WAZODO ciąg dalszy! As nie zniechęcona tym, że późna godzina a jutro trzeba wstać skoro świt, dopada do naprawdę wyjątkowego bloga, który zostanie w pamięci mojej i wielu studentów na długo po tym, gdy Wujek Onet go usunie!
Witamy Ciebie, lets-get-naked!
Pierwsze wrażenie 2/10
Adres bloga po angielsku znaczy mniej więcej tyle, co „rozbierzmy się”! HA! Nie wiem, jak mam traktować belkę, która sugeruje, że niejaka „Jess” ma plan by kazać się rozebrać… Czyżby ktoś dowiedział się o moich naturalnych skłonnościach do bycia perVersem i postanowił to wykorzystać? Niemożliwe… Blog jest… ciemny, ciemno-butelkowo-zielony, a tło wewnętrzne jasne… Czy nie można w końcu znaleźć kogoś, kto lubi ciemniejsze klimaty, jak As?! W nagłówku widać cztery stopy, z czego jak mniemam dwie należą do dziewczyny w sukience, a dwie do chłopaka, do którego próbuje owa dziewczyna podskoczyć. Uważaj, bo jeszcze zamiast słodkiego buziaka przydzwoni mu zębami w nosa i się skończy rumakowanie! Czcionka na blogu jest mała… Zbyt mała, żebym marnowała na nią wzrok, gdybym przyszła tu przypadkiem. Ale na Twoje, Droga Autorko, szczęście jestem tu nie przypadkiem, więc poszukam głębszej treści niż zawierają dwie pary japonek. Widzę w tle jakieś serce, więc na pewno będziemy czytali opowiadanie o nienawiści i zdradzie… Zgadłam? Ech, miłość to tak oklepany temat i tak bezdennie spłycany przez opowiadania blogowe, że najchętniej poczytałabym o czymś kompletnie przeciwnym, ale praca to praca! Na dole szamoczą się jakieś posty w szerokiej liście i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu wszystkie tytuły w liczbie dwóch (wstęp, prolog) są pisane z małej litery… Dziwne. Oprócz tego widzę oszałamiającą ilość trzech rozdziałów opowiadania o nazwach #1 i #2… Czuję, że będzie krótko. Na dole hasa statystyka, którą oczami wyobraźni gonię z tasakiem, ale wczujmy się w nastrój – serduszko w nagłówku, rozbieranie na belce, więc i tasak odłóżmy. Pierwsze wrażenie jest bardzo słabe, bo mało artystyczny szablon w połączeniu z małą czcionką i nagłówkiem bez wyrazu nie przywodzą mi na myśl nic dobrego. Szata graficzna bloga powinna mi zasugerować, co przeczytam – więc postaraj się Czikilunko wczuć i trochę do tego szablonu dołożyć emocji! Na razie nuda!
Treść 1/25
Wstęp
Witamy w poście, bez którego nie może obejść się żaden „szanujący” się blogger! Pochrzanimy w nim trochę o tym, ile to siedzimy w sieci, jak nam się ułożyła historia dawniejszych blogów i jeszcze porobimy coś, żeby post pierwszy był możliwie długi, a co! „Miałam już kilka blogów, ale każdy po jakimś czasie zaczynał mi się nudzić.” To bardzo dobrze rokujesz na przyszłość! Strasznie mnie zachęciła do czytania Twojego bloga wizja tego, że wkręcę się w fabułę i nie dowiem się nigdy, jak się ona zakończy… Tragedia, ja popadnę w paranoję… Czy NFZ zrefunduje mi wtedy psychotropy? „Jeden [blog – przyp. As] był nawet dość popularny, ale nie zdradzę Wam adresu, bo chcę zacząć od nowa.” Przekaz jest taki; No tak, zaczynam od nowa, nic o swojej blogowej przeszłości wam nie powiem, tylko tyle, że coś było. Nie wiecie co, ale nie musicie, bo w sumie to i tak piszę to dla samej podnietki, cobyście mnie nie wzięli za początkującą bloggerkę, no i coby rozepchać post początkujący. Ech…
„No i z braku innego pomysłu właśnie w takiej nowej odsłonie mnie poznajecie.” No bo kiedy dzieci się nudzą, to lepiej pisać o problemach z treścią jelitową, niż o niczym, prawda? Prawda?! Pierwszy post zachęcił mnie do tego, by wpajać moim potencjalnym dzieciom, które potencjalnie będę miała z moim potencjalnym mężem, że jeśli już coś robić, to robić porządnie. Ty – Droga Czikulinko – masz inny pomysł na siebie, mianowicie; skoro nie masz innego pomysłu, to realizujesz pierwszy lepszy, czyli opowiadania o Nowym Jorku. Twoja motywacja do pisania jest uboga (jak mysz u Boga w ogródku, czy tam kościelna), ale nie liczy się motywacja, liczą się efekty! Przejdźmy więc do konkretów. Post pomijam w ocenie, bo wnosi tyle świeżości co ser pleśniowy do sałatki warzywnej…
prolog
Po przeczytaniu prologu chwilowo zbieram się w sobie, by cokolwiek z siebie wydusić. Znaczy oczywiście to nie ja wyduszam z siebie, a śmiech dusi mnie, bo ubawiłam się setnie czytając historię, którą mi przedstawiłaś. Zastanawiam się, czy całe opowiadanie będzie tak wyborne jak tania podróbka znanego trunku zwana potocznie „jabol”, który prymitywny, a cieszy! Konstrukcja pewnych sytuacji i konfrontacja Twojego Autorko wyobrażenia o Nowym Jorku z rzeczywistością rozbawiły mnie nie raz do łez. Zastanawiam się jedynie, czy efekt komizmu był zamierzony czy to nieudaną sztuczką magiczną z kapelusza wypadł zając, a nie królik, a ja mam zaciesz. W prologu bohaterka bliżej nam nieznana wychodzi z restauracji, w której popijała drogiego szampana czekając na bliżej niezidentyfikowanego Niego. Kelner zaproponował, że trunek idzie na koszt firmy, co było przyczyną pierwszego lotu z krzesła na podłogę As. Stolik w restauracji przez godzinę zajmuje dziewczyna, która zamówiła tylko drogi szampan, czyli ten oryginalny z Szampanii (bo wina musujące szampanopodobne drogie nie są) i kelner proponuje jej za to nie zapłacić?! Och tak, jeśli to opowiadanie jest usłane takimi perłami, to dziś mamy zaszczyt gościć w najbogatszym zakładzie jubilerskim od lat! Oczywiście bohaterka w drzwiach lirycznie zderza się z owym Nim, który zaprasza ją na prywatną podróż do domu letniskowego w ramach przeprosin. Dziewczyna ulega i nagle wiele rzeczy dzieje się jednocześnie. Najpierw dziewczyna jednocześnie „muska ustami jego wargi uśmiechając się coraz szerzej” a potem jej chłopak jednocześnie „wymruczał jej prosto w usta i pocałował ją zmysłowo, delektując się smakiem jej warg, który wymieszany był teraz z drogim szampanem.” Tu następuje zjazd z krzesła numer dwa, bo próbuję sobie całą moją siła sprawczą wyobrazić scenę, w której dziewczyna coraz szerzej się uśmiecha jednocześnie muskając usta chłopaka, który tymczasem – i to jeszcze jestem sobie w stanie wyobrazić – w te muskające go szeroko uśmiechnięte usta wymruczał słowo „postaram” jednocześnie – i właśnie tego nie jestem w stanie sobie wyobrazić – te muskające szeroko uśmiechnięte usta smakuje, delektując się nimi i wciąż w nie wmruczając słowo „postaram”. Padłam trupem i miałam ochotę ustawić sobie te dwa zdania sytuacyjne jako opis na GG, bo już nikt tak dawno mnie nie rozbawił, zaiste. Nie uważasz, Droga Autorko, że za dużo tam owych „jednocześnie” oraz „i”?
#1
Śmiechu i jazdy bez trzymanki na krześle obrotowym ciąg dalszy. Droga Autorko! Twoje opowiadanie stało się hitem akademika, w którym As teraz mieszka! Urządziliśmy trzy spotkania literackie, na których czytaliśmy Twoje opowiadanie i zaśmiewaliśmy się do łez! Twoja bohaterka budzi się rano w nieznajomym miejscu, które opisuje taka fraza; „luksusowa sypialnia, z pewnością”, po czym obserwuje chwilę chłopaka, który spał obok niej na „drugiej części olbrzymiego łóżka”. Gdy w biegu bierze prysznic i zbiera swoje rzeczy dowiadujemy się, że jest studentką i spieszy się na zajęcia. Chwilę błąkając się po (przypominam luksusowym) mieszkaniu wydostaje się z niego, po czym dzwoni po taksówkę, podając adres akademika. AKADEMIKA. Tu następuje bardzo długa przerwa, na śmiech, płacz i ewentualne błyskawiczne podróże do toalety, bo jak wiadomo w chwili śmiechu, niektóre zwieracze nie wytrzymują napięcia. Przypomnę jeszcze raz, delektujmy się chwilą; luksusowa sypialnia, z ogromnym łóżkiem będąca częścią mieszkania w AKADEMIKU. Tak, dokładnie tak napisałaś, Droga Autorko, co oczywiście mnie i obecne tu płaczące ze śmiechu grono studentów przekonuje o tym, iż nigdy w akademiku nie mieszkałaś. Taksówek dowożących studentów z akademika na zajęcia również nie mijałam, aczkolwiek na pewno w Nowym Jorku jest tak luksusowo, jak piszesz, a my tu obecni biedni studenci polscy się nie znamy. Wróćmy do fabuły! Kiedy Jessica, czyli główna bohaterka, wkracza na zajęcia wszyscy podziwiają jej piękno, urodę i wdzięk, z jakim się spóźniła, włączając w to wykładowcę. Tuż po nudnym wykładzie poznajemy głównego bohatera – nieziemsko przystojnego i bogatego Ethana, który ewidentnie ma chrapkę na bliższą znajomość z Jessiką, jednak nie wyprzedzajmy faktów! Jess i Etan prowadzą bliżej nieokreśloną gadkę – szmatkę, która nie ma wiele wspólnego z samą fabułą, podczas gdy prawdziwy dialog toczą ich ciała. Usta Jess są tu trzecim aktorem, czwartym są jej „pełne rozchylone” usta, a piątym dłonie
Etana. Jess z każdym wypowiedzianym słowem „wybucha perlistym śmiechem” i „nachyla się w stronę chłopaka ze zniewalającym uśmiechem na pełnych ustach”, co chwila „unosi w górę idealnie wyregulowaną brew nadal uśmiechając się zniewalająco”. Zniewalającość Jess powaliła mnie na kolana i jej idealnie wyregulowane brwi zawstydziły Turbodymomena, który nie potrafi robić tylu rzeczy, z tyloma częściami ciała na raz, jednocześnie mówiąc ambitne „tak” lub „nie”. Dodatkowo zastanawiam się, dlaczego tak idealna kobieta o tak idealnych brwiach miała opaloną tylko jedną nogę, ale może ta zagadka kryminalna rozwiąże się w toku zdarzeń? Zdanie „usiadła zakładając opaloną nogę na nogę” przechodzi do moich ulubionych, powodujących zrzut laptopa z kolan w celu wyśmiania się, tymczasem słuchacze kącika literackiego proszą o inne wyróżnienie, które do dziś trenują! Etan w pewnym momencie odpala papierosa Jess i sobie, zaciąga się swoim papierosem, po czym pada zdanie – klucz; „Zaśmiał się i włożył dłonie do kieszeni spodni. Uniósł zawadiacko obie brwi lekko w górę.” Przyjęliśmy kilka zakładów dotyczących tego, co stało się z papierosem, ponieważ mówiąc, Etan nie mógł go mieć w ustach i wszyscy liczymy, Droga Autorko, że go rozwiążesz czym prędzej! Najczęstsza odpowiedź – papieros siedzi z dłońmi w kieszeni i stąd te uniesione brwi – bo go piecze w intymne zakątki! Leżąc już na podłodze wszyscy czytamy dalej, a nasz ulubiony bohater po chwilowej nieobecności znów ma papierosa – „Zaciągnął się po raz ostatni i wyrzucił szluga przed siebie, nawet gonie przygniatając.” Chwilunia, co przygniatając? Gonie? A co to są „gonie”, że trzeba je przygniatać? Może golenie? W każdym wypadku jeśli kiedykolwiek przeczytacie o tym, że studenci próbują pobić rekord w śmieniu się na czas, to to będziemy właśnie my, czytający opowiadanie lets-get-naked!
#2
W tajnym głosowaniu większościowym ja i zebrana tu elita akademicka orzekam, iż trzeci post będący drugim rozdziałem jest najdłuższy, ale jednakowoż najsłabszy pod względem merytorycznym. To znaczy napisany jest tak normalnie, że zastanawiam się, gdzie się podziały taksówki na kampusie, płonące papierosy w spodniach i wyregulowane, uniesione, ponętne, rozchylone, pełne i opalone części ciała?! Tęsknię za nimi! Nie wystarczy mi to, że poznajemy nowe bohaterki, z którymi Etan idzie do klubu! Chcę Twojej błędnej logiki, która wprawia w stan upojenia merytorycznego! O! Mam! Tak, tak, tak! „Etan natomiast nie zwrócił nawet uwagi, a może po prostu nie zauważył.” Mwahahaha! To ewidentnie wyląduje kiedyś na moim opisie, bo – cóż poradzić – może po prostu nie zauważyłam, a może nie zwróciłam tylko uwagi, że to masło maślane rozbawia mnie do łez odzierając z ostatnich resztek godności w ocenianiu? Ech, życie bloggerów. Czym jeszcze mnie zaskoczy? Wróćmy do fabuły – dwie dziewczyny (w tym jedna ślepo zakochana w Etanie) idą z nim do klubu Echo. Ważny detal sytuacji – Etan „DZIERŻY w dłoni do połowy wypalonego skręta”. Nie wiem czy ja zdzierżę do końca to opowiadanie, bo spadanie z krzesełka obrotowego obtłukuje równomiernie moje cztery litery, ale podobno śmiech przedłuża życie, więc Ci wybaczę. Jess flirtuje, tym razem razem z dwiema opalonymi nogami, z poznanym chłopakiem o imieniu Edward. Po kilku perlistych śmiechach i uniesień brwi obydwoje lądują w klubie Aer. Tu sytuacja toczy się w ekspresowym tempie – Jess tańcząc z Edwardem oplata swoimi szczupłymi rękami ciasno jego szyję (swoją drogą – studenci, nie próbujcie tego w domu!), on trzyma dłonie na jej pośladkach i do tego całują się namiętnie. Po chwili napalona… znaczy, ekhem… rozluźniona Jess proponuje zmianę lokalu i oczywiście taksówką studenci jadą do akademika, gdzie „brunetka opadła na swoje, nawet szerokie, łóżko”. Moje akademickie łóżko nawet szerokie nie jest, więc nie mam na co opadać… W innym klubie Etan tańczy z dziewczyną o imieniu Jay, jednak dochodzi do wniosku, że tęskni za Jess dlatego mówi dziewczynie, że musi wracać do domu, bo – UWAGA – nie odrobił pracy domowej. Oj, nie idźcie biedne dzieci na studia, bo dowiecie się jak zatrzęsły się od ryczenia ze śmiechu ściany akademika, gdy przeczytałam to zdanie na kąciku literackim. Przepraszam, to tylko my tacy ignoranci, to my- studenci Polscy. W Ameryce na pewno jest tak, jak piszesz. Na pewno, no bo Ty doskonale znasz realia studentów w Nowym Jorku, prawda? Sytuację liryczną kończy moment w którym Etan postanawia odwiedzić Jess w akademiku i po uchyleniu drzwi zastaje… Koniec opowiadania. Trzy rozdziały… no cały nasz literacki wieczorek zawył z bólu! Jak mogłaś urwać opowiadanie w takim momencie i nie wrócić?! JAK?
Opisy 1/5
Opisy w Twoim opowiadaniu są i to bardzo rozbudowane. Tak rozbudowane, że aż zaczynam w ciałach ludzkich wykrywać dwie pary dodatkowych dłoni, czerwone usta i pełne wargi, mruczenie i całowanie jednocześnie lub duszenie i całowanie jednocześnie. Zastanawiam się, czy wyobrażałaś sobie te sceny, o których pisałaś, bo powiem Ci szczerze – całe nasze literackie grono podzielił temat; czy ekranizacja Twojego opowiadania byłaby hitem, czy kitem? Osobiście uważam, że kitem, ponieważ zaburzyłoby to Twoją nielogiczną logikę, nierealny realizm i totalny brak opisów miejsc, w których się znajdują bohaterowie, a przesyt detali! Brwi, usta, dłonie, perlisty śmiech – to oni są tu najważniejsze i grają pierwsze skrzypce. Dostaniesz za opisy tylko jeden punkt, bo opisy, ich kulawe wyjaśnienia, ręce znajdujące się w kieszeni i trzymające jednocześnie papierosa, albo „dzierżące” skręta są źródłem niesamowitego komizmu, którego nie planowałaś. Ty chciałaś, aby opisy ociekały chemią pomiędzy ludzką, a w tym momencie ociekają jedynie niedorzecznością, która jest winna wszystkim upadkom moim i reszty czytelników ze śmiechu.
Dialogi 0/5
Tu podsumowanie całego opowiadania jest krótkie – dialogi są mieleniem tematów „hejka jak leci” przez całe opowiadanie. Jess swoim perlistym śmiechem zaburza moja wizję wypowiedzenia jakiejkolwiek kwestii, dodatkowo bohaterowie w ogóle nie trzymają mnie w napięciu pt. „co on teraz powie?!”. Od początku do końca wiedziałam, że dialog się miele jak trawa; najpierw w paszczy krowy, potem w jednym z jej wielu żołądków i (gdy już mam nadzieję na koniec) ona znów go odchrząkuje i znów go miele. Straszne i w dodatku obrzydliwe. Najgorsze jest to, że im dłużej temat mielisz, tym bardziej jest bezsensownie zielony…
Kreacja bohaterów i świata przedstawionego 0/5
Gdybym mogła opisać jakiegoś człowieka w kilku zdaniach, oznaczałoby to, że jest to człowiek płytki, lub mało o nim wiem. Twoich bohaterów znam na wylot i mogę ich opisać w jednym porządnie rozbudowanym zdaniu. Oczywiście nie mogę powiedzieć o Jess, że jest płaska, bo z tego co wiem, jest kobietą o odpowiednich kształtach, ale kreacja bohatera, to coś więcej oprócz „jest wyluzowaną studentką o dużych, ponętnych ustach”. Świat przedstawiony to obok opisów drugi najśmieszniejszy element opowiadania. Ja wiem, że nigdy nie byłam w Nowym Jorku i wielu rzeczy nie wiem, ale trudno mi uwierzyć w luksusowe akademiki, dojeżdżanie taksówką z akademika na zajęcia czy darmowy drogi szampan w restauracji na Manhattanie. Jeśli się mylę, to jutro pakuję walizy i jadę studiować w Ameryce!
Fabuła 0/10
Dwa rozdziały do mało, żeby mi obiecać, że będzie lepiej, ale wystarczająco dużo bym przewidziała, kto z kim będzie, jak się potoczą losy Etana, Jess, czy Edwarda. Tak naprawdę przez dwa rozdziały nie stało się nic, co byłoby dla mnie zaskoczeniem. Etan zakochany w Jess, Jess jako „kobieta wyzwolona” sypia z kim popadnie, Edward „korzysta z okazji”, a biedna Jay zakochuje się w Etanie bez pamięci. Nuda! Drogie nastolatki – w fabułach opowiadań istnieje coś POZA wątkami miłosnymi, wiecie?
Podsumowując; jakość merytoryczna Twojego opowiadania jest przerażająco słaba. Zderzenie rzeczywistości życia studentki w akademiku z tym, co piszesz doprowadziło do spopularyzowania Twojego opowiadania wśród moich znajomych, jednak to nie Ty jesteś zabawna, a Twoja niewiedza. Przykro mi, ale radzę na przyszłość wybrać temat, o którym wiesz nieco więcej, a nie który widzisz w serialach…
Ortografia i poprawność językowa 5/10
Logika, logika i jeszcze raz logika… Poza logiką i interpunkcją nie masz większych problemów.
„Ta propozycja wypłynęła z usta Jessie, oczywiście.-” Z ust, jeśli już i popraw interpunkcję!
„Młoda para, kołysała się w rytm szybkiej muzyki, całując się namiętnie.” Jeśli się kołyszą w rytm szybkiej muzyki, całując się przy tym namiętnie, to niech uważają na pierwszy przecinek, bo się jeszcze potkną!
„dodała ciszej, przygryzając lekko płatek ucha chłopaka.” Aua! Ja wiem, ze niektóre perVersy lubią zabawy z uszami, ale mówić coś przygryzając?!
„Gdy znaleźli się w akademiku pobiegli korytarzem żeńskim w stronę jej pokoju.” Są żeńskie toalety, żeńskie akademiki, żeńskie przebieralnie, ale o żeńskim korytarzem jeszcze nie słyszałam…
„Może i widzieli się ostatnio, ale jego po prostu coś naszło.” To chyba Ciebie coś naszło, żeby zgwałcić logikę, Brutalu! Znasz książkę „Pięcioro dzieci i coś”? Nie? Polecam, po lekturze przestaniesz traktować „coś” jako mało istotne słowo oznaczające wszystko i nic.
„Brunetka opadła na swoje, nawet szerokie, łóżko.” Przecinki robią tu nastrój niczym zapalone wokoło tego nawet szerokiego łóżka?
„Gdy odrywali się od siebie na ułamki sekund, na ustach obojga kwitły uśmiechy.” To zdanie znam na pamięć, bo jest ono jednym z moich ulubionych. Logika tu jest tak nielogiczna, że aż płaczę ze śmiechu wypowiadając to zdanie… Gdyby nawet potrafili całować się odrywając się od siebie na ułamki sekund, to przez taki ułamek sekundy nie zdążą się szeroko uśmiechnąć, uwierz mi. Miało wyjść epicko, wyszło komicznie. Aczkolwiek godne wypróbowania!
„Dziewczyna mimo tego zapłaciła z napiwkiem i ruszyła w stronę wyjścia, porywając wcześniej w dłoń torebkę.” Mimo TO!
„Dziewczyna zachowywała się jak trzynastolatka (aut. nic do nich nie mam), a niestety miała już na karku dziewiętnaście wiosen.” Och… Tu sobie przegrabiłaś. Najpierw u trzynastolatek, a potem u dziewiętnastolatek! Po pierwsze – dopiski proszę na końcu opowiadania, a po drugie – jakie „niestety”?! Jakie „niestety?! Toż to kwiat życia!
„Jessica już miała coś odpowiedzieć, ale rozdzwonił się jego telefon.” Rozdzwonić nie może się jeden telefon. Rozdzwonić mogą się dwa telefony, dwa dzwonki i więcej. Błąd logiczny…
…Jakich u Ciebie miliony. Logika prawdopodobnie miała dojechać taksówką na spotkanie z Tobą, ale widocznie musiała odrobić pracę domową, więc wróciła do akademika, by tak naprawdę pogadać z Interpunkcją. Ty na to spotkanie już się niestety nie załapałaś…
Oryginalność tematyki 1/5
Oczywiście temat studentów w Nowym Jorku jest innowacyjny jak na polski blog, ale jeśli każdy może pisać tak realistycznie jak Ty, to ja od dziś zaczynam pisać reportaże z safari do gazetek promujących wycieczki zagraniczne! Przecież aby ująć jakiś ciekawy temat nie wystarczy pomysł, chyba trzeba jeszcze coś o tym wiedzieć… Gdybym JA pisała o życiu studentów niestety nie byłabym tak zabawna jak Ty, w swojej wyobraźni, ale byłabym realna. Ty natomiast przez brak realizmu ośmieszyłaś biednego polskiego studenta, który w konfrontacji z nowojorskim wypadł biednie, głodnie, blado i cherlawo. Za to zgadzam się w jednym – polski student poczucie humoru ma jak żaden inny!
Dodatkowe punkty 5/10
Wcale mnie nie obchodzi, że piszesz słabo, że opowiadanie nie ma sensu i że dostanę za to w dupsko! Uwielbiam czytać Twoje pokręcone alogiczne zdania i cały mój akademicki segment także, dlatego wyróżniamy pięć najlepszych zdań, bez których nasze życie byłoby uboższe o dwa tygodnie głośnego, perlistego śmiechu!
„Jeden z nich, całkiem przystojny blondyn, dostrzegł dziewczynę pośród kilku innych, a na jego usta wpłynął kącikowy uśmieszek.” Słowo „kącikowy” to kandydat numer jeden!
„Ethan natomiast nie zwrócił nawet uwagi, a może po prostu nie zauważył, dziwnego zachowania znajomej. ” Masło maślane – kandydat numer dwa!
„Zapytała trochę z nutką powątpiewania i uniosła w górę idealnie wyregulowaną brew, odwracając głowę w jego stronę, nadal uśmiechając się zniewalająco.” U nas zapanowała moda na brwi „idealnie wyregulowane” po po prostu wyregulawane nie sa aż tak zniewalajace!
„Ethan stanął przed nią dosyć blisko, jednak nie stykali się jeszcze ciałami.” Spróbujcie zaintonować kandydata numer cztery a’la Krystyna Czubówna opowiadająca o okresie godowych fretek…
No i ABSOLUTNY faworyt; „Wspięła się delikatnie na palcach i musnęła ustami jego wargi, uśmiechając się coraz szerzej.
- Postaram- wymruczał jej prosto w usta i pocałował ją zmysłowo, delektując się smakiem jej warg, który wymieszany był teraz z drogim szampanem.”
Dziękujemy! Studenci dziękują Ci za tę przecudowną dawkę humoru, która (razem z dojeżdżaniem na zajęcia taksówkami, mieszkaniem w luksusowych mieszkaniach i sypianiem na szerokich łożach) wprawiła nas w dobry humor na całe tygodnie!
Suma 14/60
Ocena Dwója!
Tak jak obiecywałam pisze regularnie oceny. Ta ocena mam nadzieję merytorycznie lepsza od poprzedniej. Marzę o momencie w którym na górze mojej kolejki będą ludzie, którzy blogowo jeszcze żyją, ale stawiając sobie za cel oceniając jeden blog tygodniowo… może mi się uda?
PS Publiczna pochwała słowna dla Meei, która jako jedyna wzięła udział w konkursie z mojej ostatniej oceny! W nagrodę zrobiłam dla Ciebie bennerek! Mwahahaha! Żarcik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz