Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


poniedziałek, 22 sierpnia 2011

(727) blackie-nesstia



Wdech, wydech, wdech, wydech…
Spokojnie, nic mi nie będzie, przecież to tylko moja pierwsza ocena w tym miejscu, a zarazem po kilkuletniej przerwie w ocenianiu.
Witam serdecznie, Aimee.



blackie-nesstia



Pierwsze wrażenie: 9/10

Zacieram rączki z zaciekawieniem, patrząc na pierwszy adres w kolejce do ocenienia. Nie wzbudza we mnie złych emocji, dobrych również nie. Ot, jest i tyle. Dopiero po wejściu na bloga konstatuję, że adres jest zbitkiem dwóch nicków, czego nie podejmuję się komentować, gdyż ani nie wypada, ani nie wolno.

Elementem, który rzucił mi się w oczy jako pierwszy, jest obrazek w nagłówku. Moje wybredne oko orzekło, że jest on wspaniały. Kojarzy mi się z „Mistrzem i Małgorzatą”, nie pytajcie dlaczego. Zobaczymy za chwilę, czy owe dzieło wkomponowuje się w tematykę bloga.

Doszukałam się źródła obrazka i cytatu! Cudownie! Chociaż, w pierwszej chwili uznałam, że tej informacji nie ma i musiałam sama dotrzeć do faktu, że tekst pochodzi z dziwnojęzycznej piosenki, jeszcze dziwniejszego zespołu. Bardzo, ale to bardzo nie lubię, kiedy Autorzy nie podają takich, niby to prozaicznych, a jednak ważnych rzeczy, jak źródło. Kiedy go nie ma, rozsądek nakazuje sądzić, że to twórczość Autora, a to już mi pachnie plagiatem. Nie lubimy plagiatów, prawda? Dlatego też, bardzo ucieszył mnie fakt, że na waszym blogu takowe informacje istnieją.

Zastanawia mnie jeszcze, czy cytacik, podobnie jak obrazek, będzie pasował…

Generalnie… u Was jest bardzo ładnie, jest na czym oko zawiesić. Prawie na śmierć uwiesiła mi się gałka oczna na pokaźnym archiwum. Czwarty rok istnienia bloga wam upływa, no, no…

Szablon jest dopracowany, w… prawie każdym szczególe. Odwiedziłam podstrony, wszystko pięknie się komponuje, poza Sznurówkami. One są takie smutne, smętne i samotne. „Powrót do strony głównej” i tyle, a czemu nie ma całej reszty? Każda inna podstrona pasuje do całości, a ta jest jakaś… nijaka.

Na koniec zostawiłam sobie tekst z belki. Zachęca. Przynajmniej mnie. Uwielbiam trudne słowa, dlatego bardzo przypadło mi do gustu, to co zobaczyłam. Uznałam, że warto zbadać oryginalność „paranoicznych wizji”, ale nie zawiodłam się. Wypuściłam z ulgą powietrze z płuc i odetchnęłam. Fantasmagoryczna zachęta na belce jest wasza i w dodatku naprawdę zaciekawia.

Cóż, czas podsumować ten podpunkt? Otóż, nie bardzo mam za co je odjąć, jedynie za tę nieszczęsną podstronę.



Nagłówek: 4/5

Naprodukowałam się na jego temat w poprzednim podpunkcie. Rzucił mi się w oczy w pierwszej kolejności, bo jest naprawdę warty uwagi. Kolory dopasowałyście idealnie, wszystko współgra i ma się świetnie. Trudno mi powiedzieć coś jeszcze konstruktywnego, bo na banalne zachwyty szkoda mi klawiatury.

Uważam jednak, że źródło cytatu powinno być umieszczone tuż pod tekstem, mniejszymi literami, zirytowało mnie, że musze szukać, grzebać i cudować, by się dowiedzieć, skąd to.



Treść: 3/10

- Ekhm, ekhm…! – kaszle znacząco, przez grzeczność zasłaniając usta. – O czym ten blog jest? – pyta sama siebie.



Dopatruję się u was grafiki, ale i refleksyjnych notek, jak głosi kategoria bloga. Przeczytałam więcej postów niż mi nakazują zasady Opieprzu, bo szukałam sensu. Niestety sens uciekł dawno temu i schował się w Zakazanym Lesie. Jesteście dwie, więc muszę skierować swoje słowa do każdej z osobna.

Blackie, poczytałam sobie recenzje w twoim wykonaniu. Przypadła mi do gustu ta o „Zmierzchu”, pewnie dlatego, że mamy wspólne poglądy i sympatia w takim wypadku jest silniejsza ode mnie. Ocenić jednak muszę ją obiektywnie, w związku z czym, wcale nie wypada dobrze. Krytycznie osądzasz sagę Meyer, ale bez podania argumentów. Twoja recenzja jest po prostu wyliczanką niepochlebnych epitetów na temat książki i niczym więcej. Opierasz się na porównaniu z inną sagą, by udowodnić swoje racje i to też mi nie leży. Poza tym, szczerze mówiąc, twój tekst jest trochę… patetyczny. Czuje się w nim tytułową krucjatę, a celem recenzenta chyba nie jest ogólnonarodowa misja zniechęcania do danego dzieła, tylko analiza, konstruktywna krytyka i ocena.

Nesstia, o ile twoja koleżanka stara się pisać „o czymś”, o tyle, ty piszesz o niczym. Twoje felietoniki są, bo są i nic więcej. Przeczytałam „Utopię” i uznałam, że świat mógłby istnieć dalej bez tego tekstu, bo nie wnosi nic nowego. Podejmujesz się w tym poście tematyki gejów i jednocześnie utopijnej wizji kraju, próbuję wniknąć w to głębiej i wiesz co mi wychodzi? Bajdurzenie, góra piętnastolatki, o polityce. Mało to ambitne i porywające. Wymienieni twórcy wskazują na to, że skończyłaś pierwszą klasę liceum, więc wiele się nie pomyliłam.

Zabiłaś mnie tekstem „O rodzimej „sztuce” słów kilka”. Dosłownie. Jelita mi się w jamie brzusznej zbuntowały i dały głos z wrażenia. Oczy chciały wyskoczyć z orbit i schować się w kątach. Wiesz dlaczego? Spieszę z wyjaśnieniem.

„Dalej. Andrzej Piaseczny. Jego piosenki kojarzą mi się nieodłącznie z bandą pierwszoklasistek stojących grzecznie w kółeczku na szkolnym korytarzu i śpiewających wiązankę jego przebojów.”

Nie byłoby nic w tym zdrożnego, ale ty wspominasz o piosence, w której palce maczał Seweryn Krajewski i nazywasz ją infantylną! Czy ty w ogóle masz pojęcie, kto to jest? Nie chcę twierdzić, że samo nazwisko Krajewski musi przesądzać o geniuszu piosenki, ale w prostacki i chamski sposób krytykujesz jednego z największych ludzi polskiej sceny muzycznej! Mieszasz z błotem człowieka, którego piosenki popularne są od kilkudziesięciu lat i o których jeszcze długo nie zapomnimy. Wybacz, ale tak nie można. Chcąc krytykować, między innymi, Krajewskiego, trzeba przytoczyć argumenty na poziomie, a nie posiłkować się pierwszoklasistkami.

Obie generalizujecie, piszecie to, o czym wszyscy wiemy, nie ma w tym waszego zdania. Rzadko można trafić na notkę, która ma coś wspólnego z refleksją i felietonem. Wasz blog powinien mieć kategorię: pamiętniki i dzienniki.

Znaleźć u was można trochę grafiki, gdzie widnieją źródła wykorzystanych obrazków, czyli jest jak należy. Prezentujecie wasze wytwory składnie i czytelnie, więc nie ma się do czego przyczepić.

Jedna notka mnie zaintrygowała, „Moda świąteczna”, a to z powodu zdjęć. Miałyście pecha trafiając na mnie. Param się fotografią od czterech lat i w tym czasie sporo się o niej dowiedziałam, dlatego z chęcią przejrzałam zdjęcia waszych świątecznych drzewek. Jedno… J E D N O zdjęcie jest ostre, pozostałe powinny otrzymać krzyżyk na drogę i wylądować w koszu. W dobie aparatów cyfrowych, naprawdę nie jest trudno odpowiednio wyostrzyć interesujący nas obiekt.



Dotarłam do momentu, w którym powinnam podsumować ten podpunkt. Mam do dyspozycji dziesięć punktów. Za co wam odejmę kilka z nich? Treść mnie nie urzekła, gdyby nie fakt, że muszę ten blog ocenić, nigdy bym się w niego tak dobrze nie wczytała. Poza faktem, że piszecie poprawną polszczyzną, nie widzę niczego, za co mogłabym dać punkty. Ciężka sprawa, naprawdę. Mogę dać trzy punkty za posty Blackie, ona jest nadzieją dla waszego bloga. Coś tam próbuje skrobać i zaczyna jej to wychodzić.



Ortografia i poprawność językowa: 4/10

Jak już wcześniej wspomniałam, używacie poprawnej polszczyzny. Nie muszę podrygiwać, jakby mnie ktoś prądem traktował, kiedy czytam wasze wypociny. Istnieje jednak coś, co wali po oczach niemiłosiernie i powoduje permanentne odwracanie mojej głowy w prawo, żeby nie patrzeć, nie wzdychać i nie biadolić.

Piszecie tak żałośnie prostym językiem, z tak niewyszukanymi słowami, jak to tylko możliwe. Dobrze zapowiadający się tekst z belki był tylko zrobieniem mi smaczku. Nie wypalił, więc pozostał mi jedynie niesmak, zamiast oblizywania ust z radości.



„Tak w sumie trzeba by się poważnie zastanowić nad tym, czy jesteśmy takie straszne, bo dzisiaj spowodowałabym zawał u Rafała… fakt, nie pierwszoklasisty, ale to się wytnie.”

Przepraszam bardzo, ale „tak w sumie”? W sumie to, co najwyżej kiszki są, jelitka, wątroba, te sprawy. Ości też się znajdą. Jeszcze nieszczęsne „to się wytnie”, co drugą notkę się natykam na ten idiotyczny zwrot. Polski w mowie i w piśmie ma kilka różnic. Powyżej widać, to, czego nie powinno się używać w literackiej wersji naszego języka. Co gorsza, takich przykładów jest zatrzęsienie!



„Ale może zacznę od początku. A więc, jestem wielką fanką wszelkiej maści książek o wampirach”

Porządnie mną trząchnęło, zupełnie tak, jak ojca Finnigana, kiedy dowiedział się, że jego żona jest czarownicą. Natknąć się na „a więc”, „tak więc”, „no więc”, „więc” na początku zdania można tak samo często, jak na psie kupki na trawniku przed blokiem. A to okropne „ale może”? Brr!



„Za to „pseudowampiry” Meyer to po prostu… jakby to określić… zmutowani ludzie?”

Za to? Za co? Może „za to r”? Nie… zator nie pasuje….

Jednym słowem, piszecie tak, jak mówicie, czyli byle jak.



Wszystkiego dopełniają wasze koszmarne przecinki, które raz są, a raz ich nie ma. Pojawiam się i znikam? Małe, wredne znaki interpunkcyjne stawiacie w dobrych miejscach, by w następnej notce już ich tam nie postawić. Amnezja wybiórcza?



Gdzieś już napomknęłam o zasobie słownictwa, prawda? Mówiłam, że jest ubogi, tak, tak. Powinnam jednak bardziej przychylić się w stronę Blackie, która dysponuje nieco pojemniejszym słownikiem od Nessti. Wy naprawdę chodzicie do jednej klasy?



Przecinki, mylenie mowy potocznej z językiem literackim, słownictwo, w sumie zabieram wam sześć punktów.



Temat: 0/5

Temat… temat… temat… Mogłabym wypowiedź do tego podpunktu sklecić, kopiując fragmenty moich poprzednich wypowiedzi.

Na waszym blogu nie ma tematu. Jeżeli jakiś się trafi, to zostaje spłycony do niemożliwości i wychodzi z tego Sith zmasakrowany świetlnym mieczem przez rycerza Jedi. Podejmując się skomentowania tak drażliwego tematu, jak homoseksualizm, trzeba mieć coś do powiedzenia, a przede wszystkim, należałoby mieć WŁASNE ZDANIE. Wyróżnione słowa powinniście sobie wypisać nad monitorem i spoglądać na nie za każdym razem, kiedy macie ochotę na napisanie notki.

Oryginalność też próżno szukać w waszych notkach. Bazując na „recenzji” sagi „Zmierzch”, można zauważyć, że tekst mógłby być szablonem dla wielu innych krytycznych opinii. Gdzieś coś się usunie, coś się doda, na koniec własny podpis i gotowe. Gdyby mi się chciało, znalazłabym kawałki o podobnym poziomie na forach internetowych. Tak, tak, na forach, bo na nic innego się to nie nadaje.



Powtarzać wyświechtane frazesy, kwestie znane powszechnie i nie wzbudzające już żadnych emocji, potrafi każdy. Nie dziwcie się więc ilości punktów w tej kategorii.



Układ: 5/5

Mniemam iż jest jedyna kategoria z maksymalną ilością punktów. Dlaczego? Należy wam się, grafiką się opiekujecie świetnie, dlatego tutaj należy wam się mały aplauz.

Na blogu panuje porządek, ład i harmonia. Można znaleźć wszystko i łatwo przemieszczać się w menu. Odjęłam już punkt za Sznurówki, więc tutaj sobie tę kwestię podaruję.



Czytelność, obrazki: 4/5

Czuję, że zacznę się powtarzać, bo właściwie wyczerpałam temat wyglądu bloga.

Moje wymagania są zaspokojone, obrazków jest ilość wystarczająca. Wszystko współgra ze sobą. Grafika zamieszczana w postach nie rozłazi się po ekranie, nie jest umieszczona na słowo honoru, tę kwestię dopieszczacie.

Myślę, że czcionka jest nieco zbyt mała. Wiem, wiem, pasuje i wszystko ładnie wygląda, ale źle się czyta. Zagęszczenie takich malutkich robaczków po dłuższym czytaniu powoduje oczopląs. Mam wadę wzroku, wieczorem moje oczy są nieco zmęczone, muszę się wysilać, żeby ten maczek odszyfrować. Ucięłam jeden punkcik, właśnie za tę czcionkę.



Dodatkowe punkty za wybitne zasługi: 5/10

Grafika jaką można obejrzeć na waszym blogu jest warta docenienia. Widać, że wkładacie dużo serca w to, co tworzycie, dlatego uznałam, że należy wam się pięć gratisowych punktów.



Suma: 34/60 Ocena: dobra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz