Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


wtorek, 3 maja 2011

(722) prison-of-love



Oceniam Prison of love. Fajnie, nie? Też się cieszę!

Pierwsze wrażenie: 1/10
Było sobie Więzienie Miłości, ale z racji tego, że napotkało w swojej piwnicy stado kosmitów, musiało przeistoczyć się w Prison of Love. Przecież jakoś się trzeba z nimi dogadać, a angielski językiem międzynarodowym jest, a oprócz tego modnym. Myślisz, że jak znasz kilka słówek w innym języku, to jesteś super bomba? Raczej zwiędła trąba, no ale cóż? Nie wspomnę już o tym, że adres przepowiedział mi, iż blog będzie opowiadaniem. To jasne jak radioaktywna biedronka święcąca niczym jarzeniówka.

Jak już będziesz w tej głębi zapomnienia, to daj znać. Skorzystam z Twojej nieobecności i zmienię Ci napis na belce. Mam nie przesadzać? Dobra, dobra. Nie uderzyłam jeszcze głową o biurko ani nie wylałam na siebie zielonej herbatki. Powtarzam, jeszcze (niewiele brakuje).

Zjechałam niżej, zobaczyłam tę jakże cudną kolorystykę i już w chciałam nacisnąć biały krzyżyk w czerwonym polu, ale się jakoś powstrzymałam. Muszę Cię już dzisiaj ocenić i nie ma zmiłuj, nie ma, że boli, najwyżej odwiedzicie mnie w zakładzie psychiatrycznym. Dostanę tam może jakieś różowe tabletki i będę wtedy chętnie bawić się z takimi przerażającymi stronami. Swoją drogą, nie masz przypadkiem problemów z odróżnianiem barw? Tło zewnętrzne powinno być fioletowe, żeby pasowało do wewnętrznego. Przynajmniej tak mi się wydaje. Ukradłaś szablon z krainy emo potworów? Powinnaś go oddać, natychmiast! Podobno te krwiożercze bestie zjadają autorów blogów, którzy zabierają ich własność. Ja tam już wolałabym zostać zabita przez szatańską mrówkę, niż takie dziwne cacko, no ale nie wiem, jak Ty.

Powolnym krokiem przejdę do nagłówka, naprawdę mi się nie śpieszy. Jakieś dwa paskudztwa się obejmują i całują. Chociaż… Może on ją porwał, ona chciała się uwolnić, ale on ją ugryzł? Nie, to jest jeszcze bardziej głupie niż takie normalne buzi buzi. Dobra, niech oni już tam sobie wiszą, ale po co jeszcze ten szary kwiat? Jakieś przenośne znaczenie? Co ciekawego wujek Google nam powie? „Szary to symbol apatii, zmęczenia, braku siły i energii. Szarość ma raczej negatywne znaczenie, jest uważany za barwę zimy, śmierci, pokuty, rezygnacji, bezpłodności i rozpaczy.” – to jak, Twoja bohaterka będzie bezpłodna, zamęczy swojego chłopaka, który rzuci się pod nogi słonia, a ona biedna i zrozpaczona w końcu skorzysta z sakramentu pokuty? Nagłówek jest wizytówką strony, dlatego też powinien być miły dla oka i nawiązujący do tematu (w tym wypadku opowiadania). Problem w tym, że Twój wręcz odstrasza. Zdecydowanie zbyt wiele się na nim dzieje – roślinka, napisy, paseczek, kropeczki, rameczki i para dzikusów.

Treść: 10/25
Denerwujący jest fakt, że kiedyś już przeczytałam wszystkie rozdziały, które zawarte są na Twoim blogu, jednakże niewiele z nich pamiętam. Nie zapowiada to niczego dobrego. W końcu, gdyby Twoja treść mnie oczarowała, zapewne pozostałaby w mojej pamięci na dłużej, nieprawdaż? Na początku rzuciło mi się w oczy numerowanie publikacji. Powiedz mi, dlaczego z góry założyłaś, że napiszesz kilkaset rozdziałów i co, do jasnej gwiazdy, która dzisiaj nie świeci, mają oznaczać te kreseczki w tytułach. Tfu, tytułach to złe słowo. U Ciebie coś takiego nie istnieje.

W pierwszym poście znajdują się informacje o autorce strony. Powiedz mi, dlaczego piszesz o sobie w trzeciej osobie? Mam rozumieć, że ktoś inny Cię opisuje? Kochana (jaka ja miła, normalnie siebie nie poznaję), powinni Ci zabronić używania enterów. Jak czułabyś się, gdyby ktoś Cię dotykał i dotykał, i dotykał? Spokojnie, nikt Ci klawisza nie ukradnie. Daj mu w końcu odpocząć. Zapewne, gdyby mógł, wyskoczyłby z klawiatury i dostałabyś w nos.

Lecimy dalej. Czwarta notka to linki! Przyznam Ci się bez bicia, że tego to się nie spodziewałam. Nie mogłabyś zapisać tego w szkicach? Przynajmniej nie narażałabyś ludzi na zawał. Dobra, szpanujesz, masz odnośnik do Opieprzu. Teraz pewnie myślisz, że Ci wszystko wybaczę. Mylisz się. Nie widzę sensu numerowania postów! Czyżby wypłynął wraz ze łzami Izabeli?

W szóstym poście znajdują się opisy postaci. Naturalnie, zapomniałaś umieścić ich w szkicach, prawda? Chłopak, który leży w szpitalu, to Michał. Dowiedziałam się. Klękajcie narody!


Fabuła: 3/10
Dobrze, przechodzę do czegoś, co prologiem powinno się nazywać. Drobna brunetka o lodowatym spojrzeniu, której imienia nie znam (przecież to ściśle tajne), patrzy w stronę znienawidzonego lustra. Dlaczego ona siebie nienawidzi? To też tajemnica? Dalej opisujesz, jaka była kiedyś. „[...] skakała przez wszystkie płoty na wsi.” – jakoś nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Czy w ową wieś zamieszkują krasnoludki? Potem piszesz, jaka jest teraz. „Wolała usiąść przed odbiornikiem [...]” – jakim odbiornikiem? Odbiornikiem radiowym, nawigacyjnym, odbiornikiem energii elektrycznej? Dopiero z dalszej części wynika, że najnormalniej w świecie, jak większość ludzi, woli sobie usiąść przed telewizorem. Nie mogłaś tak od razu? Dalej poczuła spływające po policzkach łzy, które lubiła. W poście o sobie napisałaś: „Lubi płakać. Każda jej łza uosabia inne zmartwienie, a tak miło jest się ich pozbywać…”, czy opowiadanie dalej też będzie nawiązywało do Twojej osoby? Jeśli tak, to może ja już podziękuję… Jakoś nie uśmiecha mi się czytać o nieszczęśliwej miłości. Dobra, wracając do tekstu, przyszła bezimienna mama, którą najpierw dziewczyna wpuściła, a potem nie chciała z nią gadać. To po co pozwoliła jej wejść? Mogła od razu powiedzieć, że chce zostać sama, co nie? Na końcu zadzwoniła do kogoś tam, nie napisałaś nawet czy do chłopaka, dziewczyny, psa, kota, babci Frani, cioci Hani. Czy naprawdę nie możesz posługiwać się imionami? Już nawet pseudonimy bym strawiła, jednakże braku jakichkolwiek informacji nawet nie przeżuję.

Mam nadzieję, aczkolwiek one bywają płonne, że z drugiej części opowiadania w końcu się czegoś dowiem. Nareszcie, doczekałam się, pojawiło się imię, mianowicie Katarzyna. Szał ciał! Świętujmy, bo drugiego możemy się nie doczekać. Zacznijmy od początku, ni stąd, ni zowąd pojawiła się rudowłosa dziewczyna. Stała ona z główną brunetką, główną bohaterką opowiadania. Mam je rozpoznawać po kolorze włosów? Jakaś mania? Często farbujesz włosy? Ich rozmowa dotyczyła jakiegoś wypadku. Co się stało, nie wiem. Napisałaś tylko, że chłopak leży w szpitalu, a wszystkiemu winna jest brunetka. Teraz powiedz mi, dlaczego ta ruda tak się o niego martwi? Obie były/są w nim zakochane? Mogę się domyślać, że chłopak ten uratował Izabelę (uwaga, uwaga, drugie imię!). Ciągle przeszkadza mi fakt, że nie piszesz co, gdzie i jak. Chcesz, żeby czytelnik chętnie zajrzał do kolejnego rozdziału? Prawdopodobne jest, że kogoś ta historia na ten moment zainteresowała, ale na Twoje nieszczęście, nie mnie.

Umarłam! Ludzie, zapraszam do zwiedzania mojej trumny. Zabiło mnie to: „Wyglądem przypominał młodego boga, i to nie tylko dla niej. Czekoladkowa, ciemna cera, a także brązowe, długie włosy wymodelowane podobnie jak u Justin’a Bieber’a.”. Nie wmówisz mi, że Bieber jest bogiem! Chociaż, ewentualnie może być bogiem głupoty wrodzonej. Lepszego porównania nie mogłaś znaleźć? W tym rozdziale w końcu się czegoś dowiedziałam. Chłopak leży w szpitalu, ponieważ chciał uratować Izabelę, która miała zamiar skoczyć z mostu. Dlaczego chciała się zabić? Oto jest pytanie. Powołajmy komisję śledczą! Napisałaś również, że obie dziewczyny się w nim zakochały. Jakie to wszystko przesłodzone. Tekst lepszy od poprzednich, ale nie powiem, że jest jakiś rewelacyjny, o nie!

Izabela rozmawia z rodzicami Michała. Dlaczego matka chłopaka cały czas milczała? Przecież była zdenerwowana. Na końcu rozdziału dzwoni telefon ze szpitala. Już przed przeczytaniem kolejnego rozdziału mogę się domyślać, że ukochany brązowowłosej albo zmarł, albo wybudził się ze śpiączki. Szczerze, jego śmierć byłaby ciekawsza. Zastanawia mnie, jak opisałabyś wtedy uczucia, które siedziałyby w Izabeli.

Ostatni rozdział. Chłopak jednak się wybudził. Najciekawsze w tym poście są retrospekcje. Końcówka, tj. moment, kiedy Izabela weszła do Michała, jest banalna. Swoją drogą, zastanawiam się, czy tak miał wyglądać koniec opowiadania, czy po prostu nie masz/miałaś już weny.

Podsumowując, całość kręci się wokół jednego wątku – nieszczęśliwego wypadku. Nie jestem romantyczną duszą. Twój twór nie przypadł mi do gustu. To tak, jakby dać weganinowi do zjedzenia pizzę z serem i szynką. Gdybyś trafiła do innej kolejki, być może ta ocena wyglądałaby inaczej i ktoś chwaliłby to, co napisałaś (chociaż w to wątpię).

Dialogi: 3/5
Śmieszne nie są, bo i opowiadanie chyba do zabawny należeć nie ma. Rozmowa Izabeli z rodzicami Michała jest do zjedzenia, tak samo jak rozmowa rudej z brunetką. Gdybym miała oceniać same dialogi, pomijając fabułę i bohaterów, to nie wypadłabyś tak źle. Nie są w sumie jakoś specjalnie sztuczne. Nawet lekko się to czyta.

Kreacja bohaterów i świata przedstawionego: 2/5
Mogłaś się bardziej postarać. Postacie są strasznie przerysowane. Michała opisałaś jak boga. Dwie dziewczyny najpierw są przyjaciółkami, potem obie zakochały się w jednym kolesiu, który trafił do szpitala. Jedna z nich jest ruda i wredna. Druga jest zdesperowana. Zawiało nudą. Powiedz mi, czym ja mam się tutaj zachwycać? Och! Jakie cudowne! Urocze! Przesłitaśne! Wystarczy?
Teraz słów kilka o kreacji świata przedstawionego. Dwór, dom, szpital. Tylko tyle wiem. Przydałoby się jakieś ciekawe opisanie tych miejsc.

Podsumowując, mi się Twoje opowiadanie nie widzi, co pisałam już wiele razy. Aczkolwiek gdyby wziąć pod uwagę wszystkie blogowe twory, to Twojego nie umieściłabym na szarym końcu. Zadowolona? Zapomniałabym, za opisy dostajesz dwa punkty.

Ortografia i poprawność językowa: 7/10
Wypiszę tylko kilka błędów, bo naprawdę nie mam już ani chęci, ani czasu. W sumie, to nawet się postarałaś, żebym nie miała się zbytnio do czego przyczepić. Z Twoją ortografią i interpunkcją nie jest tak źle, co naprawdę jest pocieszające.
„ byle nie spojrzyć w oczy przyjaciółki” – spojrzeć, po prostu spojrzeć.
„Ja mam cie słuchać?” – ogonek od „cię” zginął śmiercią tragiczną.
„znów w nich zatonąc” – kreseczki są okej, naprawdę, wyraz „zatonąć” też jest całkiem w porządku.


Oryginalność tematyki: 2/10
Nawet, gdyby mieli mnie zrzucać z dziesiątego piętra, nie powiem, że Twój blog należy do tych oryginalnych. Chłopak, dziewczyna i ta zła, normalnie temat jak z serialu na TVN-ie. Oklepane, nudne, przeze mnie niezjadliwe. Swoją drogą, ocenialnię „Opierdacz” umieściłaś w linkach na głównej, a odnośnika do Opieprzu trzeba z lupą szukać. Ciekawe, biorąc pod uwagę fakt, że tamta strona już nie istnieje.

PODSUMOWANIE
20/60 – ocena mierna z plusem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz