Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


środa, 25 lipca 2012

(762) przy kubku herbaty



Reaktywację Zoltana czas zacząć. Dziś męczył się będę przy kubku herbaty zielonej zaprawianej sztucznym aromatem cytrynowym i słodzonej aspartanem, mmm, pycha.



Pierwsze wrażenie 6/10




Żadne, słowo daję, nie robi to na mnie żadnego wrażenia. Dosłownie porównać to mogę do ekscytacji z powodu wyboru czarnych skarpetek z szuflady, w której znajduje się kilkanaście takich samych par. Czemu tak jest? Odpowiedz jest prosta. Adres bloga – chociaż prosty i polski – kojarzy mi się z telewizją śniadaniową, której nie oglądam, bo na wszystkich kanałach tematy się powtarzają. Z blogami jest podobnie, ciężko wymyślić coś, czego jeszcze nie było. „Przy kubku herbaty” – czemu nie kompotu? Kwasu? Czarnej polewki? Czy chociażby zsiadłego mleka lub wody z ogórków? Dlaczego to musi być akurat herbatka? Już widzę, że zbyt wiele nie powinienem oczekiwać, a szkoda. Być może belka jest bardziej odkrywcza, porywająca i zaskakująca. Nic z tego, może poza tą wanilią, której – podobno – komary nie znoszą. Abyście sobie ludziska nie myśleli, że to koniec nieciekawych pomysłów dorzucę jeszcze fakt, że szablon na blogu przypomina mi jeden z tych, które są dostępne przy zakładaniu bloga.


O co się czepiam? O nagłówek, oczywiście. O nim jednak później bo widzę, że pogubiłaś się jak amerykańscy siatkarze. Tak się zastanawiam, czy kromkę chleba też smarujesz z dwóch stron masłem tudzież Demlą? Wpakować sobie na bloga szeroką listę i historię to tak, jak podwójnie posmarowana pajda. Swoją drogą, gdy ci taka kroma spadnie na podłogę, to masz stuprocentową pewność, że padnie na posmarowaną stronę. Ty zapewne chciałaś mieć pewność, że głupole, które przypadkiem zabłądzą na Twoją stronę, będą się potrafiły odnaleźć. Zasmucę Cię, z samą historią lub szeroką też by potrafili.

Cała prawa strona bloga wygląda jak zapuszczony ogród i przydałoby się tam z grabiami, sekatorem i szpadlem wkroczyć. Historię wyplewić, księgę gości przekopać i wykopać, a ramkę z linkami naprostować sekatorem, wycinając wypunktowanie i justując tekst do lewej. Za dużo i nikt z tego nie korzysta. Muszę zrobić sobie przerwę.

Hura, wróciłem! Niestety. I wciąż nie odczuwam jakiejś szczególnej ekscytacji. Zastanawiam się, ile lat ma autorka bloga, że sobie taki, nazwijmy to dorosły, żeby nie powiedzieć nudny, szablon wybrała. Obstawiałbym na poważną, ustatkowaną panią, która opisuje swoje problemy w pracy, w domu z dziećmi i od czasu do czasu napomknie coś o tym, co akurat widziała w wiadomościach… Mylę się, prawda? Nie daje Ci to nic do myślenia?

Za to, że wszystko jest spasowane dostajesz jeden w górę. Za to, że wątpię, by szablon pasował do Twojej osobowości, dostajesz mandat wysokości stu komci dla nas i pięć punktów karnych. Ale będę miał frajdę.





Nagłówek 4/5




Pasuje do adresu, napisu na belce i szablonu – i to mnie boli najbardziej. Nie twierdzę, że mi się wcale nie podoba, lecz do pełni punktów jeszcze daleka droga, ponieważ, mimo tego że wszystko jest dograne, to jednak braku tu czegoś, co spowodowałoby mój zachwyt. Nawet Piękny i Umysł nie są zainteresowani. Piękny leży, a Umysł śpi. Dokładnie tego się spodziewałem, gdy przeczytałem adres Twojego bloga w kolejce. Filiżanka herbaty lub innej substancji o brązowym kolorze i konsystencji tegoż naparu oraz kajet do notatek. Ty wiesz, że w standardzie Onet oferuje podobny szablon? Uuu, ale wtopa. I nie Ty pierwsza wpadłaś na taki genialny pomysł, żeby pisać coś przy herbatce lub innym wyskokowym napitku. Powiedz mi, czemuś na przykład swojej hipisowskiej duszy nieprzelała na ten blog i szablon, czemu umieściłaś tu coś, co pasuje do dojrzałej kobiety. Jeśli Ty się czujesz staro, to ja wysiadam.





Treść 6/10



Tak, to prawda, nie szczególnie przepadam za pamiętnikami, zwłaszcza tymi internetowymi, w których autorzy niewiele ciekawego mają do powiedzenia. Mogę posłuchać wspomnień ludzi, którzy coś przeżyli, byli gdzieś, gdzie ja nigdy nie pojadę lub widzieli coś, czego ja nie zobaczę. Pamiętniczki nastolatek do tych nie należą, ale co tam, mus to mus, a nuż jesteś jedną z tych, które mają coś ciekawego i mądrego do opowiedzenia.




Miałam sen, czyli o tym, jak Kaśka zakładała gang z Paulem Mc Cartneyem i pewną znajomą.




Na Proroka, dłuższego tytułu nie dało się wymyślić i co się z czcionką stało? Tycieńka taka, że nic się przeczytać nie da. Powiększyłem sobie i nie żałuję, że przeczytałem, chociaż na początku byłem sceptycznie nastawiony. Rozbawiła mnie przedstawiona przez Ciebie wizja i niestety przypomniała mi mój dzisiejszy sen, który nie był ani ładny, ani przyjemny, wręcz przeciwnie, ale, ale… Nie o mnie miało być. Historyjka zabawna, zwrotów akcji więcej niż w niejednym opowiadaniu. Do stylistyki, interpunkcji i ortografii przyczepić też się nie mogę. Stwierdzam jednoznacznie, że ze wszystkich postów, które do tej pory przeczytałem, ten podobał mi się najbardziej. A reszta?


Nudne, nudne, nudne. Rany, ależ Ty umiesz przynudzać. Te filozoficzne, do niczego nie prowadzące wywody są nudniejsze niż rosnąca trawa. Lejesz wodę i nic z tego nie wynika, może poza tym, że zgłodniałem. Zabierałem się za opisanie kilku postów i po napisaniu mojej opinii, po prostu ją wymazywałem, bo zaczynałem się powtarzać. Ujmę to tak, nie rozśmieszasz, nie zmuszasz do refleksji, niczego odkrywczego nie napisałaś, chociaż styl masz poprawny, lecz nudny i tyle. Do Wyborczej mogłabyś pisać, a ja wolałbym poczytać Fakty, bo chociaż teksty grubymi nićmi szyte, to przynajmniej pośmiać się można, że ktoś takie głupoty publikuje. U Ciebie natomiast nawet Nagiej Prawdy nie ma. Ponieważ jednak regulamin nakłada na mnie obowiązek opisania co najmniej pięciu postów, to postaram się wywiązać. Wybór będzie całkowicie losowy.




Tak, to już jest załamanie nerwowe

Dziecino Ty moja, toż sama się oceniłaś i to lepiej niż ja bym to zrobił. Widzisz, że nic nie wnosisz do blogowego świata i piszesz sama dla siebie, to po cóż Ci ta ocena? Wiadomo, że zbyt wysoka być nie może, zgnoić Cię też nie zamierzam, bo i nie mam ku temu powodów. Piszesz sama dla siebie, to pisz. Mnie nie przeszkadzasz. Herezji nie głosisz, do anarchii, narkomani i czarnych mszy nie nawołujesz, to pisz sobie, tylko nie zmuszaj nikogo doczytania tego.




Ile jest wart cichy buntownik?

Nie mam pojęcia, co chciałaś tu wyrazić. Pokłóciłaś się z rodzicami i przelewasz swoje żale na blog. Zobaczymy, czy będziesz taka ustępliwa i nieskomplikowana, gdy sama zostaniesz mamusią. Nadąsałaś się, napaplałaś, wymyśliłaś sobie świetlaną przyszłość, w której Twoje pokolenie stworzy nowe, lepsze sposoby dyskusji, a na koniec: Oni są czasem niemożliwi. I tak postawię na swoim. Gratulacje, bardzo dyplomatyczne.




Nie ma Vanilli kibica, czyli rzecz o mistrzostwach

U, ktoś tu pokazuje różki. Skończyło się, widzę, rumakowanie na pobłażliwości i nadziei. Koniec bycia miłą panną, pora wypuścić potwora. Odniosłem wrażenie, że złościła Cię cała oprawa mistrzostw i związanych z nimi akcji, ale to nie zmienia faktu, że nie Ty jedna tak się czułaś. Styl masz nadal poprawny acz nudny i z tego co zauważyłem cały ten blog kręci się wokół Twojej osoby. Ty i Twoje radości, Ty i Twoje smutki, Ty i twój chaos.




Z serii: koniec roku, czyli Dostojewski, rodzynki i sygnalizacja

Ble, ble, ble, czytam i nawet nie wiem co. Gdzieś pomiędzy „przeniesieniem środka ciężkości na naprawdę istotne, potrzebne (Ci) rzeczy” a „produkując jeszcze więcej słabych ogniw (Twojej) życiowej ewolucji” pogubiłem się zupełnie. Co Ty kurde wypisujesz? Pięknie to brzmi i tak pseudo mądrze, ale kompletnie nie sprawia, że człowiek skupia się na tekście, przeciwnie, powoduje, że mój umysł unosi się już ponad czubkami drzew i dryfuje hen, hen w dal. Znowu było o czymś i jednocześnie kompletnie o niczym. Dużo lania wody i ciśnięcia kitu, ale blog to nie stare okno, które trzeba na zimę uszczelnić, ani nie cieknąca rura, którą się pakułami owijało. Trochę za mało konkretów i spraw dotyczących nie tylko TWOJEJ SKROMNEJ osoby, by zainteresować jakąś postronną osobę.

Ostatni, najświeższy wpis na blogu, ciekawe czy będzie kropką nad „i” czy gwoździem do trumny.





Nostalgicznie, nerwowo, naturalistycznie

Nudno. Wreszcie trochę konkretów, lecz znowu tylko Ty. Ten wpis podciąga moje zdanie o Twoim blogu nieznacznie do góry. Niestety sprawia, że mam więcej pytań niż odpowiedzi. Podajesz jakiś temat, piszesz całkiem ciekawie i o rzeczach, o których ja – człowiek normalny – nie miałem pojęcia, ale nie wyjaśniasz bezpośrednio, czy problem dotyczył Ciebie. Takie odniosłem wrażenie i nie wiem czy słuszne.

To już koniec moich i Twoich wywodów. Reasumując, blog jest bardzo prywatny, może pomaga Ci poskładać swoje myśli, może sprawia, że Ci lżej – nie wiem. Wiem jednak, że nie nadaje się dla szerszej publiki, a co za tym idzie, polecić go nie mogę.





Ortografia i poprawność językowa 9/10




Poza tym, że się wynudziłem, nie mogę zarzucić Ci niczego więcej. Styl pisania masz ładny i poprawny, dlatego nie wyszukiwałem na siłę błędów. Słowem operujesz w barwny, czasami zaskakujący sposób. Zasób wyrazów masz całkiem spory i co mnie uradowało najbardziej to to, że nie sypiesz słownikowymi określeniami.

To tyle, chyba przemawia przeze mnie lenistwo.





Temat 0/5



O czym to miało być? O Tobie i tylko o Tobie. Wybacz, ale nie zaciekawiłaś mnie dostatecznie, bym był skłonny dać Ci jakieś punkty. Daj cynk, gdy zapiszesz się do jakiejś charytatywnej organizacji i pojedziesz – na przykład – rozminowywać Kambodżę, albo edukować ociemniały afrykański ludek, w którym wciąż w czarownice wierzą, a najlepszym lekarstwem dla mężczyzny chorego na AIDS jest sex (oj, użyłem niecenzuralnego słowa) z dziewicą. Dziękuję.





Układ 4/5




Coś już pisałem w tej kwestii? A, tak! Rozwaliło mnie użycie archiwum i szerokiej listy. Po wytyczne odsyłam na początek oceny.





Czytelność, obrazki 5/5





No, no, nie powiem, czcionka ma naprawdę przyzwoitą, miłą dla oka wielkość. Nie ma paskudnego, rażącego kontrastu pomiędzy kolorem czcionki a tłem, nie ma kiepskiej jakości obrazków, wszystko cacy.





Dodatkowe punkty za wybitne zasługi 0/10




Sobie bym ich nie przyznał, a jak powszechnie wiadomo, straszny ze mnie narcyz. No, po prostu śliczny jestem, tak przynajmniej twierdzi moja mama. Nie śmiać się! Mama ma zawsze rację, a Wy się po prostu nie znacie, o.



Punktacja 34/60

Ocena: dobry?

Sam jestem zaskoczony, ale to raczej zasługa szablonu niż samej treści.



PS Z tymi komciami to żartowałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz