Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


czwartek, 23 sierpnia 2012

(770) mysli-mego-serca



Do stażystów dołączyła nasza specjalistka od mangi, Dziabara, czekamy na pierwszą ocenę Kapibary, Opieprz rozpoczął swoją działalność na Facebooku. Jak widać, sporo się zmienia, a corkatsw niezmiennie męczy kolejnego autora swoimi ironicznie-krytyczno-opieprzowymi uwagami. Tym razem, na gorącym krzesełku, wyściełanym jedwabiem, wygodnie mości zadek pamiętnik zielarki Poziomki, mysli-mego-serca.

Pierwsze wrażenie: 4/10

Corkatsw odrywa się od malowania zacnych barierek w swej uroczej posiadłości i postanawia odwiedzić krainę Poziomki z nadzieją, że ta pomoże jej zapomnieć o tych paskudnych plamach z farby na ulubionych spodniach. Mając multum swoich własnych problemów, miło jest poczytać o życiu innych ludzi. Zapoznając się z niektórymi poglądami i sytuacjami, często dławię się tym, co akurat jem, umierając ze śmiechu. Czasami można podyskutować z autorem na wiele różnych spraw niczym w „Rozmowach w toku”. Corkatsw jednak nie oferuje pomocy psychologa, musicie z tym żyć. Adres Twojego bloga jednoznacznie mnie uświadamia, że będę miała do czynienia z pamiętnikiem. Mam nadzieję, że inspiracji nie czerpiesz z filmu „Pamiętnik”, bo nie cierpię go, strasznie rzewny jest i zmusza do płaczu. Zmusza, tak, corkatsw nie ma serca. Wracając do bloga, jeśli mówimy o tematyce, to szału nie ma, ponieważ teraz jest moda na publiczne obnażanie się ze swoimi uczuciami. Mam na myśli te programy talk-show, gdzie ludzie opowiadają o swoich patentach na ukręcenie masła, lub jeszcze gorszych rzeczach. Kiedyś to było nie do pomyślenia. Wyobrażasz sobie siedemnastowiecznego rycerza, w pończoszkach i żabocie, który pisze na jakimś pergaminie (kamieniu, cegle, lub na czym tam chce), rozmyślając nad sensem istnienia świata? Belka wita mnie słowami: „My dreams”. Mam nadzieję, że nie będę brnąć, jak w noc wigilijną do kościoła przez śnieg, przez opis Twojego lubego, który pewnie nie zwraca na Ciebie uwagi. Myślałby kto, że nie ma lepszych tematów. Chciałabym także zwrócić Ci uwagę, że w używaniu języka angielskiego nie ma nic złego. Pisanie kształtuje jego znajomość, ale musisz się zdecydować. Nie wypada mieć polskiego adresu i belki w języku angielskim. Pobieżnie zerkam na tytuły postów w szerokiej liście i chyba niepotrzebnie się obawiam, bo z pewnością przeczytam więcej, niż nasze regulaminowe pięć notek. Są bardzo krótkie, ale piszesz małą czcionką. Innymi słowy, podkręcam wentylatorek, bo ciepło dzisiaj jak w kolejce po bony na czekoladę z Biedronki, i zaczynamy.
Jeśli chodzi o wygląd, to pusto tutaj, ciemno, głucho, jak w mojej szkole w Dzień Wagarowicza. Nawet panie sprzątaczki wyjątkowo nie zmieniają w ten dzień papieru toaletowego. Nie przyłożyłaś się za bardzo do stworzenia grafiki, bo ograniczyłaś się do trzech podstawowych kolorów na blogach, czyli białego, czarnego i czerwonego. Nie widzę żadnych ramek, archiwów, obrazków, nic z tych rzeczy. Zastąpiła je funkcjonalna szeroka lista i menu. Blog składa się tylko z jednej kolumny, co zawsze wywoływało we mnie sprzeczne uczucia. Onet, w przeciwieństwie do wielu innych blogowych stron, daje tak duże możliwości, że można nieźle poszaleć w doborze grafiki. Czasami taki układ pasuje, ale zlituj się nad swoimi biednymi czytelnikami, to blog o Tobie. Nie ogranicza Cię nic. Ja bym widziała menu rozłożone na jednej dodatkowej kolumnie. Zobaczymy, jak to zorganizujesz, bo w końcu Onet przeniesie wszystkie blogi. Oczywiście poza tym umieściłaś tylko statystykę. Pewnie wypadałoby, żebym coś jeszcze napisała, ale nie ma o czym. Według mojego genialnego komputera, wchodziłam na Twojego bloga dwadzieścia siedem razy (fajny patent, nie?) i za każdym razem nagłówek sprawia, że wyłączam komputer i idę oglądać pewien strasznie idiotyczny program telewizyjny. Wyciągnięcie dobrego wniosku należy do Ciebie. Jest jeszcze jedna rzecz, która mnie dobija i woła o pomstę do nieba, jest to odnośnik do skomentowania: „20 komci / kocham was ;*”. Zawsze, gdy widzę ten emotikonek, nachodzą mnie wątpliwości co do ludzi. Każdemu tak rozdajesz całusy? Nie sądzę. Pracujesz w budce z buziakami na festynach? Podobno całkiem dochodowy interes, ale ja mam tylko jedno do powiedzenia – fuj. Powinnaś napisać „Was” z dużej litery i koniecznie zmienić „komci” na „komentarzy”. Napisałabyś na belce: „Blogasek PozioOomeczki, wbijajcie i komciajcie”? Patrzcie, nawet mi się zrymowało. Podoba mi się za to wstęp do każdej notki, gdzie umieszczasz tytuł, datę i autora. Zasadniczo to wszystko znajdziemy na szerokiej liście, ale corkatsw lubi tego rodzaju bzdetki.

Nagłówek: 1/5

Patrzę na Twój nagłówek i chciałabym połknąć poprzednie słowa. W moim mózgu zdążyła wytworzyć się wizja, według której poczytam jakieś mądre tezy, komentarze na ciekawe tematy (w końcu nie zastałam nic różowego i pisanego czcionką większą, niż na plakacie informującym o sprzedaży indyków; swoją drogą, kto by wstał o piątej rano, żeby kupić jakiegoś ptaka na kotlety), a kobieta na nagłówku zniszczyła wszystko. Grafika w pewnym sensie odzwierciedla to, o czym piszesz, a w szczególności główne zdjęcie. Powinnaś sobie napisać na belce: „Audycja zawiera lokowanie produktu”, bo dziewczyna trzyma butelkę z… Nie mogę powiedzieć, to byłaby reklama. Drugą ręką zatyka sobie usta. To takie seksowne, wprost nie mogę oderwać od niej wzroku, moje ciało ogarniają dreszcze. Zimno jakoś się zrobiło, gdzie moje ubrania? Bohaterka nagłówka ma tą trendy koszulkę z napisem „I love London”, w którym pewnie nigdy nie była. W tle oczywiście supermodny burdel w pokoju, krzesło obrotowe, więc ja się pytam, czego ona siedzi na podłodze? Podłogi zdradliwe są, wilków pełno. Umieściłaś zwykły obrazek, co mogłabym w zasadzie pochwalić. Jednak nie pochwalę, bo dość „drastycznie” odcina się od tła. Nie wolno tak. Powinnaś rozmyć delikatnie kontury lub zdjęcie wziąć w ramkę – już by to inaczej wyglądało. Nie potrzeba do tego kursu obsługi Fotoszopa z Wyborczej, sama byłabyś w stanie to zrobić. Skoro zdecydowałaś się na tak ubogą wersję nagłówka, to Twoja sprawa. W końcu to Ty decydujesz o tym, co tutaj umieszczasz. Muszę jednak zwrócić Ci uwagę na to, że wybrałaś bardzo nieestetyczny obrazek. Kobieta ma poucinane kolana, zdjęcie wyglądałoby lepiej w trochę jaśniejszych kolorach. Dodatkowo jest to szablon na zamówienie, bo masz linka w menu do jednej szabloniarni. Śmieszna sprawa, bo ta „grafika” wygląda tak, jakby była namalowana w Paincie za pomocą ołówka. Jeśli Tobie się podoba, nie ma sprawy, do mnie taki wygląd bloga nie przemawia.

Treść: 5/10

„Początki są zawsze trudne”
Ano masz rację. Moje początki też były trudne. Nie obyło się bez płaczu, kilku wybitych zębów i trwałej deformacji nosa. Oczywiście mówię o początkowym stopniu schodów, z których inteligentna corkatsw spadła na sam dół, bo nie przewidziała, że podłoga tak szybko się kończy, a zaczynają schody. Cóż za przenośnia mi wyszła. W dzisiejszych czasach, zarówno w życiu codziennym, jak i na blogach, w gazetach, wszędzie króluje chamstwo i złośliwość. Tak się teraz zachęca czytelników, odbiorców. Wystarczy włączyć radio, a tam trwają głupie dyskusje na temat „urody” Niemek lub Ukrainek. Być może niektórych tego typu komentarze bawią, ale dla mnie to zwykłe chamstwo. Toć to nawet czarny humor nie jest, bo Niemki raczej nie są bardzo opalone. Pierwsze posty często są takie: „Cześć, jestem Marysia i możecie mi naskoczyć, bo to ja jestem autorką, w najlepszym wypadku usunę Twój komentarz, bo Wy wszyscy nie znacie się na tym tak, jak ja”. Twoje rozpoczęcie jest całkiem inne. Nie powiedziałaś o sobie praktycznie nic, a bloga określiłaś jako nowy cel życiowy. Cóż za innowatorskie podejście, kreatywność. Zasadniczo nie powinnaś pisać, że Twoje poprzednie twory były niewypałami. Było, minęło i nie wróci, to nie „Taniec z gwiazdami”, więc nie strasz czytelników na dzień dobry. Sama mam ochotę poszukać poziomkowych starych zapisków i zobaczyć, czy masz rację, czy nie. Nie wypada też stwierdzać, że „pewnie przynudzasz”. Pisz ciekawie, przemyśl swoje słowa, a nie przynudzaj, bo nikt nie będzie czytał. Obiecałaś, że będziesz poświęcać temu blogowi dużo czasu i po ilości notek stwierdzam, że nie rzucasz słów na wiatr. Podoba mi się, bo nie ma nic gorszego, niż słomiany zapał.
„Forever along”
Zrobiłaś coś absolutnie niewybaczalnego. Coś, za co powinnam dać Ci mentalne lanie w dupsko dwieście razy na jeden poślad, podwójnym batem zakończonym drutem kolczastym nasmarowanym żrącą substancją. Do tytułu wkradła Ci się literówka, przynajmniej tak przypuszczam. Nie poświęcałabym temu przypadkowi tak dużo słów, ale zauważ, jak z jednej głupiej literówki, powstają dziwne rzeczy. Miało być „Forever alone”, czyli „na zawsze samotny/a”, a wyszło „na zawsze wzdłuż”. Wzdłuż czego? Rafy koralowej? Nawiązując do samej treści, zaskoczyłaś mnie. Byłam stuprocentowo pewna, że przeczytam o Twoich problemach ze znalezieniem chłopaka, będę ziewać, wypiję dzisiaj trzeci napój energetyczny, co by się źle skończyło dla mojej psychiki. Zaczynam brzmieć jak wstępy do kiepskich seriali, ale niestety, ryzyko zawodowe. Zaskoczyłaś mnie, bo napisałaś o swojej siostrze Madzi. Rzadko kiedy spotyka się siostrzaną miłość. Rodzeństwo zazwyczaj walczy pomiędzy sobą równie zajadle, jak dwa kocury o kocicę w okresie rui. Nawet o pilota do suszarki. Osuszam łezki, w których zakręciły mi się oczy, wycieram uszy makaronem i biorę pod lupę kolejny post.
„Wymarzony”
W głowie kłębią mi się skojarzenia. Ciekawam, co też sobie wymarzyłaś. Haa! Wiedziałam, wiedziałam! Wkraczamy w sferę miłości, filtrów, flirtów, podchodów oraz rzeczy niewykonalnych, czyli odnalezienia idealnego mężczyzny. Kryteria masz nieco bardziej zaawansowane, niż obejmuje wyszukiwarka na Sympatii, ale pomarzyć każdy może. Droga Poziomko, takich facetów, o jakich piszesz, nie ma. Jakże uboga byłaby Wasza konwersacja, gdyby co dziesięć sekund wyznawał Ci miłość? Ja bym go zamknęła w depeesie albo dała w pysk. Wiesz jakby to przeszkadzało w nocy w spaniu? Piękne słowa, cudowne wprost i zerżnięte z Internetu. W Google wyszło mi więcej wyników, niż prac maturalnych na zamówienie (nie, żebym szukała, tak tylko orientacyjnie). Powiem szczerze, że nie lubię takich opisów i powinnam wysłać Ci pocztą naklejkę na lodówkę podklejoną Kropelką, wyrażającą dosadniej moje uczucia. Nie cierpię spłycania, wrzucania ludzi do dwóch worków, dzielenia ich. Nie każda dziewczyna „strzela fochy”, a już na pewno nie w wersji hard „z przytupem”. Gust filmowy zależy od charakteru, upodobań, nie od płci. Gdyby facet zaproponował mi oglądanie komedii romantycznej (a chodzą tacy po tym świecie, uwierz mi), to bym się zastanowiła dwa razy, co ja z nim robię w ogóle. Nie jem ciastek, herbaty nie piję, ubrania preferuję kupować sama. Po co ja Ci to mówię? Po to, żebyś zrozumiała, że świat nie dzieli się na czarne i białe, bo wszędzie króluje szarość. Pierwszymi postami byłam względnie zachwycona, a teraz czuję, że znalazłam się w jakimś ograniczonym grajdole, pełnym słit tekścików z Internetu. Mogłaś chociaż interpunkcję zmienić, a nie bezmyślnie kopiować, ale do tego dojdziemy w swoim czasie.
„O przyszłości”
Jesteś do bólu przewidywalna. Z miejsca wiedziałam, że będziesz rozpatrywać różnego rodzaju zawody, a na pierwszy ogień pójdzie bycie wokalistą. To takie słodkie. Czy nikt, jako mały smarkacz, nie marzył, żeby być dentystą, taksówkarzam albo komornikiem? Każdy z tych zawodów ma swoje wady i zalety, ale zabiłaś mnie swoją myślą o narkotykach. Oczywiście piszesz o Amy Winehouse. Ona, niestety, nie zmartwychwstanie, więc co jej postać robi w poście o przyszłości? Nie wiem, dlaczego stwierdziłaś, że wykończyły ją narkotyki. Mnie doszły inne słuchy, ach te ploteczki ze świata gwiazd! Swego czasu uwielbiałam jej twórczość i wiem, że zmarła w wyniku szoku. Szoku, jaki wywołało ponad pięciokrotne przekroczenie śmiertelnej dawki alkoholu, po długim okresie abstynencji. To jest najczęściej podawana przyczyna. Owszem, była uzależniona od narkotyków, ale podajesz nieprawidłowe, niesprawdzone informacje. Powielasz opinie tabloidów, w których co drugie słowo to permanentna bzdura. Piszesz, jakie to okropne, jak narkotyki wpływają na organizm człowieka. Ja bym się bała wypowiadać w tym temacie, bo nie mam styczności z narkotykami, zerowe doświadczenie, nie wiem jak działają. Mamy do czynienia z opowieściami, programami profilaktycznymi w szkołach i domach, ale są one źródłem pośrednim. Widziałaś osobę pod wpływem działania narkotyku? Powtarzanie utartych schematów na podstawie jednego przypadku jest głupotą. Czytając ten post, czułam się tak, jakbym mieszkała w małej wsi, w której notabene mieszkam. Wiesz, jak w takim miejscu zostaje się prostytutką, satanistką, złodziejką, alkoholiczką i osobą uzależnioną od narkotyków w jednym? Wystarczy nie powiedzieć jednej sąsiadce „dzień dobry”.
„Oddaj krew, to nic nie kosztuje”
Kolejny bezsensowny post. Nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy przesiadują na tych dziwnych stronach internetowych i karmią pieski, kotki i gupiki, wirtualnie wyprowadzają je na spacer, biorą udział w akcjach na Facebooku przeciwko maltretowaniu zwierząt, a w życiu codziennym nawet w schronisku nie były. Ja byłam i niejedna z tych osób uciekłaby z płaczem, widząc to, co miałam okazję zobaczyć. Namawiasz ludzi do oddania krwi, a nie znalazłam informacji, żebyś sama to zrobiła, więc na jakiej podstawie, pytam Cię? Piszesz: „(…) dlaczego nie MOGLIBYŚMY im pomóc?”, a na końcu „Tutaj MOŻECIE oddać swoją krew”. Napisałaś, że to nic nie kosztuje. Co za bezmyślność… Przecież trzeba wykonać serię badań, a poza tym są przypadki, gdzie oddanie krwi nie kończy się korzystnie dla ofiarodawcy. Teoretycznie nad wszystkim czuwa lekarz, ale to jest jednak poważny krok, więc nie bez powodu krew można oddać dopiero po ukończeniu osiemnastego roku życia. Za rok napiszesz „Oddaj nerkę, to nic nie kosztuje, a możesz pomóc!”. Nie zrozum mnie źle, sama biorę udział w takich akcjach (to znaczy oddaję krew, a nie nerki) i popieram je, ale nie można pisać, że to fajne, miłe, przyjemne i w nagrodę dostaniesz zapas pasztetów na miesiąc od Indykpola, a w prezencie jelitka na kaszankę. Jeśli ktoś zdecyduje się na oddanie krwi, to na pewno nie zrobi tego za Twoją namową. Pomijam fakt, że połowa notki zawiera informacje ściągnięte z Wikipedii. Nie umieściłaś źródła, a to się nazywa kradzież, wiesz? Były już niejednokrotnie przypadki, że podobne blogi Onet usuwał bez ostrzeżenia.
„Music is my life”
Muzyka to dla mnie także temat bliski sercu. Zaintrygował mnie jej opis, który stworzyłaś. Jestem w szoku, kopara opadła, zbieram się z podłogi. Proszę państwa! Coś niebywałego, każde słowo jest Twoje, nie ma nic z Internetu! Niektórzy czują coś tylko po piwie, dwóch, ewentualnie czternastu, ale przesadziłaś z nazwaniem muzyki „uczuciami”. Ona może je wywoływać. A raczej emocje, które te uczucia kształtują. Trochę hiperbolizujesz cały temat. Twoje słowa czyta się prawie jak romansidło: „Kiedyś pomyślałam co by się stało gdyby muzyki nagle zabrakło na całym świecie. Wszystko byłoby ponure i smutne. Na ziemi nie byłoby ani odrobiny szczęścia i optymizmu” a potem dodajesz, że czerpiemy go PO CZĘŚCI z muzyki. Chwila. Zmiennaś jak chorągiewka na wietrze, podczas orania pola. Piszesz, że muzyka otwiera nasze serca, bla bla bla, okropnie to patetyczne, ale zapominasz o jednej ważnej rzeczy. Teraz słucha się w większości przypadków muzyki obcojęzycznej i bez znajomości języka nie wiesz, o czym śpiewa wokalista. Pewnie skomentujesz to: „Stara, głupia corkatsw żyje chyba w Misiolandii, przecież są tłumaczenia internetowe”. Które tak samo oddają sens piosenki, jak napisy w języku niemieckim do rosyjskiego filmu. Teoretycznie wszystko wiesz, ale praktycznie nic. Większość ludzi traktuje muzykę jako tło do zmieniania koła albo smażenia kotletów, a Ty mówisz, że ona otwiera serca i leczy doła. No nie bardzo, muzyka nie rozwiąże Twoich problemów, jedynie dodaje Ci motywacji, chęci walki. Może kiedyś się o tym przekonasz.
„Dziwny jest ten świat”
Boże miłosierny, przebacz jej, bo nie wie, co czyni, a raczej pisze. Niestety, nie odkryłaś Ameryki. Tak, od zawsze na świecie była nienawiść, jest i będzie. Nie zapominaj, że każdy z nas ma w sobie tyle samo dobra, jak i zła. Jednak tylko od nas zależy, którą drogą pójdziemy. Obwiniasz o wszystko Boga. Jeśli już chcesz rozpatrywać pewne sprawy na podstawie Biblii, to chociaż znaj jej treść. Bóg dał człowiekowi wolną wolę (wprawdzie ograniczoną dekalogiem, ale mimo wszystko) i to od nas zależy, co wybierzemy. Nie stworzył też świata pełnego zła i nieuczciwości. On stworzył ludzi, którzy symbolicznie popełnili pierwszy grzech. Piszesz, że ludzie zmienią zły świat na lepszy. Nie sądzę. Na świecie, niezależnie od wyznania, zawsze będą dobrze postępujący ludzie oraz ci „źli”, którzy będą niszczyć tamtych dobrych i ich zatruwać. A poza tym, o czym my gadamy, za cztery miesiące koniec świata.

Ortografia i poprawność językowa: 3/10

„(…)nie usunąć (pewnie przynudzam), ale (…)”
Po przecinku stawiamy tylko jedną spację. Zawsze.
„Pozdrawiam cieplutko, a kolejna notka już wkrótce… paaa”
Słowo „paaa” powinno być napisane z dużej litery. Poza tym wyobrażasz sobie siebie, jak gadasz to „paaa” przez 2 sekundy (sprawdzone i zmierzone) z otwartą buzią? Ja też nie, więc po co tak przeciągać?
„Czasami myślałam co ja bym zrobiła gdyby jej nie było… co ja mówię,”
„Co” z dużej litery i po „myślałam” przecinek.
„ma zaledwie 4 lata”, „To już 7 notka”
W języku pisanym cyfry zapisuje się słownie tylko w notatkach.
„Czasami myślałam co ja bym zrobiła gdyby jej nie było…”
„(…) pozwólcie, że użyję tego określenia bo jedynie to przychodzi mi do głowy.”
Oddzielamy każdy czasownik w zdaniu przecinkiem, czyli „ Czasami myślałam, co ja bym zrobiła, gdyby jej nie było” i „pozwólcie, że użyję tego określenia, bo jedynie to przychodzi mi do głowy”.
„Właśnie za to Cię kocham siostro;”
Jeśli zwracasz się do kogoś bezpośrednio, to też musisz to oddzielić przecinkiem.
„każdego dnia będzie ściskał dłoń dziewczyny tak , jakby ta miała mu zaraz uciec . będzie ją bronił nie pozwalając na zranienie w jakikolwiek sposób .”
Tutaj mamy do czynienia z tekstem zerżniętym z Internetu. Absolutnie nie wolno robić przerwy przed przecinkiem i kropką. Zdanie po kropce MUSI być zaczęte od dużej litery. Wiem, że tak teraz „modnie”, ale to wygląda po prostu… niesmacznie. Jak wypociny grafomana, dyslektyka i pewnie dysortografia w jednym. Nie wolno. Napisz to sobie w Wordzie sto razy. Tylko nie kopiuj, ja jestem wszechwiedząca!
„gdzie mozecie na bierząco informować mnie o nowych wpisach na waszych blogach.”
Jedno zdanie i trzy błędy. Łał. Życie potrafi zaskakiwać. Mianowicie w „mozecie” popełniłaś literówkę, powinno być „bieżąco” i „waszym” z dużej litery, ponieważ to nie jest fragment opowiadania, czy pamiętnika, a zwracasz się bezpośrednio do swoich czytelników. Chyba, że nie wierzysz, że czytają Twojego bloga i jest Ci wszystko obojętne.
„Ale wracając do tematu.”, „I wciąż mi to marzenie”
Nie rozpoczynamy zdań od spójników.
„Żeby wam nie zdziwił autor oznajmiam, że to ja Poziomka.”
Tym zdaniem mnie zagięłaś. Pierwszej części nie zrozumiałam, ale miałaś na myśli pewnie „Żeby Was nie zdziwił autor, oznajmiam, że to ja, Poziomka”, tak?
„Chciałabym załozyć wlasną rodzinę i nie chcę by ona legła w gruzach, ale nie będe odchodzić od tematu.”
Literówka na literówce: „założyć”, „wlasną”, będę”. Przed „by” brakuje przecinka.
„przedawkowała popełniając samobójstwo.”
Logika zapukała do moich drzwi i zapytała, co to za zdanie? Jedno drugie wyklucza. Mówiąc najprościej, to się po prostu nie uda.
„A poza tym to zostać gwiazdą to nie tak łatwo… tylko nie chce nikomu zabierać nadzieji.”
„To” powinno wylecieć na Wyspy Owcze i nie wracać, a przynajmniej nie najbliższym promem. Całe zdanie brzmi dość dziwnie. Nie lepiej „Zostać gwiazdą wcale nie jest tak łatwo… (…)”? „Chce” znowu literówka i na moje Monte, które właśnie wchłaniam, „nadzieji” absolutnie nie piszemy z „j”. Jeśli masz trudność z wyborem pisowni, to powiedz sobie na głos „nadziei” i „nadzieji”. Wybór prosty, co nie?
„jakiejś akcji harytatywnej. Zdecydowałam, że będzie to przedsięzwięcie Oddaj krew.”
Rozumiem, można popełniać błędy ortograficzne, ale czy akcja charytatywna przez „h” nie wygląda dla Ciebie dziwnie? Wizualnie nie da się na to patrzeć, więc ciężko zrobić taki błąd. Kolejna (ale jestem nudna) literówka „przedsięzdwięcie”. Jeśli podajesz nazwę jakąś, to wypada wziąć w cudzysłów.
„Muzyka to prawdziwe uczucia, cenione przez ludzi, emocje jakie powinien posiadać wykonawca, chwila relaksu, oderwania się od rzeczywistości, wspomnienia, pewien rodzaj porozumiewania się i forma przekazu jaką powinien zawierać każdy otwór, ale muzyka to jedno, wolność i oderwanie się od rzeczywistości.”
Zoltan! Zoltan! Pozwól tu na chwilę, coś dla Ciebie! Nasza autorka powinna trafić do perełek za ten tekst: „Muzyka to (…) forma przekazu jaką powinien zawierać każdy otwór”. Nie mogę, spadłam na ziemię i zdycham ze śmiechu. Masz szczęście, że nie widziałaś tego, co sobie wyobraziłam. Monte na monitorze, czym ja to wyczyszczę? Nie wiem, czy każdy będzie mieć takie skojarzenie, jakie ja mam, ale sama widzisz, jak głupie literówki zmieniają poważny tekst w kiepski dowcip.
„Na świecie jest tyle zła, tyle nienawiści. Ludzie nie potrafią kochać? Nie potrafią żyć w zgodzie?”
Dwa ostatnie zdania, to zdania oznajmujące, po co te pytajniki?
„Dlaczego bóg nam nie pomoże.”
Tutaj znów mamy pytanie, a ty użyłaś kropki. Zawsze jesteś taka wbrew przeciwnościom losu i słownika ortograficznego?
W podstronie „O mnie” zrobiłaś także sporo błędów:
„Stara się być zawsze szczera i tego oczekuję od innych.”
Jeśli piszesz o sobie w trzeciej osobie, to nie możesz nagle, w drugiej części zdania, zmieniać podmiotu. Powinno być „i tego oczekuje od innych”, lub „i ja tego oczekuję od innych”.
„Zawsze dąży do naznaczonego celu, rzadko sie poddaję.”
Tutaj mamy tą samą sytuację, co wyżej. Daj mi tutaj swoją autorską głowę i ja Cię zaraz naznaczę. Cel może być wyznaczony. Naznaczyć można kogoś, na przykład solenizanta krzywymi pręgami na tyłku, w osiemnaste urodziny, co Ciebie też pewnie czeka. Mwhahaha.
Umieściłaś też Twoje motto przewodnie: „Kochaj, aby żyć, żyj, aby kochać”.
Jeśli chodzi o mniej ważną sprawę, to w oryginale słowo „aby” jest zamienione na „żeby”. To raz. Dwa, że po tych słowach umieściłaś trzy serduszka, które nijak się mają do treści. Po trzecie, najważniejsze, panienka kojarzy autora tych słów, czy skopiowała z czyjegoś podpisu pod zdjęciem w lustrze? Powinnaś i musisz go umieścić, bo ktoś by sobie pomyślał, że to Twoje słowa. To znaczy ja przykładowo nie, nie po „bierząco”.
Przebrnęłam przez więcej postów, niż przewiduje opieprzowy regulamin, ale nie żałuję, bo czasami świetnie się bawiłam. Wykazujesz totalną ignorancję i nie dbasz o czytelnika. Może dla Ciebie Twoje błędy są niewidoczne, ale (nie, żebym mówiła o sobie) niektórych każdy przecinek razi. Powiedzmy, że trzy czwarte błędów jest skutkiem Twojego lenistwa. Word sam podkreśla błędy i wykryłby większość z nich w mgnieniu oka. Skoro wiesz, że masz problemy z ortografią, dlaczego nie wklepiesz tekstu do tego cudownego programu? Czasami piszesz też dziwnie nielogiczne rzeczy, które przytoczyłam wyżej. Zakuły mnie w moje serduszko (naukowcy do dziś się spierają, czy je mam) te bzdury, które napisałaś o Amy Winehouse. Warto poczytać o jednej informacji z różnych źródeł i wtedy kształtować swoją opinię, a nie bezmyślnie przepisywać czyjeś słowa. Podsumowując, piszesz jak każdy inny, z takim wyjątkiem, że trudne słowa przepisujesz z Wikipedii, błędy zostawiasz (tak ciężko raz, jeden jedyny raz, przeczytać i poprawić?)i dlatego punktacja jest taka, a nie inna.

Temat: 1/5

Moje podejście do pamiętników jest nieco inne. Każdy jeden jest inny, oryginalny. W sieci mogę znaleźć multum opowiadań na jeden temat, ale nie ma dwóch osób, które by przeżyły to samo, miały te same poglądy. Gdybyś nie kopiowała informacji z Wikipedii i innych stron, bez podania źródła, dostałabyś pełną piątkę. Nie poruszałaś bzdurnych tematów (zazwyczaj), wypowiadałaś się bardzo rzeczowo (raczej) i składnie (rzadziej). Dużo bardziej wartościowe są słowa, które sama piszesz. Cytaty, do których nawiązujesz, są z jednym wyjątkiem (cytatem z „O mnie”) kupką słów, niezgrabnie i bezsensownie zebranych przez jakąś grafomankę.

Układ: 1/5

Coś, na co muszę zwrócić Ci uwagę, to nazwy podkategorii w menu. Sześć z nich napisałaś w języku polskim, a jeden „Home” po angielsku. Powinnaś wszystko napisać w jednym języku. Poza tym nie widzę sensu odnośnika do strony głównej, bo każdy link otwiera się w osobnym oknie. Niefunkcjonalne rzeczy tylko utrudniają życie, zaufaj mi. Okropnie mnie rozczarowałaś zakładką „Powiadomienia”. Zaczynam myśleć, że trafiłam na kolejny blog, w którym autorowi zależy tylko na komentarzach. Po kiego robisz specjalne miejsce, gdzie ludzie mają Cię powiadamiać o swoich najnowszych postach? Do tego służy mail, GG, Facebook, telefon, cokolwiek. To ewidentny spam, który moje pierwsze wrażenia spłycił do odczuć wynikających ze słuchania techno, masakra. Podkategoria „Podziękowanie” mogłaby spokojnie zostać połączona z „O mnie”. Jeśli decydujesz się na kompletnie spaczoną grafikę, to utworzenie menu, gdzie większość rzeczy można spokojnie wyrzucić, jest stratą czasu. Przyznałam Ci jeden punkt za to, że przynajmniej masz wszystko poukładane. Wprawdzie nie ma czego porządkować, ale mimo wszystko doceniam Cię.

Czytelność, obrazki: 2/5

Piszesz małą czcionką, którą zaskakująco dobrze się czyta. Tekst jest biały, na czarnym tle, więc i kontrast dobry, co sprzyja moim oczom. Co do obrazków, to nie ma ich wcale. Wolałabym już kolaż Twoich ukochanych lalek, ale nie takie pustki… To już lepiej mogłaś wkleić zdjęcia poziomek leśnych, doceniłabym to. Taki słodki róż ładnie komponowałby się z resztą. A tak już na poważnie, to nie ma przymusu na wstawienie obrazków. Równie dobrze możesz umieścić parę gadżetów, jak przykładowo kontakt, linki, powiadomienia lub o mnie. To wszystko na tej dodatkowej kolumnie. Ja bym tak widziała Twojego bloga.

Dodatkowe punkty za wybitne zasługi: 2/10

Muszę, po prostu muszę przyznać Ci punkt za ten tekst o „formach przekazu otworów”. Poza tym podoba mi się Twój wstęp do każdej notatki.

Suma: 19/60
Ocena: mierna

Mam dla Ciebie wspaniałą, jedyną taką propozycję! Postaraj się pisać swoimi słowami, bo masz potencjał na fajny pamiętnik. Wystaraj się o ładną, miłą dla oka grafikę, przestań spamować. Gdyby nie to, spokojnie miałabyś ocenę dobrą, którą masz szanse dostać po poprawie. Mam nadzieję, że moja ocena (nomen omen najdłuższa, jaką kiedykolwiek wystawiłam) odpowiednio Cię zmotywuje, żeby ogarnąć ten chaos na blogu.

Corkatsw z rozrzewnieniem wchodzi ostatni raz na Opieprz, dźwiga walizkę i jedzie odpocząć na parę dni w siną dal. Jak wrócę, chciałabym mieć zapchaną kolejkę, więc zgłaszajcie się, bo corkatsw po wakacjach to wena, wena i jeszcze więcej weny. Adios.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz