Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


środa, 6 kwietnia 2011

(718) czegokolwiek



Nie było łatwo, oj nie. Nie dlatego, że miałem problem by zabrać się za pisanie tej oceny, ale dlatego, że ciężko było mi napisać ją ponownie – od przysłowiowego zera. Zbliżałem się już do samego końca, ostatnie zdania wypływały spod klawiatury wprost na monitor, gdy znużony późną porą i całodzienną pracą, postanowiłem dokończyć ocenę następnego dnia. Jakież było moje zdziwienie, kiedy nazajutrz uruchomiłem komputer, tzn. chciałem uruchomić, bo ten odmówił dalszej współpracy ze mną, manifestując ją nieuruchomieniem Windowsa i uporczywym trwaniem w Biosie. Dlaczego? – krzyczałem. – Dlaczego mi to zrobiłeś?! Dziś więc – po całkowitym remoncie czyt. sformatowaniu dysku twardego, z wymuszonym uśmiechem na ustach, z przekrwionymi oczkami (od łez), z nieogoloną twarzą, kubkiem zimnej już kawy – ruszam do boju. Pamiętaj, okrutna Teraźniejszości, czegokolwiek się przyczepię, sama tego chciałaś.

Pierwsze wrażenie: 8/10

Zawsze najważniejsze jest to, co widzimy na pierwszy rzut oka. To trochę bolesne, ale konieczne, dlatego rzuciłem tymi kulistymi organami w monitor (ależ nie uśmiechaj się tak, wiem, co sobie pomyślałaś, czytałem już Twój pamiętnik i przypominam sobie, czym się na zajęciach zajmowałaś, co rysowałaś na marginesach notatek, hi hi) i poraził je ten malinowy kolor, piękny, soczysty jak dojrzałe owoce, które, nawet przy delikatnym zrywaniu z krzaka, rozlatują się w palcach i zabarwiają je na taki kolor. Sokownik czasem się przydaje, co? Z soczystą maliną pięknie kontrastuje czerń w polu treści, wszystko żyje i sprawia wrażenie, jakby się miało na czytelnika rzucić i… To pozostawiam w sferze domysłów każdego, kto odważy się zajrzeć na Twoją stronę i zagłębić w tekst. Nie lubię bezpłciowych, pozbawionych kolorów blogów, które swą szarością przypominają mi trupa z pośmiertnymi plamami rozkładu. Inni mogą myśleć, co chcą, ale to ja piszę ocenę i to moje subiektywne zdanie.
Adres jest świetny, bo nie odwołuje się do niczego i pozostawia Ci duże pole do popisu, jest też po polsku a to dodatkowy plus. Na belce masz cycat, przepraszam cytat, który, o mój zeszłoroczny klapku, nie jest chyba o mnie? Coś podobnego powiedział tatuś do Alicji, nim ta przepadła w króliczej noże. Więc i my zanurzymy się w dziwnym i pokrętnym świecie Twojego umysłu i być może, znajdziemy tam coś wartościowego.

Nagłówek: 3/5

Urocza i bardzo kobieca grafika po prawej zastępuje tradycyjny nagłówek, który króluje zazwyczaj na samej górze bloga pod tak pięknie wciskanymi wszędzie reklamami. Obrazek po trosze uroczy, po trosze kiczowaty, ot, bo coś trzeba dać. Najgorsze jest jednak to, że odciąga wzrok czytelnika od treści, a może tylko ja nie mogę się skupić?

Treść: 6/10

W poprzedniej ocenie opisałem kilka postów po kolei, ale teraz nie jestem wstanie zrobić tego ponownie, więc przejdę od razu do sedna. Piszesz całkiem do rzeczy, ale masz skłonności do czynienia tekstu skomplikowanym i nie zawsze zrozumiałym. Kiedy się rozpędzisz, Twoje posty zaczynają przypominać rozprawy naukowe. Dla przeciętnego onetowego czytelnika są jak rozmowa dwóch Arabów w ich tradycyjnym języku, nie koniecznie arabskim. Słyszymy i wiemy, że coś mówią, może nawet nas obgadują, ale jak się przyczepić skoro nie wiemy, że drą łacha ze skarpetek noszonych do klapek; zmory polskich turystów.
W jednym ze swoich postów pięknie szafujesz na prawo i lewo pojęciami żywcem wyciągniętymi ze słownika, a ja powiem tylko na to – hę? Mógłbym oczywiście szperać w internecie i wyszukiwać znaczenia tych słów, ale nie po to tu jestem i myślę, że nie po to są tu inni czytelnicy. Jednak, tak jak Kaczyński ma swoich wielbicieli, tak i Twój styl z pewnością ich posiada. Nie zmieniaj niczego, prostactwa świat jest pełen i przyjemnie czasami poczytać coś innego. Nie sądzę, by należało zwalczać każde odstępstwa od zasad i reguł. Z postów widać, że jesteś osobą inteligentną i oczytaną, chyba się nie mylę? Zawsze najłatwiej ocenić tego, kto robi mnóstwo błędów, nie pisze stylistycznie i do tego brak mu podstawowej nawet logiki. O wiele trudniej ocenić blog kogoś takiego jak Ty. Cóż mogę więcej powiedzieć – uwielbiam Twój sposób pisania.
Teraz, w swej zawziętości, zajmę się opowiadaniem, które też publikujesz na łamach malinowego bloga.

Opowiadanie bez fabuły i treści.

Zaczynasz bardzo ładnie od przedstawienia nam chyba najstarszych żyjących zwierząt domowych, czyli poniemieckich psów, kotów i krów. To jakieś mutanty, na których naziści przeprowadzali eksperymenty? Powiedz, gdzie leży ta miejscowość, to zorganizuję wycieczkę faunopoznawczą. Dobra, pośmiałem się.
Akcja opowiadania toczy się w teraźniejszości (ha, ha!) i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jest trochę o Tobie, może nie całe i nie w każdym przypadku, ale odrobinkę.
Fabuła nie jest jednolita, przypomina raczej ciekawsze wydarzenia wyrwane z życia bohaterki i przedstawione w wyjątkowo pokrętny, opisowo porównawczy sposób. Świat przedstawiony to w większej mierze wnętrze samej Anny, jej przemyślenia, często bardzo skomplikowane. Sama dziewczyna mogłaby być przeciętną, bo na taką ją kreujesz, ale wątpię, czy przeciętna jest. Na pewno sposób jej myślenia nie jest przeciętny, mówi Ci to baaardzo przeciętny koleś. I w ten przeciętnie przeciętny sposób, docieramy do końca, gdzie zmuszony jestem napisać, że nie masz co liczyć na komentarze w stylu „świetna nocia, czekam na neksta”, bo Twoje opowiadanie skierowane jest do ludzi, których – prawdopodobnie – nie znajdziesz w onecie. Nie chcę nikogo obrażać, ale zauważyłem już, że największą popularnością cieszą się nie koniecznie te opowiadania, które powinny. Twój styl, tak skomplikowany, na pewno ich nie przyciągnie, to moje osobiste zdanie, ale pisz, pisz dalej. Bo potrzeba nam czegoś prostego, prozaicznego, opisanego w taki niezwykły i obrazowy sposób. Bo napisać, że: Anna wzięła prysznic, a potem załapała doła, to nawet ja potrafię, ale ująć to w takie słowa, których Ty użyłaś, to już niekoniecznie.

Temat: 2,5/5

Jak to w pamiętnikach normalnych ludzi bywa, nie szczególnie ciekawy. Martyną Wojciechowską to Ty nie jesteś, rzadkiej dziedzicznej choroby też nie opisujesz, nie prowadzisz dziennika z przygotowań do rytualnego morderstwa, więc temat jest łoklepany. Dobrze to podajesz, ale to już było. Z drugiej strony, mój pamiętnik też nie byłby ciekawy. dlatego nie skreślam pamiętników w ogóle, ale takie – tematycznie przeciętne – dostawać będą połowę punktacji przewidzianej w tej kategorii.

Ortografia i poprawność językowa: 8/10

Gdybym się zaczął rozpisywać, musiałbym przyznać, że jestem od Ciebie o wiele gorszy w tej dziedzinie, zwłaszcza interpunkcji. Ty uwielbiasz przecinki i zdania wielokrotnie złożone, a do tego kochasz wszelkiego rodzaju porównania. Cóż zatem taki ignorant jak ja mógłby Ci doradzić i wytknąć? Owszem, zdarzały się zdania, może ze trzy, w których stylistyka deczko kulała i takie, które poszatkowane były przecinkami jak kapusta do kiszenia, ale wszystko w ramach norm. Znalazłem parę takich dziwactw, co do których nie jestem pewien, czy to błąd czy Twoje celowe działanie:
”bo cośtam, bo ktośtam,” – coś tam, ktoś tam,
„nawiści” – nie ma takiego słowa, rozumiem, że to celowe,
„byleco” – to piszemy osobno,
” tiszert” – może koszulkę,
„Jeszcze trochę, jeszcze dwie, góra trzy notki o takiej tematyce i blog mój stanie będzie niczym o wiele mierniejsze, ale za to bardzo własne, bardzo moje „Pod mocnym aniołem” Pilcha.” – ile głębszych wypiłaś nim stworzyłaś to wyjątkowo skomplikowane składniowo zdanie? Ty dla normalnych ludzi piszesz, a nie dla oddziału zamkniętego.
Do rzeczy bo zaśniesz z nudów. Dwa punkty zabieram Ci za takie właśnie dziwactwa, które niewyróżnione w żaden sposób mogą sprawić, że czytelnik pomyśli: O Boże, tak pięknie pisze i takie byki stawia? Gdybyś zechciała może pochylić trochę te słowa, pogrubić albo wcisnąć w cudzysłów, który podobno jet nadużywany, wiadomo byłoby, że tak ma być, a tak to wygląda jak błąd i popatrz jakie długie zdanie napisałem, ja też potrafię, kiedy chcę, a kiedy chcę naprawdę mocno, to mogę długo. Tak, na tym może jednak zakończę, bo głupoty wypisuję.

Czytelność i obrazki: 5/5

Porozmawiamy tylko o tej pierwszej, czyli czytelności. Gratuluję! Naprawdę jestem zadowolony i usatysfakcjonowany w stu procentach. Nie musiałem powiększać sobie tekstu ani stosować innych tajnych sztuczek, by móc spokojnie czytać.

Układ: 5/5

Ależ bajzel! To masakra! Istne pobojowisko! Jak można tak spaskudzić idealny ład i harmonię. Żartowałem, no coś Ty, nie bój żaby. Masz wszystko w jak najlepszym porządku. Jest przejrzyście i dostępnie a do tego cudnie zatytułowane. Może zmienisz nick na Terazkolwiek, a ja zostanę Makskolwiek i zrobimy mały skokkolwiek? Nie! Wiedziałem.

Dodatkowe punkty za wybitne zasługi: 2/10

Dwa punkciki za fajniutki, pokrętnie wykrętny styl pisania. Niegłupi, nie usiany grypserką i skrótowcami, bez emot i innego badziewia.

Teraz policzymy sobie sumę. Poczekaj, tylko ściągnę skarpetki, bo mi może palców u rąk zabraknąć.
Suma: 39,5 (O Boże, ile ja mam palców?)
Ocena: dobra

Jeśli Ci nie pasuje, możemy spotkać się osobiście i podyskutować na ten i inne tematy, a rano zrobię jajecznicę, jak powiedział osioł do Shreka.

Brak powiązanych notek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz