Nerwowa reakcja na krytykę nie kładzie jej kresu. Przeciwnie, rodzi w oceniającym przekonanie, że ma rację w tym, co mówi. — Richard Carlson
Witamy na Opieprzu!
sobota, 25 grudnia 2010
(698) mindfucking
Wczoraj był piękny dzień, a wieczór był jeszcze lepszy…mmm. Rozmarzyłem się wspominając go sobie. Kładąc się spać, miałem nadzieję, że obudziwszy się, ujrzę uśmiechniętą facjatkę Pana Pikusia. Jakież było moje zdziwienie, gdy zamiast „sokolego oka” ujrzałem jasność bijącą z monitora. Co jest kurde lebele? Gdzie ja jestem? Ktoś mi zrobił „mindfucking”. Mamusiu zabierz mnie stąd, Zoltan chce do domu.
Pierwsze wrażenie: 3/10
Niech no ja się skupię. Byłem w domu, tak? Siedziałem sobie na moim skórzanym wypoczynku i coś chyba oglądałem? Co to było… ? Jakiś film z dużą ilością akcji i niewielką liczbą dialogów, a teraz jestem chyba w wariatkowie. Dlaczego tu tak biało? Siostro! Siostro! Proszę mnie wypuścić, przecież jestem całkiem normalny. Ja jestem, ale nie mam pewności co do właściciela (a może właścicielki) bloga o tak dziwacznym adresie. „Bananku” drogi, powiem Ci to po „polskiemu” – Zoltan nie ma nic przeciwko pieprzeniu, jestem za a nawet przeciw, byleby tylko twoje pieprzenie miało sens (oraz ręce i nogi – też się przydają). Nie mam pojęcia co się w Twojej bananowej głowie chowie (u ja rymuję), ale jestem chyba wstanie zrozumieć, ale nie poprzeć, angielską wersję tego tytułu. Chociaż nie, bo widzę, że pogrywasz na twardego „banana” – a skoro tak, to trzeba było po polsku to napisać i nie przejmować się tym, co sobie inni pomyślą. Teraz jednak wyszło, że z Ciebie już trochę przejrzały „banan”, który już zmiękł i skórka sama z niego schodzi. Cykasz się czy jak?
A może myślisz, że dzieciarnia to czyta? Oni mają leprze rzeczy do roboty niż czytanie głupich pamiętników domorosłych pisarzy i gapienie się na wybielany Domestosem szablon. Na jego określenie mam tylko jedno słowo – MDŁO. Mdło i nijak, ale może właśnie taki miał być z założenia? Przypomina mi on scenę z pewnego filmu; główny bohater zamknięty w ogromnym, idealnie białym pomieszczeniu usiłuje znaleźć wyjście – klaustrofobia murowana.
Och, belko! Dziwaczny tworze bananowego musu (mózgu) któż cię tak pokarał? Pani Skrzynecka zapewne. Człowieku, nie bierz z telewizyjnych korniszonów przykładu! To, że im się wydaje, iż polski przeplatany z angielszczyzną jest „kuól” to ich problem. Zoltan nie może znieść (bo on nie kura) takiej przeplatanki. Napiszże to po naszemu, nie bój się, dam Ci rozgrzeszenie, a kola w czarnej kiecce – jak się będzie rzucał – przyślij do mnie, to go trochę uświadomię.
Nagłówek: 3/5
Hop hop nagłówku, gdzie jesteś? No wiedziałem, wiedziałem, że tak będzie – nie chodź do ZOO z bananem! Uwierz starszym i mądrzejszym (?) – małpy lubią te owoce i robią z nimi straszne rzeczy. Zeżarły Ci nagłówek i co ja teraz mam ocenić? Nie ma nagłówka, nie ma roboty dla Zoltana. (- Śnij dalej Zoltan, ty leniwy erotomanie gawędziarzu. – Wypraszam sobie takie epitety.) Przesuwam moje szaro-niebieskie oczęta w prawą stronę, bo w ramce z boku mamy kolesia z BANANEM w dłoni (nie no przestańcie! z prawdziwym-rysowanym bananem), który wygląda, jakby był naćpany albo bardzo śpiący – koleś oczywiście nie banan, bo ten akurat ma naklejkę „chiquita”. Czy ten koleś w jakiś pośredni sposób ma mi przekazać, że będzie nudno? To się okaże. Przyjrzałem się uważnie, koleś ma na twarzy pot, pewnie męczył banana. Ten rysunek to twoje dzieło? O, ja głupi… Was jest dwoje, taka dziwna hybryda obojniaczek. Dwoje autorów – podwójny opieprz. Trójkącik – moje marzenie. Oby się nie okazało, że jesteście facetami, bo będę się czuł jak po spotkaniu z byczkiem Fernando. Podpis pod rysunkiem oznajmia wszem i wobec, że dzieło to stworzone zostało przez istotę o mianie Whorever, czyli jest jedyne i niepowtarzalne, a to się chwali. Słuszna decyzja, może wielkiego talentu do rysowania nie masz, ale to zawsze lepsze niż pobieranie gotowizny, bo świadczy o Twoim zaangażowaniu. Patrzę na ten rysuneczek i mam wrażenie, że gdzieś już widziałem ten wyraz twarzy. No tak! Wyglądam dokładnie tak samo po każdej imprezie integracyjnej w mojej firmie – kac i mgliste wspomnienia minionej nocy.
Treść: 7/10
Zapowiada się coś „odjechanego” jak moja lewa łyżwa na lodowisku. Zacznę więc od czytania tytułów, są pociągające jak dwulatek z katarem. Ojojoj, ale tu porządek! Nawet moje gatki nie są tak dokładnie posegregowane – coś mi tu nie pasuje, ale może dojdę (jasne) do tego później. Pierwsza notka ukazuje, że potrafisz ładnie skopiować jedno słowo i powielić je dwieście osiemdziesiąt osiem razy, nie dziw się, potrafię korzystać z kalkulatora. Nic tu ciekawego poza opisem banana, który – według Ciebie – posiada nogi bez kolan, więc jest twardy i nieugięty, tak?
Notka pierwsza „Janek Mleko”
Fajny tytuł, taki refleksyjny, daje do myślenia: Janek nazywa się Mleko? lubi mleko? czy ma mleko pod nosem? Chyba to ostatnie. Gratuluję pomysłów na życie i zakładania profili na naszej klasie. Ja swojego nie mam, ale gdybym miał i użyłbym Twojego bananowego myślenia, to z całą pewnością byłbym tam blond lalą z silikonowym biustem i ustami. Założę sobie konto, bo chcę sprawdzić czy owa „Rukia_wolna_szuka_chłopaka_<3_<3_<3″ naprawdę istnieje. Kiszka – takiej nie ma, ale jest pełno innych. Szkoda, muszę usunąć ślady mej obecności na tym portalu. Wracając do treści; zazdroszczę intrygującej siostry, stwierdzono już u niej psychopatię czy nikt się jeszcze nie połapał?
Notka druga „Tajemnicze pudełko”
Nie wiem dlaczego, ale śmieszą mnie Twoje bazgroły. Jeśli to naprawdę jest pamiętnik, bo w takiej kategorii jest umieszczony, to chylę czoła nad pomysłowością nie tylko formy opowiedzenia o własnym życiu, ale i samego życia. Niemniej jednak nabieram dziwnego przekonania, że opisywana sytuacja, o ile w ogóle zaistniała, jest mocno ubarwiona i podrasowana. Jakoś ciężko mi uwierzyć, że na drzwiach twojego pokoju wiszą plakaty niejakiej panny co się zwie Hannah Poplątana i braciszków Dżonasów wyciągniętych rodem ze snów nastoletnich podlotków (o nie, nie zazdroszczę im popularności czy uwielbienia). Piszesz całkiem fajnie, tylko po co ta „łaciana” pod postem? Miała dodać pikanterii czy udowodnić, że znasz pisownię takiego trudnego słowa jak „pierd…” nie chce mi to przejść przez usta, nie w tym miejscu.
Dowiedziałem się również, że prawdziwy/prawdziwa z Ciebie bananowa fan(ka) mangi, powiedz jak zdobyć vipowską wejściówkę na tę mangowską imprezkę? Bo inni też chcieliby wiedzieć.
Notka trzecia „Rrrrrukia”
No i widzisz, życie jest brutalne i często robi nam niemiłe psikusy, po co się było podawać za dziewczynę? No, chyba że lubisz chłopców, ale w takim wypadku radziłbym zmienić portal… Nagłe olśnienie! Ty jesteś dziewczyną, a ten pseudo pamiętnik jest w rzeczywistości opowiadaniem, bo jakie są szanse, że chłopak udający dziewczynę spotka w internecie dziewczynę udającą chłopaka? Pogubiłem się trochę. Wy zapewne też. Nareszcie mam dowód zbrodni: „Ale nieważne, zgubiłam temat.”. No, moja kochana, Zoltan lubi wiedzieć, z kim ma do czynienia. Przyłapana na gorącym uczynku, teraz Cię osądzę i skarzę na ciężkie roboty w moim ogrodzie. To jak, idziemy na ugodę i przyznasz się dobrowolnie, że nie piszesz pamiętnika? Czy nadal będziesz szła w zaparte? Upierasz się. Trudno, w takim razie nie ocenię twojej twórczości jak opowiadania, lecz jak pamiętnik. Podsumowując: jesteś chłopakiem o imieniu Janek Mleko, masz na portalu społecznościowym fikcyjne konto, na którym udajesz dziewczynę, bo chcesz poderwać innego chłopaka, dlaczego? Bo w odkrywczy sposób zdałeś sobie sprawę, że jesteś homo. Gratulacje.
„Pomocy!”
To nie ja wzywam pomocy, ale niestety wciągnąłem się w czytanie i nie mogę przestać. To coś jest całkiem fajne i na tyle pojechane , że chce się więcej i więcej. Umieścisz jakieś pikantne szczegóły, bo widzę, że jesteś „bi”. Może jakieś erotyczne marzenia? Nie, szkoda. Za to dowiedziałem się jak zdobyć telefon fajnej dziewczyny, chociaż nigdy nie potrzebowałam używać podstępu, a Janek miał po prostu cholerne szczęście.
„Julka”
Janku Mleko, jesteś moim idolem – tak zareklamować siebie samego, to nawet ja nie potrafię. Wzrost miernikiem męskości? No, to ja jestem supermenem. Dołóż jeszcze parę centów do swoich numerków i masz mnie jak na widelcu.
O nie mogę, ale się rozkręcacie, dwóch całujących się kolesi i ręka w spodnich, posikałem się ze śmiechu, brawo, brawo za odwagę. To, jak boga kocham, nadaje się do czytania i do druku też, przestałem już nawet zwracać uwagę na przecinki, odmianę i byki – tak się wciągnąłem w tę gejowską historię, pisaną z przymrużeniem oka. Łzy ciekną mi po polikach, a brzuszek ze śmiechu już boli i nawet opisy wyznawanej miłości męsko-męskiej mnie nie odrzucają. Dobra przestanę Wam już włazić w tyłki – ha, ha.
Historia jakich mało, ale dlaczego do diabła już nic nie piszecie? zostawiacie mnie samego w trakcie? Tak się ze mną nie pogrywa.
Teraz będzie poważnie. Pisałem to już i powtórzę jeszcze raz – bardzo źle dla tej historii, że blog umieszczony jest w kategorii „Pamiętniki i Dzienniki”, bo jestem przekonany, że ten blog z pamiętnikiem ma tyle wspólnego co ja z Fredem Flinstonem. Stworzyliście wspólnie ciekawą historyjkę, opowiedzianą w zabawny sposób i sknociliście to wciskając ją w kiepską okładkę. Wiem, co sobie myślicie – dla bloga nie ma to większego znaczenia, ale dla oceny ogromne, bo zmienia kategorię oceniania i przydzielania punktów. Moją sytuację w idealny sposób odzwierciedla wierszyk: Zoltankowi w żłoby dano – w jeden bajkę w drugi siano. Zdechłem z głodu.
Ortografia i poprawność językowa: 5/10
Nie jest źle, a nawet całkiem dobrze:
Przecinki i kropki
„Dokładnie 28 sierpnia.Nasz główny bohater Janek Mleko ocknął się, że czas wybrać odpowiednie liceum,do którego mógłby zacząć chodzić po wakacjach.” – po kropce odstęp, a ocknąć to się można po utracie przytomności.
„która nie miała ani lewej ręki,ani lewej nogi.” – przecinek dobrze tylko odstępu zabrakło.
„Jako fan japońskiego disco-polo, mangi, anime i transwestytów musiał jak wszyscy mieć tam słodki profil, na którym udaje kogoś innego.” – jak wszyscy – wiemy przed i po tym wyrażeniu POWINIEN STAĆ przecinek lub myślnik, bo to wtrącenie jest.
„I zanim obejrzał wszystkie wirtualne profile siedział tam kolejny miesiąc.Taka oto szara rzeczywistość mangowca.” – spójnik na początku, przecinek po „profile” odstęp po kropce.
„Gdy zaczynał naukę w swoim gimnazjum zakochał się w pewnej dziewczynie, która miała na imię Julka.” – po „gimnazjum” przecinek.
„Nie mija minuta i w jego rekę wpada, wyglądająca na drogą, komórka. natychmiast, bez dłuższego zastanowienia przeszukuje całą listę kontaktów.” – po kropce duża litera, ale Ty to wiesz, a ja wiem, że to przypadkowy błąd no i rękę.
Odmiana i stylistyka:
” -Jestem BANANEM! – usłyszał i klękając przed komputerem na niebieskim dywaniku, zacząć składać pokłony.” – „zaczął” i po myślniku odstęp.
„-WTF? – powiedział ktoś skrzypliwym głosem. ” – wiesz, że nie ma takiego słowa jak „skrzypliwym”, sprawdziłem w słowniku – Wielkiej Księdze Prawdy, której ja, Zoltan, biję pokłony – skrzeczącym.
„I tak już jej pozostało.Ubrana była w różową sukienkę, a na jej włosach widniało parę naście spinek iwsuwek.” – znowu odstępu zabrakło po kropce i w słowie „iwsuwek”, spójnik z przodu zdania i słowo „paręnaście” piszemy razem. Nie, to jeszcze nie koniec! W drugim zdaniu zabrakło podmiotu, przez co podczas czytania wyszło, że lalka, którą trzymała dziewczynka najpierw była naga, a potem w cudowny sposób wskoczyła w różową sukienkę. Dodaj słowo „dziewczynka” do drugiego zdania i nie będzie problemu.
„podrugie ” – po drugie
„Oczywiście nie obeszło się przy tym, że spędził całe dwa miesiące wakacyjne przed komputerem, żeby oglądnąć całą serię 200 odcinkowego anime.Ach.” – ach, jakoś to dziwnie brzmi… Oczywiście, nie obyło się bez spędzenia całych dwóch wakacyjnych miesięcy przed komputerem, celem obejrzenia całej serii dwustu odcinkowego anime.
„Wskoczył na paczkę, po czym runął na ziemie.” – ziemię.
„Nagle się uspokoił, jakby w momencie przepłynęła przez niego jakaś narkotyczna, błoga energia.” – jakby w tym momencie.
„co drugi dzień tygodnia, mianowicie wtorek” – zwolnij, bo nie kumam, co drugi dzień tygodnia, czyli we: wtorek, czwartek, sobotę, poniedziałek. Nie? Nie tak. Aha, w każdy drugi dzień tygodnia, mianowicie wtorek.
„Niestety mieli koło siebie tylko jedną lekcje – historie.” – lekcję, historię, liczba mnoga historie.
„To niemożliweeeee! – i zalewa się łzami, kuląc się pod oknem, sprawającą wrażenie pokrzywdzonego ponad granice, małego dziecka.” – To niemożliweeeee! – zalewa się łzami. Kuląc się pod oknem, sprawia wrażenie pokrzywdzonego, ponad granice, małego dziecka.
„Nie mija minuta i w jego rekę wpada” – rękę lub ręce (liczba mnoga).
„Julka olśniewała urodą otoczenie tak, że (według Janka) deszcz stawał się ciepły i ptaszki zaczynały śpiewać, wychylając główki spomiędzy gałęzi rosnących wokół jabłoni.” – ptaszki wyłaziły z krzaków, bo poraziła je uroda „brzydUlki” – fajnie.
” lecz drobny chłopaczek w jego objęciach nie wyglądał na chętnego poddanie tej namiętnej chwili.” – nie będę mógł w nocy spać.
zjadasz literki:
„innch”, „kląc” – znalazłbym tego więcej, ale za bardzo się wciągnąłem.
„głos Julki zdawał się przejść na ostatni level swoich możliwości” – uuu, jakie pomysłowe określenie.
Pięć punktów, bo te błędy wyciągnąłem tylko z pierwszych czterech rozdziałów i gdyby nie fakt, że pochłonęła mnie Wasza opowieść, znalazłbym ich więcej.
Temat: 5/5
Jak najbardziej ciekawy i zajmujący. Chwała Wam, że nie napisaliście kolejnej historii o wampirach czy innych tak bardzo „topowych” stworach, które i tak już wszystkim wychodzą bokiem, bo pełno o nich książek, a i w telewizji mamy obecnie dwa seriale o tej tematyce. Krew się nie leje, nikogo nie gwałcą, no prawie nikogo, a mnie i tak się podobało. Wasza umiejętność pisania i bujna wyobraźnia zaowocowały fajnym opowiadaniem, a połączenie miłośnika mangi (ej, ja też lubię mangę, ale gejem nie jestem – jeszcze) z nieletnim i niezdecydowanym seksualnie chłopaczkiem (czy ja mogę użyć takiego określenia? czy będziecie się bulwersować jak staruszka, która przed kościołem ujrzała nagiego faceta i jedno oko przymyka, a drugim obserwuje z miną zniesmaczenia i oburzenia?). Odbiegłem od tematu; to połączenie sprawiło, że poznajemy świat, którym normalnie nie zawracamy sobie głowy albo co więcej udajemy, że nie istnieje. To nie wszystko – ponieważ ja nie jestem zwykłym czytelnikiem, który czyta i nie pyta, to muszę się przyznać, że sprawdziłem czy strony internetowe, których nazwy podajecie w tekście na prawdę istnieją – owszem są, a jedna jest nawet zajeb… Poczytałem sobie również o konwencie mangowców organizowanym w Krakowie, na który wybierał się wasz bohater – on również jest prawdziwy, o czym nie wiedziałem, widać nie jestem aż tak wielkim fanem.
Sumując moją wcześniejszą paplaninę – temat jest oryginalny.
Układ: 5/5
W zasadzie nie mam o czym pisać, bo na Waszym blogu znajduje się zaledwie pięć ramek, z czego jedna to tekst a druga „uniwersalna” z rysunkiem – minimalizm w najlepszym wydaniu. Nie ma zbędnych pierdół, reklamowania linków do innych blogów, rozbudowanego „menu”, które i tak nic pożytecznego do treści nie wnosi. Czysto jasno i przejrzyście.
Czytelność i obrazki:2/5
Tu już mamy pewien problem, bo, o ile literki są w miarę znośnej wielkości, to ich kolor daje do życzenia – chociaż też nie zawsze. Barwa czcionki miała się zmieniać wraz z autorem? Czy po prostu samo tak wyszło? Tam, gdzie czcionka jest ciemna – całkiem dobrze się czyta, ale w postach, w których przybiera ona kolor szarości (na białym tle) ta czytelność zanika, dlatego muszę odjąć Wam punkty.
Dodatkowe punkty za wybitne zasługi:1/10
Teraz mam problem, bo ostatnim razem dostało mi się za moją hojność. Poszukam sobie bloga, który dostał najwyższą ocenę i sprawdzę cóż takiego trzeba zrobić by dostać punkty w tej kategorii. Aha, no tak jak przypuszczałem – wszystko zależy od oceniającego. Wybitnych zasług u Was zbyt wielu nie ma, ale jeden punkt dostaniecie za ciekawe podejście do tematu.
Suma 31/60
Ocena: dobra
P.S. Pod wpływem Janka Mleka ja i moi trzej kumple zmieniamy orientację seksualną. Postanowiliśmy zapuścić włosy, szyje owijać „słodaśnymi” różowymi apaszkami a latem biegać w japonkach i wygodnych lnianych seksi spodniach. Wypatrujcie różowego mini busa z napisem „Różowa brygada Zoltana”, bo już wkrótce zmienimy szarą polską rzeczywistość w „Wesołą tęczową krainę”.
Dobrze, że sztachetki wykuły mi oczy po napisaniu tej oceny, bo nie wiem jakbym sobie poradził.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz