Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


niedziela, 6 listopada 2011

(738) pseudointellectual



Kolejna ocena wyprodukowana za pomocą klawiatury Aimee, tym razem, przy dźwiękach nowejpłyty Nosowskiej.







pseudointellectual







Pierwsze wrażenie:8/10



Zacznijmy od adresu, bo to pierwsze, co wpada w oko, kiedyprzystępuję do oceny. Adres jest i to fakt niepodważalny, tylko na miłośćboską, dlaczego po angielsku? Nie pierwszy raz piszę o tym, jak bardzo ubolewamnad faktem, że język polski traktowany jest niczym trędowaty mieszkaniecmiasta. Muszę jednak powtórzyć te kilka kwestii, przecież nie znasz moich poprzednichocen. Otóż, jestem osobą, która uważa, że piękno naszego języka jest takogromne, iż nie ma potrzeby sięgania po prymitywną angielszczyznę. Proszębardzo, niech drodzy filolodzy się obrażą, ale nikt nie wmówi mi, żeBrytyjczycy mówią ładniejszym językiem. Wszędzie widzę i słyszę angielski, mamgo serdecznie dość, chcę polskiego! Adres, brzmiący „pseudointellectual”, możenie byłby zły, gdyby nie ten paskudny język. Ma w sobie jakąś ciekawąinformację, która mówi mi, że będę miała do czynienia z czymś interesującym, ajednocześnie coś mnie od niego odpycha. Właściwie, nawet wiem czym jest owe„coś”, opisałam to nieco wyżej, wystarczająco szczegółowo, jak myślę.



Przechodzę do następnego etapu, jakim jest belka i tutajnatykam się na coś, co zatrzymuje moje gałki oczne w jednym miejscu. Mięśnieporuszające moimi oczami tkwią w skurczu i nie chcą się ruszyć. Widzą tekst,który nie dość, że jest zastanawiający i każe mi pomyśleć, to w dodatkuzakończony jest kropką. Najprawdziwszą, nie zmyśloną, zwykłą, czarną, okrągłąkropką. Myślałby kto, podnieca się znakiem interpunkcyjnym, ale mausprawiedliwienie! Wystarczyłoby mi palców jednej dłoni, żeby policzyć widzianeprzez mnie blogi, które tekst w belce miały zakończony kropką. Czasami mamwrażenie, że ta mała kropeczka po prostu gryzie Autora i jak jakiś malutkidiabełek, podpowiada „nie stawiaj mnie tam!”. Pytam się, dlaczego? Przecież wbelce umieszczamy zdanie, tak? Normalne, pisane po polsku, angielsku, chińsku,włosku, francusku, nie ważne, ale zdanie. Moje poczucie estetyki twierdzi, żejak mamy do czynienia ze zdaniem oznajmującym, to na końcu ma być odpowiedniznak. Nie ma znaku, jest błąd. To może być wykrzyknik, czy pytajnik, ale ma byći innej opcji nie ma.



Kieszonkowa wersja człowieka… proste, prawda? Nicskomplikowanego, ale nie chce mi odpuścić, za wszelką cenę trzyma i mówi coś domnie. Sprawdziłam, jak zawsze, czy tekst ma jakieś pochodzenie, czy jestautorski. Jedyne wyniki, jakie otrzymałam, są związane z Twoim blogiem.Naprawdę, sama siebie nie rozumiem, ale strasznie mi się to spodobało. Możeniewiele trzeba, żeby mnie zadowolić, może ktoś inny powie, ot tekst i nicwięcej, ale mnie on się spodobał i utkwił, w którymś z płatów kory mózgowej,która odpowiada za pamięć i koncentrację.



Oprócz belki, powitał mnie jeszcze niesamowicie przyjemnydla oka szablon. Pierwsze słowo, które narzuca mi się, gdy chcę go określić?Skromny. Wpasowuje się idealnie w moje gusta, nie ma nic lepszego niżskromniutki szablonik, który skrywa w sobie prawdziwy potencjał, kiedy idealniewspółgra z treścią. Dopiero w kilku kategoriach dalej będę mogła sięwypowiedzieć na temat harmonii między tym, co przeczytam, a tym co zobaczyłam,teraz mogę wypowiedzieć się zupełnie pobieżnie.



Widzę zdjęcie, zegarek z dewizką, nasuwa mi się skojarzeniewujka, który gdy dostał taki zegarek ciągle wyciągał go z kieszeni, byzobaczyć, która godzina, mimo, że robił to zaledwie przed chwilą. Ciągskojarzeń podsuwa mi kieszeń, która z kolei prowadzi mnie do tekstu z belki,gdzie pojawia się określenie „kieszonkowy”. Czy tylko ja widzę połączeniemiędzy jednym, a drugim elementem? Czy po prostu tak bardzo mi się tospodobało, że mój mózg dopasowuje sobie fakty do teorii?



Ten jakże prościutki szablon, tchnie estetyką i ułożeniemprzyjaznym, które zachęca do dalszego odkrywania zakamarków blogowej sferyAutorki. Niektóre blogi odrzucają, sprawiają swoim wyglądem, że odechciewa misię dalszej oceny, męczą mnie, przez co mam problem z wyrobieniem się z oceną wterminie. Twój blog mnie zachęcił, sprawił dobre wrażenie, nawet mimo pierwszejniesnaski, na widok angielskiego adresu. Coś mi podszeptuje, że dobrze mi siębędzie z Twoją twórczością współpracowało.



Jedno mnie tylko zastanawia, gdzie informacja o tym, ktojest autorem szablonu i skąd wzięło się zdjęcie? Nie jest to coś, co wpływałobyna mój ogólny odbiór bloga, ale dla mnie jest niezmiernie ważne. Informacja oźródłach cytatów, obrazków i wszystkiego, co nie jest wytworem Autora, jestkonieczna i potrzebna jak wrzątek, by zrobić herbatę. Będę zmuszona obciąć zato punkty.



Sam fakt, że lekko i bez problemów pisze mi się o blogu jestpoświadczeniem, że dobrze go odbieram. W momencie, kiedy mam długie przestoje,siedzę i zastanawiam się, o czym powinnam napisać, wiem, że blog mi nie podejdziei będzie ciężki.







Nagłówek: 4/5



Co nieco już powiedziałam w temacie nagłówka, który pasujemi jak ulał do tekstu z belki, ale nie wypowiedziałam się jeszcze na temat,tego co widnieje pod obrazkiem.



O ile zrzuciłaś mnie z kanapy, na której siedzę,stwierdzeniem „kieszonkowa wersja człowieka”, o tyle totalnie zmiażdżyłaś„kłębkiem moich myśli”. Owy kłębek jest już tak oklepany, że po wpisaniu doGoogle’a, wyskoczy ci kilkadziesiąt blogasków z takim tytułem, czy myśląprzewodnią. Banalny tekst, który zniesmacza po tym, co otrzymuje się nawstępie. To tak, jakbym zjadła genialny obiad, a potem dostała deser, po którymzrobiło mi się niedobrze. Mam wizję czegoś mądrego, nadzieję na jakieś ciekaweprzemyślenia, a nagle wychodzę na czołówkę z prostotą, banalnością i brakiempolotu. Kłębek myśli? Dodaj jeszcze, że są nieuczesane, a wstanę i wyjdę.



Zdania powyżej, te mniejszymi literkami są jakieś do niczegonie pasujące. Mam wrażenie, że odnoszą się do zdania z belki, ale nie wzbudzająwe mnie entuzjazmu. Raczej śmiech. Kiedy widzę, jak ktoś sam o sobie mówi, żejest trudny i nie do ogarnięcia, to mam przed oczami zapatrzonego w sobieczłowieka, który jest przekonany o swojej szalonej mądrości, tak wielkiej, żebez kija nie podchodź. Na szczęście, tekst który tak nieciekawie mnie wita,jest słabo widoczny i nie rzuca się w oczy. Mocno kłuje ten nieszczęsny kłębek,który mógłby być oryginalnym motkiem i od razu lepiej by wyglądał.



W całości, nagłówek współgra ze wszystkim, z czym powinien.Kolorystycznie jest dopasowany, rzekłabym idealnie się wtapia. Na tejpłaszczyźnie nie jestem Ci w stanie niczego zarzucić.



Podsumowując, podoba mi się wszystko, poza tym zdechłymkłębkiem. Przyznam się szczerze, że mnie tak ten napis zdemotywował, żewyłączyłam Worda i poszłam spać. Wróciłam do oceny po kilku dniach.







Treść: 1/10



Na dzień dobry, trochę marudzenia. Pamiętnik… Chyba będęmusiała zmienić do nich nastawienie, jak tak dalej pójdzie. Oceniając każdypamiętnik z podejściem rozjechanego jeża daleko nie zajdę. Dlatego nastawiamsię optymistycznie, tym bardziej, że bardzo pozytywne było pierwsze wrażenie.Czekam na mądre, a nie „mondre” teksty.



Przystępuję do dzieła czytania.







Postanowiłam zacząć od pierwszego wpisu, bo jest przyzwoiciedługi. Nie zdążyłam jednak przeczytać nawet jednego zdania i już się zraziłam,mimo całego serca, jakie włożyłam w to, by zmienić nastawienie.



Angielski? Proszę cię… w Polsce mówimy po polsku. Językpolski ma taką liczbę słów, że posiłkowanie się prymitywnym angielskim jest poprostu śmieszne i żałosne. Nie jestem fanatyczną patriotką, bez przesady, faktże noszę na ramionach polskie flagi dwa razy w miesiącu nie robi ze mnieparanoika, ale jest wystarczający, by krzywić się na widok obcego języka wtwórczości Polki. Dobrze, ale spróbuję się mimo wszystko przełamać i czytaćdalej, a nie odkładać oceny na inny czas.







01. Little House



„Żegnam Państwa,jeżeli ktoś oczywiście pofatygował się, by to przeczytać do końca.”



Taa… też się zastanawiam jak to się stało, że przeczytałamtę notkę. Siedzę, popijam zieloną herbatę i kontempluję. To niemożliwe, żeudało mi się przełknąć taki bełkot. Zostawię sobie pięć minut na podziwianiesamej siebie i przejdę dalej.



„Następne posty niebędą tak długie. Obiecuję.”



No tak, po co komu długie posty? Piszmy po prostu „cześć, umnie spox, co u was, papatki”. Osoba, która czytając Twój pierwszy post,pomyślała sobie „rany, jakie to długie”, jest dla mnie ograniczona umysłowo, anajdłuższy tekst jaki przeczytała, to opowiastka z serii „historie prawdziwe”na Demotywatorach.



Jest jednak jasna strona tego, że następne posty będąkrótsze. Jeśli będę reprezentować taki poziom, jak ten pierwszy, to sięprzynajmniej nie zmęczę psychicznie.



Czego się dowiedziałam z Twojej notki? Czy wyniosłam cośpożytecznego?



Tak! Znam program telewizyjny z dnia ósmego lipca zeszłegoroku, dowiedziałam się, że jesteś śpiochem i masz problemy emocjonalne napoziomie dziesięciolatki.



Proszę państwa, ot tragedia. Chłopak wyjechał na trzytygodnie. Czujecie państwo problem? TRZY tygodnie! Toż to prawie jak rok! Małopaństwu? Dodam jeszcze, że chłopak zmienił klasę! Jak on mógł?! Żmija wredna!Taka historia koniec związku zwiastuje.



Mam być szczera? Osobne klasy wychodzą jedynie na zdrowie,nie na szkodę. Jeśli spędza się z kimś pół dnia, to spotykając się wieczorem oczym rozmawiają? Skoro przeżyli dzień tak samo, to nie mogą się nawet wymienićpierdołowatymi historiami ze szkoły, bo oboje byli ich świadkami. W mojejklasie były cztery związki, po skończeniu liceum przetrwał jeden i jest właśniew trakcie rozsypki.



Zetknęłam się z bełkotem sfrustrowanej nastolatki. Twojanotka nie wnosi nic, zupełnie nic. Może dla osoby w Twoim wieku jest to jakieśźródło inspiracji, być może ja jestem po prostu na to za stara, ale dla mnie,takie rzeczy winno się pisać w pamiętniku. Powyższy argument zbijasz, wzupełnie śmieszny sposób, twierdzisz, że blog jest lepszy, bo nie trzeba szukaćczarnego długopisu. Rzeczywiście, zdecydowanie łatwiej jest włączyć komputer,poczekać aż wszystko się załaduje, włączyć przeglądarkę, zalogować się nastronie Onetu i zacząć pisać. A potem tacy ludzie, jak ja, muszą mierzyć się ztymi Twoimi bzdurami.







09. Mimo wszystko



Wybrałam akurat tę notkę, bo jako jedna z nielicznych, mapolski tytuł. Wiązałam z nią duże nadzieje. Przyzwyczaiłam się jednak, że blog,który tak wspaniale mnie zaskoczył przy pierwszym wrażeniu, z każdą kolejnąminutą okazuje się kompletną klapą.



Znowu uraczyłaś mnie porcją bełkotu, o tym, co robiłaś nadmorzem i jakiego koloru lakiery do paznokci posiadasz. W blogach pamiętnikowychchodzi o obnażanie się, zwyczajny ekshibicjonizm. Trzeba jednak mieć z czegosię obnażać, żeby to miało jakikolwiek sens.



„wysyp kobiet w ciążyzamiast dziadków”



Nie wiem czy wiesz, bo być może nie zauważyłaś, ale maszjakąś dziwną awersję do starych ludzi. W pierwszej notce, którą czytałam,trafiłam na fragment następujący: „I manadzieję, że nie będzie ono zapełnione samymi osobami w wieku emerytalnym, bowidok dziadków przy basenie to nie to, o czym marzy w wakacje.”



Pozwolisz, że będę uprzejma i uświadomię Cię iż Ty teżkiedyś będziesz stara, brzydka, pomarszczona, będziesz robić pod siebie i liczyćna pomoc innych. Naprawdę.



Po raz kolejny poznałam program telewizyjny. Słuchaj, ludzienaprawdę potrafią korzystać samodzielnie z takiego urządzenia, jak gazeta zprogramem. Myślę, że to jest wysiłek porównywalny z tym, jaki Ty wkładasz,szukając długopisu, ale znaczna większość ludzi jakoś sobie z tym radzi. Jestto z pewnością trudne, zdobyć się na otworzenie gazety, ale jesteśmy odważnymnarodem i podejmujemy się tego wyzwania. Dlatego proszę, nie zabieraj nam tejprzyjemności, jaką daje wykonanie skomplikowanego zadania.







32. Trudno mi się przyznać



Przesunęłam się trochę w czasie, w nadziei, że dojrzejesz.Zobaczymy, co z tego wyszło.







Czy powiem jakąś nowość, jeśli użyję słów „zawiodłam się”?Myślę, że nikogo nie zaskoczę, bo stało się to już normą. Rozpalam w sobienadzieję, na coś dobrego, a dostaję tekst, który mogłabym spłukać w toalecie,razem z tym, co pozostaje z przetrawionego obiadu.



Mnie naprawdę nie interesuje, co leci w Twoim telewizorze inie mogę pojąć, dlaczego musisz informować o tym całą Polskę. Dzięki Bogu, niemasz tam włączonego radia.



„Nie widziałam Go jużsiedem dni”



Ludzie nie widzą się po kilka miesięcy, lat i jakoś potrafiąsobie z tym poradzić, nie robiąc z tego życiowej tragedii. Ja też odczuwałamtęsknotę za kimś, też wiem, jak to jest, ale z tego powodu nie zasiadałam dokomputera, by opublikować Emo-wpis. Znajdowałam sobie inne zajęcie i zmieniałamkierunek myślenia.



„Czekam na kolejnewydanie „Cosmopolitana”, mojej Biblii”



Różne ludzie mają zboczenia, ale jeśli Bibliąsiedemnastolatki jest „Cosmopolitan”, to ja się boję zapytać, co owa nastolatkajeszcze czytuje. Myślę, że za Dziesięć Przykazań robi „Pamiętnik księżniczki”,a modlitewnik to seria „Nie dla mamy, nie dla taty, lecz dla każdej małolaty”.







Cóż, jest szałowo. Jako czwarty post, na podstawie, któregomam ocenić bloga, wezmę sobie najświeższą notkę. Nie chce mi się już nawet miećnadziei, że trafię tam na coś mądrego. Dlatego, tym razem, z dużą ilościąniechęci, podejmuję się przeczytać kolejny post.







50. Jar of hearts



„telewizor błyskającygdzieś za moimi plecami jest jedynym źródłem światła”



Drugi rok prowadzenia bloga, a jej telewizor jak błyskał,tak błyska dalej. W każdej notce jest informacja o tym, co aktualnie leci wowym szklanym pudle i to na kilku kanałach. Jest na to takie proste inieskomplikowane słowo, a brzmi ono: „uzależnienie”.



„niebo jest granatowe”



To zdanie najlepiej określa poziom Twoich notek. Właśnietakie informacje można u Ciebie zdobyć. Notką na miarę literackiej nagrodyNobla winno być stwierdzenie, że trawa jest zielona.



„Notka nie istniałabybez wzmianki o sferze uczuciowej mojego życia.”



I bez wzmianki o telewizorze.



Nie jest to jeszcze ekstaza, ale pewne jej zalążki już tak.Jest nadzieja, słuchajcie państwo. Znalazłam w tej notce coś mądrego, zdania,które przeczytałam drugi raz, przystopowałam i stwierdziłam: „kurczę, to takibanał, ale ona ma rację”. Dlatego natchnęłaś mnie przeczuciami, że będziedobrze, że zaczniesz pisać sensownie, a nie brednie, nikomu do szczęścia niepotrzebne.







Treść, jak treść, totalna papka bez wartości odżywczych. Zreguły, podczas oceniania, czytam całe mnóstwo postów, ale w Twoim przypadku,musiałabym stoczyć całą wojnę ze sobą, żeby przeczytać więcej niż przewidujeregulamin. Nie mam ochoty ani siły na takie próby, trzygodzinne spinanie tyłkana komendę „baczność!” wystarczająco mnie wyczerpało, by teraz, po nocach,mierzyć się jeszcze z Twoimi notkami.



Ciężko mi przyznać jakaś sensowną punktację, prawdę mówiąc,musiałabym dać zero. Za co mogę dać więcej punktów, jeśli co post raczysz mnieprogramem telewizyjnym i wymienieniem czynności, które zrobiłaś? Przełamię sięi dam Ci jeden punkt, wbrew pozorom, nie na zachętę, a za tekst o marzeniach,który mi się spodobał.







Ortografia ipoprawność językowa: 7/10



Musisz czytać coś więcej niż tylko „Cosmopolitan”, boświetnie sobie radzisz z językiem polskim. Ortografia nie kwiczy, przecinkirównież siedzą cicho, na swoich miejscach i się nie wychylają. Masz jednaktendencję do pisania przydługawych zdań. Dla przykładu:



„Jestem szczęśliwa,choćbyście nawet mieli powiedzieć, że zwariowałam, choćby nawet ktośpowiedział, że zachowuję się zbyt nieodpowiednio, że nie jestem sobą – jestemszczęśliwa i tak, nadal jestem sobą, trochę niepewną, lekko zakompleksioną, tylkoże teraz nieco bardziej wierzę w siebie, wierzę w ludzi, wierzę w szczęście…”



Jeśli zdanie ma sześć linijek, to coś mi szepcze do ucha, żeto nie jest dobre zdanie.



Nie powalasz zasobem słów. Twój prywatny słownik jest takizwykły, bez ekscesów. Zauważyłam, że ciężko ci wynaleźć synonimy słowa„szczęśliwa”, nadużywasz go. Czy to w wersji pozytywnej, czy z dodaniempartykuły „nie”, ale jest go zdecydowanie za dużo, jak na jeden blog. Można tozauważyć w zacytowanym przeze mnie zdaniu. Dwa razy piszesz, że jesteśszczęśliwa, a na koniec dodajesz, że wierzysz w szczęście.



Popadasz trochę ze skrajności w skrajność. Czasem walisztakimi zdaniami, że trzeba urządzać polowanie na kropkę przez pół strony, ainnym razem Twoje zdanie liczy sobie całe jedno słowo.



„Mam przyjechać wponiedziałek. Kto normalny uczy się w święta? Nie umiem tak. Będę robićwszystko we wtorek. A On, znając życie, i tak się nie nauczy. Tyle. No, jakwidzicie, powód jest błahy, ja sama złoszczę się bez powodu, ale spokojnie,czasami tak miewam, za momencik mi przejdzie.”



Sześć króciutkich zdań i jedno długie. To nie wyglądadobrze, oczywiście nie byłoby tam jakimś strasznym błędem, ale wizualnie jestklapa.



Trochę wyszukuję różne rzeczy na siłę, bo naprawdę świetniemasz opanowane zasady językowe, przydałaby się jednak większa różnorodność wsłowach.







Temat: 0/5



Pozwolę sobie rozwinąć moją wypowiedź w oparciu o KryteriaOceniania Opieprzu.



„Poruszanienietuzinkowych i świeżych tematów, a także zdrowe do nich podejście powinnozagwarantować Autorowi ocenianego bloga wysoką punktację w tej kategorii.”



Rozbierając powyższe zdanie na części pierwsze, zacznę od„nietuzinkowych tematów”. Jeśli program telewizyjny, informowanie co drugiezdanie, która jest godzina, oraz wymienianie kolorów lakierów do paznokci jestnietuzinkowe, to daję Ci całe dwa punkty.



Kolejne stwierdzenie to „świeże tematy”, jeśli owy programtelewizyjny po roku nadal jest świeży, podobnie jak problemy nastolatki, to damCi kolejne dwa punkty.



Ostatnie określenie to „zdrowe podejście do tematu”,uznając, że zupełnie zdrowym jest nałogowe oglądanie telewizji, dostanieszjeden punkt.



Niestety, jakimś dziwnym trafem, obok nazwy kategorii nadalwidzę zero. Ojej, chyba nie jest tak, jak opisałam. Jak mi przykro.







Układ: 5/5



Grafika jest jedyną mocną stroną Twojego bloga. Nie mogę jejnic zarzucić, wszystko jest ułożone zgodnie z logiką, proste do odnalezienia.Niewiarygodnie łatwo się poruszam po Twoim blogu, bo spełnia on moją podstawowązasadę, jest skromny. Bez zbędnej grafiki, udziwnień i niepotrzebnych dodatków.Z czystym sumieniem mogę dać Ci najwyższą liczbę punktów.







Czytelność, obrazki: 2/5



Blog byłby naprawdę czytelny, bo tak jak wspomniałam wyżej,jest dobrze poukładany. Wszystko byłoby pięknie, bo obrazek w nagłówku jestnaprawdę ciekawy. Przyznałabym Ci tyle punktów ile tylko mogę, ale tego niezrobię. Dlaczego? Bo, gdyby nie opcja powiększania strony, w życiu bym tego nieprzeczytała. Nie mogę pojąć, co jest takie podniecające w literkach, którewyglądają jak piasek wysypany na monitor. Może jedna trzecia odwiedzanychprzeze mnie blogów ma sensowny rozmiar czcionki. Całe szczęście, że kolorystykęmasz dobraną tak, że nie muszę zaznaczać tekstu. Czasami i tak mi się zdarza,ludzie potrafią tak dobrać kolory, że wypala oczy. Bywało i tak, że kopiowałamdo Worda, bo nie wytrzymywałam, a łzy same płynęły mi po twarzy. Bynajmniej niez radości.







Dodatkowe punkty zawybitne zasługi: 0/10



Długo dumałam nad tą kategorią, zawsze staram się coś odsiebie dorzucić, choćby na zachętę. Nie umiem jednak, w Twoim przypadku,znaleźć czegoś na korzyść, bo zawiodłaś mnie na całej linii. Momentami nawetzniesmaczyłaś, sprawiłaś, że zmęczyłam się jeszcze bardziej, niż po ostrymtreningu, a to nie należy do zasług.







Suma: 27/60



Ocena: dostateczna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz