Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


sobota, 25 września 2010

(677) wytwor



Jeżeli zbiegnie ci się grypa i alergia na kota, polecam udać się do najbliższego płatnego mordercy. Powód jest jeden - nie masz siły ani ochoty katować nikogo. Niech zrobi to ktoś inny.
Uwaga, Ciocia Anix ma flegmę i nie zawaha się jej użyć. Zasmarkane chusteczki są potężną bronią.
*Ciocia Anix sięga po sławetną herbatkę*
SZIT. Nie czuję smaku.
Dobra, zamierzam zalać flegmą bloga wytwór. Proszę brać pod uwagę, że Ciocia średnio przytomna. Taką zamułę zamierzam wykorzystać przeciw WAM! *AHAHA!*
Tak, to był demoniczny śmiech, zakrapiany wydzieliną z nosa. Smacznego.


Pierwsze wrażenie 9/10
Lęk oblazł mnie jak robale zmarłego, kiedy kliknęłam w link. Człek schorowany, zmęczony, jak mnie zaatakuje coś bliżej niezidentyfikowanego, to tę ocenę traktujcie jako zaproszenie na mój rychły pogrzeb. Wrogowie się ucieszą, salsa na moim kurhanie marzy się wielu ludziom.
Krótki adres, o mój Bo. I taki sugestywny. Wytwór. Ładnie, widownia bije brawo za pomysłowość.
Belka. O Shicie, patronie wszystkiego co Shitowe. Długa i wymagająca myślenia. Dziołcha, czego ty wymagasz od schorowanej oceniającej Cioci, która niedomaga pod każdym względem...? No, ale cudzysłów jest, spacje, przecinki, kropki i kreski też. Ciocia kontent, Ciocia może odejść. W sensie zjazd po poręczy w dół.
Szarość i bordo. Ciemne bordo. W oczach Cioteczki pojawiły się łzy wzruszenia, toż to piękne połączenie! Chociaż te łzy to zapewne z uczulenia na Futro.
Nagłówek. Ja nie mam nic dodania, oprócz tego, że "piwko dla tej pani". Rozpijanie młodzieży jest karalne? Piękne, młoda, piękne. I tak pasujące, że niech się dopasowane kombinezony schowają do szafy, mwah.
Na widok czcionki dostałam nagłego ataku wszawicy. Zabieram piwo, od dzisiaj wegetujesz na suchej wodzie i mokrym chlebie. Czy ty nie masz za grosz szacunku do starszego człowieka?! Co za znieczulica społeczna, cholera jasna, jeszcze trochę a zdepczecie Ciotkę w rytmie "Happy Feet - tupot małych stópek". Powiększ, dziecko, fonty, albo ja ci coś powiększę. I nie będzie to biust, trast mi.
Dwukolumnowiec, układ całkiem sensowny i wpasowany.
Nagłówek bardzo... bardzooo... eee... sugestywny. Nie, nie to słowo. ADEKWATNY! O, Ciocia po dłuższym wysiłku dopasowała wreszcie odpowiednie słowo. Ciemniejsze od reszty tło, koloru bardzo ciemne bordowe bordo (jestem kobietą, wierzcie mi, ale nie znam określeń na wszystkie kolory, wybaczcie), a na tym narysowana twarz i jej jakby przekrój. Wnętrze łebka nasuwa skojarzenie z maszyną, jakby magnetofonem, a w środku śrubki i tego typu duperelki. Fajne, ja też takie fcę!
Ogólnie jak widzę masz ład i porządek, to się ceni w tych brutalnych i brudnych czasach. Kolejnego piwa nie dam, bo jeszcze pójdę siedzieć.
Treść 3/25
Cóż, w uniwersalnej trąbisz iż na blogu są twoje opowiadania. No to lecim. W szerokiej widzę pierwszy post zatytułowany zgrabnie „Trzepot Piór -Prolog”. I na starcie przyczepię się do tego, że po myślniku powinna być spacja. Nie ma jej. Wchłonęły ją mroki dziejów.
a) Opisy 2/5
W prologu dłuuugo szukałam ze świecą w grabie, kompasem, barometrem, termometrem i lornetką jakiegokolwiek opisu, ale nie znalazłam takowego, ergo – znaczy, że ich tam nie ma. Co za ból i udręka, bez opisów niewiele rozumiem, bez opisów jestem jak żołnierz bez karabinu, jak Bin Laden bez wąglika, jak... nieważne.
W rozdziale pierwszym tegoż Trzepotu są już jakieś opisy, ale wierzaj mi, młoda. NIC, zupełnie NIC z nich nie zrozumiałam. Pisarstwo abstrakcyjne z elementem grozy w postaci licznych błędów mnie nigdy nie interesowało. Napisane to-to tak chaotycznie, że łatwiej mi zrozumieć meandry polskiej sceny politycznej z udziałem czołowych polityków maści wszelakiej, niż to, co żeś nabazgrała w tym tekście. Ogólnie mam wrażenie, że w twój pomysł na opowiadanie ktoś cisnął granatem, a zawartość pomysłu rozbryzgła się uroczo po ściankach twojego worda, czy w czym ty tam tworzysz. Uroczy śmietniczek.
Omatkobosko, piknie. Jak widzę, rozbryźgnięty Trzepot nie dał się ładnie zeskrobać i ścisnąć do kupy, bo kolejnym rozdziałem jest... „Zapomniany Rozdział – I – Rozdział Pierwszy”. Nie ułatwiasz mi sprawy, młoda, nie lubię cię już i nie podzielę się krówką. Dobra, czytam.
No i powiem, że uniosłam brwi w geście zdziwienia. Nie. Nie pozytywnego. Tragedia.org, masakra.com, ojapierdziu.pl. Chaos swoimi wyziewami mnie tu normalnie zabił. Mam wrażenie, że sama nie wiedziałaś, co właściwie piszesz. A może byłaś śpiąca. Niemniej jednak stwierdzam, że mieszanie czasów w opisach to jest to, za co zabijam zza węgła odłamkowym. Ani to ładne, ani to praktyczne, a mnie doprowadza do nerwicy jajnika. Z opisanej przez ciebie wiochy wywnioskowałam tylko, że nie mam ochoty czytać dalej. Niestety, niewdzięczna rola oceniającego zmusza mnie do męczenia się dalej. Generalnie brak ci plastyczności i ciągu przyczynowo-skutkowego, czyli prościej mówiąc, logiki. Zdania masz poszarpane jak mięcho przez psa.
Dobra, Cioters, nie dramatyzuj, leć dalej. Przeskakuję na jednej nóżce do następnego, na szczęście drugiego „zapomnianego” rozdziału. Jazda, staruszko, dasz radę...
Nadal nerwica wykręca mi jajnik. Niestety, NIC się nie poprawiło, cały czas brak ciągu logicznego. Momentami próbowałaś używać kwiecistej mowy, ale nie wyszło. A jak nie wyszło, to przerzuciłaś się częściowo na dialogi, a częściowo na monologi, które... a, o tym w innym punkcie.
No to teraz robimy podróż w czasie i Ciocia zgrabnie leci do ostatniego wpisu, w sensie „Wytwór – Część Trzecia”. Wspomnę tylko, młoda, że masz makabryczny śmietnik w szerokiej i nie wygląda to apetycznie.
No nie. Wybacz, ale nie pochwalę cię. Tak jak nie umiałaś pisać, nadal nie umiesz, a szczerze powiem, że załamało mnie to, iż niewiele napisałaś o stosunkach bohaterki z matką, tylko napisałaś, że Emilia wzięła chusteczkę i wysmarkała się w nią. Litości, tego mogłaś oszczędzić... MI oszczędzić, sama jestem zasmarkana, dodatkowe atrakcje podczas lektury mnie nie kręcą.
Podsumowując – niestety. Opisy są twoją piętą Achillesa, prezentują naprawdę żałosny poziom i takie tam.
b) Dialogi 1/5
Nie pochwalę, nie pogłaszczę po główce. Dialogi masz kanciaste, płytkie jak kałuża, płaskie jak decha kreślarska i równie interesujące, co mój zaciek na ścianie, który mi się zrobił zeszłej zimy. Ni krztyny życia, ni krztyny emocji, wszystko mdłe jak jajko na miękko bez soli i pieprzu. Brakuje ci „tego czegoś” i nie mówię tu o poczuciu humoru. W sumie równie dobrze mogłabyś tworzyć pamiętnik znerwicowanej nastolatki, która opisuje dzień po dniu co do minuty, wyszłoby na to samo. Niestety, jak na mój gust BARDZO DUŻO brakuje ci do dobrego pisania. I, jak zdążyłam zaobserwować, nie uczysz się z czasem, co mi brzydko pachnie grafomanią. Lekiem na złe dialogi (których również poprawnie nie zapisujesz) jest czytanie DOBRYCH książek. Dobrych, znaczy się, nie Zmierzch czy insze Pamiętniki Wampirów, jeno klasyka. Na przykład „Lalka”, o.
c) Kreacja bohaterów i świata przedstawionego 0/5
Czemu tak słabo? Bo, moja droga, u ciebie nie ma kreacji. U ciebie jest nago, łyso, brudno i bez większych odczuć. Tu nie ma mowy o jakiejkolwiek kreacji, kiedy szarpiesz się z opisami, bijesz z kulawymi i ślepymi dialogami i masz problem z logicznym opisaniem całości. Wielki bałagan nie nazwę kreacją nawet po litrze wódki.
d) Fabuła 0/5
Nie znalazłam takowej. Jak nie ma logiki to i fabuła idzie się radośnie wypasać do ogródka sąsiada. Mam wrażenie, że wszystko, co piszesz jest po prostu twoją spontaniczną reakcją na otoczenie i moment, w którym wpadłaś na genialnego pomysła. W sensie, przeczytałaś jakiś kicz i nagle naszło cię na wykorzystanie stylu autora. W sumie też tak miałam, ale byłam na tyle inteligentna, że zanim cokolwiek rzuciłam komukolwiek na pożarcie, uparcie pisałam do szuflady i dawałam do skrytykowania polonistce, a dopiero potem chwaliłam się osiągiem w necie.
Podsumowanie
Bida z nyndzo. Niestety, nie wciągnęłaś, nie wywołałaś żadnych emocji, które mogłyby mi zapaść w pamięć. Na twojego bloga z pewnością nie wrócę, bo nie ma (przynajmniej moim zdaniem) do czego. Śmietnik w szerokiej tego nie ułatwia, a jedynie utwierdza w przekonaniu, że powinnam raczej sięgnąć po dobrą książkę z papieru niż ślęczeć na twoim dizajnerskim blogu i psuć sobie wzrok na twojej kiepskiej czcionce, marnując tylko cenny czas.
Ortografia i poprawność językowa 2/10
No niestety. Na początku było makabrycznie źle, teraz jest tylko źle. I z ortografią i z poprawnością. Mam niesmaka w ustach, muszę umyć ząbki, bo oranżada z komunii nie smakuje tak fajnie po tych kilkunastu latach jak w dniu podania.
Wymienię najświeższe błędy.
„od barykadowała” – jeśli już, to odbarykadowała. A i tak takie słowo jest nowomową. Nie prościej i fajniej użyć takiego słowa jak „otworzyła”?
„Nagły huk zamykanego okna” – nie wiem, dlaczego, ale ten „nagły” kłuje mnie w pośladek. Usunięcie go będzie najlepszym, co możesz zrobić.
„poprawiając swoje krwawe loki” – a skąd ta krew? Bo ta z żył jest jaśniejsza niż ta z tętnic. Osobiście wolę tę z tętnic!
„Zaśmiała się cicho w swoje odbicie” – myślałam, że gorzej być nie może. Jest. Zaśmiała się DO. DO swojego odbicia.
„Gdy został sam na sam z Emilią zdjął okulary w grubych, szarych oprawkach” – przecinków nie kochasz. Wrzuć jeden z woreczka po „Emilią” a zabierz ten po „grubych”. I wtedy będziemy żyć w zgodzie.
„Mruknął, patrząc na dziewczynę ostrym spojrzeniem” – tak, a ja słucham muzyki łagodnym słyszeniem. WZROKIEM, laska, WZROKIEM. Nowe trudne słowo, może ci się kiedyś przydać do krzyżówki panoramicznej, wiesz?
„do widzenia” – dowidzenia. Do widzenia to można poczekać, aż wpuszczą cię do pierdla w odwiedziny do znajomego.
„Emilia zeszła powoli z krzesła” – fakt, jakby zeszła szybko, to by z niego zleciała i nogi połamała, łeb rozbiła, albo co. Ja tam słyszałam, że z krzesła się wstaje, ale może ja się nie znam. Ja ze wsi.
„Emilio, czy raczej Emili...” – EMILY! O, ludzie! Jak nie znacie zasad pisowni języka angielskiego, to po ki cholerę się za niego bierzecie?! Fonetycznie to ty to sobie możesz na czole napisać, a nie w opowiadanie wciskasz. W buty sobie wsadź, będziesz wyższa.
„Wyłączyła, czym prędzej monitor, by następnie wstać i zmierzyć się twarzą w twarz ze swoim prawdziwym ja” – won mi z tym przecinkiem po pierwszym słowie. A poza tym ty zaraz staniesz ze mną twarzą w twarz i zmierzysz się z moją rosnącą ku... wściekłością. Jak masz problem z pewnymi stwierdzeniami, zawsze można sobie sprawdzić wszystko w słownikach, guglach, są jeszcze ludzie naokoło, już nie bądź taka samowystarczalna, bo się kiedyś tym zakrztusisz.
„na którym ludzie grali wampirów.” – po pierwsze, ludzie mogli grać jeno wampiry. Po drugie, na blogu się nie gra, tylko wciela w postać. Masz wybitnie problem z nazewnictwem pewnych czynności, spraw. Zgrzyta to jak piach między zębami. Smacznego.
„B a ł a s i ę g o.” – może jeszcze kursywą, podkreślnikiem i wyśrodkowane? Nie uznaję rozstrzelonego pisma.
„ale zaraz zamknęła je” – ale zaraz JE zamknęła. Szyk zdania u ciebie momentami leży i pokwikuje.
Oryginalność tematyki 3/5
Urzekła mnie twoja historia tylko tym, że nie piszesz ficka. Próbujesz, chociaż nieudolnie, pisać coś własnego. Za to masz u mnie szacunek. Za wykonanie niestety nie, bo mimo tylu rozdziałów, takiego przekroju czasowego, nie widać większej poprawy. Może najpierw trochę poczytaj zanim zabierzesz się za pisanie dla ogółu? Ciocia Anix Dobra Rada Samo Zło gorąco popiera akcję czytania lektur szkolnych!
Dodatkowe punkty 0/10
Niestety. Choćby się waliło, paliło, gówna z nieba leciały, dodatków nie będzie. Nie ma za co. Z lijałt nie dam z tego względu, że jednak treść okazała się być marna. Nie szata zdobi blogasia, jeno treść.
Ogółem masz 17/60 punkciorków. Ciocia wciska ci właśnie mierną w łapki, a teraz możesz sobie pełznąć dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz