Nerwowa reakcja na krytykę nie kładzie jej kresu. Przeciwnie, rodzi w oceniającym przekonanie, że ma rację w tym, co mówi. — Richard Carlson
Witamy na Opieprzu!
piątek, 6 stycznia 2012
(749) zemsta uchihy
Dziś Zoltan, totalny laik w kwestii świata Naruto, będzie oceniał opowiadanie Zemsta Uchihy.
Ależ owszem czemu nie, jemu też czasami należy się.
Pierwsze wrażenie 7/10
Puk, puk. Kto tam? Szarość! Jaka szarość? Zwykła, nudna, brudna i nijaka. No właśnie. Nie nastraja mnie pozytywnie ten szablon, który za miejsce żerowania obrał sobie blog z opowiadaniem. Chciałbym, wchodząc na taką stronę, zakrzyknąć – Łał, ale szał! A nie – Oj, ale zgon.
Zrozum, Twórco natchniony, że te kolory są już niemodne. Widzę jednak, że rozumiesz. Zmiana jest niezbędna. Światy anime są barwne, dynamiczne, a Twój szablon to całkowite tego zaprzeczenie. Naprawdę nijak się ma do tego, co chciałbym tu zobaczyć. Nagłówek robi fajne wrażenie, może poza tą przeźroczystą powiększoną głową dziewczyny w tle. Postać siedząca na lewym półdupku i sprawiająca wrażenie jakby zaraz miała spaść, a pod nią blog. Ona – Cerber pilnujący treści. Treść – piekielną otchłanią, w którą zaprasza nas autorka, a ona… „Najbardziej nienawidzę kłamstwa i intrygantów, którzy doszukują się dziury w całym. Takim osobom radzę omijać mojego bloga bardzo szerokim łukiem.”. Więc będziesz mnie nienawidzić, bo ja właśnie zamierzam szukać dziury w całym, kopać dołki i włazić oknem, jeśli mnie przez drzwi wyrzucą.
O nie, tak łatwo Ci nie pójdzie!
Dobra, co mi się tu jeszcze nie podoba? W menu nie działają Dodatki, masz źle wpisany adres, bądź Twoje dodatki zżarła Głodzilla, która po wszamaniu sevendeisów zabrała się za blogi. Popraw to, bo ja lubię dodatki, np. pończoszki.
Ciekaw jestem, ile masz spamów w Spamie. Och, żadnego. Jakiż ten naród nie ogarnięty, jaki nie wychowany, żeby zostawiać spam pod postami, a nie tam, gdzie Ty sobie tego życzysz. Po rozprawieniu się z post-spamową kulturą, zagłębiłem się w Linki. To naprawdę dzika, lecz okiełznana kraina – lubisz porządek co? To widać. Ja też lubię i nawet nie przeszkadza mi ta bijąca po gałach Statystyka, która jednoznacznie daje do zrozumienia, że masz w sobie odrobinę próżności. Niech inni wiedzą, że ktoś to czyta, w końcu komentarze nie odzwierciedlają popularności bloga.
Zerkam jeszcze tylko w Newsy, gdzie dobijasz mnie: „Korzystając z okazji, życzę wszystkim Czytelnikom szczęśliwości a Nowym Roku! Obyśmy w spokoju dożyli rozwinięcia akcji! ;)” – jak to? Cztery rozdziały i nie ma akcji? Nie uprzedzajmy jednak faktów.
Teraz przejdę do dwóch podstawowych rzeczy ma blogu.
Adres jest jego nieodłączną częścią, tak jak tytuł w książce i tak jak on. powinien być krótki a chwytliwy. Ten, który Ty, droga Tokumei masz na swoim blogu, jest dobry lecz po prostu oklepany, jak opowiadania z tej serii. Nie, nie uprzedzam się, po prostu po wpisaniu „uchiha blog” wyskoczyło mi pięć milionów osiemdziesiąt tysięcy wyników. Trochę dużo, nie sądzisz? Owszem, adres od razu podsuwa pod nos czytającemu, co zastanie na blogu, dlatego gdyby nie to, że piszę ocenę, już by mnie tu nie było. Poza tym dlaczego zdradzasz w tytule treść?
Jeszcze gorszą wtopą jest belka, a raczej bezsensowność umieszczonego na niej zdania „Z moją nienawiścią… zmienię iluzję w rzeczywistość”. Twoja postać zabłysła, jeszcze zanim zacząłem czytać. Mam nadzieję, że nie będzie się tak ciągle wymądrzał. Podsumowując ani adres, ani szablon, ani belka nie zrobiły na mnie pozytywnego wrażenia.
Chciałbym jeszcze wspomnieć o czytelności. Wielkość czcionki, owszem, jest dobra, lecz samo pole z blogiem jest za ciemne. Czarne litery na szarym, prawie grafitowym kolorze i mam wrażenie, jakbym czytał książkę po ciemku. Nowy szablon powinien być zdecydowanie jaśniejszy.
Teraz mam Cię lać? Zmieniłaś szablon. Widzisz, ile się napracowałem opisując poprzedni. Wiedziałem, że zamierzasz zmienić ten stary, ale żeby tak w trakcie pisania? Skandal no! Dobrze, już dobrze, uspokoiłem się i zerknijmy, co tam teraz masz.
Jest czarno, jest biało i nagłówek z głównym bohaterem. Lepiej, dużo lepiej, chociaż ten zestaw kolorów jest oklepany jak zadek po jeździe na koniu bez siodła. Czerń ma symbolizować jakież to będzie mrokowe opowiadanie, a biel równoważyć ma ową. Po tej szarości wszystko lepsze. Za tamto dostałabyś cztery punkty, za to dostaniesz siedem, bo kolory oklepane. Ale wiesz, co Ci powiem, nie ładnie tak sobie cudzą pracę przywłaszczać. Kto to cudo zmajstrował? Ty? Nie! To gdzie uszanowanie praw autorskich? Bardzo proszę tam na dole dopisać, kto wykonał szablon i skąd miał grafikę. Dziękuję.
Treść 13,5/25
Prolog
Już potok łez spływa po mych szorstkich od zarostu policzkach, a nie przełknięta kawa rozbryzguje się po monitorze, gdy natrafiam na opis cierpiącego katusze Suigetsu, który to powstrzymać się od damskiego towarzystwa nie może, przez co właśnie owe cierpienie. Mówiąc w skrócie, bo mu się chce, a nie ma za co. Ale jaja. Po jajach będzie chrzan(o), boł, nie używa się określeń brunet, blondyn jako podmiotów, gdy się dopiero zapoznaje czytelnika z postaciami i opisów tychże jeszcze nie było. Gdybym kilku odcinków tego ARCYdzięła nie widział, to nie wiedziałbym, że brunet u Ciebie to Sasuke.
Nim zaczniesz naprzemiennie używać takich określeń, pozwól czytelnikowi poznać bohaterów, jasne? Super.
Coś jeszcze? Ach, to wzruszające, dramatyczne zakończenie, z tym jednym spadającym zimnym płatkiem śniegu. Błagam Cię, weź coś na wstrzymanie, bo Ci z tego komedia wyjdzie.
Podobało się.
Rozdz. I Ucieczka z twierdzy
Mała dygresja względem stylu. Opisujesz na samym początku, jak to rannym Sasuke zajmuje się jakiś mężczyzna i jego córka Kala. Jak to on cierpi i że bez lekarza ani rusz, a zaraz po tym takie zdanie „Warknęła rozgoryczona, ale nadal próbowała zmiękczyć oziębłe w tym momencie serce ojca.” – gdzie tu jest podmiot, pytam się. Wyskoczyło Ci to jak dzieciak z kapusty, musisz uważać, wystarczyło dodać „dziewczyna” na samym początku i byłoby pięknie. Nie stosujemy skrótów myślowych, one są dobre dla polityków, gdy chcą coś powiedzieć, ale nie za dużo. Rozumiesz, na konferencji prasowej lub gdy są przyszpileni przez dziennikarzy. Ty, natomiast, piszesz opowiadanie i dlatego powinnaś dążyć do unikania takich rzeczy.
Rzuciło mi się jeszcze w oczy słowo „chakra”, czy to przypadkiem nie jest czakra lub ćakra, a jeśli tak, to dlaczego nie używasz naszej pisowni, tylko ciągniesz bezmyślnie z angielskiego? Chociaż zauważyłem, że wszyscy tak robią, więc ja, jak to ja, co by nie być gołosłownym, obejrzałem sobie jeden z odcinków, by przypomnieć sobie, jak oni to wymawiają i to jednak jest czakra. Rozumiem, że polscy fani Naruto mają po prostu w głębokim poważaniu nasz język, ale Ty? Wstyd, wiesz.
Następne słowo to „shinobi”, a może raczej szinobi. Ty wiesz, że nie wszyscy muszą wiedzieć, jak to się czyta. Skoro japońskie słowo można było w zapisać po angielsku, to równie dobrze można je zapisać po polsku. Przemyśl to sobie. Chyba że to jakiś rodzaj szpanu, ale dla mnie kicha i marne popisy. Masz tam jeszcze kilka takich słów, sam nie wiem, jak to traktować. Przed szereg to Ty się nie wybijasz.
Sama fabuła nie pozostawia mi pola do popisu, widać, że rozdział jest przemyślany, lecz znalazłem gdzieś opis opowiadania i tam w kilku zdaniach streściłaś to, co chcesz opowiedzieć. No ludziska, kto tak robi? Przecież już pozbawiłaś mnie całej ciekawości, bo od początku wiem, czego się spodziewać.
Rozdz.II Przetrwanie
I zaskoczenie. Zaraz, jak to?! Sasuke ma miecz? Niby jak go zdobył, skoro rannego przyniesiono go do pałacu, zapewne zrewidowano, a wiedząc, kim jest, zabrano mu całą broń – jeżeli tego nie uczyniono, to dowódca straży jest do zwolnienia. Jeżeli natomiast tak się stało, to skąd wytrzasnął katanę? W cholewce ją schował? To raczej nie możliwe znając gabaryty tej broni. Szczegół, a jaki istotny. Kolejna sprawa to przetrwanie w trudnych warunkach. Jeżeli on żyje w realiach takiego świata, to na pewno zna na nie sposoby, a przynajmniej powinien je znać. Moja propozycja, zapoznaj się z książką niejakiego Edwarda Michaela Gryllsa, ułatwi Ci to pisanie, a lanie wody pozostaw kranowi.
Kolejna sprawa to położenie geograficzne Kraju Żelaza. Wiemy, że jest tam teraz sroga zima, czyli kraj ten leży na podobnych szerokościach geograficznych co nasz, to dlaczego zmierzch jest tam o dwudziestej? Coś tu nie halo.
Nie no, zaraz się przewrócę, dobrze że na tyłku siedzę. Ludziska moje kochane, czy Wy śpiąc też wkładacie głowę między kolana, bo bohater Tokumei w takiej właśnie pozycji próbował zasnąć. Ale jaja! Nic to jeszcze. Samurajowie ojca Kali go nie odnaleźli, chociaż ukrył się w jedynym maleńkim zagajniku, zaledwie godzinę drogi w trudnych warunkach, czyli latem jakieś półgodzinki spacerku, od twierdzy – zagajniczek zapewne całkiem dobrze widoczny z murów obronnych przy dobrej pogodzie, a oni go nie znaleźli, lecz Kala… O tak, ona go znajduje, co więcej podczas śnieżycy, kiedy widoczność jest prawie zerowa – gdzie tu logika, pytam się.
Dobijcie mnie, błagam, dobijcie. Sasuke – imbecyl – nie obrażając nikogo poza nim, wyłazi z kryjówki, bo usłyszał kobiecy głos, nie wie czyj, nie wie czy ktoś oprócz kobiety znajduje się tam jeszcze, ale on wydziera się na całą japę, wołając kobietę po imieniu – i to ma być ninja – dupa a nie ninja. Co więcej domyślił się, że zemdlała – ale detektyw. Kobito, myśl, co piszesz. Też byś tak zrobiła, gdybyś była poszukiwana? Wątpię, a jeżeli tak, to już wpadłaś.
Wiem, że już mnie nie cierpisz, ale je Cię lubię, naprawdę, do stylu się nie czepiam.
Ponownie mnie powaliłaś, wyobraź sobie, że nie znam faceta, który nie cieszyłby się z możliwości poleżenia sobie na golasa z ładną dziewczyną, nawet jeśli ta jest zimna, ale Sasuke jest twardy (nie w tym sensie, zboczuchy), wyłącza swoje emocje, nic go nie rusza. Ja też tak chcę, mamusiu, czemu je tak nie umiem. Jakież proste byłoby wtedy życie.
Na koniec tego rozdziału, Twoja bohaterka nie przejawia objawów hipotermii, a Ty piszesz, że jest na granicy śmierci, więc cała scena mało realistyczna.
Rozdz.III Machina nienawiści
Powiedz mi, moja droga, taką rzecz, skąd Twoi bohaterowie, Sasuke i Kala, wiedzą, co jedno myśli o drugim, przecież oni się wcale nie znają. Prawie ze sobą nie rozmawiali, ale Kala wie, że on uważa jej życie za marne, to chyba raczej jej własne mniemanie.
Znowu czegoś nie zakumałem, z pierwszego opisu wynika, że ona leży w samej bieliźnie pod kocami, a on chyba śpi na siedząco, bo „Głowa opadała mu bezwładnie na ramię, a dłonie zwisały po bokach, jak najdalej od jej ciała.”, za chwilę jednak jest takie cudo „Leżała teraz zwinięta w kłębek między jego kolanami i każdy nieuważny ruch mógł dziewczynę zdemaskować.”. Nie wiem, co o tym myśleć – Ty musisz być konsekwentna w tym, co piszesz. Albo leżą na łyżeczkę, albo nie i niech ta Twoja bohaterka tyle w koło nie maca, bo jeszcze coś wymaca.
Rozd.IV Królik
Wszystko dobrze, fajnie się czytało i już doszedłem do wniosku, że nie będzie logicznej wtopy. Sasuke walczy ze swoim wrogiem, zabija go, a wszystkiemu z krzaków przygląda się Kala. Pomaga rannemu Uchihe, leczy go i prowadzi do jaskini, wszystko pięknie. Potem ona wali śmiało w las po chrust, napada ją zgraja samurajów jej ojca, a on w tym czasie: obserwuje ją i łowi ryby, ratuje ją z opresji i rozpala ognisko, zabija samurajów i parzy herbatkę – taki jest zdolny. Dlaczego wywnioskowałem, że tak to właśnie wyglądało? Z Twojego opisu sytuacji, bo podczas czytania nie odczuwa się mijającego czasu. Sasuke ratuje Kalę, odprowadza do jaskini i zaraz serwuje jej ciepłe jadełko z ogniska. To po kiego kłaka ona do tego lasu szła? Szczegóły, szczegóły i jeszcze raz to samo, bo w tym tkwi diabeł. Reszta all right.
Rozdz.V Spotkanie po latach
A ja nie mam się do czego przyczepić. Zabrałaś mi nawet tę odrobinę braku logiki, do której mogłem się dowalać. Nic mi nie zostało. Jakże okrutna jesteś,Tokumei!
Przejdźmy zatem do meritum.
Opisy 2/5
Przyznaję ładny masz styl, niezbyt skomplikowany i nie masz tendencji do przesady w opisach, a nawet rzec muszę, że w tej kwestii jest zbyt skromnie, zbyt oszczędnie. Ratuje Cię jedynie fakt, że widziałem kilka odcinków i mogę sobie mniej więcej wyobrazić, jak wygląda takie nakładanie pieczęci, czy narutowska walka z zaklęciami. Niestety, Twoje opisy nie zapewniają czytelnikowi dostatecznej liczby szczegółów, by mógł – bez pomocy kreskówki – wyobrazić to sobie. Nie opisujesz miejsc, strojów, a bohaterowie są raczej szkicami niż pełnymi obrazami. Wiem, że dla Ciebie to jest oczywistym, ale czy zadałaś sobie pytanie, co z tymi, którzy chcą czytać, a nie znają kanwy. Poświęć trochę czasu i wysiłku i dopracuj to.
Dialogi 3/5
Oj, nie są zbyt rozmowni ci Twoi milusińscy, nie są. Więcej tu przemyśleń niż zdrowego dialogu. Nie dziwię się Kali, że nie ma ochoty rozmawiać z gburkiem Sasuke. On też nie ma jej zbyt wiele do powiedzenia i tak rodzi się historia kryzysu małżeńskiego przed ślubem. Tak na prawdę to niewiele mam do napisania w tej kwestii. Ciężko mi ocenić tak skromną ilość dialogów. Nie są ani głupie, ani zbytnio patetyczne, bo po prostu mało ich tu. Mam nadzieję, że coś się zmieni w miarę powstawania opowiadania.
Kreacja bohaterów i świata przedstawionego 2,5/5
Kreację świata przedstawionego po prostu sobie odpuściłaś. Naprawdę myślisz, że wszyscy znają tę historię? Że wszyscy znają mangę pana Kishimoto? Abo widzieli kreskówkę na jej podstawie? Mylisz się. Dlatego opisy są tak ważne, bo budują tło dla całej akcji. Są jak dekoracje w filmie czy w teatrze. Świat w którym żyje Sasuke i Kala jest inny od naszego i to powinnaś podkreślić w opowiadaniu. Dlatego fanfiki nigdy nie będą dobrymi opowiadaniami, bo ich autorzy myślą, że wszystko jest jasne w momencie napisania „opowiadanie jest na podstawie Naruto”, a ty, głąbie czytelniku, weź no sobie najpierw obejrzyj, nim przystąpisz do czytania.
Z bohaterami jest znacznie lepiej, a to za sprawą ich przemyśleń. Wiemy jaki jest obecnie Sasuke, zimny, wyrachowany, bezwzględny, mściwy i jeszcze jedno głupi. Tak właśnie, głupi i uparty jak osioł. Kala wcale nie jest jego przeciwieństwem. Miała być ciapowata, a zamiast tego jest uparta, interesowna – pomogła Sasuke, bo miała w tym własny cel. Jest stereotypową panną z bogatego domu, która zawsze była obsługiwana, ale to też mylne myślenie zwykłych ludzi. Człowiek dobrze sytuowany nie musi być od razu ciapą, która nic nie potrafi zrobić. Wiem, co piszę z własnego doświadczenia. Mimo wszystko postacie są dobrze wykreowane, mają mocne charaktery i nadają opowiadaniu tej ostrości, której mu brak przez słabe przedstawienie świata. Pomyśl, proszę, o dokładniejszym pokazaniu realiów ich życia.
Fabuła 6/10
Po raz kolejny zastanawiam się, co Ci strzeliło do główki, żeby zdradzać tak wiele w zapowiedzi opowiadania. Historia zemsty Sasuke (to z tytułu), zapewne na byłych kompanach, którzy zdradzili go już w prologu i ciapowatej dziewczyny o nieujarzmionych i nierozwiniętych jeszcze mocach. To wszystko mówi samo za siebie, dorzuć jeszcze wątek miłosny, jak to ona podbija jego zimne serce i jestem obchewtany, tudzież upawiowany od brody po same ja… ja jestem na to uczulony. Nie, nie jest tak źle. Po tych pięciu rozdziałach i zawrotach akcji ciężko jest wywnioskować, co będzie dalej. Przewidywalność to najgorsza zmora opowiadań. Dziś ciężko jest czymś zaskoczyć czytelnika. Teraz rodzi się pytanie, czy Twoje opowiadanie jest przewidywalne czy zaskakujące, cóż, jest tak trochę po środku. Z całą pewnością zaskakuje w pewnych miejscach niedopracowaniem, brakiem przemyślenia całej sytuacji. Czasami, gdy opisujesz jakiś wątek, szczegół, co do którego nie masz pewności, dobrze jest sprawdzić – masz przecież internet. Przykład, pisałem już o tym – umierająca z wyziębienia Kala – zbyt mało szczegółów dotyczących anatomii tego zjawiska. Nie przyczepiłem się też tego, że Kala potykając się, nie wiem o co, uderzyła się głową w gałąź znajdującą się pod śniegiem i straciła przytomność – zdolna ta twoje bohaterka. Słyszałaś może o odruchach bezwarunkowych? To może być na przykład mrugnięcie powieki, gdy coś leci w twoją stronę, czy wyciągnięcie rąk przed siebie podczas upadku. Nie wiem jak Ty, ale ja często miałam obite kolana i zdartą skórę na dłoniach. Poza tym nie wyobrażam sobie, żeby brodząc w śniegu po kolana, można się było w głowę uderzyć. Co do samej fabuły to myślę, że ten przeskok o sześć miesięcy pozbawił czytelnika najciekawszych momentów docierana się tej dwójki. Wyglądało to tak, jakby nie chciało Ci się tego opisywać, albo uznałaś, że to zbytnio przeciągnie akcję. Dwa rozdziały mogłaś spokojnie poświęcić opisowi przebytej przez nich drogi i wydarzonkom, w których mogli brać udział. Co ja piszę, Ty pominęłaś cały wątek zemsty na kompanach, bo śpieszno Ci go Hokage wioski, z której zerwał się Sasuke. To wskazuje, że opowiadanie przewidziane jest na dziesięć rozdziałów maksymalnie. Czy było ciekawie? Tak. Czy mogło być lepiej? Z całą pewnością tak.
Ortografia i poprawność językowa 10/10
Styl pisania masz naprawdę fajny i to, co umieściłem poniżej to wszystko, co udało mi się wyłapać. Wstawiłem to tu, bo pomyślałem, że może będziesz chciała sobie poprawić.
Stylistyka:
„futrzastymi kołnierzami” – futrzanymi, tak gwoli ścisłości.
„Krwista posoka” – mów co chcesz, ale chłopak broczący krwistą krwią grubego zwierza, to jakieś dziwne jest.
„- Znajdę cię… – wycharczał, ledwo poznając swój własny głos. Kiedyś mocny i wyniosły, teraz był słaby i szybko nikł w eterze.” – eter w fizyce to hipotetyczny ośrodek, w którym miałyby się rozchodzić fale elektromagnetyczne – nie lepiej było napisać: Kiedyś mocny i wyniosły, teraz był słaby i ledwo słyszalny.
„[...] wymamrotał, krztusząc się krwią i rzucając w chyba już ostatnich konwulsjach.” – wymamrotał, krztusząc się krwią i rzucając chyba już w ostatnich konwulsjach.
„ – Jesteś tam, dokąd szedłeś – wyszeptała, utrzymując między nami dystans [...]” – między nimi, taka mała literówka, chociaż nie wiem, jak Ci się ona przytrafiła, bo do wciskania a używamy małego palca lewej ręki, a do i środkowego prawej.
Interpunkcja:
„„Taka głupia śmierć”, pomyślał, nim na dobre stracił przytomność.” – cudzysłów u Ciebie, nie u mnie, całkowicie zbędny, bo użyłaś kursywy.
„Usiadła obok posłania bruneta i czekała[,] aż leki zaczną działać [...]” – Ty wiesz dlaczego.
„ Siedziała tak przez ponad godzinę[,] aż w końcu oczy same jej się zamknęły.” – przed aż wstawiamy przecinek jeżeli łączy ze sobą dwa zdania.
„czekając[,] aż dziewczyna zbliży się”
„Nie miał pojęcia[,] jak się tutaj znalazła.”
„Jak wiele nerwów musiało go kosztować uratowanie jej nędznego[,] w jego oczach[,] życia?”
„Nie miała pojęcia[,] co go skłoniło do zmiany postanowienia”
„Zastanawiał się[,] jak ta dziewczyna funkcjonowała”
„Tyle, że on był martwy” – bez przecinka
„więc nie wiem[,] po co wspominasz o walce”
Oryginalność tematyki 2/5
Ten podpunkt to ból dla fanfików, nie można przyznać w nim wielu punktów dla czegoś, co jest tylko interpretacją, nawet jeżeli jest bardzo dobra. Myślę, że to rozumiesz i sama wiesz, jak wiele jest opowiadań w internecie o szalonych przygodach Naruto i jego kompanów.
Dodatkowe punkty za wybitne zasługi 0/10
Tak sobie myślę, za co mógłbym Ci takowe przydzielić i poza poprawnością językową, niczego nie znajduję. Dlatego też, tak pozostawiam. Suma: 32,5/60
Ocena: dobra
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz