Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


niedziela, 24 kwietnia 2016

(868) boso-po-mokrej-trawie

Co by weny nie tracić Mediate wita kolejną oceną. Blog, z którym dziś się zmierzy zapewni jej moc wspaniałych wrażeń, bo o to w tę piękną mroźną zimę przebiegnie się boso-po-mokrej-trawie.

Ta ocena nie będzie miała żadnych nagłówków

Skaczę z radości i nie mogę się z niej posiąść, bo w końcu jakaś dobra duszyczka postanowiła użyć polskich słów, aby wymyśleć adres. Jest to miód na moje serce, ale dalej. Tytuł kojarzy mi się na wiele sposobów. Zaczynając od pamiętnika i refleksji nastolatki, przez jakieś niezwykle optymistyczne (a może po prostu pozbawione wszelakiego pesymizmu i melancholii) opowiadanie, zakrawające wręcz o cukierkową przesadę. Jak zwał, tak zwał. W każdym razie ja mam dobre przeczucia i adres niezwykle mnie zachęca, aby wejść na bloga, a nawet zagłębić się w jego treść i wszelkie zakamarki.
Jako maksymę wybrałaś zdanie: „kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość”. Bardzo mi się to podoba, powyższa sentencja sprawia, że chce mi się przejść do treści, czym prędzej. Mam wrażenie, że wiesz czego chcesz i jak dokładnie to ma wyglądać. Po prostu nie mogę się doczekać, co sprezentujesz mi w dalszej części. Jednakże, aby nie wyjść na zbyt miłą, muszę zganić za brak autora, którym jest Józef Piłsudski. Swoją drogą, gdy wypowiadał to zdanie, raczej mu nie chodziło o młodzieńczy bunt, ciekawa jestem w jaki sposób nawiązujesz do owego aforyzmu. Powyższy napis jest wykonany przy użyciu najprostszej, a zarazem największej czcionki, jaką Blogspot posiada, ale nie czepiam się. Do całej szaty graficznej pasuje jak ulał.
Szablon jest niezwykle skromny. Rzekłabym, że nawet przesadziłaś z tym minimalizmem. Nagłówek stanowi zdjęcie jakiejś rudej dziewczyny, która nieśmiało wygląda zza… jakiegoś koca. Po tak przyjemnym wstępie, liczę, że to nie przypadkowa fotka od wujka Google, czy pierwszy lepszy szablon z katalogu. Trochę jednak nie pojmuję koncepcji. O ile adres i nagłówek są dla mnie wręcz oczywistym połączeniem, o tyle nie wiem, gdzie w tym wszystkim jest sentencja Piłsudskiego. Ta drobna, niewinna dziewczynka raczej na rewolucjonistkę nie wygląda. Wokół tylko biel. Nad nagłówkiem kilka zakładek, a pod nim miniaturka postu. Tak oto mogłam obejrzeć Twojego bloga w pełnej krasie bez przewijania paska w dół. Zdecydowanie mi tu brakuje czegoś. Na zdjęciu są bardzo ładne odcienie zieleni. Może spróbowałabyś takowe wykorzystać w ramkach, jako dodatki? Żeby to wszystko wyglądało jakoś żywiej, a nie jak onetowski pamiętnik, porzucony dziesięć lat temu.
Linków za dużo tu nie ma, ale to dobrze. Zobaczmy jednak, co się pod nimi kryje.
„Spis treści” to nie tylko standardowe wypisanie rozdziałów, ale po prawej stronie mamy kilka faktów. Według mnie mówią one zdecydowanie za dużo. Powinnaś je okroić, ale sam pomysł jest świetny i go pochwalam. Zakładka „autorka”, to już klasyczne opisanie siebie, czyli co lubisz i czego nie lubisz. Wielokrotnie mówiłam, iż nie lubię zakładek typu „bohaterowie”, ale tobie wyszło to całkiem zgrabnie i zabawnie, a więc masz moje błogosławieństwo – niech tak zostanie. Niestety już „podsumowania” mi się nie podobają. Jeśli ktoś zapomina kto i co robił w opowiadaniu, to czytał nie uważnie lub nie zrobił tego w cale. Nawet jeśli pewne fakty czytelnikowi umknęły, to przy następnym rozdziale sobie o tym przypomni.

Be or not to be

Przypadkiem dowiedziałam się, że opowiadanie będzie dotyczyło słynnej powieści J. K. Rowling. Zastanawiam się, ileż można? Naprawdę już nie ma o czym pisać? Świetnie. Ponarzekałam, to teraz mogę przejść do oceniania. Rozdziałów masz całkiem sporo, ale zapewne w konkretnym akapicie wspomnę co nieco o pozostałych.

Rozdział 1 – Wrzesień pachnie Hogwartem, Hogwart pachnie kwiatami

Byłam trochę sceptycznie nastawiona, ale tekst całkiem pozytywnie mnie zaskoczył. Na pochwałę zasługuje na pewno pomysł, gdyż zamiast czytać kolejnych przygód wspaniałego Pottera, tudzież przeżywać kolejne romanse uczniów, „dostałam” pokolenie starsze, które przez fanów Rowling spychane jest na drugi plan. Kolejnym plusem jest humor. Delikatny, wysublimowany i nieprzesadzony. Jako, że opowieść dopiero się zaczyna, nie wiele wiem, ale to naturalne. Przyznać trzeba, że zaintrygowałaś mnie na tyle, aby z przyjemnością zagłębić się w kolejne opowiadania. Poza tym, widzę, że James i Syriusz będą wspaniałą kwintesencją Twojego humoru.

Rozdział 11 – Okruszki

Czy ja mogę na początek spytać, co się stało z rozdziałem ósmym, dziewiątym i dziesiątym? Pytam poważnie, bo streszczenie ich w trzech zdaniach jest dla mnie totalnie bezsensowne. Poza tym wytrąciło mnie to z rytmu i nie bardzo wiem, o co chodzi w rozdziale następnym.
Muszę przyznać, że tu było nudno. Naprawdę, w pewnym momencie zaczęłam już nerwowo przewijać stronę w dół, aby jak najszybciej zakończyć tę męczarnie. Dopiero kilka ostatnich akapitów przekonało mnie, aby się nie poddać. Poza tym z początku tak zachwalasz Rose. Ponoć jest taka genialna, umie rozwiązać każdą zagadkę i tu chwila radości, że udało jej się odgadnąć hasło, a po chwili rozczarowanie, że jednak nie jest tak wybitna jak ją opisywałaś. Z początku napisałam Ci wiele dobrych słów, ale z rozdziału na rozdział robi się coraz monotonniej. Mam nadzieję, że jeszcze się uratujesz.

Rozdział 38 – Szukam kobiety prostej w obsłudze

Tytuł mnie zaintrygował, ale i trochę przestraszył. Chyba nie muszę tłumaczyć, dlaczego od początku mi się wydawało, że poświęcisz tu trochę miejsca na wątki miłośne. Właśnie… TROCHĘ miejsca, a tu co akapit coraz większe rozterki. Ja rozumiem, że każdy potrzebuje drugiej połówki, ale czy szukanie jej przez Twoich bohaterów musi zakrawać o tanią komedię romantyczną? Opisów jest tu niemal zero. Tylko dialogi i jakieś pojedyncze odruchy i gesty bohaterów, a przecież krótki opis miejsca znacznie podniósłby napięcie. Wszak musisz wziąć na poprawkę, że tworzysz własne opowiadanie tylko bazując na oryginale, więc Twoje wyobrażenie może być zgoła inne niż wyobrażenie czytelnika powieści Rowling. Nie wspominając już, że może ktoś jest kompletnie zielony jeśli chodzi o tematykę Harry’ego Pottera (wiem, że mało prawdopodobne, ale jednak). Skoro publikujesz swoje opowiadanie, to jest ono nie tylko dla Ciebie, ale też i dla czytelników, o czym świadczy fakt, że zgłosiłaś się do oceny.

Rozdział 40 – Gryfonie krzyczą na siebie bardzo głośno

Gdy spojrzałam na tytuł na myśl przyszło mi tylko jedno:

 https://3.bp.blogspot.com/-rIUPu4Za4QY/UhP0gbuOzVI/AAAAAAAACZI/mMF_k7Bmc2c/s350-Ic42/tumblr_med8t0uGOK1qk8ux0_zps362cac76.gif 

Brzmi trochę jak zdanie do rozbioru syntaktycznego dla ubogich umysłowo. Ale nie ważne. Nie oceniajmy książki po okładce, bo może ma bogate wnętrze.
Zaczynamy od dialogów i po pobieżnym przeleceniu tekstu wzrokiem, widzę, że tu też poskąpiłaś opisów. Nie wiem, gdzie jestem. Nie wiem, co się dzieje. Dostałam tylko jakąś informację, że w szatni (swoją drogą, co robił James w damskiej szatni?). Potem zorientowałam się, że chodzi o ulubioną rozrywkę młodych magów, czyli mecz. Cieszę się niezmiernie, bo w końcu coś się dzieje.
Z tego miejsca przeproszę, bo jednak parę konkretnych opisów jest. Na swoje usprawiedliwienie dodam także, że bardzo mi się podobał ten rozdział. Z początku irytowały mnie te monotonne uniki Pottera przed tłuczkami, ale ogółem postawiłaś na humor. Samo wyznanie miłości przez bohatera do Lily również jest śmieszne (choć może i trochę tragiczne). Tak trzymaj, bo uniesienia sercowe ujęte w taki sposób są o wiele ciekawsze i nie nużą czytelnika.

Rozdział 62 – Expecto Tragediatum

Ciekawe, czy tytułowe „expecto tragediatum” jest faktycznie zaklęciem, czy też jest to jedynie nazwa opisująca humor autorki. Dopuszczam też do myśli fakt, iż jest smutny epilog.
Czytam i czytam, i nie wiem co myśleć. Z jednej strony od rozdziału bije cukierkowy romans, a z drugiej… Jest tu coś intrygującego, co każe mi zagłębiać się dalej i dalej. Mam wrażenie, że w początkowych tekstach chciałaś zbyt mocno nakreślić fabułę, przez co było trochę nudnawo, ale z czasem pokazałaś swój warsztat pisarski, który mnie urzekł. Pisz takie teksty, jak ten i kilka poprzednich, a zajdziesz daleko, bo to ma szansę!

Mimo tego, że narzekałam na zbyt powolny rozwój wydarzeń, to opowiadanie jest niezwykle spójne i teraz, gdy już mam za sobą sześćdziesiąt dwa rozdziały, muszę stwierdzić, że wyczerpałaś temat opisami (na które również sobie momentami narzekałam). Nie można Ci jednak odmówić, iż Twoje postacie były żywe! Nakreśliłaś je w taki sposób, że mogłam je sobie dokładnie wyobrazić, nawet gdybym nie wiedziała jak wyglądają rzeczywiście. James i Lily są Twoimi małymi arcydziełami, więc proszę nie zepsuj ich. Reszta bohaterów nie jest jednak gorsza, bo depczą naszej kochanej parce po piętach. Tak trzymaj! Akcja nie stała w miejscu, ale też Ci się nie spieszyło, co mnie czasem niesamowicie męczyło, ale gdy już postanowiłaś dać upust swojej wyobraźni, to robiłaś to w sposób efektowny. Dialogi i opisy były dobre, choć do tych drugich miałam często zastrzeżenia. Myślę, że kilka słów opisujących miejsca czy zachowania wzbogacą treść, a to tylko zaplusuje.

Jeśli chodzi o oryginalność, to duże brawa. Już na początku wspomniałam, że wiecznie powielane motywy romansów Harry’ego i Ginny stały się już tak nudne i oklepane, że szkoda gadać. Tu natomiast mnie zaskoczyłaś, bo chyba jeszcze nie trafiłam na opowiadanie, które skupia się wyłącznie na Huncwotach.

http://media.tumblr.com/tumblr_lu260hUA3d1r0aaou.gif

Nie unikaj mego wzroku – mam cię na oku

Z przykrością muszę stwierdzić, że o ile styl, pomysł i posługiwanie się językiem jest dobre, o tyle błędów robisz co nie miara. Literówki można wybaczyć, bo zdarzają się wszystkim, ale interpunkcję krzywdzisz niezmiernie. Popracuj nad nią trochę, gdyż czasem ten jeden głupiutki przecinek może zmienić sens całej wypowiedzi.

„Z drżącej w dłoniach Jamesa różdżki […]”. Z drżącej, w dłoniach Jamesa, różdżki...
„Ktoś wytrącił mu różdżkę w ręki”. Podejrzewam, że ktoś wytrącił mu różdżkę Z ręki.
„[…] ‚błyskotliwym pomysłem’”. Radzę polskie cudzysłowie. Spokojnie można go skopiować z Worda. To samo tyczy się słów linijkę niżej. Zresztą… wszystkich, które tak „ubrałaś”.
„jego ukochana Edith, która obsypywała go pocałunkami błagając, żeby coś powiedział”. Przecinek przed „błagając”.
„Panatowi trudno było znaleźć dla niego następce”. Następcę.
„[…] jak najmożliwiej delikatnie”. Uuuu… Brzmi to strasznie. „Jak najdelikatniej” byłoby o wiele bardziej zgrabne.
„Barton siedział w swojej kajucie w klęczkach”. Na klęczkach.
„[…]pokonaliśmy nie byle jakie przeszkody, żeby tylko dla ciebie – uniósł w górę palec. – Jedynie dla twojej przyjemności, przedrzeć się do Hogsmeade”. Po „palec” brak kropki oraz „jedynie” małą literą.
„Och jasne – warknął James”. Po „och” dodaj przecinek.
„Więc co dokładnie jej powiedziałeś? – uwaga Syriusza znowu skupiła się na Jamesie”. „Uwaga” powinno być zapisane wielką literą.
„Nic szczególnego – wzruszył ramionami”. Nic szczególnego. – Wzruszył ramionami
„Okej – Remus odetchnął z ulgą[…]”. Kropka po „okej”.
„[…] i po tym wszystkim, co wam dzisiaj powiedziałam myślałam[…]”. […] i po tym wszystkim, co wam dzisiaj powiedziałam, myślałam […]
„Chyba, że…” Bez przecinka przed „że”.
„[…] A twoje zaprzeczenia – dodał szybko, powstrzymując ją od wtrącenia kolejnego gniewnego komentarza. - Tylko potwierdzają [….]”. [...]A twoje zaprzeczenia – dodał szybko, powstrzymując ją od wtrącenia kolejnego gniewnego komentarza - tylko potwierdzają [….]
„[…] Poza tym – dodała szybko, zanim zdążył się wtrącić. – Wcale nie jestem taka pewna, czy to jest wada”. […] Poza tym – dodała szybko, zanim zdążył się wtrącić – wcale nie jestem taka pewna, czy to jest wada.
„Lily zdecydowała się przyznać mu rację energicznie kiwając w jego kierunku pałeczką z francuskiego ciasta”. Przecinek przed „energicznie kiwając”.
„[…] rodzinach dzieci przychodziła równie łatwo co pstryknięcie palcami”. Przecinek przed „co”.
„[…] jak każdy facet reagując na jej uśmiech jeszcze radośniejszym grymasem”. Przecinek przed „reagując”.
„[…] a ona mogła z tym zrobić co chciała… […]” Przecinek przed „co”.
„Radosnym krokiem osoby, która nie wynosi na własnej skórze połowy murawy z boiska podeszła do drzwi […]”. Przecinek przed „podeszła”.
„[…] w pozycji przypominającej ni to szpagat ni to przysiad[…]”. Ni to szpagat, ni to przysiad.
„[…] przyjaciela przed zrobieniem czegośś […]”. Czegoś.
„I dopiero wtedy spojrzał w końcuwprost w oczy Jamesa […]”. W końcu wprost.
„Tozawsze będziesz ty – wychrypiał James […]”. To zawsze.
„Wciągnął z nozdrza zapach jej włosów i zamknął oczy”. W nozdrza.
„Od razu było widać, że farbpwane”. Farbowane.
„[…] klasnął w dłonie, a stoł zaroiły się od pięknie wygladających potraw”. „Stoły” i „wydlądających”.
„Jest jeszcze jedna rzecz, o której należy wspomnieć, gdyż Ceremonia Przydziału jeszcze się nie skończyła!” Za dużo tych „jeszcze” w jednym zdaniu.
„Edith zachichotała w swoją miskę zupy mlecznej,” Na końcu zdania kładziemy kropkę.
„[…] rzuciła w końcu, nie do końca na serio”. Powtórzenie.
„[…] po swoim paskudnym stroju i brudnych dłoniac”. Dłoniach.
„[…] mruknął ze śmiechem, wstając i łapiąc je za ramiona”. Ją.
„[…] którą bez jego zgody wypluwała jego przeraźliwie pomysłowa teraz wyobraźnia”. Powtórzenie.
„Więc czego być chciał?” Byś.
„[…] i gwarancja zowlnienia do Skrzydła Szpitalnego […]”. Zwolnienia.
„[…] że kiedy już decydowała się na użyciu swojego wewnętrznego czaru […]”. Użycie. „[…] które rzuciła jej choćby właśnie teraz znad jej egzemplarza […]”. Powtórzenie.
„[…] co porównywanie wyboru Perfekta Naczelnego i Ministra Magii”. Prefekta.


Mam nadzieję, że weźmiesz moją ocenę do serca i wciąż będziesz pracowała nad swoim warsztatem, bo z tej mąki może być porządny chleb.


*Obrazek z TUMBLR
*Obrazek z TUMBLR

5 komentarzy:

  1. czy adres jest na pewno poprawny? bo wyskakuje, że takiego bloga nie ma ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie. Przypadkiem "przeniosłam" autorkę na blogspot. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć. Mimo, że na bloga nic nie dodaję to czekam na ocenę ;) Reaktywuję go w przeciągu kilku tygodni, bo mam plany co do niego i łatwo nie popuszczę.
    http://homicidium-voluptatem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, blog czeka nadal na ocenę. Zwłaszcza, że niedługo znów rusza: http://black-redstart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam, niecierpliwie czekam na ocenę, z chęcią zobaczę rozszczepienie czyjegoś cierpienia zawartego w słowach na czynniki pierwsze :

    lightsinthehell.blogspot.com

    Pozdrawiam was bardzo serdecznie

    OdpowiedzUsuń