nieco mrocznie, co bardzo mi się podoba. Jedyne, co mogłabyś nieznacznie zmienić, to wypowiedzi elfara. Jest on ukazany niczym anioł i kreujesz go na istotę wręcz boską, więc słowa, które padają z jego ust, również powinny być wyniosłe. 

„~ 7 ~ Ramir”
Ostatni rozdział poświęciłaś opisowi walki między ludźmi i wrogim ludem wody. Prawda jest taka, że nie urzekła mnie ta bitwa. Z morza co chwilę wyłaniał się wielki wąż, a wtedy ni stąd ni zowąd przeciwnicy zostawali ranni. 


 

Poza tym męczy mnie jedna rzecz. Nira wznosiła się nad potworem, kiedy rzucała zaklęcie, a gdy ono zadziałało, nagle biegła ku górze po jego grzbiecie. Może mi to ktoś wytłumaczyć? Oczywiście nie mogłaś sobie odpuścić Hollywoodzkiego wypaczenia, więc wszystko skończyło się pięknie, a Nira i Fenris żyli długo i szczęśliwe. Aż mi się łezka w oku zakręciła ze wzruszenia. 

„Kepone [rok 486]”
Rozdział jest krótszy niż mój wczorajszy paragon z Biedronki. Nie dowiedziałam się niczego prócz imienia głównej bohaterki oraz tego, że chciała być silna. Powinnaś to trochę przeciągnąć, pokazać, co się z nią stało potem. Nie sztuką jest coś nabazgrać i wrzucić na bloga, więc zamiast ulegać chwilowemu natchnieniu, które zmierza donikąd, poczekaj. Przecież nikt Cię nie goni, jeśli chodzi o pisanie. 

„Trzy siostry”
Rozdział przypadł mi do gustu. Co prawda znów się trochę przyczepię do jego długości, ale opisy i dialogi były tak fantastycznie opracowane, że nie mogłam oderwać wzroku. Jak w poprzednich opowiadaniach przedstawienie walk czy bohaterów kulały, tak teraz widzę, że poczyniłaś duże postępy. Wydaje mi się również, że dzięki temu, że to one shot luźno związany z całą historią, to w pewnym sensie odblokowałaś się. Sprytnie manewrujesz słowami i skutecznie przykuwasz uwagę czytelnika. Być może warto przeanalizować właśnie te pojedyncze rozdziały, a potem spróbować przenieść to na opowiadanie właściwe? 

Tematyka, którą wybrałaś, jest może już oklepana, ale sposób w jaki ujęłaś historię, a przede wszystkim, stworzyłaś ją sama od podstaw, sprawia, że chciałoby się dać Ci złoty medal oryginalności. Nie da się zaprzeczyć, że Twoja wyobraźnia jest chyba nieskończona. I dobrze, dzięki temu możesz wspiąć się na wyżyny. Mało już opowiadań, w które autor wkłada całe swe serce i nie podczepia się pod już znane kanony. Fabuła jest złożona. Widać, że od początku wiedziałaś, co chcesz napisać i jak ma to wyglądać. Płynnie przechodzisz między kolejnymi wątkami i nawet pojedyncze rozdziały czy historie nie kolidują ze sobą, nie powodują pojawienia się błędów rzeczowych czy logicznych. Bohaterowie mają swoje charaktery, ale ciągle miałam wrażenie, że są… nijacy, bezpłciowi. Nie skupiałaś się na nich, a na świecie zewnętrznym. To błąd. Nie mogłam się z żadnym utożsamić czy nawet stwierdzić, którą postać lubię, a którą nie. Musisz popracować nad ich charakterystyką, bo krótki opis w zakładce „bohaterowie” nic nie da. Opisy to chyba najmniej przyjemna część. Świat już jest tak urządzony, że mimo ogromnej wyobraźni, fantastycznego pomysłu i wielkich chęci, nawet największe twory trafiają do szafki bez odpowiedniego warsztatu. Oczywiście, nie mówię, że jest aż tak źle, ale momentami Twoje opisy niczego nie wnosiły. Czasem gubiłaś się w treści i nie skupiałaś się na odpowiednim przedstawieniu rzeczywistości czy bohaterów. O to mam żal, bo przez to umknęło Ci wiele bardzo dobrych scen i wątków, które stanowiły nierzadko ważny element opowieści. Dialogi są natomiast dobre i spójne, więc tu nie mogę narzekać. Nie jest ich za dużo ani też za mało. Tak trzymaj. 

Część III: Polacy nie gęsi, iż swój język mają
Jestem niezmiernie rada, że wciąż pracujesz nad opowiadaniem i ciągle poprawiasz starsze posty. To dobrze, bo trzeba się kształcić. Za to masz dużego plusa, a to, co wyłapałam, to są drobnostki, ale zawsze masz już te kilka błędów mniej. 

„Na terenie twojego rodzimego Świata i, jak widać, potrzebują ludzi”. „I” jest całkowicie zbędne, gdyż do niczego się nie odnosi.
„Brzmi to tak, jakbyście pozbywali się problemu, chcąc zabić gdzieś na odludziu”. Ale co zabić?
„Jaktokto?” Zdanie zlepiło się w jedno słowo.
„Taak”. Tak.
„Mogła latać tylko w boki, lub zaatakować”. Zbędny przecinek.
„Mężczyzna ten jest kimś kto nie powinien istnieć”. Przecinek przed kto.
„Właściwie to nie masz wyboru”. Właściwie, to nie masz wyboru.
„Masz się stawić w stacji odpływów gdy tylko wyjdziesz z tego pomieszczenia”. Masz się stawić w stacji odpływów, gdy tylko wyjdziesz z tego pomieszczenia.
„Każdy sznur który dotąd falował luźno”. Każdy sznur, który dotąd falował luźno.
„Zajęło mu trochę czasu by oswoić się z nową sytuacją”. Zajęło mu trochę czasu, by oswoić się z nową sytuacją.
„Ruszyli dalej kłusem by nadrobić straty”. Ruszyli dalej kłusem, by nadrobić straty.
„Spoglądał na morze gdy tylko mieli okazję je zobaczyć”. Spoglądał na morze, gdy tylko mieli okazje je zobaczyć.
„[…] szukając granicy, momentu w którym to się skończy”. […] szukając granicy momentu, w którym to się skończy. 

Twój blog mnie urzekł. Są niedociągnięcia, a momentami myślałam o tym, żeby jak najszybciej skończyć się męczyć z Twoją twórczością, ale masz w sobie coś, co przyciąga. Nie porzucaj pisania, tylko się kształć, bo jesteś na dobrej drodze. Ba! Z takim zapałem i chęciami osiągniesz sukces szybciej, niż myślisz.

*Obrazek pochodzi ze strony CDA.PL

19 komentarzy:

  1. Dziękuję ślicznie za ocenę!
    Cieszę się, że jest coraz lepiej i to widać! Mam nadzieję, że kolejne błędy będą z czasem "odpadać" z mojej strony. Ciągle nad tym pracuję, więc może ten dzień kiedyś nadejdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli będziesz się starać i ćwiczyć to wyeliminowanie błędów będzie tylko kwestią czasu. Powodzenia w pisaniu i nie przestawaj. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg. Serio? To jest dość popularne wśród pisarzy (może najwyraźniej są z tego powodu kiepskimi pisarzami?), że jeśli coś publikują na blogu, wstawiają w belkę tytuł swojej historii. *idzie się pociąć długopisem*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz naprawdę lubić to słowo (,) skoro umieszczasz je wszędzie, gdzie się tylko da.
      aby w regulaminie dla zgłaszających się,(<- zły przecinek, a pf) pierwszym punktem było:

      *moonwalks to the exit*

      Usuń
    2. Co zerkam, widzę nowe błędy.

      ale sposób(,) w jaki ujęłaś historię, [a przede wszystkim, stworzyłaś ją sama od podstaw,] <- i tu mam problem stylistyczny, bo to wygląda strasznie nieczytelnie. Zrobiłabym to albo z myślnikami, albo dodała dwa słowa: to, że} sprawia, że chciałoby się dać Ci złoty medal oryginalności.

      Może już nie będę czytała tych ocenek, zanim zjem własne biurko.

      Usuń
  4. To ciekawe co piszesz. Może się mylę, ale ja to widzę tak - belka jest w jakimś sensie odpowiednikiem okładki książki, a najczęściej tytuł książki widnieje na jej okładce. Może coś pokręciłam?
    Zapewne dlatego robi tak większość osób, która coś pisze:)
    Nie widzę w tym takiego wielkiego zła, aczkolwiek sama widzę, że jest to nieco suche. Po prostu nie chcę tam wrzucać byle czego, jak znajdę dobry cytat, być może tam trafi:)

    Btw, słowo "Samirlih" jako samo w sobie pojawia się tylko w adresie i na belce, więc może wrażenie jego "zagęszczenia", tylko wygląda tak na pierwszy rzut oka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ale nie zawsze. :) Belka najczęściej pełni funkcję podtytułu, czyli (tu daje przykład pierwszej książki z brzegu) "Alchemik: Sekrety nieśmiertelnego Nicholasa Flamela". To nie jest oczywiście nic złego, ale chodziło mi o nadmiar tego "Samirlih" i w adresie, na belce, w nagłówku - wszędzie. Natomiast w samym opowiadaniu raczej nie używałaś tego słowa. Dlatego też zaproponowałam, aby dodać jakiś podtytuł lub jakiś ładny cytat, któregoś z bohaterów. :)

      Usuń
  5. 2) Ba! Nie ma polskiego odpowiednika, bo takie słowo nawet nie istnieje;
    Jak nie istnieje, skoro istnieje? o.O" Stworzyła je autorka tego opowiadania. No, chyba że to halucynacje z niedożywienia.

    Możesz wstawić fragment jakiejś filozoficznej wypowiedzi bohatera, to będzie i ładnie wyglądało, i oryginalnością byś zaskoczyła.
    Cytat na belce, oryginalność level miliard.

    A przede wszystkim byłoby to Twoje.
    Zaś użyte słowo nie jest jej, bo nie. Btw, bo Samirlih, o którym tak płaczesz na początku oceny, to wcale nie jest nazwa świata, w którym dzieje się akcja opowiadania...

    a’la
    Bez apostrofu: à la.

    „Geografia” to coraz częstsza zakładka na blogach, które tworzą gatunek fan-fiction. Nie rozumiem tego fenomenu, ale być może to jakaś chęć zbliżenia się do wersji książkowych, gdzie pojawiają się mapy, słowniki i tym podobne.
    Przydatna zakładka, w przypadku autorskiego świata. ;)

    podsunęła autorce pomysł na dodanie dziwnych znaczków, które przytulają jedynkę.
    Kratka dziwnym znaczkiem. Tag.

    wtedy ni stąd ni zowąd przeciwnicy zostawali ranni.
    Przecinek przed drugim ni.

    Hollywoodzkiego
    Przymiotniki zapisuje się małą literą.

    „Spoglądał na morze gdy tylko mieli okazję je zobaczyć”.
    Spoglądał na morze, gdy tylko mieli okazje je zobaczyć.

    Było dobrze: okazję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, jeszcze jedno: dlaczego poprzednia ocena ma numer 853, a ta 856?

      Usuń
  6. 1. To była uwaga Mediate. To, że nie ma takiego słowa w słowniku, to jedna sprawa, a to, że to neologizm, to druga ;]
    2. To była podpowiedź Mediate, nie wymóg, mus, rozkaz. ;]
    3. Nie wypowiadam się, bo to ocena Mediate,ja na blogu nie byłam.
    4. Tak.
    5. -
    6. Kratki otaczające rozdział, to jest dziwny znaczek ;] Przyjęło się, że się daje tytuł, cyfrę, niekoniecznie kratki ;]
    7. Tak.
    8. Spotkałam się z hollywoodzkim pisanym małą i wielką literą. Ale chyba rzeczywiście częściej się stosuje tę drugą opcję, zresztą PWN tak twierdzi również.
    9. Literówka ;] 1 pkt.
    10. Bo Mediate się zła cyferka nacisnęła. 1 pkt.

    5 punktów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @6: Oceniająca apelowała o oryginalność, a jak ją znalazła w sposobie numeracji, to nie doceniła. ;)

      Usuń
    2. Co do punktu 3: Tu chodziło o podparcie mojej tezy dotyczącej belki. Zaproponowałam danie tam jakiegoś autorskiego podtytułu, cytatu itd., a nie, bo tak się często zdarza, słów podebranych od kogoś. :)

      Usuń
  7. Czemu Mediate nie dodaje ocen? Przecież pisała bardzo często.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sesja jest jednak ważniejsza. ;P Nie martw się. Jak tylko wszystko się skończy, pojawią się nowe oceny. I raczej nie tylko z mojej strony. :)

      Usuń
  8. ,,Jaktokto?" Zdanie zlepiło się w jedno słowo." To nie jest zdanie, ponieważ nie ma w nim czasownika. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że słowo "zdanie" zostało użyte w przenośni, bo kto mówi "w tym równoważniku zdania jest błąd" albo "równoważnik zdania zlepił się w jedno słowo"? Tym tropem można byłoby się spierać, że to czy tamto nie jest czasownikiem a czasownikiem odrzeczownikowym, a liczebnik "tysiące" to przymiotnik ;)

      Usuń
    2. Ale oczywiście nie twierdzę, że Avennue Grey nie ma racji, bo to rzeczywiście nie jest zdanie ;)

      Usuń