Nerwowa reakcja na krytykę nie kładzie jej kresu. Przeciwnie, rodzi w oceniającym przekonanie, że ma rację w tym, co mówi. — Richard Carlson
Witamy na Opieprzu!
środa, 19 maja 2010
(597) lunnie
Pani Lovett zakłada pelerynkę przeciwdeszczową zrobioną zworka na śmieci i wyrusza tam gdzie deszcz lunnie.
Pierwsze wrażenie:3/10
Lunie, albo nie lunie… Kiepskie to pytanie, nawet jak namiarę Hamleta, bo jak powszechnie wiadomo pada, pada i przestać nie może, ameteorologowie są nam w tym momencie tak samo potrzebni jak meteoropaci. Dawnomi tak nie odwaliło na sam widok adresu. To jest… To jest… pozytywny znak,niewątpliwie! Chociaż adres absolutnie nie przypadł mi do gustu. Taka gra niekonsekwencjiz mojej strony, jakby ktoś nie zaczaił. Albo nawet oksymoron. Przypuszczam, że adres(czy raczej jego marna imitacja) to Twój nick, ale zaręczam, że południowaPolska wcale się z tego nie śmieje. W dodatku kierujesz ku nim pocieszenie:„Lunnie – A życie toczy się dalej…”, więc ja Ci bardzo gratuluję i tylkoczekam, aż nadzieją Cię na widły, zrobią przewóz na kupie gnoju i wywalą doWisły. Zobacz jak to wszystko się nieszczęśliwie złożyło. Nie myśl jednak, żepogoda ma jakikolwiek wpływ na tą ocenę, bo śmiem twierdzić, że nawet jeżelibybyła teraz trzeszcząca susza, na którą psioczyliby rolnicy, i tak niespodobałby mi się Twój adres. Jest płytki, jak kałuża w śladzie wróbelka. Icałokształt jest brzydki. Mdłe kolorki, pokićkany układ. Po jasnego sandała Cita prawa kolumna, skoro nie masz w niej kompletnie nic? Chyba, że statystykę idwa smętnie dyndające linki można nazwać CZYMŚ, to przepraszam. Zakładam, żeczytasz ocenę… spójrz więc teraz na prawą stronę Opieprzu. Czy nadal jesteśzdania, że ta wąska kolumna jest Ci niezbędna do funkcjonowania w onetowejczasoprzestrzeni? Przypuszczam, że wątpię. Kolorystyka jest jakaś mdła iwypłukana, jak wszystko za oknem, więc się wpasowałaś… Znowu w pogodę, niestetynie w moje gusta. Nie uważasz, że każdemu potrzeba trochę słońca? Pierdyknąłmnie w oko właśnie tłusty, spasiony napis „Miłość nastolatków”. Moje siekaczezagrały w rytmie kankana, zrobiło mi się niedobrze i zaraz wypluję swojąśledzionę. Słyszałaś ten szelest? Nie, to nie bida tak piszczy, to było otarcieTwojej internetowej jaźni o banał. Mam do Ciebie teraz jedną prośbę. Wybrońsię, bo pogadamy inaczej.
Nagłówek: 1/5
Podoba mi się w nim tylko jedna rzecz, mianowicie to, żejest idealnie wpasowany w cały szablon. Reszta… Borze Zielony, to zdjęcie jestpaskudne pod każdym względem. Zero wartości technicznej, a coś o tym wiem, bona warsztaty fotograficzne maszerowałam dziarsko, kilka lat temu. Zero jakiegośprzekazu, zero wrażeń estetycznych… Nawet fotografując przyrodę można siędoszukać drugiego dna, a tu mamy niestety płaski, pozbawiony trójwymiarowościpejzażyk z dziwnym filtrem. O bue.
Treść: 1/10
Szast, prast! Czyli czytamy „Święta z telewizorem”. Czytamyi się załamujemy, bo nie dowiedzieliśmy się, jakie jest Twoje stanowisko wprezentowanym temacie. Czy Ty naprawdę myślisz, że dźganie czytelnikapytankami, to jest metoda na refleksję? Owszem, ale na pseudorefleksję. Tak tojest, jak ktoś nie ma nic mądrego do powiedzenia i strzela pytankami w próżnię(i to dosłownie, bo naliczyłam odzew aż dwóch osób), ciesząc się przy tym jakgłupi z bateryjki. Jeżeli zaś idzie o „Kevina” i świąteczny programtelewizyjny, to chyba każdy widział to po tysiąckroć i mógłby oglądać bezlektora, bez napisów, albo i nawet w wersji „mute”, a i tak wiedziałby o cochodzi, dlatego nie wiem jaka podnieta Tobą kieruje. Czytam, czytam… nadal niemam pojęcia jak powinna wg Ciebie Wigilia wyglądać. Nie miej złudzeń, bo narazie jest źle.
Czytam zatem „Zasady przyjaźni.” O mój Ty Panie naNiebiesie… Deska do prasowania mi się w schowku otworzyła, jak to przeczytałam!Ile Ty masz lat? Stawiam na dziewięć, a i tak nie wiem, czy Cię niepostarzyłam. Ja bym zweryfikowała Twoje poglądy nieco, bo zasady przyjaźniistnieją, kwestią sporną pozostaje natomiast ich jakość. Ty w poście zaprzeczyłaśsamej sobie, bo najpierw zanegowałaś ich istnienie, a potem wyliczyłaś, cotrzeba spełnić, żeby zasłużyć na miano przyjaciela. To są właśnie owe,niepisane zasady. Być może się czepiam, a jedynie pokracznie wybrałaś tytułpostu, ale mnie osobiście taka (zakładam, że nieświadoma) niekonsekwencja drzeza łeb. Nie chciałabym tutaj konfrontować Twoich poglądów z moimi, bo nie natym sztuka polega, ale jak ktoś ma w głowie cyrk, a w dupie karuzelę to mnieponosi.
Ostatnie, co zamierzam tu przeczytać, bom niebywalezmęczona, to: „Miłość nastolatków”. W zasadzie, to trochę olewam tę ocenę,zupełnie tak jak Ty olałaś swojego bloga. W tym poście uderzył mnie nowatorski,zniewalający i niekonwencjonalny pogląd na sprawy miłości, cytuję: „Miłośćpolega na… kochaniu drugiej osoby,(…)”. Tak, to była ironia. Tutajprzynajmniej znalazłam Twój pogląd na sprawy nastoletniej miłości, aledenerwuje mnie, że potrafisz tylko żałośnie się wyzuwać, nie próbując zrozumiećstrony drugiej. Dzieci są dziećmi, dziećmi pozostaną. No tak, ale skąd Tymożesz wiedzieć jak to jest być dzieckiem i się zakochać, co nie? Zresztą, żebymówić o dzieciach, to najpierw trzeba trochę podrosnąć, bo mi tu buchahipokryzją od Ciebie.
W zasadzie to nie przekonałaś mnie do siebie. Przedewszystkim cały czas ślizgasz się na tym samym gównie, co miliony innych ludzi,zafascynowanych magią Internetu i jego możliwościami. W dodatku piszesz tak,żeby każdy musiał się z Tobą zgodzić, tonem nieznoszącym sprzeciwu, którego zkolei nie znoszę ja. Dochodzę też do krótkiego, acz koniecznego i spodziewanegowniosku, że poziom erudycji Polaków przypomina niestety równię pochyłą… TeTwoje refleksje to takie sralis mazgalis. Oni tak robią, a ja nie chcę, oni sąbeznadziejni, ojeejku no, co im to da, no przecież ten świat jest takidobijający, o i mi się sznurówka rozwiązała, zaraz się popłaczęęęęę….
Ortografia ipoprawność językowa: 4/10
Niewątpliwie poprawnie językowo jest (no może za wyjątkieminterpunkcji), ale styl umarł w męczarniach, po długim przesłuchaniu z lampkąświecącą w oczy. Jak tu się złościć na Rosjan za Katyń, skoro dziennie milionyPolaków mordują naszą najdroższą polszczyznę!? I to z własnej woli! To może pokolei… Brak jakiegokolwiek zaawansowanego słownictwa jest nie do przyjęcia. Stuknąćw klawiaturę ze dwa razy, to każdy pisaty i czytaty potrafi, a Ty właśnie torobisz. Widocznie JESZCZE należysz do menażerii szympansów, które ścigająideał, ze skutkiem szympansa, grającego nokturn metalową michą o kraty.Miejscami zrobiłaś ze mnie ziemię do kwiatków, chociażby w tym zdaniu o Twoimpostrzeganiu miłości, cytowanym wyżej. Co więcej nie ma tu żadnych ładnychepitetów, nie czyta się tego gładko, tylko tłucze łbem o kamory, z każdymkolejnym zdaniem.
Cytat: „Czasami słucham opowieści babci, dziadka, cioci, jakto wyglądały święta za ‘starych, dobrych czasów.’” Notorycznie upośledzaszcudzysłów, robiąc z niego mizerny, angielski substytut. Dwa apostrofy go niezastąpią, na pewno. Zrób tak jeszcze raz, to ja Ci zrobię trepanację czaszki łańcuchemrowerowym.
Cytat: „W zasadzie, to zamierzam trochę się rozwinąć natemat miłość. Prawdziwej i nastoletniej.” Zarżnęłaś fleksję, dziecko. Słowo„miłość” to rzeczownik, a więc odmienia się przez przypadki. Kogo? Czego? Natemat czego się będę rozwodzić? Natemat m i ł o ś c i.
Cytat: „Jak miałam dziesięć lat to robiłam pułapki na ‘klubchłopaków’ przesiadując z koleżankami na trzepaku.” Imiesłów bierny, aprzecinka brak. Wiesz gdzie? Przed słowem „przesiadując”, kochanie. Nie jest tojedyny przypadek, gdzie pokopałaś interpunkcję, dlatego radzę się zabrać zaczytanie książek.
Na koniec, dla ubarwienia i na potwierdzenie tezy, że maszkaleki zasób słownictwa:
Cytat: „Chłopak nie powinien patrzeć się na biustdziewczyny, a raczej na jej wnętrze.”
To nie znasz tej zasady, że im większy biust, tym trudniejzapamiętać twarz?
Poza tym moje oko zarejestrowało jakąś zabiedzoną emotę. Wieszdlaczego nienawidzę emotikonek na blogach? Bo moja wybujała fantazja zawszenakazuje mi wyobrażać sobie kogoś z taką właśnie mordą, a że twarze większościbloggerów są mi obce, to doprowadza mnie to do szału. A to tylko jeden zmiliona powodów. Dlatego sugeruję, żeby ten jeden raz, kiedy zdarzyło Ci sięwstawić tego krzywego ryja, był ostatnim razem.
W zasadzie to wszystko, co mam do powiedzenia, a żebyprzelać czarę goryczy, to dołożę, że Twój blog nie podoba mi się pod żadnymwzględem.
Układ: 1/5
Dodupny. Już mówiłam o braku zagospodarowania lewej kolumny,która tym samym staje się bezużyteczną. Angielska statystyka do mnie nieprzemawia, podobnie jak tłusty napis, który włazi na nagłówek i pcho się dogóry. Przywal mu durszlakiem po łbie, opuść niżej. Zdecydowanie w tym plackunieokreślonego koloru obok nagłówka powinno coś być. Czemu ma służyć taki pustyplac? To jest manewrowy, żeby chmura mogła dobrze wykręcić? Podstrona zesznurkami jest fajansiarska. Nie można tego było umieścić na blogu bez nowegoadresu? No i numerki w postach… Po co, się pytam?
Temat: 0/5
Ja już mówiłam o Twoim łyżwiarstwie mało figurowym związanymz wycieczkami po polach, łąkach, gdzie stałym elementem krajobrazu są krowieplacki. Ślizgasz się po nich, dokładnie. To są te same wytarte ścieżki, te samebanalne i żałosne próby literackie, co na stu tysiącach innych blogów. Dlaczegonikt nie ma odwagi, żeby wziąć wreszcie maczetę i wykrystalizować swojepoglądy, no dlaczego!?
Czytelność, obrazki:1/5
To zdjęcie, kiepskiej jakości nie nastraja pozytywnie. Wręczprzeciwnie. W zasadzie to tyle w temacie obrazków i strony graficznej, zostajenam jeszcze do omówienia czytelność, której w zasadzie brak. Maleńkiedziubdziulki, które rozjeżdżają mi się przed oczyma na wszystkie strony świata,to chyba nie był dobry pomysł. W dodatku mają odcień zgniłej zieleni i są naczarnym tle. Gratuluję Ci sokolego wzroku, ale łaskawie mój oszczędź.
Dodatkowe punkty:
Się utopiły.
Punkty: 11/60
Ocena: mierna.
Z ulgą zamykam Worda, zamykam ten blodż i żegnam się zwszystkimi, tym razem już na zawsze. Tak, odchodzę, bo wypalam się mentalnie.Długo zwlekałam z tą decyzją, aż wreszcie olśnienie spłynęło samo. Dziękujęwszystkim czytelnikom za miłe słowa, za rady, za ożywione dyskusje. Dziękujękochanej, opieprzowej rodzince, która sprawiła, że miło spędziłam tutaj czas.Dziękuję, że dobrze się wśród Was poczułam i przepraszam za kłopot. No i przyokazji przepraszam też wszystkich z mojej kolejki, którzy cierpliwie czekali naoceny. Dobra, bo się łzawo zrobiło! Mam nadzieję, że dobrze mnie będzieciewspominać, mimo faktu, że wredna ze mnie bestia. No to spierdzielam.
Moc uścisków,
Wasza Lovett.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pani Lovett, może przed zamknięciem Worda należałoby tekst przeczytać jeszcze raz? Bo brak spacji bije po oczach.
OdpowiedzUsuń