Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


piątek, 18 listopada 2011

(739) sugoi chara



Podobno zoltanowe lenistwo nie zna granic. Ja się z tym nie zgadzam, chociaż nie chce mi się wstać z łóżka, a tę ocenę zaczynam pisać długopisem w notatniku, który znalazłem w szafce obok. Po komputer też musiałbym wstać, co z kolei wiąże się z obowiązkiem narzucenia czegoś na siebie, coby sąsiadka zawału nie dostała, widząc mnie w różowej piżamce.
Dobra, to jak działa to ustrojstwo? Połącz bezprzewodowo. Tak… już prawie… O, ale mam wielki monitor.

Dziś w menu Zoltan ma opowiadanie – Sugoi Chara

Pierwsze wrażenie 4/10

U, beżowo, bardzo beżowo – jak w szafce z pościelą u mojej babci.
Sunę sobie spojrzeniem po tym jakże wyszukanym kolorystycznie szablonie. Ło kurko bez jednego piórko! Cóż to za słowo cudne autorka bloga wymyśliła, by popisać się tym szablonem i swymi zdolnościami słowotwórczymi „Autorką tego najzagilbistrzego [...]” – jakiego? Najzagn… najzagliblistrz…ble…łe… A niech to. Zasupłałem się.
Humor poszedł level up.
To jedyna rzecz, która była mnie w stanie wprawić w dobry nastrój. No dobra, jeszcze Wojewódzki 4G w reklamie nad blogiem.
Autorka, ewentualnie posiadaczka owego zakątka internetowej rozkoszy, to istna panna porządnicka. Przepraszam, czy buciki, paseczek i torebusię też masz, dziecino, tak kolorystycznie dobrane jak napisy w menu i bolerko lali z nagłówka?
Zaleciało takim bladym łososiem na tekturce, że cud, iż w ogóle można tam coś odczytać. Co tam jest napisane? No ludzie, czterdzieści dwa cale ekran a ja liter nie widzę. Patrzę i patrzę. Wytrzeszczam oczęta i coś zaczynam dostrzegać. Łosoś na łososiu to Menu, a pod spodem na brązowo – Strona Główna. To ja nie jestem na głównej stronie? Czekaj, kliknę tam, tylko obczaję, jak ten złom działa. Oho, poszło. Co za ściema… nic się nie zmieniło. Tych opcji poniżej nie da się przeczytać ze względu na kolor czcionki, dlatego na chybił trafił w…

Widzę, widzę… „postaci”, hę? Sprawdziłem, jest poprawnie, chociaż ja obstawałbym – postacie.

Dobra, ludzie, wchodzę. O, jak fajnie… podstrona. Trzy bramki – wybieram pierwszą. Podstrona. Cztery bramki – wybieram (o Wszechwiedzący, tego się nie da wymówić), wybieram trzecią. Podstrona. Ja pierdzielę, jak Ty się w tym orientujesz?

Jest opis bohaterki, niestety, spóźniliśmy się, dziewczę zeszło z tego świata – wnioskuję po określeniu wieku „12 – 14 lat”. Niezły rozstrzał, matka nie wie, kiedy ją na świat wydała? Ojca można nie znać, gdy się nad sobą nie panuje, ale żeby wieku dziecka nie wiedzieć. A, już wiem, oni niepiśmienni są. Dobra rada od wujcia Zoltana, darujcie sobie te szczegółowe opisy postaci na podstronach, ich poznanie powinno wynikać z opowiadania, a jeżeli nie wynika, to znaczy, że z opowiadaniem jest coś nie tak.

Oblukałem (co za wstrętne słowo) jeszcze resztę tych twoich manuowych propozycji i dobiłem się słowniczkiem. Czuję, że to będzie wyzwanie.

Opowiadanie jest na podstawie anime i to jej tytuł znalazł się w adresie. Niestety, jakaś świnka zajęła już to onetowe miejsce i dlatego Tobie pozostało tylko zastosować sprytny wybieg i zmienić pisownię tytułu tak, by przynajmniej brzmiał podobnie. Morze i brzmi, tylko chara nie kojarzy mi się najlepiej. Mam też mały problem z belką, po prostu jej nie widzę. Głupie PS3. Ha, ha, znalazłem. Ale jestem genialny.
Abstrahując od mojego samouwielbienia, pogłaskam się później, muszę Ci powiedzieć, że szablon jest ładny choć bezpłciowy. Wujek Niny dałby Ci za niego kamień, a ja dam cztery punkty.
Jeszcze nagłówek, który znajduje się po prawej stronie treści. Ktoś stanowczo za dużo przy nim majstrował i go normalnie spaskudził. Całość się zamazuje i rozjeżdża. Pod spodem jest napis z belki, całkiem mądre zdanie całkiem mądrej kobiety, tylko że prawie nie widoczne, jak większość rzeczy na blogu. Dziewczyno, jesteś ślepa czy niewidoma, a może ociemniała? Jak się blog zakłada, to czasami należy kliknąć „podgląd” by zobaczyć, jak strona wygląda – a Twoja po prostu nie wygląda. Czytelność na poziomie zerowym. Jakże mogłoby być inaczej – najmniejsza czcionka. Niech się ludzie męczą, oczy sobie niszczą, co mnie to obchodzi.
Dobór kolorystyki też kiepski, nie można umieszczać jasnej czcionki na jasnym tle.

Ostatnia już sprawa jeśli chodzi o szablon i układ strony. Menu – OCZYwiście musi być rozbudowane. Dziesięć opcji do wyboru. O podstronie, nie, podstronach „Postaci” już pisałem, ale prawdziwy miłośnik znajdzie tu stronę z przekierowaniem do Youtuba, żeby mógł sobie muzy z filmu posłuchać. Jest „Subskrybcja”, można sobie powiadomienia zamówić. Jest „Spamownik” – normalnie o wszystkim pomyślałaś. Mam nadzieję, że w tym wszystkim nie zapomniałaś, co jest najważniejsze, czyli o treści.

Treść 8/25

Muszę przyznać, że prolog przypadł mi do gustu, nie podniecaj się jednak za bardzo, to dopiero początek i wcale nie jest powiedziane, że moje zdanie nie ulegnie zmianie. Niestety mam przeczucie, które mówi mi, że będą kłopoty z zapamiętaniem tych japońsko brzmiących imion i będę się gubił jak Jaś i Małgosia i błąkał, niczym ślepiec, po lesie Twego opowiadania. Dodatkowo nękasz mnie jakąś dziwną muzą, której odsłuchanie proponujesz przed przystąpieniem do czytania. Kobitko, ta muzyczka miała mnie zachęcić do czytania czy zwrócenia obiadu? Szczerze mówiąc, mam… O matko! Chyba jestem zbudowany w środku jak koń, bo nie mogę. Dobra, przełknę z powrotem.
Znowu mi się odbiło, bo masz problemy ze stylistyką i powtórzeniami. W drugim akapicie drugiego rozdziału napisałaś dokładnie takie same zdanie jak w pierwszym, zmieniając jedynie postać. Radzę, oduczyć się takich praktyk, bo może Ci tak zostać. Kopiuj – wklej, kopiuj – wklej. Trochę kreatywności.
Co więcej, od słodkości takich powiastek słabo mi się robi, a słówka „lolitka” czy „barbie” sprawiają, że scyzoryk w mojej kieszeni sam się otwiera. Wyłuszczę Ci to w punkciszach, będzie prościej.

Fabuła 1/10

To jest arcydzieło nudów. Zaczynasz tradycyjnie od zmiany szkoły. Nowi koledzy, nowe otoczenie, nowa moc, nowy lakier na paznokciach. O czym jest historia? O dzieciakach biegających po łąkach z duszkami na ramionach i zbierających jajka. Nieustająca Wielkanoc, tylko im zająca brak.
Przez ile rozdziałów można opisywać ten sam wątek? Myślałem, że coś będzie się działo, że rzucisz jakimś barwnym opisem gnębienia nieletnich przez koszmary. Niestety, doszukałem się tylko nieprzytomnego dzieciaka – leżącego na trawie z unoszącą się nad nim pisanką – oraz dziewczynę z playboya – z króliczymi uszami rzucającą talerzykami deserowymi – i kolesia z takim powerem, że oczy trzeba zasłaniać, gdy wydobywa swoją broń. Powalające. To już bardziej podjarałem się, oglądając, archiwalne wiadomości z sierpnia siedemdziesiątego dziewiątego, chociaż opowiadały tylko o żniwach, oddelegowanej młodzieży do pracy na polach, cenach skupów i szacowanej wysokości zbiorów.
Generalnie nie chodzi o to, że nie umiesz pisać, bo to akurat jest do przełknięcia, ale ja jestem uczulony na słitaśność współczesnych nastolatek wywołaną oglądaniem takich debilizmów, jak… Powstrzymam się od wymieniania, bo o gustach się nie dyskutuje – gdzieś to, zdaje się, przeczytałem. Możesz być fanką, możesz kochać tę historię, możesz się na niej wzorować, ale nikt nie powiedział, że musisz przepisywać, kropka w kropkę, wszystko to, co zobaczyłaś na ekranie. Anime to historie, w których główną rolę odgrywa wizualizacja, a tego nie da się osiągnąć, pisząc, bo można ostro przeładować. Gdybyś zechciała troszeczkę się wysilić i przenieść akcję na teren jednej z naszych szkół, dodać trochę realizmu, bohaterów pozbawić tej japońskiej słodkości, to może, podkreślam, może coś by z tego było. A tak, to mamy tylko nieudolną próbę stworzenia rysowanego świata słowem.

Opisy 3/5

Mało barwne i mało poruszające, rzekłbym nudnawe. Nie masz daru do sypania porównaniami, które tak lubię. Opisujesz to co widać zwykłymi, niewyszukanymi słowami, ale robisz to w taki sposób, że kota można dostać. Po kilka razy musiałem czytać, żeby się połapać. Tworzysz gigantyczne, rozbudowane zdania z kilkoma wtrąceniami. Takie dżdżownice gubią cały sens. Brak tu polotu. To tak jakbyś włączyła sobie kreskówkę i po prostu opisała oglądaną przez siebie bajeczkę. Nie wystarczy napisać, że liście są zielone a niebo niebieskie. To wiedzą wszyscy. Przytoczę tu jeden z dziwacznych, moim zdaniem, opisów. „Urwała, próbując przełknąć ślinę, ale odpowiedzialna za to krtań przestała jej słuchać, dowiadując się od oczu, że ma tuż obok siebie długi nóż.” Oczy jej na GG wiadomość przesłały? A może ta krtań ma swój profil na facebooku? Zaraz po tym cudzie pada następny:

„Poprzedni właściciel: nieznany
(prawdopodobnie nicość, z której został wytworzony przez patrz: właściciel obecny)
Właściciel obecny: Shiro
Opiekun podczas nieobecności właściciela: osełka”.

Co to miało być? W środku rozdziału – ni stąd, ni zowąd – wyskakujesz z takim parchem.
Lecimy dalej.

Dziewczyno, dobrze, że mnie nie widzisz, bo spuchłem jak balon, a wiesz dlaczego? Bo jestem uczulony na: białowłosych, czarnowłosych, niebieskookich i innych takich. Mdli mnie, gdy czytam opisy z użyciem tych przymiotników w formie podmiotu. Zaczynam już warczeć, a to źle. Jak dla mnie trzy punkty to wszystko na co zasługuje Twoje opowiadanie. Niewątpliwie masz talent, myślę, że mogłabyś się bardziej przyłożyć i po prostu odpuścić sobie tych -włosych, -okich i innych padalców i zacząć pisać po imieniu, ewentualnie wymieniając imiona na rzeczowniki.

Dialogi 2/5

Jakieś dialogi znalazły się w tej całej historii, ale nie mogę powiedzieć, żeby były porywające. Co więcej, niczego nie wyjaśniały, a wręcz przeciwnie, wprowadzały jeszcze więcej zamieszania. Pogubiłem się zupełnie, miałem wrażenie, że rozmowy prowadzone przez bohaterów są wyrwane z kontekstu. Moja babcia też tak ma, zaczyna coś opowiadać od środka.
A tu masz totalny hit.
„- Tsst! Jesteś tutaj?
Zatwierdzono.
– Czekaj, zapalę światło…
Chwila ciszy.”

Bohaterowie są maszynami, czy jak? Lampki kontrolne im się zaświecają i gasną.?
Na domiar złego, stosujesz dziwne opisy dialogów, które mnie osobiście się kojarzą… W tym miejscu zmilczę, bo już kiedyś dostałem reprymendę za swoje skojarzenia, ale i tak zacytuję.

„ – No nie?! – Momoko poczuła, że zaraz wystrzeli z podniecenia.”

Mógłbym się zacząć rozwodzić nad tym strzelaniem i całą resztą, ale czuję na sobie karcące spojrzenie As. Dlatego ocenę tego opisu pozostawiam czytającym.
Muszę przyznać, że bardzo ciężko było mi się skupić i podążać za tokiem myślenia bohaterów. Do tego dosyć często stosujesz wymiennie trzy określania dla jednego podmiotu, raz piszesz po imieniu, potem używasz określenia „Król”, a innym razem ciemnowłosy. Pal sześć, jeżeli na planie jest tylko dwóch bohaterów, ale wiesz, co się robi z mózgiem czytającego, gdy spotkają się wszyscy razem, a ty sypiesz zamiennie wszystkimi naraz określeniami? To właśnie się robi, że mózg się wyłącza, tak jak mój teraz.

Kreacja bohaterów i świata przedstawionego 2/5

Wiesz, czym jest kreacja świata przedstawionego? Nie wydaje mi się. Po lekturze Twojego dziełła, nadal nie wiem, gdzie toczy się akcja. Domyślam się, że w Japonii, chociaż może jest gdzieś w naszym kraju wiocha, w której matki wychowane na Czarodziejce z księżyca (no co, mam siostrę) nadają swoim pociechom takie wyszukane imiona. Gdybym nie wiedział, jak wyglądają takie bajeczki, trudno byłoby mi przenieść się do świata stworzonego w Twoim opowiadaniu. Czasami miałem wrażenie, że bohaterowie unoszą się w białej przestrzeni, a tylko gdzieniegdzie stoi stół lub rośnie drzewo.
Sami odtwórcy głównych ról są zbyt słodcy, do tego używasz zdrobnień: kokardki, pelerynki, istotki – słabo mi się robi. Podkochują się jedno w drugim – to przerażające, ale nie mam nic więcej do dodania. Oni w ogóle nie mają charakterów, wszyscy są do siebie podobni, wyblakli jak czcionka na Twoim blogu. Zaczerpnęłabyś z życia, może nadaj postaciom charaktery swoich przyjaciół i znajomych.

Ortografia i poprawność językowa 6/10

Dziewczyna nie ma większych trudności, chciałoby się powiedzieć, zerkając na pięknie wyjustowany tekst z mnogością przecinków, wielokropków, myślników, akapitów itd. A jednak. Zdarza Ci się wstawiać przecinki w takich miejscach, w których ich bytności nie wytłumaczy nawet fakt postoju rozrzutnika gnoju. Są tu zdania tak stylistycznie rozwalone jak kierowca motoru po spotkaniu z tirem na autostradzie, zresztą zobacz sama.

Odmiana:
„Jedno ze zdjęć przedstawiały [...]” – przedstawiało.

„soczyściejsze wyrazy” – kto Cię uczył stopniowania przymiotników, Smigol? Soczyste, bardziej soczyste i najbardziej soczyste. Innej opcji nie ma, chociaż na forach internetowych spotkać się można z określeniem „co soczystrze”, to jednak ja nie znalazłem takiego wyrażenia z żadnym słowniku, więc ono jest pewnie jakimś neologizmem. Znalazłam też u Ciebie słowo „suszej” i chociaż ma ono swoje miejsce w słowniku, to ja powiedziałbym „bardziej sucho”, ale to wynika chyba z mojego wychowania i miejsca zamieszkania.

„[...] czapka, której zapomniał [...]” – którą

Stylistyka:
„Przy każdym kroku jest ługie, kruczoczarne włosy [...]” – jej.

„ Przy każdym kroku jej dwa jasnoblond kucyki podskakiwały na wszystkie strony, a niektóre pasemka włosów wchodziły jej do oczu. Poprawiła je i pomknęła na drugi koniec korytarza.” – Przy każdym kroku jej dwa kucyki podskakiwały na wszystkie strony, a niektóre pasemka włosów wchodziły do oczu. Poprawiła je i pomknęła na drugi koniec korytarza.

„Młodsza starała poukładać w głowie wszystko[,] co usłyszała od starszej.” – podmiot i zaimek zwrotny „się” mole zeżarły, rzuć im naftaliny.

„Momoko, wraz z Yumiko wkroczyły do środka, który zachwycał mnóstwem kolorowych kwiatów” – może uznasz, że się czepiam, ale dla mnie to dziwnie brzmi. Momoko wraz z Yumiko wkroczyły do środka. Ogród zachwycał mnóstwem kolorowych kwiatów […].

„Podniosła się i postanowiła spytać się samej winowajczyni zaistniałej sytuacji.” – się nie musisz powtarzać, bez drugiego się też się będzie dało czytać i się będzie poprawnie.

„ – Yume! – odwróciła się do raptowanie do swojej Shugo Chary,[...]” – nie muszę chyba pisać czemu to się tu znalazło. Po wykrzykniku, zważywszy na rodzaj opisu, wielka litera.

„Mimo, że jej twarz nabrała pąsowego koloru, Momoko nie popuściła.” – to jest hit, nie popuściła bo Pampersy jeszcze nosi. Do pierwszego, dziwnego – moim zdaniem – doboru słów się nie przyczepiłem, a tam było coś o penetrowaniu zamka (muszę unikać takich kojarzących się sformułowań, bo i tak wszyscy mają mnie za zboka), ale tu muszę Cię poprawić – nie odpuściła byłoby lepszym rozwiązaniem i pomijamy przecinek przed „że”, bo tak sobie ktoś kiedyś wymyślił, że „mimo że” kochają się i są nierozłączne.

„W jej dłoni błyszczał się niewielki sześcian” – W jej dłoni błyszczał niewielki sześcian.

„Dziewczyna, zachwycona i zdumiona jednocześnie tym widokiem, podeszła do niego[,] tudzież pogłaskała symbol iksa delikatnie, jak tylko potrafiła.” – to jakaś anarchia, tudzież rozluźnienie umysłowe, tudzież podkreślić muszę, że wcale, ale to wcale mi się nie skojarzyło – bromku potasu poproszę.

„za jego pleców wyłonił się Senzoku.” – początek zdania małą literą i zza ewentualnie spoza.

„Wiedział, że w reszcie – może wyłączając niedoświadczoną Momoko – również, ale co [w] związku z tym, jeżeli nie potrafili nic zdziałać!” – chcesz kogoż zabić takim zdaniem. Jam mam się zastanawiać, o co Ci chodziło? Nie i jeszcze raz nie, masz tak napisać, abym od razu po przeczytaniu wiedział co i jak, a nie zastanawiał się nad sensem. Wystarczyło dopisać po „reszcie” słowo „załogi” i nie musiałbym wczytać się jeszcze raz.

„Obdarzywszy złe oświetlenie tajemniczą umiejętnością związania na głowie dziewczynki pomyłkę, po czym machnął ręką na wszystkie osobliwości, [...]” – CO?

„Od ostatniej Przemiany Ryo, niezmienił się ani trochę. Nadal posiadał te kilka niepotrzebnych dodatków, zupełnie do wyrzucenia oraz nadal był, mimo to, wygodny.” – według tego, co tu napisałaś, Ryo – czyli chłopak – nie zmienił się, posiadał kilka zbędnych dodatków, jak nos, uszy, palce, włosy i organ, którego nazwy nie wymienię, i był wygodny. Super.

„- Ryo, mam nadzieję, że nie wziąłeś sobie do serca tego co, gdy tylko Cię dziś po szkole spotkałam, zrobiłam.” – po tej wypowiedzi Twojej bohaterki, pozostaje mi już tylko błagać kogoś o litość i dobicie mnie.

„Przed sobą miała rozpostartą łąką złożoną z jastych kępek trawy żółtej i zielonej trawy. Poczucie bezpieczeństwa jakie budził przyjemny dla oka kolor, zabił chłód fioletu, koloru jakiego były unoszące się nad wokół Jajek X usianych na całej szerokości łąki.” – czy muszę to komentować?

„Zarys pary postaci nabrały wyrazistości.” – zarysy.

„Teraz już każdy mógłby zobaczyć kolor węgla włosów ich obu.” – Ty naprawdę nie widzisz bzdurności tego zdania?

„Można było odnieść wrażenie, że torturuje, swoim głosem przypominającym psa, każdy wypowiedziany wyraz.” – Do obdarzonych wyobraźnią, ten głos nie przypominał psiego skomlenia, on przypominał p-s-a.

Interpunkcja:

„ Z dołu dobiegła jeszcze jej uszu wypowiedź mamy: „Chyba się zakochała”.” – bez cudzysłowu ponieważ umieściłaś już dwukropek.
„ Na lekcjach nigdy nie mogła wydobyć z instrumentu, ani jednej czystej nuty.” – Nie stawiamy przecinka przed spójnikami ani, umieszczamy go przed połączeniami: ani też, ani nawet.

„ Mimo, że mózg podpowiadał jej, że jej oczy po raz pierwszy widzą coś podobnego, serce szeptało o prawdopodobieństwie spotkania przedmiotu w przeszłości.” – „Nie rozdziela się przecinkiem połączeń partykuł, spójników i przysłówków ze spójnikami, np. chyba że, chyba żeby, ile że, jak gdyby,podczas gdy, zwłaszcza gdy, zwłaszcza jeżeli, zwłaszcza kiedy, zwłaszcza że. Przecinek należy postawić przed całym wyrażeniem (jest to tzw. cofanie przecinka).” To z mojego słownika PWN, skorzystaj czasami.

„[...] gdy pisklak, chce wydostać się już na zewnątrz [...]” – po co ten przecinek?

„[...] które na początku miało być pytaniem(,) przekształciło się w stwierdzenie.”

„[...] starała się przypomnieć sobie(,) co jeszcze słyszała o poszukiwanej dziewczynie.”

„Odpowiedź[,] na te i inne pytania egzystencjalne Yume[,] przyszła sama.” – bez przecinków ciężko się połapać w tym zdaniu i końcowy efekt jest taki, że Yume przyszła sama, a to nie prawda.

„Jak to brzmiało…?,” – przecinek po znaku zapytania?

„Poranek dnia dumnie zajmującego w kalendarzu „3 kwietnia” nie różnił się od tych poprzednich,[...]” – znowu masz wtrącenie nieoddzielone przecinkami: Poranek, dnia dumnie zajmującego w kalendarzu „3 kwietnia”, nie różnił się od tych poprzednich. Jeszcze jedno, masz w tym zdaniu wyrażenie jako że rozdzielone przecinkiem – to błąd.

„niebiesko – czarną” – niebiesko-czarną; bez tych odstępów.

„- Moje serce: – zawtórował jej Walet” - ten dwukropek miał sygnalizować zdziwienie?

„Iks na nim pulsował jednak agresywnie starając się spytać, w ten sposób, o cel, jaki towarzyszył Strażnikom przy unieruchomieniu go.” – Iks na nim pulsował jednak agresywnie, starając się, spytać w ten sposób o cel, jaki towarzyszył Strażnikom przy unieruchomieniu go. Imiesłowy, według nowych zasad, oddzielamy przecinkami od reszty zdania.

Literówki:
„Teraz liczyła się tylko jedno.” – liczyło
„pod czasu” – pod czas
„męczy mnie oto bym” – o to, bo: oto stoi przed wami. Rozumiesz różnicę?
„cosplayującą”
„skalenia”

Ortografia:
„niezmienił’” – nie zmienił
„nie powiązanych” – niepowiązanych

Oryginalność tematyki 3/5

Tu się sprawa komplikuje, bo nie Ty jesteś autorką pomysłu, a jedynie zmałpowałaś go z ulubionej kreskóweczki. Gdybyś się do tego nie przyznała, to pewnie bym się nie domyślił, ale w takim wypadku… Jednakowoż mam problem bo… I tu przyznać się muszę, że… wcześniej nie słyszałem o tym anime i mam problemy z przyznaniem Ci punktacji, bo nie wiem, ile jest w tym Twojej inwencji twórczej a ile małpowania. W takich wypadkach, z braku dowodów, sąd zmuszony jest orzekać na rzecz oskarżonego. Dlatego. Orzeka się, że Autorka bloga Sugoi Chara otrzymuje trzy punkty za nie pisanie o Potterze, Belli, Woldemordzie (czy jak mu tam), szkole czarodziei, małych syrenkach, pamiętnikach wampirów, hotelach w Tokio, Ewie Sarnie i co tam jeszcze sobie wymyślicie. Ostrzega się jednocześnie przyszłych twórców pisankowych historyjek – drugi raz nie zdzierżę.

Dodatkowe punkty za wybitne zasługi 1/10

Przydzielam jeden punkt za wybitną umiejętność gmatwania i zasupłania, dzięki której ciężko się połapać, o co idzie. Węzeł gordyjski przy tej historii to zaledwie sznurowadło w moich wyjściowych wojasowych butach. Howk! Powiedziałem. Suma: 22/60
Ocena: dostateczna (naciągana)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz