Nerwowa reakcja na krytykę nie kładzie jej kresu. Przeciwnie, rodzi w oceniającym przekonanie, że ma rację w tym, co mówi. — Richard Carlson
Witamy na Opieprzu!
poniedziałek, 27 września 2010
(681) love-cullen
Odkąd w jej życiu pojawili siębracia Salvatore, Tenshi dośćsceptycznie podchodzi do twórczości pani Meyer. Dlatego też nieszczególniefascynuje ją blog love-cullen,którego oceni dziś według nowych kryteriów dostępnych na jej podstronie.
Pierwsze wrażenie:4/10
Świerzbi mnie skóra na myśl oiskrzących się w słońcu metroseksualnych wampirach. Wybacz, moja droga, ale niepowalisz mnie na ziemię żadnym chwytem rodem z karate, ponieważ Cullenowienudzą mnie od palców u stóp aż po rozdwojone końcówki włosów.
Adres punktuje wyłącznie dziękiswojej zwięzłości i chwytliwości, jednak nie oznacza to wcale, że mi siępodoba. Jest banalny i anglojęzyczny. Moim skromnym zdaniem nie po to rodzimysię Polakami, żeby w przyszłości zaniedbywać ten język lub, co gorsza,zastępować go innym. Znasz podstawy poprawnej polszczyzny? To jej UŻYWAJ, dojasnej ciasnej. Widać tylko Polacy mają niezrozumiałą dla mnie tendencję do używaniaobcojęzycznych adresów w swoich blogach. Zwłaszcza, gdy popuszczę wodzewyobraźni, która podsunie mi na myśl wizję przeciętnego Amerykaninawymyślającego adresy w języku suahili. Wydaje mi się to co najmniejniedorzeczne i mam nadzieję, że Tobie także. Liczę też na to, że coś Ci się wdyńce rozdzwoniło i uruchomisz szare komórki, aby zmienić adres na lepszy i tymrazem polski.
Co do cytatu w belce miałamdylemat. Niby zaczynało się super, ponieważ cytat okazał się ciekawy i nigdziewcześniej podobnego nie widziałam. Ale co z tego, gdy jego drugi człon pasujetam jak pięść do nosa!? Radziłabym obciąć go o te brednie na temat dusz.Szybciutko włącz kosiarkę w ustawieniach bloga i unicestw tego babola niczym Vanish,który unicestwia plamy ze wszystkiego. Wierz mi, byłoby to sensowniejsze. I,jakby nie patrzeć, w miarę logiczne, bo teraz przypomina mi to pospolitewtrącenie, które z pierwszą częścią niewiele ma wspólnego, przez co straszniepsuje efekt.
Czas na oględziny szablonu. Cieszęsię jak głupi do sera, ponieważ szata graficzna utrzymuje się w stonowanychszarościach i uniwersalnej czerni. Kolory te nie gryzą się ze sobą jak psywalczące o najładniejszą suczkę w okolicy. Jednak ciężko mi docenić zdjęcie wnagłówku. Pewnie dlatego, że przy tej dziewczynie nawet ja czuję się ładna!Spójrz na jej spierzchnięte usta! Od czego są te wszystkie pomadki ochronne?Ohyda, nie mogę na to patrzeć, więc zmywam się czym prędzej, wymownie omijająckwestię gałązek, które włażą dziewczynie zdecydowanie nie tam, gdzie im wolno.Nie podoba mi się tutaj.
Innych obrazków niezaobserwowałam, co z jednej strony jest plusem, gdyż nie ma tutaj żadnychniepotrzebnych zapychaczy, ale z drugiej strony mogłabyś dodać zdjęciabohaterów, aby czytelnicy mogli się z nimi bardziej utożsamić.
Przeraża mnie niefunkcjonalnośćTwojego menu i wszechobecna na podstronach brzydota. Nikomu się nie chcezjeżdżać na sam dół w poszukiwaniu bliższych informacji o blogu, gdy nie maczasu na dokładniejsze czytanie treści notek. Tym bardziej nikomu nie chce siępatrzeć na tak nieestetyczne strony z linkami i bohaterami. Szkoda na to czasu,bo czas to pieniądz, a bez pieniędzy jesteśmy jak kataryniarz bez małpki isurfer bez deski w jednym. Ja Cię bardzo proszę, zrób coś z tym bałaganem,dopieść troszkę te podstrony, żeby chciało się je oglądać. One mają cieszyćoczy, a nie wypalać w nich dziury jadem kiełbasianym!
Pewnie myślałaś, że już niczegonie pochwalę w Twoim blogu, prawda? A tu zonk, bo ja właśnie mam zamiarpochwalić Cię za dwie rzeczy. Po pierwsze: Twój blog jest przyzwoiciepopularny, jeśli statystyki nie są przekłamane, a rozdziały komentowane w stylu‘Oddaję komcia’ w liczbie przewyższającej liczebność Chińczyków w Pekinie. Podrugie: wszystko jest czytelne jak na moje krecie oczka, która z wiekiem widzącoraz mniej i coraz słabiej. Dzięki Ci za troskę o mój wzrok.
Podsumowując tę kategorię,swoje wypocone cztery punkty otrzymujesz za: popularność bloga (1), czytelneczcionki (1), brak niepotrzebnych obrazków (0.5), pół belki (0.5) i chwytliwośćadresu (1).
Niestety, do poprawki jest całareszta. Zadbaj o swojego bloga, bo teraz prezentuje się jak bezdomny alkoholik,który po tygodniu wraca do noclegowni i nie sposób odróżnić go od kominiarzapracującego w ferworze czyszczenia kominów.
Treść: 10/25
Jak już wspominałam, mój małożyczliwy stosunek do iskrzących się pedowampirów z pewnością nie ratuje Twojejsytuacji. Istoty, których Meyer pozbawiła najważniejszej cechy, czyli byciagroźnym drapieżnikiem, nie są dla mnie żadnym wzorcem. O wiele bardziej wolęDamona - wampira z charakterem, który jak chce, to potrafi być groźny. Nie podniecamnie zniewieściały Edward, któremu w głowie plącze się tylko i wyłącznie Bella.Gość pozbawiony ikry, który zamiast jaj ma w bokserkach jajecznicę, nie jest wstanie wykrzesać we mnie choć odrobiny entuzjazmu. Z pewną dozą niechęci bioręsię za czytanie pięciu rozdziałów Twojego autorstwa. Obyś mnie nie dobiła naamen…
A. Opisy: 2.5/5
Gdybym była nieuważnymobserwatorem, nie dostrzegłabym jednego z komentarzy, w którym mowa była osporej ilości cytatów z sagi. Tym samym wyszło na wierzch niczym sadło kobietyważącej siedemdziesiąt kilo wciśnięte w springi w rozmiarze S, że nie jesteś wstu procentach autorką swoich opisów. Gdybyś była, to ja bym się zdziwiła.Dlaczego? Bo są piękne. Oddziałują na moją wyobraźnię, rysują w mojej głowieobrazy odwiedzanych przez bohaterów miejsc, przenoszą mnie do ich świata wbezbolesny i przyjemny sposób. Ich bogata obrazowość wręcz mnie olśniewa. W taknonszalancki sposób prześlizgujesz się od jednej metafory do drugiej,mistrzowsko operujesz słownictwem, które jest naprawdę zróżnicowane iwyrafinowane. Potrafisz w moim umyśle narysować to, co widzą Twoi bohaterowie.Czuję się tak, jakbym znajdowała się wewnątrz Twojej opowieści, przeżywam ją ztaką samą dozą emocji, co Bella i Edward. Wręcz nie mogę się oderwać od tegomistrzostwa w obrazowaniu rzeczywistości. Wszystko ładnie, wszystko pięknie,prawda? Jednak ja nie znam sagi Meyer na pamięć i nie sypię cytatami jakkarabin maszynowy, toteż za Chiny nie jestem w stanie stwierdzić, co napisałaśsama, a co przepisałaś z książki. Tym samym przydzielam Ci połowę punktów,które mogłaś zdobyć w tym podpunkcie.
B. Dialogi: 2.5/5
Bohaterowie w Twoim opowiadaniurozmawiają ze sobą tak swobodnie, że chyba nawet ja w realnym świecie niepotrafiłabym rozmawiać swobodniej. Nie czuję tutaj słomy, czyli suchej formydialogowej, od której szczęka z nudów rozwarłaby mi się na dwoje, po czymwrzasnęła, pękła i wreszcie wypadła. A potem jeszcze uciekła do KrainySzczęśliwości, w której słodycze nie szkodzą, a próchnica jest zjawiskiem niespotykanym. Co najważniejsze, to fakt, żebohaterowie pokroju wszechstronnie wykształconego Edwarda nie porozumiewają sięprostym, lapidarnym slangiem młodzieży. Mają bogaty słownik i potrafią z niegokorzystać. Ukazanie tak pompatycznych zasad prowadzenia rozmów w sposób takswobodny i realistyczny jest nie lada wyczynem, którego nie można nie docenić,jeśli jest się w pełni władz umysłowych i rozumie się, czym jest prawdziwydialog. Ta naturalność mnie dobija, nie mogę wyjść z podziwu i zaraz chyba zacznękrzyczeć! Nie z uciechy, lecz z cholernej niewiedzy, bo znowu nie wiem, gdziekończy się przepisywanie, a gdzie zaczyna inwencja autorska. Chciałabym zostaćoświecona, doprawdy przywróciłoby mi to spokój ducha, który odszedł bezpowrotniewraz z oceną Twojego bloga, o którym pojęcia nie mam, w ilu procentach jestTwój, a w ilu Meyer.
*filozofowanie mode on*
Nic nie jest tym, czym wydaje sięnam na pierwszy rzut oka…
*filozofowanie mode off*
Realizuję wobec tego zasadęfifty-fifty i mam przy tym nadzieję, że nikt nie poczuje się pokrzywdzony mojądecyzją. To naprawdę nie moja wina, że nie potrafię odróżnić zerżniętychcytatów od dobrej wizji autorki…
C. Kreacja bohaterówi świata przedstawionego: 2.5/5
Na podstawie zarówno przeczytanychprzeze mnie rozdziałów, jak i opisów bohaterów, jestem w stanie wyrobić sobiepewną opinię na ich temat. Mianowicie, jeśli chodzi o Bellę, to w Twoimopowiadaniu jest to postać grubo przesadzona. Jej umiejętności są wyolbrzymionedo granic przyzwoitości i najzwyczajniej w świecie do mnie nie przemawiają. Półwampirzyca? Nie dość, że brzmi śmiesznie, to jeszcze zakrawa na absurd. Nawetmała dawka jadu wampira zabija człowieka i nie ma żadnych stanów przejściowych.Albo żyjesz jako człowiek, albo umierasz i stajesz się wampirem. Proste. Pozatym, zapominasz o tym, że piszesz fan fiction, a więc wzorujesz się na czymś,co już kiedyś tam powstało. Przeinaczanie tak istotnych faktów jak to, żewampiry nie płaczą, jest już dla mnie przegięciem. Mało tego, bo Ty na dodatek całkowiciezmieniłaś charakter Belli. To już nie jest ta sama, nieśmiała dziewczynka,którą znam z książek. I wybacz, ale ja tego nie kupuję. Trzymaj się choć wminimalnym stopniu kanonu, okej? Dalej wrzucę sobie na ruszt osobę EdwardaCullena. Cóż, jego tak bardzo nie zmieniłaś, ale tym samym pozostał nudny idrętwy jak Pinokio, zanim go w ogóle wystrugano. Przez to opowiadanie strasznietraci, ponieważ mało charakterystyczne postacie, a także te wyolbrzymione,stają się nie do zniesienia, przynajmniej w moim skromnym odczuciu. Jeśli zaśchodzi o świat przedstawiony, to jest standardowy: Forks. Jak dla mnie nuda. Naszczęście ratujesz się pięknymi opisami krajobrazu. Tylko skąd mam wiedzieć,czy to na pewno Twoje opisy? Niektóre na pewno, dlatego szczerze Ci gratulujętalentu.
D. Fabuła: 2.5/10
Ocena jest bardzo subiektywna,dlatego wolno mi trochę pogrymasić jak niemowlak przy jedzeniu i nabzdyczyć sięjak paw w ogrodzie zoologicznym. Nie chciałam za bardzo rozwijać wątku półwampiryzmu, ponieważ bardziej mi pasuje do tej kategorii niż do kreacjibohaterów. Mówiąc krótko, chodzi o to, że pomysł sam w sobie może i jestoryginalny, ale po dłuższym zastanowieniu okazuje się mało trafny. Kłóci się zlogiką sagi, zupełnie nie pasuje do tego, co przedstawiła Meyer, a to jestpotężny minus. Do tego wyolbrzymianie darów staje się niesmaczne. Rozumiem, żemożna mieć jeden dar, ale kilka jednocześnie? To gruba przesada. Nie przekonaszmnie do siebie mało wartką akcją, jak chociażby porwanie Charliego przez obcegowampira. Ani to nie jest ciekawe, ani profesjonalne z punktu widzenia krytykaliterackiego. Wiem, że nim nie jestem, ale bądź co bądź Ciebie oceniam, więcdyndo mi to, co sobie o mnie pomyślisz. Nie lubię też, gdy przesadza się wdrugą stronę i pisze o zbyt wielu rzeczach na raz. Ciężko mi się potem połapać,co masz na myśli. Raz lecą po Edwarda, bo coś mu się stało, potem on wraca wtowarzystwie Cienia, co jest tak durnowatym pomysłem, że ciarki mnie przechodząna myśl, że ktoś z tak dobrym talentem do przedstawiania świata potrafi takhaniebnie wykopać pod sobą dołek. Naprawdę szkoda.
Teraz króciutko, w kilku zaledwiezdaniach, na temat przeczytanych przeze mnie notek.
‘Prolog’
Wbrew pozorom napisałaś go bardzodobrze. Stylem upodobniłaś się do krótkich prologów Meyer, która do perfekcjiopanowała pisanie dziwnych, wyrwanych z ostatnich rozdziałów informacji, którecałkiem nie pasują do założeń takiego wprowadzenia. Moim zdaniem trzeba w nimnakreślić sytuację, a nie zdradzić, co się będzie działo na końcu książki! Rażącybłąd, nie da się ukryć, jednak wspaniały wstęp zaznaczony kursywą zniwelował teniemiłe wrażenie w stu procentach. Czekaj no aż dojdziemy do kategorii zdodatkowymi punktami. Czuję w kościach, że przynajmniej jeden Ci się należy.
1. Nowy tor życia
Najnudniejszy ze wszystkichrozdziałów, jakie przeczytałam. Opowiada to, co działo się, gdy Bellawyjeżdżała do Forks. A nie działo się kompletnie nic! Każdy głupi fan sagi znatę bajeczkę na pamięć, więc mogłaś zaoszczędzić trochę miejsca i darować sobiepowtórkę z rozrywki, która bawić może chyba tylko dzieci neostrady.
10. Droga do nieba
Absolutnie fenomenalny, niemalżemetafizyczny wstęp do rozdziału… zepsułaś informacją o porwaniu Charliego. Wampirynie są aż tak cienkimi bolkami, żeby decydować się na tak rozpaczliwe i żałosnekroki. Chociaż trzeba przyznać, że wampiry według Meyer rzeczywiście należą dożałosnych… Więc sama już nie wiem. Niemniej jednak są o wiele bardziejwyrafinowane możliwości, przy których nędzne porwanie się chowa. Porównajsobie, dajmy na to, nowonarodzonego kociaka do dorosłego lwa. Kiciuś też sięnie umywa pod względem wspaniałości i wielkości. Zatem porwanie jestarcybłędem.
20. Sic itur adastra
Przyznam Ci dwie racje: masztalent do zaskakiwania czy to ciekawym spojrzeniem na osobowość bohatera, czyto fenomenalnym pomysłem na tytuł (tutaj: ‘Tak idzie się do gwiazd’), lecz zdrugiej strony masz niebywały dar do zaprzepaszczania swoich możliwościkiepścizną w postaci marnych pomysłów na fabułę. Szukanie medalionu pomiasteczku? Wyczuwanie intuicyjne, że najlepiej będzie szukać w kościółku? Zbytprzewidywalne jak na mój gust. Niczym nie zaskakujesz.
28. Spotkaliśmy siętam, w podziemiu życia, gdzie nie liczy się czasu
Tutaj to już naprawdę sięzałamałam. Wręcz powaliłaś mnie opisem przyrody, a potem pobiłaś kiczowatympożegnaniem Cienia z… hmm, jeśli dobrze zrozumiałam, to reinkarnacją Belli. Wybacz,ale jest to tak nieatrakcyjne, że chyba gorzej już być nie może. Zepsułaśwspaniały wstęp. Dobrze, że nie muszę czytać więcej, bo więcej takiegokaleczenia własnego talentu po prostu nie zniosę.
Podsumowując tę kategorię, muszę z wielkąniechęcią oznajmić, że rozwaliłaś każdy jeden dobry moment tego opowiadania,który rzucił mi się w oczy. Zaprzepaściłaś wiele wspaniałych wątków, skupiałaśsię nie na tym, co trzeba, akcja mało mnie interesowała, a bohaterowie byli taknienaturalni, że aż sztuczni.
Twoją nadzieją jest niezwykłalekkość w pisaniu opisów przyrody, czym dorównujesz samemu Tolkienowi. Nie nazasadzie kunsztu, lecz obrazowania, które jest u Ciebie na bardzo wysokimpoziomie. Nie zmarnuj tego, ja Cię bardzo proszę.
Ortografia ipoprawność językowa: 7/10
Jeśli zaglądałaś na mojąpodstronę, w co osobiście szczerze wątpię, to wiesz, że oceniam według własnychkryteriów w obrębię języka. Zapraszam Cię więc na krótką wycieczkę po krainiepolskiej gramatyki!
1. Ortografia: 1/2
Strasznych błędów to Ty nierobisz, aczkolwiek nawet Ty nie pozostajesz idealna, na dowód czego wynalazłamdwa błędy.
‘Otwarłem ją (...)’
Myślę, że takie błędy nie powinnyw ogóle się pojawiać. Jest to błąd językowy podobny do ‘poszłem’ i ‘poszedłem’,który często popełnia się nieświadomie. Powinno być: ‘Otworzyłem ją’.
‘Słuchaliśmy każdegosłowa, nie ważne, kto je wypowiedział’
Powtórzyłaś ten sam błądprzynajmniej dwukrotnie. Powinno być: ‘nieważne’. I pamiętaj, to bardzo ważne!
Interpunkcja: 2/2
Nie muszę ani sponsorować Cisłownika, ani pożyczać kosiarki z racji nadmiaru przecinków. Zdarza Ci sięwstawić je nie tam, gdzie być powinny, ale to są kosmetyczne sprawy. Liczy sięto, że ogólne zasady są Ci znane.
Składnia: 0.5/2
Jak na kogoś z takim potencjałem,robisz dziwne błędy. Tworzysz nielogiczne zdania, którym daleko dodoskonałości. Przykład? Ależ proszę!
‘Jak mogłabymwypuścić z pamięci Phoenix?’
O wiele lepiej by to wyglądało,gdybyś użyła słowa ‘wyrzucić’.
‘Może wolały zginąćw walce, niż czekając na rychły koniec świata bezczynnie?’
Ale że o so chozi? Chyba powinnobyć: ‘Może wolały zginąć w walce, aniżeli czekać bezczynnie na rychły koniecświata?’.
Leksyka: 1.5/2
Masz bardzo bogate, zróżnicowane ipiękne słownictwo. Jesteś kopalnią metafor, czego strasznie Ci zazdroszczę. Tylkopowiedz mi, czemu czasami wychodzą Ci takie cyrki?
‘(...) z lewejmajaczyło łagodniejsze stocze (...)’
Czym, u licha ciężkiego, jestwedług Ciebie ‘stocze’? Nie lepiej byłoby napisać ‘łagodniejszy stok’? Pewnie,że byłoby lepiej.
Styl: 2/2
Bardzo dobry, nie mam do czego sięprzyczepić. Serwujesz soczyste zdania, pozbawione suchości i tandety. Sprawjeszcze, by akcja stała się równie smakowita!
Oryginalnośćtematyki: 2/5
Niech Ci będzie, uznam Twojeopowiadanie za przeciętnie oryginalne. Co prawda piszesz fan fiction na tematznanej sagi o wampirach, która mi osobiście już dawno się przejadła, przetrawiłai wydaliła wraz z kałem, ale pomysły - choć głupie - są jedyne w swoim rodzajui tego Ci nie odbiorę. Kiepsko jednak ze stuprocentową oryginalnością, skoroużywasz cytatów. Mało to kreatywne, nieprawdaż?
Dodatkowe punkty:2/10
W moim mniemaniu podchodzisz poddwa podpunkty i tym sposobem otrzymujesz bonus za w miarę przyzwoitą poprawnośćjęzykową oraz urzekający wstęp do rozdziału pt.: ‘Droga do nieba’. Nie będę goprzytaczać, gdyż albowiem i tak ocena rozwlekła mi się jak bluzka, której niewyprało się w Pervolu.
Od ogólnego wynikuodejmuję pięć punktów za brak linka do Opieprzu.
Podsumowanie: 21/60
Ocena dostateczna.
Łożesz matuleńko, nie wierzę, żespłodziłam tę ocenę w jeden dzień! Możecie być ze mnie dumni! I nie mówcieprzypadkiem, że Shi się nie stara!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz