Nerwowa reakcja na krytykę nie kładzie jej kresu. Przeciwnie, rodzi w oceniającym przekonanie, że ma rację w tym, co mówi. — Richard Carlson
Witamy na Opieprzu!
czwartek, 22 grudnia 2011
(745) wieczny-lowca
Dzień dobry wszystkim!
Przyszedł czas na pierwsząocenę Małej Mi, uff, spokojnie, będzie dobrze.
wieczny-łowca
Pierwsze wrażenie:2/10
Strona z blogiem zaczyna sięładować, ja popijam zieloną herbatę, pozytywna energia płynąca zBeatlesowskiego „Norwegian Wood” wypływa z głośników, no żyć nie umierać!Jeszcze tylko duuuuużo śniegu za oknem i byłabym w raju.
Tak przygotowana odważnieklikam „enter” i voila, jestem na blogu Sommer.
Z czym kojarzy mi się nazwa„wieczny-lowca”? Wampiry, zombie, Gollum, historia miłości Lucyfera, błędneogniki, Nazgule, dużo opcji, wszystkie krążące niczym satelita wokół orbity zesłowem „fantastyka”. Mimo, iż adres jest przeciętny i niczym nie zaskakuje,budzi we mnie w miarę pozytywne odczucia. Fantastykę kocham i wielbię, nochyba, że ktoś nazwie tak cukierkowe wampiry pani Meyer. Wówczas radzę się domnie nie zbliżać, bo gryzę, drapię, prycham, pluję i morduję!
Cóż, nie o moich upodobaniachmieliśmy tu mówić, biję się w piersi i wracam do Wiecznego Łowcy, choć jeszczenie wiem, kim jest i co symbolizuje. I to Ci się chwali, bo pomimo, iż użyłaśbanalnych słów to interpretacji jest tak wiele, że ciężko od razu rozgryźć,kim/czym jest tytułowy Łowca.
Hmm… Co wita mnie nablogu? Spoglądając na szatę graficzną mam w głowie słowa: „Na początku był Chaos.Z Chaosu wyłonili się pierwsi bogowie: Uranos – Niebo i Gaja – Ziemia.” UCiebie wyłonił się Predator, który wita mnie z najprawdopodobniej uniwersalnej,umiejscowionej po prawej stronie bloga. Proszę sobie to wyobrazić – czerń, dużoczerni w połączeniu z czymś pomiędzy ultramaryną, a lapis-lazuli oraztycjanowym tekstem. Moje oczy cierpią. Mam ochotę wziąć cyrkiel i je sobiewydłubać, a wierz mi na słowo, oczęta mam ładne i nie chciałabym się ichpozbywać.
Nawet osoba z największymupośledzeniem estetyki zauważy, że coś tu nie tak. Pod tym „czymś” kryje sięwszystko, co dotyczy grafiki. Brak nagłówka, w zamian którego mamy napis:„Witam, postanowiłam informować Was jeśli będzie się zbliżał termin publikacjinastępnego rozdziału, to tu w tym miejscu dokładnie znajdzie się data tejpublikacji. Mam nadzieję, że to trochę ułatwi Wam życie. Jeśli piszecie swojeblogi to miło mi będzie, gdy zostawicie mi link do nich, chętnie cośpoczytam.”, „moja szczęśliwa statystyka” , która mówi Nam, ilu Predatorów było napolowaniu, a która sprawia, że mam ochotę utopić się we własnych wymiocinachoraz znajdujące się poniżej podpunkty z linkami, które zostały rozdzielone natrzy części. Wisienką na torcie jest Księga Gości. Niby wszystko czytelnie, alemało schludnie. Minus jak od Szczecina do Krakowa.
Pomęczmy teraz belkę.„Dobra opowieść nie ma ani początku, ani końca, jest tylko moment, w którymzaczęto ją opowiadać i chwila, w której przestano…”
Cytat niczym z Paulo Coelho,więc szukam autora. Wujek Google i Ciocia Wikipedia uświadamiają mnie, że to Tymusisz być jego autorką. Brawo, kreatywność to coś, co lubię. Wyratowałaś sięprzed stosem, więźnia można odprowadzić do celi, gdzie będzie oczekiwał nadalszą część rozprawy.
Treść:
Przyznaję z ręką na sercu, żefilmów z serii Predator nienawidzę. Pamiętam, gdy jako dziewczynkauczęszczająca do pierwszej klasy gimnazjum, spędzałam wakacje u znajomych moichrodziców, których sąsiadem był ksiądz. Podczas tamtej wizyty Magdalena z Annąoglądały właśnie Predatora, a ja uciekałam przed księdzem, który próbował mnienawracać na ścieżki Jezusa. Swoją drogą zgubiłam wówczas kolczyki, spadłam zdrzewa i skąpałam się w bagnie. Tja, wiele się działo, a mój wstręt do owejserii wzrósł. Starając się teraz nadrobić zaległości, zapoznałam się zartykułem na temat Predków, jak słodko nazywasz te istoty w pierwszym wpisie.Bestiariusz to jednak dobra rzecz jest. Polecam gorąco, bo ciekawych rzeczy sięmożna dowiedzieć.
a) Opisy 5/5
Moja polonistka pewnie w tymmomencie kazałaby mnie poddać egzorcyzmom i wszelkim obrzędom wypędzającym złeduchy, ale po pseudointelektualnej papce, którą zapewnił mi znienawidzonyŻeromski, nie chcę urazić fanów jednego z naszych polskich, czołowychreprezentantów młodopolskich, ale mnie doprowadza do szału i myślisamobójczych, Twoje opowiadanie jest niczym balsam dla mego umęczonego mózgu.
Nie jest idealnie i bezbłędnie,ale wszystko ku temu wiedzie. Piszesz ciekawie i poprawnie.
„ Dom, niewielka willa naprzedmieściach małego yautjańskiego miasteczka, był miejscem radosnychuniesień, dumnych spojrzeń i drobnych chwil smutku, gdy któryś z chłopcówprzewróciwszy się, płakał. Był miejscem tych niewielu namiętnych chwil, którymYu-shen mógł w spokoju oddać się w objęciach żony, był nadzieją na przyszłość iucieczką od teraźniejszości – teraz pusty, ciemny, zimny i zdemolowany upewniałgo o okrucieństwie ojca, nieczułości braci i potrzebie zmian.”
Majstersztyk! Czytam i zkażdym, kolejnym słowem, w mojej głowie rysuje się wizja tego miejsca.
„Yautjański wojownik wyszedłprzed dom, stanął na jego progu, uniósł twarz ku powiewom chłodnego, wilgotnegowiatru. Na zachodzie, nad lasem, unosiły się ogromne, granatowo-siwe,przesiąknięte wodą chmury. Nareszcie nadeszła, i tak spóźniona w tym roku, poramonsunowych deszczy. Wkrótce zacznie padać i woda zmyje wszelkie ślady i kurz zbudynków, ulic i obelisków chwalebnych Payi. Dziwne, ale odniósł wrażenie, żenie tylko pogoda się zmieni.”
Dobra Sommer, otrzymujeszpiątkę z plusem.
b) Dialogi 5/5
W Twoim opowiadaniu dialog jestuzupełnieniem opisów, bo to z nich Szanowny Czytelnik dowiaduje sięwszystkiego. Powiem szczerze, że jestem zdziwiona. Pozytywnie. Taki układsprawdza się w stu procentach, ja, jako czytelnik dostaję prawdziwy dialog, anie wymuszone rozmówki o przysłowiowej tylnej i dolnej części ciała Maryny.
Aby nie być gołosłowna podamprzykłady.
„ – Co jest z tobą? -dopytywał się, zaglądając chłopakowi w twarz.
– Nic, a cojest z tobą? Odbiło ci! – Thei-de niezdarnie próbował wyminąć Gavo, lecz tenzastąpił mu drogę.
– Jak tonic, masz rozszerzone źrenice, motorykę godną pożałowania, a refleks gorszy odślimaka. – Zastanawiał się na głos naukowiec. - Brałeś coś?
– Może.
– Jak to…może. Nie wolno ci zażywać żadnych odurzających środków. Nie znamy ich wpływuna twoje ciało.
– Ja jużznam, a poza tym, to nie twoja sprawa, nie powinno cię to obchodzić.
– Aleobchodzi, bo… bo martwię się o ciebie.
– Och,doprawdy? Może tak jak wtedy, gdy wrzuciliście mnie do dołu z Semprą? Dziękujęza taką troskę.”
Przytoczyłam powyższe słowacelowo. Na pozór mogłoby się wydawać, że nie wnoszą nic konkretnego dohistorii, ale jak to mówią, nie należy oceniać po pozorach. Dialog stanowiidealny przerywnik między opisywanymi wydarzeniami, ale również wprowadzadynamikę i wrażenie, że coś się dzieje w tworzonym świecie.
Rozmowy między bohateramipełnią także funkcję fabularną, czyli są elementami fabuły, wzbogacają iprzyśpieszają akcję. Oddają to poniżej przytoczone słowa:
„- Puść dziecko! – powiedziałLin-kar.
– A jeśli nie, to co?
– To znaczy, że jesteś tchórzem!
– Gotth nie jest tchórzem – powiedział olbrzym i wypuścił chłopca,który pędem pognał do przerażonej matki.
– Zabierz dzieci i uciekaj, przed domem jest Ung-sa – powiedziałdo kobiety.
Mirja kiwnęła głową, wzięła chłopców i szybko wyszła.
– No, dobra olbrzymie, zobaczymy, czy będziesz taki odważny wwalce z równym przeciwnikiem.
– Gotth się ciebie nie boi, Gotth nie boi się nikogo – powiedziałostatni z Łowców i ruszył z impetem na Lin-kara.”
c) Kreacja bohaterów i świata przedstawionego4/5
W Twoim opowiadaniu występująPredatorzy, przedstawiciele rasy Yautja. Ich imiona, jak piszesz w pierwszymwpisie, zainspirowanym pewnie Janem i jego ewangelią - „Na początku byłosłowo”, wymyśliłaś sama.
Yu-shen, Mu-shen, Sha-uni,egzotyką powiało. Dlaczego prezentuję owe miana? Z jednego, bardzo banalnegopowodu – upór, z jakim na jedną modłę tworzysz nazwy postaci ukazuje, że przemyślałaśto, co pragniesz przekazać. Przecież mogłabyś ochrzcić swoich bohaterów jakimiśRannymi Zorzami, Szczwanymi Lisami czy innymi Dzikimi Stokrotkami. Ty jednakwpasowujesz każdą nazwę w tworzony przez siebie świat – planetę Yautjal. ChwaliCi się także to, że nie popełniłaś błędu, który bardzo często widzę wopowiadaniach z blogosfery – nie opisujesz bohatera od razu. Informacjeserwujesz powoli, niczym pani domu niedzielny obiad. I wilk jest syty, i owcacała, gdyż nie robisz tego w sposób chaotyczny. Uporządkowana całość ukazujenam, czytelnikom obraz nie tylko jednej, konkretnej postaci, ale równieżcałości społeczeństwa Predatorów. Wiemy, jakie są ich cechy gatunkowe, jakpolują, czym się zajmują. Troszkę skopałaś przy opisywaniu świata. Nie oddajeszdo końca klimatu planety. W głowie mam różne, kłócące się wizje tego, jak mogławyglądać, a uwierz mi, detale są często lepsze od ogólników, choć nie wolnoprzesadzać.
d) Fabuła 8/10
Czterdzieści pięć rozdziałów icała masa rozwijających się wątków. Jestem pod wrażeniem. Atletycznie zbudowaniPredatorzy i ich walka – tak można podsumować na szybko Twoje wypociny.
Trudne sprawy, wersja fantastysię nam kłania. Mu-shen to typowy ojciec rodziny, jeden z najbardziejszanowanych osobników rasy Yautja. I teraz wyobraźcie sobie sytuację, w którejmłoda Predatorka, Sha-uni została wysłana z misją i spotkała tajemniczegoŁowcę. Kwiatków raczej nie sadzili, ciasteczek też nie piekli i po dwóchmiesiącach bum, rodzinka się powiększy. I tu scenarzysta „Dlaczego Ja?” mógłbysię od Ciebie uczyć, bo kolejne rewelacje sprawiły, że nawet mnie, zapalonejfanki polsatowskich serialików spadły kapcie. Mu-shen, wzorowy obywatel okazujesię mordercą, ale spokojnie, wie o tym tylko jego żona – Ushi-ni, więc nadalmoże zgrywać wybornego, znakomitego, przykładnego, wyśmienitego Predatora. Noideał, ludzie kochani, wzór do naśladowania! Ale, ale kto był ofiarą? Odpowiedźjest wręcz banalna. Największa miłość zabójcy, matka Sha-uni zwana Linią. Ktośmówi, że nie da się bardziej skomplikować? Nic bardziej mylnego! Mu-shen pałarządzą zemsty. Jak to? Jego ukochana córeczka spodziewa się bękarta? Agdzie był jej brat, Yu-shen? Po raz kolejny rozwiązanie jest proste – ukobiety. Swojej żony, Mirji.
Co robi kochany tatuś? Wydajerozkaz zamordowania synowej i wnuków. Normalnie jak w Nepalu, w 2000 roku,kiedy to Dipendra zamordował członków rodziny królewskiej. Dalej historiarozwija się niczym u Sienkiewicza. Yu-shen poprzysięga sobie, że odnajdzie żonężywą, bądź martwą. Rozterki i postanowienia godne Skrzetuskiego. LubięSkrzetuskiego, choć nie powiem, Bohun i ten jego dziki temperament mógłdoprowadzić do zawrotów głowy. Jednak w Twej opowieści nie ma Bohuna, jest zato uwięziony Yu-shen szukający wendety.
Droga Sommer, porównując rozdziałpierwszy z ostatnim, muszę stwierdzić, że pod kątem pisania się nie rozwijasz.Poziom, który prezentujesz od samego początku jest cholernie dobry. Jedyne, cozmieniasz to długość rozdziałów. Stają się dłuższe, ale nie doprowadzajączytelnika do śmierci z nudów, bo wprowadzając nowe wątki i wyjaśniającstarsze, sprawiasz, że kolejne rozdziały czyta się z jeszcze większąprzyjemnością i za to chwała Ci. Jest także druga strona medalu. Kombinujeszjak koń pod górkę, niepotrzebnie aż tak komplikujesz nawet najprostszewydarzenie. Opuszczenie jednego rozdziału grozi niezrozumieniem kolejnego, a jamam wrażenie, że czytam fantastyczną wersję telenoweli.
Ortografia ipoprawność językowa 10/10
NIENAWIDZĘ CIĘ! I tak, piszę todużymi literami. Choćbym nie wiem, jak bardzo, bardzo, bardzo się starała, mamproblemy z wychwyceniem u Ciebie poważnych błędów. Lupa i przywołaniewszystkich znanych mi zasad pisowni i poprawności, pomogły mi wyszukaćnastępujące błędy:
„Wysoki dobrze zbudowanymężczyzna spoglądał na wypaloną Ziemię. Miał jasne krótko przystrzyżone włosy ajego skórę na twarzy i czaszce znaczyły liczne blizny.” – tak, wiem, żeniepostawienie dwóch przecinków, jednego między słowami „wysoki, dobrzezbudowany”, a drugiego między „włosy, a jego skórę”, nie jest błędem aż takolbrzymim, że zostaniesz zlinczowana, ale nic większego nie znalazłam. Muszęsię zadowolić smakiem.
„Więc polecą, też trzy waszesiostry.” – „więc” umieszczone na początku zdania zabija we mnie wszelkie dobreuczucia. Nie mam pojęcia, skąd owe głupie przyzwyczajenie, do „wiecowania” napierwszym miejscu wypowiedzi.
Ponadto wyłapałam kilka,malutkich literówek i choć mogłabym się czepiać detali to nie mogę przymknąćoczu na to, że polszczyzna, którą się posługujesz jest poprawna. Nie mam sercaodjąć Ci punktów w tej kategorii, bo naprawdę mnie ujęłaś.
Oryginalnośćtematyki 3/5
Przyznam, że z blogiem otakowej tematyce spotkałam się po raz pierwszy. Czytałam już wszystko,zacząwszy od Sagi o Ludziach Lodu, poprzez Edwardy, Belle i inne wampiropodobneelementy, a skończywszy na znienawidzonym przeze mnie Harrym Potterze.Predatorzy mają u mnie swój debiut. Odejmuję punkt za to, że jak sama szczerzeprzyznałaś w pierwszym wpisie, kilka szczegółów ściągnęłaś od innych.
Dodatkowe punkty zawybitne zasługi 4/10
Przyznaję aż cztery punkty iczym prędzej śpieszę uzasadniać swe zdanie.
Punkt pierwszy w podzięce zadwie godziny spędzone w intrygującym świecie, wśród osobników, którychdotychczas omijałam szerokim łukiem, a którzy okazali się całkiem sympatyczni.Dwa kolejne za fabułę, opisy i dialogi, które może nie są idealne, ale gdzieścałkiem blisko. Punkt czwarty za talent. Talent i potencjał, który w sobiemasz. Potrafisz go wykorzystać, podsuwając czytelnikowi coś, co z chęcią będzieczytał.
Suma: 41/60
Ocena: bardzo dobra
No i masz babo placek. Pierwszaocena, a już tak wysoką notę postawiłam. Może to zbawienny wpływ świąt iBeatlesów, a może talentu Sommer? Nie wiem, ale jedno jest pewne, gdyby każdyblog pomimo kiepskiej, a raczej katastrofalnej grafiki, nadrabiał treścią,blogosfera byłaby o wiele przyjemniejszym miejscem.
Uff, mam nadzieję, żepodołałam.
Wesołych Świąt Wam życzę!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz