Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


sobota, 21 lipca 2012

(761) calamitas



Na biurku stoi kubek ciepłej herbatki, za oknem pada deszcz, więc zabieram się za pierwszą opieprzową ocenę. Miejmy nadzieję, że nie będzie ona odzwierciedlać mojego dzisiejszego wisielczego humoru. Proszę państwa, calamitas! Ocenia corkatsw.

Pierwsze wrażenie 6/10:

Opłaciło się chodzenie na język łaciński. Samodzielnie udało mi się przetłumaczyć adres Twojego bloga. Nie widzę innej opcji, niż wolny przekład słowa ‘calamitas’, na polskie ‘katastrofa’. Nazwa brzmi zdecydowanie lepiej po łacinie, ale chyba już do końca życia będzie mi się kojarzyć z oddawaniem sprawdzianów i krótką notatką od nauczycielki. Mam tylko nadzieję, że nawiązujesz do opowiadania, a nie bloga, który jest, nawiasem mówiąc, umieszczony w mojej ulubionej kategorii. Szykuje się miłe popołudnie.
Belka wita mnie cytatem zaczerpniętym z piosenki Billy’ego Talenta: ‘W idealnym świecie to nie uczyniłoby mnie chorym (…)’. Ciekawa jestem, co w kontekście pisanej przez Ciebie historii oznacza słowo ‘to’. O ile w ogóle coś oznacza, bo czasami cytaty są wybierane bardziej bezmyślnie, niż kolor majtek do białych spodni.
Masz bardzo ładny nagłówek. Podobają mi się takie odcienie fioletu. Powszechnie uważa się, że ten kolor oznacza pokutę, smutek, oczekiwanie lub żałobę po kocie. Kobieta na pierwszym planie nie wygląda na jakąś specjalnie smutną, ale nawiązuje do cytatu. Posiada perfekcyjną cerę, usta, rzęsy – słowem jest ideałem, prawie jak Edzio Cullen. Piszesz miłą dla oka, również fioletową czcionką. Wszystko ma swoje miejsce. Na pierwszym planie widzę statystykę, a pod nią mamy dość skromne menu, co umożliwia nam szybkie odszukanie potrzebnych informacji. Regulamin jest krótki i rzetelny, choć nieco zmieniłabym jego
konstrukcje, ale do tego wrócę potem. Trochę mnie zbiłaś z tropu słowami o sobie. Piszesz: ‘Z pewnością nie jestem kimś specjalnie wyjątkowym. Nie spędzam przed szafą kilku godzin, za główny problem życiowy mając dylemat – „w co się ubrać?”.’ Nazywasz ‘wyjątkową’ osobę, która nie wie, co założyć na siebie? Dalej: ‘Nie przepadam za wypudrowanymi laskami (…), ‘ – nie zastanawiałaś się czasem, co może się kryć za warstwą podkładu? Może ktoś chce ukryć blizny, oparzenia, ślady po przemocy lub wypadkach? Czasami dziewczyny tak się po prostu malują, a za grubą tapetą może kryć się całkiem interesujące wnętrze. Nie warto odrzucać ludzi ze względu na ich wygląd. Kolejne zdanie: ‘Nie lubię słuchać muzyki z telefonu na głos i dzielić się z szerszym gronem osób moim muzycznym gustem.’ – To jest Twój blog i masz prawo napisać o sobie wszystko, na co masz ochotę, ale zamiast odstraszać potencjalnych czytelników takimi dziwnymi uwagami, powinnaś napisać, że jesteś Kasia spod Warszawy i lubisz kolor niebieski. Twój muzyczny gust i Ty nie jesteście środkiem świata.
‘Nie oceniam ludzi po samym wyglądzie’ – cha, cha, ÓMARŁAM. Jak to się ma w odniesieniu do ‘wypudrowanych lasek’?
Gardzisz ludźmi ślepo podążającymi za kanonami mody, a sama piszesz o nutelli. To na pewno nie ma nic wspólnego z tym, że ostatnimi czasy jedzenie tego jest bardzo popularne. Absolutnie.
Zastanawiają mnie też Twoje ulubione zespoły. Wszystkie znam i z wyjątkiem Nirvany każdy z nich gra heavy metal albo thrash metal. Skoro słowa Billy’ego Talenta (słodziutki rock alternatywny) uważasz za najważniejsze i prezentujesz nam w formie cytatu, to dziwi mnie fakt, że nie ma go pośród Twoich ulubionych artystów.
Spis treści zdecydowanie lepiej prezentowałby się na dole, pod rozdziałem. Kończę czytać i zamiast swobodnie przejść dalej, maltretuję moją myszkę. Wypadałoby, żeby przy każdym nowym poście była data. Można też zmienić spis treści na szeroką listę i wtedy będzie po problemie. Teraz muszę przedzierać się przez komentarze i patrzyć na ich daty, to bezsensowne!
Bardzo podoba mi się Wywiader, tylko szkoda, że ostatnia aktywność jest zarejestrowana na pięć miesięcy temu. Nie zaśmiecasz bloga pytaniami i odpowiedziami niezwiązanymi treścią, tylko przeznaczasz na to inne miejsce. Powinnaś jednak odnośnik umieścić w menu, bo nie wszyscy czytają regulaminy.
Ładny szablon całkowicie przyćmiły informacje o autorze, więc Twoja ostatnia nadzieja została w samej treści.

Treść 8/25:

Najdłuższy rozdział, jaki kiedykolwiek czytałam na blogu, był podzielony na dwanaście części. Twoje dwanaście rozdziałów nawet w połowie nie jest tak długie, jak tamten jeden. Myślę, że w miarę możliwości przeczytam je wszystkie, bo prolog jest dość obiecujący.
Prolog
Brnąc przez parę pierwszych linijek byłam pewna, że czytam parafrazę prologów ze Zmierzchu. Obecność ‘szeregów postaci ubranych na czarno’ jest znakiem rozpoznawczym pani Meyer. W życiu bym nie pomyślała, że opisujesz kondukt żałobny. Okropnie mieszasz – najpierw opisujesz śmierć jakiejś dziewczyny, potem ni z gruchy, ni z pietruchy, preferencje odnośnie stosowania używek kobiety obserwującej pogrzeb. Niespodziewanie przechodzisz z czasu przeszłego w teraźniejszy.
Tak czy siak, podoba mi się to rozpoczęcie. Nie wiem, czy jest to skutek mojego chwilowego zaćmienia, czy zamierzony efekt, ale zaskoczyłaś mnie już na samym początku. Poza tym, co może być lepszego od opowiadania, zaczynającego się sceną pogrzebu? Chyba tylko odgrzebywanie zwłok, ale tego już pewnie nie będzie w tym rozdziale. Prolog znakomicie spełnia swoje zadanie, bo zostawiłaś w mojej głowie mnóstwo znaków zapytania, a informacji tyle, co kot napłakał.
Rozdział pierwszy
Zanim w jakikolwiek sposób odniosę się do pierwszej części, chciałabym skomentować Twoje ostatnie słowa: ‘Krótki. Beznadziejny i kompletnie nie taki, jaki powinien być.’ Po co ta pokazówka? Jeśli rozdział jest za krótki – dopisz, nie taki, jaki powinien być – zmień coś. To wygląda tak, jakbyś wszystkim pokazywała się w nowych spodniach i gderała, jak strasznie wyglądasz, żebrząc o komplement.
Ogólnie piszesz o schizach narkomanki – Emily. Swoją drogą wybrałaś dość delikatnie kojarzące się imię (jak na historię o tak negatywnym wydźwięku), ale nie mnie oceniać po imieniu, to jest Twoja działka. Czytałam o wizycie nieznajomego, która mogła być równie dobrze urojeniem bohaterki. Dowiadujemy się o pokrewieństwie Emily z pogrzebaną dziewczyną i na tym kończy się fabuła. Lejesz wodę akapitami, opisując płynący czas, a rozdział kończysz jakże ‘mało znanym’ motywem rozbijania wódki o ścianę. Zawsze się wtedy zastanawiam, czy nie lepiej po prostu uderzyć z liścia kogoś obok i sobie ulżyć? Wódka jest droga, a potem będzie dobry pretekst, żeby wypić na zgodę. Twoja bohaterka przeczy sama sobie. Płacze nad losem siostry, mówi, że ją kochała, a na pogrzebie siedziała ukryta w jakimś buszu i paliła papierosa.
Rozdział drugi
Przechodzimy do kolejnej części odlotów bohaterki. Tym razem Em jest pewna swojej śmierci, ale z pomocą przychodzi jej jakaś kobieta. Po wszystkim tajemnicza wybawicielka wychodzi, tak, jakby nigdy nic się nie stało. Wszyscy zostawiają biedną Emily samą. Dziwny nieznajomy chodzi w tę i z powrotem jakby to była wyprzedaż w Tesco. Poza tym okropnie się powtarza. Krótko ujmując – typowy facet. Wreszcie dowiadujemy się, że jest to przyjaciel Emily. Bardzo mnie zdziwiło, że nie rozpoznaje się własnego przyjaciela. Bohaterka dopiero za którymś tam razem poznaje Cedrika, ale to nic, norma. Boli mnie fakt, że dalej nie wiem, kim jest tajemnicza nieznajoma z nagłówka. Cóż, w takim tempie to do Gwiazdki się nie dowiem. Twój końcowy komentarz znowu powala na łopatki: ‘Z niemałym zdziwieniem stwierdzam, że w jakimś stopniu rozdział mi się podoba.’ Niszczysz swój autorytet, jako autorka, a poza tym taki tekst jest kompletnie nie na miejscu. Skoro sama nie wierzysz w siebie i swoją twórczość, to jak mają to zrobić czytelnicy? Miej więcej pewności siebie, musisz zachęcać ludzi do czytania, a nie umacniać ich w negatywnych opiniach!
Rozdział trzeci
Kompletnie nie mam już sił do tego opowiadania. Zaczęłaś bardzo interesująco ten rozdział, no bo kto nie lubi agresywnych i wulgarnych tatusiów? Moja logika niestety dalej nie jest w stanie objąć tego, co się dzieje. Facet stracił córkę, więc zamiast iść do tej drugiej i jej wszystko przebaczyć, pogodzić się, to miesza ją z błotem. Życzy jej najgorszych rzeczy i odchodzi. Jak można tak się zachowywać po tak ogromnej stracie? Wątpię, żeby cokolwiek na ziemi miało aż takie wpływ na człowieka. W tej części ujęłaś tylko dwie sceny. Powinnaś zacząć łączyć dwa lub więcej rozdziałów w jeden i darować sobie komentarze, że napisałaś za krótko.
O ile przez pierwszą część intrygujesz opisanymi wydarzeniami, tak druga zawiera znowu wspomnienia (a może kolejne schizy?). Mamy rozmowę sióstr, która w najmniej spodziewanym momencie przeradza się w konwersację Emily i Cedrika, z której nie można absolutnie nic wywnioskować. Napisałaś już trzy rozdziały i dalej stoimy w miejscu wyjścia. Masz całkowitą rację, jest bezlitośnie nudno.
Przywoływanie wspomnień jest świetnym motywem, ale popełniasz błąd. Na zmianę męczysz czytelnika urojeniami bohaterki i jej przeszłością. W każdym opowiadaniu potrzeba choć trochę solidnych faktów. Pewnie chciałaś, żeby było tajemniczo, mrocznie. Nie udało Ci się, bo w każdym działaniu trzeba odnaleźć złoty środek. Co za dużo, to nie zdrowo. Mówi Ci to coś?
Rozdział dwunasty
Akcja się rozkręca, a nasza bohaterka wylądowała na odwyku albo w wariatkowie, jak sama ujęłaś. Ciężko mi to jednoznacznie określić, bo rozpisujesz się o jakże cudownym widoku kropel deszczu, a o miejscu nie wspomniałaś ani słowa. Absolutnie nie znam się na leczeniu narkomanów, ale jestem pewna, że wizyta lekarza raz na tydzień to zbyt rzadko. Piszesz, że autorka ufała w jakimś tam stopniu swojej zmarłej siostrze, tęskni za nią. Potem raczysz nas uwagą: ‘Żywa czy martwa – nieważne’. W sumie Emily jest tak egocentryczna, że chyba rzeczywiście obojętne jest jej czy mówi do żywej osoby, czy do nagrobka. Mam ubogą wiedzę o leczeniu w ośrodku psychiatrycznym (przynajmniej jak na razie), ale wiem, że lekarz nigdy by nie pokazywał zdjęć chorej, pobitej narkomanki na tle piętnastolatki w ciąży. Czuję się tak, jakbym była w szkole, gdzie wmawiają, że zwykła rozmowa z nieznajomym to już pierwszy krok w stronę gwałtu, pobicia, kradzieży czy tam popadnięcia w nałóg. Doktorek uświadamia Emily, kim była jej siostra, używając jakże delikatnych określeń typu ‘ćpunka’ i ‘prostytuowanie się’. Po prostu genialna terapia szokowa. Mam nadzieję, że w przyszłości nie chcesz się tym zajmować, co?
a) Opisy 1/5:
W Twoim opowiadaniu nie ma czegoś takiego, jak opis miejsca, postaci. Koncentrujesz się na błahych rzeczach, z których wiele nie istnieje, tak jak wspomniane już twarze na wskazówkach zegara. Nie wiem nic o bohaterce. Jeśli już się tak zdarzy, że coś napiszesz, to są to same sprzeczne informacje, które cytowałam wyżej. Ciężko jest się wczuć, bo nie wiem czy mam sobie wyobrazić młodą dziewczynę, czy starszą kobietę. Jeśli chodzi o świat przedstawiony to sytuacja jest ta sama. Nie ma po prostu czego komentować. Nie widzę żadnego odnośnika, naprowadzenia, miejsca akcji. Czas też dla Ciebie nie płynie; obce są Ci określenia ‘następnego dnia’, ‘godzinę później’. Emily utknęła w czasoprzestrzeni jak Grzesiek Lato na swoim stanowisku – za cholerę się nie ruszy. Rozumiem, że może nie lubisz opisów. Nie ma sprawy, mam podobną sytuację, ale dialogi też nie powalają. O tym jednak za chwilę.
No już masz ten jeden punkt za to, że jakieś tam opisy, choć bezsensowne, się pojawiły.
b) Dialogi 1/5:
Jest ich malutko. W jednym rozdziale, który na oko zajmuje dwie, trzy strony Worda, mamy dokładnie dwanaście kwestii. Większość to nawet nie są zdania, tylko np. ‘Jasne’, ‘Em’, ‘Ced’. Czasami poszalejesz z dłuższymi monologami, jak ‘Przestań to robić’. Wypowiedzi są okropnie sztuczne i drętwe: ‘Skończ. Nie wierzę, że jesteś w stanie tak ostentacyjnie przeżywać śmierć tej suki, jednocześnie nie wiedząc, kim jestem.’ Na co Emily odpowiada: ‘Chyba powinieneś wyjść’. Te dialogi są po prostu.. suche, z braku innego określenia. Bohaterka reaguje tak, jakby miała do dyspozycji dziesięć słów na godzinę, a okazanie jakichkolwiek emocji skracało ten limit. Dopiero w dwunastym rozdziale mamy małą awanturę z lekarzem, ale większość słów to i tak są przekleństwa. Jestem zdania, że wulgaryzmy używane w tak dużych ilościach totalnie nic nie wnoszą do dialogu i czytelnik wyczuwa przesadę. W wyjątkowo dobre dni uda Ci się stworzyć coś dłuższego, przykładowo: ‘Tak. Myślą, że świrujesz. Jak dla mnie to któreś z nich cię pocięło. Chcą, żebyś oddała się w ich “opiekę”. Żebyś sama uwierzyła w swoje wariactwo. Nie zrobisz tego, prawda?’ Ogólnie chyba masz tendencję do krótkich rzeczy, zgadza się? Sama zapisałabym dłuższy rozdział na listku papieru toaletowego, ale z tak krótkimi wypowiedziami przesadzasz. Tak jak poprzednio, jeden punkcik otrzymujesz za znikomą, ale jednak, obecność dialogów.
c) Kreacja bohaterów i świata przedstawionego 0/5:
Na pewno już się domyśliłaś, że w tym podpunkcie nie poszalejemy za bardzo. Bohaterowie zachowują się nienaturalnie, jak przykładowo Ced-Krążownik lub tatuś. Faktów jest bardzo mało, więc je podsumujmy. Emily jest córką bogacza, siostrą Lisy, która niedawno zmarła, ma/miała przyjaciela Ceda, problemy z narkotykami i głową. To wszystko. Jak wygląda, ile ma lat, co lubi, co nią kieruje? Nie wiadomo. Gdzie mieszka, jak wygląda szpital, w którym się znalazła, dom Cedrika? Baza pusta. Bohaterowie i wydarzenia nie są w stanie wzbudzić żadnych moich emocji, bo są okrojeni z osobowości jak jabłecznik od zakalca. Po prostu calamitas, ujmując jednym słowem.
d) Fabuła 6/10:
Pocieszę Cię, bo tej kategorii nie zawaliłaś aż tak bardzo. Początek jest na duży plus, bo od razu zaznaczasz mocnym akcentem, że to nie będzie słodkie i niewinne opowiadanie. To, że Emily nie umie się uporać z śmiercią siostry, to też jest ciekawy aspekt. Ty go po prostu źle przekazałaś. Ładnie i zręcznie wyfrunęłaś, ale jeszcze szybciej spadłaś. Sądzę, że stało się tak za sprawą samych pochlebnym komentarzy. Mam nadzieję, że ta ocena przywróci Ci nieco opamiętania. Jesteś bardzo kreatywna i wykorzystaj tę umiejętność, ale na napisanie czegoś dobrego potrzeba czasu. Chciałaś dodawać rozdziały jak najszybciej. Przecież można przeczytać jeden raz, drugi i trzeci, prawda? Po prologu już nie jest tak miło, ale po dwunastym rozdziale mogę z ręką na sercu powiedzieć, że rozkręcasz się. Jednak od ostatniej części minęły prawie cztery miesiące, więc kto wie, czy nie zaskoczysz nas wszystkich. Może po prostu potrzebowałaś odpocząć i nabrać weny; zobaczymy co będzie, jak wrócisz do świata żywych.

Ortografia i poprawność językowa 6/10:

Nie masz jakichś większych problemów z ortografią, ale mniejsze błędy Ci się zdarzają, jak na przykład:
‘Co zrobili, i czego bali się spróbować.’ – Przed tym spójnikiem nie dajemy przecinka, tylko podczas stosowania wyliczeń.
‘Chcą zadośćuczynić fakt, że pozwolili jej umrzeć’ – faktu nie można zadośćuczynić, można to zrobić jakiejś osobie, czyli Lisie w tym wypadku.
‘Lisa takich nie miała. Przesiadywała w ich towarzystwie dla zabicia czasu. Nie próbowała usilnie być jedną z nich.’ – Stosujesz irytująco krótkie zdania, lepiej brzmi: ‘Lisa takich nie miała, bo przesiadywała w ich towarzystwie dla zabicia czasu, ale nie próbowała usilnie być jedną z nich.’
‘Była zamknięta’ – brakuje dopełnienia, biorąc pod uwagę, że opisujesz osobę. Powinno być ‘zamknięta w sobie’. Zawsze można pomyśleć, że ma jakiś pas cnoty w dosłownym znaczeniu tego słowa, czyż nie?
‘Mimo to znajdowała się w centrum wszystkich wydarzeń’ - mimo to jest spójnikiem przyłączającym zdanie, którego treść jest niezgodna z tym, co można wywnioskować z wcześniejszego kontekstu, więc nie powinnaś rozpoczynać zdania w ten sposób.
‘I w każdym z nich (…) ‘, ‘ Ale jakie to ma teraz (..)’ – Nie rozpoczyna się zdań od spójnika.
‘Jest ciemno. Nie. Nie ciemno. Raczej szaro.’ – To cztery składnie, a tylko jedna jest zdaniem. Musisz unikać takiego zapisu, każde zdanie powinno zawierać orzeczenie. Czasami można sobie pozwolić na takie konstrukcje, ale nie przez pół rozdziału.
‘Wskazówki lecą przed siebie’ – wskazówki nie mogą lecieć.
W zdaniach prawie w ogóle nie stosujesz przecinków, tylko parę przypadkowych słów dzielisz na oślep kropką. Jeśli jednak zdarzy Ci się użyć przecinka, to robisz to poprawnie. Masz duży zasób słów i rzadko się zdarza, żebyś się powtarzała.
W linkach dość śmiesznie oznaczyłaś autorów:
‘miss-know-it-all ->Gina’ – Moja pierwsza wersja brzmi: ‘miss’ zjada ‘know’, ‘know’’ ‘it’, ‘it’ ‘all’, a ‘all’ ‘Ginę’. Stworzyłaś uroczy łańcuch pokarmowy. Wersja druga: Pani Wszystko Wiedząca, czyli Gina. Na upartego można znaleźć więcej kombinacji, więc lepiej by było zapisać po prostu bez strzałki.
Wracając do informacji:
‘jeśli chcesz być informowany o najnowszych rozdziałach, zostaw informację pod najnowszym (…)’ – brzydko wygląda to powtórzenie. Zmień któreś na inne słowo, np. ‘ostatnim rozdziale’ lub ‘pod ostatnim’.
‘wszelki SPAM jest usuwany z bloga, łącznie z powiadomieniami o nowych postach u Was, co nie znaczy, że nie możecie go zostawiać, popieram takie reklamowanie bloga’ – choćbym bardzo chciała, to znowu nie nadążam za Twoim tokiem myślenia. Usuwasz i popierasz? Toż to jest dwulicowość godna Tuska.
‘podpisuję się wyłącznie Detect, bez tyldy ‘~’, za komentarze podpisane inaczej nie odpowiadam’ – JAKO Detect i jak piszesz ‘tylda’ to po kiego jeszcze sam znaczek w cudzysłowu?
Nie ma doskonałych ludzi i bezbłędnych dzieł, a Ty jesteś tego najlepszym przykładem. Nie robisz żadnych postępów, bo nie ma takiej potrzeby, ortografia to Twoja całkiem mocna strona. Ciężko się czyta te skrócone zdania, ale można to błyskawicznie poprawić. Czasami nieświadomie używasz mowy potocznej, jak w cytacie o ‘lecących wskazówkach’ lub ‘zadośćuczynieniu faktu’. Jestem pewna, że gdybyś przeczytała parę razy rozdział przed publikacją, to wyłapałabyś wszystkie błędy bez problemu.

Oryginalność tematyki 4/5:

Muszę przyznać, że nie na co dzień czytam takie historie. Każdy woli zagłębić się w jakiejś miłej i przyjemnej lekturze, ale to z pewnością nie oznacza, że takowa jest lepsza. Opowiadanie, które stworzyłaś, zmusza do refleksji, bardzo często nad swoim własnym życiem. Dochodzi się do wniosku, że wiele rzeczy robi się źle i trzeba stawić temu czoła, a po co? Przecież można żyć w błogiej nieświadomości. Ludzie wolą kurczowo czepiać się tego, co już jest i na przykład tworzyć dalsze losy Harry’ego Pottera, ponieważ często boją się pisać coś własnego, unikatowego. Czasami w ten sposób niszczą własną kreatywność i dopiero po latach odkrywają talent. Ty stwarzasz coś oryginalnego i trzeba zaznaczyć, że nie jest to łatwy temat. Nie piszesz o miłości, zabawnych perypetiach w szkole lub jak dobrać sukienkę do koloru oczu. Zgaduję, że przynajmniej część przedstawionych sytuacji jest bliska Tobie lub Twoim znajomym i dzięki temu będziesz w stanie dokończyć tą historię.

Dodatkowe punkty za wybitne zasługi 2/10:

Na pewno jeden przydzielam Ci za postawę. W informacjach jasno określasz warunki czytania i komentowania (choć niektóre są dosyć pokrętne, jak ze spamem) i przede wszystkim trzymasz się tego! Reklamy i obraźliwe odpowiedzi usuwasz. Masz poczucie własnej wartości i życzysz sobie tylko małego grona wiernych czytelników. Drugi punkcik dostajesz za zmierzenie się z tak trudną fabułą. Pisanie tego typu opowiadań niesamowicie kształtuje charakter, ale ciężko jest przebrnąć przez to, a już zwłaszcza przedstawić wszystko jakoś w miarę dobrze.

Suma: 26/60
Ocena: DOSTATECZNA

Nie zaczęłaś pisać bloga ot tak, bo miałaś taki kaprys. Widać, że dużo sobie przemyślałaś, ale chyba wciąż za mało. Nie sądzisz, że warto by było poczytać o leczeniu w takim ośrodku psychiatrycznym, jak zachowują się pacjenci i zebrać to jakoś ładnie? Proponuję także przejrzeć stare posty i poprawić błędy. Możesz też zacząć wszystko od nowa, ale pisząc do szuflady, a na publikację zdecydować się po jakimś czasie. Na koniec chciałabym nawiązać do cytatu na belce: ‘W idealnym świecie to nie uczyniłoby mnie chorym (…)’. Wnioskuję, że jest to nawiązanie do śmierci Lisy. Na szczęście nie ma idealnego świata i idealnych ludzi, ale jesteś pewna, że wiodąc perfekcyjne życie, wpływ śmierci nie pozostawiłby żadnego śladu na psychice bohaterki? Z drugiej strony, gdyby wszystko było idealnie, to nie byłoby całej historii, narkotyków, przedwczesnej śmierci. Brawo za przemyślany cytat, widzę, że masz głowę na karku. Nie widzę jednak u Ciebie zaangażowania. Teraz opuściłaś bloga na ponad trzy miesiące bez żadnego ostrzeżenia – tak się nie robi. Za mało się starasz, idziesz po najmniejszej linii oporu. Po tym wszystkim, co zawarłam w swojej ocenie, jesteś pewna, że Twoje opowiadanie nie jest takie dobre, jak sądziłaś. Nieprawda, ja zwróciłam uwagę na szczegóły, ale ogólny zarys jest w porządku. Powinnaś zrobić plan reszty fabuły. Może już masz taki? Jak już napiszesz, to możesz się go trzymać z powodzeniem. Na Twoją ocenę wpłynął przede wszystkim chaos, ale nie ten na blogu, tylko w Twojej głowie. Musisz się tylko trochę bardziej postarać i będzie lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz